167. Koniec wakacji i fragmenty Chorwacji
Nie wiem, czy napisać dzień dobry, czy dobry wieczór, w ogóle nie bardzo wiem od czego zacząć. Jestem totalnie wyalienowana z teraźniejszości i nie wiem, kiedy wrócę do swojego normalnego ogrodowego stanu :) Wyjeżdżając na wakacje nawet nie przypuszczałam, że tak bardzo oderwę się od rzeczywistości i tak trudno będzie mi wrócić do swojej normalnej codzienności. Snuję się wciąż po domu, jakby to powiedział mój św. pamięci tato, jak smród po gaciach, nie umiem sobie znaleźć miejsca i jedyne, co dotychczas zrobiłam, to rozpakowałam walizkę i zrobiłam pranie (chwała, że chociaż na to w finale się zdobyłam). Cała reszta, a zwłaszcza zawartość mojej głowy, tkwi jeszcze daleko, zupełnie daleko. Krążę gdzieś po bałkańskich górach, szwendam się wzrokiem pomiędzy czarnymi, skalistymi górami i jakoś nie umiem sobie uświadomić, że gdzieś w Polsce, w małej dolnośląskiej wsi, znajduje się ogród pełen jeżówek i hibiskusów, bo wciąż mam przed oczami te olbrzymie krzewy bugenwilli, kwitnące niezmiennie juki, a także drzewa figowe, których liście zachwyciły mnie totalnie...
Ale może jednak spróbuję po kolei???
Żeby z tej mojej bazgraniny wyszło coś logicznego i porządnego, postaram się napisać jakoś składniej, ok? Może zacznę od minionej soboty, a potem od tego co było zanim wyjechałam, a na końcu zajmę się samymi wakacjami, bo inaczej nie wyjdzie z tego nic dobrego. Mam w głowie taki natłok wrażeń i opowieści, że dla własnego komfortu psychicznego muszę to jakoś poukładać :)
A więc najpierw ten sobotni dzień, który w mojej wsi był dniem zupełnie wyjątkowym, ponieważ organizowano w niej gminne dożynki, a to jest zawsze wielkie święto dla wsi, która je organizuje. Tak więc zjechałam z wojaży na same dożynkowe uciechy i zanim poszliśmy z mężusiem świętować, to pstryknął mi fotkę z moimi hortensjami, które rosną przed wejściem do domu. Dlatego wrzucam ją tutaj tak na dzień dobry, żeby jakoś zacząć ten post i całą tę chaotyczną opowieść.
Ok, to jeśli ten zawiły wstęp mamy już za sobą, to pokażę Wam teraz coś, co czekało w mojej fotogalerii przez cały mój wyjazd, ponieważ zdjęcia te zrobiłam przed samym wyjazdem i zrobiłam je celowo. Wiedziałam, że moje hortensje, przez ponad trzy tygodnie mojej nieobecności, na bank zmienią swój wygląd i będą wyglądać inaczej, dlatego napstrykałam sporo fotek tych moich piękności, chociażby po to, żeby móc potem porównać zdjęcia z ich obecnym stanem. I nie myliłam się ani o ułamek... moje hortki są teraz w fazie zdecydowanej zmiany koloru, ale ich aktualne zdjęcia pokażę tu kiedy indziej, w miarę, jak będę stopniowo wstawiać aktualizacje z ogrodowych rabatek :) Właśnie teraz zmieniają kolor z biało-różowego na biało-różowo-zielony i z pewnością jest to faza jak najbardziej warta upamiętnienia. Ale to później, kiedyś tam...
Teraz proszę o cierpliwość, bo hortensjowych zdjęć będzie dosyć sporo, ale nie umiałam zrezygnować z żadnego. Brak zdecydowania w takich sytuacjach wciąż jest moją piętą Achillesową :)
To by było na tyle z hortensjowych obrazków, chciałam to tutaj mieć i jednocześnie Wam pokazać, bo to właśnie hortensje będą teraz zdecydowanie królowały w ogrodzie, a ich bajeczne kolory będą się zmieniać aż do całkiem późnej jesieni.
I jeśli jesteśmy już przy kwiatowych tematach, to chcę Wam pokazać kilka (raptem chyba cztery) fotki z mojego ogrodu, które dostałam na komórkę w czasie mojej wakacyjnej eskapady. Cel był chyba taki, że miały być ukojeniem dla mojej duszy, tęskniącej za tym moim ogrodowym rajem :) No nie powiem... po takich widokach zdecydowanie zrobiło mi się wtedy lepiej :)
No i powiem Wam, że na dzisiaj to jest raczej koniec ogrodowych materiałów. Na swoich rabatach już byłam, nawet na kolanach się sporo nagimnastykowałam, bo niektóre miejsca tego wymagały. Pościnałam kwiaty, które przekwitły, pousuwałam trochę chwastów, pooglądałam, popodziwiałam i nacieszyłam oczy :) Więc chyba moje poprzyjazdowe snucie się, nie jest aż takie beznadziejne :)
🌄
Ok... teraz chyba czas przejść do moich wakacji. Obiecałam, że coś nasmaruję o tym moim wyjeździe, no to zrobię to, a przynajmniej wspomnę co nieco i pokażę kilkanaście zdjęć. Jak już pisałam przed wyjazdem, mój blog nie jest blogiem podróżniczym, więc nie będzie to charakterystyka podróży takiej rangi, jaką widuję na Waszych wspaniałych, podróżniczych blogach. Nie będzie to relacja, ani wskazówka dla podróżnych... będą to bardziej moje spostrzeżenia i emocje, bo czasem mam wrażenie, że ja cała jestem jedną, wielką, chodzącą emocją :)
I żeby był w tym wszystkim jakikolwiek ład i porządek, muszę tę relację podzielić na części. Nie wiem jeszcze ile tych części będzie, ale na pewno jest tych moich przeżyć za wiele, żeby móc je umieścić w jednym poście, a jeszcze tym bardziej razem z teraźniejszymi, ogrodowymi refleksjami. Dlatego, nie przedłużając, zacznijmy od Chorwacji.
CHORWACJA, to był pierwszy kraj, którego krajobraz zatrzymał na dłużej mój wzrok i takie miejsce, w którym wreszcie sięgnęłam po aparat. Wprawdzie pierwszy nocleg, po wyjeździe z Wrocławia, zaplanowany mieliśmy na Węgrzech i tak też się stało, gdyż nocowaliśmy w węgierskim mieście Szombathely, ale nie mam z tą miejscówką jakichś wyjątkowych wspomnień, więc raczej pominę ten fakt. Może warto jedynie wspomnieć, że nocleg ten był dla nas lekko komicznym koszmarkiem, bo upał panował wtedy nieziemski, wynajęte przez nas na ten jeden nocleg mieszkanie nie miało klimy, a należało do starszej pani, z którą ciężko się było porozumieć w każdej kwestii, bo węgierskiego nie znał nikt z nas, ale jakoś daliśmy radę. Poza tym starsza Pani z uporem maniaka na przywitanie powtarzała kilkukrotnie "ide, ide", a więc szliśmy za nią jak baranki, nie bardzo wiedząc gdzie mamy iść i myśląc, że prowadzi nas do docelowego miejsca na nocleg, ale okazało się, że po węgiersku "ide" znaczy "tutaj" i Pani pokazywała nam, że mamy przestawić auto we wskazywane przez nią miejsce. To "ide, ide" towarzyszyło nam już do końca podróży i za każdym razem wywoływało salwę śmiechu :)
Węgry to dla mnie głównie sklep Tesco, w którym zakupiłam ulubioną kawę rozpuszczalną, której nie mogłam dostać nigdzie, odkąd zlikwidowali te sklepy w Polsce. Węgry to również wspomnienie rozciętego czoła mojej córki, która uderzyła głową o rynnę wystającą ze ściany w najmniej spodziewanym miejscu. Było trochę strachu, parę soczystych przekleństw (ja klęłam) i stwierdzenie, że co się źle zaczyna, dobrze się kończy :) W finale Węgry opuściliśmy bez większego żalu.
No i... Chorwacja!!! Już po przekroczeniu granicy Słowenii z Chorwacją, wszystko zaczęło wyglądać inaczej :) Albo to może ja tak to widziałam, bo zapachniało mi południem, wakacjami i czymś cudownym... nowym i nieznanym. Niestety, padało co jakiś czas, choć było bardzo ciepło, ale powietrze było mało przejrzyste, jakby lekko zamglone i to trochę ograniczało widoczność. Niemniej jednak zaczęłam robić pierwsze zdjęcia :)
Na powyższym zdjęciu wyraźnie widać ścianę deszczu, widok w realu był zachwycający. Im dalej jechaliśmy, tym pogoda była coraz lepsza, a obrazy za oknem samochodu coraz piękniejsze. Widok wysokich gór zawsze jest dla mnie czarujący, dlatego tamtejsze górskie krajobrazy zachwycały mnie także.
Pierwszy widok z miejsca, w którym zatrzymaliśmy się, żeby popodziwiać krajobraz, zaparł mi dech w piersiach. I to właśnie chyba tam przekonałam się, że jednak mam lęk wysokości :) Platforma, na której się ustawiłam, kończyła się... niczym :)
Potem było już tylko coraz piękniej. Pogoda zdecydowanie się wyklarowała, pokazało się błękitne niebo i słońce, a my jechaliśmy górskimi, krętymi serpentynami podziwiając to, co natura oferuje nam najpiękniejszego...
Nie pytajcie mnie gdzie to było. Nie pytajcie, w którym miejscu Chorwacji zrobiłam te zdjęcia. Kompletnie tego nie zarejestrowałam w pamięci, mój mózg zresetował się dokładnie i jednoznacznie... chłonęłam tylko te widoki i cieszyłam się, że dane jest mi widzieć to wszystko na żywo. Wiem tylko, że jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, chwilami widać było morze, z drugiej strony pasmo gór ciągnęło się jakby w nieskończoność, a ja nie wiedziałam, w którą stronę mam patrzeć, żeby zakodować sobie w pamięci najpiękniejsze i najbardziej zachwycające widoki :)
Myślę, że mogłabym dziś ustalić konkrety dotyczące miejsc tych chorwackich widoków, ale... hmm. Chcę Wam głównie oddać swój nastrój i swoje emocje, a one były w tamtym dniu identyczne we wszystkich tych odwiedzanych przez nas miejscach. Wtedy tak naprawdę zachłysnęłam się tymi zaczynającymi się wakacjami :)
Drugi nocleg mieliśmy zaplanowany właśnie w Chorwacji, więc po dojechaniu do naszego lokum i szybkim odświeżeniu się, od razu wyruszyliśmy na nocne łowienie wakacyjnej atmosfery, pięknych widoków i tego szczególnego zapachu południowych, nagrzanych słońcem miejsc.
Po samym mieście spacerowaliśmy już prawie o północy i o dziwo, w mieście o tej porze było gęsto od turystów, wszystkie stragany i turystyczne kramiki były cały czas otwarte, a na ulicach ludzie bawili się i tańczyli w rytm lecącej na żywo muzyki... istna radość z życia i szczęście z ziemskiej egzystencji. Na filmiku, który ulokowałam na końcu wpisu, zamieściłam fragment z takiej zabawy...
Następny dzień, to już dalsza droga do pierwszego docelowego miejsca naszego wakacyjnego pobytu, czyli do Czarnogóry. Kolejne piękne widoki widziane z samochodu zapierały dech w piersiach. Często zatrzymywaliśmy się w różnych punktach, żeby podziwiać i robić fotki, które i tak przecież nie oddają w zupełności tego wszystkiego, co oczy widzą na żywo :)
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze celowo o miejscowość Kupari i sławną Zatokę Umarłych Hoteli. Był to onegdaj wielki kompleks wypoczynkowy, wybudowany za miliardy dolarów dla jugosłowiańskich oficerów. Cały przepiękny kompleks uległ zniszczeniu w czasie wojny na Bałkanach w 1991 roku. Dodatkowo, już po rozpadzie Jugosławii, budynki zostały splądrowane oraz zdewastowane, a jego wyposażenie rozkradzione i taki obraz przedstawiają do dziś. Na ścianach tych olbrzymich budowli można jeszcze zauważyć ślady po kulach i wojennej strzelaninie. Były ponoć próby zagospodarowania tej przestrzeni przez różnych inwestorów, ale do tej pory nic się nie zmieniło. Dziś niestety resztki tych hoteli wyglądają koszmarnie, a ponoć okresowo melinują w nich miejscowi bezdomni... Żal było patrzeć na resztki przepięknych sal restauracyjnych i innych hotelowych pomieszczeń, a w jednym z hoteli znajdowały się nawet piętrowe apartamenty, w których na dole znajdował mały salon z balkonem, a do sypialni wchodziło się po schodach na pięterko, taki wymyślny myk :) W każdym razie, cała Zatoka robi niesamowite, ale raczej przygnębiające wrażenie...
Moim zdaniem to ogromna szkoda, że próby odrestaurowania tego kompleksu spełzły na niczym, ponieważ miejsce to jest zupełnie wyjątkowe, a wszystkie pozostałości tych hoteli położone są nad urokliwą zatoką z przepiękną plażą.
Jednocześnie chciałam Wam podziękować za wszystkie komentarze z wakacyjnymi życzeniami, które umieściliście pod moim poprzednim postem. Wszystkie na bieżąco czytałam, ale nie dysponowałam na tyle swobodnym dostępem do Internetu, aby móc na nie odpowiadać, poza tym, tak jak uprzedzałam i przewidywałam, ten prawie miesięczny oddech od sieci bardzo dobrze mi zrobił.
Teraz jednak wracam już do swoich przedwyjazdowych przyzwyczajeń i w najbliższych dniach będę nadrabiać zaległości na Waszych blogach.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam i do następnego napisania.
💜
Oh, my, what is in your garden now! Like giants! & your trip does sound that of adventure! So great to hear about it. And I love love love your striped dress. It has pockets! I have been looking for a pattern like this in the states and I haven't had much success. So enjoyed your travel photos. Oh, yes, a lot of roadtrips are like this. And yes, when least expected..even on the prairie, you'll find homeless people staying in the once upon a time nice hotels. So glad you are back! All the best to a beautiful September!
OdpowiedzUsuńThank you very, very much, my dear, for such kind words.
UsuńI also like this dress of mine very much, that's why I wore it for the car journey, because in addition it is very nice to the touch and does not crease :) And I also like dresses with pockets. I also send you my warmest regards.
So many beautiful flowers! How great to see these. Such vibrant colors too! So much to see in your photos of your trip. Great to see such a variety of places you went. I don't often get to know these places so I'm happy to read of the places you visited. And such wonderful photos of you. Thanks so much! Happy September!
OdpowiedzUsuńI am very happy that thanks to my photos you could see those places you do not know. In the next posts I will show you other places I have visited. How nice it is to read that these posts of mine can help someone to broaden their knowledge and get to know new places. I send you my warmest greetings.
UsuńBellas flores. Croacia es muy linda. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias. Estoy de acuerdo, Croacia es un país hermoso.
UsuńYo también te saludo.
Kochana Iwonko 🩷
OdpowiedzUsuńJak miło, że już jesteś. Od tygodnia do Ciebie zaglądam, tak się stęskniłam!
Zacznę od podziwiania Twoich hortensji. Muszę przyznać że tak pięknych i bogatych okazów to nawet arboretum w Kórniku nie ma. Naprawdę są imponujące!
Te pierwsze zdjęcia z wakacji też są wielce obiecujące że jeszcze wiele pięknych miejsc nam pokażesz. A jak rana u Córki? Trzeba było szyć czy obyło się bez wizyty na sorze? I nie wiedziałam że Tesco jeszcze na Węgrzech funkcjonuje. Lubiłam ten sklep, nawet pracowałam.
Co do powrotu do rzeczywistości to u mnie musiał nastąpić szybko, bo okazało się że mąż od 2 września przez 5 miesięcy do Gdyni będzie jeździł i tylko w weekendy będzie w domu za za dwa tygodnie mieszkanie nasze nowe będzie gotowe do odbioru 😀🤗tak więc nie ma miękkiej gry 😁 wszystko na mojej głowie ale dam radę, zresztą nie mam wyjścia 😁
Serdecznie Cię pozdrawiam i cieszę się że już jesteś 😘😘😘
Witaj kochana Moniu.
UsuńNaprawdę zaglądałaś czy już jestem??? Ale to miłe :)
Z Twoim zdaniem na temat moich hortensji się zgadzam, w tym roku są takie piękne, że sama nie mogę się nimi nazachwycać :)
Oczywiście, że pokażę jeszcze sporo zdjęć. Chorwacja to był tylko jeden nocleg, docelowo teraz będzie Czarnogóra, na trochę dłużej, jej poświęcę następny wpis.
Rana u córki była dosyć powierzchowna, obyło się bez szycia, skończyło się na śliwie na czole i skaleczeniu, dała radę, ale na początku bolało ja bardzo i byliśmy trochę przestraszeni.
Czytam, że u Ciebie też zmiany. Jak zostaniesz sama z dziewczynkami, to wszystko będzie na Twojej głowie, ale Ty jesteś dobrze zorganizowana, wierzę w Ciebie, że dasz sobie spokojnie radę :)
Ja również Cię pozdrawiam i ściskam mocno...
Wielokrotnie byliśmy w Chorwacji, lubimy spędzać tam urlopy. Mąż wręcz uwielbia, ja ciut mniej, bo wolę północne klimaty i więcej zieleni, ale generalnie oboje dobrze się czujemy w tamtych stronach, z Chorwatami dobrze się dogadujemy, kuchnia bardzo nam odpowiada, widoki piękne :). W tym roku nie udało się z wyjazdem, więc z przyjemnością obejrzałam Twoją relację, przypomniałam sobie jak tam jest, mam namiastkę wakacji :))).
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, Małgosiu, Chorwacja jest fajnym urlopowym miejscem. Ale tak naprawdę zakochałam się w tych dalszych miejscach, o których dopiero napiszę :)
UsuńCieszę się, że mogłam Ci zafundować namiastkę wakacji, to bardzo miłe. Dlatego serdecznie Cię zapraszam na dalszy ciąg moich wakacyjnych wspomnień. Buziaki!!!
Czasami po wyjeździe człowiekowi faktycznie jest trudno wrócić do normalności xd
OdpowiedzUsuńHortensje są przepiękne! Super zdjęcia z Chorwacji :) Pozdrawiam serdecznie.
Oj, bardzo trudno jest mi wrócić do codzienności, tym bardziej, że pogoda zrobiła się iście jesienna i przeskok temperaturowy i w ogóle każdy, jest szokujący...
UsuńCieszę się, że Ci się podobało i już dziś zapraszam na dalszy ciąg. Pozdrowienia!!!
Jak dobrze, że jesteś Iwonko. Brakowało mi Ciebie.
OdpowiedzUsuńI ja wróciłam, ale do końca jeszcze się nie rozpakowałam. Też się snuję po domu.
Miałaś piękne wakacje.
I w moim ogrodzie królują hortensje.
Pozdrawiam serdecznie
Ogromnie miło jest mi czytać, że cieszysz się z mojego powrotu.
UsuńJeśli też snujesz się po domu, to dobrze mnie rozumiesz i wiesz, jak to jest wrócić z takich wojaży.
Pozdrawiam Cię również i zapraszam na kolejne opowieści :)
Już na nie czekam
UsuńI zapraszam na moją dzisiejszą.
Pozdrawiam z krainy deszcowców, wierząc że woda do nas nie dojdzie
Pozdrawiam Cię również.
UsuńJa drżę o mój ukochany Wrocław... wtorek będzie chyba tym dniem, w którym ma dotrzeć do nas fala kulminacyjna...
Wrocław tym razem chyba już ocalał. Chociaż dookoła...
UsuńU Ciebie wszystko w porządku? Mieszkasz tak niedaleko. Wiem tylko, że gdzieś w okolicach Obornik
Napisałam komentarz i zniknął. Pisałam, że piękny Wrocław chyba tym razem ocalał. Ale dookoła... Ty mieszkasz niedaleko koło Obornik? Wszystko u Ciebie w porządku?
UsuńPozdrawiam serdecznie
Tak, myślę, że mogę już spać spokojnie. Ja jestem gmina Brzeg Dolny i teraz właśnie moje miasteczko walczy z rozciągniętą falą powodziową, ale myślę, że wszystko będzie dobrze 🙂
UsuńPozdrawiam jesiennym czasem Aniołów
UsuńDziękuję, pozdrawiam Cię również.
UsuńPiękna podróż Iwonko i cudne zdjęcia. Zachwyt i zadumę widzę na zdjęciu. Krajobrazy chorwackie są przepiękne i takie inne od naszych. Zasługują na uwagę każdego.
OdpowiedzUsuńTwój hortensjowy raj mnie zachwycił, bo dla mnie to taka Chorwacja, tzn. inne niż moje:) Sama mam jeszcze cztery hortensje, ale dużo, dużo mniejsze niż Twoje, chociaż dosyć stare. Marne po prostu. Miałam więcej, ale wypadały jedna po drugiej, a kocham je bardzo (hortensje:)). Nie mogę znaleźć odpowiednich roślinek do tych piasków, na których założyłam swoje sioło. Jedynie perowskie jako tako się sprawdzają. Może ty masz jakiś pomysł - na taką "żelazną" roslinę, która rosłaby na 6 bonitacyjnej?
Ściskam Cię mocno:)
Bardzo Ci dziękuję, Izuś. Chorwacja jest pięknym krajem, ale najpiękniejsze jeszcze było przede mną :)
UsuńCiekawe, że Twoje hortensje są marne. Dla mnie są to najmniej obsługowe rośliny ze wszystkich... nic przy nich nie robię oprócz tego, że wiosną ścinam. Ale mówię o hortensjach bukietowych, bo te ogrodowe są bardziej kapryśne i jak się z nimi niespecjalnie kocham.
Gleba w moim ogrodzie to również piaski, ja nie mam gliny i moje hortensje dobrze się na tych piaskach czują. Z tym, że wszystkie te, które pokazałam rosną w cieniu, w zupełnym cieniu.
Może spróbuj je przesadzić? Może to coś da, choć powiem szczerze, że nie mam jakiegoś specjalnego pomysłu. Całusy dla Ciebie...
Jeździliśmy tą trasą parokrotnie, kilka razy na urlop do Chorwacji, ale też do Czarnogóry i Albanii. Lubię bałkańskie klimaty 🙂
OdpowiedzUsuńJa też już teraz lubię te klimaty, a sama droga do Albanii jest przepiękna :)
UsuńKwiatki jak zwykle przepiękne :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyprawa się udała. Wspaniała relacja.
"Ide, ide" bardzo zabawne. Fajnie, że stworzyliście mnóstwo radosnych wspomnień
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękuję.
UsuńWyprawa oczywiście się udała, a wspomnienia pozostaną z nami na długo.
Pozdrawiam Cię również.
Czekałem na Twój pierwszy powakacyjny post z niecierpliwością! Piękne rejony wybraliście, zdjęcia zapierają dech w piersiach, więc mogę sobie tylko wyobrazić jak to było, gdy te wszystkie krajobrazy widzieliście na żywo! Polska pogoda zaserwowała nam pierwszy poważniejszy powiew jesieni, więc mam nadzieję że wciąż żyjecie tymi obrazami i tym sposobem przedłużacie sobie wspaniałą, letnią aurę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Ogromnie się cieszę, Maks, że zaglądałeś do mnie z niecierpliwością, to takie miłe :)
UsuńTo fakt, że zdjęcia nie oddają rzeczywistości, ale zawsze tak jest, że realny odbiór jest bez porównania z najlepszymi nawet fotkami.
No i niestety, masz rację... mój powrót nastąpił prosto w jesienną aurę, więc tym bardziej był bolesny :) Na szczęście oglądanie zdjęć i wspomnienia pomagają przetrwać ten ciężki, powakacyjny czas.
Pozdrawiam Cię również!!!
Iwonko Kochana
OdpowiedzUsuńBaaaardzo się cieszę, że już jesteś, że pojawił się nowy post i że wyjazd był cudowny!
Fotki cudowne i chociaż pokazują nam tylko malutkie fragmenciki tego co Ty widziałaś, to robią wrażenie i pobudzają wyobraźnię. Super!
Być, zobaczyć, poczuć, dotknąć, to są wrażenia, których się nie zapomina.
Powoli wrócisz do starych trybików:)
Pogoda teraz jest makabryczna, jakby ktoś odkręcił wielki kran w niebie🫣
No ale...
Hortensje wyjątkowo piękne, niesamowite i można się zachwycać bez końca a Ty wśród tych kwiatów wyglądasz cudnie!
Czekam na kolejne fotki i relacje a teraz przytulaki posyłam i pozdrawiam serdecznie 🤗😘
Tak, Maminku, wyjazd był wspaniały i wciąż jeszcze żyję tym wyjazdem, bo ciężko jest wrócić do codzienności, tym bardziej do takiej, którą w tej chwili widzę za oknem.
UsuńLato skończyło się jak nożem uciął i z ponad trzydziestostopniowego upału zrobiła się zimnica i 13 stopni, poza tym ten nieustający deszcz jest depresyjny, a widok za oknem nie uspokaja :(
Muszę przeskoczyć z tego pięknego wspominania do tego, co przynosi mi rzeczywistość.
Nawet nie zdążyłam zrobić żadnych nowych ogrodowych zdjęć... może jakoś na początku tygodnia się uda.
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie i buziaki ślę dla Ciebie, dziękuję za wszystkie miłe słowa...
Toż to hortensjowy raj jest u Ciebie! Pięknie!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, też mnie zachwycają te hortensje :)
UsuńPięknie piszesz o wyjeździe i wspaniałe widoki pokazujesz. Zadumać się można :-).
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za te miłe słowa, ogromnie się z nich cieszę...
UsuńWitam Cię serdecznie! Ze zdjęć i filmików wnioskuję, że Wasz rodzinny wyjazd się udał. I cieszę się z tego ogromnie, bo każdy z nas zasługuje na takie wspaniałe wakacje, na takie cudowne towarzystwo, przygody i widoki. Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią, to tak jakbym i ja tam po trosze była. Marzenia są po to by je spełniać. Do odważnych świat należy. Serdecznie pozdrawiam 🤗
OdpowiedzUsuńO tak, wyjazd bardzo się udał. Wciąż jeszcze wspominam i wciąż mam uśmiech na twarzy, jak tylko pomyślę o tych wszystkich naszych wspólnych chwilach.
UsuńCieszę się, że mogłam choć trochę przybliżyć Ci temat tamtych okolic i pokazać widoki z tych miejsc, które odwiedziłam i które zrobiły na mnie największe wrażenie.
Również bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.
Obejrzałam prognozę pogody i wiem, że będzie ciepło i słoneczna pogoda. Trzymaj się moja droga.💕 Głowa do góry!
UsuńTak, prognoza jest optymistyczna. Dzisiaj słonko już świeciło.
UsuńTyle, że wielka woda płynie bez względu na pogodę...
Ale staram się myśleć pozytywnie :) Dziękuję za ciepłe słowa.
A jaka jest sytuacja u Ciebie?
UsuńZ całą pewnością trzeba mieć nadzieję i nie poddawać się.
U mnie jest ok, ale martwię się o córkę, bo to wieś podwrocławska i woda idzie na nią, fala powinna być dzisiaj w nocy. Potem jeszcze brat jest w samym Wrocławiu i wnuczka też osobno mieszka na obrzeżach miasta, więc nie wiadomo jak to będzie :(
UsuńRozumiem. Niepokój o bliskich jest ogromny. Człowiek o siebie nie martwi się tak jak o dzieci. Mam nadzieję, że już nie będzie wielkich szkód.
UsuńChyba teraz mogę napisać, że jest na razie ok. Mam nadzieję, że tak już zostanie...
UsuńTaking things one step at a time sounds like a great approach. Starting with the harvest festival and sharing that moment with your hydrangeas is a lovely way to ground yourself and ease back into your routine. It must have been a delightful way to reconnect with your local community and your garden.
OdpowiedzUsuńI look forward to hearing more about your travels and how you’re integrating those experiences into your life back home.
I wish you a lovely weekend. You are invited to read my new blog post: https://www.melodyjacob.com/2022/10/how-to-break-out-of-nzu-addiction.html
Your words are very kind. It is true that it is hard to return to your everyday life after such a trip, but I know that it is only a matter of time and I will jump back into my normal life. Thank you for your comment and I send you my warmest regards.
UsuńWitaj Iwonko :) fajne zie jestes jiz z nami a na widok Twoich horfendi to zamarłam : ) 🌸 WOW, WOW,WOW cos obłędnie pieknego...Aż chce się wpaść z aparatem i zrobić mini sesję! Rozumiem Cię totalnie, ten "powakacyjny syndrom" to coś, co potrafi człowieka wybić z rytmu. Ale patrząc na Twoje zdjęcia i słuchając tej opowieści, to aż mi się marzy taki reset w Bałkańskich klimatach. Jeszcze te widoki, juki, figi... no bajka! A jeśli chodzi o snucie się, to myślę, że Twój tato by się uśmiechnął widząc, jak mimo wszystko ogarniasz swoje hortensje i ogród. Pięknie tam u Ciebie! Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, Aniu, że moje hortensje Ci się podobają :)
UsuńPowakacyjny syndrom, jak to trafnie nazwałaś, potrafi odebrać wiele radości z codziennego dnia. Tym bardziej, że za oknem od tygodnia widać tylko deszcz i szarość, co nie napawa optymizmem.
Z upalnego lata wskoczyłam od razu w słotną jesień, szarość za oknem jest przygnębiająca i czekam z utęsknieniem na odrobinę złotej, polskiej jesieni.
Dziękuję Ci, kochana, za Twoje przemiłe słowa i pochwały, to bardzo miłe.
Całusy Ci posyłam i serdeczne pozdrowienia.
Iwonko!
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że urlop mieliście udany i jest pełen cudownych, niezapomnianych wspomnień. Kraje bałkańskie potrafią zauroczyć. Bałkany są świetnym wyborem dla osób lubiących naturę i aktywny wypoczynek. Jestem pewna, że zauroczyły Cię krajobrazy, od majestatycznych gór, malownicze wioski przycupnięte na zboczach zielonych wzgórz, po piękne jeziora i rwące rzeki. Myślę, że dopiero tam poczułaś prawdziwy smak fig, brzoskwiń, winogron, nektaryn i cudownie pachnących pomidorów.
Iwonko, zawsze wyglądasz bosko ale w tej białej sukience niezwykle seksownie i bardzo pięknie.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Tak, Lusiu. Urlop był bardzo udany, wciąż jeszcze tkwię w tych dniach, w których było ciepło, przyjemnie i radośnie. Z rodziną, z najbliższymi, z radością i codziennym uśmiechem. Powrót jest bolesny, bo i aktualna pogoda nie pomaga łagodnie wrócić do rzeczywistości. Z gorącego lata zanurzyliśmy się od razu w jesienną szarugę i to jest trudne i smutne.
UsuńWszystko to, o czym napisałaś odczułam, oczywiście. I to prawda, tamtejsze owoce zupełnie inaczej smakują, niż niby te same z naszych marketów.
Dziękuję Ci Lusiu za te miłe słowa i pochwały, pozdrawiam Cię również bardzo gorąco.
Droga Iwonko!
UsuńBardzo się o Was niepokoję. Czy wszystko u Ciebie w porządku?
Całuję i serdecznie pozdrawiam:)
Wszystko w porządku, kochana. Dziękuję Ci bardzo za troskę.
UsuńWłaśnie piszę nowy post, lada moment się ukaże :)
Cieszę się, że choć trudno było wrócić do codzienności, to jednak ogrodowe prace i hortensje (ktore tak przy okazji są przepiękne) powoli wciągają Cię z powrotem w rytm domowej rzeczywistości. W Chorwacji nigdy nie byłam, ale chętnie bym się tam wybrała. Słyszałam same pozytywy z wyjazdów do tego kraju. ;)
OdpowiedzUsuńPowoli zanurzam się w tę swoją codzienność, choć - jak się domyślasz - po takiej wyprawie wcale nie jest łatwo. Chorwację polecam, bo to piękny kraj, ale moim zdaniem, dwa następne, czyli Czarnogóra i Albania, są jeszcze piękniejsze :)
UsuńZapraszam na kolejne posty...
Kocham hortensje. Są przepiękne. Człowiek łatwo przyzwyczaja się do laby, a potem ciężko się wkręcić w normalny trybik ale jest to do zrobienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu^^
To prawda, łatwo się przyzwyczaić do wolnego, gorzej powrócić do swoich życiowych realiów.
UsuńWiem, że to tylko kwestia czasu, więc dam radę :)
Dziękuję za wizytę na moim blogu oraz komentarz i zapraszam ponownie.
Pozdrawiam Cię również.
Uwielbiam hortensje, ale te klasyczne, okrągłe i wielkie jak ludzka głowa. Zwłaszcza niebieskie! Było ich mnóstwo na Maderze, takich wyrośniętych powyżej człowieka. Istna orgia hortensjowa.
OdpowiedzUsuńZ pewnością piszesz o hortensjach ogrodowych, które w przeciwieństwie do bukietowych, które ja zaprezentowałam, są bardzo kapryśne i niełatwe w hodowli. Ale też ogromnie mi się podobają.
UsuńByć może, ja jestem kompletnym neptkiem, jeśli chodzi o znajomość botaniki 😀
UsuńRozumiem. Każdy ma jakiegoś swojego konika :)
UsuńPiękna podróż, pozazdrościć, nigdy nie byłam w Chorwacji ale sądzę, że wybierzemy się tam rodzinnie, jak synek podrośnie :) Chcemy mu pokazać jak najwięcej świata :) Wspaniałe zdjęcia. Hortensje są niesamowite, uwielbiam je podziwiać :) Wprawiają w ogromny zachwyt! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKlauduś, z całego serca polecam Bałkany, bo nie dość, że to cudne miejsca, piękne widoki i zapierające dech w piersiach krajobrazy, to jeszcze, jak ktoś lubi słoneczko i ciepłą wodę w morzu, to jest to raj na ziemi.
UsuńDziękuję Ci za wszystkie miłe słowa oraz za pochwały i również serdecznie Cię pozdrawiam.
Po zdjęciach i Twoim opisie widać, że to były przecudowne wakacje, takie z rozmachem. Mieliście okazję spoglądać na przepiękne widoki i wspaniałe krajobrazy. Jednak co innego patrzeć na zdjęcia, a zupełnie co innego być tam na miejscu i widzieć to wszystko na własne oczy. O tym, że Chorwacja jest pięknym krajem (nie byłam), słyszałam z opowiadań znajomych i zazdrościłam im tych przeżyć tak, jak teraz i Tobie zazdroszczę. Nie dziwię się, że nie możesz po takiej podróży wrócić do codzienności. Jeszcze to trochę potrwa, bo wspomnienia są zbyt świeże, by uleciały.
OdpowiedzUsuńOgród Twój Pani Ogrodowo, przeszedł fantastyczną metamorfozę. Hortensje wydają mi się TAKIE OGROMNE. Jak patrzę na te Twoje dziwy, to mam wrażenie, że zimy wcale nie było, że ogród wygląda niezmiennie pięknie. A może z każdą zmianą pory roku, z każdym rokiem coraz to pięknieje? No zobacz... normalnie brakuje mi aż słów.
Cieszę się, że wróciłaś mimo, że wakacje były udane. Bo były. Nie muszę nawet pytać, słychać to, widać i czuć. Ponieważ wakacyjnie minęłyśmy się, dawno nie rozmawiałyśmy, za czym tęskniłam. Bo wiesz jak lubię patrzeć na Twój ogród pijąc kawę. Co i teraz czynię.
Witaj w domu Droga Pani Ogrodowo!
Pozdrawiam bardzo serdecznie...
Tak, Polonko, to były wakacje jedyne w swoim rodzaju. Nie dość, że wywieziono mnie w takie piękne miejsca, to jeszcze miałam ogromną radość z przebywania z moimi najbliższymi, którzy, wiadomo, w ciągu roku niewiele mają tego czasu na wspólne spędzanie chwil. A teraz była wspaniała okazja, żeby porozmawiać, powspominać, pośmiać się i pożartować. Dlatego jest mi tak ciężko wrócić do codzienności, nie jest to łatwe. Poza tym ciągle mam przed oczami te cudowne krajobrazy... góry, ciepłe morze i egzotyczne rośliny...
UsuńOgród jakoś spokojnie przetrwał. Nawet chyba niespecjalnie się za mną stęsknił :) Mam wrażenie, że wszystko bardzo urosło, niestety deszcze, które padały niezmiennie w ostatnich dniach, trochę zniszczyły, pokładły i połamały kwiaty. Ale to nic, najważniejsze, że całą reszta jest ok.
Pozdrawiam Cię Polonko cieplutko i mocno ściskam.
Kochana jak na tyle wrażeń to post super i nie będę wypytywać o szczegóły. Ważne że odpoczęłas i zobaczyłaś. Zdjęcia przepiękne i bardzo miło się je ogląda. Naprawdę fantastycznie wyszłaś na fotkach. Te hortensje oczywiście śliczne, pewnie ktoś o Was dbał jak Was nie było. Cieszę się oglądając góry w Chorwacji. Czarnogóra też wspaniała. Oj chciałoby się tam być, ale remont trzyma. Jestem zła, bo zamiast gdzieś pojechać to marnieje w remoncie, a końca nie widać. Momentami dopada mnie taki dołek, że hej. Czekamy na dalsze relacje z twoich wakacji. Dziękuję Iwonko darzę Cię wielką sympatią choć znamy się tylko z bloga.
OdpowiedzUsuńTak, Kasiu. Odpoczęłam, zobaczyłam, zregenerowałam siły i chęci na kolejne zmagania z rzeczywistością :) Hortensje, podczas mojej nieobecności, dbały same o siebie. Tak naprawdę to są takie żelazne rośliny, że jak już urosną i zakwitną, to niczego więcej im nie potrzeba. I tak były jeszcze ładniejsze, bo trochę "położył" je deszcz, ale uważam, że jak na te warunki pogodowe, to i tak prezentują się wspaniale.
UsuńKasiu, remont zrobisz i będziesz miała na długie lata, a może na przyszły rok będziesz mogła się wybrać w jakieś swoje wymarzone miejsce? Tego Ci życzę z całego serca...
Ja też mam do Ciebie wyjątkowy sentyment, jakoś tak. Niektóre bliskie sercu osoby, wyczuwa się nawet przez monitor :) Buziaki dla Ciebie...
Iwonko, jak dobrze że znowu tu jesteś. Wspaniale że mogłaś nacieszyć oczy tyloma pięknymi widokami i odpocząć. A po takiej długiej przerwie na pewno niełatwo wrócić do rzeczywistości i choć hortensje zachwycają wielkością, to wiem że Twoje myśli biegną teraz do Wrocławia. I nie znajduję żadnych mądrych słów pocieszenia - zobaczymy co przyniesie najbliższy czas...
OdpowiedzUsuńTak... ogromnie się cieszę, że mogłam przeżyć ten wspaniały urlop. Tylko, że jakoś za szybko to wszystko zleciało, nawet nie wiem kiedy, a przecież tego czasu dla siebie mieliśmy trochę, bo prawie trzy tygodnie.
UsuńMasz rację, myślami jestem we Wrocławiu, śledzę wiadomości i "modlę się", żeby to wszystko już minęło i żeby dobrze się skończyło.
Iwonko, miałaś super wakacje, cieszę się, szkoda, że teraz obie mamy głowę zajętą tą klęską. Moja córka też jest we Wro, a Bolesławiec i okolice już walczą z żywiołem. Modlę się po swojemu, żeby to nie było tak tragiczne, ale właśnie Bóbr osiągnął stan z 1997.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana, nie jestem w stanie na razie nic mądrzejszego napisać.
Tak, masz rację. Nawet nie umiem tak w pełni cieszyć się tym co było, oglądanie zdjęć też nie cieszy tak jak powinno. Niech to wszystko się już skończy, bo te nerwy mnie wykańczają... A niestety, wiadomości nie są zbyt pozytywne i sama już nie wiem, w czym znajdować pocieszenie.
UsuńTy też się trzymaj, kochana Joasiu. Mam tylko nadzieję, że jeszcze przyjdzie nam gadać i pisać o zwykłych pierdołach...
Iwonko, mam nadzieję, że masz się lepiej. Że Twoi Bliscy są zdrowi i bezpieczni i nie ucierpieli w powodzi. Pozdrawiam, ściskam, myślę. Trzymaj się, mam nadzieję, że stres minął, mnie już powoli opuszcza.
UsuńTak, Joasiu, mam się już lepiej.
UsuńZagrożenie minęło, przynajmniej takie dotyczące mnie pośrednio lub bezpośrednio.
Cieszę się, że u Ciebie także ok, mnie też już stres opuszcza...
Buziaki!
Widzę że urlop bardzo udany! Byłam również w Chorwacji i podobnie mnie zachwyciła! Jednak jeszcze bardziej - Twoje hortensje! Są majestatyczne, iście królewskie! Dobrze że już jesteś! I snuj się jeszcze, snuj, nie musisz przecież od razu wskakiwać ma wysokie obroty! Serdeczności ♥️
OdpowiedzUsuńTak, urlop był bardzo udany, szkoda tylko, że tak szybko się skończył, ale zawsze jest tak, że to co fajne szybko mija :)
UsuńChorwacja jest piękna, to prawda, ale jeszcze większe wrażenie zrobiła na mnie Czarnogóra i Albania.
To miłe, że mój powrót Cię ucieszył, to bardzo miłe :) Powoli wchodzę w swoją codzienność, tym bardziej, że na razie powódź zdecydowanie przyhamowała moją radość z czegokolwiek...
Pozdrowienia!!!
Que alegría me da verte y de saber que has tenido unas maravillosas vacaciones. Me encantan tus hortensias y tus fotografías de Croacia, es un país que no conozco y me encantaría conocerlo. Estoy deseando ver más sobre tu viaje. Te dejo un montón de abrazos.
OdpowiedzUsuńGracias Teresa. Es agradable leer que mi regreso les trajo tanta alegría. Croacia es realmente hermosa, pero Montenegro y Albania son aún más hermosas. Por eso te invito cordialmente a leer más sobre mis vacaciones... tan pronto como aparezca :)
UsuńBesos para ti.
Chorwacja... Ahhh pomarzyć tylko mogę jak na razie. Piękne roślinki, pożegnanie lata w bardzo dobrym stylu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję za wizytę. To fakt, Chorwacja jest cudowna, ale jeszcze cudowniejsza jest Czarnogóra i Albania, dlatego zapraszam Cię serdecznie na kolejne wpisy, w których będzie relacja z tych miejsc.
UsuńPozdrawiam Cię również.
Piękny ogród, wspaniałe hortensje. Fajnie, że wakacje były ciekawe. Byłam w Chorwacji lata temu... Może kiedyś uda mi się tam wrócić. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, żeby udało Ci się tam wrócić... to piękne miejsce.
UsuńDziekuję za wizytę i komentarz.
Czytając Twój opis Chorwacji, czułam się tak, jakbym się na chwilkę tam znalazła. Podczas pobytu w Chorwacji miałam wrażenie, że za chwilę zza gór wyłonią się Apacze, bo to właśnie wśród tamtejszych gór, kręcono słynny film Winnetou.
OdpowiedzUsuńWidać, że wyjazd Ci służy, bo ślicznie wyglądasz.
Bardzo dziękuję, ogromnie mi miło :)
UsuńZ tymi chorwackimi górami to prawda, są majestatyczne i pobudzają indiańską wyobraźnię :)
Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Witaj Iwonko. Cieszę się , że wróciłaś całą i zdrowa. Niefortunnie się przytrafiło Twojej córci ale jak wspomniałaś wszystko się zawsze dobrze kończy. Cudowne mieliście wakacje. Jednak my zawsze powtarzamy , że moc wrażeń, widoków robi swoje, człowiek zakręcony, i najlepiej to wszystko poukładać sobie w domku na spokojnie. Twoje hortensje są zjawiskowe. Przepiękne. Zawsze będę podziwiać. Do następnego.
OdpowiedzUsuńWitaj, Agatko. To skaleczenie mojej córci na szczęście jest już dzisiaj tylko niemiłym wspomnieniem, nie został po nim nawet ślad. Na szczęście :)
UsuńWakacje były wspaniałe, zupełnie wyjątkowe. Wciąż jeszcze wspominam te piękne chwile, choć nie ukrywam, że aktualna sytuacja powodziowa przyćmiła tę moją radość i napawa mnie przerażeniem, to co się dzieje i to, co jeszcze może się wydarzyć :(
Wcale Ci się nie dziwię Iwonko, że ciężko Ci wrócić do rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńZwiedziłaś kawał krainy... Tyle widoków, krajobrazów, wrażeń... Będzie co wspominać...😊
Dziękuję Ci za tę wyprawę!😊
A kwiaty piękne! Hortensje na tle nieba cudownie wyglądają!
Pozdrawiam słonecznie!!!😊
To prawda, ciężko wrócić do rzeczywistości.
UsuńJeszcze tak niedawno byłam radosna i żyłam sobie wspomnieniami, a teraz ta sytuacja powodziowa mnie bardzo smuci, martwię się o córkę, wnuczkę, brata... ech, niech ta sytuacja już się skończy.
Dziękuję Ci za miły komentarz i również serdecznie Cię pozdrawiam.
Nie mogę uwierzyć, że to już! Mam wrażenie, że zaledwie kilka dni temu życzyłam Ci cudownego urlopu a tymczasem Ty już zdążyłaś wrócić. Bardzo się cieszę, że spędziłaś niezapomniany czas z bliskimi, odpoczęłaś, pozachwycałaś się światem i zrobiłaś ogrom zdjęć. I chociaż wiem, że motywem przewodnim Twojego bloga jest ogród to mam nadzieję, że podzielisz się z nami jeszcze kilkoma wakacyjnymi wrażeniami i zdjęciami. Podczas zbliżającej się nieuchronnie jesieni przyda się nam wszystkim odrobina ciepłych, słonecznych kadrów. Hortensje przecudne, udały Ci się
OdpowiedzUsuńte wspaniałe, zachwycające okazy.
Witaj po urlopie. Życzę Ci, żeby te piękne podróżnicze wrażenia towarzyszyły Ci jeszcze prze długi czas. Uściski.
Ja też mam takie wrażenie, ten urlop zleciał mi zdecydowanie za szybko. Pewnie, gdyby było nudno i nieciekawie ciągnęłabym do domu z powrotem, a tak ciągle jeszcze jestem myślami w tamtych rejonach, tak pięknych i niepowtarzalnych.
UsuńI oczywiście, pokażę jeszcze sporą część mojego wakacjowania i urlopowania.
Ściskam Cię również mocno i bardzo serdecznie.
Iwonko, i wyjazd udany i ogród przepiękny! Twoje hortensje są olbrzymie i przepięknie bajeczne. Hibiskusy również zasługują na uwagę, bo czarują bujnym kwitnieniem. Nie dziwię się Twojej tęsknocie za tym barwnym, kwietnym rajem. Chociaż wyjazd dostarczył Ci również wspaniałych wrażeń. Doskonale to rozumiem i z czułym sentymentem wspominam nasze wakacje w Chorwacji i Czarnogórze.
OdpowiedzUsuńW oczekiwaniu na kolejne relacje przesyłam najcieplejsze pozdrowienia 😘
Anita
Dziękuję, Anitko. Hortensjami również się zachwycam, z roku na roku wyglądają coraz bardziej okazale. Oczywiście, za ogrodem tęskniłam bardzo, ale trochę tę tęsknotę rekompensowały mi tamtejsze widoki, a zwłaszcza ich roślinność, te wszystkie egzotyczne kwiecia, które u nas tylko na tarasach można sobie trzymać i to w okresie letnim.
UsuńZapraszam Anitko oczywiście na dalsze moje relacje :) Buziaki.
Jakie widoki! Cieszę się, że wyjazd na Chorwację Wam się udał. I że jesteście z niego zadowoleni - to najważniejsze. Znam to państwo właściwie tylko ze zdjęć, dlatego z prawdziwą radością je oglądam. Są piękne i działają na wyobraźnię. Wspaniała pamiątka. Fotografie z ogrodu też mi się podobają. Jest w nim bardzo kolorowo, a co za tym idzie - radośnie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO tak, wyjazd udał się bardzo. Wciąż jeszcze żyję tymi wspomnieniami.
UsuńZapraszam Karolinko na kolejne moje wpisy, bo będą też relacje z następnych miejsc, które odwiedziłam w czasie tych wakacji :)
Pozdrawiam Cię również.
Witaj Iwonko 🥰 Super, że udały się wakacje, że odpoczęłaś i zobaczyłaś przepiękne miejsca i nie dziwie się, że trudno Ci było wrócić do rzeczywistości, po tak długim leniuchowaniu 😁 Ciężko jest zabrać się za pracę jak w głowie ma się pełno pięknych obrazów, dźwięków, wspomnień z cudownie spędzonych chwil i chciało by sie, aby takie beztroskie chwile trwały wiecznie, ale cóż czas wrócić do rzeczywistości do swojego przepięknego ogrodu, który mimo Twojej nieobecności żył swoim życiem i przywitał cię napewno radośnie w nieco jesiennych kolorach 🤩🌺🌾🍁
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz dużo zdjęć i filmików z podróży, będzie można wspominać w długie zimowe wieczory. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego 🥰🤗❤️
Racja, zdecydowanie ciężko jest wrócić do rzeczywistości po takim długim wyjeździe. A było wspaniale :) Już wpadłam w ogrodowy rytm, choć jak wiesz, kochana Iwonko, sprawy powodziowe zajęły moją uwagę na dłuższą chwilę, ale już powoli wracam do swojej normalności.
UsuńW ogrodzie czuć już jesień, ale jakoś w tym roku mnie to nie przeraża. Ten rok był dla mnie intensywny, dlatego z przyjemnością odpocznę trochę od rabatowych prac.
I masz rację, super, że są wspomnienia i zdjęcia. Będę się nimi pocieszać w długie zimowe wieczory :)
Buziaki dla Ciebie...
Hej Kochana, witaj z powrotem :*. Powrót do rzeczywistości po urlopie zawsze jest trudny. Ja ostatnio tez trochę rozstrojona jestem, ale to raczej przez przykre wydarzenia tu w Polsce. Jednak też do codzienności trudno wrócić. Piękne zdjęcia kwiatów <3 wspaniały pomysł, żeby zrobić je przed wyjazdem i cieszę się, że znalazłaś na to czas :).
OdpowiedzUsuńJa też, choć dużo pisze o podróżach, nie uważam się za blog podróżniczy, skupiam się na książkach, a pomiędzy tym prowadze pamiętnik z przemyśleniami i emocjami tak jak Ty :). W Chorwacji byłam dwukrotnie z rodzicami i bardzo miło to wspominam. W tym roku wybrała się tam moja siostra z chłopakiem i też nocowali po drodze na Węgrzech, ale zaplanowali tam sobie miejsca do zwiedzenia, więc miło wspominają ten postuj. Chorwacja zaś była ich docelową stacją :).
Zainteresowały mnie te ruiny hotel, choć smutny widok lubię czasem takie klimaty, wyzwalają twórczą wenę. Lubię buszować wśród ruin i chętnie bym tam zawędrowała.
Czarnogóra zaś jest w moich podróżniczych planach. Co prowada dalekich, ale jednak i chętnie przeczytam ciąg dalszy twoich opowieści :)
Dziękuję Ci pięknie, Roksi. Tyle miłych słów dla mnie jednej :)
UsuńWciąż jest mi ciężko wrócić do codzienności, tym bardziej, że w międzyczasie nadeszła jesień, zimne są już ranki i wieczory i tak bardzo brakuje mi słońca, a do następnego lata tak daleko :)
Powiem Ci, że ta Zatoka Umarłych Hoteli, to wyjątkowe miejsce. Żałuję, że zrobiłam tak mało zdjęć, bo to miejsce jest niesamowite. Taka ruina w otoczeniu przepięknej natury, morza i cudownych plaż. Tyle zniszczeń, tyle marnotrawstwa, jeszcze widać było ślady po kulach, a mógłby to być naprawdę cudowny kurort. Czarnogórę polecam, jest piękna, Albania także :)
Pozdrawiam Cię gorąco...
witam serdecznie💚
OdpowiedzUsuńczytam Cię z ogromną przyjemnością Iwonko.. nie zawsze zostawiam ślad.. to moje trzecie podejście (tak już mam), żeby napisać i wyrazić swój zachwyt .. ogromnie się cieszę, że wróciłaś szczęśliwa.. cudowne zdjęcia z Chorwacji i jak zawsze, cudeńka z Twojego Ogrodu.. uwielbiam zatapiać się w piękno na Twoich fotkach, 'wchodzę sobie' i jestem szczęśliwa, to jest dla mnie taki bajkowy świat, który kocham..
dziękuję, że jesteś!.. tak bardzo potrzebuję poczuć piękno, by nie myśleć o smutku i bólu.. najważniejsze to nasączać się dobrem i pięknem, być szczęśliwą..💓
.. od dawna nie wyjeżdżałam i nie miałam urlopu, ale chętnie odwiedziłabym Chorwację..
- pozdrawiam bardzo ciepło, cudowności moc każdego dnia 🤗😘🍀🌞
Ogromnie się cieszę, że czytasz mnie z przyjemnością. Nawet, jeśli nie skomentujesz, to i tak jest mi miło... Bardzo Ci dziękuję za Twoje miłe słowa, ogromnie jest mi miło to czytać.
UsuńJa staram się nie koncentrować na smutnych myślach, czasem bywa to niełatwe, ale na pewno zawsze jest pożyteczniejsze, niż skupianie się na negatywnych myślach. I masz rację, że nasączanie się pięknem, to zdecydowanie najlepszy pomysł.
Życzę Ci wszystkiego dobrego, tylko wspaniałych chwil i serdecznie Cię pozdrawiam.
Kochana, wiem co przeżywałaś. Ja tak samo kręciłam się "jak smród po gaciach" po powrocie z Chorwacji.
OdpowiedzUsuńPiękny kraj, co?
Lecę czytać dalej .... ♥
Piękny... aż chciałoby się tam wrócić natentychmiast :)
UsuńBardzo przepiękna jest Chorwacja i choć tam nie byłem, widziałem jedynie wiele miejsc Chorwacji z odcinków Pana Roberta Makłowicza, gdzie poświęcił wiele odcinków na temat Chorwacji, jej historii i kuchni chorwackiej. Mam nadzieję, że też mi się choć raz uda kiedyś zobaczyć Chorwację na żywo.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, że podzieliłaś się z nami kolejną fotorelacją z podróży z Chorwacji. Z miłą chęcią zapoznam się z fotorelacją z podróży z Albanii.
Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha 🥰😘
Życzę Ci tego Patryku z całego serca, żeby udało Ci się zwiedzić przynajmniej jeden z tych bałkańskich krajów. Tam jest po prostu cudnie, podobało mi się tak wiele rzeczy, że chyba nawet nie umiałabym ich wszystkich wymienić :)
UsuńPozdrawiam Cię również bardzo ciepło.