168. Czarnogórskie wspomnienia
Miałam ten post napisać wcześniej... takie były moje intencje i postanowienie. Ale nie mogłam, nie mogłam się zabrać za jego napisanie, dopóki nie wyjaśniła się sprawa z wielką wodą. Po prostu nie umiałam myśleć o niczym innym.
Najpierw przed samym Wrocławiem, woda była blisko domu mojej córki. Śledzenie trasy fali powodziowej, jej wysokości i siły, spędzały mi sen z oczu. Trochę to trwało... fala była rozciągnięta i dzięki temu trochę niższa, niż w czasie powodzi tysiąclecia, ale też przechodziła dłużej i powodowała większe przemakanie wałów Odry. Przeżyłam wrocławską powódź w 1997 r., więc ewentualna powtórka tamtej sytuacji po prostu mnie przerażała.
Potem, dosłownie za niedługi czas, powódź dotarła do samego Wrocławia. Mam tam brata, w samym centrum miasta. Na obrzeżach Wrocławia, i to akurat na parterze, mieszka też moja wnuczka, tak że moja obawa wiele się nie zmieniła.
A gdy już uspokoiła się sytuacja w mieście, woda poszła dalej, czyli w moją stronę. Mój dom wprawdzie nie był zagrożony powodzią, mieszkam w wystarczającej odległości od Odry, poza tym moja wieś usytuowana jest na lekkim wzniesieniu, ale wobec groźby powodzi stanęło moje gminne miasteczko, przez które Odra przepływa i które od 14 lat, odkąd tu mieszkam, stało mi się bliskie. Przed tym miastem, do Odry wpływają jej dopływy, dlatego wiadomo było, że stan wody będzie bardzo wysoki. Niewiele zabrakło do wysokości z 1997 r. ale jednak zabrakło i moje miasteczko obroniło się przed powodziowymi szkodami, między innymi także dzięki wyjątkowej postawie mieszkańców, co zostało nawet zauważone i podkreślane wielokrotnie przez media, które relacjonowały przebieg tego zdarzenia.
Toteż na chwilę obecną, w moim regionie i w miejscach, które są mi szczególnie bliskie, powódź już przeszła. Odetchnęłam i... mogę wrócić do normalności i do myślenia o czymkolwiek innym. I tym sposobem pisać już także mogę, moja głowa jest już wolniejsza od czarnych myśli.
A jeśli pisać, to przede wszystkim o ogrodzie i o dalszej mojej wakacyjnej wędrówce, tak jak obiecałam. Dlatego dość... zacznę od ogrodu, bo przecież nadeszła już jesień i ogród będzie się teraz zmieniał, trzeba to uwiecznić :)
Na początek kosmos, ale nie ten nad naszymi głowami :) Tylko taki ogrodowy, inaczej onętkiem zwany.
Jesienią pojawiają się także kolorowe koraliki winnika zmiennego. Fantastycznie wyglądają na tle jego biało-zielonych liści.
No i aktualne królowe moich rabat, czyli cynie. Jest ich całkiem sporo, a ich różnorodne barwy i kształty są fascynujące.
Tymczasem w domu zakwitła malutka sadzonka wilczomlecza. Zachwyciła mnie swoimi czerwonymi, delikatnymi kwiatkami.
I myślę, że na tym należałoby zakończyć ogrodowy wątek... to znaczy, na dzisiaj zakończyć. Czas powspominać, a na tapecie jest oczywiście kolejny kraj, w którym spędziłam tegoroczne wakacje, czyli Czarnogóra. Tam byliśmy cały tydzień.
I powiem Wam, że tak jak zachwyciłam się Chorwacją, gdy tylko do niej wjechaliśmy, tak pierwsze czarnogórskie widoki dosłownie zaparły mi dech. Może na sam początek, te poniższe zdjęcia, wyjaśnią i uzasadnią mój zachwyt. Pełna egzotyka i zupełnie inny świat. I to dosłownie.
Cudowna Czarnogóra przywitała nas deszczem i parującą ziemią. Walizki do apartamentu wnosiliśmy już w czasie solidnej ulewy, co było tam ponoć stosunkowo rzadkim zjawiskiem, ale dzięki temu trochę oczyściło się powietrze i rośliny z pewnością cieszyły się ogromnie.
Każdy następny dzień, w którym dane mi było odkrywać nowe miejsca, kolory i zapachy tego pięknego kraju, był swoistą niespodzianką. Wynajęty przy nas apartament w miejscowości Dobra Voda, położony kaskadowo, jak większość domów w tamtych krajach, usytuowany był prawie na samej górze w stosunku do poziomu morza. Tak więc zejście na sam brzeg, dla mnie było nie lada wyzwaniem, ponieważ należało pokonać 256 schodków (policzone) :) Uff... z góry jeszcze jakoś się szło, ale z powrotem... no cóż, musiałam po drodze odpoczywać, ale nie będę pisać ile razy haha... :)
Tak wyglądało zejście na plażę.
Na szczęście dla mnie, w połowie tych schodów znajdował się basen, z którego również swobodnie można było korzystać, tak więc właściwie już chyba od drugiego czy trzeciego dnia naszego pobytu, pluskałam się w tym basenie. Woda w nim była ciepła i tak słona, jak w morzu, więc dla mnie różnica polegała jedynie na tym, że mniej byłam zmachana przy dojściu i przy powrocie :)
Jeszcze teraz, jak sobie przypomnę te wspaniałe chwile moczenia się w wodzie, pływania i słonecznego ciepełka, przechodzi mnie niemal dreszcz rozkoszy :)
Do obiadu spędzaliśmy czas w wodzie :) Dosłownie w wodzie, bo jak nie w morzu, to w basenie. Zresztą ciężko byłoby leżeć na słońcu, bez możliwości ochłodzenia się w jakimś akwenie. Temperatury były wysokie, dla mnie nawet bardzo wysokie, ale dawałam spokojnie radę. Zresztą byłam tak oczarowana otoczeniem, że niewielką uwagę zwracałam na tak mało istotny szczegół, jak temperatura. Po obiedzie zwiedzaliśmy... jak nie sąsiednie miasteczka, to jeździliśmy na pobliskie punkty widokowe znajdujące się wysoko w górach. Ale o tym za chwilę...
W połowie dnia konsumowaliśmy w miejscowych restauracjach. Było ekstra, o czym świadczą zadowolone miny trzech pokoleń na poniższej fotce :)
Mnie oczywiście, jak na Panią Ogrodową przystało, zachwycały głównie rośliny. Wszystkie te, które u nas można trzymać jedynie w donicach, tylko na tarasach czy balkonach i tak ciężko jest je utrzymać przez zimę, bo trzeba je zimową porą zabierać do pomieszczeń i stworzyć im odpowiednie warunki, żeby przetrwały, tam rosną sobie normalnie w przydomowych ogrodach. I to nie, jako małe, rachityczne roślinki. To spore krzewy, a czasem nawet ogromne drzewa...
Bugenwille, obficie obsypane czerwonym kwieciem, cudownie wyglądały na tle czystego, niebieskiego nieba... Nie mogłam się na nie napatrzeć :)
Zachwycały mnie także drzewa figowca. Może nie same drzewa, ale liście... ich kształt, jak dla mnie, jest niesamowity. Zatrzymywałam się przy każdym takim drzewie, a rośnie ich tam całe mnóstwo.
I oczywiście drzewa oliwne obsypane oliwkami... cudne i tak tam pospolite, jak u nas krzewy tarniny. Rosną w ogrodzie u każdego i wszędzie tam, gdzie tylko jest kawałek wolnego miejsca. Powszechne są także żywopłoty z rozmarynu... pachną obłędnie :)
Czarnogóra jest piękna!!! To małe państwo o powierzchni mniej więcej jednego naszego województwa, ale ma wszystko czego potrzeba... morze, góry, a nawet największy bałkański akwen wodny, Jezioro Szkoderskie. Jeśli ktoś jest łasy na cudowne widoki, to zakocha się w tym kraju. Czarnogóra nie należy do Unii Europejskiej, w przeciwieństwie do Chorwacji, ale obowiązującą w niej walutą jest euro, co - nie ukrywam - jest bardzo wygodne. Wjechać tam można okazując jedynie dowód osobisty, ale jeśli chodzi o telefony, to ponieważ nie jest to kraj unijny, nie obowiązuje w nim unijny roaming. Ceny w Czarnogórze są przystępne, zarówno te za wynajem kwater, jak i pozostałe, sklepowe i usługowe.
Tak, jak wcześniej pisałam, dużo zwiedzaliśmy. W mojej pamięci zapisało się szczególnie sąsiednie miasteczko Ulcinj. Pięknie położone, z fantastyczną, najdłuższą nad Adriatykiem plażą, o długości około 13 kilometrów.
I te kaskadowo usytuowane domy, coś przepięknego :)
Ale największą atrakcją były wycieczki na górskie punkty widokowe, to przeżycie największe z największych. I wydawałoby się, że skoro Czarnogóra jest takim małym krajem, to wszędzie jest blisko. Nic bardziej mylnego. Kręte, górskie drogi, potrafią prowadzić do celu nawet kilka godzin, wzbijając się coraz wyżej i wyżej, aż do docelowego miejsca, a potem tyle samo, żeby zjechać z powrotem na wyjściowy poziom.
Na tym krótkim filmiku widać fragment takiej drogi, jazda jest bezpieczna, ale odrobina adrenaliny jednak jest. Pobocza nie są w żaden sposób zabezpieczone, a spotkanie jakiegoś pojazdu jadącego z naprzeciwka, na przykład autobusu, dostarcza niesamowitych emocji :)
W czarnogórskich górach pełno jest po drodze takich punktów widokowych i to na różnych wysokościach. Jadąc coraz wyżej, trafia się na urządzone na poboczach specjalnie zjazdy, na których można spokojnie zaparkować, popodziwiać widoki i porobić fajne fotki. Na przykład takie :)
Ale prawdziwym gwoździem programu i celem takich górskich poszukiwań zachwycających widoków, jest najpiękniejszy punkt widokowy w całej Czarnogórze, a może i na całych Bałkanach. Kto tam był, ten wie i jestem pewna, że potwierdzi.
Horizont Restaurant & Bar położony jest tak, że widoki z tarasów i platform usytuowanych w tamtym miejscu, trudno jest nawet sobie wyobrazić. To trzeba zobaczyć na własne oczy... pojechać tam i zobaczyć to osobiście, bo widoki są jak na innej planecie, a do tego z takiej wysokości, że ma się wrażenie, jakby się to wszystko oglądało z okna samolotu. To właśnie tam mężczyźni często proszą o rękę swoje wybranki, bo to miejsce ma w sobie tyle czaru, magii i ekscytacji, że raczej trudno jest znaleźć inną, tak romantyczną miejscówkę :)
Byliśmy tam sporo czasu... i to tylko z tego powodu, że naprawdę ciężko jest się rozstać z tym miejscem i ciężko jest napatrzeć się na to wszystko, co dookoła się dzieje. Widoki, najpierw za dnia, są zjawiskowe.
Stamtąd jest najlepszy widok na Zatokę Kotorską i miasto Kotor.
Z góry doskonale widać pasmo górskie Lovcen z południową częścią Gór Dynarskich. Obserwowaliśmy też starty i lądowania samolotów na lotnisku w Tivacie. Z tej wysokości, to rewelacyjny widok.
A potem czekaliśmy już tylko na zachód słońca, żeby pooglądać takie właśnie widoki...
Aż do momentu, kiedy słońce schowało się całkowicie...
przepięknie :O
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJeju, ale Ci zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałąm, że Czarnogóra to takie atrakcyjne miejsce!
Pozdrawiam serdecznie
Czarnogóra jest piękna, tak że polecam z całego serca :)
UsuńPozdrawiam Cię również.
Witaj Kochana Iwonko 🩷
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, że nie mogłaś myśleć o niczym innym jak o wielkiej wodzie. Ja nie mam nikogo w tamtych stronach a i tak moje myśli krążyły wokół tych terenów. Ale na szczęście już Wam woda nie zagraża i bardzo dobrze.
Co do kwiatów w Twoim ogrodzie to kosmos i winniki bardzo mi się podobają. Szczególnie te niebieskie kuleczki winnika są cudne!
Zdjęcia z wakacji są obłędne! Córki i wnuczka byś się nie wyrzekła,obie są bardzo podobne do Ciebie!
Widoki z Czarnogóry są przepiękne! Ogromnie się cieszę, że udało się Wam wybrać w tak piękne miejsce. Dziękuję za piękną relacje. Serdecznie pozdrawiam 😘
Na szczęście już ten cały stres z powodzią minął i dalej mogę sobie spokojnie żyć.
UsuńDziękuję Monia. Tak wszyscy mówią, że zarówno moja córka, jak i moja wnuczka są do mnie podobne. To mnie bardzo cieszy, bo uważam, że to super dziewczyny :)
Czarnogóra rzeczywiście jest cudowna, chętnie bym tam wróciła i to jak najszybciej :)
Pozdrawiam Cię również i mocno ściskam.
Witaj Iwonko :) Wow, co za historia! Czytając, totalnie się wciągnęłam – od tych pełnych emocji chwil związanych z powodzią, aż po cudowne opowieści o ogrodzie i Czarnogórze. Dobrze, że po tylu nerwach z wodą możesz w końcu wrócić do codzienności i do takich pięknych wspomnień. A te widoki? Czarnogóra naprawdę robi wrażenie! Góry, morze, no i te 256 schodków – niezły wakacyjny trening! Ja w sumie w tym roku też kila schodów pokonałam na Lofotach w czerwcu 1860 a potem w lipcu kolejne 1300,a w ten weekend jaies 240 😄 na ten rok mam dość
OdpowiedzUsuńscgodow :) Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis, szczególnie o Albanii!
Cieszę się, że czułaś emocje, czytając mój wpis, Aniu. To miłe, że te emocje potrafię wzbudzać na odległość, tylko słowem pisanym.
UsuńCzarnogóra to dla mnie raj na ziemi. Wiem, że w wielu z pewnością jeszcze piękniejszych miejscach na świecie nie byłam, ale te, w których byłam nie umywają się do tych odwiedzonych przeze mnie w tym roku.
Ty też, jak czytam, ładnie się nabiegałaś w tym roku po schodach. Teraz tak sobie myślę, że to bieganie było tylko dla zdrowia :)
Albania już niedługo :) Pozdrawiam Cię cieplutko...
Iwonko, doskonale rozumiem Twoje obawy w czasie powodzi, ja też przez kilka dni miałam stale włączony podgląd z kamery na najbliższy most i raporty o stanie rzeki ze strony HydroIMGW. Na szczęście mój dom też na górce i generalnie w najbliższej okolicy nic strasznego się nie wydarzyło.
OdpowiedzUsuńWakacje miałaś przewspaniałe! Ja co prawda wolę klimat i widoki z północnych rejonów Europy :))) - ale mąż jest wielbicielem Chorwacji, w związku z czym średnio co dwa lata tam jeździmy. Wybieramy jednak miesiące mniej upalne, dzięki czemu ja też mogę docenić uroki Bałkanów, piękne widoki, świetne jedzenie i przyjaznych ludzi. Bardzo jestem ciekawa dalszej opowieści i Twoich wrażeń z Albanii - tam nigdy nie byłam.
Rozumiem Cię, Małgosiu. Ta powódź to było traumatyczne przeżycie i ja też śledziłam raporty przez cały czas. Teraz już jestem uspokojona, choć sytuacja nadal jest nieciekawa. Na szczęście na moich terenach wielkiej wody już nie ma.
UsuńTo prawda, te moje wakacje to był dla mnie istny raj. Mi upał nie przeszkadza i lubię grzanie się w słoneczku, dlatego tamtejszy klimat jak najbardziej mi odpowiadał.
Opowiastki o Albanii już niedługo, dlatego już dziś serdecznie Cię zapraszam :)
Pozdrawiam Cię cieplutko.
No podziwiam 😍, kosmosy i hibiskusy - cudne! A Czarnogóra zachwyca widokami. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Zgadzam się, że Czarnogóra to zachwycające miejsce.
UsuńPozdrawiam Cię również serdecznie, dziękuję za wizytę oraz komentarz i zapraszam ponownie :)
Czarnogóra brzmi jak idealne miejsce na odpoczynek i zwiedzanie. 😍 Dobrze, że powódź nie wyrządziła większych szkód, choć rozumiem Twój niepokój. A co do ogrodu – ketmia syryjska mnie zachwyciła!
OdpowiedzUsuńBo to jest idealne miejsce na odpoczynek i zwiedzanie, doskonale to ujęłaś. Bez trudu można pogodzić jedno z drugim :)
UsuńCieszę się, że ketmia Ci się podoba i jakby co, to polecam taki krzaczek, bo jest zupełnie bezproblemowy.
Zapamiętam! ;) Już kilka roślinek z Twojego ogródka zapisałam sobie, aby zasadzić u siebie. :)
UsuńSuper, nawet nie wiesz jak się cieszę :)
UsuńLindo lugar de vacaciones . Espero que te hayas divertido. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńLo pasé muy bien. Yo también te saludo.
UsuńNigdy nie byłam w Czarnogórze ale mój Szalony Geograf był wiele razy i opowiadał ze jest tam jak w bajce. I nie przesadzał.
OdpowiedzUsuńMyślałam o Tobie czy jesteś bezpieczna i nie zagraża Ci powódź bo przecież Ty mieszkasz w dorzeczu Odry...
Serdeczności Iwonko...
Stokrotka
Tak, Stokrotko, Czarnogóra to bajka.
UsuńPowódź na szczęście mnie ominęła, tak jak czytałaś. Jestem szczęśliwa, że dla moich rejonów jest już po wszystkim.
Buziaki, Stokrotko...
Czarnogóra jest zachwycająca. Wszystko, co kocham w jednym miejscu. Dobrze, że woda nie poczyniła szkód. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie Czarnogóra robi na mnie tak ogromne wrażenie.
UsuńMorze, zieleń i góry w jednym miejscu, to bajkowy krajobraz.
Pozdrawiam Cię również.
Thanks so much for the update with the flooding. I know it can be horrific and so unsettling. Thank you for those beautiful beauties still lingering in your garden! So great to see your travels. Lovely vacation. Thanks so much for the wonderful writing and more. So great to see you with family. All the best to a beautiful October!
OdpowiedzUsuńThank you for all your kind words, as always you are so kind to me. I love reading your comments, they are so heartfelt to me. Sending you big hugs.
UsuńSo great to see the beauty of your vacation and what it had to offer. Some great moments with family, too. Stunning landscapes, indeed! Thanks for the love of your flower garden as well. I hope you guys stay safe. Living between the Platt and Missouri River gives plenty of flooding on occasion. With the harsh weather we have these days, it could mean dry spells and plenty of grass fires, too. All the best to you and your blog.
OdpowiedzUsuńSo you know well what a flood is and the fear for everyone's safety. This is something that has been keeping me awake at night in recent days. Fortunately, everything is already fine in my area.
UsuńWarmest regards to you.
Idzie się zachwycić tymi czarnogórskimi krajobrazami! Piękny czas za Wami, oby pozostał on jak najdłużej w Waszej pamięci... Dobrze, że powódź nie napsociła w Twojej okolicy, mam nadzieję że najgorsze już za mieszkańcami zachodniej Polski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Tak, Maks.
UsuńCzarnogóra to krajobrazowe cudo... Mam mnóstwo zdjęć i filmików i będę się nimi karmić całą zimę :)
Powódź, na szczęście, opuściła już moje rejony. Jestem z tego powodu szczęśliwa, bo to co się działo spędzało mi sen z powiek.
Pozdrawiam Cię również.
Witaj Iwonko! Bardzo się cieszę, że Ty i Twoi Bliscy byli bezpieczni w czasie powodzi. To jest bardzo ważne. I tak sobie zawsze tłumaczę: życie i zdrowie najważniejsze, a reszta jest do ogarnięcia.
OdpowiedzUsuńTwój ogród pełen jesiennych barw urzeka. Cynie, kosmosy, hibiskus - cieszą oczy. Owoce winnika jak korale.
A na deser przyszykowałaś zdjęcia i film z Czarnogóry. Nawet nie sądziłam, że tak tam pięknie. 😍 Połączenie dla mnie optymalne: bo i góry, i morze, i egzotyka. :)
Muszę przyznać, że zdjęcia wyszły bardzo ładnie. Rodzina to jest siła. 💪Serdecznie pozdrawiam!
To prawda z tą powodzią. Niczym stają się dobra materialne wobec zagrożenia życia i zdrowia swojego i najbliższych. To co wydarzyło się w tym roku wstrząsnęło mną ponownie, ostatni raz tak bardzo bałam się wielkiej wody w 1997 roku.
UsuńCo do Czarnogóry, to cudowny kraj. Pełen pięknych widoków, krajobrazów i słońca, które kocham :)
I tak naprawdę ma wszystko, żeby cudownie spędzić urlop.
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie.
Chętnie wybrałabym się na takie wakacje. Ech... Trzeba marzyć i planować. Serdeczności 🤗
UsuńKoniecznie trzeba.
UsuńRównież serdeczności Ci przesyłam.
Iwonko kochana, bardzo się cieszę że zarówno Twoim bliskim we Wrocławiu, jak i Tobie powódź nie wyrządziła szkód i że jesteście bezpieczni. Mimo wszystko cały czas mam przed oczami ogrom zniszczeń w Stroniu, Kłodzku, Lądku czy Głuchołazach - zwłaszcza że w tych miejscach bywałam nieraz, robiłam zdjęcia, a teraz żal patrzeć, co ludzi spotkało...
OdpowiedzUsuńDobrze, że już teraz spokojnie możesz pisać o ogrodzie i wspominać wspaniałe wakacje z bliskimi. Twój ogród wrześniowy jeszcze czaruje kolorami - kosmosy, hibiskusy i cynie tworzą wielobarwny kobierzec. No a już czarnogórskie widoki zapierają dech w piersiach! Jest tam wszystko, co lubię, czyli góry, woda i wspaniała bujna roślinność. Tylko ja musiałabym tam pojechać w innym czasie, kiedy nie ma upałów. Przesyłam moc uścisków :)))
Pamiętam, jak w sumie dosyć niedawno opisywałaś wycieczki do tych właśnie miejsc. To straszne do czego tam doszło, wciąż nie mogę się otrząsnąć po obejrzeniu tych przerażających widoków.
UsuńOgród jesienny również bywa piękny. I choć sporo roślin już więdnie i szarzeje, drzewa gubią liście, jest jeszcze sporo takich, które dopiero teraz pokazują swoje piękno. Dlatego mam zamiar cieszyć się tą jesienią :)
A Czarnogóra to rzeczywiście całkiem osobny temat. Takich wspaniałych wakacji życzę każdemu, kto kocha słońce, wodę i góry w jednym miejscu :)
Pozdrawiam Cię gorąco, Lusi!
Witaj Iwonko :) Rozumiem Cie, co przeżywałaś jak się martwiłaś powodzią, bo u mnie też podobnie dzieci i brat byli zagrożeni, ale na szczęście ich nie zalało, to była straszna powódź jakiej chyba dotychczas nie było, ludzie potracili całe majątki i domy. To bardzo smutne jaka tragedia ich dotknęła i bardzo im współczuje :( Dobrze, że Ciebie i Twoją rodzinę ominęła ta tragedia i mogłaś już odetchnąć i w spokoju wrócić do pisania, bo naprawdę masz o czym opowiadać. Przepiękne miejsca zwiedziłaś, cudne zdjęcia z tych miejsc, nie można się napatrzeć jak tam pięknie, ale tak jak pisałaś to trzeba zobaczyć na własne oczy. Przepiękne egzotyczne rośliny, palmy, figi i oliwki, które rosną tam jak chwasty a my tu u nas musimy tak jak mówisz chuchać dmuchać i martwić się czy zimę przeżyją. Z miłą chęcią odwiedziłabym ten piękny kraj. Domyślam się, że w Albanii jest podobnie i też wiele przepięknych miejsc, ale oczywiście czekam z niecierpliwością na Twoją relację. Jak widać w Twoim ogrodzie kwiaty pięknie kwitną, cynie są super, pięknie długo kwitną i cieszą oko. Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny wpis.
OdpowiedzUsuńWiem, Iwonko, że tak jak ja, przeżywałaś tę powódź i martwiłaś się o swoje rejony i swoje rodzinne miejsca. Ogromnie się cieszę, że ten nasz stres już minął, choć kiedy patrzy się na te szkody, które wielka woda spowodowała, to przerażenie człowieka ogarnia. Nie potrafimy sobie nawet wyobrazić co przeżywali wtedy mieszkańcy tamtych rejonów i co przeżywają nadal, zwłaszcza ci, którzy stracili swoje domy, albo jeszcze gorzej, swoich bliskich :(
UsuńA co do Czarnogóry i wakacji? Tak, trzeba to zobaczyć na własne oczy, tego nie da się opowiedzieć ani pokazać na zdjęciach. Fotki czy filmiki to tylko taka namiastka tamtych chwil, która pozwala na obudzenie wspomnień i ich utrwalenie.
Albania będzie w następnym wpisie, więc już dziś Cię na niego zapraszam. Pozdrawiam Cię cieplutko i dziękuję za miły komentarz.
Superuniesienia! Rewelacja, to mrze i góry - najcudniejszy widok ever. Mnie też marzy się Albania, bo w byłej Jugosławii (i wcześniej w Jugosławii byłam i się zachwyciłam), ale Albania bardzo mnie woła. Ogród jak zawsze - niesamowity, ale to cudeńko w doniczce również... A co do wielkiej wody - to po prostu ufffffff! Obie wiemy, co się przeżywa...
OdpowiedzUsuńUściski Iwonko, czekam na fotorelację z Albanii!
Zgadzam się... morze w zestawieniu z górami i to takimi górami, jakie widziałam tam, to niesamowite połączenie. Jeśli Albania Cię woła, posłuchaj tego głosu i się wybierz :) Jestem pewna, że nie pożałujesz...
UsuńMuszę chyba wcześniej się wziąć za pisanie o tym ostatnim etapie mojej podróży, bo widzę, że sporo osób czeka właśnie na Albanię i jej uroki :) Tylko, że trochę mi już brakuje słów i określeń na zachwycanie się tamtejszą naturą, nawet cały worek synonimów już zużyłam :):):)
Ale dam radę, toteż zapraszam Cię niebawem.
Buziaki, Joasiu!!!
Na pewno zajrzę, a tymczasem życzę Ci dobrego weekendu.
UsuńBardzo Ci dziękuję i wzajemnie <3
UsuńPiękne zdjęcia, zarówno te ogrodowe, jak i te wakacyjno-rodzinne! ♥
OdpowiedzUsuńCzarnogóra, Albania, Chorwacja, Grecja, wszystko chciałabym pozwiedzać ♥
W przyszłym roku, nieco mniej oddalone Włochy :)
Dziękuję, Kasiu. Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają.
UsuńWarto pozwiedzać Bałkany, bo - moim zdaniem - są niesamowite.
Włochy to pewnie też łakomy kąsek na piękne widoki...
Piszę "pewnie", bo nie byłam, więc nie wiem :)
Iwonko
OdpowiedzUsuńStale myślałam o Was bo informacje powodziowe były przerażające. Dla tych,których wielka woda doswiadczyła nadal są to ciężkie dni. Ogromna tragedia! Tam gdzie spędzaliśmy nasze wakacje są górki i to z tych górek wszystkimi możliwymi strużkami lała się woda, potem tworzyła potoki a potem rzeki, które same sobie wytyczały drogę. Siła wody zerwała most. A to była mała Targaniczanka, nie Odra.
Już wiem, że u Twoich bliskich wszystko jest ok i to uspokaja. Też poczułam ulgę:)
Wasze wakacje to fantastyczna przygoda,to podróż po przyrodniczym raju, te obrazy zostaną na zawsze we wspomnieniach a jeszcze mnóstwo fotek, które będą wciąż przypominać tamte chwile. Wyglądacie cudnie, jesteście do siebie bardzo podobne i widać, że dobrze Wam razem:)
Po tym co obejrzałam i poczytałam, wcale się nie dziwię, że trudno Ci było wrócić na stare tory:) ogromny przeskok!
Ale ogród czekał, mąż czekał i na pewno jest bardzo szczęśliwy z Twojego powrotu i w domku zawsze jest super!
My też już po wakacjach i rodzinnych spotkaniach i było cudnie i szybko minęło i zostały wspomnienia i małe tęsknoty i czekamy na kolejny rok.
Ściskam serdecznie! Buziaki gorące posyłam i zdrówka życzę
Cieszę się, Maminku, że Ty też byłaś i jesteś powodziowo bezpieczna. Cała ta sytuacja była dla wszystkich niesamowitym zaskoczeniem. Ja po powodzi w 1997 r. miałam cichą nadzieję, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy. Dlatego ogrom tego co się stało, był dla mnie także takim niesamowitym zaskoczeniem. Chyba dopiero, kiedy sporo wcześniej zadzwonił do mnie brat z informacją, że chce przywieźć do nas swoje auto, żeby nie zostało zalane, zdałam sobie sprawę, że historia może zatoczyć koło i się powtórzyć. Na szczęście, tak się nie stało :)
UsuńMoje wakacje to było coś cudownego i fantastycznego. Mam nawet wrażenie, że jak piszę o tym już po raz kolejny, to brakuje mi słów i określeń na te wszystkie moje emocje albo, że używam wciąż tych samych, bo już brakuje mi innych :)
Przeżyłam to, co chciałam przeżyć. Pogadałam, potowarzyszyłam, poleniwiłam się... tak zwyczajnie.
Może dlatego, jak wróciłam do Polski, to było takie uderzenie obuchem. Trzy tygodnie wystarczyły, żeby ten powrót nie był łatwy :)
Też teraz czekam na kolejny rok... czekają mnie w tym roku jeszcze dwa wyjazdy, ale takie małe, drobne, choć też ogromnie miłe. Więc jakoś dam radę :)
Całusy dla Ciebie, Maminku i gorące przytulasy...
Teraz to ja się nie mogę ogarnąć po naszych wakacjach:)
UsuńChyba peseloza mi doskwiera bo chodzę dość szybko a i tak czas mnie przegania:)
Jeszcze dzień, dwa i wróci normalność i jeszcze pogaduchy musimy załatwić bo przecież mamy spore zaległości 😉
Buziolki gorące Iwonko i przytulaski 🤗❤️❤️❤️
Peseloza doskwiera nam z pewnością, Maminku, nie da się ukryć.
UsuńTa prawda jest okrutna, a życie takie piękne i oferuje nam tyle cudownych doznań, prawda?
Pogaduchy czekają, musimy się jakoś sprężyć, bo następny weekend chyba znowu mam kolejny wyjazd, ale tylko na 3-4 dni, a potem znowu Kraków na weekend 18 października :) Jeszcze trochę powędruję sobie w tym roku :)
Ściskam Cię całym sercem <3
Jak tam pięknie. Chociaż przyznam się bez bicia, że Czarnogóra brzmi dla mnie dosyć egzotycznie. A przecież to ten sam kontynent. Moje wujostwo było w tym roku w Chorwacji, też są tym zachwyceni. Z tych wojaży przywieźli dosyć nietypową pamiątkę - małego kotka, który przejechał całą trasę pod maską. Teraz śmieją się, że Fred jest ich prywatnym uchodźcą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI oczywiście cieszę się, że powódź przeszła obok Was
UsuńZarówno w Czarnogórze, jak i w Albanii jest mnóstwo bezpańskich psów i kotów. Spotyka się je na każdym kroku, dlatego z pewnością Fred postanowił być pasażerem na gapę i wyrwać się stamtąd :)
UsuńDziękuję Karolinko za wizytę i miłe słowa...
Ile ciekawych kadrów! Bugenwille są przepiękne. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zgadza się, bugenwille są wyjątkowe :)
UsuńAch Droga Pani Ogrodowo, sen z powiek zwiewa nam wszystkim temat powodzi i to, co czeka nas po niej. Gdy jednak mamy zdrowie, damy radę ze wszystkim. Cieszy, że powódź ominęła Twoje miejsce szczęścia. Na polepszenie tego naszego minorowego samopoczucia najlepszym balsamem jest widok Twojego kosmicznego (jak go nazywasz) ogrodu. Jak zwykle siadam więc w fotelu w towarzystwie filiżanki kawy i oglądam co tym razem nam pokazujesz. Za każdym razem mam wrażenie, że przybywa Ci w ogrodzie kwietnych piękności. Mam, bo oprócz kilku dyżurnych, nie powtarzają się nazwy kwiatów i roślin. Chyba masz u siebie taki mini ogród dendrologiczno - botaniczny, niemal wszystko się w nim mieści.
OdpowiedzUsuńWrażenia i Twoje sprawozdanie z Chorwacji, a teraz z Czarnogóry porywają. Nie wiem na co patrzeć, tyle ciekawych miejsc pokazujesz. Każde z tych zdjęć wygląda jak widokówka. Oglądam po kilka razy, by żaden szczegół mi nie umknął. Nawet fotografowałaś krzewy i drzewa, no ale nie dziwię się, przecież jesteś Panią Ogrodową.
Obejrzałam filmik i powiem Ci, że poczułam odrobinę adrenaliny. I powiem jeszcze, że gdyby nie takie podróże jak Twoja, gdyby nie dokumentowanie tych podróży, nie wiedziałabym, że są na świecie tak piękne miejsca. Zachód słońca przepiękny. Dziękuję.
Wnuk, petarda. Przystojny z Niego będzie gość. I rośnie jak na drożdżach. Masz prawo być dumną Babcią. A właściwie, to wcale nie wyglądasz na Babcię! Twoje zdjęcie - piękne. Tak, jak ostatni filmik. Nie mogę się doczekać kolejnej relacji z Albanii.
Pozdrawiam bardzo serdecznie...
Dziękuję Ci, Polonko kochana, za taki przemiły komentarz. I cieszę się ogromnie, że do czytania moich wypocin siadasz sobie z filiżanką kawy, to dla mnie miła informacja, bo próbuję sobie wyobrazić Ciebie siedzącą w fotelu i czytającą mój post :) Zarzekam się, Polonko, że w ostatnim czasie w moim ogrodzie nic nie przybywa. Po prostu ja mam tego tyle, że nie jestem w stanie wszystkiego naraz pokazać i pokazuję na raty albo z przypadku, bo gdzieś przyuważę, stąd pewnie wrażenie, że to coś nowego :)
UsuńDla mnie to niesamowicie pozytywna wiadomość, że oglądanie moich zdjęć i filmów z podróży daje Ci tyle przyjemności. Przecież oprócz tego, że jest to dla mnie momentami taki swoisty pamiętnik i chętnie do tych wpisów wracam, to właśnie moi czytelnicy są w tym wszystkim najważniejsi i to też dla nich powstają te wpisy. Dlatego to, co napisałaś, jest ogromnie miłe.
Jestem dumną babcią, kocham swoje wnuki, wiadomo... I też uważam, że te moje zdjęcia wyszły wyjątkowo korzystnie, mamy takiego utalentowanego osobnika w rodzinie :)
Dziękuję Ci, Polonko, za te wszystkie Twoje słowa i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, zapraszając jednocześnie na dalszy ciąg :)
Bardzo się cieszę, że przetrwaliście wszyscy tę nieszczęsną wielką wodę bez uszczerbku na zdrowiu i majątku. To straszne co się działo i dzieje nadal.
OdpowiedzUsuńTwoje wakacje, jak widać, były fantastyczne, zauroczyły mnie miejsca, w których byłaś, zachody słońca, baseny i muzyka. Już bym się wyrywała i jechała do Czarnogóry.
Pozdrawiam.
Tak, ta powódź to ekstremalne wydarzenie i wciąż budzi kolosalne emocje. Należałoby tylko życzyć sobie, aby nigdy więcej się nie powtórzyła.
UsuńMoje wakacje były cudowne, Celu... miejsca, w których byłam na zawsze pozostaną w mojej pamięci i będę je wspominać jako fantastyczne i niesamowite.
Pozdrawiam Cię również.
What a heartfelt and intense reflection on your experience with the flooding. It’s completely understandable how such a significant event could weigh heavily on your mind and prevent you from writing. The fear and anxiety of watching the water rise, especially with loved ones living in vulnerable areas, must have been overwhelming.
OdpowiedzUsuńYes, it was an extreme experience for me, especially since I had already experienced such a cataclysm once and the trauma is still with me. Fortunately, I have it behind me now and I am trying to get back to normal.
UsuńWitam Cię serdecznie 🙋♂️
OdpowiedzUsuńRozumiem, że bardzo przeżywałaś różne emocje i uczucia związane z powodzią. Odczuwałaś zagrożenie poczucie zagrożenia i to jest zrozumiałe. I akceptuję to, co czujesz.
W moim przypadku zastosowałem wirtualizację, czyli treningu na przygotowanie się na ewentualne najgorsze scenariusze, jakie się mogłyby przydarzyć związane z powodzią. Z tego powodu mniej odczuwałem stresu i niepokoju. Skupiłem się na rzeczach, na które mam kontrolę. I także z dużym optymizmem podszedłem do tego i choć po mimo, że czasami spoglądałem na informacje o powodzi, to nie nie koncentrowałem myśli nad tym. Bardziej ze spokojem spoglądałem na te informacje o powodziach.
Dużo mi pomaga w tym wiedza psychologiczna i autoterapia, czyli pisanie dziennika terapeutycznego. Już filozofia stoicka uczy nas, że nie mamy na wszystko kontrolę i skupiać się na rzeczach, na które mamy kontrolę, co dzięki czemu lepiej radzimy sobie z różnymi trudnościami. Bardzo interesuje mnie filozofia stoicka, która jest przydatna w naszym życiu i ją także wykorzystuję w moim życiu. Jak mówił Epiktet, grecko-rzymski filozof stoicki, iż "spokój wewnętrzny przychodzi, gdy przestajesz pozwalać wydarzeniom kontrolować Twoje emocje". Epiktet także podkreślił, że "nie rzeczy niepokoją człowieka, lecz wyobrażenia o nich." To jak reagujemy na wydarzenia ma dla nas bardzo duże znaczenie. Możemy reagować ze spokojem i lepiej się na nie przygotować. Na pewno kiedyś napiszę artykuł na bloga na temat filozofii, szczególnie filozofii stoickiej, choć nie ukrywam faktu, że filozofia miała duży wpływ na rozwój psychologii z punktu widzenia historii psychologii.
Odnosząc się do dalszego postu, cieszę się niezmiernie z tego, że udało Ci się odwiedzić Albanię i Czarnogórę. Super, że masz pozytywne doświadczenia z tej niesamowitej podróży. Podróże kształcą człowieka. Pokazują inność - inny świat, kulturę, obyczaje i zwyczaje. Podróże to poznanie innych zakątków świata i jego piękna. Już miałaś okazję poznać kawałek świata. To piękne kraje, mają wspaniałą kuchnię i przepiękne miejsca, które dostarczają pełna zachwytu i radości, szczęścia i zadowolenia.
Dzięki, że podzieliłaś się z nami fotografiami z podróży. Każde zdjęcia noszą ważny przekaz - bycie w miejscu, w którym go odkrywamy, to klucz do szczęścia i radości. I że można dostrzec tyle piękna w każdym miejscu na Ziemi. Ty go znalazłaś, choć wielu osób w komentarzach na Facebooku nie znaleźli. Bo poszukałaś piękna miejsc.
Raczej jednostki nastawione na negatywizm nie dostrzegą piękna przyrody, nawet będąc w Afryce. Widzą tylko to, co negatywne. Stad też pełna ludzi negatywnych nastawionych do życia. Bo jak można coś pięknego dostrzec, jak wszystko dokoła nich jest nudne i negatywne.
I to cenię sobie u Ciebie, że cenisz sobie piękno wokół, które widzisz. 👍🙂
Z pozytywnym akcentem życzę Ci mega radości z odkrywania kolejnych zakątków świata i przesyłam Ci moc pozytywnej energii 😘🥰♥
Dziękuję Patryku za tak obszerne odniesienie się do mojego wpisu.
UsuńKwestie psychologiczne dotyczące mojego stresu związanego z powodzią, z pewnością są dla Ciebie zdecydowanie bardziej zrozumiałe i wytłumaczalne, z racji Twoich zainteresowań psychologią i związanymi z nią zachowaniami. Ale tłumaczysz to ciekawie i z zainteresowaniem przeczytałam te kwestie. Kontrolowanie emocji, to bardzo ważna sprawa... cieszę się, że radzisz sobie z tym dobrze, nie każdy to potrafi i takim ludziom, któzy sobe z tym nie radzą jest wtedy bardzo ciężko.
Co do moich emocji dotyczących wyjazdu, to jak sam dobrze zauważyłeś, zachwycam się wieloma rzeczami, widokami i otaczającą mnie naturą. Odkrywanie takich nowych miejsc to coś, co mnie uszczęśliwia, nie wyobrażam sobie inaczej.
Dziękuję Ci za Twoją dobrą energię i odwzajemniam się tym samym i serdecznymi pozdrowieniami.
Och! dziękuję za tę przepiekną fotorelację! Zachwycałam się każdym kolejnym zdjęciem. Zakochałam się w tym miejscu z samych zdjęć, więc wyobrażam sobie jakie robią wrażenie prezentowane widoki. Coś wspaniałego. Muszę dopisać sobie do listy podróżniczej. Kiedyś tam pojadę! Koniecznie. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się również, że wakacje były udane - widać pełnię szczęścia. Nie ma co się dziwić. Cudne miejsce i co najważniejsze bliscy obok. Czego chcieć więcej.
Ach idę jeszcze popatrzeć :) pozdróweczki :*
Powiem Ci, Aga, że Bałkany są cudowne. Jechałam tam bez żadnego specjalnego nastawienia, ale to co moje oczy ujrzały, to cuda świata :) Koniecznie dopisz sobie do listy marzeń i zrealizuj to, bo naprawdę warto.
UsuńMoje wakacje były wyjątkowe, cieszę się, że mam teraz co wspominać i te wspomnienia pozostaną ze mną na długo :) Uściski dla Ciebie...
Rozumiem że czasem są sytuacje które całkowicie pochłaniają uwagę. Fotorelacja piękna
OdpowiedzUsuńTak, akurat ta sytuacja była wyjątkowo stresogenna.
UsuńCieszę się, że zdjęcia Ci się podobały :)
Iwonko!
OdpowiedzUsuńPrzecudna jest Twoja relacja z Czarnogóry i oczywiście z ogrodu. Toteż Nie jestem zaskoczona, że tak bardzo martwiłaś się o swoich bliskich w czasie powodzi. Ja też ogromnie przeżywałam, kolejną katastrofalną powódź w dolnośląskim. Podziwiam Twój ogród i nie zauważyłam jeszcze jesiennych oznak.
Czarnogóra, niezaprzeczalnie jest mała, ale ten bałkański klejnot ma moc, jeśli chodzi o oszałamiające krajobrazy, piaszczyste plaże i zabytkowe miasta. Iwonko! Wszystkie trzy wyglądacie przecudnie. Fantastyczne z Was laski.
Ściskam mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję, Lusiu, bardzo... Powódź, to rzeczywiście było traumatyczne przeżycie, tym bardziej, że u mnie nie pierwsze, więc już wiedziałam czym może się skończyć w najgorszym przypadku.
UsuńA ogród? Masz rację... jakoś na razie nie wygląda specjalnie szaro, jeszcze trochę kolorów w nim gości.
Co do Czarnogóry, to prawda. Wciąż nie mogę przestać wspominać... te widoki, ciepła woda, plaża :)
Same szczęśliwe chwile :) Dziękuję Ci również za pochwałę moich trzech pokoleń, to bardzo miłe :)
Również gorąco i serdecznie Cię pozdrawiam i uściski przesyłam.
En primer lugar me alegra que toda tu familia se encuentre bien y no les haya afectado las inundaciones. Me ha encantado ver tu reportaje de Montenegro y creo que también me gustaría conocerlo, las puestas de sol se ven preciosas, tanto como las tres generaciones. Te dejo un abrazo y espero tu siguiente entrada de Albania.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias Teresa. Vale la pena conocer Montenegro, me gustó mucho este país. Muchas gracias por elogiar a tres generaciones, es muy bonito.
UsuńPor eso te invito a leer otra entrada sobre Albania y te mando un cordial saludo.
Capisco bene l'ansia causata dai danni delle alluvioni. L'estate e l'inizio dell'autunno infatti segnano sempre la presenza di temporali violenti e non è facile stare tranquilli! Le piante però sono belle. soprattutto la tua vite a bacche blu che sto aspettando anche io in giardino.
OdpowiedzUsuńTi auguro un buon autunno!
Grazie mille. Per fortuna l’alluvione è già passata, non ci sono stati danni, ma la paura era tanta.
UsuńAuguro anche a te bellissime giornate autunnali e ti mando i miei migliori saluti.
Piękne wspomnienia i kwiaty!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wizytę i komentarz. Zapraszam ponownie.
UsuńPowódź dała nieźle w kość w naszym kraju... Przepiękna ta ketmia syryjska.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
To prawda, powódź to było traumatyczne przeżycie.
UsuńPozdrawiam Cię również.
Co prawda mieszkam bardzo daleko od terenów powodziowych bo blisko morza, ale oglądając w telewizji to co się działo to po prostu serce się krajało.
OdpowiedzUsuńA co do wyjazdu...niesamowite zdjęcia i przepiękne miejsce.
Pozdrawiam cieplutko :)
Tak, sceny pokazywane w mediach były przerażające. Ogromnie żal mi tych ludzi, którzy stracili domy, czasem bliskich... dla mnie to strasznie depresyjne przeżycie.
UsuńCo do mojego wyjazdu, to cieszę się bardzo, że zdjęcia Ci się podobały :)
Pozdrawiam Cię również...
Wspaniałe widoki, tam jest wręcz zachwycająco, a jak to musi być, widzieć i czuć to na żywo. Cieszę się, że tam byłyście, że spędziłaś tak szczęśliwie czas z ukochanymi, ogromnie się cieszę. Zbudowaliście razem przepiękne wspomnienia. To, że powódź nie dotknęła ani Ciebie, ani Twoich bliskich spowodowała ulgę, nie umiem sobie wyobrazić, jaki strach Ci towarzyszył. Pozostańcie bezpieczni, zdrowi i absolutnie baaardzo szczęśliwi. Mocno Cię przytulam. <3 :)
OdpowiedzUsuńTak, tam jest cudownie. Wciąż jeszcze jestem mentalnie w tamtych miejscach, kąpię się w ciepłym morzu, wygrzewam w słoneczku i przede wszystkim oglądam te wszystkie cudowne widoki. Trudno jest wrócić do codzienności, tym bardziej, że już zrobiło się zimno i szara jesień zagościła za moim oknem. Mam nadzieję, że jeszcze wrócą piękne dni i złota polska jesień rozgości się jeszcze chociaż na trochę :)
UsuńDziękuję Ci, kochana, za wszystkie miłe słowa pod moim adresem. Ściskam Cię mocno <3
Myśmy Czarnogórę przejechali wzdłuż i w szerz, do granicy z Bośnią i Hercegowiną, przez góry, jakimiś objazdami trafiając w cudne dzikie miejscówki... Widoki i przeżycia były zacne ✌️
OdpowiedzUsuńZazdroszczę... ja z pewnością widziałam tylko fragmenty tych cudów, a i tak jestem zachwycona :)
UsuńPiękne miejsca odwiedziłaś. Dziękuję za relację i ten zachód słońca. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTo prawda, ta wyprawa była pełna pięknych widoków. Pozdrawiam Cię również.
UsuńHibiskusy piękne. Czarnogóra jest CUDowna , wspaniałe widoki zapierające dech , można stracić głowę. Dobrze , że już spokojniej z wielką wodą ❤️
OdpowiedzUsuńRzeczywiście można stracić głowę oglądając to wszystko. A tak naprawdę, to ani zdjęcia, ani nawet filmiki nie oddają tego, co można tam zobaczyć na własne oczy :)
UsuńPowódź na szczęście już się skończyła i mogę spokojnie odetchnąć :)
Bardzo się cieszę, że spędziłaś fantastyczny, niezapomniany a przede wszystkim rodzinny urlop. Pamiętam z jakim szczęściem wspominałaś o przygotowaniach do wyjazdu i jak bardzo na niego czekałaś. Z trzech krajów w których byłaś byłam jedynie w Chorwacji, która szybko znalazła się w czołówce najpiękniejszych krajów przeze mnie odwiedzonych. W przyszłym roku chciałabym zwiedzić Czarnogórę, od wielu osób słyszałam, że tam jest jeszcze piękniej niż w Chorwacji. U Ciebie też Czarnogóra zajmuje wyższe miejsce w rankingu. Podobnie jak Ty ja również połączenie wody i gór uważam za najpiękniejszy widok świata.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powódź ominęła Ciebie i Twoich najbliższych.
Przesyłam Ci ogrom pourlopowych serdeczności i lecę kurować norweskie przeziębienie. Uściski.
Tak, cieszyłam się na ten wyjazd, jak kto głupi i czekałam jak na rozżarzonych węglach. I też się ogromnie cieszę, że się nie rozczarowałam.
UsuńPolecam całym sercem te dwa pozostałe kraje, bo widoki są niesamowite. Tak, jak pisałam, Chorwacja mnie zachwyciła, ale i Czarnogóra i Albania, to bałkańskie cuda. Dlatego z całym przekonaniem polecam Ci tam się wybrać. Choć, po tych wszystkich cudach, które widziałaś w Norwegii, jest jeszcze coś, co potrafi Cię zachwycić? :) Trochę się obawiam, że nie haha :)
Jak dobrze że powódź Cię ominęła Iwonko. Cały czas o tym myślałam. Znajomego z Kłodzka zalało i to dość solidnie. Zrobiliśmy dla niego zbiórkę. Zdjęcia z Czarnogóry jak marzenie. Te widoki i błękity. Na pewno kiedyś odwiedzę ten piękny górzysty kraj. Dziękuję za cudowną wirtualną wycieczkę.
OdpowiedzUsuńTak, na szczęście powódź mnie nie dotknęła w żaden sposób, ale jak pomyślę o tych ludziach, którzy niejednokrotnie stracili wszystko, to przerażenie mnie ogarnia. To straszny żywioł, niszczy wszystko na swojej drodze :(
UsuńPolecam Czarnogórę, Kasiu. Ale Albanię jeszcze bardziej :)
Buziaki!!!
Jakie piękne zdjęcia... po prostu zachwycają... kilka razy byłam w Chorwacji, w Czarnogórze ani razu, po takiej relacji ma się ochotę na podróż do tego kraju ;)
OdpowiedzUsuńWitaj, Justynko.
UsuńBardzo Ci dziękuję za takie miłe słowa i ogromnie się cieszę, że zdjęcia Ci się podobają.
Czarnogórę polecam, to piękny kraj.
Dziękuję za wizytę na moim blogu i zapraszam Cię ponownie.