137. Mieczyki i przysięganie
Nowy Rok przywitałam głębokim oddechem, a on obdarzył mnie... spokojem. Wrócił ten spokój do mnie i bardzo mnie to cieszy, bo nie lubiłam tego swojego wewnętrznego rozdarcia. Było to dla mnie całkiem nowe uczucie, niekorzystne, niepokojące i nieprzyjazne.
Po ostatnich traumatycznych przeżyciach miałam natłok myśli, niemożność wieczornego zaśnięcia albo odwrotnie... ranna pobudka gdzieś w granicach godziny czwartej i potem usilne, bezskuteczne działania, żeby zasnąć z powrotem... Nie, niech to do mnie już nie wraca. Uspokoiłam myśli. Jakoś to się zadziało, że udaje mi się znowu zasypiać z uśmiechem na ustach.
Wiecie, że jak wieczorem zasypiam, to się uśmiecham? Naprawdę. I nie robię tego jakoś specjalnie, na siłę... Tak się przyzwyczaiłam, tak to u mnie było i... teraz znowu wróciło. Kiedy kładę głowę na poduszce, ogarnia mnie wtedy takie uczucie opanowania, duchowego ładu i wewnętrznej harmonii. Może stąd ten uśmiech, pewnie tak.
Cisza, poczucie bezpieczeństwa i moja osobista sielanka powodują, że ponownie czuję się spełniona, a może nawet i znowu szczęśliwa?...
Ok, to tyle w temacie moich aktualnych emocji :)
A zgodnie z obietnicą, dzisiaj wjeżdżam na blog z dwoma tematami...
Po pierwsze, drugie roślinki, o których pisałam w poprzednim poście, czyli takie, których już u siebie nie mam, bo zrezygnowałam onegdaj z wykopywania na zimę roślinkowych bulw. Mowa jest o mieczykach, czyli gladiolach. Miałam ich kiedyś całe mnóstwo, uparcie wykopywałam i wkopywałam te bulwy, bo to przecież piękne i widowiskowe kwiaty. Ale, jak już wiecie, zrezygnowałam z tej czynności, z wiadomych względów, tzn. wiek, siły i inne takie. Na szczęście zostały zdjęcia i tymi chcę się z Wami dzisiaj podzielić, a w dalszej części postu będzie coś innego :)
Na razie pooglądajmy te kolorowe cuda :)
Przyznacie chyba, że przekrój kolorystyczny tych kwiatów miałam spory. Jednokolorowe zwyklaczki sprawiały mi wiele radości. Ale najbardziej podobały mi się te dwukolorowe i takie perełki wyszukiwałam najchętniej.
Naprawdę miałam ich sporo. Starałam się je sadzić w grupach, wtedy wyglądały najbardziej atrakcyjnie i widowiskowo. Posadzone koło siebie różne kolory tworzyły taką sporą mieczykową kępkę, która rzucała się w oczy z daleka i przyciągała wszystkie spojrzenia.
Przyznacie, że są widowiskowe i niesamowite? Bardzo je lubiłam, to znaczy lubię je do dzisiaj i miałam wielką radość z posiadania ich w ogrodzie. Przyjemnością było obserwowanie, jak rosną z tymi swoimi zwiniętymi pąkami, a potem była jedna wielka niespodzianka, jaki to też kolor kwiatów będzie po rozwinięciu? Na ile wielkie te kwiaty będą i na ile atrakcyjne? To był taki kwiat pod tytułem: jedna wielka niewiadoma :)...
🌸🌸🌸
No to teraz całkiem coś innego, z zupełnie innej beczki, czyli to co obiecałam poprzednio :)
Bo przecież była pokazana podróż przedślubna, to musi być i ślub...
Blondynką byłam wtedy 😀
I od razu wyjaśnię, że z natury jestem brunetką i to taką najciemniejszą z ciemnych. Jako dziecko i jako nastolatka miałam tak bardzo czarne włosy, że znajome czy sąsiadki pytały mojej mamy, czy mi je farbuje. Pokażę Wam kiedyś takie moje fotki. Potem niestety... wiadomo, zaczęły pojawiać się pierwsze siwulce, więc moje wizyty u fryzjera nie polegały już tylko na wyczarowywaniu fryzury. Zaczęłam je rozjaśniać, jakieś pasemka, balejaże... co tam było wtedy modne. Miałam nawet taki moment, że byłam na głowie tak rozjaśniona, że wyglądałam prawie jak kogel-mogel... Mam takie zdjęcia, pokażę przy okazji innego wspomnieniowego postu. Po czasie tych wszystkich różnych eksperymentów, wróciłam do swojego koloru... natury nie oszukasz. Poza tym najlepiej czuję się właśnie w ciemnych :)
Ok, wracamy do meritum...
Ślub był... pewnego pięknego, sierpniowego dnia, zresztą bardzo dawno temu :) Pooglądacie tych kilka fotek? :)
Tu jeszcze przed... w drodze do docelowego miejsca, że się tak wyrażę :)
Tu już w trakcie... Pan urzędnik miał bardzo dobry humor i cały ślub poprowadził ze śmiechem oraz żartując z nami non stop, co miało tę dobrą stronę, że zdecydowanie zmniejszało stres. Przynajmniej mój stres :)
A tu już gratulacje od wesołego pana urzędnika...
I przed Urzędem Stanu Cywilnego. Na zdjęciu jesteśmy z moją wnuczką :) Miała wtedy niecałe 10 lat...
Napiszę jeszcze tylko jedno... może wyda się to niektórym infantylne albo nawet pretensjonalne czy patetyczne, ale trudno... Umieszczę to tutaj, ponieważ od czasu kiedy napisałam te słowa, nic nie straciły na swojej aktualności...
To jest tekst, który spontanicznie napisałam 19 lutego 2011 roku na blogu budowlanym, który prowadziłam swego czasu na forum Muratora, a do którego odnośnik z linkiem znajduje się wciąż na bocznym pasku strony głównej tego bloga.
Napisałam wtedy tak:
Żyła dotąd w jakimś innym świecie..
Codziennie rano wstawała tylko po to, żeby jej świat się zmienił.
Żeby w końcu nie musiała marzyć.
Patrzyła co rano przez okno na swój szary, osiedlowy świat.
Ludzie przemieszczali się w nim jak w jakimś filmie.
Z okna piątego piętra obserwowała ich bezustannie marząc o lepszym jutrze.
Spoglądała na tę swoją szarą codzienność, czasem próbowała włożyć różowe okulary i marzeniami sięgnąć do nieba, wprost do gwiazd.
Szukała w chmurach swojej gwiazdy, swojego przeznaczenia.
Ale codzienny los nie przynosił odmiany.
Zamknięta w swoich czterech ścianach codzienności - unikała ludzi i uniesień z nimi związanych.
Czekała..
Aż przyszedł..
Zjawił się w pewien kwietniowy dzień.. nie obiecywał gwiazd..
Ale rozjaśnił swym uśmiechem jej szary dzień.
Patrzył jej prosto w oczy i swym spojrzeniem obiecywał zmiany.
Dotykał jej marzeń - nie dotykając jej ciała.
Zniewalał spojrzeniem - nie żądając niczego w zamian.
Obiecującymi oczami przywoływał najpiękniejsze wizje.
Aż zaświeciła gwiazda.
Zabłysła w jej życiu swym oślepiającym blaskiem.
I powiodła ją ku światłu przyszłości.
Nie obiecując - dała.
Nie przyrzekając - darowała.
Wszystko to, co w życiu cenne i najpiękniejsze.
Blask jedyny i niezastąpiony.
Uszczęśliwiła ją ogromnie.
Dała jej spełnienie i spokój.
Podarowała bezpieczeństwo i uśmiech codzienny.
Sens życia i radość codzienności.
Oczy jej rozbłysły światłem, a śmiech uczynił szczęśliwą.
I tak właśnie Los podarował jej cud.
Cud szczęścia niespotykanego - takiego codziennego i takiego od święta.
Znalazła razem z nim swoje miejsce.
Ukryte gdzieś na uboczu, schowane przed ludzkimi spojrzeniami - ale jedyne w swoim rodzaju, szczęśliwe i niepowtarzalne.
Takie z widokiem na Bukowy Las, na Bukowe Pole, Bukową Drogę.
Niech trwa niezmiennie.. niech się nie kończy.. niech pozwoli spełniać się marzeniom o jutrze.
I powtarzam: te moje słowa, choć może trochę patetyczne, górnolotne i egzaltowane, wypływały z głębi mojego serca i wciąż są dla mnie aktualne... do dziś, do jutra i tak dalej :)
Uff... emocje mi ponownie zagrały, więc na zakończenie tego wpisu, na chwilkę powróćmy do głównego, czyli ogrodowego tematu.
Zobaczcie proszę moją różę w ogrodzie :) Przypominam tylko, że mamy początek stycznia, a ona nie odpuszcza :) Uparta jest... niestrudzona i charakterna :)
I na dziś to tyle, kochani. Dziękuję, że jesteście i że komentujecie. I już dziś zapraszam na kolejne moje wynurzenia i wspomnieniową podróż.
Dobrego tygodnia Wam życzę, przyjemnego i miluśkiego :)
Nawet nie wiesz, jak bardzo się wzruszyłam czytając ten post, zwłaszcza tak bardzo prawdziwy fragment o miłości. Miłość i dobry człowiek obok po prostu nas uskrzydlają.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zasypiasz z uśmiechem, bo tak właśnie powinno być. Ja łażę po lesie, widzę sikorkę i cieszę się jak dziecko, widzę kwiaty, a nawet żmije, które jeszcze nigdy mnie nie zaatakowały, i się cieszę.
Mieczyki cudne, wspaniałe kwiaty, które bardzo lubię.
Co do włosów powiem tak, bez cukru, szczerze - ładnemu we wszystkim ładnie. Ja wybrałam blond i w nim czuję się najlepiej, lubię kontrasty, pasuje mi do bursztynowych oczu. Gdybym miała niebieskie, pewnie robiłabym się na panią zimę i farbowała na ciemny kolor.
Moc serdeczności!
Joasiu, to dla mnie ogromnie istotne słowa... to, że Cię wzruszyłam. Czyli te moje słowa nie są tak patetyczne, jak mi się wydawało, a przynajmniej nie są tak odbierane. Z tym uśmiechem i cieszeniem się na widok naszej natury - mam podobnie. Szczególnie taka szczęśliwa jestem właśnie w ogrodzie, jak już przyjdzie wiosna, a potem lato, mogę bez przerwy chodzić, spacerować, oglądać i podziwiać. Dziękuję za komplement odnośnie włosów, rozumiem, że bursztyn do blondu pasuje jak najbardziej, ja mam oczy takie szaro-zielone, zawsze miałam wrażenie, że ładniej odbija się ich kolor od ciemnych włosów, przy jasnych jakoś ginęły :) Bardzo Ci dziękuję za odwiedziny i miły komentarz, pozdrawiam...
UsuńSzczere, pisane sercem teksty, zdania, wiersze, nie są patetyczne, ponieważ z miejsca trafiają do innych, wrażliwych serc. Ja naprawdę jestem przekonana, że nasze serca wiedzą więcej, a już na pewno więcej czują niż mózg.
UsuńJak mojej mamie wysiadł mózg z powodu (celowo piszę małymi literami) alzheimera, to czasem widziałam, że jej serce walczy, że jak ma przebłyski, to one płyną z serca.
Jasne oczy kocham, uwielbiam, bo jak byłam bardzo mała, zakochałam się w Joannie Pacule i ten typ urody: brunetka z jasnymi oczami, jest dla mnie the best.
Uściski, dziękuję za wizytę u mnie, dobrej niedzieli.
PS Jeszcze trochę i przyjdzie wiosna. :)
Masz wiele racji. Nasze serca są nieprzebranym i niemierzalnym skupiskiem odczuć, emocji, doznań i afektów.
UsuńBardzo poruszyły mnie te słowa o Twojej mamie. Mam teściową z tym samym schorzeniem i zawsze z bólem serca obserwujemy razem z mężem i jego siostrą, jak ten mózg już niczego nie kojarzy, niczego nie pamięta, o nic nie walczy... To straszna choroba, nawet nie wiem, czy nie straszniejsza dla tych bliskich z rozumiejącym wciąż mózgiem i wrażliwym sercem, które targane jest tymi emocjami...
Ach, Joasiu czekam na tę wiosnę jak szalona :)
Pozdrawiam Cię ciepło...
Przepiękne mieczyki. Ja też już ich nie mam, ale mama ma dwa kolory. Chyba pierwszy raz widziałam u Ciebie te dwukolorowe. Przepięknie napisałaś Iwonko. Czas upływa, ale Ty się nie zmieniasz. Cieszę się, że uśmiech powrócił do Twojego życia i oby było go jak najwięcej. Życzę samych dobrych chwil. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNa te dwukolorowe właśnie zawsze Lenko polowałam, bo też bardzo mi się podobały. Dziękuję Ci bardzo za wszystkie miłe słowa, staram się już uśmiechać, wiele rzeczy poukładałam sobie w głowie... tak jest lepiej. Ściskam Cię również bardzo serdecznie.
UsuńTylko pozazdrościć...:)Nie chodzi o mieczyki<;)))Ewa
OdpowiedzUsuńRozumiem, że chodzi o uczucie? :) To fakt... nie mam szczęścia w grach, bo w miłości mi się trafiła szóstka :) Pozdrawiam Cię, Ewo...
UsuńKurczę, no nie uwierzysz ale czytając w pewnym momencie rozwyłam się jak bóbr. Pierwsze wersy tak bardzo mnie poruszyły, mogłam się z nimi utożsamić. "Z okna piątego piętra" i tama pękła. Napisałaś coś od serca, niemalże poezja i cała reszta porusza. Jest taka ciepła, autentyczna.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ślubne, a także te ogrodowe. Kwiaty musiały wyglądać pięknie, a taka niespodzianka "co z tego naszego kwiatka wyjdzie" musiała przynosić niezłą radochę :D
Pozdrawiam Cię cieplutko, widzę że ostatnio u Ciebie nieco nostalgii, ale cieszę się że lepiej się czujesz ♥
Naprawdę, Kasiu??? Ojej... nawet przez moment bym nie pomyślała, że aż tak może to na kogoś podziałać. Świadczy to tylko o tym, że jesteś wrażliwa i czuła. To dla mnie ogromnie miłe co napisałaś, bo miałam obawy, że dla czytających będzie to takie tkliwe i nawet śmieszne, nie przypuszczałam, że tak pozytywnie to będzie odebrane. Trochę nostalgii jeszcze we mnie jest, ale staram się uśmiechać jak najwięcej. Poukładałam sobie w głowie pewne rzeczy i tak jest mi z tym lepiej. Ściskam Cię mocno i całusy przesyłam. Miłego weekendu...
UsuńPrzeczytałam cały post i jestem pod wrażeniem. Tyle w Twoich słowach prawdy, trudno się nie zgodzić. A róża tylko pokazuje, że warto się nie poddawać
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za Twoje miłe słowa, bardzo mnie cieszą. A róża rzeczywiście spisuje się wyjątkowo :)
UsuńWitaj! Bardzo lubię oglądać zdjęcia! Jesteście piękną parą. A tekst z poprzedniego bloga nie jest pretensjonalny, jest taki prawdziwy i pełen nadziei. Zawiera wiele emocji i to się czuje. Mieczyki przepiękne. W grupie faktycznie lepiej wyglądają.
OdpowiedzUsuńRóża jest niesamowita. 🌹😄 Wszystkiego dobrego, pozdrawiam.
Dziękuję Ci za Twoje miłe słowa. Szczególnie od Ciebie mają one dla mnie specjalne znaczenie, biorąc pod uwagę Twoją wrażliwą, poetycką duszę i poczucie smaku, tego pisanego, literackiego. Trochę miałam obawy o śmieszność w odbiorze tych moich emocji z tamtego czasu, ale okazało się, że całkiem niepotrzebnie. Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam Cię również.
UsuńAbsolutnie nie! Słowa, które płyną prosto z serca przynoszą radość, ale nigdy nie są śmieszne. Prawdziwym szczęściem jest mówić i czytać podobne słowa. 💕
UsuńDziękuję... Uśmiecham się do Ciebie i do siebie po takich słowach...
UsuńI ja do Ciebie od ucha do ucha. I bardzo chciałabym mieć taką pancerną różę. 😍
UsuńRozumiem i się nie dziwię... taka róża w styczniu to ogrodowy ewenement :)
UsuńChciałabym, aby do mnie też powrócił ten spokój, ale to chyba na ten moment jest niemożliwe xd
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wyglądałaś na ślubie i zgadzam się z MAB, że jesteście piękną parą :)
Pozdrawiam serdecznie.
Życzę Ci, Olu, żeby ten spokój również nie był Ci obcy, bo to bardzo ważne. Dziękuję Ci bardzo za te serdeczne słowa, ogromnie mi miło... Pozdrawiam Cię również gorąco.
UsuńPrzepięknie wyglądałaś na ślubie. Zgadzam się z MAB, że jesteście piękną parą :)
OdpowiedzUsuńŚliczne kwiaty :) Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję bardzo, Olu.
UsuńIwonko przede wszystkim cieszę się, że doszłaś już do siebie. Szczególnie emocjonalnie, bo ten proces czasem dłużej trwa.
OdpowiedzUsuńNa ślubie wyglądałaś przepięknie! Ja też miałam w swoim życiu wiele kolorów włosów, w półtorej roku miałam bardzo jasny blond. Tak mi zniszczył włosy że muszę teraz na krótko ścinać bo mi się sypią jak są za długie.
Wpis sprzed kilku lat jest przepiękny. Już od pierwszego wpisu, który u Ciebie przeczytałam,a było to bodajże o Twojej podróży w rodzinne strony do Przemyśla , uważam że masz niezwykły dar do pisania. Wszystko co tworzy z ogromną przyjemnością czytam. A ten konkretny wpis to majstersztyk, bije od niego taka radość że się odnaleźliście że aż serce się raduję!♥️♥️♥️
A mieczyki też uwielbiam. Ale takiej ilości kolorów jak u Ciebie to nigdzie nie widziałam. Boskie!
Gorące uściski i pozdrowienia i czekam na kolejny wpis 😘😘😘
Tak, Monia. Wytłumaczyłam sobie wiele spraw, poukładałam w głowie pewne złe emocje i... trochę mi lepiej, a właściwie to nawet trochę więcej, niż trochę. Dziękuję Ci za pochwałę mojego wyglądu na ślubie, jest sporo osób, które twierdzą, że w jasnych włosach mi lepiej, ale wiesz... zawsze jest tak, że to ja muszę się czuć komfortowo, a nie ktoś, prawda? Sama to na pewno znasz. Dlatego też wróciłam do swoich ciemnych włosów. I to prawda, że rozjaśnianie bardzo je niszczy. Ja też długo doprowadzałam włosy do dobrej kondycji... Cieszę się także, że czytasz mnie z przyjemnością, to dla mnie niesamowicie motywujące. I to wielka radość dla mnie, że ten konkretny, ostatni wpis, też został przez Ciebie doceniony. To miód na moją duszę. Całusy gorące Ci przesyłam...
UsuńSprawilas że się uśmiechnęłam ,
OdpowiedzUsuńCiesząc się Twoim szczęściem ....
Ps..a mieczyki piękne
Bardzo mnie to cieszy. Wywołanie u Ciebie uśmiechu uszczęśliwia i mnie...
UsuńIwonko, przede wszystkim gratuluję Ci znalezienia tej drugiej połówki! To coś najwspanialszego, co może nam się przydarzyć w życiu, a przecież wiele osób szuka i nigdy nie znajduje... Przepiękna historia, serdecznie Wam obojgu gratuluję, że się odnaleźliście na krętych drogach życia, i że tak dobrze wam się to ułożyło i życzę wszystkiego, co najlepsze, we wspólnym życiu :). Mogłabym się tu bardziej rozpisać, jak bardzo wzruszyła mnie i ucieszyła Twoja opowieść, ale dziewczyny wyżej już to wszystko napisały, a ja się mogę pod tym podpisać.
OdpowiedzUsuńGladiole cudowne, też kiedyś je miałam, ale zrezygnowałam z tych wykopkowych zabiegów, bo zdrowia i czasu nie wystarczało. Mam za to sporo irysów w rozmaitych kolorach, one odrobinkę kojarzą mi się z gladiolami, a nie wymagają corocznego wykopywania, przysypuję je tylko grubą warstwą ściółki liściowej.
Opowiadaj dalej! Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję, kochana Małgosiu. Ja wiem i mam świadomość, że tak jak napisałaś, znalezienie drugiej połówki to szczęście wielkie. Dlatego śmieję się zawsze, że nie gram już w żadne gry, bo mówią, że kto ma szczęście w miłości, ten nie ma w kartach. A ja się czuję jakbym trafiła szóstkę :) I cieszę się, że moje emocje ujęte w te słowa, które napisałam kiedyś tam wcześniej, tak Cię wzruszyły. Bałam się trochę oceny tego mojego uzewnętrznienia, ale okazuje się, że wszyscy odebrali to prawidłowo, a Ty nawet ze wzruszeniem. Co do kwiatów, to irysy też mam i rzeczywiście, z nimi nie ma tyle pracy więc cieszę się nimi bez martwienia się o jesień czy zimę. Pozdrowienia gorące Ci przesyłam i cieszę się, że czekasz na moją dalszą bazgraninę :) Buziaki...
UsuńOd czasu do czasu też mam kłopocik ze snem. Bardzo podobny do Twojego. Nie jest to miła sytuacja. Ale za to zasypianie z uśmiechem na twarzy to oznaka tego, że jesteś szczęśliwa jak piszesz. Tak myślę.
OdpowiedzUsuńAch... i znowu się napawam, patrzę i patrzę na fotki, na urodę kwiatów i nasycić oczu nie mogę. PIĘKNE. A róża? No tak, róża, jak zawsze rządzi...
A te drugie fotki - Piękna jakże dobrana Para i piękna Panna Młoda. Po zdjęciach widać, że pasujecie do siebie. Miłość Wasza przekracza wyobrażenie o niej, niech trwa po wsze czasy.
A ten tekst od serca, jakże prawdziwy i do bólu szczery. To nie jest zwykły tekst, tylko piękny literacki utwór. Poruszył mnie. Uruchomił pewne wspomnienia i moją wrażliwość. Zrobiło mi się tak miło i ciepło na sercu, w duszy i w ogóle. Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie... pisz dalej Droga Pani Ogrodowo...
Ja Ci powiem, Polonko, że ten mój kłopot ze snem nasilił się bardzo przez te ostatnie zawirowania w moim życiu. Nie umiałam przestać wieczorem myśleć i ten natłok myśli nie pozwalał mi się skupić na zasypianiu. Bardzo to męczące uczucie, zresztą sama o tym wiesz. Więc cieszę się, że ten uśmiech u mnie powrócił, bo to wskazówka, że jestem na najlepszej drodze do całkowitego powrotu do mojego prawdziwego "ja". Dziękuję Ci za te pochwały "nas". Wiele osób zawsze mówiło i wciąż mówi, że do siebie pasujemy, ale myślę, że większe jest w nas i ważniejsze dla nas to dopasowanie wewnętrzne, to jest istotniejsze... I to mnie właśnie tak ogromnie uszczęśliwia. Niesamowicie mnie poruszyłaś określeniem "literacki utwór"... nigdy tego tak nie traktowałam, ale cieszę się, że właśnie tak to odbierasz, to dla mnie bardzo ważne. Gorąco, gorąco Cię pozdrawiam Moja Droga i... do następnego.
UsuńMieczyki wspaniałe. Barwne, eleganckie. To niezwykłe kwiaty. Super, że umiesz przelewać swoje emocje na słowo pisane. Piękne wspomnienie, prawdziwa miłość uskrzydla. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, mieczyki są wyjątkowe. I dziękuję za pochwałę moich miłosnych "wypocin", to dla mnie bardzo ważna ocena. Zwłaszcza od Ciebie :) Pozdrawiam.
UsuńKochana, bardzo się cieszę, że w twoim serduszku znów zagościł spokój. Niech ten piękny stan trwa. Właśnie zaczął się nasz nowy rok... warto próbować działać, by był cudowny. Wiadomo, nikogo z nas nie ominą smutki, problemy, rozterki, ale żyjmy tak by w grudniu powiedzieć "to był kolejny dobry rok!" życzę nam wszystkim tego, by było pięknie, by było dobrze, ciepło i spokojnie. By wszystkie nasze wspomnienia mieniły się pięknymi kolorami i sprawiały, że będziemy wciąż uśmiechnięci :)
OdpowiedzUsuńPiękne kwiatuszki, kolorowe jak tęcza! Miło mi na nie popatrzeć, za oknem pogoda okropna. Prawie cały dzień u mnie pada, jest szaro, brzydko i ponuro. W twoich zdjęciach czuję wiosnę i wiem, że z każdym dniem jesteśmy jej bliżej :)
Bardzo chętnie obejrzę twoje zdjęcia, ciekawa jestem tych mocnych, ciemnych włosów! Ja siwulce też mam, ale nie farbuję na razie. Marzą mi się włosy białe, takie platynowe :) ale jak na złość pewnie nie osiwieję równomiernie :D
Piękne zdjęcia! Naprawdę cudownie wyglądacie :) Nie ma nic cudowniejszego jak odnaleźć swoją miłość. Teraz w lutym będziemy obchodzić drugą rocznicę ślubu, ale razem jesteśmy już 10 lat. Jak sobie przypomnę naszą ceremonię... też strasznie się denerwowałam, ale były to nerwy z gatunku tych przyjemnych, bardziej ekscytacja lub adrenalina :D Zwłaszcza, że nie mogłam wcisnąć obrączki na palec męża :D Obydwoje się upociliśmy na tych 20 minutach zaślubin :D
Piękne wspomnienia, dziękuję Kochana za twój cudowny, inspirujący wpis! Wszystkiego dobrego, dużo zdrówka i wyłącznie pozytywnych odczuć! :)
Tak, Klaudusiu. Poukładałam sobie w głowie pewne rzeczy, przetłumaczyłam, że tak jest lepiej i dla mnie i dla mojego otoczenia, a także pewnie moja mama nie chciałaby, żebym tkwiła w jakimś marazmie i nieustannej rozpaczy, tym bardziej, że mam świadomość, jak stres bardzo osłabia organizm, bo jestem przekonana, że gdyby nie to całe listopadowe tragiczne wydarzenie, nie dopadła by nas choroba, z której tak naprawdę dopiero niedawno się wykaraskaliśmy. Choróbska tylko patrzą, jak tu zaatakować takie słabe i zestresowane osobniki :) Dlatego masz rację, w nowy rok trzeba wejść z nowymi oczekiwaniami, nadziejami i z radością, co też czynię :) Co do pogody, to u mnie tak samo jak u Ciebie... szaro, buro, a dziś jeszcze do tego silny wiatr z zacinającym deszczem... brr... Dziękuję Ci za te pochwały moich ślubnych zdjęć. Ja się denerwowałam, ale powiem Ci, że nie była to ekscytacja czy adrenalina. Ja, ja jaka głupia, obawiałam się, czy wszystko się uda, czy wszystko wypali, czy nie będzie jakiejś wpadki :) Zupełnie niepotrzebnie, ale właśnie ten urzędnik skutecznie mnie rozluźnił :) Choć były takie momenty: najpierw nie dojechał nasz samochód i szliśmy do urzędu na piechotę (ale było blisko), potem zapodział się gdzieś nasz świadek, ale okazało się, że stoi sobie na dole przed urzędem i spokojnie z kimś rozmawia, tymczasem my szukaliśmy go na drugim piętrze tam, gdzie sala ślubów :) Jeszcze potem okazało się, ze mojemu mężowi wypadły z kieszonki garnituru obrączki, na szczęście było to przed samym ślubem i... znaleźliśmy je :) A Twoja historia z obrączką rzeczywiście zaskakująca i... śmieszna. Uff... rozpisałam się, gaduła jestem. Całuję Cię mocno i życzę Ci samych cudowności.
UsuńIwonko Kochana
OdpowiedzUsuńFantastyczny post!
Potrafisz rozbujać emocje:)
Mieczyki cudne! Dla mnie zawsze będą pięknym wspomnieniem Maminego ogródka. Nie były tak kolorowe bo to inne czasy ale robiły wrażenie. Cieszyły oczy kiedy patrzyło się przez kuchenne okno:)
Twój spokój i uśmiech przed zaśnięciem to dowód na to, że jesteś szczęśliwa.
Widać to szczęście na Waszych fotkach:)
Spełniły się marzenia,o których pisałaś już dawno.
Czytałam ten tekst i już wtedy byłam wzruszona.
Teraz dodany do Waszych ślubnych fotek jest jeszcze bardziej wymowny.
Pamiętam, że nawet pisałam, że znalezienie tej cudownej drugiej połowy jest większym szczęściem niż trafienie szóstki w totka:)
Wciąż to podtrzymuję.
Jestem wrażliwcem i szczęście innych jest moim szczęściem.
Życzę Wam miłości bez końca ❤️❤️ i samego dobra🫠
Pozdrawiam i tulę mocno 🤗
Bardzo, bardzo Ci dziękuję, aż się zarumieniłam od tylu pochwał :) Wiem, że czytałaś to już wcześniej i pamiętam, że tak właśnie pisałaś. Jeśli, tak jak piszesz, jesteś wrażliwcem i szczęście innych jest także Twoim szczęściem, to bardzo się cieszę, że mogłam Cię choć trochę uszczęśliwić. Nawet nie wiesz, jak mnie to ogromnie raduje. Ja też uważam, że w życiu to jest chyba jedną z najważniejszych rzeczy. Razem ze zdrowiem, znalezienie swojej połówki, to cud nad cudami. I pewnie dlatego uśmiecham się przed snem :) Ogromnie Ci kochana dziękuję za te wszystkie miłe słowa. Sama wiesz, jakie znaczenie one dla mnie mają, właśnie od Ciebie. Dlatego ściskam Cię serdecznie i do serca przytulam mocno... mocno... Buziaki.
UsuńIwonko
UsuńBardzo Ci dziękuję za te ciepłe słowa 😘 one też mają dla mnie niezwykłą wartość i tulę serdecznie ❤️❤️
Cudownie, że znalazłaś się w moim życiu... <3
UsuńOooooo🫠jak mi miło!
UsuńTeż jestem wdzięczna losowi, że pozwolił nam się spotkać na tej samej drodze❤️❤️
❤️❤️❤️
UsuńMieczyki, to cudne kwiaty Twoje były dodatkowo dwukolorowe więc przez to i oryginalne. Ja też zakończyłam przygodę z nimi, bo ciągle musiałam je podpierać, bo inaczej po jakimś czasie leżały na ziemi. Nie mam już czasu i ochoty. Podziwiam w innych ogrodach, a do domu kupuję. W piękne słowa ubrałaś swoje uczucia. Wszystkiego, co najlepsze na dalsze lata razem. Pozdrawiam serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńTo prawda, Janeczko, co piszesz. Ja też musiałam je podpierać, ponoć im głębiej się je wkopie, tym są stabilniejsze, ale moje też miały skłonność do przewracania się. Też już nie mam ochoty na takie zabawy, no i siły muszę zostawić na inne ogrodowe prace :) Dziękuję bardzo i ogromnie się cieszę, że moje słowa o uczuciach Ci się podobały. I również serdecznie Cię pozdrawiam.
UsuńTo jest piękny i emocjonalny post. Wyrażasz swoje uczucia w sposób autentyczny, a opowieść o mieczykach i ślubie dodaje mu dodatkowego uroku. Świetnie, że odnalazłaś spokój i szczęście. Mieczyki na zdjęciach prezentują się wspaniale, a historia ślubu jest pełna ciepła. Życzę Wam obu dalszych lat pełnych miłości i radości...Iwonko wszystkiego najlepszego w Nowym Roku 2024
OdpowiedzUsuń❤️❤️❤️
Dziękuję, kochana Aniu. Odnalazłam dużo spokoju i dużo szczęścia. Dziękuję również za życzenia, niech się spełniają... Uściski dla Ciebie.
UsuńCzy dobrze zrozumiałam, że kupując nasiona mieczyków nie wiesz jaki będą miały kolor? Chciałam napisać coś jeszcze, ale zapomniałam co :D
OdpowiedzUsuńNieee... nie kupuję nasion, tylko cebule, które należy wkopać wiosną, żeby kwiaty zakwitły latem, a potem wykopać jesienią, nie zostawiając ich na zimę w ziemi. I nawet kupując cebule, które przy zakupie są opisane i teoretycznie zawsze powinny zgadzać się z opisem - różnie z tym bywa. Wszystko zależy od sprzedawcy, nie wszyscy są uczciwi i zawsze jest to trochę niespodzianka, co też się wcześniej kupiło i co z takiej cebuli wyrośnie :)
UsuńPięknie napisane, dla mnie te słowa nie brzmią górnolotnie, tylko po prostu szczerze. Dobrze, że uśmiech i spokój do Ciebie wróciły i tego Ci życzę na co dzień. Niesamowite kolory mieczyków miałaś, to śliczne kwiaty. Nie wiedziałam, że to inaczej gladiole :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję i cieszę się, że nie zostałam niewłaściwie odebrana, trochę się tego obawiałam :)
UsuńI dziękuję Ci również za życzenia, to dla mnie ogromnie miłe. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Iwonko!
OdpowiedzUsuńKolejny przecudny post. Przeczytałam jednym tchem i bardzo się wzruszyłam tą osobistą relacją.
Przepięknie wyglądaliście jako para a kolor włosów też był doskonale dobrany. Mieczyki dwukolorowe są pełne malowniczości i uroku.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego na kolejne lata.
Przesyłam moc serdeczności:)
Ogromnie Ci dziękuję, Lusiu. Jeśli przeczytałaś jednym tchem, to z pewnością Ci się podobało, a to mnie ogromnie cieszy. I dziękuję za piękne życzenia. Całusy, buziaki i uściski dla Ciebie ślę...
UsuńPiękne słowa napisałaś a najpiękniejsze i najbardziej wartościowe jest to, że nic nie straciły na aktualności. Wzruszyłam się do tego stopnia, że musiałam chwilę poczekać bo mi się rozmywał tekst 🙂. Z całego serca życzę Ci żeby ta miłość trwała do końca świata w niezmienionej formie bo takie uczucie jest na wagę złota. Bądź bezgranicznie szczęśliwa. Życzę Ci/ Wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku, niech sprzyjają Ci dobre gwiazdy a problemy omijają najszerszym możliwym łukiem. I dziękuję za zdjęcia kwiatów, rozjaśniły mi mrok tego wczesnego wieczoru.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie Ci dziękuję za takie miłe słowa. Aż ja się wzruszyłam, jak przeczytałam, że tak bardzo poruszyły Cię moje słowa. I dziękuję za życzenia, też mam nadzieję, że to potrwa do końca świata w niezmienionej formie. Za tyle pięknych słów z Twojej strony należą się ogromne podziękowania. Dziękuję także, że odwiedziłaś mój blog i pozostawiłaś komentarz. Zapraszam Cię ponownie.
UsuńIwonko podziwiam Twoją niezwykłą kolekcję mieczyków, bo choć prześliczne, to wymagały zbyt wiele pracy i wysiłku, a ogród nie może być przecież nieustanną, ciężką pracą. Ma też dawać wytchnienie i chwile odpoczynku. Co się zaś tyczy kolejnych wątków to... jesteś silna i wytrwała jak ta róża! Jej piękny pąk jest tak symboliczny wobec tego, czym podzieliłaś się z nami! Cieszę się ogromnie, że odczuwasz spokój i harmonię w sercu, że z tak dobrymi emocjami rozpoczęłaś ten rok... to Twoja siła :-)) Bardzo miło zobaczyć Cię tak szczęśliwą u boku małżonka - jesteś wytrwała, bo na tą miłość musiałaś poczekać i tak cudownie, poetycko opisałaś ten etap życia. Czekam na kolejną wspomnieniową podróż i ślę najcieplejsze pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńAnita
Właśnie dlatego, kochana Anitko, że ogród ma być przyjemnością, a nie ciężką pracą, tak jak piszesz, zrezygnowałam z mieczyków, choć przyznaję, że z żalem, bo to cudowne rośliny. I dziękuję ci pięknie za te wszystkie miłe słowa. Ja też się cieszę, że udało mi się uspokoić emocje, przywrócić uśmiech, radość i szczęście. I nie ukrywam, że spora w tym zasługa właśnie mojego męża, od którego mam olbrzymie wsparcie w takich chwilach. Ściskam Cię bardzo mocno i pozdrawiam również <3
UsuńZ wiekiem tak sobie myślę, że nie ma nic ważniejszego jak zdrowie oraz spokój ducha. Niestety o to nie jest łatwo. Na szczęście jest ogród i praca w nim zawsze pomaga. Czekam na nowy sezon z upragnieniem. Miękną miałaś kolekcję mieczyków i ja również w zeszłym roku z nimi zaszalałam :)
OdpowiedzUsuńJak już też doszłam do tego wniosku. Dopóki byłam zdrowa, jakoś się nad tym nie zastanawiałam. Teraz doceniłam stan, jaki miałam wcześniej. Bo choroba i stres, to diabelski duet, niestety... Dziękuję za wizytę i komentarz... zapraszam Cię ponownie.
UsuńMocno mnie wzruszyłaś... naprawdę. Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńMój ogród to przestrzeń, gdzie znajduję ukojenie i błogi relaks, a niekwestionowanymi gwiazdami tego przyrodniczego raju są niezastąpione mieczyki. Wspaniałe kwiaty te nie tylko dodają uroku mojemu ogrodowi, ale również pełnią rolę mojej osobistej oazy spokoju. Każda chwila spędzona w ich towarzystwie jest dla mnie niezwykłą podróżą w świat barw, aromatów i piękna natury.
Też tak mam, że w ogrodzie czuję się najlepiej. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie odpoczywam tam pełną parą. Lubiłam mieczyki, ale nie mam już ich ze względów, o jakich pisałam na blogu wcześniej, ale przyznaję, że to piękne i wyjątkowe rośliny. Dziękuję za wizytę na moim blogu i za komentarz, zapraszam ponownie i pozdrawiam.
UsuńJak dobrze widzieć taki pozytywny post u Ciebie. Tak dobrze wiedzieć, że odzyskałaś spokój, że się uśmiechasz. Aż mam ochotę Cię przytulić i też się uśmiechnąć. Zresztą uśmiecham się, widząc ile tu kolorów i miłości <3.
OdpowiedzUsuńTekst infantylny? Jest piękny, aż mi się łezka w oku zakręciła :)
Udało mi się wyciszyć trochę emocje i zły nastrój... choroba też poszła precz, więc zdecydowanie lepiej się czuję i nastrój też od razu mi się poprawił. Też chętnie bym się do Ciebie przytuliła :) I dziękuję za pochwałę mojego tekstu... obawiałam się, że będzie nieprawidłowo odebrany, aż jestem mile zaskoczona, że tak się nie stało. Uściski, Roksi...
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia, zdjęcia, blog, cała TY- dziękuję za ten rok😘🌹
Serdeczności moc przesyłam i wszelkiej pomyślności na cały Nowy Rok życzę🍀💝🤗
Ach... dziękuję, dziękuję :) Tyle pięknych i tak miłych słów. Przytulam Cię mocno, kochana, z gorącymi życzeniami samych pięknych chwil <3
UsuńWitaj Iwonko po raz pierwszy w Nowym Roku
OdpowiedzUsuńRozczuliłaś mnie tymi mieczykami, gladiolami... To były jedne z ulubionych kwiatów mojej Babci. A i ja mam do nich szczególna słabość.
Nie ma tu mowy o infantylności. Pięknie i wzruszająco napisane.
Pozdrawiam i życzę dobrego roku oraz nieustannej obecności Anioła Stróża
Witaj Ismeno. Ja też, tak jak Twoja babcia, bardzo lubię mieczyki, co chyba zresztą było widać po ich ilości na moich zdjęciach :) Dziękuję, że pozytywnie odebrałaś moje miłosne wynurzenia, tak to wtedy czułam i tak mi pozostało do dziś :) Miło mi, że rozumiesz. I dziękuję za Twoje życzenia, pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie...
UsuńLubię do Ciebie zaglądać, bo każdy post jest taki ciepły, emocjonalny i wydajesz mi się bliższą osobą :) Cieszę się, że lepiej się czujesz. Okres żałoby każdy z nas przechodzi inaczej, ale prawda jest taka że im szybciej wrócimy do normalnego życia tym lepiej. Ja po śmierci taty, a później babci, długo nie mogłam dojść do siebie. Najpierw szok i niedowierzanie, później rozpacz, marazm... Trochę to wszystko trwało zanim się pozbierałam, ale wiedziałam że mam dla kogo żyć i muszę wrócić do normalnego życia. Nie tyle dla siebie, co dla moich bliskich.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za te słowa, to bardzo miłe, co napisałaś :) Trochę pracy nad sobą wykonałam, żeby to wszystko sobie w głowie poukładać, ale chyba mi się udało, bo już skończyły się bezsenne noce, natłok dziwnych myśli i żalu do wszystkich o wszystko. Ja też chcę jeszcze normalnie żyć... mam kochanego męża, córkę i wnuki, które ogromnie kocham, a sama już też młodziutka nie jestem, więc postarałam się wziąć w garść. Dziękuję Ci za Twój komentarz. Tylko mnie utwierdził w przekonaniu, że dobrze zrobiłam :)
UsuńHej Kochana. Piękny mi zrobiłaś poranek... Kawę piję, czytam i się wzruszam czytając Twoje słowa... Pięknie. Niech przygoda trwa.... Zdecydowanie byłaś zestresowana podczas ceremonii. Za to twój mąż zawsze uśmiechnięty. To on jest chyba tą siłą napędową waszego związku co???? Jeśli chodzi o ogrodowe sprawy, to i w tej kwestii nasi kochani mają dużo do powiedzenia i niejednokrotnie się z tym zgadzamy. Prawda??? Trzeba szukać wspólnych dobrych rozwiązań. Mieczyki i ja bardzo lubię. Też sądziłam ich sporo. Potem gdzieś jednego roku je zostawiłam w ziemi i już nie zakwitły.... Twoje są prześliczne. Zwłaszcza te z biała obwódką. Już kiedyś skradły moje serducho. Zamawiając dalie, troszkę meczyków wpadło mi jakimś cudem do koszyka. Ale troszkę 😉 zobaczymy co z tego będzie.... A róża dzielnie znosi pogodę, która nie ustannie się zmienia. Nas zasypało i na szczęście mrozi... Bo w lasach mamy mnóstwo wody, rowy w, staw wylewa, piwnice po sąsiadach pozalewane... Paskudne styczeń się troszkę zaczął. się zaczął. I oby się cudownie skończył. Tego jest niemalże pewna. Tymczasem mamy piękną zimę za oknem. Pozdrawiam cieplutko. Do usłyszenia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, Agatko, że umiliłam Ci poranek przy kawie :) To dla mnie bardzo miłe, że ktoś ma przyjemność i wzruszenie czytając moje bazgroły :) Msz rację, na ślubie byłam bardzo zestresowana, a mój mąż wcale, cały czas się swobodnie uśmiechał i przyznam szczerze, że ten jego spokój działał na mnie kojąco :) I również masz rację, że to on jest siłą napędową u nas. Dla mnie to naprawdę niezwykły człowiek, ale tak pewnie mówi każda kobieta o swoim ukochanym facecie :) Moje mieczyki zginęły w taki sam sposób, jak u Ciebie. Tylko już nie pamiętam, czy zapomniałam je wykopać, czy coś mi przeszkodziło, w każdym razie, zostały w ziemi i to był ich koniec. U mnie dalej śniegu nie ma, a jest sobota wieczór i śnieg zapowiadali obfity już na dzisiaj, nawet alert pogodowy dostałam z gminy. Ale za oknem wciąż szara jesień. U mnie tyle nie padało co u Ciebie, nie ma ani kałuż, ani zalegającej nigdzie wody. Jakoś nie tęsknię za śniegiem, choć wiem, że dla roślinek byłoby lepiej. Uściski, Agatko... Miłego tygodnia.
UsuńIleż tutaj emocji! I to jakich pięknych! I wiem, że i dla mnie jest nadzieja. Niech one wciąż sprawiają, ze zasypiasz z uśmiechem.
OdpowiedzUsuńA mieczyki też uwielbiam! Bardzo!
Bardzo Ci dziękuję. Jeśli te emocje są dla Ciebie pozytywne, a wyczytałam, że są, to bardzo się cieszę. I chyba trudno jest nie kochać mieczyków, prawda? To takie wdzięczne kwiaty... Dziękuję Ci za wizytę i za komentarz... Zapraszam ponownie.
UsuńWitam Cię serdecznie 🖐🙂
OdpowiedzUsuńZ miłą przyjemnością przeczytałem Twój wpis na blogu. Wspaniały tekst, jak i wspaniałe zdjęcia, szczególnie tych kwiatów. Jak już pisałem w poście nt. żałoby i etapów żałoby, każdy człowiek inaczej doświadcza żałoby, nie mnie jednak warto pozwolić sobie na odczuwanie różnych emocji i uczuć z tym związanych. Bardzo pomaga przy tym pisanie dziennika w pracy nad żałobą.
Pozdrawiam Cię cieplutko i od serca 🖐😊💕
Dziękuję Ci Patryku z całego serducha za te wszystkie pochwały.
UsuńStan mojej żałoby był dla mnie czymś zupełnie nowym i całkowicie nieoczekiwanym. I jeśli mam być szczera, to cieszę się, że udało mi się w miarę poradzić sobie z tym uczuciem żalu, apatii, zniechęcenia i ogólnego marazmu. Nie lubię siebie takiej i źle się czuję w takiej swojej skórze. Dlatego generalnie to jest dla mnie dobra wiadomość. Pozdrawiam Cię również gorąco i życzę samych dobrych dni...
I to mnie bardzo cieszy i jednocześnie podziwiam Cię za to, że udało Ci się poradzić z różnymi uczuciami i emocjami w żałobie. Radzisz sobie z wieloma trudnościami i masz duży potencjał w tym. Pozwalasz sobie na odczuwanie różnych emocji, co dzięki temu łatwiej jest Ci poradzić sobie z różnymi trudnościami życiowymi. Pisząc bloga, również konfrontujesz swoje myśli i odczucia ze sobą. Można by powiedzieć, że blog również Ci służy jako autoterapia i super, że wykorzystujesz do tego swojego bloga. Ja również życzę Ci wszystkiego dobrego i wspaniałego 🖐😊
UsuńTak, jak pisałeś wyżej... każdy jest inny i każdy inaczej i na swój sposób przeżywa to bolesne doświadczenie. Dla mnie to też zupełnie nowe odczucie... nieznane mi dotychczas. I masz rację, z pewnością prowadzenie bloga jest również swoistą formą terapii i to mnie cieszy :) Pozdrawiam Cię.
UsuńMe parece precioso lo que escribiste y me alegra que estés mejor. Estáis muy guapos el día de tu boda y me encanta que sigas siendo muy feliz en tu matrimonio, el color del pelo te quedaba bonito, de morena también se te ve bien. Tus gladiolos eran preciosos, a mí me encantan, el año pasado planté muchos nuevos y como no los saco de la tierra espero que vuelvan a florecer bien este año. Te dejo un abrazo fuerte y espero tu siguiente entrada.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias Teresa. Tus palabras son muy bonitas y me hicieron sentir muy bien. Espero que tus gladiolos florezcan, aquí hace un frío terrible, hoy también hace 8 grados bajo cero, tus inviernos probablemente no sean tan fríos. Yo también te abrazo fuerte y te envío mis más cordiales saludos.
UsuńOch mieczyki! ❤️ uwielbiam I zawsze się nimi zachwycam. To oczekiwanie jaki wyjdzie kolor z pąki, Ach coś niesamowitego. Zawsze sie zastanawiam, który kolor jest najładniejszy i nie umiem wybrać 😄
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze piękne.
W blondzie naprawdę było do twarzya ja też naturalnie mam bardzo ciemne włosy, ale lepiej się czuje w rozjaśnionych.
Cieszę się, że spokój wrócił. To bardzo ważne! 😊❤️
No właśnie, to czekanie jaki kolor wykluje się z pąku, jest niesamowite, też bardzo to lubiłam :) Dziękuję Ci, Aguś za miłe słowa, ja myślę nad tym, czy na wiosnę znowu trochę nie rozjaśnić włosów, ale jeśli to chyba tylko końcówki, bo jednak jak mam ciemne przy twarzy, to czuję się lepiej. Choć mówią, że jasne włosy odmładzają :) Ściskam Cię serdecznie...
UsuńWyglądasz ślicznie na tych zdjęciach!
OdpowiedzUsuńKwiatki też są zachwycające.
Co do tego wiersza (że tak nazwę ten tekst) bardzi mi się podobał. NIby smutny, ale zakończenie niesie promyk nadziei na lepsze jutro
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo Ci dziękuję i jednocześnie cieszę się, że Ci się podobają :) I fotki, i kwiatki i mój wiersz :) Dziękuję za wizytę i pozdrawiam cieplutko...
UsuńNie wiem czym się bardziej zachwycać... mieczykami czy ta przepiękną para biorącą ślub
OdpowiedzUsuńIwonko jesteś wielką szczęściara!!!
I tak trzymaj do końca świata i jeden dzien dłużej !!!
Stokrotka
Serdeczności najwspanialsze...
Ach, dziękuję Stokrotko. Twoje słowa są bardzo miłe i powiem nieskromnie, że rzeczywiście uważam się za szczęściarę :) Ściskam Cię bardzo serdecznie...
UsuńKochana Iwonko, cieszy mnie ogromnie że w nowym roku do Twojego serca powrócił spokój, zagościła radość i że z uśmiechem żegnasz dzień. Dzięki temu możemy się cieszyć z każdego dnia i okazywać wdzięczność za wszelkie dobro, którego doświadczyliśmy w danym dniu. Potrafisz pięknie pisać nie tylko o ogrodzie, ale również o uczuciach. Tekst poetycki, który zamieściłaś na końcu, jest bardzo poruszający i wzruszyłam się czytając go. Wspaniale że znalazłaś wartościowego człowieka i że razem jesteście szczęśliwi. Zastanawiałam się, czemu tak byłaś zestresowana na Waszym ślubie, ale jak w którymś komentarzu napisałaś o wszystkich kłopotach, to już się nie dziwię. Ważne, że w czasie gratulacji od pana urzędnika, uśmiech zagościł na Twojej twarzy. Ja też dosyć późno spotkałam moją drugą połówkę, ale jest nam razem bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńI na koniec o mieczykach - faktycznie zebrałaś różnorodną kolekcję o rzadko spotykanych kolorach. Wyglądają zachwycająco, zwłaszcza te z białym brzegiem oraz te w dwóch odcieniach różowego. Ale i zwyklaczki zasługują na uwagę ;)
Iwonko, niech każdy dzień daje Ci jak najwięcej radości i takiego zwykłego szczęścia. Moc uścisków przesyłam :)))
Po prostu, tak trochę sobie nakazałam ten spokój, Lusi. W mojej głowie zagościła i zadomowiła się myśl, że wszystko jest w porządku, że wszystko jest dobrze i nie dzieje się nic złego. Że tak musiało być i że tak jest dobrze, chodzi mi głównie o to, że spróbowałam moją rozpacz zamienić w spokój, bo myślę, że i mnie i mojej mamie jest on bardziej potrzebny właśnie teraz. Mama z pewnością by nie chciała, że bym non stop płakała i była nieszczęśliwa. Tym bardziej, że myślę, że tam gdzie ona jest - właśnie jest szczęśliwa i zadowolona... nic ją nie boli i tylko się uśmiecha.
UsuńCieszę się, że Ty też trafiłaś na tę swoją połowę, bo mamy świadomość, jakie jest to w życiu ważne mieć obok siebie właśnie tak bliską osobę. Nie tylko męża, ale właśnie taką bratnią duszę.
Dziękuję Ci, kochana, za wszystkie pochwały i te wszystkie miłe słowa. To dla mnie bardzo miłe i powoduje, że uśmiecham się do monitora, a za jego pośrednictwem do Ciebie :) Ściskam Cię również...
Mieczyki przecudne i również je uwielbiam. Kiedy miałam trudny okres w swoim życiu zapomniałam o ich wykopaniu i o dziwo na następny rok zakwitły. Co prawda nie były już tak okazałe ale nadal cieszyły oko ;)
OdpowiedzUsuńA ten tekst...bardzo piękny i wzruszający.
Pozdrawiam
No, niestety... Z mieczykami tak jest, że jak się o nich zapomni, to przepadają. U mnie też raczej tak było, już dokładnie nie pamiętam, albo zapomniałam, albo celowo już zrezygnowałam, ale raczej to pierwsze. Cieszę się, że mój tekst Ci się podobał i zapraszam Cię ponownie, dziękując jednocześnie za wizytę i za Twój komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńŁadna z Was para. Widać szczęście i radość na waszych twarzach. Co do mieczykow moja teściowa bardzo je lubi i na ich dużo w swoim ogrodzie. Ja nie mam na nie niestety miejsca.
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie Ci dziękuję za te miłe słowa. Nie dziwię się Twojej teściowej, że lubi mieczyki, bo to są naprawdę bardzo atrakcyjne i piękne kwiaty...
UsuńJacy szczęśliwi i uśmiechnięci, od razu widać, że wzięli ślub z miłości, a nie przymusu ;) Jesteś wspaniałym przykładem na to, że nasze życie zawsze może odmienić się na lepsze, nawet jeśli my chwilowo dostrzegamy tylko mrok.
OdpowiedzUsuńMasz dar do opowiadania i pisania, z łatwością przelewasz swoje myśli na papier, więc nadal rób to, w czym jesteś dobra :)
Tak, zgadłaś.
UsuńTo uczucie było i... jest :) Często myślę, że to lepsze, niż wygrana w Totka :)
I to prawda, na miłość nigdy nie jest za późno, na każdym etapie swojego życia można spotkać tę jedyną, właściwą :)
Dziękuję za Twoje słowa... taka ocena powoduje tylko, że mam ochotę pisać i pisać, wciąż i wciąż :)