84. Kocia opowieść cz.II
Pierwszą część skończyłam na tym, że nasza kocia mamusia poszła, delikatnie mówiąc, w siną dal i wróciła po jakimś czasie z kolejnym przychówkiem. Myślę, że było to jeszcze w tym samym roku, toteż wyobraźcie sobie, jakie było nasze zdziwienie, gdy pewnego pięknego dnia, po jakiejś niedługiej przerwie, zobaczyłam ją ponownie idącą od strony wsi i prowadzącą kolejne pokolenie puchatych kulek.
W poprzednim poście napisałam chyba, że wszystko to działo się w tym samym roku, ale po sprawdzeniu we właściwościach zdjęć wyszło mi na to, że nasza kocia mama zrobiła sobie rok przerwy. Kiedy więc nasze pierwsze pokolenie miało roczek, przywędrowało do nas kolejne. A raczej zostało przyprowadzone :)
Patrzyłam ze zdumieniem na kocią mamę, która z zauważalną dumą w oczach przywołała na nasz taras wszystkie swoje nowe dzieci w ilości trzech sztuk i wyraźnie wyczekiwała na naszą pozytywną reakcję. Tym bardziej, że kocięta wyglądały jak trojaczki. Wszystkie trzy były identyczne. Nie różniły się dosłownie niczym i właściwie do końca naszej z nimi znajomości, nie udawało mi się identyfikować żadnego z nich.
To chyba jedyne zdjęcie, a przynajmniej tylko takie udało mi się znaleźć, na którym ujęte są wszystkie trzy razem (na wycieraczce przy szybie leży poprzednie pokolenie).
Wszystkie miały jednakowe umaszczenie, były po prostu biało-czarne. I te białe i czarne plamy na swoim futerku, miały w tych samych miejscach. Po prostu jednojajowe trojaczki-kociaczki :)
Ale to jeszcze nic... Jeśli poprzednie kociaki nazwałam urwisami i rozrabiakami, to bardzo je przepraszam, bo kompletnie sobie na to nie zasłużyły :) Przy tych urwipołciach, tamte to były po prostu niewinne aniołki. A tu jakaś hałastra nieokrzesana wpadła na nasz taras, nie dość, że dzikusy straszne, bo uciekały od nas na kilometr, to jeszcze tłukły się i między sobą i ze starszym rodzeństwem, zupełnie bez opamiętania. Tylko miska potrafiła je jakoś uporządkować i choć na chwilę wyciszyć :)
Straszne z nich były urwisy i łobuziaki, wszędzie ich było pełno. I tak jak przy tamtych czterech był w miarę spokój i porządek, tak przy tych miałam wrażenie, że jest ich dziesięć razy więcej, nie trójka a przynajmniej trzydziestka :)
Kochały moje auto i musiałam bardzo uważać, zanim je uruchomiłam :)
Lubiły też judo i wspinaczkę :)
Ale potrafiły też być słodkie, choć już nie skradły naszych serc tak, jak te pierwsze cztery...
Nie przepadały za starszym rodzeństwem i robiły do nich groźne miny. Mam wrażenie, że to ta starszyzna bardziej miała respekt przed tymi młodymi, niż odwrotnie :)
W każdym razie, przyjaźni to tam nie było, choć musiały się tolerować, bo często miska była wspólna :)
A czasem było i tak, jak poniżej, kiedy do miski dopadł się jakiś zabłąkany psiak :) Nie pozostawało nic innego, jak tylko patrzeć i liczyć na to, że nie wyczyści jej do dna :)
Nawet, jeśli ten sam zabłąkany pies wytargał tę miskę na sam środek trawnika, w głęboki śnieg :)
Ale bywały też chwile zgody i kociego porozumienia :) Wszak z jednej matki były wszystkie :)
Więc tak jak pisałam wcześniej, bywało tak, że na naszym tarasie siedziało osiem kocich pyszczków do wyżywienia. Ale też uciechy z nimi było co niemiara :)
Dzisiaj już nie pamiętam ile czasu były z nami wszystkie kociaki. Na pewno pierwsze zniknęły trojaczki z drugiego miotu, jakoś tak chyba nie za bardzo się do nas przywiązały i wybrały swoje własne ścieżki. Po prostu przestały przychodzić.
Jako następne przestały nas odwiedzać dwa czarne z pierwszego rzutu. Też po prostu skończyły z wizytami u nas i zostały nam tylko dwa: Tajger i Białasek, bo i kocia mama też ulotniła się po angielsku :) I te dwa kociaki były z nami najdłużej. To były typowe wioskowe włóczykije. Na noc znikały, spały pewnie gdzieś w jakiejś stodole albo w jakimś innym ciepłym miejscu, a na dzień przychodziły do nas pogrzać kości na słonecznym tarasie :)
Tajger zniknął też po jakimś czasie, po prostu nie zjawił się któregoś dnia i już... Było mi bardzo smutno. Długo wspominałam jego wspaniałe, ciepłe spojrzenie i cudowne, milusie futerko.
Najdłużej pozostał nam wierny Białasek. Ale i w nim przeważył instynkt tułacza i obieżyświata. Chyba, bo tak naprawdę, to nie wiem, czy wyprowadził się gdzie indziej, czy coś się stało i odszedł za Tęczowy Most :( Chodziliśmy razem z mężem po wsi, rozglądaliśmy się, czy gdzieś go nie zobaczymy, ale... Niestety, nie.
Tym sposobem nasza kocia gromadka wykruszyła się całkowicie, a kocia mama też nie zawitała już w nasze progi. Potem na przestrzeni lat zjawiały się u nas jakieś przypadkowe, pojedyncze koty, ale zawsze tylko na chwilę, przelotem i były bardzo płochliwe. Zaglądały ciekawie przez tarasowe okno, ale w reakcji na naszą próbę bliższego kontaktu, uciekały. Choć - nie powiem - niektóre z nich były bardzo ładne :)
Albo taki rudasek :)
A tego znacie już z któregoś niedawnego postu :) Jest ostatnim i najświeższym kotem, który dumnie przemaszerowuje przez nasz taras. I jest niesamowicie piękny :) Niestety, ucieka i nie da się pogłaskać. Taki drugi pieszczoch, jak Białasek, już chyba się nie trafi.
To by było na tyle, przynajmniej jeśli chodzi o koty. Kiedyś tam napiszę jeszcze o innych zwierzętach, z którymi przyszło nam się spotkać na tym naszym wioskowym odludziu :)
❌❌❌ 🆄🆆🅰🅶🅰 ❌❌❌
Edytowałam przygotowany już wcześniej post, bo postanowiłam jeszcze coś dopisać. Po publikacji w ostatnim poście zdjęć moich wnusiaków, pytaliście mnie o aktorskie poczynania mojego wnusia :) Powzięłam zatem decyzję, żeby przybliżyć Wam ten szczegół.
Mój wnusiaczek Alex ma za sobą role w kilku serialach, m.in. w "Sprawiedliwi - Wydział Kryminalny", "Świat według Kiepskich", "Na ratunek 112".
Zagrał też epizodyczną rolę w filmie Patryka Vegi "Plagi Breslau".
Oraz główną rolę dziecięcą w komedii dla dzieci "Nie taki znowu święty Mikołaj". Miał wtedy 6 lat :)
Ale chyba największą jego przygodą z kamerą, był dwuletni kontrakt z Wedlem, na udział w reklamach tej firmy :) Jeśli pamiętacie reklamy Wedla z chłopcem na zebrze, to tym chłopcem był właśnie mój Alex :)
Kolejna wspaniała opowieść o kotkach. Pięknie wyglądają, jak wylegują się na oponach samochodu :) wnusiowi gratuluję takich ról. Znam tą na zebrze 💗 rośnie z niego prawdziwy talent.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Te zdjęcia na oponach samochodu też mi się podobają, takie figlarne kociaki z nich były :) Dziękuję też za gratulacje dla wnusia, teraz już bardziej piłką się interesuje, swoje aktorstwo traktuje jako przeszłość :)
UsuńKotki są urocze ale trzeba uważać. Mnie ostatnio lekko ugryzł choć byłam dla niego bardzo przyjazna, mimo to zwierzątko to zwierzątko :)
OdpowiedzUsuńCudnego masz wnuczka. Wyrósł na super chłopca :) A w reklamie Wedla niezły z niego słodziak :)
Pozdrawiam serdecznie
Ojej, oczywiście, że trzeba uważać, to są zwierzęta i działają instynktownie, mogą nieświadomie zrobić krzywdę. Dziękuję za pochwałę wnuczka, też uważam, że słodziak z niego :)
UsuńDziękuję Ci bardzo za umieszczenie mojego bloga w Blogowym Kalendarzu Adwentowy Klaudii, jest mi bardzo miło :)
UsuńTwój blog jest jak najbardziej godny polecenia, więc to było oczywiste, że znajdzie się w tym kalendarzu :) Pozdrawiam Cię cieplutko...
UsuńNie wiem jakim cudem umknął mi wczorajszy dzień. Sorry, że dopiero dzisiaj wpadam. Twoja opowieść o kotach przypomniała mi coś. Miałam kilkunastoletni epizod z psami. Moja Psotka oszczeniła się i miała pięcioro małych. Godzinami mogłam patrzeć na ich zabawy i cierpliwość Psotki. Znosiła wszystko co wyprawiały. My też. Takie były urocze. Potem odeszły do innych domów, a Psotka została z nami do końca. Twoje kotki to urocze zwierzaki, a ten z ostatnich zdjęć przepiękny jak koci model.
OdpowiedzUsuńWnuczka masz wspaniałego, ma tyle samo lat co mój. Też piłkę kopie, która na teraz jest dla Niego miłością pierwszą. Film obejrzę w święta, nie odpuszczę, a reklamy znam przecież bardzo dobrze jak cała Polska. Wspaniały uroczy chłopiec. Gratuluję Kochana. Wiesz, i tak sobie pomyślałam, że takie chwile właśnie, kiedy nasze wnuki są jeszcze dziećmi, są unikatowe, nie do podrobienia. Szkoda, że przemijają. Aż się wzruszyłam. Fantastycznie Dumna Babciu, że podzieliłaś się z nami takimi miłymi chwilami swojego życia. Normalnie siedzę, jak zwykle piję kawę i oglądam zdjęcia. Świetny poranek.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie... i po cichu przy okazji uściskaj ode mnie swoje wnuki, szczególnie tego młodego słodziaka...
Nic nie szkodzi, Polonko. Wiadomo, że każdy dysponuje wolnym czasem według swoich możliwości i na ile może go poświęcić na internetowe odwiedziny. Odnośnie Twojej opowieści, to przyznaję, psiaki potrafią być równie urocze, a takie maleństwa są cudne. W moich dziecinnych latach mieliśmy w domu suczkę, która dwa razy do roku miała szczenięta. To były cudowne chwile, zabawa z tymi maluchami to jedno z piękniejszych wspomnień. Co do mojego Alexa i tego filmu, to nie spodziewaj się jakichś rewelacji w sensie cudownej aktorskiej gry i niespodziewanych akcji. To taka komedia dla dzieci, ale trochę (jak dla mnie) amatorska i momentami nie dopięta na ostatni guzik, ale cóż, niskobudżetowy wytwór, choć nawet w kinach wtedy leciał, więc może w swojej ocenie jestem niesprawiedliwa... :) Oczywiście uściskam moje słodziaki po cichu, bardzo Ci dziękuję :) I pozdrawiam równie serdecznie <3
UsuńPrawdziwa kocia rodzina :)
OdpowiedzUsuńBezsprzecznie, taka najprawdziwsza :)
Usuńjeju ten kotek na oponie xd wygrywa wszystko:D
OdpowiedzUsuńTak rozrabiały wtedy :) Wesoło było :)
Usuńnasz sąsiad ma 5 kotów;D jeden jego, a reszta... potomkowie jego kota, który okazał się kotką xd
UsuńTakie niespodzianki to są dopiero prawdziwe niespodzianki :D
Usuńale kochają wszystkie sierściuchy :D
UsuńNo tak, z reguły ta miłość jest hurtowa :D
Usuńi na zawsze;)
UsuńZgadzam się w zupełności. Do grobowej deski :)
UsuńŚwietna opowieść o kotach. Mam jedną kociczkę od niedawna . Siedzi w domu ale wychodzi też na dwór.Chodzi swoimi drogami i zawsze też mam obawę czy gdzieś nie przepadnie. A jeżeli chodzi o Twojego wnuczka to teraz gdy zobaczę reklamę Wedla to będę już wiedziała skąd znam tego chłopca :-).
OdpowiedzUsuńDziękuję, Alu. Niestety, z kotami tak właśnie bywa, że przecierają własne szlaki. Dlatego tak żal mi było tych dwóch ostatnich kociaków, które wydawało mi się, że się do nas przywiązały :) Pozdrawiam Cię gorąco i dziękuję za odwiedziny.
UsuńPokochały Twoje auto, jakie to urocze. Czytając cały post, patrząc na piękne zdjęcia, cały czas miałam poczucie, że te wszystkie kotki, piesek, że one czują dobry dom, dobre serca i zaglądają, chcą w miarę odwagi nieco podejrzeć, czują ciepło serc...no takie mam poczucie. :) Kocham zwierzęta, jestem ich obrońcą, cieszę się z każdego człowieka, który je docenia, który je chroni, im pomaga, kocha. :) Gratuluje takich sukcesów, Alex jest pracowity, ewidentnie stawia na swoje marzenia, co ja ogromnie doceniam, wiele jeszcze osiągnie. :) Naprawdę cieszę się, że Ciebie poznaję, jest mi tu miło, bije od Ciebie ogrom ciepła. Dużo dobra dla Was. :))) <3
OdpowiedzUsuńTak, z tym autem to musiałam uważać, bo było tak, że z jednej strony je przeganiałam, a one z drugiej się pchały :) Naprawdę, straszne były rozrabiaki. Dziękuję za te miłe słowa, razem z mężem też lubimy zwierzęta i często jest tak, że te zwierzaki do nas ciągną i jest to bardzo miłe. Powiem Ci, że Alex jest świetnym chłopakiem, staram się być obiektywna w jego ocenie chociaż wiem, że babcie z reguły bezwarunkowo kochają swoje wnuki i jest to miłość ślepa, ale ja nie mogę na niego złego słowa powiedzieć. Mądry, pracowity, roztropny, jest słodziakiem niesamowitym :) Zresztą moja wnuczka też jest świetną dziewczyną. Kocham ich bardzo. I dziękuję Ci pięknie za te ciepłe słowa pod moim adresem, to ogromnie miłe. I ja cieszę się, że wszechświat poprowadził mnie w Twoją stronę <3
UsuńJakie urocze kicie <3
OdpowiedzUsuńTak, były niesamowicie urocze :)
UsuńPiękna opowieść o kotkach :) i gratuluję. Reklamę z zebrą oczywiście pamiętam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. To już teraz możesz mówić, że chłopiec na zebrze to Twój znajomy :) Pozdrawiam Cię cieplutko, Meggie.
UsuńOooo jest ciąg dalszy:)
OdpowiedzUsuńKociaki są nieprzewidywalne co widać na fotkach. Też musieliśmy zawsze auto sprawdzać bo nasz lubiły wchodzić nawet pod maskę. Szczególnie zimą bo tam ciepło.
Myślę, że to nie są ostatnie zwierzaki w Waszym gospodarstwie. One czują dobro i na pewno pojawią się żeby z tego skorzystać:)
A wnuki są fantastyczne i oczywiście przekochane:)
Fajny i mądry chłopak !
Niech spełnia swoje marzenia i daje radość i rodzicom i dziadkom.
Wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam cieplutko:)
To prawda koty są nieprzewidywalne i rzeczywiście trzeba na nie uważać, zwłaszcza teraz w zimie, bo lubią się w tych autach, a raczej pod nimi, wygrzewać. Widziałam już w necie takie zdjęcie, na którym pokazano kota poparzonego przez odpalony silnik na którym leżał :( Masakra... Pięknie napisałaś o tych wnukach. I ja również życzę Ci wszystkiego dobrego i bardzo gorąco pozdrawiam <3
UsuńGratuluję zdolnego wnusia, naprawdę masz prawo być dumną Babcią.
OdpowiedzUsuńCo do kotów, to jestem przeciwnikiem ich swobodnego chodzenia po świecie, powinny żyć w mieszkaniach, choć te zdjęcia na kołach samochodu są przeurocze.:))
Koty w ogrodzie to drapieżniki, poza tym na moich rabatkach warzywnych koty sąsiadów urządzają kuwetę, więc muszę tę ziemię przed nimi chronić, okropne~!
Poza tym przebadano, że koty wychodzące bardzo szkodzą środowisku, niszczą populacje ptaków, jaszczurek...
Miałam kota i psa, ale teraz mam tylko rybki w oczku wodnym i też się nboję, zeby nie padły łupem kotów. Tak więc do kotów mam inny stosunek niż Ty., ale
tak to w życiu bywa, ze się różnimy.:)
Cieplutko Cię pozdrawiam.:))
To prawda, jestem dumną babcią :) Ale to chyba właściwość każdej babci :) Co do kotów, to fakt, w ogrodzie paskudzą i zawsze robią mi wiosną bałagan, rozrzucają korę, chyba się nią bawią i nawet nie wiem, jakie to koty, bo różne wioskowe przybłędy u mnie teraz bywają. Niestety, mamy taki płot, że takie zwierzęta jak koty swobodnie się do nas dostają. Ale większych szkód nie czynią, dlatego pozgrzytam chwilę zębami i idę po nich porządkować :) Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie...
UsuńKotom żaden płot nie jest straszny.:))
UsuńMiłego tygodnia życzę.:)
No tak, w sumie masz rację. Przecież one poradzą sobie z każdą przeszkodą :) Dziękuję i wzajemnie.
UsuńFajna kocia rodzinka! Koty uwielbiam, ale właśnie najciężej mi było kiedy do jakiegoś kociego obywatela bardzo się przyzwyczailiśmy, a on nagle przepadał bez śladu. W okolicy naszego domu jest ruchliwa ulica i niestety wiele kotów tu ginie...
OdpowiedzUsuńA co do Twojego wnuczka to powiem Ci, że jestem pełna podziwu! Taki mały, a już tyle sukcesów na koncie :) Wyrośnie na niezwykłego człowieka!
To prawda, ze zwierzętami jest tak, że jak człowiek się przywiąże, to potem mu bardzo brakuje tego zwierzaka, jak już zniknie. U mnie też wiele kotów właśnie ginie pod kołami samochodów :( A co do wnusia mojego, to mam nadzieję, że na takiego człowieka właśnie wyrośnie... niezwykłego :) Pozdrawiam Cię cieplutko <3
UsuńWnuk rośnie na gwiazdę!
OdpowiedzUsuńja mam w domu 2 kociaki, gdyby nie mąż, to miałabym pewnie z 30 :) musi mnie hamować, bo ja dosłownie kocham wszystkie. No ale najbardziej Franię, która kocha mnie jak swoją mamę, i dostojnego Filemonka. Frania potrafi rozkręcić niezłą awanturkę, byleby tylko wziąć ją na ręce i głaskać godzinami:)
Tak słodko piszesz o tej Frani, że aż się ciepło robi koło serducha :) Te nasze wioskowe koty właśnie nie za bardzo dawały się głaskać i trochę nad tym ubolewałam, bo lubię je miziać :) Dziękuję za wizytę i komentarz i zapraszam ponownie...
UsuńA to ci dopiero - kociaczki trojaczki :D Mieliście pewnie wiele przygód, widząc po zdjęciach :) Piękny ten kotek, który przywędrował do Was jako ostatni! A wnuczek może kiedyś zostanie słynnym aktorem, możesz być z niego dumna :)
OdpowiedzUsuńTak, Kasiu. Śmiechu i rozrabiania z kotami było sporo, tym bardziej, że jeszcze wtedy nie było ogrodu w takiej postaci, jak jest dzisiaj, więc też ganiały się po trawniku ile wlezie :) Z wnusia jestem dumna, choć myślę, że jego aktorstwo to była tylko taka dziecięca przygoda, teraz przechodzi fascynację piłką nożną :)
UsuńKocia rodzinka na pewno była niesamowita. Ciekawe gdzie się rozeszli. Mam nadzieję, że nikt im nic złego nie zrobił. Podejrzewam, że chyba zyskały nowe domki. Bo gdyby zostały na miejscu, z pewnością by zaglądały. Kotki pamiętają miejsca. Trojaczki musiały być niesamowite. Mnie podbiły ich zdjęcia. Zwłaszcza te na kole 😃 chociaż na pewno b to kłopot żeby zawsze pilnować czy jakaś kocia żaba nie śpi pod błotnikiem. 😃
OdpowiedzUsuńJejuuu ja pani Wnusia kojarzę z reklamy z zebra. Zawsze mówiłam, jaki ładny chłopiec 😃 fajna przygoda 😊
Też mam taką nadzieję, Agnieszko, że kotki po prostu przytuliły się do jakiegoś właściciela i sobie spokojnie żyją. To prawda, że szczególnie upodobały sobie to moje auto, naprawdę musiałam uważać chcąc odjechać :) Było zaglądanie pod wszystkie nadkola :) Miło mi, że kojarzysz mojego Aleksa z reklamy, zdarzało się, jeszcze jak był mniejszy, że był rozpoznawalny, ale teraz już bardzo urósł i się zmienił, bo wiadomo, że dzieci w tym wieku bardzo szybko rosną i się zmieniają. Dziękuję Ci bardzo za Twoją wizytę i zapraszam ponownie :)
UsuńNajserdeczniejsze życzenia ślę Ci super ekspresem, Cudownych Świąt Bożego Narodzenia, ciepła rodzinnego, wielkiej radości i spokoju w sercu, miłych hojnych gości, a pod choinką góry prezentów. Przede wszystkim życzę Ci Droga Pani Ogrodowo z d r o w i a, pomyślności i tak potrzebnego odpoczynku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i... świątecznie...
Dziękuję Ci pięknie i odwzajemniam życzenia. Niech się darzy zdrowiem, spokojem, radością i optymizmem. Pięknych Świąt...
UsuńHejka Iwonka... Widziałam post ale nie wiem jak to się stało, że nie zostawiłam komentarza🙈🙈🙈🤭 chyba te święta wyjątkowo pokręciły mi dosłownie wszystko... Wydaje mi się że to nie koniec kocich opowieści... Ale zdecydowanie kociaki świetne. Figlarne, żywiołowe myślę, że w następnym wcieleniu chciałabym być kotem, takim właśnie... I żyjesz jak chcesz... Ach te kocy. A wnuczka gratuluję i gratulacje dla niego. Fajny chłopak rośnie. I już taka karierę zrobił... Filmu niestety nie oglądałam ale n jak znalazł na święta. Poszukam i z rodzinką obejrzymy. Kochana wszystkiego najnajlepszego dla całej waszej rodzinki, spełnienia marzeń. Zdrowych, Spokojnych Świąt. Ściskam.
OdpowiedzUsuńTak, Agatko, wiem... Czas przedświąteczny, to szczególnie zajęty okres, ja to rozumiem. Wiesz? Myślę, że tez mogłabym być kotem, to musi być fajne życie :) Dziękuję Ci pięknie za życzenia i odwzajemniam je wszystkie. Zdrowych i pięknych Świąt życzę dla Ciebie i dla Twoich bliskich...
UsuńWitam Cię cieplutko 🙋♂️
OdpowiedzUsuńTen ogród z tymi kotkami wygląda przepięknie 😍 Przemiło popatrzeć na te piękne zwierzęta i ogród.
Życzę Tobie zdrowych, radosnych i pogodnych świąt
Pozdrawiam Cię cieplutko 🖐👦🧡
Patryk
Dziękuję pięknie. Zgadzam się z Tobą, takie małe kotki w połączeniu z ogrodowymi roślinkami to jest super zestawienie. Dziękuję za Twoje odwiedziny i pozdrawiam Cię serdecznie.
UsuńTe trojaczki-kociaki rozrabiaki na aucie fajnie wyglądają. Z ciekawością przeczytałam i obejrzałam druga część kociej historii i cieszę się, że te rozrabiaki znalazły u Was tyle ciepła i miłości. Wnuki masz wspaniałe i dobrze że mogą rozwijać swoje rozmaite zainteresowania i pasje. Aleks miał fajną filmową przygodę .
OdpowiedzUsuńTo prawda, z kociakami ubaw był niezły 🙂 Dobrze, że chociaż zostały zdjęcia, można powspominać... A z wnuków jestem dumna, wiadomo, jak każda babcia 😀 Pozdrawiam Cię Lusi.
Usuń