Polecane posty

196. O wszystkim i o niczym

Zdjęcia z ogrodu już czekają, od jakiegoś czasu są wgrane na laptop, a moje znieruchomiałe palce dotykają laptopowej klawiatury i... nic. W środku czuję potrzebę napisania kolejnego wpisu, a w głowie mam kompletną pustkę i jednocześnie mam wrażenie, że hula po niej wiatr i to taki całkiem silny :)

Chciałabym napisać, co u mnie nowego słychać, ale... nie słychać nic :) 

Przecież nie napiszę Wam, że zepsuł nam się sterownik w zbiorniku na ciepłą wodę i woda prawie się zagotowała, po czym taka prawie wrząca, z głośnym sykiem, zaczęła się wydobywać górą zbiornika, zalewając nam podłogę w spiżarce.

Przecież nie napiszę Wam, że zepsuła nam się klamka od drzwi tarasowych i całe szczęście, że udało się je w finale zamknąć, bo gdyby nie, to bylibyśmy uwięzieni w domu do czasu naprawy... nie wyjdziemy przecież z chałupy zostawiając otwarte tarasowe wrota. Tylko, że teraz do ogrodu muszę wychodzić wejściowymi drzwiami i dyrdać naokoło chałupki, no masakra jakaś dla mnie, podstarzałej emerytki :) 

Zdjęcie na miły początek... 

A takie bukiety ze świeżych kwiatów stoją zawsze w poczekalni u mojego stomatologa :) Tym razem zjawiskowe róże...


Nie napiszę Wam także, że zaplanowana, coroczna imprezka z naszymi kochanymi sąsiadami nie odbyła się z uwagi na złą pogodę oraz rzęsisty deszcz i musieliśmy ją odłożyć na kolejny termin...

Nie napiszę przecież tego wszystkiego, bo to same bzdety i naprawdę nie mają większego znaczenia. Ale naprawdę nic szczególnego, nowego i wartego uwagi u mnie się nie dzieje. Tym bardziej, że wszystkie te niedogodności (oprócz złej pogody) w szybkim tempie zlikwidował mój małżonek - złota rączka :) Własnoręcznie zrobił nowy sterownik do zbiornika, a także rozebrał mechanizm w drzwiach tarasowych i zamówił nowy, tak że jak tylko ta część przyjedzie, drzwi będą naprawione. 

Zakwitł hibiskus (ketmia syryjska)


Nie chcę, żeby ten post był hymnem pochwalnym na cześć mojego męża, chociaż z pewnością na taki osobny post zasługuje, ale naprawdę muszę, bo się uduszę :) Muszę napisać, że ten mój kochany człowiek potrafi prawie wszystko... cokolwiek by się w domu zepsuło, nie ma bata, żeby nie naprawił, a przynajmniej, żeby nie próbował :) I najczęściej mu się to udaje... Dobra, wystarczy :)

Zobaczcie tylko, jak pięknie się rozwinęły hortensje Anabelle... jestem nimi oczarowana :)


Te wielkie białe kule zatrzymują mój wzrok za każdym razem, kiedy koło nich przechodzę. I uwielbiam zanurzać dłonie w tych białych płatkach, są takie delikatne, miękkie i puchate. 

Cieszę się każdym dniem... wiem, że to brzmi banalnie i prozaicznie, ale naprawdę tak jest. Kiedy rano wstaję, cieszę się, że jest nowy dzień. Wynurzam się z łóżka, idę do salonu, bo tam już sobie urzęduje mój małżonek, który wstaje rano zdecydowanie wcześniej, niż ja. Wita mnie uśmiechem, a ja cieszę się każdą taką drobną chwilą. Każdy nowy dzień, to dla mnie szansa na kolejne codzienne czynności, na zwykłe życie, które teraz mam i które kocham. Moje drobne przyjemności to mój dom, mój ogród i moje zwykłe, codzienne rytuały. Kawa po śniadaniu wypita na tarasie, promień słońca, który w pogodne dni głaszcze po płatkach storczyki stojące na wschodnim parapecie :) Od czasu do czasu wsiadam w swój ukochany samochód i jadę... albo do któregoś z pobliskich miasteczek albo do Wrocławia. Ubóstwiam moje autko i uwielbiam nim jeździć. Jeśli ktoś mnie w czasie takiej jazdy obserwuje, to pewnie się dziwi, bo cały czas się uśmiecham :) Może jestem infantylna, a może jeśli nawet nie jestem, to tak będę odebrana. Ale nawet jeśli, to ta moja infantylność jest dla mnie moim wielkim, osobistym szczęściem. 

Ten post miał być w swoim zamyśle całkiem inny. A tu przypadkowo takie zwierzenia mi się wkradły. Chciałam Wam jedynie pokazać moje jeżówki... obiecałam to nie tak dawno. Myślę, że teraz jest właśnie ten czas, kiedy pokazują swoje piękno!

Najpierw trochę ogólnych widoków :)












Kiedyś w ogóle nie zwracałam uwagi na jeżówki. Nie wiem, jak tak mogło być :) Kiedy te rośliny zagościły już w moim ogrodzie... przepadłam. Dokupowałam coraz to nowe odmiany, wyszukiwałam takie, które budziły mój zachwyt od pierwszego spojrzenia i moja kolekcja stopniowo się powiększała. Fakt, że jeżówki rozsiewają się nawet dosyć dobrze, ale z tych, które urosną z nasion, żadna odmianowa się nie urodzi. Rosną tylko takie zwyklaczki... białe i różowe. Wszystkie inne, odmianowe, można tylko pozyskać poprzez podział sadzonek. Ale to mi wcale nie przeszkadzało... chciałam mieć ich więcej i więcej :)

Jedna z takich pięknych odmian, to jeżówka Strawberry and Cream. Ma inną, ciekawą budowę i truskawkowo-kremowe ubarwienie. I powiem szczerze, że każdego roku wygląda inaczej. Czasem jej główka jest bardziej płaska, czasem bardziej wypukła. Z pewnością zależy to od ilości słońca i ilości wody, ale i tak zawsze mnie zachwyca...


Lub odmiana Marmalade, z pomarańczową czuprynką :)

I jeszcze inne jeżówkowe piękności :)


Jeżówki są ukochaną stołówką dla motyli i wszystkich latających bzykaczy :) Najlepiej to widać na filmiku, który wrzuciłam na końcu tego wpisu. W słoneczny dzień ruch jest przy nich jak na skrzyżowaniu w godzinach szczytu. Można długo stać i obserwować, jak przyfruwają do nich ze wszystkich stron... zwłaszcza motyle.

Parę ujęć tego biesiadowania :)




Żeby nie było tylko tak jeżówkowo, to pokażę Wam, że inne roślinki też właśnie teraz sobie kwitną. 

Na przykład akant :)


Również krokosmia, a także nieprzerwanie kwitnąca moja biała róża na pniu...


Ładne, choć niepozorne kwiatki kwitną także na funkii... a w tle widać już zbliżające się pełne kwitnienie hortensji Polar Bear.

Za to moja najstarsza i największa hortensja bukietowa, ma już te kwiaty całkiem spore.

Dobrą stołówką dla wszystkich fruwających, jest także budleja. Tu akurat widać spożywanie śniadanka na jednej z nich, takiej w ciemnofioletowym kolorze :)

Na koniec pokażę Wam taką jedną moją ogrodową ciekawostkę. W jednym miejscu w ogrodzie moje juki co roku szaleją z wysokością. Rosną tak strzeliste, że naprawdę jestem mocno zdziwiona za każdym razem. Od czterech ostatnich lat robię sobie z nimi zdjęcia, bo uważam, że taki niezwykły fakt należy upamiętnić. W tym roku także mnie nie zawiodły i wystrzeliły prawie do nieba :) 

Zobaczcie sami...


A na poniższej fotce kompilacja tych zdjęć z ostatnich lat :)

Co do mojego kolejnego wyjazdu w ciepłe kraje... hmm, więcej o nim napiszę następnym razem. Dopóki ta sprawa nie jest jeszcze zapięta na ostatni guzik, nie będę na razie zdradzać szczegółów. Jest już wybrany kierunek, czas i towarzystwo. W następnym wpisie podam już więcej detali... na razie żyję jeszcze innym zbliżającym się wydarzeniem, czyli sierpniowym ślubem mojej wnuczki. Nawet nie macie świadomości, jak ja się cieszę na to wydarzenie. Im jest bliżej tego terminu, tym moja ekscytacja jest większa :) Tak że w najbliższym czasie czekają mnie same miłe wydarzenia, taką mam nadzieję :)

A już na takie prawdziwe zakończenie, zapraszam do obejrzenia obiecanego filmiku z jeżówkowej stołówki :) Przymusu nie ma, ale warto zobaczyć to zamieszanie wśród kwiatowych księżniczek :) 

I oprócz tego zerknąć na moje jeżówkowe love :)

Życzę Wam wszystkim wspaniałych dni, uśmiechu, radości i takiego błysku w oku, który rozjaśni dzień Wam, a także każdemu, kto będzie przebywał w Waszym towarzystwie. 

Udanych dni!!! 💛💛💛



Komentarze

  1. Iwonko bardzo miło czytało się tak osobisty wpis, a Twoim ogrodem zachwycam się za każdym razem. Pogratulować Męża, masz prawdziwy skarb. Masz w sobie tyle energii i jesteś młoda duchem, że aż nie mogę uwierzyć, że masz tak dużą wnuczkę. Dla Ciebie i twoich bliskich również wszelkiej pomyślności. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, Lenko. Mój mąż rzeczywiście jest moim Wielkim Skarbem :) I to prawda, że mam w sobie sporo energii i życiowego optymizmu, na szczęście jestem zdrowa i nic mi szczególnego nie doskwiera, dlatego nie jest to dla mnie trudne. A moja wnuczka kończy w tym roku 26 lat :) I to już zupełnie dorosła kobieta :) Dziękuję Ci za miłe słowa i cieplutko Cię pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zachwycający ogród! Marzę o takim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Niech to Twoje marzenie się spełni :)

      Usuń
  3. No po prostu jeżówkowa dżungla! Coś wspaniałego! Juki też imponujące - muszę przyznać, że moje są o wiele mniejsze :). Budleje też mam malutkie, dopiero w tym roku posadziłam małe sadzonki w trzech kolorach i w dodatku na jedną parol zagięły ślimaki i prawie ją ogołociły z liści! Musiałam wkroczyć z trutką, żeby uratować roślinkę.
    Iwonko, gratuluję zdolnego męża-majsterkowicza! A co do Twojego planowanego wyjazdu, to ciekawość mnie zżera, ale będę cierpliwie czekać na relację - życzę Ci, żeby wszystko poszło zgodnie z planem i żebyś się dobrze bawiła!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie Ci dziękuję, Małgosiu, za takie miłe słowa. Te moje juki to zadziwiają mnie co roku, tym bardziej, że tylko w tym jednym miejscu rosną takie okazałe. W innych miejscach są już "normalne" :)
      Niestety, ze ślimakami to jest kłopot... u mnie na szczęście ich nie ma, ale nieraz się naczytam, jaki to potrafi być kłopot w ogrodzie.
      Dziękuję w imieniu męża za pochwały, osobiście uważam, że w pełni na nie zasłużył :)
      A moje plany wyjazdowe już w następnym wpisie.
      Pozdrawiam Cię gorąco, Małgosiu... wszystkiego dobrego!

      Usuń
  4. Wspaniały mąż Iwonko. Zdarzają się tacy co tylko do picia i do kłótni są najlepsi. Taki mąż co wszystko zrobi w domu to prawdziwy skarb. Taki co Cię rano wita uśmiechem zrobi kawę. Dobrze, że mu się udało naprawić te drzwi od tarasu. Ja też się cieszę na sierpniowe wyjazdy. W końcu pojadę w góry tylko trochę się obawiam pogody. Planujemy Turbacz, potem Babią Górę i na koniec Lubań. Wcale się nie dziwię, że jesteś podekscytowana tym wyjazdem. Mam to samo przed każdą wyprawą. I znów się powtórzę Kochana, twoje zdjęcia zjawiskowe jak zawsze. Jeżówki i inne okazy są cudowne. Pozdrawiam serdecznie i życzę cudownych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, co napisałaś, Kasiu. Na szczęście, los postawił na mojej drodze takiego człowieka, że nie zamieniłabym go na żadnego innego :) Nawet za wysoką dopłatą, jak to mówią :)
      Fajnie, że w sierpniu pojedziesz sobie odpocząć, takie oderwanie się od rzeczywistości zawsze jest potrzebne. Tym bardziej, że ten Twój wyjazd zapowiada się bardzo atrakcyjnie.
      Dziękuję za pochwałę zdjęć, takie słowa to dla mnie tylko motywacja do robienia kolejnych ujęć :)
      Mocno Cię przytulam i również życzę Ci wspaniałego relaksu na wyjeździe.

      Usuń
  5. Ame la primera foto. Te mando un beso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muchas gracias, a mí también me gusta esta foto.
      Un cordial saludo.

      Usuń
  6. Witaj Moja Kochana Iwonko 🩷
    Jaki piękny post dla nas stworzyłaś! Te wszystkie zdjęcia jeżówek są przepiękne! A z męża jak najbardziej powinnaś być dumna i go chwalić. Taki mężczyzna to skarb!
    Wesele wnuczki to dopiero piękna uroczystość. Domyślam się że Babcia będzie popłakiwać całą uroczystość 😘
    Kochana myślę że spokojnie możesz nam pisać o wszystkim pisać, nawet o rzeczach mniej ważnych według Ciebie czy tak irytujących jak usterki w domu. My jesteśmy po to żeby wysłuchać i wesprzeć chociażby słowem ☀️
    Radosnych i ciepłych kolejnych dni o czekamy na małą relację z wesela i kilka wskazówek gdzie to się wybierasz 😃
    Gorące pozdrowienia i uściski 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję, Monia. Twoja pochwała ogromnie mnie cieszy.
      Z męża jestem dumna, oczywiście... i to nawet bardzo :)
      Na to zbliżające się wesele, no i ślub oczywiście, czekam z drżeniem serca, bo już wiem, że to będzie niezwykle wzruszająca uroczystość. Dopiero co była małą dziewczynką, a tu już wkracza w takie całkiem dorosłe życie. Skończyła studia, właśnie miesiąc temu uzyskała tytuł magistra, a teraz zacznie swój los dzielić z drugim człowiekiem, to dla mnie bardzo podniosła chwila.
      Napiszę w kolejnym poście, gdzie jadę, a wesele jest dopiero 30 sierpnia, więc jeszcze chwilę czasu mam. Bardzo, bardzo mocno Cię przytulam i życzę Ci tylko dobrych chwil.

      Usuń
  7. So lovely to see how your flowers are doing this summer. Many of these remind me of what we have here on the prairie. I hope you have been well and you are having a good summer. Thank you for the lovely post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you, I'm fine, nothing bad is happening.
      I'm glad you enjoy looking at the photos of my flowers; that makes me very happy.
      Best regards.

      Usuń
  8. Ten wpis to najpiękniejszy dowód, że codzienność potrafi być poezją – tylko trzeba ją tak umieć opisać, jak Ty.
    Niby „nic się nie dzieje”, a ja czuję, jakby rozkwitał cały świat – razem z hortensjami, jeżówkami i Twoim porannym uśmiechem.
    Ściskam Cię za ten błysk dobra, który rozsiewasz i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to napisałaś... zgadza się, że nasza codzienność potrafi być cudowna, mimo że jest przecież zupełnie zwyczajna. Bo właściwie nie ma żadnych nowin, ale te codzienne rytuały i zwykłe czynności przynoszą tyle zadowolenia i radości. Czasem brak zmian jest bardzo dobrą nowiną :)
      Dziękuję Ci za te przychylne i ciepłe słowa, ogromnie miło się to czyta :)
      Pozdrawiam Cię najcieplej jak potrafię.

      Usuń
  9. Wszystkie zdjęcia piękne ale od tego pierwszego nie mogę oderwać wzroku. Powinnaś je sobie wywołać, oprawić i powiesić na ścianie. A obok niego to z biedronką.
    Dlaczego niby mają nas nie interesować zepsute klamki, sterowniki albo to, że lubisz się uśmiechać do kierownicy 😀? No jasne, że nas interesują. Nie samym ogrodem żyje człowiek nawet jeśli jest Panią Ogrodową. Pisz o czymkolwiek zechcesz ale pisz, cudownie się czyta o Twoich zachwytach codziennością, mam tak samo 😊. Błahostki i codzienne rytuały potrafią uszczęśliwiać, musimy tylko je dostrzegać a nie wszyscy to potrafią. My tak więc jesteśmy szczęściarami. Niezmiernie mnie ciekawi dokąd się wybierasz tym razem ale z pewnością jest to jedna z Twoich wymarzonych destynacji. Bardzo się cieszę, że Pani Ogrodowa to również Iwonka Podróżniczka.
    Buziaki Ci wysyłam z krótkiego urlopu, łap!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że nie zwróciłam takiej szczegółowej uwagi na to pierwsze zdjęcie? Wprawdzie też mi się spodobało, właśnie dlatego wrzuciłam je jako początek wpisu, ale dopiero po Twoich słowach przyjrzałam mu się uważniej i zauważyłam, że rzeczywiście wyszło bardzo fajnie :) I myślę, że masz rację... fajny byłby z niego obraz :)
      Mówisz, że interesują Cię zepsute klamki i inne takie domowe usterki? :) Nie obiecam Ci, że będzie ich więcej, bo sama nie zaglądam za nimi z niecierpliwością. Ale jeśli fajnie Ci się mnie czyta, to bardzo się cieszę :) I zgadzam się, jesteśmy szczęściarami... widzimy więcej, niż inni.
      Iwonka Podróżniczka już w następnym wpisie określi się szczegółowo, co do miejsca podróży :)
      Mam nadzieję, że jeszcze się urlopujesz i że jest Ci z tym dobrze... samych wspaniałości dla Ciebie!

      Usuń
  10. Witam Cię serdecznie 🖐😉
    W relacjach partnerskich/małżeńskich jest niestety tak, że my oczekujemy od drugiej osoby tego, aby ktoś był taki, jakim byśmy my chcieli a nie takim, jakim jest. Kluczowe jest to, by akceptować drugą osobę taką, jaką jest i doceniać drugą osobę. Niestety, często tak jest w obecnych relacjach, że często narzeka się na partnera[-kę], nie docenia się tej osoby i niestety często są potem konflikty w relacjach, dlatego tak ważne jest mówienie pozytywnych afirmacji drugiej osobie. Jeśli chodzi o kwiaty ogrodowe, to są przepiękne. I tego zdania nie zmienię 😉 W ogrodzie jest tak i w życiu. Jeśli ogród zarasta chwastami, to jest zaniedbany. I podobnie jak z relacją partnerską/małżeńską. Jak mamy te "chwasty" w relacji, to i relacja jest zaniedbana. Ogród trzeba pielęgnować, to i także relację partnerską/małżeńską. To takie moje małe rozważania filozoficzne nt. relacji międzyludzkich 😊
    Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha z mocą pozytywnej energii 🤗🥰❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Twoimi słowami. O takie relacje należy dbać podobnie, jak o kwiaty w ogrodzie. Nie podlewane umrą, a w najlepszym razie zwiędną i nie będzie wtedy widać ich piękna. Podobnie jest z relacjami międzyludzkimi. Docenianie drugiej osoby i nienaginanie jej do swoich oczekiwań, to kluczowy sposób na udany związek :)
      Cieszę się bardzo, że moje kwiaty ogrodowe tak Ci się podobają, to bardzo miłe.
      Dlatego zapraszam Cię ponownie, u mnie z pewnością znajdą się jakieś miłe dla oka ogrodowe widoczki :)
      Również serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  11. Słyszałaś Iwonko, jak wzdychałam, gdy czytałam Twój post i oglądałam zdjęcia tych przecudnych roslin? Oczywiście wzdychałam z zachwytu:) cudowne!!! A szczególnie "marmolada", bo ja kocham pomarańczowy kolor. No i westchnęłam spoglądając na Ciebie - piękna kobieto!
    Kończę pisanie, bo został mi jeszcze filmik:)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, słyszałam... i właśnie się zastanawiałam, kto to tak wzdycha :) A to właśnie Ty :)
      Ja też bardzo lubię pomarańczowy kolor w ogrodzie, tym bardziej, że nie spotyka się go często.
      Dziękuję za komplement... miło czytać takie słowa, bardzo dziękuję!
      Mam nadzieję, że filmik też Ci się podobał :)
      Buziaki dla Ciebie!

      Usuń
  12. Bardzo dobrze, że całkiem przypadkowo wyszła Ci tutaj "oda do męża", bo coś mi podpowiada, że to właśnie on w dużej mierze jest przyczyną tego Twojego porannego uśmiechu i rozpoczynania dnia z radością i wdzięcznością. Niesamowitym szczęściem, przywilejem i skarbem jest "posiadanie" tej swojej ukochanej drugiej połówki - z nią każda życiowa burza jest łatwiejsza do przeżycia. A taki mąż, zaradny, chętny do napraw i robótek tym bardziej zasługuje na pochwały :) Znam niestety całkiem sporo osób, które nie mają szczęścia w miłości, nie mogą liczyć na zrozumienie, szacunek, wsparcie i miłość... Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to musi być strasznie przykre, smutne i bolesne dla nich :(
    Nie jesteś infantylna. Jesteś wdzięczna, przepełniona szczęściem i radością za to, co masz. To piękne cechy :) Widzisz i odczuwasz więcej niż inni.
    Wybornej zabawy na weselu wnuczki i samych słodyczy na nadchodzące tygodnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i tu zgadłaś, kochana... mój mąż jest w przeważającej mierze przyczyną mojego szczęśliwego spojrzenia na moją codzienność i rzeczywistość :) Dlatego czuję niesamowitą wdzięczność do wszechświata, że postawił tego człowieka na mojej drodze i pozwolił mi iść razem z nim przez życie.
      Bo właśnie oprócz tego, że ma te "złote rączki", to jeszcze generalnie jest dobrym człowiekiem, z otwartym sercem na innych ludzi... nie bez powodu jest ogromnie lubiany przez całą naszą sąsiedzką społeczność. Dlatego też uważam, że - tak jak napisałaś - bardzo źle musi być ludziom, którzy nie mają oparcia w człowieku, z którym wędrują przez życiowe górki... to naprawdę musi być cholernie trudne.
      Dziękuję za życzenia wybornej zabawy... wesele jest 30 sierpnia, więc jeszcze z pewnością wcześniej się tu odezwę :)
      Wszystkiego najpiękniejszego dla Ciebie!

      Usuń
  13. Witaj jeszcze lipcowo Iwonko
    Częściej możesz pisać o wszystkim i o niczym...
    Jak zawsze z zachwytem zanurzyłam się w Twoim ogrodzie. U mnie panowanie objął tuzin hortensji. Panoszą się coraz bardziej, ale firletki nie dają się i zawsze gdzieś tam wetkną swoją głowę.
    Tak, taki mąż to skarb
    Pozdrawiam letnim powiewem wiatru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Panienki" to potoczna nazwa kosmosu. Znane są również jako onętki lub warszawianki. Panienki, to nazwa obowiązująca w mojej rodzinie

      Usuń
    2. Dziękuję, Ismeno. Moje hortensje też już zaczynają swój show, mam nadzieję, że w tym roku rozwiną się pięknie, ponieważ wyrosły ogromnie wysoko i mają już mnóstwo kwiatów. Teraz tylko będę czekać na ich całkowity rozwój, a potem na spektakularną zmianę barw :)
      Co do kosmosu, to owszem... wiem, że inna ich nazwa botaniczna to onętki, gdzieś słyszałam również nazwę "warszawianki", ale to chyba regionalizm, ta nazwa nie figuruje nigdzie oficjalnie.
      Natomiast z określeniem "panienki" spotkałam się pierwszy raz :)
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  14. Czesc Iwonko :) Ależ cudowny wpis! 😍 Aż człowiek od razu czuje zapach ogrodu, słońca i... lekko stopionej podłogi w spiżarce 😅
    Serio – piszesz tak, że można usiąść z kubkiem kawy i po prostu być w tym świecie.

    I choć “nic się nie dzieje”, to dzieje się wszystko – życie!
    W wersji z hortensjami, złotą rączką i zakręconymi jeżówkami 🍓🧡 ps. ( u mnie dzis tez hortensje sie pokazaly)

    PS. Ten wiatr w głowie to może właśnie natchnienie w wersji naturalnej 😉 A jakby co – zawsze możesz napisać, że nie napiszesz. I znowu wyjdzie perełka. 💚

    Czekam na więcej!😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, Aniu... dziękuję! :) Zawsze, jak napiszesz pod moim adresem takie pochwały, to normalnie się rumienię, jak mała dziewczynka :)
      Fakt jest taki, że chyba nawet jak nie mam o czy pisać, to jak już zacznę, to okazuje się, że jednak mam o czym pisać... słowa same cisną mi się pod palce :)
      I może tak być, że ten wiatr to naturalne natchnienie, podoba mi się Twój tok myślenia :) No i kto wie, może kiedyś skorzystam z Twojej rady i napiszę, że nic nie napiszę :)
      Buziole dla Ciebie!!!

      Usuń

Prześlij komentarz

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Copyright © Pani Ogrodowa