94. Zwierzaki "zza płota"
Kocia opowieść już była i to nawet chyba w dwóch częściach. No tak, TUTAJ i TUTAJ. Tak tylko to tu wtrącam gwoli przypomnienia, ponieważ skoro o zwierzętach mowa, to nasze przybłąkane koty już obsmarowałam na wszystkie strony. Ale nie było jeszcze opowieści o innych czworonożnych przyjaciołach, więc może dzisiaj o nich?
Skoro zgromadziłam już zdjęcia tych różnych stworzeń żyjących za naszym płotem, to warto je chyba tutaj pokazać, bo rzeczywiście kolekcja jest dosyć spora. Są to faktycznie czworonogi żyjące poza terenem naszego obejścia, ale czasami pchające się do nas, może nie do samego domu, ale najczęściej do tarasowej miski, która kocią miską jeszcze wtedy była i na tarasie sobie stała, raz pełna, a raz pusta, w zależności od kociego apetytu 😀
Zacznę chyba od tych najbardziej pospolitych i najczęściej spotykanych, czyli od saren. Z sarnami jesteśmy już całkiem oswojeni, bo zjawiały się u nas nieustannie i to praktycznie od samego początku budowy domu. Dopóki nie mieliśmy skończonego płotu, bezceremonialnie wchodziły na teren posesji i nie bały się niczego, a niejednokrotnie częstowały się moją świeżo posadzoną zieleninką. Pamiętam, jak kiedyś wczesną wiosną, jeszcze na początku naszego pomieszkiwania, zeżarły mi (że się tak brzydko wyrażę) świeżo zakupioną i posadzoną śliczną aukubę. Oskubały ją ze wszystkich liści tak dokładnie, że zostały same łodygi. Nie będę tu przytaczać słów, jakie wtedy wyrwały się z mojej piersi 😉 Z pewnością były niecenzuralne 😆 Na szczęście listki odrosły, więc moja złość była krótkotrwała i dziś już wiem, że zupełnie nieadekwatna do poczynionej szkody...
Tych sarnich zdjęć mam całe mnóstwo, ale wybrałam te - moim zdaniem - najciekawsze...
Jeszcze fotka nocna, z samego środka ogrodu:
I jeszcze ujęcie z kamery... Sarna z przychówkiem spaceruje naszą drogą :)
Zające też odwiedzają mój ogród. Są bardzo płochliwe, ale za to jakie piękne :)
Pasikonik, choć to może nie zwierzę "zza płota", potrafi wpędzić mnie w popłoch. Zwłaszcza jeśli zjawi się nagle i niespodziewanie, albo jeszcze co gorsza, jak skoczy znienacka i bez uprzedzenia i nie wiadomo skąd znajdzie się nieoczekiwanie na sypialnianej firance :)
Swego czasu, jeszcze w okresie kiedy nasz taras nie był skończony, częstymi gośćmi były też u nas lisy. Może dlatego, że jak raz znalazły na tarasie kocią miskę pełną jedzenia, to przychodziły sprawdzić jej zawartość w kolejne wieczory. Nie bały się wcale. Mogłam tkwić z drugiej strony tarasowej szyby, stukać w nią i machać, żeby sobie poszły i nie robiło to na nich większego wrażenia. Mówią, że takie oswojone i niepłochliwe lisy mogą być chore i należy ich unikać... W każdym razie, ja się z nimi nie bratałam, byłam tylko cichym obserwatorem ich tarasowego i ogrodowego buszowania.
I jeszcze nocny widok z kamerki, w podczerwieni... Takie sobie przyspieszone zwiedzanie trawnika 😏
Ptactwo wszelakie jest u nas wszędzie, wiadomo. Natomiast wioskowy bażant spaceruje gminną drogą całe lato... Czasem zagląda też do nas 😍
Przydomowe kamerki łapią jaskółki w locie :)
A to zdjęcie jest niewyraźne, ale innego nie dało się zrobić. Ogromne stado dzików zasuwało po polu przed naszym domem, niczym tabun dzikich koni. Aż drżała cała ziemia... Nie wiem, czy coś je spłoszyło, czy gdzieś się spieszyły 😁, ale wyglądało to niesamowicie. Nie wiem co by się mogło stać z kimś, kto stanąłby wtedy na ich drodze...
Tutaj za to zmora wielu ogrodników... Pożeracz liści, dlatego przez ogrodników uważany za szkodnika.
I na koniec miłe zwierzątko, które onegdaj również przychodziło do nas korzystać z kociej miski. Mogłam godzinami obserwować, jak gramoli się do środka i wyjada kocie przysmaki :) Dostojny Pan JEŻ 😍
Czekam na wiosnę... W zniecierpliwieniu i z utęsknieniem :)
A Wam wszystkim dziękuję, że tu zaglądacie i zostawiacie po sobie ślad. Wtedy wiem, że to moje internetowe bazgranie ma jakiś sens... 💚
do nas przychodzi lisek, jeżyk, dziki xd te ostatnie to persony non graty bo całe pole rozkopują paskudy jedne;/ a lisek i jeżyk to tylko jedzenie kotom podbierają także tego:D
OdpowiedzUsuńTo prawda, dziki potrafią narobić sporo szkód :( A liski chytruski to łasuchy na cudze żarełko :)
Usuńale bym nie pomyślała że lisek będzie żarł kocią karmę xd
UsuńTak, to był fascynujący widok. I jeszcze ten jeżyk, który do miski wchodził prawie cały, bo nie był zbyt wielki :)
UsuńŚwietny post. Zające i jeż... cudo. Mnie na tarasie odwiedzają sikorki i wróble. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A ptaszki u mnie na tarasie też bywają. Niestety, niektóre zderzają się z tarasową szybą :(
UsuńPięknie! Natura :) U mnie dawniej bywały sarny, bażanty, w ostatnich latach bardziej kuny, wydry,
OdpowiedzUsuńKun bym chyba nie chciała. Ponoć potrafią wyrządzić sporo szkód...
UsuńAleż fajne obserwacje przyrodnicze prowadzisz :)
OdpowiedzUsuńTu, na wsi muszę żyć w symbiozie z naturą :)
UsuńTylko pozazdrościć takich widoków :) W mojej okolicy owszem widziałam sarnę, niestety przejechaną przez samochód... Mieszkam w mieście, więc dzikie zwierzęta nie są tu częstych widokiem. Staram się, jednak aby mój ogród był azylem dla "braci mniejszych". Jesienią zagościła u nas nawet wiewiórka z pobliskiego parku. Gniazda zakładały w naszym ogrodzie sójki, sroki, a nawet para gołębi. My też lubimy podglądać przyrodę :)
OdpowiedzUsuńJa tak naprawdę to też mam do czynienia z tymi zwierzętami dopiero odkąd tu zamieszkałam. Wcześniej, w dużym mieście, takie zwierzaki widywałam tyko na zdjęciach :)
UsuńPrześliczne te sarenki :) Aż miło popatrzeć na nie. Ja niestety mieszkam w mieście i rzadko je widuję. Mam za to w.domu dwa kociaki ( Lucyfer 2,5 roku, Lancelot
OdpowiedzUsuńw kwietniu będzie miał rok) dwóch kochanych chłopaków, którzy rozrabiają za dziesięciu i demolują jak się da. Takie łobuzy jakich cała ziemia nie widziała 🤣 Wiecznie coś tłuką i zrzucają, a drzwi od pokoju córek są tak odrapane że nadają się do wymiany. Setny raz tłumaczę żeby nie zamykały pokoju, bo Lucyfer tego nie lubi i będzie drapał żeby mu otworzyć. Kochamy nad życie te dwa futra. Lancelot jest bardziej przytulaśny, a Lucyfer przychodzi do nas kiedy chce.
Pozdrawiam najserdeczniej z Grodu Kraka
Kasia Dudziak z bloga Kasinyswiat
Witaj Kasiu. Uśmiałam się czytając Twoje opowieści o kotach, musisz mieć z nimi niezły ubaw. Cieszę się, że zajrzałaś do mnie i masz ochotę na czytanie moich bazgrołek. Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie i zapraszam ponownie.
UsuńWspaniałe masz widoki i wielu gości. U nas przez ogród czasem przebiegną sarny. Zające są rzadko spotykane. Pojawiły się w okolicy wilki, których nie było od 30. lat. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWilków w pobliżu bym nie chciała. Wzbudzają we mnie strach. Pozdrawiam Cię również, Lenko.
UsuńJakże fascynujące jest podglądanie zwierzątek zza płota i w ogrodzie. Świetne ujęcia...wspanialy post Iwonko., jesteśmy my, są zwierzęta i to jakie... Goście, nie to my jesteśmy goścmi.pamietajmy o tym... Życzę i równie w tym sezonie takich odwiedzin. I nie bój się... Ale na liska racja uważaj.
OdpowiedzUsuńTo prawda, świat zwierząt jest wspaniały. Dziękuję Agatko za pochwały postu i zdjęć. Myślę, że w kolejnych latach, zwierzęta będą dalej odwiedzać nasz ogród i taras :)
UsuńMieszkanie w takiej okolicy musi być bardzo przyjemne, troszkę Ci pozytywnie tego zazdroszczę! Piękne ujęcia ♥ Lisa pierwszy raz mam okazję widzieć z takiego bliska. A ten jeż taki słodziutki!
OdpowiedzUsuńJa również czekam na wiosnę, u nas ostatnio kilka pięknych dni, kwiaty dookoła kwitną, aż się człowiek wybudza ze snu zimowego ;)
Pozdrawiam Cię cieplutko! ♥
Wiesz, Kasiu, Znalazłam się tu na wsi tak trochę niepewna, czy tego naprawdę chcę. To bardziej mój mąż naciskał na wyprowadzkę z wielkiego miasta, a ja poszłam za jego głosem :) Dziś, po latach, myślę, że była to jedna z lepszych decyzji w moim życiu, mimo, że zatwardziałym mieszczuchem byłam przez większą jego część :) Ściskam Cię mocno... U mnie też ostatnio dni cieplutkie były, ze świecącym słonkiem, aż dusza się cieszy :)
Usuńco za zwierzyniec, u mnie jeszcze lisa i jeża nie było :)
OdpowiedzUsuńCzekam, co też jeszcze ciekawego się u mnie pokaże :) Borsuka jeszcze mieliśmy, ale nie mam zdjęć :)
UsuńU nas też czasami sarna czy jeż się przybłąka
OdpowiedzUsuńTeraz musimy żyć ze zwierzakami w symbiozie, coraz mniej boją się ludzi...
UsuńSporo gości masz w ogrodzie i za płotem. Jeżyk uroczy :)
OdpowiedzUsuńTak, tych odwiedzających nas zwierząt jest całkiem sporo :)
UsuńFantastyczne widoki, fajni goście (w większości)! Dawniej takie same zwierzaki bywały także w pobliżu naszego domu, ale osiedle dookoła bardzo się rozbudowało w ostatnich latach i niestety dzikie stworzenia rzadko teraz zaglądają. Na szczęście ptaki stale u nas bywają, a i jeże pomieszkują :).
OdpowiedzUsuńNiestety, koło nas już też domy rosną jak grzyby po deszczu i myślę, że tych zwierząt nie będzie to zachęcać do ponownych odwiedzin...
UsuńCudowna galeria i jeszcze cudowniejsi goście. U mnie saren również pełno. Wszystkie zwierzęta są moimi sasiadi z racji lasu za płotem 😀. Jednak wiele emocji pewnej nocy, wzbudził nas spacer przez ogród- Borsuk. Nie miałam pojęcia, że są takie ogromne. Przeszedł spokojnie i wyszedł bramą w swoją stronę 😀
OdpowiedzUsuńCo do lisów- one się teraz nie boją bo ludzie są wszędzie, często wiedzą, że człowiek = jedzenie. Dlatego nie uciekają. Lubią podkraść kanapki i takie tam.
Co smutne, to częściej jeże są zarażone wściekliźną😑.
We mnie ślimaki wzbudzają mieszane uczucia, denerwują kiedy zeżrą uprawy, ale nie umiem ich zabijać. Więc zbieram codziennie i przenoszę daleko od domu na łąki 🙈😄
Widzisz, Agnieszko... Przypomniałaś mi, że borsuk również był naszym gościem, ale zapomniałam o nim, bo nie mam żadnej jego fotki... Widziałam go przez okno sypialni, a zaglądaliśmy często kto robi nam takie dziury w trawniku. Okazało się właśnie, że Pan Borsuczek :) Rzeczywiście jest wielki i jeszcze wyczytałam, że dla człowieka może być groźny, bo potrafi być agresywny i może ugryźć. A co do lisów, to masz rację. Są już przyzwyczajone do widoku ludzi...
UsuńWow, wspaniałe widoki masz 🤩👍 To wspaniałe doświadczenie móc zobaczyć takie wspaniałe zwierzęta. Ja mieszkam w mieście, więc nie mam okazji widzieć na co dzień takich zwierząt, chociaż raz widziałem jeża podczas spaceru z psem. Zawsze przyglądam się ptakom podczas spaceru z psem. Lubię ich głos i obecność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko 🖐👦💖
Patryk
To prawda, ja też kiedy wcześniej mieszkałam w mieście, widziałam te zwierzęta tylko na obrazku. Teraz mam tę możliwość oglądać je na żywo. Dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam Cię serdecznie...
UsuńJakie to piękne, że masz kontakt z taką naturą. To musi być cudowne uczucie móc być tak blisko takich zwierząt.
OdpowiedzUsuńTak, to fascynujące i za każdym razem zachwyca tak samo. Taki przywilej zamieszkiwania w bliskości lasu :)
UsuńWow :o Ile zwierząt jest w waszej okolicy. U mnie nie ma wgl lasów to i zwierząt też nie ma... Mam najmniejszą ilość lasów w województwie xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Wildfiret
Trochę tych zwierząt jest, ale tak szczerze, to coraz mniej. Im więcej osób się w naszym pobliżu buduje, tym mniej tych zwierząt widzę na żywo. Kiedyś taka ilość to była norma, dzisiaj już niestety coraz bardziej rzadkość. Również serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam ponownie :)
UsuńPiękne masz towarzystwo za płotem, przerażają mnie dziki, które też już mamy obok. U nas są jeszcze łosie i żurawie, których tańce podziwiamy na łąkach.:))
OdpowiedzUsuńDzików się boję i nie chciałabym spotkania z nimi. A żurawie raz były na polu naprzeciw naszego domu. Są bardzo piękne i dostojne :) Ściskam Cię, Celu...
UsuńWspaniałe bliskie spotkania ze zwierzętami miałaś. Ja to tyko z bliska widziałam dziki które grasują po moim mieście :-).
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzików bardzo się boję i w sumie cieszę się, że nie ma ich koło mnie na co dzień. Pozdrawiam Cię, Alicjo...
UsuńMiłe są takie widoki niezapowiedzianych gości:)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś mieliśmy jeżyka w ogrodzie. Bardzo sympatyczny. Mieliśmy nawet krakodyla😉
To był czas,kiedy córka była malutka i wpadła do domu bardzo przejęta z krzykiem: krakodyl! Pytam gdzie? - na płocie. I co robi?- kracze,tak kra kra😅
Do dziś wrona to krakodyl.
Teraz zwierzaki widzimy jak jesteśmy na urlopie w leśnej chatce. Do karmnika dla ptaków przychodzą leśne myszki. Gonitwy urządzają wiewiórki. A nocą buszują dziki. Te to dopiero mają zacięcie.
Ale gdyby nie te zwierzaki byłoby smutno.
Czekamy na wiosnę. Już są zwiastuny i nawet ptaki rano śpiewają. Uwielbiam wiosnę🙂
Pozdrawiam cieplutko!
Ale się uśmiałam z tego krakodyla :) Świetnie to wyszło :) U mnie zwierzaków niestety z roku na rok coraz mniej. Im więcej ludzi się koło nas buduje, tym te zwierzęta bardziej chowają się w lesie... Masz rację, dobrze że już idzie wiosna, zawsze jakoś to tak cieplej i radośniej na sercu. Dziękuję Maminku za Twoją wizytę i komentarz. Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie <3
UsuńNiezły zwierzyniec :) Ja mieszkam na wsi to też u mnie sporo dzikich zwierząt :) Dziki, łosie, sarenki, bażanty czy dzikie kaczki :) Do wyboru do koloru, ja mega lubię zwierzaki uwielbiam obcować z naturą :) Nic mnie tak nie uspokaja jak natura :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru :*
Łosi u mnie nie ma, a szkoda, bo są piękne :) Masz rację, że natura uspokaja i wycisza. Ja odkąd mieszkam tak blisko natury, nie chciałabym już wrócić do wielkiego miasta... Pozdrawiam Cię również <3
UsuńIwonko świetnych macie gości :) to że sarny przychodzą to się bym niendziwola ale ze lis, to aż się troszkę zlękłam :) bo niesamowici goście, jak w bajce :) u nas tez sarny czasami widuje ogrodzie , a to dlatego że mieszkamy przy parku. Zdarza się że i łosie zaglądają ale to bardzo żadko. Ostatnio mielsimy okazję być na wycieczce z reniferami, niesamowitą prdygodabi oczywiście zapraszam Cie do mojego wpisu o tych zwierzakach :)
OdpowiedzUsuńAch, renifery, to musiało byś cudowne. Polecę zaraz do Ciebie to zobaczyć :) Dziękuję, że do mnie zaglądasz. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam ponownie :)
UsuńTeraz zobaczyłam, a jakiej ładnej okolicy mieszkasz, lasy, pola, i mnóstwo zwierzyny; ciekawe ujęcia "sąsiadów":-) serdeczności.
OdpowiedzUsuńTak, ładne miejsca mam wokół, choć domy też przybywają jak grzyby po deszczu :) Uściski, Marysiu...
Usuń