153. Zmrożony ogród
Nawet nie macie świadomości, ile czasu zabierałam się za napisanie tego posta.
Nie lubię jęczeć, dlatego ten post powstawał tak długo. Generalnie jestem zdecydowanie pozytywną osobą (tzn. myślę pozytywnie) i ten mój sflaczały nastrój w ogóle mi nie pasował i źle się z nim czułam. Ale nie umiałam inaczej, co spojrzałam za okno, wszystko do mnie wracało :(
To był dla mnie szalenie trudny czas, nie miałam nawet wyobrażenia, że mogę to tak ciężko przechodzić. Wcześniej czytałam o takich przypadkach na jakichś tam ogrodniczych grupach, ale nigdy bym nie przypuszczała, że jak dotknie to mnie osobiście, to będzie to dla mnie taki wielki smutek...
To była jedna noc... wystarczyła jedna noc. Temperatura spadła do minus 6 :(
To co zobaczyłam rano po wyjściu z łóżka, zgięło by emocjonalnie nawet największego ogrodowego twardziela.
Ale zanim... pokażę może coś dobrego, coś pozytywnego i fajnego, nie będę smęcić na dzień dobry :)
Niektóre moje domowe kwiatki postanowiły mnie pocieszyć, pokazały swoje piękno, więc może zacznę od nich :)
Dlatego, kiedy obraz za oknem przytłaczał mnie za bardzo, zerkałam na domowe parapety :) Nawet grudnik, co widać na pierwszym zdjęciu, zakwitł sobie w kwietniu, oszalał chyba chłopina, może też z ogrodowej rozpaczy...
Poza tym, zanim nastała ta feralna noc, miałam już porobione niektóre fotki, więc wstawię je tu... niech sobie będą dla potomnych :)
Najpierw może te, którym mróz nic nie zrobił? Są tu też takie, które mrozu po prostu się nie boją :)
Orlik i kuklik...
Tawuła van Houtte'a była już prawie w pełni kwitnienia. Mróz tylko trochę przybrązowił jej białe kwiaty....
Natomiast tak wyglądały azalie tuż przed samym kwitnieniem. Nie muszę chyba dodawać, że żadnego kwitnienia nie było...
Udało mi się jeszcze uchwycić nowe przyrosty pierisa i zielone listki hosty. Fotki zrobiłam, bo zachwyciły mnie te wiosenne, świeże zieloności :)
Obecny wygląd pierisa jest w filmiku, a hosta wygląda aktualnie jak zleżały, nieświeży ogórek :(
Glicynia też miała mieć w tym roku dosyć obfite kwitnienie, zdjęcie zrobiłam chyba poprzedniego dnia przed mrozem...
I złotokap zaczynał właśnie zwój coroczny, żółty pokaz. Tak bardzo czekałam na to jego spektakularne kwitnienie :(
Przynajmniej w tym roku, bo co będzie dalej tego nie wie nikt...
Takiego zjawiska, o którym piszę w tym poście, nie znają najstarsi ogrodnicy. Bo nie był to zwykły przymrozek, który zdarza się nawet w maju, w czasie tzw. zimnych ogrodników czyli tuż przed zimną Zośką. To co się wydarzyło, to był normalny, podręcznikowy mróz... Poza tym, rośliny były już na tak daleko posuniętym etapie wegetacji, że przygotowanie ich na jakikolwiek mróz, było po prostu niemożliwe. Wiele razy pisałam o tym, że wiosna przyspieszyła o miesiąc. W kwietniu kwitły lilaki, które normalnie kwitną zawsze w maju. Glicynia i złotokap także zakwitły bardzo wcześnie. Drzewa i krzewy pokryły się świeżymi listkami, mimo że normalnie o tej porze roku liści na nich jeszcze nie ma. Stąd te szkody i zniszczenia. Stąd reakcja roślin na tak niską temperaturę.
Szkody są ogromne... To, o czym piszę w tym poście, także zdjęcia, które umieszczam, to tylko ułamek wszystkich zniszczeń. Nie umiałabym chyba nawet wymienić wszysztkich roślin, które w jakiś sposób ucierpiały. Oczywiście, że jedne mniej, a drugie bardziej, ale prawie każda w jakiś sposób odczuła to, co się stało :(
Katalpa, tulipanowiec, trzy magnolie, kielichowiec, perukowiec, winobluszcz, żylistek, winorośl japońska, milin, złotokap, glicynia, kalina, pieris, azalie, dwa kloniki, hortensja, hosty, trzy ketmie syryjskie, tamaryszek, modrzew japoński, winnik zmienny. Przemarzły nawet trawy ozdobne...
Zrobiłam kilka zestawień zdjęć, żeby można było zobaczyć, co normalnie byłoby widać, czy teraz, czy później, gdyby nie mróz, a co obecnie pozostało (górne fotki są z poprzednich lat)...
Kielichowiec i tulipanowiec...
Żylistek i winorośl japońska...
Pozdrowienia serdeczne przesyłam dla wszystkim oglądaczy i czytaczy 😍
Oh, I do feel so bad for you. We had a bad frost too. Of course, we usually just a little veg. And we are still holding off.
OdpowiedzUsuńYou do such specular work! Remember that. And I am so happy to see all the photos you have taken of the garden's beauty.
The weather is quite unpredictable here, too in the mid-states. The tornados finally found us. Last Friday afternoon they were spotted and when they touched the ground they multiplied causing almost a mile wide of destruction. At least it missed up, but there was one at the airport and it took in a few surrounding towns. Although, there was a lot more destruction in Oklahoma. Thanks for the dear post. All the best to the next step you take with the garden.
I feel sorry for you, because I am generally afraid of strong winds, and a tornado is a horror for me. That's why I understand your concerns, fortunately your area was spared, but I feel very sorry for everyone affected.
UsuńThank you for your support and all your kind words...
These days it is hard to know what to do with such horrific weather conditions about. I can understand your devastations. So many lovelies and it was sad to see the aftermath of the frost. Thanks for your insightful post on gardening. You do so much for it. Please take care of yourself. I know this must have been so hard to write about. All the best to a beautiful May.
OdpowiedzUsuńThank you for your words of support. It's true that writing about this wasn't easy. I try to stay positive and hope that the plants will cope and recover. Regards.
UsuńSmutno bardzo na widok przemarzniętych roślin. Mam nadzieje, że się odnowią, że przyroda jeszcze pokaże jak potrafi być silna.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno:)
Ja też mam taką nadzieję, choć to wcale nie zmniejsza mojego smutku :(
UsuńDziękuję za słowa wsparcia...
Kochana Moja 🩷 tak bardzo mi przykro! Twój piękny ogród rzeczywiście jest zdziesiątkowany przez mróz,aż przykro patrzeć. Żywię jednak nadzieję, że mimo wszystko natura się odrodzi. Nie z takich opałów wychodziła, więc jestem pełna optymizmu. Tym bardziej, że wiem iż włożysz całe swoje serce w odrodzenie Twojego ogrodu.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i udanej majówki życzę 😘
Tak, ogród wygląda tragicznie... nie przymierzając, jak po wojnie :(
UsuńTeż mam nadzieję, że to wszystko odrośnie i się zregeneruje, nie wyobrażam sobie inaczej...
Dziękuję, Monia :)
Przykro patrzeć jak Twoje wspaniałe kwiaty uległy zniszczeniu...
OdpowiedzUsuńMoja mama doskonale zrozumiałaby Twój ból.
Nie tak dawno przyszła do mnie cała przejęta i zrozpaczona i pyta się: Kina, wiesz co okropnego się stało?!
Ja już stan przedzawałowy, w głowie 100 czarnych scenariuszów, pewnie ktoś zmarł!
A mama po chwili: Kwiat mi zwiędnął...
Mam nadzieję, że Twoje kwiatki przetrwają!
Pozdrawiam serdecznie :)
Haha, no tak już jest, że miłośnicy roślin przeżywają stratę swoich podopiecznych, prawie jak tragedie związaną z kimś bliskim, tak że rozumiem :)
UsuńDziękuję za tę historyjkę z mamą, uśmiechnęłam się :)
Iwonko
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że na kolejny post trzeba poczekać, że musisz się uporać z tymi wszystkimi emocjami,które nie są łatwe do ogarnięcia.
Cierpiałam z Tobą jeszcze przed obejrzeniem fotek a teraz przeżywam to raz jeszcze. Filmik pokazuje najlepiej ten ogrom zniszczeń . Ogród wygląda jak po pożarze. Płakać się chce a w zasadzie ryczeć😪
Wiem jak to boli bo sama kiedyś straciłam wiele roślin ale zniszczyła je zima a nie jedna wiosenna noc:(
Teraz po tej koszmarnej nocy wszystko się zmieniło. Nie trzeba wiedzieć gdzie rosły orzechy, akacje,miłorząby czy tulipanowce bo to widać z daleka.
Wśród zielonych drzew sterczą czarne gołe patyki. Straszny widok!
Widok czarnych owocowych zawiązków też jest przygnębiający bo nie będzie z tego ani czereśni ani gruszek ani śliwek ani winogron.
Ech...nie tak to miało być .
Mam nadzieję, że roślinki odbudują się.
Te w domu faktycznie zaskakują.
Nasze grudniki też kwitną i końca raczej nie widać. Kwitną też dalej gwiazdy betlejemskie🤔
Ale znów jest ciepło a nawet gorąco i oby nie było majowych pogodowych wygłupów.
Pocieszyć Ciebie będzie trudno ale rozumiem Ciebie i smutno mi razem z Tobą i to jest takie moje wsparcie:)
Tulę mocno! Buziaki gorące 😘❤️
Tak, Maminku... Staram się już nie patrzeć, choć to trudne. Wychodząc do ogrodu wypatruję na tych biednych, zniszczonych roślinach, jakiegokolwiek śladu życia. Odradza się winobluszcz... ten jest nie do zdarcia, ma już dosyć sporo nowych zielonych listków. Ale na reszcie nie widzę nic i to jest bardzo deprymujące.
UsuńWiem, że pozostaje mi tylko czekać i się nie smucić... staram się, staram.
Dziękuję za przytulasy i dobre słowo, kochana. Na @ odpowiem, zbieram się jak sójka... ze wszystkim tak się zbieram :)
I jestem zła, bo nie lubię siebie takiej :)
Doskonale Ciebie rozumiem bo ja też nie lubię siebie kiedy jestem niezorganizowana i nijaka🫣Na szczęście to stan przejściowy 😉 i wszystko wróci do normy.
UsuńOglądaliśmy dziś roślinki i faktycznie winobluszcz już się pozbierał i nadrabia stracony czas. Akacje też zaczynają żyć. Z orzechów spadają te czarne liście jak jesienią i na nich życia nie widać:(
One na pewko ruszą bo to nie był mróz 20 stopni a czasu na wegetację mają jeszcze dużo,tylko to już nie będzie to co miało być.
Szkoda wielka ale trudno, wyżej d... nie podskoczysz a z naturą nie wygrasz.
Na szczęście są i takie roślinki, które się obroniły i to one będą cieszyły oczy:)
Głowa do góry! Buziaki gorące...
Ja nie lubię siebie takiej jęczącej i niezadowolonej, Maminku. Kocham swój optymizm, swoją radość z życia i z każdego dnia, a takie sytuacje wyprowadzają mnie z równowagi i wprowadzają chaos w moje myślenie i postrzeganie rzeczywistości. Już sama bym chciała, żeby to wszystko wróciło do normy.
UsuńMasz rację, że z naturą się nie wygra... wiem, że nic nie zrobię i na to nic nie poradzę.
Teraz czekam na moje ukochane jeżówki, ale to jeszcze trochę im zejdzie :)
Całusy dla Ciebie.
No i już jest lepiej,inny lepszy nastrój 😘
UsuńCzekamy na jeżówki....buziolki❤️❤️❤️
❤️❤️❤️
UsuńWstrząsający widok Iwonko, aż złapałam się za głowę i pokulały mi się łzy, bardzo Ci współczuję. Jakoś wymownie mi się to skojarzyło, że idą ciężkie czasy. Dobrze, że choć część roślin się uratowała i masz piękne kwiaty doniczkowe. Oby wszystko odbiło w przyszłym roku. U nas mróz nie był aż tak duży, rośliny prawie wszystkie ocalały, jedynie konwalia tyle co miała zacząć kwitnąć i niestety już nie zakwitła. Do roślin doniczkowych nie mam ręki. W moim rejonie mówi się, że jak ktoś choruje to kwiaty doniczkowe marnieją. Może coś w tym jest. Tulę serdecznie.
OdpowiedzUsuńWierzę Ci, Lenko.
UsuńOsoby wrażliwe na piękno roślin, tak to niestety przeżywają :(
Bardzo bym chciała, żeby w przyszłym roku to wszystko się zregenerowało, pozostaje tylko mieć taką nadzieję...
Przytulam Cię mocno i dziękuję za pocieszenie...
Nigdy czegoś takiego nie było....Przyroda się odrodzi,ale ...to jest zgroza..Ewa
OdpowiedzUsuńJa też, Ewo... nigdy.
UsuńNawet w najczarniejszych snach :(
Niestety Iwonka... I nas mróz nie oszczędził. Przykro ale głowa do góry. Wszystko się odrodzi, trawa zzielenieje, może kwiatów nie będzie ale za to w przyszłym roku czeka ogromna niespodzianka. Trzymajmy kciuki, żeby zimni ogrodnicy byli laskawsi i czerwcowe przymrozki nas ominęły. Teraz to najważniejsze., bo będzie źle. Bardzo źle...wiec pozytywnie, głowa do góry... Ja też oplakiwalam... I się zregenerowałam jak mój ogród... Dzisiaj patrzę pozytywnie naprzód... Buziaki.
OdpowiedzUsuńStaram się, Agatko, trzymać tę głowę do góry, ale to trudne.
UsuńJak chodzisz po ogrodzie i patrzysz na te zniszczenia, to trudno być radosną :(
Mam tylko nadzieję, że te rośliny w ogóle przeżyją.
Dziękuję za słowa pocieszenia.
Bellas flores a pesar de la helada. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńDesafortunadamente, las heladas destruyeron estas hermosas flores :(
UsuńWszystko przez te anomalie pogodowe. Nie wiadomo jak temu zaradzić... Cieszę się, że chociaż część roślin udało się zabezpieczyć. Przytulam z nadzieją, że ogród się odrodzi.
OdpowiedzUsuńNie ma na to rady.
UsuńNie jestem w stanie zabezpieczyć wszystkiego, niestety...
Też mam nadzieję, że ogród odżyje.
Dziękuję za dobre słowo...
Niektórzy twierdzą, że te przymrozki nie były normalne. Ja tam nie wiem.🤷♀️Nikt nikogo za rękę nie złapał,ale są urządzenia, które rozpędzają chmury, albo zasiewają deszcz...
UsuńMyślę, że jest sporo racji w Twoich słowach, coś w tym jest.
UsuńW dziwnym świecie przyszło nam żyć...
Tak jak śpiewał Czesław Niemen...
UsuńDziwny, dziwny... niestety :(
UsuńNiestety pogoda w tym roku działa na niekorzyść natury... Wahania temperatur nie są korzystne, a mrozy wyrządziły liczne straty...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, mój ogród jest tego najlepszym przykładem, niestety :)
UsuńDroga Iwonko!
OdpowiedzUsuńWiem co przeżywasz. Ja nie mam ochoty wyjść do ogrodu. Gdy patrzę za te czarne rośliny to dosłownie kraje mi się serce. Na szczęście zmarły wczesne azalie i różaneczniki. Mam nadzieję, że Zimna Zośka nie będzie znowu taka mroźna. Wierzę, że odrodzą się nasze rośliny. Jeszcze ich nie wycinam, bo czasem można tego bardzo żałować. Przekonałam się o tym kilka razy.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Oooo, jesteś jedną w niewielu osób, które tak naprawdę wiedzą, co czuję. Mi też się serce kraje. I nie potrafię jakoś machnąć na to ręką. Ja też wierzę, że rośliny się odrodzą, nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej... I nie ma co ciąć, trzeba dać im czas na regenerację.
UsuńBuziaki, Lusiu...
To faktycznie bardzo przykre.... obejrzalam filmik... ale ja caly czas i tak widze Twoj wspanialy ogrod w pelni urody...
OdpowiedzUsuńPrzytulam serdecznie.
Stokrotka
Ja też staram się tak właśnie go widzieć...
UsuńDziękuję za przytulasy :)
Doskonale Cię rozumiem i mam też nadzieję, że Ogrodników i Zośki już nie będzie, a takie anomalia były pierwsze i ostatnie i nasze kochane ogrody nie będą cierpiały, a my razem z nimi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję, bo jeszcze większych zniszczeń już nie zdzierżę :(
UsuńDziękuję za Twoją wizytę, komentarz i zapraszam ponownie.
I także pozdrawiam.
Moi rodzice też bardzo przeżywają szkody poczynione w ich ogrodzie przez kapryśną aurę. Wczoraj właśnie pokazywali mi zniszczenia. Cóż... to przykry widok. Smutek jest zrozumiały. Niestety nie na wszystko mamy wpływ... Pozostaje wierzyć, że przyroda odżyje i poradzi sobie jak zwykle. Jeszcze będzie pięknie! :)
OdpowiedzUsuńTak, widok jest bardzo przykry, tak że rozumiem smutek Twoich rodziców...
UsuńMuszę myśleć pozytywnie, bo inaczej zwariuję, jak patrzę na skutki tej jednej nocy.
Dziękuję za dodanie otuchy i wspierające słowa :)
Nie wiem, co powiedzieć, serce mi pęka. Wszystko, co posiałam z chłopcami pod szkołą... mnóstwo magnolii, wszystkie, dosłownie wszystkie paprotki w lesie, jeszcze takie młode, cudne... :( Na szczęście w Gdyni nie było mrozu, wciąż kwitną bzy, magnolie, tulipany, a ja myślałam o Tobie wczoraj, jak jechałam rano do Trójmiasta. Uściski!
OdpowiedzUsuńTak, Joasiu. Powiem Ci, że to był koszmar. Jak wstałam rano i zobaczyłam przez okno, co się zadziało, to już zastygłam. A jeszcze jak poszłam to oglądać i po kolei znajdowałam coraz to nowe porażone mrozem roślinki, to już nie umiałam powstrzymać łez...
UsuńTo był widok ogrodowego cmentarzyska :(
Odpoczywaj w tym swoim pięknym, energetycznym miejscu. Też mocno Cię ściskam!!!
Teraz wypada się chyba tylko modlić, aby zimni ogrodnicy nie przynieśli podobnych spustoszeń. Wierzę, że będzie dobrze. Odpoczywam i regeneruję się przed szaleństwem pt. koniec roku szkolnego. Uściski!
UsuńNie słucham zapowiedzi pogody, celowo, bo już nie zniosę chyba kolejnej katastrofy... może nie będzie tak źle. Chyba Twój wypoczynek pomału się kończy? Ale z pewnością naładowałaś akumulatory, bo przynajmniej pogoda była piękna :) Buźka!!!
UsuńZa dwie godziny mam pociąg i wracam, ale bardzo naładowałam baterie, musi mi starczyc do końca roku, ok. 21 będę o tobie myśleć intensywnie, bo będę przejeżdżac niedaleko. Dziś widzialam klucz łabędzi - coś niesamowitego. Uściski!
UsuńTeż pomyślę o Tobie w tym czasie :) Z pewnością nasza pozytywna energia spotka się gdzieś w połowie drogi...
UsuńCieszę się, że wracasz zdrowa, pozytywna i zadowolona, to bardzo ważne, żeby mieć te baterie naładowane.
A jak będziesz miała wakacje, to może wybierzesz się jakoś do Wrocławia, albo kawałek dalej? :)
Kochana, w ogóle nie powinnaś się tłumaczyć z Twojego rozgoryczenia i smutku. My wszyscy regularnie tu zaglądający doskonale wiemy ile serca wkładasz w ogród i jaką troską otaczasz swoje rośliny. Zatem dobrze rozumiemy również ogrom szkód jaki poczynił niespodziewany mróz a co za tym idzie łączymy się z Tobą w smutku. Nie znam się na ogrodnictwie i nie wiem co w tej sytuacji można zrobić ale jestem pewna, że Ty tak tego nie zostawisz 🙂. Wiem, że weźmiesz się z tymi stratami za bary i z determinacją i pasją wskoczysz w rabaty. Przykro mi z powodu Twojego ogrodu, ja akurat uwielbiam rośliny i wiem jak to jest... Trzymam kciuki za Ciebie i Twój raj i wysyłam Ci ogrom ciepłych myśli. Uściski.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, kochana moja. Tyle, że ja nie przepadam za smutasami i sama nie lubię taki smutasem być, może dlatego tak to wyszło :)
UsuńJuż się wzięłam za bary z tymi stratami, choć powiem Ci, że w pierwszych dniach miałam niechęć do wszystkiego, tak jakbym straciła do tego serce.
Ale już jest ok... widzę, że niektóre rośliny się regenerują, powoli, ale mam nadzieję, że żadna nie umrze...
Dziękuję za ciepłe myśli, to dla mnie bardzo ważne i istotne.
Ściskam Cię również bardzo serdecznie...
Oj, Iwonko, ja nawet nie wiem, co napisać, bo serce mi się ściska - przecież wiem, jak dużo serca wkładasz w ten przecudny ogród, a tu taki kataklizm! U mnie niewiele roślinek, a jednak też przeżywam te straty, a co dopiero u Ciebie, gdzie kwiatów i innych roślin jest mnóstwo... Ja najbardziej odcierpiałam przemarznięcie kwiatów azalii pontyjskiej, która jest moją ogrodową królową (ma chyba 25 lat i jest ogromna), a przez to zamieszanie pogodowe najpierw wypuściła kwiaty z końcem listopada chyba, bo było tak ciepło, oczywiście zaraz potem wszystko zmarzło, a teraz zabierała się już do pełnego kwitnienia i znowu mróz chwycił. Boję się, że ona w końcu tej huśtawki nie wytrzyma. Oczywiście teraz myślę poniewczasie, że mogłam ją okryć włókniną... No ale całego grodu nie da się okryć... No cóż, pozostaje nam mieć nadzieję, że roślinki się pozbierają i odżyją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Kochana!
To prawda, mój ogród nie jest dla mnie tylko jakąś tam odskocznią, czy sposobem na spędzanie wolnego czasu, ale trafnie to napisałaś, wkładam tam dużo serca i czasu i energii i swoich myśli. Dlatego to coś więcej, niż tylko kawałek zieloności za oknem :)
UsuńMoje azalie też pomarzły. Miały już takie piękne pąki i nawet okrycie nie dało rady.
I masz rację, Małgosiu... całego ogrodu nie okryjesz, niektóre drzewa takie jak tulipanowiec czy katalpa to już olbrzymie okazy, więc okryć się ich nie dało i też pomarzły, niestety...
Miejmy tę nadzieję, że w finale to wszystko źle się jednak nie skończy :)
Buziaki dla Ciebie i dziękuję za słowa pocieszenia...
Witaj majowo
OdpowiedzUsuńJak dobrze Cię rozumiem. U mnie w ogrodzie pogrom. Winogron nie będzie, a w zeszłym roku dostały swoją pergolę.. Liliowce z brązowymi główkami, hortensje... Szkoda pisać, wymieniać. Wszędzie dookoła podobnie, W całym mieście chyba orzechów nie będzie...
Pozdrawiam przynajmniej radosnym śpiewem ptaków
Tak, niestety... straty są spore, nawet nie jestem w stanie wszystkich wymienić, poza tym ciągle zauważam kolejne, których nie zauważyłam wcześniej :(
UsuńPozdrawiam Cię również, bądźmy dobrej myśli...
Pozdrawiam zapachem kremowych kwiatów czarnego bzu
UsuńPozdrawiam Cię również.
UsuńTeż należę do pozytywnych osób, aczkolwiek nie zawsze człowiek zachowa w sobie tą pozytywność przez właśnie takie niespodziewane wydarzenia...
OdpowiedzUsuńOsoby, które są zaangażowane w pielęgnację ogrodu zawsze będą cierpieć, kiedy jakaś roślinka ucierpi.
Moja babcia była miłośniczką działki i pielęgnacji ogrodu, także coś o tym jęczeniu wiem, kiedy jakiejś roślince coś się wydarzyło to był dramat...
Potrafiła w ogrodzie przesiedzieć od rana do wieczora, a ja chcąc nie chcąc razem z nią.
Faktycznie roślinki na ten moment nie wyglądają zbyt dobrze, ale na pewno się odrodzą jak nie w tym roku to za rok, więc głowa do góry ;) Pozdrawiam serdecznie.
Masz rację, nie zawsze da się ten swój pozytywny nastrój utrzymać, są takie sytuacje, które przerastają nawet najtwardszego twardziela.
UsuńRozumiem Twoją babcię i Ona pewnie zrozumiałaby mnie :)
Też mam nadzieję, że roślinki się odrodzą, u niektórych już widzę maleńkie zmiany, ale nie chcę na razie niczego zapeszać :)
Dziękuję za słowa pocieszenia i pozdrawiam Cię również.
Iwonko, czy Twój ogród rozrasta się jak czarna dziura w przestrzeni kosmicznej? ;) Bo wydawało mi się, że już dobrze znam Twój zakątek, a tymczasem patrzę na te zdjęcia i mam wrażenie, że oglądam cudzy ogród i cudze rośliny ;) To tylko dobitnie pokazuje, ile tych cudeniek tam masz.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi bardzo, że mróz wyrządził u Ciebie takie szkody. Ja akurat bardzo dobrze rozumiem Twoją rozpacz, bo włożyłaś mnóstwo wysiłku, czasu i serca w urządzenie swojego prywatnego raju. Te rośliny były dla Ciebie niczym dzieci - wypieszczone, ukochane, dające mnóstwo radości. Każdy, kto kiedykolwiek stracił coś, co było niezwykle bliskie jego sercu, zapewne będzie w stanie utożsamić się z Twoimi odczuciami.
Nie bądź też dla siebie zbyt surowa - masz prawo do gorszego nastroju, do łez, do złości. To niestety część naszego życia. Nie ma sensu ukrywać, że tej mniej "glamour" strony życia nie ma. To nie wymuskany i idealny Instagram ;)
Pozdrawiam Cię ciepło z zimnej dziś Irlandii.
Kochana, mój ogród już się nie rozrasta. Powiedziałabym nawet, że wprost przeciwnie, mam coraz mniej miejsca i jak tylko kupuję coś nowego, największym moim problemem jest znalezienie wolnej przestrzeni :) Ale zawsze coś wykombinuję... kto, jak nie ja :)
UsuńBardzo trafne jest Twoje porównanie moich roślin do dzieci... masz rację, tak właśnie je traktuję. Może dlatego ta strata była dla mnie tak emocjonalna.
Dziękuję Ci za Twoje słowa zrozumienia. Dałam upust swojemu niezadowoleniu, choć nie lubię siebie takiej i źle się czuję narzekając i smutaskując :)
Ale tak musiało być, po prostu.
Wiem, że Ty to rozumiesz :)
Buziaki dla Ciebie...
Rozumiem doskonale, bo odkąd posadziłam kwiaty w doniczkach, to codziennie robię obchód, przyglądam się im czule, i patrzę, czy rosną :) Z każdego rozkwitniętego pąka cieszę się jak z pierwszego kroku dziecka :) Cieszy mnie też widok pszczół wlatujących do kwiatowych kielichów. I choć mam już całkiem sporo tych doniczek, to ciągle coś dokupuję, i wodzę rozmarzonym wzrokiem po kolejnych roślinach. Teraz w moich lokalnych sklepach (Lidl, Aldi...) często sprzedają kwiaty po całkiem przystępnych cenach.
UsuńW najnowszym wpisie miałam dodać, że jestem pewna, iż pod Twoją czułą opieką rośliny szybko się zregenerują. Jesteś doskonałą "pielęgniarką", dajesz całą siebie, a co najważniejsze, robisz to z miłości, nie z przymusu i na efekty nie trzeba będzie długo czekać.
Ach, no i motyl był faktycznie piękny! Chyba nie miałam jeszcze przyjemności spotkać tego przystojniaka na żywo!
Dziękuję Ci pięknie, to cudowne, że mogę liczyć na takie zrozumienie z Twojej strony.
UsuńMoje roślinki mają się już coraz lepiej i to tak mnie cieszy, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo.
Chodzę, oglądam, głaszczę, obrywam te zniszczone listki i uśmiecham się sama do siebie na widok tego, jak te roślinki walczą i dają z siebie wszystko, żeby znów się zazielenić.
Twój kwiatowy zakupoholizm też rozumiem... teraz wiosną kuszą ze wszystkich stron, u mnie w sklepach też powystawiane różne piękności, ciężko się oprzeć :)
Ściskam Cię mocno, bratnia duszo :)
Haha, robię dokładnie to samo! A dziś u mnie pojawiły się cztery nowe doniczki pełne petunii, fiołków, geranium i aksamitek :)
UsuńJa i wczoraj i dzisiaj przytargałam do ogrodu kolejne donice. Czyste szaleństwo :)
UsuńStrach mnie wypuścić gdzieś między ludzi :):):)
Bardzo mi przykro i jak tylko w mediach zaczęli mówić o tych stratach ogrodowych, pomyślałam o Tobie, bo w swój ogród wkładasz całe serce. Natura dała nam i roślinom lekcję, że nie ma się co spieszyć czasem.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Karolinko.
UsuńDostaliśmy takiego kopniaka od Matki Ziemi, o jakim nam się nie śniło...
Nauczka, pokora, to wskazówki dla nas, maluczkich.
Iwonko strasznie mi przykro,
OdpowiedzUsuńtym bardziej ze ja mam każdego roku podobna sytuacje :( Rozumiem, jak bardzo ciężko było Ci to napisać. Twój ogrodowy entuzjazm i pozytywne podejście są zwykle wyraźnie widoczne w Twoich wpisach, więc trudno sobie wyobrazić, jak bardzo musiało Cię to dotknąć. Wszystkie te rośliny, którymi się opiekujesz, są jak członkowie Twojej rodziny, więc zniszczenie ich w taki sposób musiało być bardzo bolesne. To, że nadal potrafisz dostrzegać piękno w Twoim ogrodzie i cieszyć się jego elementami, pomimo wszystkich trudności, pokazuje Twoją ogromną siłę i determinację. Mam nadzieję, że Twoje rośliny powrócą do życia i że Twój ogród znów będzie pełen zieleni i kolorów. Trzymaj się tam, a Twoja ogrodowa dusza szybko wróci do radości i optymizmu. Pozdrawiam serdecznie! 💐
Zaglądając dziś do Ciebie miałam nadzieję że zobaczę cudowne kwiaty i znowu się czymś zarazę... a tu taka smutna wiadomość... Mam nadzieję że będzie dobrze... pozdrawiam serdecznie...❤️
Skoro tak bywa u Ciebie, to dobrze wiesz, Aniu, co ja czułam.
UsuńPrzez pierwsze dni, to w ogóle byłam jak sparaliżowana... tym bólem, złością i wszystkimi innymi złymi emocjami. Teraz już jest lepiej, ale naprawdę rozpacz rozsadzała moje serce.
Tym bardziej, że z reguły naprawdę jestem pozytywną osobą, staram się nie jęczeć bez powodu i nie narzekać, sama nie lubię takich ludzi.
A tu się okazało, że po tym zdarzeniu sama zrobiłam się takim stękającym smutasem...
Na szczęście jest już zdecydowanie lepiej, roślinki pomału się regenerują, przynajmniej niektóre, więc może nie będzie tak źle...
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie, Aniu i dziękuję za słowa zrozumienia i otuchy.
To dla mnie szalenie istotne :)
Buziaki.
Oj doskonale rozumiem ten ból 😔 u nas Magnolia po prostu jest czarna, róże złapało połowa rododendronu była w rozkwicie i poszło wszystko. Te co w pąkach teraz kwitną. Gorzej sprawa wygląda u mamy. Tam poczułam ból.
OdpowiedzUsuńOwoce czeresni czarnr - tak już są owoce w zalążkach. Nie miały szans. Orzech czarny, nie wiem, czy przeżyje. Upiorny widok. Truskawki to samo. Zakładki czarne. Borówka nie dała rady. Nie tylko kwiaty i zalążki. Cała padła. Dramat. W tym roku smutne ogrody...💔
Zobaczymy co będzie dalej
Za szybko te ciepłe dni wskoczyły
A teraz możemy tylko liczyć, że jednaj straty nie będą aż tak ogromne
I liczyć, na pociechę w innych roślinach.
U nas było -9 ... nie było szansy na ratunek..
U mnie też, Aga, tyle szkód, że nawet wszystkich w poście nie wymieniłam. Poza tym ciągle wciąż znajduję nowe roślinki z jakimiś stratami i uszkodzeniami.
UsuńMasz rację, ogrody w tym roku będą smutne, nie będzie wielu kwitnień, ja tylko zaklinam rzeczywistość, żeby te niektóre rośliny w ogóle przeżyły, bo jest kilka takich, które wciąż nie dają żadnego znaku życia :(
U mnie najwięcej było -6 a i tak tyle roślin pomarzło. Przy -9 to masakra, rzeczywiście...
Nie ma wtedy szans...
Te entiendo muy bien, he sentido mucha tristeza cuando vi como te ha quedado el jardín, espero que vuelvan a brotar hojas nuevas y no se sequen, por aquí también los árboles frutales sufrieron con las heladas tardías las flores se helaron y casi no hay fruta. El lunes día 6, me pondrán la prótesis de rodilla. Te dejo un montón de abrazos. Seguro que tus plantas brotarán con más fuerza.
OdpowiedzUsuńTambién espero que mis plantas no hayan muerto del todo y después de un tiempo vuelvan a estar fuertes y verdes. Desafortunadamente, el tiempo en primavera es impredecible, pero nunca habíamos tenido una situación como este año.
UsuńTeresa, te envío energía positiva y cruzo los dedos para que todo salga bien el lunes. Mantente positivo.
Te abrazo fuerte.
Gracias. Un abrazo.
UsuńMis mejores deseos...
Usuńwitam serdecznie 🧡
OdpowiedzUsuńzaglądam od jakiegoś czasu do Ciebie, czytam i oglądam Twój piękny blog z wielką przyjemnością.. uwielbiam naturę, a przyroda jest cudowna .. Twój nick i nazwa bloga mówi, że kwiaty to Twoje życie.. ogromnie Ci współczuję i jest mi strasznie przykro, że doświadczyłaś przemarznięcia ukochanych roślin.. nie posiadam swojego ogrodu, ale całym sercem kocham wszystkie kwiaty i zachwycam się pięknem boskiej przyrody..
- pozdrawiam bardzo ciepło, życzę Ci dobrych dni i moc pięknych chwil 💚🍀🌞💛
Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie miłe i ciepłe słowa :)
UsuńOgromnie mi miło, że do mnie zaglądasz i że czytasz moje posty.
Masz rację, kocham kwiaty, a mój ogród jest dla mnie wielką radością i satysfakcją oraz odskocznią od codziennego życia.
Teraz już czuję się lepiej, ale nie ukrywam, że bardzo przeżywałam zniszczenie roślinek.
Pozdrawiam Cię serdecznie, dziękuję za wizytę oraz komentarz i zapraszam Cię ponownie.
Och, Iwonko. Tak mi przykro, że przymrozek tak negatywnie wpłynął na rośliny, w Twoim ogrodzie. A jeszcze bardziej, że nie da się ich już uratować. Wyobrażam sobie Twój ból, bo przecież u Ciebie w ogrodzie zawsze jest tak pięknie. Ta pogoda jest nieprzewidywalna - jak nie upały to przymrozki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy nie da się ich uratować, Karolinko, bo takiej sytuacji jeszcze nie było.
UsuńMam cichą nadzieję, że jednak roślinki całkiem nie umarły i jeśli nawet nie odżyją w tym roku, to w przyszłym wszystko będzie ok :)
Pozdrawiam Cię również.
Jest mi smutno. Jedynym pocieszeniem, ale bardzo słabym, może być fakt, że nie tylko Twój ogród ucierpiał. U mnie padł perukowiec, mój ukochany dereń pagodowy, nad którym trzęsę się każdej wczesnej wiosny, magnolia, która po raz pierwszy zakwitła. Słabe pocieszenie, ale poczekaj, jest nadzieja, że rośliny dojdą do siebie, tylko trzeba dać im czas, (mam nadzieję)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.:)
Tak, Celu, nie tylko mój. Wiem, że wielu ogrodników rozpaczało, nie tylko ja. Najbardziej mi żal hodowców i plantatorów... wszystkich tych, dla których ogród czy uprawy są źródłem utrzymania, to dopiero jest tragedia :(
UsuńCzekam właśnie... już widzę, że część roślin żyje, jeszcze nie wszystkie. Może na niektóre jest jeszcze za wcześnie... Dlatego spokojnie czekam.
Pozdrawiam Cię również, kochana i pięknie dziękuję za pocieszający komentarz.
Moja Kochana bardzo mi przykro...wiem że ogród wiele dla ciebie znaczy, to twoja miłość i pasja. Naprawdę przykro jest patrzeć na niszczenie czegoś w co wkładamy całe serce, na czym nam tak bardzo zależy. Niestety nikt z nas na pogodę nie ma wpływu a ta z roku na rok mam wrażenie jest coraz dziwniejsza i nieprzewidywalna. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że przyroda odżyje po tym wstrząsie prędzej czy później. Kochana wszystkiego dobrego życzę i uśmiechu. Wiem że bywa ciężko ale nie można się załamywać ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję, Klaudio.
UsuńDzisiaj jest już dużo lepiej, jeśli chodzi o mój nastrój. Trochę się uspokoiłam, zresztą część roślinek żyje i już widać, że nie umarły całkowicie.
Masz rację, na pogodę nie mamy wpływu i nic nie zrobimy na takie anomalia. Wiele osób mówi, że przyroda sama się odradza i daje sobie radę, a poza tym, że wie co robi :) Zobaczymy...
Dziękuję Ci za miłe słowa i za pocieszenie, serdecznie Cię pozdrawiam.
Myślę że tak, że to może być racja. Nawet jeżeli przyroda zacznie szwankować, sama zregeneruje się i przygotuje na dalsze anomalia. Każdy bowiem z czasem przyzwyczai się do panujących warunków i roślina, i zwierzę i człowiek. Wszystko co żyje, da sobie radę. Jedni słabiej inni mocniej ale dadzą sobie radę :) Wszystkiego dobrego!
UsuńDziękuję, kochana. Już widzę, że roślinki dają radę, więc chyba rzeczywiście coś w tym jest. Nie takie niedogodności natura ma już w swojej historii, ogromne kataklizmy przechodziła i odradzała się zawsze. Tylko ja nieprzyzwyczajona jestem do takich wybryków :) Ale dam radę :)
UsuńBuziaki dla Ciebie!!!
Serce pęka każdemu ogrodnikowi, gdy patrzy się na spustoszenie które robi mróz. Nas szczęśliwie ominęły większe przymrozki. Temperatura spadła do -1, także tragedii nie było. Delikatniejsze kwiaty miałam w doniczkach, więc wniosłam je na noc do domu. W zeszłym roku zmarniały mi sadzonki pelargonii na balkonie, bo też temperatura spadła do -6. Straciły wszystkie liście, ale później odbiły, przepięknie się rozrosły i kwitły cały sezon. Przyroda umie pokonywać różne przeciwności.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak było, serce mi mało nie pękło... Cieszę się, że u Ciebie nie było żadnych szkód, bo to naprawdę jest przygnębiający widok. Ja w sumie wiedziałam, że temperatura spadnie poniżej zera, ale nie byłam w stanie ochronić wszystkich roślin, a już na pewno nie wysokich drzew...
UsuńTeż mam nadzieję, że przyroda pokonuje różne przeciwności.
Dziękuję Ci za ciepłe słowa pocieszenia i serdecznie pozdrawiam.
Kochana
OdpowiedzUsuńPrzytulam, znam ten ból. Właśnie Mama mówiła o tej jednej, nieszczęsnej, mroźnej nocy. Przemarzły kwiaty, drzewa owocowe- żal!
Serdeczności zostawiam:)
Tak, u mnie też wystarczyła jedna noc, odpowiednio niska temperatura załatwiła sprawę :(
UsuńDziękuję, że zajrzałaś i pocieszyłaś moją ogrodową duszę...
Niestety tak to jest z pogodą. W jednej chwili potrafi tak wiele zniszczyć. Na Pomorzu wszystko przychodzi z opóźnieniem więc u nas nic nie zmarazło, a i mróz był mniejszy. Jednak wczoraj 5 maja przeszliśmy gradobicie i to spore. W okolicznych sadach wszystko zniszczone. Niestety z żywiołem ciężko walczyć choć serce i tak boli.
OdpowiedzUsuńNo niestety... A gradobicie też potrafi zrobić wiele szkód... Któregoś roku pamiętam, że całe plantacje padły po takim strasznym gradobiciu.
UsuńMasz rację, żywioł to żywioł i nic nie poradzimy...
Dziękuję za pocieszenie.
Iwonko, dość długo zabierałam się do napisania tego komentarza, bo serce ogrodnika bardzo boli, kiedy się widzi takie straty :( Człowiek troszczy się o rośliny, pielęgnuje, a tymczasem jedna noc i takie zniszczenia to może zniechęcić... I trudno wtedy o pozytywne myślenie. Nasze okolice mróz na szczęście ominął, a śnieg nie wyrządził zbyt wielu strat - tylko trochę pędów się połamało, ale większość przetrwała. Ale niestety natura potrafi nas wielokrotnie zaskakiwać zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Iwonko, życzę Ci, żeby jak najszybciej przyroda pokazała że potrafi się odrodzić po wielu klęskach i żebyś znowu mogła z radością wychodzić do ogrodu :)
OdpowiedzUsuńTak, rozumiem Cię Lusi. Ja właśnie tak długo zbierałam się za napisanie tego posta. Wciąż krwawiło mi serce i żal nie pozwalał mi na jakąś w miarę obiektywną ocenę sytuacji.
UsuńTeraz już jakoś lepiej podchodzę do tego wszystkiego, tym bardziej, że kilka roślin radzi sobie nieźle na nowo, na resztę jeszcze chyba przyjdzie mi poczekać. Mam tylko nadzieję, że nic nie umarło i że wszystkie rośliny, prędzej czy później, odżyją...
Dziękuję Ci Lusi za zrozumienie i wszystkie pocieszające słowa. Takie zrozumienie jest w takich chwilach bardzo ważne.
Pozdrawiam Cię serdecznie...
Kochana masz tyle cudów w ogrodzie, że jest piękny nawet po takich szkodach. nic dziwnego, że otrzymujesz pochwały. Ale rozumiem, co czujesz i przytulam Cię mocno. Nie jesteś sama z tym smutkiem. Chyba wszyscy ogrodnicy dostali w tym roku w kość od pogody. Wiosna przyszła za szybko, sprowadziła wręcz letnią pogodę, a potem mały mrozik wystarczył :/. Ale nie wolno się poddawać, pielęgnuj te piękności, którym nic się nie stało. Ja wiem, że u Ciebie zawsze będzie ślicznie :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za przytulasy, kochana. Dzisiaj jest już lepiej, tym bardziej, że rośliny pomału się regenerują. I mam nadzieję, że żadna nie umrze i wszystkie odżyją nawet, gdyby miały kwitnąć dopiero w przyszłym roku. Pogoda nam z lekka zwariowała i stąd te zawirowania.
UsuńNie poddaję się, nie ma takiej opcji :) Jeszcze będzie pięknie :)
Dzięki za słowa pocieszenia, całusy Ci przesyłam.
Sending you hugs. May your garden recover nicely.
OdpowiedzUsuńwww.rsrue.blogspot.com
Thank you very much for your kind words.
UsuńIt's heartening to see how your home flowers brought a bit of brightness during a challenging time. Your photos capture the resilience and beauty of nature, even in the face of unexpected frost. It's a reminder of the ever-changing cycles of life and the importance of finding moments of joy amidst difficulties. Keep nurturing those green spaces and allowing them to bring you solace and hope.
OdpowiedzUsuńIt's true, you're right. Home plants bring me a lot of joy. Fortunately, nature is already correcting its mistakes and garden plants are regenerating. I hope it won't be that bad in the final.
UsuńThank you for your words of comfort :)
Uważam że pisanie o dobrych i gorszych momentach czyni miejsce bardziej życiowym takim naturalnym,, życiowym. Nie lubię sztuczności wykreowanego pod powłoczkę wizerunku.Co do pogody ona zaskakuje niestety nie zawsze pozytywnie ale to sprawia że ładna pogoda jest tym prYjemniejsza
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię sztuczności, ale też nie lubię siebie jęczącej i narzekającej, źle się z tym sama czuję. Więc nie kreuję swojego wizerunku, tylko staram się w życiu myśleć pozytywnie, choć wiadomo, nie zawsze się to udaje :)
UsuńJestem kompletnym lewusem w materii ogrodnictwa. Rośnie, to rośnie, ładne to ładne, jest, to jest, nie ma, to nie ma, ale skąd się wzięło i jak rośnie, to nie wiem. No, po prostu jest.
OdpowiedzUsuńTak jest ciekawiej, kiedy nie wszyscy znają się na nie wszystkim :)
UsuńIwonko ogromnie mi przykro, że tak wielkie szkody poczynił mróz w Twoim pięknym ogrodzie. Naprawdę rozumiem Twoje emocje, bo mój ogród również wiele dla mnie znaczy. Dlatego smutek i rozgoryczenie to oczywisty stan, gdy wokół takie spustoszenie. Jestem jednak pewna, że Twoje rośliny pod czułą opieką i pielęgnacją, jaką im zapewniasz, odbudują się i zregenerują. U mnie też ogromnie ucierpiały hortensje ogrodowe. Zawsze pieczołowicie zabezpieczam je na zimę, ale gdy początkiem kwietnia temperatury przypominały bardziej lato, niż wiosnę pozdejmowałam okrycia... potem przyszedł ten niszczycielski mróz. Nie wiem, czy jakikolwiek wydadzą kwiat tego lata, bo dziś pozbawiona złudzeń powycinałam ogromną ilość suchych badyli... Niestety coraz dotkliwiej odczuwamy zmiany klimatu... ale głowa do góry, bo my się nie poddajemy i dalej będziemy walczyć o piękno i zdrowie dla roślin w naszych ogrodach!
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno!
Anita
No niestety, tak się stało, Anitko.
UsuńNa szczęście mój nastrój już się zdecydowanie poprawił, a to za sprawą tego, że roślinki się odradzają, a nowe listki rosną. Jedna szybciej, drugie wolniej, ale nie ma chyba takiej, która wyglądałaby na całkiem martwą, a tego najbardziej się obawiałam.
Podlewam je teraz sporo, glicynia została krótko ścięta, co mam nadzieję, tylko wyjdzie jej na dobre. Niestety, niektóre krzewy nie będą już miały w tym roku kwiatów, ale trudno, najważniejsze, że żyją.
Oczywiście, że się nie poddajemy, nasze ogrody są dla nas bardzo ważne i nie odpuścimy :)
Buziaki Ci przesyłam i pozdrawiam serdecznie...
Witam Cię cieplutko 🖐😊
OdpowiedzUsuńRozumiem, że byłaś z tego powodu zdenerwowana. Trudno być cały czas pozytywny. Należy zaakceptować każde odczuwane emocje, nie tylko te pozytywne. Dać sobie pozwolić na nie. Dziwne by było, gdybyśmy cały czas uśmiechnięci i uradowani. To naturalne, że po zobaczeniu kwiatów w takich stanie, jakie być chciała, po przymrozkach, nie będziesz odczuwała pozytywnych emocji i uczuć, tylko ne negatywne. One także są dla nas bardzo ważne w naszym życiu. Bycie pozytywnym nie oznacza, że nie należy odczuwać tych negatywnych emocji.
Twój ogród i tak jest przepiękny, nawet, jeśli parę roślinek zmarnieją się. I tak dużo wkładasz wysiłku i energii w ogród 👍😊
Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha, ślę Tobie dużo pozytywnej energii 🤗💖
Tak, dla mnie też ta moja rozpacz i smutek, były całkiem naturalne. Dlatego pozwoliłam sobie na te negatywne odczucia, czasem jest to nieuniknione.
UsuńDziękuję Ci za ciepłe słowa otuchy, również serdecznie pozdrawiam.