Czy to będzie banał, jeśli napiszę, że czas leci jak zwariowany? Będzie, wiem...
Ale nie zmienia to faktu, że pędzi jak szalony. Przeraża mnie to, bo przecież dopiero cieszyłam się na nadchodzącą jesień, a tu na moich rabatach wiosna zagościła już prawie pełną gębą. Uciekła mi gdzieś zima :) Najpierw ciągnęła się, jak guma do żucia, a potem nagle mi uciekła!
Nie, żebym narzekała, ale...
Naprawdę, dopiero niedawno miałam 40 lat albo tak coś koło tego. Czas emerytury i związanej z tym kobiecej dojrzałości był dla mnie tak daleki, jak odległość do ziemskiego księżyca :) To wszystko jednak dawno już minęło, a ja aktualnie budzę się z młodą duszą i zupełnie sprawnym mózgiem, za to w nieustannie starzejącym się ciele emerytowanej babci Iwonki. Wiem, wiem... Ameryki tym nie odkryłam, poza tym starzejemy się niestety wszyscy, ale mój zgniły ostatnio nastrój wciąż podsuwa mi wizje pełne goryczy i jakichś zagmatwanych i nie do końca zrozumiałych obrazków...
Na czerwono i miłośnie zjawiły się u mnie róże w odcieniu kardynalskiej czerwieni. Jakoś tak chodzą róże za mną ostatnio, czuję na plecach ich oddech... i choć nie są dla mnie numerem jeden w moim kwiatowym rankingu, w wazonie prezentują się całkiem, całkiem.
Czytam, cieszę się, że jest marzec i coraz bliżej wiosna. I doskonale rozumiem, że nie ma Cię wszędzie. To jest taki czas - retrogradacja Venus i Merkurego - wejście w siebie, w swoje stany emocjonalne, bycie ze sobą, dla siebie - i tak powinno być, plus zaćmienie w Pannie i wszystko na ten temat. I nie wolno siebie poganiać i trzeba wręcz to celebrować. Pozdrowienia i moc serdeczności! ♥️
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję kochana Joasiu. Przywracasz mi dodatkową wiarę w to, że to wszystko kwestia czasu i tych niezależnych ode mnie układów i zawirowań i że wszystko wróci to do normy za jakiś czas.
UsuńI nie będę siebie poganiać, absolutnie.
Ściskam Cię mocno i... dziękuję!!!
Witaj Iwonko. Po chmurach wychodzi słońce. Przyroda budzi się do życia, mam nadzieję, że przetrwa aurę którą zapowiadają. Ma być jeszcze mroźno. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńLiczę bardzo na to słońce, które wychodzi po chmurach... Wiem, że w końcu się zjawi, więc nie martwię się tym tak bardzo :)
UsuńRównież mocno Cię pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Iwonko, u Ciebie zawsze zaspokoję swój "głód" ogrodowy. Pisałam na swoim blogu kilka razy, że w moim ogrodzie nic nowego nie może się pojawić - wszystko ciekawi psiura i wszystko wykopie:) Czasami się śmieję, że owszem, ogród mam, ale wiszący, bo rośliny muszą stać lub wisieć jakieś metr pięćdziesiąt nad ziemią:) Cudownie u Ciebie dzieje się w glebie:)))
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki, aby wszystko się poukładało u Ciebie🧡
Buziaki ślę
Cieszę się, kochana, że jestem taką Twoją ogrodową jadłodajnią, bo tak mi się jakoś skojarzyło, kiedy napisałaś o głodzie hahaha :) Twój psiurek z pewnością wyrośnie z intensywnego poznawania ogrodu, mam nadzieję, że całe życie nie będzie się znęcał nad roślinkami :) Dobry i wiszący ogród, coś za coś :)
UsuńDziękuję za kciuki, też sobie życzę, żeby wszystko się poukładało...
Uściski!
Kochana!
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale, przytulam, wspieram sercem😊💝
Piękne zdjęcia, które ratują oczy, poprawiają nastrój🌷🤗
Moc pozytywnych fluidów przesyłam wraz z miłym uśmiechem🧡🌼😀
Dziękuję Ci bardzo za wsparcie i dobre słowo!
UsuńUśmiech i pozytywne fluidy z pewnością się przydadzą...
Pozdrawiam!!!
Witaj końcówką zimy
OdpowiedzUsuńWiesz, przedwczoraj też napisałam u siebie zdanie o uciekającym czasie. Tak ten pędziwiatr biegnie niezaważając na nic.
Tak na południowym zachodzie forsycje już powoli uśmiechają się do nas. Właśnie wyglądam przez okno, aby spojrzeć na te u moich rodziców za płotem.
Życzę Ci wielu wiosennych promyków słońca
Tak, czytałam, Ismeno...
UsuńUpływający tak szybko czas czasem mnie przeraża, choć mam świadomość, że jest to nieuniknione i dotyka nas wszystkich.
Moja forsycja, rosnąca w ogrodzie, jeszcze nie kwitnie, ale ta w domowym ciepełku, pokazała już swoje żółte kwiecie :)
Dziękuję za miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam.
Jak pięknie, że wiosna już wdziera się do Twojego zaczarowanego ogrodu, i chyba też do serca. Sama z każdym dniem w drodze na uczelnie czy też do pracy, z zachwytem podziwiam coraz bardziej pączkujące liście na drzewach. Cudowny widok. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzekaliśmy na tę wiosnę wszyscy i mam wrażenie, że teraz już przyjdzie bez żadnych przeszkód.
UsuńCo roku również wprawia mnie w zachwyt widok zieleniejących krzewów i coraz głośniejszy ptasi śpiew. Pozdrawiam Cię również serdecznie.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś do nas z pięknymi wiosennymi kwiatami. U Ciebie faktycznie zagościła już wiosna. Takie widoki cieszą oczy, bowiem wreszcie zimową szarość zastąpiły kolory. Proces odnawiania się natury, wiosenny nastrój udziela mi się nawet wtedy, kiedy pada deszcz. U mnie po wielu dniach pojawiło się wreszcie słońce i pojawiły się krokusy i przebiśniegi. Czekam na kolejne wiosenne kwiaty.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Tak, wiosna już nadeszła do mojego ogrodu i mam wrażenie, że już nie da się z niego wypędzić. Choć przymrozek wciąż jeszcze zjawia się nocami, to za dnia słońce świeci już dość mocno i roślinki to czują :) Ta pora roku ma w sobie tak mocną uzdrawiającą siłę, jak nic innego, od razu chce się żyć, uśmiechać i działać. Już dziś widziałam, że i narcyzy nieśmiało zaczynają otwierać swoje pąki :)
UsuńRównież ściskam Cię mocno, Lusiu i gorąco pozdrawiam!
Dlaczego mielibyśmy myśleć o Tobie źle? Dziewczyno! Ty jesteś pozytywna sama w sobie!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak mi się jakoś przez moment pomyślało :)
UsuńPiękne wiosenne fotki radują oczy i duszę:) Mimo chłodniejszych dni i nocy, roślinki nie próżnują i ciągną do słoneczka. Zazieleniły się żywopłoty, kwitną forsycje a w bardziej zacisznych i nasłonecznionych miejscach pęcznieją pąki magnolii. Pąków jest mnóstwo, więc jak trafią w dobry czas, to będzie prawdziwe widowisko.
OdpowiedzUsuńRoślinki domowe też poczuły wiosnę:) Widać nowe przyrosty.
Tylko grudnikom coś się poplątało i teraz kwitną jak szalone. Oczywiście jak na złość, nie ten, na którego kwiaty czekamy:)
Czas zapiernicza jak szalony! Boję się, że znów nie zdążę nacieszyć się wiosną a już będzie jesień. Teraz trzeba dosłownie łapać chwilę póki trwa:)
Ale cieszę się, że jutro jest TO jutro, na które czekamy!!! Dla mnie to szczególna data a teraz jest jeszcze datą, z którą wiążę nadzieję na dobre wiadomości. Jestem przekonana, że takie właśnie bedą:)
Dziękuję za wiosenne foteczki!
Uściski serdeczne przesyłam, przytulam mooocno i czekam🤗🍀🍀
To prawda, Maminku, te kolorowe roślinki tak cieszą oczy i serce, że trudno się nie uśmiechać. I rzeczywiście, nawet nocne przymrozki nie mają na nie większego wpływu... skoro zdecydowały się już zakwitnąć, to uparcie przy tym trwają :) Moja ogrodowa forsycja jeszcze nie kwitnie, wiem, że zawsze w mieście dzieje się to szybciej, niż u mnie na wsi, na otwartym terenie. Ale dlatego wzięłam sobie jej gałązki do domu i szybko zażółciło się w wazonie :)
UsuńCo do domowych roślinek, to moje grudniki też cieszą się wiosną i niektóre kwitną ponownie, taki już chyba jest ich urok. Też się boję tego tak szybko upływającego czasu, dlatego trzeba żyć na bieżąco i cieszyć się każdą chwilą.
Ja też się cieszę, że to już jutro... koniec czekania i niepewności, mam tylko nadzieję, że nie będzie to początek nowych zmartwień i zgryzot.
Mocno Cię przytulam i dziękuję!!!