113. Ogrodowy remont
Dzisiaj będzie mniej gadania, więcej oglądania :) Może przy okazji dowiem się, co wolicie? Czytać moje wynurzenia, ględzenie, jak zwał tak zwał, czy oglądać fotki, których zawsze mam bez liku? I tak z reguły nie wiem, które wybrać, bo gdybym chciała wstawić wszystkie, zanudziłabym Was na pewno.
Nie wiem, czy uda mi się napisać post tak całkiem bez gadania, bo chociaż nie jestem jakąś straszną gadułą, to jednak czasem, jak mam wenę, słowa wylewają się ze mnie jak woda z kranu :)
Ok, żeby nie było słów bez pokrycia, już milknę i wrzucam fotki, choć coś przecież muszę o nich napisać :)
Na dobry początek, jeżówkowe cudo :)
To może od razu pokażę Wam, jak to jeżówkowe cudo pięknie się prezentuje na rabacie w parze z czerwoną różą na pniu :)
To teraz zademonstruję Wam, jak przebiegała rewolucja na jednej z moich najstarszych rabat. Zabierałam się do jej renowacji, jak pies do jeża :) Nosiłam się z tym zamiarem już od dawna, ale tak szczerze, to chyba sama sobie wymyślałam powody, dla których ciągle odsuwałam od siebie konieczność jej przerobienia.
Rabata, o której mowa, jest jedną z pierwszych zagospodarowywanych w moim ogrodzie. To właśnie ta, nad którą się schylam jakieś 11 czy 12 lat temu :)
Na szczęście trafiłam na dobrą duszę, która pomogła mi przeskoczyć ten problem... Pozostało mi tylko wykopanie roślinek, które chciałam sobie z tej rabaty zostawić. Więc pod łopatę poszła trytoma, jeden liliowiec i oczywiście moja biała róża na pniu :) Oprócz tego wykopałam też cebulki tulipanów, hiacyntów i jeszcze trafiłam na jakieś inne, które też jesienią trafią z powrotem do ziemi.
Tak to wyglądało po pierwszym etapie pracy...
Kostka została całkiem zdjęta, a przy okazji został też przekopany fragment rabaty przed samym tarasem, bo onegdaj i tam mięta się przeniosła wraz ze swoimi ekspansywnymi korzeniami :)
Kostkę ułożono na nowo, nawet na cementowej podsypce, więc już nie po amatorsku :) Została także położona zdecydowanie szerzej, dzięki czemu wygodniej można się teraz po niej przemieszczać.
A tu już praca skończona, z wygłaskaną ścieżką, a także naniesioną i wyrównaną po bokach ziemią :)
Moje szczęście było ogromne... pozostało mi tylko wsadzić czekające na tarasie roślinki na swoje docelowe miejsca, podlać je i cieszyć oczy efektem końcowym :) Nawet nie pytajcie, ile miałam tych roślinek w sumie. Najpierw naliczyłam 19 sztuk, ale w ostatnim dniu dojechały jeszcze 4, więc w sumie miałam 23 nowe lokatorki mojego ogrodu :) I uwierzcie, wbrew pozorom, wcale nie była to łatwa i tylko kosmetyczna praca :)
A więc zabrałam się za wsadzanie. I tak musiałam poczekać, aż upał trochę się zmniejszy...
Tutaj swój domek znalazła pęcherznica kalinolistna na pniu, liliowiec rdzawy, hortensja, brunera, serduszka i żółty hibiskus bagienny. I na wszystko starczyło miejsca :)
Przypołudnik też trafił na słoneczne miejsce :)
Na rabacie przed tarasem wylądowały: wielosił błękitny, pysznogłówka, złocień i jeżówka. Także nowe miejsce znalazła tu moja biała róża na pniu... będzie piękną dekoracją na wprost oczu :)
Pod jodłą koreańską schował się biały dzwonek :)
I tak to mniej więcej wygląda...
Jest różnica??? :)
No dobrze, to tyle odnośnie remontu kapitalnego. Powiem Wam tylko, że teraz z ogromną przyjemnością patrzę na te rabaty. Zrobiło się tak czysto i świeżo, że można stać i patrzeć bez końca :)
Lipiec to czas, kiedy zaczynają kwitnąć jeżówki. Czekam na nie zawsze z utęsknieniem, bo są zupełnie nieprzewidywalne. Uwielbiam je na każdym etapie rozwoju... od nierozwiniętych jeszcze całkowicie pąków...
... po rozwinięte już cudowności w wielu kształtach i kolorach :)
Chciałam też zwrócić Waszą uwagę na mój tamaryszek. Jest to inna odmiana od tych najczęściej spotykanych, które z reguły kwitną wczesną wiosną. Ten mój krzew, to tamaryszek francuski, kwitnie teraz i praktycznie przez większą część lata i to kwitnienie jest bardzo spektakularne, a krzew obsypany różowymi kwiatami wygląda wręcz bajkowo. Oprócz mnie, kochają go także wszystkie bzyczące stworzenia :)
Zaczyna być coraz piękniej i coraz bardziej kolorowo. Jeszcze spora część lata przed nami i wiele roślin jeszcze zakwitnie, ale teraz te zmiany w kwitnieniach są widoczne prawie codziennie, ciągle coś się zmienia i rozwija. Na przykład dwukolorowa tawuła japońska, jednego dnia ma jeszcze dwa kolory na jednym pąku kwiatowym...
... a drugiego dnia te pąki są już rozwinięte :)
Nawet hortensje ruszyły już ostro z kwitnieniem i też codziennie widać spore zmiany.
Tak już wyglądają hortensje krzewiaste Annabelle...
A takie pąki ma już hortensja szczepiona na pniu. Widać, że będzie kwiat na każdej gałązce :)
Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale zaczęłam na swoich zdjęciach umieszczać znak wodny. Nie miałam wprawdzie do tej pory żadnego takiego zdarzenia z wykorzystaniem moich fotek, ale słyszałam, że takie sytuacje się zdarzają, więc postanowiłam się zabezpieczyć przynajmniej na tyle, na ile mogę :)
Wykorzystuję do tego aplikację VISUAL WATERMARK, która jest świetna. Bardzo prosta w obsłudze, intuicyjna, obsługiwana też w języku polskim. Na dodatek ma tyle możliwości ustawienia takiego znaku, że naprawdę nie umiałam się zdecydować, która czcionka jest najfajniejsza z ogromnej ilości dostępnych, jaki wybrać kolor, stopień przezroczystości itd. Dodatkowo zdjęcia można przycinać, dodawać tekst lub logo, można też przetwarzać wiele zdjęć jednocześnie. Jeśli ktoś jest chętny korzystać z tej aplikacji, skrót do niej umieściłam na bocznym pasku bloga :)
No i proszę, miało być krótko i bez gadulstwa, a wyszło tak jak zawsze :)
Na zakończenie chciałam Wam pokazać zdjęcie mojego ogrodu, które bardzo mi się podoba. Zrobione zostało w czasie, kiedy zachodzące słońce chowa się za drzewami i za moim domem.
Na dzisiaj to tyle, pozdrawiam wszystkich serdecznie i zapraszam na kolejne moje bazgrołki... kiedyś tam :)
Paaaa...
Każda przeróbka ogrodu, która nas cieszy jest fajna. Sporo pracy miałaś. Mnóstwo pięknego kwiecia masz i jakie świetne zdjęcie z pszczołą. Mnie gdzieś zapodziały się jeżówki a też je bardzo lubię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. No właśnie, jeżówki mają to do siebie, że czasem potrafią zginąć po zimie i w ogóle się nie pokazać, a też je bardzo lubię :) Pozdrawiam Cię również...
UsuńJak to wszystko pięknie wygląda. Normalnie taki mały Eden na ziemi.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, Cyrysiu. Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńWspaniałe zmiany :) ogród to zdecydowanie ogrom pracy, szczególnie wiosną i gdy ma sie również warzywa :) Ale i tak jest wtym wiele radości.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ogród to niekończąca się praca, ale satysfakcja jest przy tym ogromna... zwłaszcza, jak już się skończy :)
UsuńJeżówka przepięknie zakwitła :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż ogromnie mi się podoba. Pozdrawiam Cię również...
UsuńDo niedawna myślałam, że istnieje tylko jeżówka purpurowa, a tamaryszek znałam też tylko w jednej odmianie :). Wspaniały masz ogród, nieustannie się nim zachwycam! To efekt Twojej ciężkiej pracy i wielkiej pasji. Niesamowite, jak dużo energii wkładasz w pielęgnowanie ogrodu!
OdpowiedzUsuńA co do bloga - nie przepadam za typowymi fotoblogami, gdzie są tylko zdjęcia, choćby najpiękniejsze. Lubię Twój blog między innymi za to, że jest tutaj dużo Ciebie samej :))). Czyli Twoich opowieści, wynurzeń i rozterek. Pisz dużo, opowiadaj dużo i pokazuj dużo zdjęć!
Zawsze ogromnie mnie cieszy, że dzięki moim wpisom można się czegoś więcej dowiedzieć i poszerzyć swoją wiedzę na temat roślin :) To dla mnie bardzo budujące :) Co do drugiej części Twojej wypowiedzi, to powiem Ci, że... bardzo się cieszę, że tak jest :) Jestem blogową gadułą i dla mnie szczerość na blogu to podstawa, stąd pewnie tyle moich osobistych wynurzeń. Oczywiście, że będę pisać :) Dziękuję, kochana Małgosiu...
UsuńTwój ogród zachwyca cały rok... Chyba podjadę na tą wspomnianą kawkę, gdy będę w Polsce w październiku ;)
OdpowiedzUsuńKasiu, koniecznie... proszę... Już się cieszę na taką ewentualność :) :) :) Kawa czeka :)
UsuńNo to fajnie, mamy wstępnie umówione :))
UsuńNo i już się nie mogę doczekać :)
UsuńTwój ogród jest przecudowny! Mam nadzieję że kiedyś mój taki będzie xd
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tego z całego serca :) Dziękuję...
UsuńWszystkie jeżówkowe cuda wspaniałe! Inne też. Miło jest móc popatrzeć na ogród prowadzony z pasją. Podziwiam za cierpliwość i ciężką pracę włożoną w ten zielony zakątek. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. To jest dla mnie super, że mogę realizować tę swoją pasję przed swoim własnym domem... :) To taki mój komfort :)
UsuńEfekt ciężkiej pracy jest widoczny. Nigdy nie przeprowadzałam roślin latem, bo bałam się, że w naszej kiepskiej ziemi będzie im trudno zadomowić się w nowym miejscu. Robię to jesienią. Twój ogród jest piękny, kolorowy, a jeżówki zachwycają. U nas nie jest tak optymistycznie, susza i słońce przypala kwiaty, warzywa mimo podlewania. Lipiec nigdy nam nie sprzyja. Ogród zrobił się bardzo, bardzo sielski, bo ja nie mogę bywać na słońcu. Chwasty królują na rabatach, ale tak już zostanie. Jak upały pójdą precz, to ja wypowiem im wojnę. Myślę, że jakieś roślinki pozostaną. Pozdrawiam serdecznie 🌹🌹
OdpowiedzUsuńZrobisz kochana wtedy, kiedy będziesz mogła i kiedy pogoda Ci na to pozwoli... Ja już musiałam wsadzić te swoje roślinki, choć też nie lubię tego robić latem, ale było ich za dużo, żeby zostawiać to na jesień, no i chciałam, żeby przed zimą zdążyły się dobrze ukorzenić... na dłuższe przetrwanie. Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie...
UsuńIwonko!
OdpowiedzUsuńTo, co stworzyłaś jest prawdziwym Rajem na ziemi! Tak, to jest prawdziwy Eden w którym królują nie tylko wspaniałe jeżówki, ale też inne o unikatowym wyglądzie. Zauważyłam na zdjęciach znak wodny. Świetna sprawa. Powinnaś go wzmocnić aby był bardziej widoczny.
Iwonko, uwielbiam Twoje wynurzenia, snucie opowieści i oczywiście zdjęcia. I muszę Ci powiedzieć, że posty mogą być dużo dłuższe i zdjęć też więcej.
Przesyłam cieplutkie pozdrowienia:)
Sorry. Znowu nie przeczytałam komentarza. Miało być: ale też inne rośliny o unikatowym wyglądzie.
UsuńŚciskam mocno:)
Dziękuję Ci pięknie... Ach, tyle miłych słów. Też zwróciłam uwagę na to, że nam wodny mógłby być bardziej wzmocniony, ale zrobię to chyba dopiero jak wykorzystam te fotki, które już mam tym znakiem opatrzone :) Jeśli uwielbiasz moje wynurzenia i inne takie, no to przecież nie mogę z tego zrezygnować, prawda? :) Nawet chyba bym już teraz nie umiała z tego zrezygnować :) Buziaki przesyłam gorące...
UsuńUwielbiam Twoje wynurzenia i dzisiaj też troszkę pobuszowałam po twoim blogu.
UsuńCałuję i serdecznie pozdrawiam:)
Miło mi, że poczytałaś poprzednie posty. To znaczy, że choć trochę dobrze Ci się czytało :) Uściski...
Usuńprzepięknie :O
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo...
UsuńEfekt niesamowicie cieszy oczy, chociaż wyobrażam sobie jak wiele pracy i wysiłku wymagał :)
OdpowiedzUsuńTak, pracy było sporo, ale efekt jest super, więc już zapomniałam, jak było ciężko :)
UsuńMe encantó verlo, está precioso. Besos.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias. Saludos.
UsuńPiękny efekt. Podziwiam wytrwałość i prowadzenie tak pięknego ogrodu. Cudowne miejsce na ziemi.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Też mi się podoba po tym ogrodowym remoncie :)
UsuńIwonko
OdpowiedzUsuńCzytam,oglądam,podziwiam jak zawsze. Jezówki uwielbiam bo są ozdobą ogrodu i przede wszystkim niezawodne. Urzekła mnie tawuła japońska, której nie znałam. To jest dopiero cudeńko. Łał!!!
Czytam i oglądam z uśmiechem bo przypomina mi się jak przerabialiśmy nasze rabaty.
Rogownicę trzeba było wyrąbać siekierą bo te cudne kobierce wytworzyły taką darń, której szpadel nie mógł ruszyć. No i jeszcze klematis vitalba,którego dostaliśmy pewnie z jakimiś roślinami. Masakra! On był potem wszędzie.
Twoje "gadulstwo" to nieodzowny element każdego wpisu. Dzięki temu powstaje cala historia.
Wszystkiego dobrego:)
Dziękuję Ci, kochana i ogromnie się cieszę, że moje "gadulstwo" nie wywołuje u Ciebie dreszczu niechęci :) Napisałaś o rogownicy i ja uświadomiłam sobie, że mam takie jedno miejsce, w którym ta rogownica rośnie sobie niekontrolowanie. Ale nie będę już w tym roku zaglądać jej w korzenie :) Chyba dostałabym szału, gdybym musiała jeszcze tam robić ogrodowy remont :) Ściskam Cie mocno...
UsuńWitaj kochana... Kawał dobrej roboty, naprawdę... Ogrom pracy, dużo roślinek czekało na nowe miejsce. Różnica przeogromna. Naprawdę. Kostka świetna i kwiaty cudowne... Jeżówki bardzo bardzo ładne, szkoda, że nie mam gdzie już ich upchać, pocieszam się moją, jedną sadzoneczką, która jeszcze nie kwitnie....
OdpowiedzUsuńJuż Ci to mówiłam ale się powtórzę, że pięknie odbierasz rośliny i skomponujesz je na rabatach... Co w głowie to na rabacie... Pięknie jest.
I masz rację, dobrze jest się zabezpieczać. Świetny pomysł z logo i aplikacja też świetna.... napewno posłuży. Fajnie, że się tym podzieliłaś. Pozdrowionka i do usłyszenia.
Tak, teraz jak na to patrzę, to też nie chce mi się wierzyć, że kiedyś mogłam patrzeć na tę brzydką rabatę :) Teraz jest taka wygłaskana :) Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa, że mam to już za sobą i odfajkowałam to zadanie, bo chodziło to już za mną chyba od dwóch lat. a już w tym roku to prawie spać nie mogłam przez tę część ogrodu :) Pozdrowionka również Ci przesyłam...
UsuńKochana, bardzo korzystna zmiana! Rabata prezentuje się teraz wspaniale :-)) Cóż... ogród nigdy nie jest skończonym projektem, każdego roku wymaga pewnych korekt, czasem nowych nasadzeń, a czasem ograniczenia zbyt ekspansywnego rozwoju niektórych roślin. Co do jeżówek, to uwielbiam te ślicznotki, tamaryszek w rozkwicie jest zjawiskowy a dwukolorowa tawuła zaskakująca i szalenie urokliwa ;-)) Ogród w zachodzącym słońcu - bajeczny!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam letnie, a więc gorące pozdrowienia!
Anita
Dziękuję, Anitko. Bardzo trafnie to ujęłaś... ogród to żywy twór, nigdy nie można sobie w nim spokojnie usiąść i powiedzieć: już wszystko zrobiłam... :) A jeśli nawet to tylko na chwilę, bo zaraz się okazuje, że znowu jest coś nowego do roboty :) Przesyłam Ci bardzo cieplutkie uściski i całusy...
UsuńIwonko coś czuję ,że mogłybyśmy znaleźć wspólny język:) ja również sporo gadam i nie raz jak gdzieś wychodzimy " do ludzi" czy idę do pracy to całą drogę sobie powtarzam tylko nie gadaj za dużo;) i też rzadko mi to wychodzi. Ale do Ciebie to opowiadaj i opowiadaj o swoim ogrodzie, uwielbiam to czytać . Bije od Ciebie taka pasja,że mam ochotę lecieć do ogrodniczego i coś zapodać na swój balkon, ale jest na nim tak dużo słonca ,że mało co to przetrzyma...
OdpowiedzUsuńA rewolucja na rabatcie jest spektakularna, rzeczywiście tak "czysto" się zrobiło. Pięknie to wszystko skomponowałaś. A fanką jeżówki to i ja zostałam. Przepiękna roślina! a i ten zachód słońca, magiczny. Ten widok zawsze mnie zachwyca!
Gorące pozdrowionka:)
Nie uwierzysz mi, ale Twój fragment o tym, że masz ochotę lecieć do ogrodniczego, przeczytałam głośno mężowi... tak mnie ubawił i taką mi sprawił radość. Oczywiście, że znalazłybyśmy wspólny język, to nie ulega wątpliwości :) I nawet nie wiesz, jak ogromnie się cieszę, że lubisz czytać te moje wypociny, to bardzo budujące. Masz rację, rabata po remoncie zrobiła się właśnie taka "czysta", to bardzo dobre określenie... Ściskam Cię mocno, bardzo mocno :)
UsuńPrzepiękny ogród Iwonko. Włożyłaś sporo pracy by stał się tak cudny. U mnie ziemia gliniasta, też pod domem mam taką rabatkę z ziemią jak skała. W tym roku pękła rura od wody i panowie z wodociągów zrobili istny armagedon. Może w przyszłym roku uda się tam zrobić porządek, jak siły pozwolą. Iwonko lubię czytać i oglądać, tekstu ani zdjęć nigdy za dużo. Wchodzenie na Twój blog to chwila odpoczynku, radość dla oczu i możliwość nauczenia się czegoś, poznania innych odmian. Dziękuję, że jesteś. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Lenko. Kocham mój ogród i to pewnie widać, bo staram się, żeby miał się jak najlepiej :) A jeszcze jak czytam, że mój ogrodowy blog jest dla Ciebie chwilą odpoczynku i radości, to pokazywanie tego miejsca jest dla mnie podwójną radością. Uściski...
UsuńLubię i Twoje gadanie i zdjęcia. Zachwycam się tą jeżówkową pięknością z pierwszego zdjęcia i podziwiam ogrom pracy jaki włożyłaś w ogrodowy remont. Wiem jak to wygląda, bo oprócz nowych roślin te, które mam rozrastają się i ciągle muszę coś dosadzać, przesadzać, likwidować trawnik i powiększać rabaty. A przy tych upałach łatwo nie jest! Ale przecież między innymi za to kochamy nasze ogrody. Twój ogród w zachodzącym słońcu wygląda bajecznie.
OdpowiedzUsuńZnak wodny zauważyłam i podoba mi się taki delikatny. Serdeczności :)))
Dziękuję, Lusi. To bardzo miłe, że moje gadanie lubisz również :) To prawda, że w ogrodzie tak naprawdę, nigdy nie ma przestoju, robota jest zawsze i raczej rzadko zdarzają się chwile nicnierobienia :) I to fakt, że pogoda ostatnio również nie sprzyja takim pracom. Uściski Ci przesyłam gorące...
UsuńBeautiful red and white flowers. I never Saw that before. Are joyables. The rest of photographs are nice too.
OdpowiedzUsuńThank you very much. These flowers are echinacea :)
UsuńThe coneflower is very unique and pretty
OdpowiedzUsuńI like it too.
UsuńUwielbiam oglądać takie metamorfozy, gdzie widać jak było przed i po - chociaż w przypadku ogrodow to chyba zawsze będzie w trakcie, bo kolejne roślinki dochodzą, czasem coś zakonczy swój żywot. A to wizja się jednak zmieni😁.
OdpowiedzUsuńPięknie ewoluował i widać ile serca zostało włożonego. O czasie nie wspominam, bo każdy kto ma malenki plachetek ziemi, zdaje sobie sprawę, że tu już nie ma wolnego 😁nawet zima, czas odpoczynku, nie odciągnie człowieka od zaglądania 🙈.
O to to, Aga... i tu masz rację :) W przypadku ogrodów zawsze jest w trakcie :) Nigdy nie można sobie usiąść i powiedzieć: już wszystko zrobiłam :) Przytulam Cię mocno...
UsuńŚwietny efekt. Masz naprawdę piękny ogród.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy post :) jusinx.blogspot.com.
Dziękuję bardzo :)
UsuńIwonko jestem pod wrażeniem Twojego ogrodu, ile pracy tam włożyłaś. Szok... cudne rośliny i pięknie Ci dziekuja za to jak o nie dbasz :) mój ogród to kropelka w Morzu patrząc na Twój :) cieszę się że hortensje kwitną i chyba będzie ich więcej i więcej :)
OdpowiedzUsuńWiesz, Aniu? Mój ogród to moje szczęście i wielka radość. Dlatego wkładam tam tyle pracy, bo nie dość, że to lubię, to jeszcze potem widzę tego efekty i to jest super :)
UsuńWcale się nie dziwię i wiem co to znaczy mieć hobby ;) ja nie wiem co się teraz dzieje z moim ogrodem bo u nas ciągle pada I wiatr dość silny...boję się o moje hortensje... jutro późno w nocy mamy samolot także w czwartek będę patrzdc jak to wszystko wygląda...
UsuńDobrze, że już stamtąd wracacie do domu, bo coraz gorsze wieści dochodzą. Moja córka jest teraz w Albanii i aż od niej widać te pożary. Trzymajcie się Aniu...
UsuńPodziwiam Cię za pracę którą włożyłaś i efekty jakie osiągnęłaś. Ogród jest cudowny. Patrząc na jego początki myślę sobie, że jest jakaś nadzieja dla moich dzikich pól (nie mogę nazwać tego kawałka ziemi ogrodem). Masz dar do roślin sadzenia i pisania o tym, nie wspominając o zdjęciach, które nam pokazujesz. Cudnie jest patrzeć na połacie zieleni i kwiecia.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję. Jak sobie dzisiaj pomyślę, że zaczynałam na takim dzikim ugorze, to czasem aż trudno mi w to uwierzyć, chociaż pamiętam przecież wszystko... Zawsze jest nadzieja, że takie miejsce może powstać, ale trzeba to lubić i trzeba mieć sporo silnej woli i samozaparcia, bo ogród to tak jakby żywa istota i czasem potrafi nieźle dać w kość :)
Usuń