No i jesteśmy w grudniu. Znaleźliśmy się w tym ostatnim miesiącu roku w zupełnie ekspresowym tempie, przynajmniej ja tak to odbieram. Pamiętam, jak dopiero co czekałam na wiosnę... potem - a przecież było to całkiem niedawno temu - ta wiosna, z mrozem minus 6 stopni, zniszczyła mi moje dopiero co zzieleniałe cuda i płakałam krokodylimi łzami (oczywiście w przenośni, bo łez nie było, tylko raczej złość na pogodowe wybryki).
No właśnie... mam wrażenie, jakby to było dopiero wczoraj, a tu za chwilę nadejdzie styczeń i znowu będę liczyć dni do kolejnej wiosny. No cóż, nie ma co się martwić, że czas leci tak szybko. Już dawno postanowiłam nie zawracać sobie głowy rzeczami czy zdarzeniami, na które nie mam wpływu. Tak żyje mi się zdecydowanie spokojniej i radośniej.
Komu jeszcze podoba się jedna z moich urodzinowych róż? :)
Wracając do grudniowego tematu, chciałam uprzejmie poinformować, że bardzo mnie cieszy, że jest grudzień. Lubię ten miesiąc, jak zawsze czuję podekscytowanie zbliżającymi się świętami :) W grudniu lubię wszystko, nawet szara i bura pogoda za oknem specjalnie mi nie przeszkadza. Lubię to przedświąteczne zamieszanie, wszechobecne kolędy, sklepowe kolorowe dekoracje, nawet świąteczne reklamy w telewizji nie powodują u mnie wścieku, tak jak zwykle :)
A już chwile z ubieraniem choinki i strojeniem domostwa, to dla mnie magiczny czas. Znosimy ze strychu wszystkie świąteczne dekoracje i zaczyna się szaleństwo z dekorowaniem ogrodu i wnętrza domu. Na zewnątrz działa mój mąż, ja zajmuję się naszymi wewnętrznymi metrami kwadratowymi, choć i tak najpierw czekam, aż wszystkie świetlne iluminacje zostaną, przez moją połówkę, podłączone do jednego pilota.
Dopiero wtedy następuje najmilsza dla mnie część tego zamieszania, czyli wieszanie, stawianie, poprawianie itd :) Jak ja to lubię! :)
Tymczasem zaplątały mi się jeszcze jakieś zdjęcia z ogrodu, wprawdzie aktualne, tyle że wyłącznie liściaste...
Krzew, który okazał się osmantusem kolczastym Tricolor, choć przez wiele lat byłam przekonana, że mam ostrokrzew :)
Pieris o dwubarwnych liściach
I ciemiernik cuchnący, który - jak to ciemiernik - właśnie zabiera się za kwitnienie...
Tak, tak... ciemiernik cuchnący :) Tak się niestety nazywa, bo choć kwitnie ładnie, to niezbyt ładnie pachnie. Francuskie perfumy to nie są :)
Tymczasem w domu, na sypialnianym parapecie, do ponownego kwitnienia szykuje się mój fioletowy storczyk, który całkiem nie tak dawno, bo w marcu tego roku, obsypany był kwiatami w niesamowitej ilości. Tak wyglądał wtedy...
Teraz znowu ma kilka gałązek i już widać, że tych kwiatów będzie podobna ilość.
I jak tu się nie cieszyć :)
A na innym parapecie aktualnie kwitnie sobie taka storczykowa pięknotka :)
Wracając do tematu przedświątecznego zamieszania, bo jakoś tak trudno mi się w tej chwili od tego tematu uwolnić, to zauważyłam, że im bliżej świąt, tym bardziej zanurzam się w świąteczne wspominanie. I to takie z bardzo odległych lat. Dopadają mnie wspomnienia świąt z moją babcią, kiedy jeszcze byłam małą dziewczynką.
I co czasem mnie dziwi, wiele z tych chwil pamiętam.
Pamiętam na przykład cały babciny, wigilijny jadłospis, dokładnie pamiętam, co najbardziej mi smakowało i jak wyglądał wigilijny stół. Miałam wtedy kilka lat, a późniejsze wigilie odbywały się już w moim rodzinnym domu.
Moja ukochana babcia zmarła, gdy miałam 16 lat.
A jeśli jesteśmy już w świątecznym klimacie, to pochwalę się swoją poinsecją, czyli tzw. gwiazdą betlejemską, którą wypatrzyłam w jakimś markecie...
Oczywiście muszę mieć inną, niż wszystkie, więc ta bardzo mi się spodobała :)
A chyba dwa dni później wróciłam do domu z kolejną begonią :) Jedną taką samą już mam od długiego czasu i nawet ładnie rośnie, więc skusiłam się na drugą, bo przyznacie, że te kropki na liściach są urocze. Dlatego nie mogłam zostawić jej w sklepie, tym bardziej, że zerkała na mnie i wołała: - zabierz mnie do domu - :)
Pani begonia maculata 😃
Świąteczne wspominki wciąż błąkają mi się po głowie. Pamiętam choinki w moim rodzinnym domu... dopóki żył tato, zawsze były żywe. Tato ciosał nożem końcówkę choinkowego pnia, żeby zmieścił się do metalowego stojaka. Bałaganił i śmiecił przy tym strasznie, więc mama ze ścierką, burcząc coś pod nosem, sprzątała te ociosane resztki i choinkowe igły. Uwielbiałam ten czas... do dziś pamiętam zapach żywicy, jaki się wtedy rozchodził po całym mieszkaniu. I prezenty, które wymyślaliśmy razem z bratem dla rodziców. Jakieś drobiazgi, bo pieniądze na ten cel trzeba było sobie uzbierać, odkładając dużo wcześniej jakieś małe kwoty.
A takie cudowne dekoracje znalazły się w szkółce roślin, niedaleko mojego domu. Olbrzymi Mikołaj, a obok niego jeszcze większa choinka.
Świąteczny nastrój udziela się nie tylko mi :)
Kompletując prezenty chodziłam do pobliskiej pasmanterii... tam wybierałam na prezent dla rodziców chusteczki, był taki wybór kolorów, że głowa mała. Chusteczek higienicznych wtedy nie było, tylko używało się materiałowe i te wybieraliśmy w prezencie do paczki. Jakiś kalendarzyk, grzebyk, długopis czy lusterko... takie prezenty robiliśmy rodzicom, choć mama i tak zawsze mówiła, że niepotrzebnie wydajemy pieniądze, ale ja do dziś pamiętam tę radość... nie ich, tylko swoją. Swoją radość z obdarowania :) Ile było ekscytacji w momencie rozwijania przez rodziców tych małych zawiniątek, które tak skrupulatnie przygotowywaliśmy.
Ech... jakaś sentymentalna dzisiaj jestem...
Tego kolegę z poniższych fotek też zgarnęłam ze sklepowej półki. Mam wrażenie, że w przedświątecznym czasie zamieniam się w małą dziewczynkę i w sklepie moje oczy zatrzymują się nie tylko na typowych świątecznych dekoracjach, ale także na świątecznych zabawkach. Taki duży dzieciak się we mnie wtedy budzi :)
Na razie świąteczny krasnal wylądował na kominku i chyba tam zostanie, bo widać, że czuje się tam zupełnie dobrze :)
Myślę, że w tym miejscu zakończę dzisiejszy post.
W pierwotnym zamyśle nie miał być aż tak bardzo świąteczny, ale taki właśnie wyszedł, więc trudno :)
Jeszcze, żeby nie zapomnieć, na sam koniec końców, chciałam Was zaprosić na krótką wycieczkę do mojego ogrodu. Ten spacer zrobiłam sobie ostatniego dnia listopada, więc jest jeszcze w miarę aktualny... tak naprawdę niewiele się przez te dziesięć dni zmieniło.
Tak że jeśli ktoś chce obejrzeć i jednocześnie posłuchać mojego pociągania nosem (niestety), to serdecznie zapraszam 😀
Pozdrawiam Was wszystkich i... do następnego napisania :)
El tiempo pasa demasiado rápido, y la Navidad está llegando y nos trae recuerdos bonitos y tristes. Me ha encantado ver tus orquídeas, están preciosas, tu jardín todavía tiene cosas muy lindas. Te dejo un abrazo fuerte.
Ciekawy świąteczny tekst :) Ja też czerpię radość z obdarowywania. Moja siostra kazała mi nie kupować niczego, ale nie posłucham się jej - wiem. że używa starej suszarki do włosów i przyda jej się nowa. Gdybym nie miała pomysłu na prezent, pewnie nic bym nie kupiła. Bo po co kupować jakiś drobiazg czy coś coś innego, co kosztuje często niemało a nie spodoba jej się? Pozdrawiam serdecznie :)
Dlaczego te skrzaty nie mają oczów??Już od długiego czasu mnie to dziwi:))))Jak to dobrze,że w czasach,gdy wszyscy totalnie narzekają na Święta,na pogodę,politykę,zdrowie,jedzenie,są osoby takie jak Ty,które są pozytywnie nastawione.Dlatego też postanowiłam,że jedynym problemem będzie dla mnie brak oczu u skrzatów;))))Czegoś trzeba się przyczepić,a co:)))Ewa
Czesc Iwonko! Aż się uśmiechnęłam, czytając Twój post – tyle w nim ciepła, wspomnień i tej przedświątecznej magii! Mam wrażenie, że Twoje wspomnienia choinkowych przygotowań i rodzinnych chwil przeniosły mnie na moment do mojego dzieciństwa. Tak pięknie opowiadasz, że czyta się to jak dobrą książkę!
Zdecydowanie rozumiem ten dziecięcy entuzjazm przy wybieraniu dekoracji – ten krasnal na kominku to strzał w dziesiątkę! A begonia… no cóż, wołanie "zabierz mnie do domu" działa też na mnie. 😄
Święta rzeczywiście potrafią wydobyć z nas tę dziecięcą radość, ja je uwielbiam i bardzo liboe byc w tym czasie w domu,a Twoje historie i opisy to kwintesencja tej atmosfery. Dzięki, że się tym dzielisz, to naprawdę poprawia nastrój w szary grudniowy dzień!
Pozdrawiam ciepło i nie mogę się doczekać kolejnych świątecznych akcentów od Ciebie! 🎄✨ pozdrawiam serdecznie :)
Iwonko Oczywiście, że urodzinowa róża bardzo mi się podoba, jest piękna! Storczyki masz niezwykle urodziwe i kwitną u Ciebie jak szalone. Tygryskowy to mój ulubiony:) Begonie z tymi kropeczkami są niezwykle dekoracyjne i wcale mnie nie dziwi, że je zgarnęłaś:) Osmantus mnie zaskoczył bo byłam przekonana, że to ostrokrzew.Urody nie można mu odmówić. Jest piękny i przyciąga wzrok! Jest taki świąteczny:) Coraz bardziej czuje się ten świąteczny nastrój . Udekorowane ulice i galerie handlowe, wszędzie choinki, gwiazdy betlejemskie, aniołki, światełka i piosenki...coraz więcej rozświetlonych balkonów (nasz też) I to uwielbiam:) W domu też mamy dekoracje i dużo świateł bo to zdecydowanie wpływa na dobry nastrój:) Masz piękne dekoracje i jest cudowny klimacik:) Wspomnienia grudniowe chyba też są tradycją:) my też wyciągamy fotki i ze wzruszeniem przenosimy w tamten dziecięcy czas. Okrągły stół przykryty koronkowym obrusem, nad stołem lampa naftowa, choinka ze świeczkami w klipsach, na stole wigilijne potrawy i my tacy mali ale w komplecie a teraz... No dobra...jest dobrze, jest plan co przygotujemy, będzie pachniało wszystkim, będą świąteczne piosenki i to lubię najbardziej:) Wszystkiego miłego życzę i przytulam mocno, mocno!!!
A ja JUŻ czekam na wiosnę i odliczam dni. Do ślubu miałam bukiet takich pomarańczowych róż jak pokazałaś na pierwszym zdjęciu. Natomiast robienie w przestrzeni publicznej świąt już od listopada działa na mnie jak płachta na byka. Gdy przychodzi Boże Narodzenie, to mam je już doszczętnie obrzydzone.
Pięknie u Ciebie nie tylko w ogrodzie, ale i w domu wszystko wspaniale zawsze kwitnie <3. Mój storczyk też się budzi ostatnio :). Ja zaś przeskakuję z jesiennego nastroju na przedświąteczny tak na zmianę. Coś często bywam ospała, pewnie przez pogodę i ciężko mi się wczuć w ten pozytywny nastrój w pełni. Ale pospacerowałam trochę po jarmarkach i było całkiem przyjemnie. Też w podobnym wieku straciłam babcię i też miło wspominam święta z nią spędzone.
Mam na imię Iwona. Zapraszam na spontaniczne zwierzenia o mojej pasji do ogrodu i do wszystkiego co zielone :) Bo z miłości do zieloności i do swojego obecnego życia, zaczęłam to internetowe bazgranie.
Blog zajął pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy Bloggerowy Blog Roku 2021 w kategorii DOM/OGRÓD
La navidad siempre trae recuerdos. Me gusto la imagen de papa Noel. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńEl tiempo pasa demasiado rápido, y la Navidad está llegando y nos trae recuerdos bonitos y tristes. Me ha encantado ver tus orquídeas, están preciosas, tu jardín todavía tiene cosas muy lindas. Te dejo un abrazo fuerte.
OdpowiedzUsuńCiekawy świąteczny tekst :)
OdpowiedzUsuńJa też czerpię radość z obdarowywania. Moja siostra kazała mi nie kupować niczego, ale nie posłucham się jej - wiem. że używa starej suszarki do włosów i przyda jej się nowa.
Gdybym nie miała pomysłu na prezent, pewnie nic bym nie kupiła. Bo po co kupować jakiś drobiazg czy coś coś innego, co kosztuje często niemało a nie spodoba jej się?
Pozdrawiam serdecznie :)
Dlaczego te skrzaty nie mają oczów??Już od długiego czasu mnie to dziwi:))))Jak to dobrze,że w czasach,gdy wszyscy totalnie narzekają na Święta,na pogodę,politykę,zdrowie,jedzenie,są osoby takie jak Ty,które są pozytywnie nastawione.Dlatego też postanowiłam,że jedynym problemem będzie dla mnie brak oczu u skrzatów;))))Czegoś trzeba się przyczepić,a co:)))Ewa
OdpowiedzUsuńCudne storczyki oraz gwiazda betlejemska. I bardzo fajny krasnal. ;)
OdpowiedzUsuńCzesc Iwonko! Aż się uśmiechnęłam, czytając Twój post – tyle w nim ciepła, wspomnień i tej przedświątecznej magii! Mam wrażenie, że Twoje wspomnienia choinkowych przygotowań i rodzinnych chwil przeniosły mnie na moment do mojego dzieciństwa. Tak pięknie opowiadasz, że czyta się to jak dobrą książkę!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie rozumiem ten dziecięcy entuzjazm przy wybieraniu dekoracji – ten krasnal na kominku to strzał w dziesiątkę! A begonia… no cóż, wołanie "zabierz mnie do domu" działa też na mnie. 😄
Święta rzeczywiście potrafią wydobyć z nas tę dziecięcą radość, ja je uwielbiam i bardzo liboe byc w tym czasie w domu,a Twoje historie i opisy to kwintesencja tej atmosfery. Dzięki, że się tym dzielisz, to naprawdę poprawia nastrój w szary grudniowy dzień!
Pozdrawiam ciepło i nie mogę się doczekać kolejnych świątecznych akcentów od Ciebie! 🎄✨ pozdrawiam serdecznie :)
Iwonko
OdpowiedzUsuńOczywiście, że urodzinowa róża bardzo mi się podoba, jest piękna!
Storczyki masz niezwykle urodziwe i kwitną u Ciebie jak szalone. Tygryskowy to mój ulubiony:)
Begonie z tymi kropeczkami są niezwykle dekoracyjne i wcale mnie nie dziwi, że je zgarnęłaś:)
Osmantus mnie zaskoczył bo byłam przekonana, że to ostrokrzew.Urody nie można mu odmówić. Jest piękny i przyciąga wzrok! Jest taki świąteczny:)
Coraz bardziej czuje się ten świąteczny nastrój . Udekorowane ulice i galerie handlowe, wszędzie choinki, gwiazdy betlejemskie, aniołki, światełka i piosenki...coraz więcej rozświetlonych balkonów (nasz też) I to uwielbiam:)
W domu też mamy dekoracje i dużo świateł bo to zdecydowanie wpływa na dobry nastrój:)
Masz piękne dekoracje i jest cudowny klimacik:)
Wspomnienia grudniowe chyba też są tradycją:) my też wyciągamy fotki i ze wzruszeniem przenosimy w tamten dziecięcy czas. Okrągły stół przykryty koronkowym obrusem, nad stołem lampa naftowa, choinka ze świeczkami w klipsach, na stole wigilijne potrawy i my tacy mali ale w komplecie a teraz...
No dobra...jest dobrze, jest plan co przygotujemy, będzie pachniało wszystkim, będą świąteczne piosenki i to lubię najbardziej:)
Wszystkiego miłego życzę i przytulam mocno, mocno!!!
A ja JUŻ czekam na wiosnę i odliczam dni.
OdpowiedzUsuńDo ślubu miałam bukiet takich pomarańczowych róż jak pokazałaś na pierwszym zdjęciu.
Natomiast robienie w przestrzeni publicznej świąt już od listopada działa na mnie jak płachta na byka. Gdy przychodzi Boże Narodzenie, to mam je już doszczętnie obrzydzone.
Pięknie u Ciebie nie tylko w ogrodzie, ale i w domu wszystko wspaniale zawsze kwitnie <3. Mój storczyk też się budzi ostatnio :). Ja zaś przeskakuję z jesiennego nastroju na przedświąteczny tak na zmianę. Coś często bywam ospała, pewnie przez pogodę i ciężko mi się wczuć w ten pozytywny nastrój w pełni. Ale pospacerowałam trochę po jarmarkach i było całkiem przyjemnie.
OdpowiedzUsuńTeż w podobnym wieku straciłam babcię i też miło wspominam święta z nią spędzone.