No i co ja mam tutaj napisać??? Co ma napisać Pani Ogrodowa w sytuacji, kiedy ciągle jeszcze czuje na sobie słoneczne promienie, głaszczące delikatnie skórę, a myślami wciąż zanurza się w ciepłej, lazurowej wodzie, wyczuwając jednocześnie pod stopami miękki i przyjemny w dotyku piasek?
Mój majowy powrót z Krety był o wiele przyjemniejszy. Wysiadając wtedy z samolotu, w tym majowym czasie, zanurzyłam się od razu w naszym późnomajowym słońcu, a później było już tylko lepiej. Z dnia na dzień robiło się coraz cieplej i nie przeżyłam czegoś takiego jak szok temperaturowy :) Teraz to była jakaś termiczna i psychiczna masakra. I horror na dodatek :) Wsiadając do powrotnego samolotu na lotnisku w tunezyjskim mieście Enfidha, mimo targania walizki i plecaczka, niosłam też w ręce cienką kurtkę... w niej przecież wyjechałam, więc musiałam ją mieć licząc się ze skrajną temperaturą w Polsce. I tak było mi za gorąco. Ostatnie dni spędzałam jedynie w lekkiej sukience i klapkach, teraz wbiłam się w trampki, długie spodnie i wprawdzie cienką bluzkę, ale i tak było mi niekomfortowo. Panująca na zewnątrz temperatura około 32 stopnie zdecydowanie nie pomagała w poprawie samopoczucia w tym pancernym stroju. W samolocie było już ok, ale to co przeżyłam wychodząc na zewnątrz na lotnisku we Wrocławiu, trudno nazwać przyjemnością. Zacinający nieprzyjemnie deszcz i temperatura około 14 stopni, to był jakiś termiczny koszmarek, który najspokojniejszego osobnika wpędziłby w zakłopotanie...
No cóż, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w następnym wcieleniu urodzę się w którymś z ciepłych miejsc naszej pięknej planety i naprawdę nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby były tam 32 stopnie przez większą część roku :)
No bo jak można tego nie chcieć??? :)
No to ok, lecimy... :) Nawiasem mówiąc, uwielbiam latać samolotem :)
Gębusia mi się cieszyła na tę kolejną przygodę :)
Przypominam tylko nieśmiało, że moja tunezyjska relacja nie będzie niestety przewodnikiem turystycznym takim, jakie spotyka się na innych, cudownych, podróżniczych blogach. Ja nie umiem dobrze opisywać zabytków, trafnie nawiązywać do wydarzeń historycznych, które się z nimi wiążą i choć zawsze, na każdej wycieczce słucham o tym z wielkim zainteresowaniem, każdorazowo ucieka to z mojej pamięci z prędkością światła. Natomiast zwykłe bajdurzenie dotyczące mojego samopoczucia, moich odczuć, wrażeń i refleksji, przychodzi mi raczej z łatwością :) Więc spodziewajcie się bardziej zwykłego lania wody, niż jakichś szczegółów dotyczących opisów miejsc, które odwiedziłam. Zresztą, jak to zwykle u mnie😃Dlatego zdjęcia, które zrobiłam w czasie tego wyjazdu będę wrzucać pomiędzy moją gawędziarską paplaninę.
Widok z naszego balkonu :) Nie będę ukrywać, że ten widok robił nam każdy dzień. Wczesne poranki z taką scenerią nie mogły oznaczać nic innego, jak to, że kolejny dzień znowu będzie piękny!
Wieczorny widok też był niczego sobie :)
Zastanawiałam się przez chwilę, czy zacząć od tych dobrych tunezyjskich rzeczy, czy od tych złych... Jednak doszłam do wniosku, że zacznę od tych złych, żeby na końcu pozostawić dobre wrażenie, dotyczące moich refleksji z tego wyjątkowego kraju. A więc co jest tam złego? Jeśli pamiętacie moje pianie z zachwytu nad urokami Albanii, która do tej pory najbardziej skradła moje serce i moje opisy panujących tam przedziwnych zwyczajów i królujących gdzieniegdzie śmieci, to dopiero Tunezja pozwoliła mi zapomnieć o tym, co widziałam w niektórych albańskich zakątkach. Tunezja, to jednak Afryka i nie da się ukryć, że mentalność tamtejszych ludzi różni się diametralnie od naszych europejskich przyzwyczajeń. Ten piękny kraj po prostu tonie w śmieciach i jest to zjawisko na taką skalę, że przeciętnemu Europejczykowi nie mieści się w głowie. Oczywiście nie mówię tu o hotelach. Nie wiem, jak jest w innych, ale ten, w którym byłam, był czysty. Codzienne sprzątanie pokoi, wymiana ręczników, czystość w recepcji, lobby i na stołówce, to była codzienność. Ale wystarczyło wyjść do miasta, aby to wrażenie znikało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Śmieci są wszędzie. Mam wrażenie, że mieszkańcy tego pięknego kraju rzucają swoje resztki tam, gdzie akurat stoją. Papiery, opakowania po przeróżnych produktach, niedopałki papierosów i wszechobecny plastik są po prostu wszędzie. Nasza dbałość o ekologię wydaje się śmieszna przy tym, co tam się dzieje. Inna sprawa, że koszy na śmieci tam po prostu nie widać. Ale to również mały pikuś w porównaniu z tym, co dzieje się poza granicami miast. Przemierzając wioski i tunezyjskie bezdroża, chociażby w czasie transferu na lotnisko, miałam okazję oglądać iście księżycowy krajobraz. Wszystkie pola, nieużytki, przydrożne rowy i w ogóle tereny pozamiejskie usłane są rozrzuconymi śmieciami, w których głównie przeważają plastikowe butelki... i to przeważnie niebieskie. Dlatego wiejski krajobraz Tunezji, to zieleń pomieszana z butelkowym błękitem :( W naszym pięknym kraju spotyka się śmieci, a jakże... z reguły są to wywożone gdzieś do lasu i wysypane ukradkiem pozostałości po budowie, czy jakieś inne odpady. Tam natomiast są to całe połacie ziemi, w których niebieski kolor dominuje nawet tunezyjską zieleń. Jedynymi wyjątkami są gaje oliwne... to jest dla nich źródło dochodu, o które dbają szczególnie. Co więcej, dowiedziałam się, że to co jest tam teraz, to i tak nie jest najgorszy widok. Ponoć Tunezja jest już w trakcie sprzątania... aż strach pomyśleć, jak wyglądało to wcześniej.
Uwierzcie, zbierałam szczękę ze zdumienia widząc co tam się dzieje... Dobrze, że przynajmniej w samych hotelach i w ich otoczeniu szczególnie dba się o czystość.
Tunezyjczycy uwielbiają turystów, to jest wciąż ich ważne źródło dochodu i jednocześnie reklama tego pięknego kraju. Szczególnie lubią Polaków (dokładniej mówiąc Polki) i wbrew pozorom, czy może raczej panującym przekonaniom, Tunezja to jest bezpieczny kraj, a jego mieszkańcy są bardzo sympatyczni i do turystów przyjaźnie nastawieni. Najczęściej spotykanym przestępstwem w tym kraju jest kradzież, a zwłaszcza... kieszonkowcy, dlatego na tunezyjskich bazarach, w ogromnym tłumie ludzi, należy bardzo pilnować kieszeni, torebek, plecaków itp. Tunezyjscy mężczyźni, choć zaczepiają słownie przechodzące ulicą turystki, nie przekraczają przyjętych granic i najlepiej na te zaczepki w ogóle nie reagować. Niemniej grzeczne przywitanie się i to najlepiej w naszym ojczystym języku, którym często posługują się dosyć sprawnie, jest dla nich bardzo miłe. Polska jest dla nich szczególnym krajem... to właśnie nasza historia i formalny koniec epoki PRL, zmobilizowały ich do walki przeciwko złej sytuacji materialnej społeczeństwa, korupcji, inflacji, brakowi swobód obywatelskich i bezrobociu. Rewolucja z 2011 roku zakończyła się sukcesem, przyniosła wolne wybory i upadek dyktatury. Poza tym, ponoć to właśnie głównie Polacy pomogli Tunezyjczykom rozpropagować ich kraj, jako wspaniałe miejsce na spędzenie urlopu. Stąd, między innymi, ich sentyment do polskiego narodu.
Co Wam więcej będę pisać... trafiłyśmy na piękny hotel, wspaniałą i bardzo miłą obsługę, dobre jedzenie i oczywiście gwarantowaną piękną pogodę.
Napisać, że było cudownie, to jakby nic nie napisać. Dostałam wszystko to, o czym tak bardzo marzyłam: słońce, ciepłą wodę i... wakacyjny luzik :)
Warto było wcześnie wstawać, żeby z balkonu oglądać takie wschody słońca 🌞
Zaliczyłyśmy wycieczkę do Kartaginy, która dawno, dawno temu była starożytnym państwem o bogatej kulturze... dzisiaj stanowi jedynie przedmieście Tunisu, stolicy Tunezji. Pozostałości tego imperium, to dzisiaj same ruiny, ale te fragmenty, które się uchowały, robią spore wrażenie.
Termy Antoniusza, a właściwie ich pozostałości, to olbrzymi kompleks, z którego z pewnością, nawet dziś, skorzystałby niejeden miłośnik sauny i pluskania się w ciepełku. Rozprowadzana na wielką skalę, na tym olbrzymim terenie, ciepła woda, służyła do zażywania przyjemności wodnych kąpieli. Dziś to jedynie fragmenty pozostałe po saunach i miejscach do zażywania tych wodnych rozkoszy, jakie w tamtych odległych czasach były stałą przyjemnością dla ówczesnych mieszkańców Kartaginy.
Ze wzgórza, na którym usytuowane są te zabytki, rozciąga się bajkowy widok na Tunis.
W bliskim sąsiedztwie term znajduje się Pałac Prezydencki, ale nasza przewodniczka błagała nas, żeby nawet nie próbować robić zdjęć w tamtym kierunku. W Tunezji nie wolno fotografować wielu rzeczy. Za zrobienie zdjęcia policjantowi, czy jakiemuś obiektowi wojskowemu czy rządowemu, można trafić prosto do więzienia.
Obok tych antycznych zabytków znajduje się także katedra św. Ludwika pochodząca z końca XIX wieku. Wygląda jak skrzyżowanie meczetu z katolicką bazyliką.
Jako ciekawostkę napiszę Wam (to informacja dla tych co nie wiedzą), że w Tunezji obowiązuje całkowity zakaz przywozu i wywozu ich waluty. Dlatego, jeśli przed samym wyjazdem zostaną nam jakieś drobne, należy je wydać do końca lub pozostawić obsłudze jako napiwek. Zdarza się nawet, że na odprawie lotniskowej wyrywkowo kontrolowana jest zawartość portfeli, żeby to sprawdzić. Taki mają przepis, chyba bardzo kochają te swoje dinary :)
Jeszcze zdjęcia z wycieczki do Tunisu.
W czasie przejazdu autokarem...
... i fotka jedynego w Tunisie kościoła katolickiego.
Powiem Wam, że ten wyjazd diametralnie zmienił moje zdanie o tym pięknym kraju. Fakt, że choć trochę na jego temat przed wyjazdem czytałam, nie miałam jednak o nim większego pojęcia i wiele szczegółów, o których tu piszę, poznałam już tam, na miejscu. Tunezja, to wspaniały kraj pełen wykształconych ludzi. Edukacja jest tam na dosyć wysokim poziomie i spora część społeczeństwa jest bardzo dobrze wykształcona. Mają bardzo dobrze funkcjonującą służbę zdrowia i wspaniałych lekarzy. W czasie szkolnej nauki bardzo dużą wagę przywiązuje się do znajomości języków. Językiem wykładowym w szkołach podstawowych jest język francuski, dlatego Tunezyjczycy bardzo dobrze posługują się tym językiem. Dodatkowo w szkole średniej dochodzi im obowiązkowy język angielski. Oprócz tego posługują się oczywiście językiem arabskim, który jest tam językiem urzędowym, a także swoim lokalnym dialektem.
Podobnie jak w Albanii, byłam zaskoczona i lekko przerażona tym, jak Tunezyjczycy jeżdżą samochodami i skuterami. Nie obowiązują tam żadne rozsądne zasady poruszania się po drodze, trzeba bardzo uważać przy przechodzeniu przez jezdnię, bo oczywiście pieszy nie ma tam żadnego pierwszeństwa :) Skutery potrafią się poruszać równolegle ze sobą, a nawet wielokrotnie widziałam, jak kierujący tymi pojazdami rozmawiają ze sobą w czasie jazdy, jadąc koło siebie. Rozmowy przez telefon w czasie jazdy samochodem też nie są niczym wyjątkowym. Na skuterze potrafi jechać jednocześnie kilka osób (nie wiem jak oni tam się mieszczą), a o jakimkolwiek kasku ochronnym można zapomnieć. Kobiety, jadące ze swoim mężczyzną na skuterze, siedzą na nim bokiem, tak jak kiedyś panny z dobrych domów jeździły konno. Z pewnością ma to związek z ich długim odzieniem oraz z panującym tam jednak zwyczajem nieodsłaniania ciała. Co dziwniejsze, zdobycie prawa jazdy w tym kraju jest raczej skomplikowane, opłaty za jego uzyskanie są dosyć wysokie, a egzaminy trudne. Natomiast, kiedy już przejdzie się przez te wszystkie trudności i uzyska ten wymarzony dokument, wszelkie zasady wyuczone na kursach przestają obowiązywać i nikt nie respektuje tego, czego ich na nich nauczono. Inna sprawa, że policja jest tam raczej przekupna, więc nie ma problemu z wykręceniem się od ewentualnej kary...
Ale się rozpisałam :) Może jako przerywnik pokażę jeszcze jakieś fotki?
Oczywiście bardzo chętnie robiłyśmy sobie zdjęcia w różnych ciekawych sceneriach.
Tunezyjczycy, to przemili ludzie... bardzo życzliwi, przyjaźni i uśmiechnięci. Choć nie żyje im się zbyt łatwo i kolorowo... za swoją pracę otrzymują stosunkowo niskie zarobki. I choć dla nas ich ceny są bardzo przystępne i wydaje się nam, że wszystko jest tam tanie, to biorąc pod uwagę ich zarobki, wcale tak różowo tam dla nich nie jest. Dlatego dla wielu osób, zwłaszcza tych pracujących w turystyce, tak ważne są napiwki. Dla wielu osób, a zwłaszcza kobiet pracujących w hotelach, napiwki są ważną częścią ich miesięcznych zarobków. A naprawdę starają się bardzo.
Jeśli już nawiązałam do kobiet, to wspomnę tylko, że Tunezja jest najbardziej liberalnym, afrykańskim krajem, jeśli chodzi o wolność wyboru w kwestii ubioru kobiet. I choć wciąż najczęściej spotyka się na ulicach kobiety zakryte długimi sukniami z równie długim rękawem i bez żadnego dekoltu oraz z zasłoniętymi włosami, to wiele tych czynników zależy jednak od ich wieku... ewidentnie większy konserwatyzm panuje wśród kobiet starszych wiekiem, które jednak w sporej większości pozostają przy swoich muzułmańskich tradycjach... te młode są zdecydowanie bardziej zeuropeizowane.
Tunezyjczycy ogromną wagę przywiązują do rodziny i bardzo sobie cenią rodzinne wartości. Rodzina jest dla nich ważniejsza od kariery i innych dóbr naszych czasów. W Tunezji wielożeństwo jest zakazane, a za małżeńską zdradę można trafić do więzienia :) Za to dzieci wychowywane są zupełnie bezstresowo, co oznacza, że bywają niegrzeczne i rozpieszczone, ale oczywiście nie dotyczy to wszystkich, tak samo jak nie dotyczy to ogółu rodzin w naszym kraju. Generalnie jednak tunezyjskie dzieci brykają sobie jak chcą i nie zwróciłam uwagi, żeby ktoś uczył je zachowania przy stole, czy zwracał na cokolwiek uwagę :) Generalnie wychowywaniem dzieci zajmują się kobiety, mężczyźni natomiast zajmują się plotkowaniem :) Tak, tak... są ponoć większymi plotkarzami od swoich żon. Spotykają się wieczorami przed swoimi domami, siedzą na krzesełkach, palą sziszę, obserwują ulicę i... plotkują. Nie trzeba kupować lokalnej prasy, żeby dowiedzieć się co słychać za zakrętem... wystarczy porozmawiać z sąsiadem, z pewnością będzie miał najświeższe informacje o wszystkich pobliskich mieszkańcach :)
Za to tunezyjskie kobiety, może nie wszystkie, ale przynajmniej te, które miałyśmy okazję obserwować z balkonu, spotykały się codziennie o godzinie siódmej rano na plaży naprzeciwko naszego hotelu i w ilości kilkunastu osób, w tych swoich długich sukmanach i chustach na głowie, wchodziły do morza, zanurzały się mniej więcej do wysokości ramion, ustawiały się w coś, co przypominało okrąg i... stały tak w miejscu do około dziewiątej, czyli dwie godziny. Nie wyglądało to na kąpiel, one po prostu stały i... chyba rozmawiały. Nie dowiedziałyśmy się w finale, czy jest to jakiś taki rytuał, zwyczaj, tradycja, czy po prostu zwykłe plotki, tyle, że w wodzie :) No cóż - co kraj, to obyczaj.
Poniżej fotka z takiego kobiecego pluskania, choć niezbyt wyraźna, bo jednak spora odległość dzieliła mnie od naszego balkonu do tego miejsca w wodzie, w którym stały :) Za to na filmiku, który umieszczę na końcu tego wpisu, widać to wyraźniej, taką mam nadzieję...
Co warto przywieźć z Tunezji? Z pewnością wyroby ze skóry, są tam niesamowicie tanie, to ich dobro narodowe. A na dodatek przy zamiłowaniu tunezyjskich sprzedawców do targowania się, zawsze można wynegocjować naprawdę dobrą cenę. Poza tym warto zaopatrzyć się w miejscową ceramikę oraz w kosmetyki, a zwłaszcza arabskie olejki, które - nie ukrywam - sprawiłam sobie z wielką przyjemnością :)
Nasz wyjazd był wspaniały... odpoczęłam, opaliłam się i wreszcie solidnie wymoczyłam w ciepłej, morskiej wodzie. Było mnóstwo śmiechu, zabawy i zwyczajnych wariackich wygłupów :)
Co zresztą widać chyba na poniższej fotce... moja potargana fryzura nie jest tu przypadkowa, jest raczej wynikiem mojej chwilowej, tunezyjskiej fantazji :)
Na koniec chciałam Was zaprosić do obejrzenia poniższego filmiku... takie moje wspomnienia w pigułce. Jest tam widok z samolotu, krajobrazy z hotelowego balkonu, basenowe klimaty, występy fakira, fragment dyskoteki z polskim przebojem, medina z kolorowymi straganami i w końcu wspomniany przeze mnie widok lokalnych, tunezyjskich kobiet zażywających morskiej, porannej kąpieli :)
A już na sam koniec chciałam Wam uprzejmie zameldować, że dopiero się rozkręcam i myślę, że najlepsze moje życiowe destynacje są jeszcze przede mną :) Już planuję kolejny wypad 😄
Nie no, ja zaś chciałabym mieszkać tam, gdzie jest zimniej i bardziej ponuro...może to złe słowo...może kraje skandynawskie...haha cóż poradzę, że dla mnie zimno i mrok są piękne. 😅 Jednak tak musi być, bo jakby nikt nie cenił zimna, to nikt, by nie ocieplal serc tym, co zimna nie lubią. Piękny wypad, ale Ty toś mega piękna. Cudna uroda, dobro w oczach i uroczy uśmiech. Cieszę się, że jesteś zadowolona. To był bardzo ciekawy post, bo napisałaś wiele ciekawostek. Powinnam iść się myć, jednak no przyciągnęłaś mnie tym postem. Fajnie obserwować inna kulturę, te śmieci są smutne... Dziękuję za ujęcie w wideo z samolotu, nigdy nie leciałam, a widok naszej planety noca jest boski.Ogromnie miło spędziłam z Tobą czas. Planuj, zwiedzaj, a mnie cieszy Twa radość. Przytulam mocno. 🥰🫶💖
Wiem, wiem, Aga... :) Fajnie, że są też tacy ludzie, którzy kochają zimno i mrok, tak jest ciekawiej :) Dziękuję Ci za wszystkie komplementy, kochana... to bardzo miłe. Ten wyjazd był dla mnie spełnieniem moim jesiennych marzeń, mam nadzieję, że dzięki niemu uda mi się bez stresu przetrzymać okres zimy i chłodów, które nie są dla mnie komfortowe. Widoki z samolotu są niesamowite, szkoda tylko, że tak naprawdę nie wiadomo, nad jakim dokładnie miejscem się w danym momencie leci. Dziękuję również za Twoją wizytę na moim blogu i za komentarz. Również serdecznie i mocno Cię ściskam.
Widać po szczęśliwej buzi, że było wspaniale!😊 I rzeczywiście musiałaś przeżyć ciężki szok po na lotnisku! Po zimnica tej jesieni paskudna;) Rzeczywiście problem śmieci w tamtych rejonach jest ogromny... Co z tego, że my robimy co możemy... Iwonko, dziękuję Ci za te piękne kadry, wycieczkę i masę ciekawostek o Tunezji.😊 No i ogrzałam się nieco oglądając te cudne kadry! Pozdrawiam serdecznie kochana!🤗
Tak, Edytko... było wspaniale. Tylko ten powrót do naszej polskiej zimnicy był koszmarny :) A co do śmieci, to rzeczywiście jest jakaś farsa. U nas kara się ludzi za nieprawidłową segregację (sama miałam taki przypadek z gminą), a tam nikt się tym nie przejmuje... i to jest teoretycznie dbanie o naszą planetę, komedia po prostu. Cieszę się, że sprawiłam Ci radość tymi moimi opowiastkami. I że choć trochę Cię ogrzałam :) Buziaki, kochana Edytko!
Iwonko! Witaj spowrotem w domu! Cieszę się że jesteś i że jesteś taka zadowolona z wyjazdu. Piszesz że nie będzie to post - przewodnik,a ja jednak bardzo dużo rzeczy dowiedziałam się od Ciebie o Tunezji,a czego wcześniej nie wiedziałam. Zdjęcia piękne! Widok z balkonu rzeczywiście cudny, zwłaszcza wschód słońca. Iwonko wszystkiego dobrego w październiku, dużo zdrowia i dobrego humoru 🍁 gorące uściski 😘
Witaj, Monia. Z wyjazdu jestem ogromnie zadowolona. I cieszę się, że mogłam poszerzyć Twoją wiedzę o tym pięknym kraju. Taki był też trochę mój zamysł :) Dziękuję za Twoje miłe słowa, również życzę Ci, kochana, wspaniałego października, niech się dzieją same dobre i piękne rzeczy... buziaki dla Ciebie!
Bardzo dziękuję Iwonko za wspaniałą relację. Cieszę się, że jesteś zadowolona, jedynie szoku termicznego współczuję. W mojej miejscowości na części ulic zlikwidowano kosze na śmieci, bo podrzucano tam śmieci z domów, zdarzały się sytuacje, że ktoś miał lokatorów i nie miał ich zgłoszonych w deklaracji, a obcokrajowcy odpady podrzucali. Pozdrawiam milutko.
Z tymi śmieciami, Lenko, to rzeczywiście jest ogromny problem. Myślę, że jak jakiś Tunezyjczyk przyjechałby do nas, do Polski, to też byłby w szoku, tylko odwrotnie, zobaczyłby jaki jest u nas porządek. Chociaż my często myślimy o tym całkiem inaczej. Dopiero tam zobaczyłam, jak bardzo różnimy się w tym zakresie i jak różne mamy odczucie ładu i porządku. Pozdrawiam Cię równie milutko!
Iwonko, rozbawił mnie początek wpisu, bo ja akurat nie znoszę upałów, a upał to dla mnie zaczyna się już od 25 stopni! A najlepiej, żeby było max 20! Nie lubię oczywiście jak pada i wieje, zwłaszcza jednocześnie, ale zdecydowanie wolałabym klimat północny, niż południowy. Ale rozumiem Twoje zachwyty, bo mój mąż też kocha słońce i temperatury ponad 30 stopni, więc przyzwyczaiłam się, że nie wszyscy lubią to samo :))). Jak on leży na plaży, to ja siedzę pod parasolem, jem lody i piję zimne drinki :). Jakoś musimy godzić te odmienne upodobania. Ale najważniejsza jest tutaj Twoja historia, cudownie, że Tobie się podobało, bo to Twój urlop, wypoczęłaś w takim klimacie, jaki uwielbiasz, a mnie cieszy Twoja radość! Co do zderzenia z temperaturą, to też kiedyś mieliśmy taką przygodę, że wracając Chorwacji, gdzie było około 40 stopni (we wrześniu) jechaliśmy swoim samochodem przez góry słowackie i tam złapał nas w nocy przymrozek, a że musieliśmy złapać trochę oddechu po długiej drodze i zrobić przystanek, więc nie obyło się bez lekkiego przeziębienia. Kochana, przedstawiłaś nam tutaj wspaniałą fotorelację, dla mnie tym ciekawszą, że w Tunezji nigdy nie byłam. Dziękuję Ci przede wszystkim za wszystkie ciekawostki, o których napisałaś, rzeczywiście o wielu rzeczach związanych z tym krajem nie wiedziałam. Serdeczności przesyłam, Iwonko!
Rozczulił mnie, Małgosiu, Twój opis Waszego małżeńskiego kompromisu, to piękne, że potraficie (a zwłaszcza Ty) zrobić dla tej drugiej połowy tyle, żeby też była uszczęśliwiona. Szacunek dla Ciebie za to :) Tym bardziej, że znalazłaś także przyjemne rozwiązanie dla siebie... lody i zimne drinki na plaży to super sprawa!!! Powiem Ci, że przymrozek we wrześniu w Chorwacji bardzo mnie zdziwił. Jak to jednak nasza Matka Natura potrafi zaskoczyć :) Dobrze, że u Was skończyło się tylko na przeziębieniu, a nie na czymś gorszym. Bardzo się cieszę, że moje tunezyjskie ciekawostki Ci się podobały. Ja słuchając ich od naszej przewodniczki również byłam nimi bardzo zaciekawiona. Małgosiu... nie mogę się dostać na Twój blog... pokazuje mi się informacja, że "blog jest otwarty tylko dla zaproszonych czytelników" :( Można coś z tym zrobić, czy nie dostanę się tam już wcale? Mocno Cię ściskam i serdecznie pozdrawiam!!!
Iwonko, to chwilowe problemy techniczne na blogu, widzisz nawet ja sama nie mogę się teraz zalogować i pisze jako anonim. Wkrótce zostanie to naprawione i blog zacznie znowu działać. Malgosia
Iwonko Kochana Jak dobrze widzieć Ciebie, a do tego taką radosną i promienną. Widać, że wyjazdy do ciepłych krajów wyraźnie Ci służą:) Piękne fotki i świetna relacja. Pokazałaś Tunezję inaczej, po swojemu i to mi się bardzo podoba! Śmieci to chyba zmora tych czasów:( Przykładem bezmyślności i braku szacunku dla natury są nasze lasy zasypane puszkami, butelkami, plastikiem w różnym wydaniu...ech !!! Ale nie o tym dzisiaj, nie będziemy psuć tych fantastycznych wspomnień, które na pewno jeszcze w Tobie wciąż są żywe, tym bardziej, że nasz październik nie rozpieszcza ani słonkiem ani ciepełkiem. Cieszę się, że wyjazd się udał. Wiem, że na pewno będą kolejne:) Ściskam mocno i serdecznie!!! Buziaki gorące!
O tak, Maminku. Z pewnością wyjazdy do ciepłych krajów służą mi bardzo. Czuję się tam, jak ryba w wodzie :) Prawdziwie odpoczywam i cieszę się słońcem, a ciepła, morska woda działa na mnie jak najlepszy eliksir szczęścia :) Starałam się przekazać na blogu te wiadomości o Tunezji, które sama usłyszałam i zapamiętałam. Poza tym myślę, że niektórych z nich nie znajdzie się w Internecie, a są ciekawe i takie życiowe. Śmieci to temat-rzeka i naprawdę, powiem Ci, że byłam w wielkim szoku. Myślałam, że po Albanii nic już mnie nie zdziwi... jakże się myliłam :( Niestety, masz rację. Październik jak na razie jest dosyć paskudny, a ja jeszcze mam tyle prac w ogrodzie. Czekam na ciepełko i słonko, bo wciąż trudno mi się przyzwyczaić do takiej właśnie pogody. Mocno Cię przytulam i gorąco pozdrawiam!!!
Bardzo ciekawa relacja z podróży. Właśnie taki opis o uczuciach, emocjach, podoba mi się najbardziej, bo o zabytkach to ja sobie mogę poczytać w przewodniku. Na zdjęciach widać Twoje szczęście i radość. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek od podróży się tak szybko uzależnia. Tyle by się chciało, a czas nie jest z gumy. Masz figurę stworzoną do noszenia sukienek, bo wyglądasz w nich zjawiskowo.
Też tak uważam... dla mnie również takie osobiste refleksje zawsze są ciekawsze, niż suche fakty. Ten wyjazd przyniósł mi wiele radości. Naprawdę odpoczęłam. I masz rację, uzależniłam się od tych wakacyjnych przyjemności. Dziękuję za komplement... lubię chodzić w sukienkach :)
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że złapałaś podróżniczego bakcyla, widać go w Twoich oczach na portretowych zdjęciach z Tunezji. Doskonale wiem, że podróżowanie może być uzależniające i szczerze mówiąc jestem coraz bliżej sytuacji, kiedy powiem Ci "witaj w klubie" :). Bardzo się cieszę, że przywiozłaś z Tunezji mnóstwo pięknych wspomnień i miałaś możliwość poczynienia wnikliwych informacji na temat Tunezyjczyków i ich obyczajów. Śmiecenia nie zrozumiem nigdy w życiu ale wiele europejskich krajów również ma z tym problem, jadąc przez Grecję, Hiszpanię albo Włochy też można zauważyć dużo nieczystości i różnego rodzaju śmieci na poboczach dróg. W tej dziedzinie my Polacy jesteśmy daleko z przodu. Ja to w ogóle mam hopla na tym punkcie, segreguję co tylko się da i w głowie mi się nie mieści, że mogłabym wyrzucić najmniejszy nawet papierek wprost pod swoje nogi. Zaintrygowałaś mnie tymi kobietami stojącymi w kręgu, dla nas Europejczyków wygląda to trochę egzotycznie, mam tylko nadzieję, że nie jest to ich jedyna forma rozrywki albo jedyna pora kiedy mogą spokojnie wejść do wody. Domyślam się, że pływanie w długich szatach nie jest ani łatwe ani miłe, może dlatego tak stały i prowadziły towarzyskie rozmowy. Albo się modliły? Nigdy nie byłam na plaży w żadnym muzułmańskim kraju zatem jestem ciekawa czy nie miałyście problemów w strojach kąpielowych? Mam nadzieję, że to nie koniec tunezyjskich opowieści i będą kolejne okraszone sporą dawką pięknych, słonecznych zdjęć. Wiem, że pogodzenie się z europejskimi temperaturami mogło wywołać u Ciebie szok termiczny dlatego wysyłam Ci wielką dawkę przegorących uścisków. Trzymaj się radośnie!
Oj, tak... złapałam tego podróżniczego bakcyla z pewnością :) I to rzeczywiście uzależnia. Co do śmieci, to tak... widziałam już taki śmietnik w Albanii, ale Tunezja chyba bije wszystkich na głowę. U nas to jest super porządek w tym względzie :) Myślę, że Tunezyjczycy w ogóle nie są tego uczeni i dlatego od małego dziecka wyrzucają te śmieci tam, gdzie stoją. Dlatego pewnie dla nich to jest normalne. Tymi kobietami tunezyjskimi też byłyśmy zdumione, pytałyśmy o to naszą przewodniczkę i ona powiedziała, że to są ich normalne spotkania, w czasie których normalnie rozmawiają i się w ten sposób spotykają. Dla mnie to trochę wyglądało na tak rytuał, może modlą się w tym czasie? Najdziwniejsze było to, jak w tych mokrych sukniach potem wychodziły z wody, na szczęście słońce i wiatr szybko je osuszają. Jeśli chodzi i nas, to nie... nie było żadnych problemów z naszą "nagością" na plaży :) Oni są przyzwyczajeni do turystów i ich strojów. Dziękuję za gorące uściski, bardzo się przydadzą w te szare dni :) Buziaki!!!
Twój opis Tunezji naprawdę oddaje klimat miejsca i emocje, które w nim przeżywałaś. Czy Twoje wrażenia z tego wyjazdu zachęcą Cię do powrotu w przyszłości?
Iwonko! Cieszę się, że Twój urlop w Tunezji był udany, relaksujący. Masz fajne wspomnienia i przepiękne zdjęcia. Doskonale rozumiem, że zaskoczyły Cię zwały śmieci ale w krajach muzułmańskich to normalność. Muzułmanki kąpiące się w morzu w w burkini są dla nas Europejek tez jest sporym zaskoczeniem. Serdecznie pozdrawiam:)
Iwonko! Z wielką przyjemnością oglądałam każde Twoje zdjęcie. Radowałam się na widok Twojej pięknej i zadowolonej buźki. Wiem to. Podróże wciągają i uzależniają. Tak to już jest. Momentów, które przeżyjesz w podróży nikt Ci nie odbierze, one zostaną z Tobą na zawsze i zawsze będziesz mogła do nich sięgnąć. Ściskam mocno i pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję, Lusiu, Wypoczęłam, wymoczyłam się w ciepłym morzu i jestem ogromnie zadowolona. Śmieci, to temat rzeka i moje zdumienie wciąż jest olbrzymie. Może zdarzy się tak, że za kilka lat ogarną ten problem? Choć myślę, że to aktualne pokolenie nie odzwyczai się od zasiedziałych przyzwyczajeń. I masz rację, kochana, te podróże bardzo wciągają... już myślę o kolejnej wyprawie :) A wspomnienia z tych wyjazdów, to coś pięknego :) Dobrze, że są zdjęcia :) Gorąco Cię pozdrawiam!
Czesc Iwonko 🌞 ale się cudnie to czytało! 😍 Twoje wpisy zawsze mają taki klimat, że człowiek przenosi się razem z Tobą tam, gdzie byłaś — czuje słońce, zapach morza i tę beztroskę wakacyjną 🌞 Byłam w Tunezji w 2011 roku i powiem Ci, że też mam same ciepłe wspomnienia — zupełnie inny świat, ale piękny, pełen kontrastów i niesamowitych ludzi. Fajnie byłoby tam kiedyś wrócić… może w cieplejszym miesiącu, żeby ten „termiczny szok” przy powrocie nie był aż tak dramatyczny 😅✈️💦
Witaj, Aniu. Dziękuję za Twoje miłe słowa, są dla mnie bardzo sympatyczne. Cieszę się, że swoimi wpisami sprawiam Ci radość i że są dla Ciebie przyjemnością. Nie dziwię się, że mile wspominasz Tunezję. To piękny kraj i ma wiele możliwości... mam nadzieję, że turystyka u nich rozwinie się w dobrym kierunku. A ludzie są tam niesamowici, to prawda. Jeśli jeszcze kiedyś tam wrócę, to chyba pomyślę o Djerbie... ta wyspa mnie intryguje :) Buziaki, Aniu!
Mi też Twoja wycieczka bardzo się podobała. Nie wiem, ile przebywałaś ze swoimi znajomymi w Tunezji, ale Twoje obserwacje wydały mi się interesujące i szczegółowe. Cieszę się, że odnalazłaś żyłkę podróżniczą i dalej ciągnie Cię w świat. Pozdrawiam serdecznie. Przyjemnej, kolorowej i ciepłej jesieni. 🤗🫶
Byłam tylko tydzień i już wiem, że to stanowczo za krótko. Kolejna moje wycieczka będzie przynajmniej 10-dniowa :) I ciągnie mnie w świat, to prawda :) Miłego weekendu, serdecznie Cię pozdrawiam!
Iwonko, szczerze podziwiam Twoją umiejętność opisywania podróży. A ten post dzisiaj, w momencie gdy leżę w łóżku z covidełkiem tęskniąc za latem, gorącą Teneryfą, o której jeszcze nie napisałam i chyba już nie napiszę, bardzo mnie wzruszył i uśmiechnął. Cieszę się, że miałaś udane wakacje. Wyglądasz kwitnąco, to naprawdę widać. Pozdrawiam serdecznie i posyłam uściski. 🌺🌻🌹
Ach, dziękuję Joasiu za te miłe słowa. Nie dziwię się, że tęsknisz za ciepełkiem, słonkiem... napisz o tej swojej wyprawie, chętnie bym zobaczyła tamte rejony w Twoim wydaniu. Jeszcze zwłaszcza w chorobie, która Cię dopadła, Twoja tęsknota za letnimi klimatami, jest dla mnie oczywista. Zdrowiej, kochana... pogoń precz tę chorobę. Mocno Cię ściskam!
Witaj październikowo Iwonko Piękne zdjęcia, piękna wycieczka, piękna TY... Radosna i wypoczęta. Zatęskniłam za podróżami. Również lubię ciepło, ale bez przesady. Jestem raczej taka umiarkowana wiosenno-jesienna. Źle się czuję w skrajnych temperaturach. Pozdrawiam przemijającym babim latem
Bardzo dziękuję, Ismeno. To prawda, wypoczęłam, uśmiałam się i radośnie spędziłam ten czas. Podróże to wspaniała sprawa... już myślę o następnej wyprawie. Ja lubię upały, dobrze się czuję w takich wysokich temperaturach, kocham słońce i ciepłą wodę :) Pozdrawiam Cię również.
Iwonko, Twoja radość emanuje nawet na odległość! Popatrz, ile szczęścia i wspaniałej energii dostarczają takie podróżnicze eskapady 😊 Cudownie, że ten wyjazd okazał się tak udany, a Ty nabierasz apetytu na więcej! Teraz sama doświadczasz, jak podróżowanie wciąga. Pamiętam, jak kiedyś - dość dawno - zamieściłaś jakieś wyjazdowe, letnie wspomnienia, a potem w komentarzu napisałaś mi, że niezbyt chętnie opuszczasz swoje ogrodowe królestwo. A teraz... "Pani Ogrodowa" staje się też "Podróżnicza." I zobacz, jak wiele cennych doświadczeń przywozi się z każdego odwiedzonego miejsca, ile niezapomnianych wspomnień. Zatem rozkręcaj się i planuj kolejne, fascynujące wyprawy w przeróżne zakątki świata! Z przyjemnością będę podczytywać te ciekawe relacje, pełne osobistych przeżyć i refleksji. Ściskam mocno i pozdrawiam gorąco ♥️ Anita
Masz rację, Anitko :) Nie miałam wcześniej świadomości, że taką radość będą mi przynosić te podróży. Tak, jak napisałaś, zawsze doskonale czułam się w swoim domu i tak jest nadal, ale te wyprawy przynoszą mi tyle radości, że już nie chcę i nie umiem z nich zrezygnować. Myślę, że to ten wyjazd z moimi dziećmi na Bałkany ruszył we mnie tę lawinę podróżniczych potrzeb :) A "Pani Podróżnicza" bardzo mi się podoba :) Dlatego nie mam zamiaru na tym poprzestać i już planuję kolejne wypady :) Gorąco Cię pozdrawiam!
Iwonko kochana! Bardzo się cieszę, że ten wyjazd sprawił Ci tyle radości, okazji do wspaniałego wypoczynku, a tym samym do naładowania pozytywną energią. Z przyjemnością czytałam Twoją podróżniczą relację. Byłam w Tunezji 20 lat temu i była to moja pierwsza wyprawa, na którą leciałam samolotem. Dużo wtedy zwiedzałam, byłam na Saharze, jechałam na wielbłądzie i widziałam muzułmanki wchodzące do morza w swoich ubraniach-i do dziś mam ten kraj w swojej pamięci. Ale temperatury tamtejsze mi nie odpowiadają, upały to zdecydowanie nie moja bajka - powyżej 25 stopni bardzo trudno wytrzymuję. Oby naładowane tam baterie jak najdłużej dawały Ci energię na tegoroczny deszczowy i nieprzyjemny jak dotąd październik i niech ten piękny uśmiech jak najczęściej gości na Twojej twarzy. Uściski przesyłam :)))
Tak, Lusi. Naładowałam się pozytywnie ogromnie. Było sporo radości, śmiechu i zabawy. Wypoczęłam, opaliłam się i wymoczyłam w ciepłym morzu. Było wspaniale! Ja nie odwiedziłam Sahary, wielbłąda też na żywo tam nie widziałam. Jednak taka siedmiodniowa wycieczka, to trochę za krótko. Trzeba byłoby pojechać tam przynajmniej na dwa tygodnie, jeśli nie na dłużej. A co do tych kąpiących się muzułmanek, to rzeczywiście, widok jest niesamowity, dla nas to jest super egzotyka. Ja z kolei kocham upały i w takich temperaturach czuję się najlepiej :) Aktualna pogoda niestety nie pozwala na pielęgnowanie tych wspomnień. Październik wciąż jest chłodny i deszczowy... oby to się zmieniło :) Całusy, Lusi!
Mam podejrzenia, że zostałaś wprost stworzona do takich gorących, południowych klimatów :) Pasujesz tam nawet pod względem typu urody: ciemnej oprawy oczu, karnacji, koloru włosów! A właśnie, skoro już o nich wspominam, to nie masz z nimi problemu? Nie wypadają Ci? Nieco dłużej się przy nich zatrzymałam, bo moje ostatnio sprawiają mi sporo kłopotów, i zastanawiałam się, jak dbasz o swoje. Wydają się być grube i gęste :)
Jako że kocham naturę i czystość, to zawsze pęka mi serce na widok dziko wyrzuconych śmieci! Wstyd. Po prostu wstyd. W moim idealnym świecie każdy mieszkaniec kraju powinien być dumny ze swojego państwa – w tym właśnie dokładać swoją cegiełkę poprzez segregowanie odpadków i dbanie o czystość "swojego ogródka". O tak, o południowcach, a raczej ich sposobie jazdy już krążą legendy! Chaos i dżungla na drodze.
Pani przewodnik słusznie Wam przypominała o zakazie fotografowania wojskowych i rządowych obiektów. Rok temu była głośna sprawa polskiego studenta medycyny, który wyjechał na urlop all inclusive do Tunezji, a wylądował w tamtejszym więzieniu za robienie zdjęć.
Cudowny jest ten widok z Twojego hotelu – napatrzeć się nie mogę! Przydałoby mi się trochę tego niebieskiego, bo u nas ostatnio króluje szarość na niebie, czego nie lubię. Nie pada, nie jest szczególnie zimno, ale szaro i smutno.
Ja też myślę, że urodziłam się w niewłaściwym miejscu, naprawdę powinnam się była urodzić gdzieś na południu, tutaj czuję się najlepiej :) Jeśli chodzi o moje włosy, to mam z nimi problem już od kilku lat, nadmierne wypadanie związane z pewnością z moim wiekiem, to moje spore utrapienie. Trochę opanowałam to zmartwienie, chodząc systematycznie do trychologa i fundując sobie różne zabiegi, które powstrzymują ten proces. Niestety... wiem, że jestem mocno obciążona genetycznie i na to akurat nie mam wielkiego wpływu, ale robię co tylko mogę. Moje włosy nie są ani grube ani ciężkie... pewnie tak tylko wyglądają. Zawsze miałam cienkie włosy, tyle że kiedyś było ich całe mnóstwo... teraz jest, jak jest. Tak, śmieci to wielki problem, spotkałam się z tym już wcześniej, ale to co zobaczyłam w Tunezji przerosło moje najśmielsze oczekiwania :( Co do aresztowania tego polskiego studenta, to nasza przewodniczka opowiadała nam o tym... niestety, nie było łatwo wyciągnąć go z tego więzienia. U mnie niestety także październik, jak na razie, jest deszczowy i chłodny... typowo kocykowa pogoda :) A ja mam jeszcze tyle prac do zrobienia w ogrodzie, tylko jakoś nie mogę się wstrzelić w jakieś przyzwoite okienko pogodowe :) Pozdrawiam Cię!
To może chociaż w przyszłym życiu będziesz gdzieś w jakimś uroczym, egzotycznym i gorącym miejscu (i nie mam tu na myśli piekła) ;) Wielkie dzięki za odpowiedź. U trychologa nigdy nie byłam, ale gdyby się zrobiło dramatycznie, to pierwsza ustawiałabym się do niego w kolejce. Liczę, że to przejściowe, bo na jesień zawsze wypadało mi więcej włosów. A Twoje są piękne na zdjęciu, no i skutecznie udało im się mnie nabrać, bo naprawdę myślałam, że są grube i gęste! Współczuję Ci Twoich problemów, bo dla wielu kobiet włosy są ich największą ozdobą, a ich utrata jest trudna do przełknięcia. Dużo ciepłych myśli Ci wysyłam – trzymaj się ciepło i nie daj polskiej szarudze :)
Mam taką nadzieję, że w moim przyszłym życiu tak będzie... albo może będę chociaż jaszczurką, żeby móc się wygrzewać w słońcu na jakimś gorącym kamieniu :) W razie kłopotów z wypadającymi włosami gorąco polecam wizytę u trychologa. Mi te trychologiczne zabiegi sporo pomogły, choć przy moim genetycznym obciążeniu nie powodują jakiegoś spektakularnego wzrostu nowych włosów, ale jednak zatrzymują to wypadanie, a jeśli nawet nie całkowicie zatrzymują, to przynajmniej je spowalniają. Masz rację... dla kobiety włosy to spora ozdoba i bez nich byłoby chyba bardzo ciężko :( Dziękuję Ci za ciepłe myśli... nie daję się szarudze, moje pozytywne podejście do rzeczywistości mi na to nie pozwala :) Buziaki gorące!
Mam na imię Iwona. Zapraszam na spontaniczne zwierzenia o mojej pasji do ogrodu i do wszystkiego co zielone :) Bo z miłości do zieloności i do swojego obecnego życia, zaczęłam to internetowe bazgranie.
Blog zajął pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy Bloggerowy Blog Roku 2021 w kategorii DOM/OGRÓD
Nie no, ja zaś chciałabym mieszkać tam, gdzie jest zimniej i bardziej ponuro...może to złe słowo...może kraje skandynawskie...haha cóż poradzę, że dla mnie zimno i mrok są piękne. 😅
OdpowiedzUsuńJednak tak musi być, bo jakby nikt nie cenił zimna, to nikt, by nie ocieplal serc tym, co zimna nie lubią. Piękny wypad, ale Ty toś mega piękna. Cudna uroda, dobro w oczach i uroczy uśmiech. Cieszę się, że jesteś zadowolona. To był bardzo ciekawy post, bo napisałaś wiele ciekawostek. Powinnam iść się myć, jednak no przyciągnęłaś mnie tym postem. Fajnie obserwować inna kulturę, te śmieci są smutne...
Dziękuję za ujęcie w wideo z samolotu, nigdy nie leciałam, a widok naszej planety noca jest boski.Ogromnie miło spędziłam z Tobą czas. Planuj, zwiedzaj, a mnie cieszy Twa radość. Przytulam mocno. 🥰🫶💖
Wiem, wiem, Aga... :) Fajnie, że są też tacy ludzie, którzy kochają zimno i mrok, tak jest ciekawiej :)
UsuńDziękuję Ci za wszystkie komplementy, kochana... to bardzo miłe.
Ten wyjazd był dla mnie spełnieniem moim jesiennych marzeń, mam nadzieję, że dzięki niemu uda mi się bez stresu przetrzymać okres zimy i chłodów, które nie są dla mnie komfortowe.
Widoki z samolotu są niesamowite, szkoda tylko, że tak naprawdę nie wiadomo, nad jakim dokładnie miejscem się w danym momencie leci. Dziękuję również za Twoją wizytę na moim blogu i za komentarz. Również serdecznie i mocno Cię ściskam.
Chcę napisać tylko, że jesteś przepięknym człowiekiem!!!!!!!! <3
UsuńBardzo, bardzo Ci dziękuję, Aga!
UsuńWidać po szczęśliwej buzi, że było wspaniale!😊
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście musiałaś przeżyć ciężki szok po na lotnisku! Po zimnica tej jesieni paskudna;)
Rzeczywiście problem śmieci w tamtych rejonach jest ogromny...
Co z tego, że my robimy co możemy...
Iwonko, dziękuję Ci za te piękne kadry, wycieczkę i masę ciekawostek o Tunezji.😊
No i ogrzałam się nieco oglądając te cudne kadry!
Pozdrawiam serdecznie kochana!🤗
Tak, Edytko... było wspaniale. Tylko ten powrót do naszej polskiej zimnicy był koszmarny :)
UsuńA co do śmieci, to rzeczywiście jest jakaś farsa. U nas kara się ludzi za nieprawidłową segregację (sama miałam taki przypadek z gminą), a tam nikt się tym nie przejmuje... i to jest teoretycznie dbanie o naszą planetę, komedia po prostu.
Cieszę się, że sprawiłam Ci radość tymi moimi opowiastkami. I że choć trochę Cię ogrzałam :)
Buziaki, kochana Edytko!
No własnie...Z tymi śmieciami, to jakiś absurd...
UsuńKochana! Mnie, zmarzluchowi, takie ciepłe obrazki i opowiastki, bardzo pomagają w ten jesienny, zimny czas😊
Buziaki Iwonko!
Doskonale to rozumiem :) Też jestem podręcznikowym zmarzluchem :)
UsuńUściski!
Iwonko! Witaj spowrotem w domu! Cieszę się że jesteś i że jesteś taka zadowolona z wyjazdu. Piszesz że nie będzie to post - przewodnik,a ja jednak bardzo dużo rzeczy dowiedziałam się od Ciebie o Tunezji,a czego wcześniej nie wiedziałam. Zdjęcia piękne! Widok z balkonu rzeczywiście cudny, zwłaszcza wschód słońca.
OdpowiedzUsuńIwonko wszystkiego dobrego w październiku, dużo zdrowia i dobrego humoru 🍁 gorące uściski 😘
Witaj, Monia. Z wyjazdu jestem ogromnie zadowolona. I cieszę się, że mogłam poszerzyć Twoją wiedzę o tym pięknym kraju. Taki był też trochę mój zamysł :)
UsuńDziękuję za Twoje miłe słowa, również życzę Ci, kochana, wspaniałego października, niech się dzieją same dobre i piękne rzeczy... buziaki dla Ciebie!
Bardzo dziękuję Iwonko za wspaniałą relację. Cieszę się, że jesteś zadowolona, jedynie szoku termicznego współczuję. W mojej miejscowości na części ulic zlikwidowano kosze na śmieci, bo podrzucano tam śmieci z domów, zdarzały się sytuacje, że ktoś miał lokatorów i nie miał ich zgłoszonych w deklaracji, a obcokrajowcy odpady podrzucali. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńZ tymi śmieciami, Lenko, to rzeczywiście jest ogromny problem. Myślę, że jak jakiś Tunezyjczyk przyjechałby do nas, do Polski, to też byłby w szoku, tylko odwrotnie, zobaczyłby jaki jest u nas porządek. Chociaż my często myślimy o tym całkiem inaczej. Dopiero tam zobaczyłam, jak bardzo różnimy się w tym zakresie i jak różne mamy odczucie ładu i porządku.
UsuńPozdrawiam Cię równie milutko!
Iwonko, rozbawił mnie początek wpisu, bo ja akurat nie znoszę upałów, a upał to dla mnie zaczyna się już od 25 stopni! A najlepiej, żeby było max 20! Nie lubię oczywiście jak pada i wieje, zwłaszcza jednocześnie, ale zdecydowanie wolałabym klimat północny, niż południowy. Ale rozumiem Twoje zachwyty, bo mój mąż też kocha słońce i temperatury ponad 30 stopni, więc przyzwyczaiłam się, że nie wszyscy lubią to samo :))). Jak on leży na plaży, to ja siedzę pod parasolem, jem lody i piję zimne drinki :). Jakoś musimy godzić te odmienne upodobania. Ale najważniejsza jest tutaj Twoja historia, cudownie, że Tobie się podobało, bo to Twój urlop, wypoczęłaś w takim klimacie, jaki uwielbiasz, a mnie cieszy Twoja radość! Co do zderzenia z temperaturą, to też kiedyś mieliśmy taką przygodę, że wracając Chorwacji, gdzie było około 40 stopni (we wrześniu) jechaliśmy swoim samochodem przez góry słowackie i tam złapał nas w nocy przymrozek, a że musieliśmy złapać trochę oddechu po długiej drodze i zrobić przystanek, więc nie obyło się bez lekkiego przeziębienia.
OdpowiedzUsuńKochana, przedstawiłaś nam tutaj wspaniałą fotorelację, dla mnie tym ciekawszą, że w Tunezji nigdy nie byłam. Dziękuję Ci przede wszystkim za wszystkie ciekawostki, o których napisałaś, rzeczywiście o wielu rzeczach związanych z tym krajem nie wiedziałam.
Serdeczności przesyłam, Iwonko!
Rozczulił mnie, Małgosiu, Twój opis Waszego małżeńskiego kompromisu, to piękne, że potraficie (a zwłaszcza Ty) zrobić dla tej drugiej połowy tyle, żeby też była uszczęśliwiona. Szacunek dla Ciebie za to :) Tym bardziej, że znalazłaś także przyjemne rozwiązanie dla siebie... lody i zimne drinki na plaży to super sprawa!!!
UsuńPowiem Ci, że przymrozek we wrześniu w Chorwacji bardzo mnie zdziwił. Jak to jednak nasza Matka Natura potrafi zaskoczyć :) Dobrze, że u Was skończyło się tylko na przeziębieniu, a nie na czymś gorszym.
Bardzo się cieszę, że moje tunezyjskie ciekawostki Ci się podobały. Ja słuchając ich od naszej przewodniczki również byłam nimi bardzo zaciekawiona.
Małgosiu... nie mogę się dostać na Twój blog... pokazuje mi się informacja, że "blog jest otwarty tylko dla zaproszonych czytelników" :( Można coś z tym zrobić, czy nie dostanę się tam już wcale?
Mocno Cię ściskam i serdecznie pozdrawiam!!!
Iwonko, to chwilowe problemy techniczne na blogu, widzisz nawet ja sama nie mogę się teraz zalogować i pisze jako anonim. Wkrótce zostanie to naprawione i blog zacznie znowu działać.
UsuńMalgosia
Uff, ulżyło mi zdecydowanie :)
UsuńWszystko przepiękne ale..... najpiękniejsza ta Twoje "uśmiechnięta gębusia" :-))
OdpowiedzUsuńNo i tyle wspomnień masz...
Dziękuję, Stokrotko :)
UsuńI dobrze, że są te wspomnienia...
Iwonko Kochana
OdpowiedzUsuńJak dobrze widzieć Ciebie, a do tego taką radosną i promienną. Widać, że wyjazdy do ciepłych krajów wyraźnie Ci służą:)
Piękne fotki i świetna relacja. Pokazałaś Tunezję inaczej, po swojemu i to mi się bardzo podoba!
Śmieci to chyba zmora tych czasów:(
Przykładem bezmyślności i braku szacunku dla natury są nasze lasy zasypane puszkami, butelkami, plastikiem w różnym wydaniu...ech !!!
Ale nie o tym dzisiaj, nie będziemy psuć tych fantastycznych wspomnień, które na pewno jeszcze w Tobie wciąż są żywe, tym bardziej, że nasz październik nie rozpieszcza ani słonkiem ani ciepełkiem.
Cieszę się, że wyjazd się udał. Wiem, że na pewno będą kolejne:)
Ściskam mocno i serdecznie!!!
Buziaki gorące!
O tak, Maminku. Z pewnością wyjazdy do ciepłych krajów służą mi bardzo. Czuję się tam, jak ryba w wodzie :) Prawdziwie odpoczywam i cieszę się słońcem, a ciepła, morska woda działa na mnie jak najlepszy eliksir szczęścia :)
UsuńStarałam się przekazać na blogu te wiadomości o Tunezji, które sama usłyszałam i zapamiętałam. Poza tym myślę, że niektórych z nich nie znajdzie się w Internecie, a są ciekawe i takie życiowe.
Śmieci to temat-rzeka i naprawdę, powiem Ci, że byłam w wielkim szoku. Myślałam, że po Albanii nic już mnie nie zdziwi... jakże się myliłam :(
Niestety, masz rację. Październik jak na razie jest dosyć paskudny, a ja jeszcze mam tyle prac w ogrodzie. Czekam na ciepełko i słonko, bo wciąż trudno mi się przyzwyczaić do takiej właśnie pogody.
Mocno Cię przytulam i gorąco pozdrawiam!!!
Poczułam i jest miło i przytulaśnie:)
UsuńBuziaki gorące!!!
❤️❤️❤️
Usuń❤️❤️❤️
Usuń❤️❤️❤️
UsuńHi, amazing blog, I follow you 80, maybe follow back?
OdpowiedzUsuńhttps://myfashionworldbyt.blogspot.com/
Okay, thank you very much. Of course.
UsuńQue alegría verte, veo que te lo has pasado muy bien y estas guapísima. Me ha encantado tu reportaje. Abrazos.
OdpowiedzUsuńMe alegra mucho que lo hayas disfrutado, Teresa. Es cierto, lo pasé genial y todavía recuerdo esas maravillosas vacaciones. Un cordial saludo.
UsuńBardzo ciekawa relacja z podróży. Właśnie taki opis o uczuciach, emocjach, podoba mi się najbardziej, bo o zabytkach to ja sobie mogę poczytać w przewodniku.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach widać Twoje szczęście i radość. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek od podróży się tak szybko uzależnia. Tyle by się chciało, a czas nie jest z gumy.
Masz figurę stworzoną do noszenia sukienek, bo wyglądasz w nich zjawiskowo.
Też tak uważam... dla mnie również takie osobiste refleksje zawsze są ciekawsze, niż suche fakty.
UsuńTen wyjazd przyniósł mi wiele radości. Naprawdę odpoczęłam. I masz rację, uzależniłam się od tych wakacyjnych przyjemności.
Dziękuję za komplement... lubię chodzić w sukienkach :)
Super, że dobrze się bawiłaś. :)
OdpowiedzUsuńTak, bawiłam się doskonale :)
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że złapałaś podróżniczego bakcyla, widać go w Twoich oczach na portretowych zdjęciach z Tunezji. Doskonale wiem, że podróżowanie może być uzależniające i szczerze mówiąc jestem coraz bliżej sytuacji, kiedy powiem Ci "witaj w klubie" :).
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przywiozłaś z Tunezji mnóstwo pięknych wspomnień i miałaś możliwość poczynienia wnikliwych informacji na temat Tunezyjczyków i ich obyczajów. Śmiecenia nie zrozumiem nigdy w życiu ale wiele europejskich krajów również ma z tym problem, jadąc przez Grecję, Hiszpanię albo Włochy też można zauważyć dużo nieczystości i różnego rodzaju śmieci na poboczach dróg. W tej dziedzinie my Polacy jesteśmy daleko z przodu. Ja to w ogóle mam hopla na tym punkcie, segreguję co tylko się da i w głowie mi się nie mieści, że mogłabym wyrzucić najmniejszy nawet papierek wprost pod swoje nogi.
Zaintrygowałaś mnie tymi kobietami stojącymi w kręgu, dla nas Europejczyków wygląda to trochę egzotycznie, mam tylko nadzieję, że nie jest to ich jedyna forma rozrywki albo jedyna pora kiedy mogą spokojnie wejść do wody. Domyślam się, że pływanie w długich szatach nie jest ani łatwe ani miłe, może dlatego tak stały i prowadziły towarzyskie rozmowy. Albo się modliły? Nigdy nie byłam na plaży w żadnym muzułmańskim kraju zatem jestem ciekawa czy nie miałyście problemów w strojach kąpielowych?
Mam nadzieję, że to nie koniec tunezyjskich opowieści i będą kolejne okraszone sporą dawką pięknych, słonecznych zdjęć. Wiem, że pogodzenie się z europejskimi temperaturami mogło wywołać u Ciebie szok termiczny dlatego wysyłam Ci wielką dawkę przegorących uścisków. Trzymaj się radośnie!
Oj, tak... złapałam tego podróżniczego bakcyla z pewnością :) I to rzeczywiście uzależnia.
UsuńCo do śmieci, to tak... widziałam już taki śmietnik w Albanii, ale Tunezja chyba bije wszystkich na głowę. U nas to jest super porządek w tym względzie :) Myślę, że Tunezyjczycy w ogóle nie są tego uczeni i dlatego od małego dziecka wyrzucają te śmieci tam, gdzie stoją. Dlatego pewnie dla nich to jest normalne.
Tymi kobietami tunezyjskimi też byłyśmy zdumione, pytałyśmy o to naszą przewodniczkę i ona powiedziała, że to są ich normalne spotkania, w czasie których normalnie rozmawiają i się w ten sposób spotykają. Dla mnie to trochę wyglądało na tak rytuał, może modlą się w tym czasie? Najdziwniejsze było to, jak w tych mokrych sukniach potem wychodziły z wody, na szczęście słońce i wiatr szybko je osuszają. Jeśli chodzi i nas, to nie... nie było żadnych problemów z naszą "nagością" na plaży :) Oni są przyzwyczajeni do turystów i ich strojów.
Dziękuję za gorące uściski, bardzo się przydadzą w te szare dni :)
Buziaki!!!
Twój opis Tunezji naprawdę oddaje klimat miejsca i emocje, które w nim przeżywałaś. Czy Twoje wrażenia z tego wyjazdu zachęcą Cię do powrotu w przyszłości?
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńZ pewnością chciałabym tam powrócić... może tym razem Djerba?
Iwonko!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twój urlop w Tunezji był udany, relaksujący. Masz fajne wspomnienia i przepiękne zdjęcia. Doskonale rozumiem, że zaskoczyły Cię zwały śmieci ale w krajach muzułmańskich to normalność. Muzułmanki kąpiące się w morzu w w burkini są dla nas Europejek tez jest sporym zaskoczeniem.
Serdecznie pozdrawiam:)
Iwonko! Z wielką przyjemnością oglądałam każde Twoje zdjęcie. Radowałam się na widok Twojej pięknej i zadowolonej buźki. Wiem to. Podróże wciągają i uzależniają. Tak to już jest. Momentów, które przeżyjesz w podróży nikt Ci nie odbierze, one zostaną z Tobą na zawsze i zawsze będziesz mogła do nich sięgnąć.
UsuńŚciskam mocno i pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję, Lusiu, Wypoczęłam, wymoczyłam się w ciepłym morzu i jestem ogromnie zadowolona. Śmieci, to temat rzeka i moje zdumienie wciąż jest olbrzymie. Może zdarzy się tak, że za kilka lat ogarną ten problem? Choć myślę, że to aktualne pokolenie nie odzwyczai się od zasiedziałych przyzwyczajeń. I masz rację, kochana, te podróże bardzo wciągają... już myślę o kolejnej wyprawie :) A wspomnienia z tych wyjazdów, to coś pięknego :) Dobrze, że są zdjęcia :)
UsuńGorąco Cię pozdrawiam!
Czesc Iwonko 🌞 ale się cudnie to czytało! 😍 Twoje wpisy zawsze mają taki klimat, że człowiek przenosi się razem z Tobą tam, gdzie byłaś — czuje słońce, zapach morza i tę beztroskę wakacyjną 🌞
OdpowiedzUsuńByłam w Tunezji w 2011 roku i powiem Ci, że też mam same ciepłe wspomnienia — zupełnie inny świat, ale piękny, pełen kontrastów i niesamowitych ludzi. Fajnie byłoby tam kiedyś wrócić… może w cieplejszym miesiącu, żeby ten „termiczny szok” przy powrocie nie był aż tak dramatyczny 😅✈️💦
Witaj, Aniu. Dziękuję za Twoje miłe słowa, są dla mnie bardzo sympatyczne. Cieszę się, że swoimi wpisami sprawiam Ci radość i że są dla Ciebie przyjemnością.
UsuńNie dziwię się, że mile wspominasz Tunezję. To piękny kraj i ma wiele możliwości... mam nadzieję, że turystyka u nich rozwinie się w dobrym kierunku. A ludzie są tam niesamowici, to prawda. Jeśli jeszcze kiedyś tam wrócę, to chyba pomyślę o Djerbie... ta wyspa mnie intryguje :)
Buziaki, Aniu!
Mi też Twoja wycieczka bardzo się podobała. Nie wiem, ile przebywałaś ze swoimi znajomymi w Tunezji, ale Twoje obserwacje wydały mi się interesujące i szczegółowe. Cieszę się, że odnalazłaś żyłkę podróżniczą i dalej ciągnie Cię w świat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Przyjemnej, kolorowej i ciepłej jesieni.
🤗🫶
Byłam tylko tydzień i już wiem, że to stanowczo za krótko. Kolejna moje wycieczka będzie przynajmniej 10-dniowa :) I ciągnie mnie w świat, to prawda :)
UsuńMiłego weekendu, serdecznie Cię pozdrawiam!
Iwonko, szczerze podziwiam Twoją umiejętność opisywania podróży.
OdpowiedzUsuńA ten post dzisiaj, w momencie gdy leżę w łóżku z covidełkiem tęskniąc za latem, gorącą Teneryfą, o której jeszcze nie napisałam i chyba już nie napiszę, bardzo mnie wzruszył i uśmiechnął. Cieszę się, że miałaś udane wakacje. Wyglądasz kwitnąco, to naprawdę widać.
Pozdrawiam serdecznie i posyłam uściski. 🌺🌻🌹
PS ten plastik i śmieci są przerażające.
Ach, dziękuję Joasiu za te miłe słowa.
UsuńNie dziwię się, że tęsknisz za ciepełkiem, słonkiem... napisz o tej swojej wyprawie, chętnie bym zobaczyła tamte rejony w Twoim wydaniu. Jeszcze zwłaszcza w chorobie, która Cię dopadła, Twoja tęsknota za letnimi klimatami, jest dla mnie oczywista.
Zdrowiej, kochana... pogoń precz tę chorobę.
Mocno Cię ściskam!
Ależ pięknie! Miałaś cudowne wakacje!
OdpowiedzUsuńTo prawda, było wspaniale :)
UsuńPiękna relacja, przepiękne zdjęcia, piękna i szczęśliwa Ty!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te przemiłe słowa :)
UsuńNajważniejsze, że odpoczęłaś i naładowałaś bateryjki na naszą chłodną jesień i zbliżającą się zimę. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, to najważniejsze.
UsuńDziękuję za pochwałę zdjęć... wciąż je oglądam :)
Pozdrawiam!
Witaj październikowo Iwonko
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękna wycieczka, piękna TY... Radosna i wypoczęta.
Zatęskniłam za podróżami.
Również lubię ciepło, ale bez przesady. Jestem raczej taka umiarkowana wiosenno-jesienna. Źle się czuję w skrajnych temperaturach.
Pozdrawiam przemijającym babim latem
Bardzo dziękuję, Ismeno. To prawda, wypoczęłam, uśmiałam się i radośnie spędziłam ten czas.
UsuńPodróże to wspaniała sprawa... już myślę o następnej wyprawie.
Ja lubię upały, dobrze się czuję w takich wysokich temperaturach, kocham słońce i ciepłą wodę :)
Pozdrawiam Cię również.
Iwonko, Twoja radość emanuje nawet na odległość! Popatrz, ile szczęścia i wspaniałej energii dostarczają takie podróżnicze eskapady 😊 Cudownie, że ten wyjazd okazał się tak udany, a Ty nabierasz apetytu na więcej! Teraz sama doświadczasz, jak podróżowanie wciąga. Pamiętam, jak kiedyś - dość dawno - zamieściłaś jakieś wyjazdowe, letnie wspomnienia, a potem w komentarzu napisałaś mi, że niezbyt chętnie opuszczasz swoje ogrodowe królestwo. A teraz... "Pani Ogrodowa" staje się też "Podróżnicza." I zobacz, jak wiele cennych doświadczeń przywozi się z każdego odwiedzonego miejsca, ile niezapomnianych wspomnień. Zatem rozkręcaj się i planuj kolejne, fascynujące wyprawy w przeróżne zakątki świata! Z przyjemnością będę podczytywać te ciekawe relacje, pełne osobistych przeżyć i refleksji.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i pozdrawiam gorąco ♥️
Anita
Masz rację, Anitko :) Nie miałam wcześniej świadomości, że taką radość będą mi przynosić te podróży. Tak, jak napisałaś, zawsze doskonale czułam się w swoim domu i tak jest nadal, ale te wyprawy przynoszą mi tyle radości, że już nie chcę i nie umiem z nich zrezygnować. Myślę, że to ten wyjazd z moimi dziećmi na Bałkany ruszył we mnie tę lawinę podróżniczych potrzeb :) A "Pani Podróżnicza" bardzo mi się podoba :)
UsuńDlatego nie mam zamiaru na tym poprzestać i już planuję kolejne wypady :)
Gorąco Cię pozdrawiam!
Kochana!
OdpowiedzUsuńCudna foto-relacja, piękna TY😊🧡
Serdeczności moc przesyłam🌼🤗
Bardzo dziękuję i również serdecznie Cię pozdrawiam!
UsuńWszystko, co napisałaś o Tunezji, pokrywa się z moimi doświadczeniami. Tunezja jest naprawdę cudowna, ale ta "kultura" arabska to syfiarstwo.
OdpowiedzUsuńZgadzam się... bałaganiarze z nich straszni :)
UsuńZa to tunezyjskie widoki wynagradzają wszystko.
Iwonko kochana! Bardzo się cieszę, że ten wyjazd sprawił Ci tyle radości, okazji do wspaniałego wypoczynku, a tym samym do naładowania pozytywną energią. Z przyjemnością czytałam Twoją podróżniczą relację. Byłam w Tunezji 20 lat temu i była to moja pierwsza wyprawa, na którą leciałam samolotem. Dużo wtedy zwiedzałam, byłam na Saharze, jechałam na wielbłądzie i widziałam muzułmanki wchodzące do morza w swoich ubraniach-i do dziś mam ten kraj w swojej pamięci. Ale temperatury tamtejsze mi nie odpowiadają, upały to zdecydowanie nie moja bajka - powyżej 25 stopni bardzo trudno wytrzymuję.
OdpowiedzUsuńOby naładowane tam baterie jak najdłużej dawały Ci energię na tegoroczny deszczowy i nieprzyjemny jak dotąd październik i niech ten piękny uśmiech jak najczęściej gości na Twojej twarzy. Uściski przesyłam :)))
Tak, Lusi. Naładowałam się pozytywnie ogromnie. Było sporo radości, śmiechu i zabawy. Wypoczęłam, opaliłam się i wymoczyłam w ciepłym morzu. Było wspaniale!
UsuńJa nie odwiedziłam Sahary, wielbłąda też na żywo tam nie widziałam. Jednak taka siedmiodniowa wycieczka, to trochę za krótko. Trzeba byłoby pojechać tam przynajmniej na dwa tygodnie, jeśli nie na dłużej. A co do tych kąpiących się muzułmanek, to rzeczywiście, widok jest niesamowity, dla nas to jest super egzotyka. Ja z kolei kocham upały i w takich temperaturach czuję się najlepiej :)
Aktualna pogoda niestety nie pozwala na pielęgnowanie tych wspomnień. Październik wciąż jest chłodny i deszczowy... oby to się zmieniło :)
Całusy, Lusi!
Mam podejrzenia, że zostałaś wprost stworzona do takich gorących, południowych klimatów :) Pasujesz tam nawet pod względem typu urody: ciemnej oprawy oczu, karnacji, koloru włosów! A właśnie, skoro już o nich wspominam, to nie masz z nimi problemu? Nie wypadają Ci? Nieco dłużej się przy nich zatrzymałam, bo moje ostatnio sprawiają mi sporo kłopotów, i zastanawiałam się, jak dbasz o swoje. Wydają się być grube i gęste :)
OdpowiedzUsuńJako że kocham naturę i czystość, to zawsze pęka mi serce na widok dziko wyrzuconych śmieci! Wstyd. Po prostu wstyd. W moim idealnym świecie każdy mieszkaniec kraju powinien być dumny ze swojego państwa – w tym właśnie dokładać swoją cegiełkę poprzez segregowanie odpadków i dbanie o czystość "swojego ogródka".
O tak, o południowcach, a raczej ich sposobie jazdy już krążą legendy! Chaos i dżungla na drodze.
Pani przewodnik słusznie Wam przypominała o zakazie fotografowania wojskowych i rządowych obiektów. Rok temu była głośna sprawa polskiego studenta medycyny, który wyjechał na urlop all inclusive do Tunezji, a wylądował w tamtejszym więzieniu za robienie zdjęć.
Cudowny jest ten widok z Twojego hotelu – napatrzeć się nie mogę! Przydałoby mi się trochę tego niebieskiego, bo u nas ostatnio króluje szarość na niebie, czego nie lubię. Nie pada, nie jest szczególnie zimno, ale szaro i smutno.
Ja też myślę, że urodziłam się w niewłaściwym miejscu, naprawdę powinnam się była urodzić gdzieś na południu, tutaj czuję się najlepiej :) Jeśli chodzi o moje włosy, to mam z nimi problem już od kilku lat, nadmierne wypadanie związane z pewnością z moim wiekiem, to moje spore utrapienie. Trochę opanowałam to zmartwienie, chodząc systematycznie do trychologa i fundując sobie różne zabiegi, które powstrzymują ten proces. Niestety... wiem, że jestem mocno obciążona genetycznie i na to akurat nie mam wielkiego wpływu, ale robię co tylko mogę. Moje włosy nie są ani grube ani ciężkie... pewnie tak tylko wyglądają. Zawsze miałam cienkie włosy, tyle że kiedyś było ich całe mnóstwo... teraz jest, jak jest.
UsuńTak, śmieci to wielki problem, spotkałam się z tym już wcześniej, ale to co zobaczyłam w Tunezji przerosło moje najśmielsze oczekiwania :(
Co do aresztowania tego polskiego studenta, to nasza przewodniczka opowiadała nam o tym... niestety, nie było łatwo wyciągnąć go z tego więzienia.
U mnie niestety także październik, jak na razie, jest deszczowy i chłodny... typowo kocykowa pogoda :) A ja mam jeszcze tyle prac do zrobienia w ogrodzie, tylko jakoś nie mogę się wstrzelić w jakieś przyzwoite okienko pogodowe :)
Pozdrawiam Cię!
To może chociaż w przyszłym życiu będziesz gdzieś w jakimś uroczym, egzotycznym i gorącym miejscu (i nie mam tu na myśli piekła) ;)
UsuńWielkie dzięki za odpowiedź. U trychologa nigdy nie byłam, ale gdyby się zrobiło dramatycznie, to pierwsza ustawiałabym się do niego w kolejce. Liczę, że to przejściowe, bo na jesień zawsze wypadało mi więcej włosów. A Twoje są piękne na zdjęciu, no i skutecznie udało im się mnie nabrać, bo naprawdę myślałam, że są grube i gęste! Współczuję Ci Twoich problemów, bo dla wielu kobiet włosy są ich największą ozdobą, a ich utrata jest trudna do przełknięcia.
Dużo ciepłych myśli Ci wysyłam – trzymaj się ciepło i nie daj polskiej szarudze :)
Mam taką nadzieję, że w moim przyszłym życiu tak będzie... albo może będę chociaż jaszczurką, żeby móc się wygrzewać w słońcu na jakimś gorącym kamieniu :)
UsuńW razie kłopotów z wypadającymi włosami gorąco polecam wizytę u trychologa. Mi te trychologiczne zabiegi sporo pomogły, choć przy moim genetycznym obciążeniu nie powodują jakiegoś spektakularnego wzrostu nowych włosów, ale jednak zatrzymują to wypadanie, a jeśli nawet nie całkowicie zatrzymują, to przynajmniej je spowalniają. Masz rację... dla kobiety włosy to spora ozdoba i bez nich byłoby chyba bardzo ciężko :(
Dziękuję Ci za ciepłe myśli... nie daję się szarudze, moje pozytywne podejście do rzeczywistości mi na to nie pozwala :)
Buziaki gorące!
Your photos are lovely. You 😊 look beautiful. Thank you so much for sharing, and warm greetings from Montreal, Canada ❤️ 🇨🇦
OdpowiedzUsuń