Mój ogród, po mojej prawie miesięcznej, majowej nieobecności, wyglądał wręcz tragicznie. Pogody słonecznej zdecydowanie w tym czasie nie było, za to sporo padało... ale okazało się, że to nie przeszkodziło zieleninie wszelakiej rosnąć jak na drożdżach, a nawet powiedziałabym, że ten deszcz jej w tym tylko pomógł.
Trochę się przeraziłam, jak zobaczyłam ten widok. Pomiędzy moim powrotem z Krety, a wyjazdem na facebookową wycieczkę po Wrocławiu, zdążyłam tylko skosić trawnik. Nie zrobił tego wcześniej mój mąż, ponieważ ma kategoryczny zakaz koszenia czegokolwiek po mojej ogrodowej stronie. Kosi sobie trawnik od strony wejścia do domu, kosi też trawę naokoło naszej posesji, do ogrodu ma zakaz wstępu z jakimkolwiek narzędziem do koszenia :) Bywały już kilka lat temu przypadki, że kosiarka mu się "omsknęła" na moje rabaty i potem było nieprzyjemnie, bo z moich ust leciały słowa, które tutaj, na tym blogu, nie nadają się do cytowania 😄
Dlatego wtedy, pomiędzy moimi wycieczkami, w pierwszej kolejności zabrałam się za koszenie trawy, na resztę zabrakło mi już niestety czasu. Toteż jak już wróciłam z tych moich wszystkich majowych wojaży, zakasałam rękawy i wpadłam w tę swoją zieleninę. Zdjęcia oczywiście też cykałam, ale to dopiero po skończonej, ogrodowej robocie :)
Pięknie kwitną jaśminowce...
Powiem Wam, że to co zastałam na rabatach, to był jakiś horror. Zielsko porosło w takim tempie, że chcąc dostać się w niektóre ogrodowe zakątki, musiałam chwycić sekator i torować sobie nim drogę. Nie wspomnę już o ilości chwastów i tego wszystkiego, co tylko czekało na deszcz i pod wpływem wody puściło wodze fantazji.
Ale cóż... chciałaś babo, to masz, powiedziałby jakiś grecki filozof :)
Wspomnę tylko, że satysfakcja po skończonej pracy jest niesamowita i wynagradza te wszystkie trudy, ale najpierw trzeba przez to wszystko przejść, żeby móc usiąść na tarasie z kubkiem kawy w ręce i z tajemniczym uśmiechem na ustach triumfować i rozglądać się dumnym wzrokiem po swoich zielonych włościach :)
Pokażę Wam teraz jak kwitną niektóre krzewy w moim ogrodzie :)
Na początek moja najstarsza krzewuszka...
Żylistek, odmiana Strawberry Fields...
Kolkwicja :)
A z pnączy, jak co roku, cudownie kwitnie jaśmin stefana.
Swoimi zielonymi ramionami oplata moją ogrodową huśtawkę :)
No i muszę się pochwalić - po raz pierwszy zakwitł mi w tym roku dereń kousa. Czekałam na to kwitnienie kilka lat, ale warto było...
Oprócz krzewów natura pokolorowała także czerwcowe, kwiatowe rabaty. I mimo, że uwielbiam maj, to uważam, że w czerwcu rabaty są zdecydowanie bardziej kolorowe, niż w maju. A z kolei podobną opinię mam o lipcu, w którym w końcu zakwitną moje ukochane jeżówki. Już teraz mają mnóstwo pąków... myślę, że tegoroczna, deszczowa aura bardzo się do tego przyczyniła. Nie dość, że są obsypane pąkami, to jeszcze niektóre z nich urosły tak wysoko, że jeszcze nie widziałam takiego ich wzrostu, odkąd je mam :) Ale pokażę je dopiero, jak w pełni zakwitną...
Tymczasem, co tam aktualnie słychać na rabatach? Bardzo proszę, jako pierwsza zaprezentuje się wiązówka... jej białe, puchate kwiaty są urocze :)
Żółte akcenty na rabatach, to głównie liliowiec oraz tojeść kropkowana.
W różowych i fioletowych barwach prezentuje się irys variegata i dzwonek kropkowany.
Oczywiście ogrodowe różowości, to także moja ukochana szałwia muszkatołowa... niesamowicie widowiskowy ma ten kwiat :)
Taką samą szałwię mam też w białym kolorze :)
A jeśli wciąż jest mowa o różowych odcieniach, to mój klonik palmowy bije wszystkie pozostałe roślinki na głowę :)
Jest trójkolorowy, a jego listki, to istna mozaika pastelowych kolorów...
W trochę ciemniejszych barwach zakwitł mój najpiękniejszy orlik. Odmiana Nora Barlow, to istne cudeńko. Trudno oderwać wzrok od tych prawie bordowych cudeniek :)
Ale nie tylko kolorowe kwiecie zdobi czerwcowe rabaty. Także roślinkowe liście potrafią być cudowną dekoracją. Takim przykładem są hosty, inaczej zwane funkiami. Ich różnorodne liście o najrozmaitszych odcieniach zieleni i bieli, są dekoracją samą w sobie. I choć także kwitną, to jednak nie kwiaty są ich główną ozdobą...
A ja uwielbiam je fotografować, zwłaszcza po deszczu. Zatrzymujące się na tych ogromnych liściach krople wody, wyglądają jak rozrzucone perełki :)
Mam wrażenie, że mój ogród w tym sezonie tak niesamowicie ruszył z kopyta, jak jeszcze nigdy. Wiem, że spowodowane jest to bardzo deszczową wiosną... jednak woda czyni cuda. Cieszy mnie to bardzo, bo roślinki rosną jak na drożdżach, a wszystkie krzewy rozrosły się niesamowicie. Uwierzcie, że bez sekatora nie mogłabym się dostać we wszystkie ogrodowe miejsca i we wszystkie zakątki. Poza tym wszystko w tym roku kwitnie jak oszalałe, naprawdę momentami jestem aż oszołomiona. Nie podlewam na razie ogrodu, nie ma takiej potrzeby. Ziemia jest wyjątkowo nasączona, a pogoda wręcz wyręcza mnie w częstym podlewaniu, które niestety jest dosyć czasochłonne :) Jestem w sumie wdzięczna matce naturze, że tak hojnie tej wiosny obdarowuje mój ogród.
Dla chętnych, kilka ogólnych, ogrodowych widoków :)
Wiecie dlaczego tak bardzo kocham swój ogród?
Oczywiście, kocham zieleń i oczywiście uwielbiam naturę razem ze wszystkimi jej darami.
Kocham, kiedy nad głową śpiewają mi ptaki i uwielbiam wsłuchiwać się w szum drzew, kiedy lekki wiatr tańczy w gałęziach i ocierające się o siebie liście wydają dźwięk niepodobny do żadnego innego.
Ale to nie jest to, co jest dla mnie najważniejsze. Najbardziej ze wszystkich dobrodziejstw kocham słońce i jego ciepłe promienie. Kiedy go nie ma, bo chowa się za chmurami i nie czuję na sobie jego ciepła, jestem jakaś nie do końca szczęśliwa. Słońce jest dla mnie darem największym. Pławienie się w jego cieple, to coś co uszczęśliwia mnie kompletnie i całkowicie. Może dlatego tak uwielbiam wyprawy w ciepłe miejsca... właśnie tam, gdzie nie brakuje gorących, słonecznych promieni i gdzie nie zaskoczy mnie pochmurne niebo i zimno, którego z całego serca nie cierpię :) Dlatego możliwość posiadania ogrodu, gdzie jest miejsce na wygrzewanie się i pławienie w ciepłych promieniach słońca, jest dla mnie błogosławieństwem i szczęściem nie do opisania.
Myślę, że powinnam była urodzić się jaszczurką :) A może w poprzednim wcieleniu tą jaszczurką byłam, tylko tego nie pamiętam? A może będę jaszczurką w następnym wcieleniu? Kto wie :)
Już teraz marzę o wygrzewaniu się na ciepłym kamieniu... myślę, że pod postacią jaszczurki byłoby to o wiele prostsze, niż w ciele Pani Ogrodowej 😁
Na koniec zapraszam Was na filmik. Widać na nim to, co pokazałam na zdjęciach i to, czego zapomniałam na fotkach uwiecznić. Oczywiście z narracją, bo myślę, że wiele osób chce wiedzieć i zapamiętać, jak niektóre roślinki się nazywają :)
I tym optymistycznym akcentem żegnam się z Wami do następnego razu 💚
Ja też mogłabym być jaszczurką, bo lubię ciepełko😊 Iwonko, Twój ogród jest zachwycający! Ileż kwiatów i roślin rozmaitych! Napatrzeć się nie można! Te deszczowe krople na liściach mają swój urok... Cudnie jest... Ależ musi pachnieć... Po deszczu szczególnie...😊 Pozdrawiam kochana cieplutko!
Iwonko, na pewno ogród po twojej nieobecności domagał się zaopiekowania i wielu zabiegów pielęgnacyjnych, w tym głównie przycinania. Tegoroczne bogactwo deszczu sprzyja kwitnącym roślinom, ale niechciane zielsko wszelakie też rośnie jak oszalałe. Zachwycam się twoim jaśminowcem, krzewuszką, żylistkiem i kolkwicją, a przede wszystkim wyjątkową szałwią muszkatołową. Masz rację że pod względem ilości kolorów czerwiec i lipiec przewyższają maj - w końcu lato jest najbogatsze w kolory. Też kocham dni słoneczne i lubię ciepło, ale upałów nie znoszę, dlatego tegoroczny czerwiec jak na razie bardzo mi odpowiada. Roślinom w twoim ogrodzie, jak widać również sprzyja taka pogoda... Ale rozumiem że wygrzewanie się na kamieniu w ciele jaszczurki to jest to co Pani Ogrodowa lubi najbardziej. Życzę ci zatem dużo słońca :)))
Mam na imię Iwona. Zapraszam na spontaniczne zwierzenia o mojej pasji do ogrodu i do wszystkiego co zielone :) Bo z miłości do zieloności i do swojego obecnego życia, zaczęłam to internetowe bazgranie.
Blog zajął pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy Bloggerowy Blog Roku 2021 w kategorii DOM/OGRÓD
Ja też mogłabym być jaszczurką, bo lubię ciepełko😊
OdpowiedzUsuńIwonko, Twój ogród jest zachwycający! Ileż kwiatów i roślin rozmaitych!
Napatrzeć się nie można!
Te deszczowe krople na liściach mają swój urok...
Cudnie jest... Ależ musi pachnieć... Po deszczu szczególnie...😊
Pozdrawiam kochana cieplutko!
Iwonko, na pewno ogród po twojej nieobecności domagał się zaopiekowania i wielu zabiegów pielęgnacyjnych, w tym głównie przycinania. Tegoroczne bogactwo deszczu sprzyja kwitnącym roślinom, ale niechciane zielsko wszelakie też rośnie jak oszalałe. Zachwycam się twoim jaśminowcem, krzewuszką, żylistkiem i kolkwicją, a przede wszystkim wyjątkową szałwią muszkatołową. Masz rację że pod względem ilości kolorów czerwiec i lipiec przewyższają maj - w końcu lato jest najbogatsze w kolory. Też kocham dni słoneczne i lubię ciepło, ale upałów nie znoszę, dlatego tegoroczny czerwiec jak na razie bardzo mi odpowiada. Roślinom w twoim ogrodzie, jak widać również sprzyja taka pogoda... Ale rozumiem że wygrzewanie się na kamieniu w ciele jaszczurki to jest to co Pani Ogrodowa lubi najbardziej. Życzę ci zatem dużo słońca :)))
OdpowiedzUsuń