40. Trawnikowe zawirowania
Muszę jeszcze choć na chwilę cofnąć się do wspomnień z 2020 r. bo przecież nie mogę nie pokazać Wam tego, co uczyniłam tamtego lata mojemu trawnikowi :)
No co też takiego mogła zacząć robić Pani Ogrodowa w akcie desperacji? Myślę, że zagadka nie jest trudna, bo jedyną rzeczą, która niezmiennie przeszkadza mi w moim ogrodzie, jest brak miejsca na nowe chciejstwa. Przecież tyle jest roślinkowych piękności, tyle kuszących zielonych przyjaciół zerka na mnie zewsząd, a to ze szkółek ogrodniczych, a to z czeluści internetu. To są naprawdę podstępne zakusy na moją silną, czy też raczej słabą wolę. Czasem mam wrażenie, że jak tylko uruchomię komórkę, czy odpalę laptopa, pierwsze co, to wyskakują mi widoki puchatych płatków, uśmiechniętych kwiatów, zielonych łodyg i błyszczących liści. Wszystkie wołają jednakowo zrozpaczonymi głosami: "weź mnie kobieto", "dlaczego mnie nie przytulisz" i tym podobne zaklęcia :) Wiem, że twardym trzeba być, ale to takie trudne 😃
Toteż biorąc pod uwagę moją słabą wolę, a także rozpaczliwe krzyki moich zielonych roślinkowych przyjaciół, nie miałam innego wyjścia, tylko musiałam złapać za ogrodowe narzędzia i wyciachać kolejny fragment mojej zielonej, trawnikowej wykładziny. I zrobiłam to... Z premedytacją i z przekonaniem, że robię dobrze :) Na samym środku mojego pięknego trawnika, wycharatałam coś w kształcie wielkiego jaja, zrobiłam piękną obwódkę z kostki i szczęście zalało moje ogrodowe serce :) Tym sposobem znalazło się miejsce na moje nowe zachciewajki :) Nie mam wprawdzie zdjęć z etapów prac nad trawnikowym jajem, ale mam za to uwieczniony efekt końcowy.
Kolejnego lata, a dokładniej chyba w połowie lipca ubiegłego roku, powtórzyłam dokładnie wszystkie czynności sprzed roku, tyle tylko, że zakreśliłam już zdecydowanie większe koło. Nie jestem pewna, czy w tym roku, moje ogrodowe jajo nie powiększy się znowu :) A co tam, moja ogrodowa fantazja nie zna przecież granic 😂
A poniżej fotorelacja z powiększania jaja :)
I efekt prawie końcowy :)
Tymczasem idę zaklinać śnieg, tzn. w sensie, żeby sobie poszedł precz :)
No kochana szalejesz. Wspaniała robota, kawał dobrej roboty. Piękne roślinki posadziłas. Ach te chciejstwa. Na wszystko znajdzie się rada i miejsce 😉 jakbym siebie widziała... Kolejne jojo mam w planach, ale coś że względu na pogodę nie mogę się zabrać za wykonanie. Piękne wykończenie rabatek, u nas rządzi czerwona cegła, którą kurcze rok rocznie mech lub trawa chce pochłonąć. Znajdę jeszcze na te moje joja wykończenia. Udanego weekendu kochana. Ppzdrawiam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że rokrocznie będę kombinować z jakimiś jajami, bo tego miejsca ciągle jest mi za mało, a chciejstwa przybywają i rozmnażają się jak króliki :) Ale to dobrze, będzie co robić w ogrodzie :)
UsuńPracy dużo, ale jaki efekt! Wygląda naprawdę pięknie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Taka praca to sama przyjemność :)
UsuńKawał dobrej roboty, a teraz tylko można podziwiać ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :) Będę podziwiać, jak to wszystko zakwitnie :)
UsuńThis looks like a perfect garden! Thanks for sharing!
OdpowiedzUsuńEnjoy your day :)
🌸 Kiara Era BLOG 🌸
Thank you so much :)
UsuńJak ja Ciebie dobrze rozumiem, bo dokładnie mam tak samo, chciałabym jeszcze więcej roslinek, a miejsca brak.
OdpowiedzUsuńNowa aranżacja jaja jest w punkt, zdecydowanie masz więcej miejsca na kolejne chciejstwa.
Pozdrawiam
Szkoda, że te nasze ogrody nie są z gumy. I nie wiem, jak ja to robiłam kiedyś dawno temu, że miałam tylko trawnik i tuje, teraz sobie tego nie wyobrażam :) A tyle jest pięknych roślinek :) Dziękuję za Twoje odwiedziny i zapraszam ponownie :)
Usuńuwielbiam taką aranżację przestrzeni ogrodowej:) jak to estetycznie wygląda;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę, to miód na moją ogrodową duszę :)
Usuńmoja dusza ogrodowa też by się cieszyła:D teraz bawimy się w szczepienie drzewek^^
UsuńOooo, dla mnie to jest coś z górnej półki :) Ale może kiedyś... :)
UsuńJakbym patrzyła na siebie i własny ogród. U mnie wciąż nowe rabaty się powiększają, a trawnik co roku się kurczy. I mimo, że mam ciężką gliniastą ziemię, więc likwidowanie trawnika jest sporym wyzwaniem, to przecież gdzieś te nowe chciejstwa muszą się pomieścić. Tym bardziej że sklepy ogrodnicze wciąż czymś kuszą... Pozdrawiam ciepło w deszczowo-śniegowy dzień :)
OdpowiedzUsuńCzyli znasz Lusi mój ból i wiesz o co w tym wszystkim chodzi :) Czasem jestem przerażona, zwłaszcza porównując fotki z początku powstawania ogrodu i te z teraz, ale mówiąc szczerze, zdecydowanie bardziej podoba mi się stan aktualny :) Uściski Lusi <3
UsuńTeraz miejsca na nowe roślinki przybyło. Piękny ogród :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Miejsca przybyło, zobaczymy na jak długo :)
UsuńJa nie powiększam bo po pierwsze wiem że wraz z powiększeniem nasadzeń musiałabym mieć więcej czasu na doglądanie nowych roślin a czasu nie da się rozciągnąć :-).
OdpowiedzUsuń...A po drugie nie mam dużego ogrodu więc nie ma jak powiększać :-).
UsuńTo prawda, że czas nie jest z gumy i przed tym właśnie i przed dodatkową pracą przestrzegał mnie mąż, ale cóż można poradzić na ogrodową wariatkę :D
UsuńNajlepiej od razu zlikwidować trawnik:))) To wszystko zależy od tego, jakie oczekiwania od ogrodu mamy. Trawnik jest pięknym elementem ogrodu ale ja zawsze stawiałam na rośliny. Urządzając ogród zakładałam różne rabaty - okrągłe, owalne a i łuków nie brakuje. W niektórych miejscach jest też miejsce na trochę trawnika ale... mąż wciąż suszy mi głowę bo w tym labiryncie bardzo trudno jeździć kosiarką:) A praca w ogrodzie zawsze jest, jak się ją kocha to nie ma problemu. Jestem pewna Iwonko, że Twoje nowe rabatki będą prześliczne. Uściski!
OdpowiedzUsuńEwo, no to się uśmiałam :) Chyba jednak trochę trawnika chcę mieć, ta zieloność jest mi potrzebna do życia :) Ja likwidując trawnik i robiąc te zawijasy i esy-floresy, zobowiązałam się, że będę sobie sama kosić te małe fragmenty trawnika, bo oczywiście od męża usłyszałam to samo, co Ty :) On jeździ po posesji i poza nią traktorkiem-kosiarką i od razu mi powiedział, że na tych moich wywijasach nie da rady się nim zmieścić. Obiecałam wtedy, ze sobie sama poradzę i jak na razie daję radę :) Dzięki za Twoją wizytę, serdeczności Ci przesyłam :)
UsuńMój mąż oczywiście powiedział dokładnie tak samo! I dlatego ja również sama koszę te miejsca, gdzie są blisko rośliny :)
UsuńMy kobietki jesteśmy dzielne, jeśli chodzi o nasze ogrodowe prace i wyobrażenia :)
UsuńBardzo pomysłowo, wygląda przepięknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Lubię nietypowe rozwiązania :)
UsuńCzytając post uśmiechnęłam się pod nosem. Czuję i robię w ten sam sposób:)
OdpowiedzUsuńPowiększam sukcesywnia rabatki
Chyba nie ma innego rozwiązania na powiększanie rabatek. Kwiatów ciągle mi za mało :)
UsuńDokładnie tak jest. A etykietki nowych bylin tylko kuszą i czarują:)
UsuńPozdrawiam i zostaje na dłużej.
Te etykietki to bardziej antidotum na moją niepamięć :D
UsuńO niezły kawał powiększyłaś :)))))) Fajnie tak poczytać o tym, że nie tylko samemu jest się stukniętym na punkcie roślinek :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Niech moc ogrodowa będzie z Tobą !
Agatek, dziękuję za życzenia ogrodowej mocy :) Wiem, że jestem zdrowo stuknięta, ale uważam, że to jest akurat zdrowe stuknięcie i niech sobie będzie, jak już jest :D Jakieś szaleństwo w życiu trzeba mieć, żeby nie oszaleć :D
Usuń