Polecane posty

184. Czas ciemnych myśli

Samo słowo "luty" ma dla mnie smutny wydźwięk. Wciąż kojarzy się z zimą i to nawet jeszcze taką solidną. Przysłowie zapamiętane ze szkoły podstawowej i z moich dziecięcych lat, to "idzie luty, podkuj buty", co tłumaczę sobie, jako potrzebę wciąż zimowego zadbania o ciepłe odzienie i obuwie, bo ostra zima jest jeszcze przed nami.

Ale to nie to... nawet nie to przytłacza moje myśli. Do zimy czas było przecież przywyknąć, tak naprawdę ten trudny czas doskwiera nam już od listopada, a ja przecież jakoś daję sobie radę z krótszym dniem i ciemnościami za oknem. "Jakoś" to dobre określenie... bo przecież jakoś dawać radę sobie trzeba.

Tym bardziej, że patrząc na to z drugiej strony, luty to ostatni w pełni zimowy miesiąc, przynajmniej jeśli chodzi o kalendarzowe pory roku. W marcu nadchodzi już Pani Wiosna i ta świadomość jest budująca i pocieszająca, nawet jeśli będą temu towarzyszyły opady śniegu. Ale to czysto teoretyczne rozważania, może nie będzie tak źle?

Ogrodowy jeżyk też jest chyba podobnego zdania, choć jego mina wiele nie mówi...

Patrząc na to z drugiej strony, wiosna pchała się już drzwiami i oknami, wbrew temu co było widać w kalendarzu, czyli w momencie kiedy zrywałam z kalendarza wciąż jeszcze styczniowe kartki. Bo nie wiem, jak Wy, ale ja wciąż hołduję zasadzie obowiązkowego posiadania takiego kalendarza, z którego codziennie zrywam jedną kartkę i zaglądam co też będzie się działo następnego, kalendarzowego dnia.

Styczeń w tym roku okazał się wyjątkowo przychylny dla pierwszych wiosennych cebulaków. Wszystkie te zieleninki zaczęły się wynurzać z ziemi i zaglądać, co też tam słychać na zewnątrz. Wbrew roślinkowemu rozsądkowi, bo jeszcze nigdy w swojej kilkunastoletniej karierze ogrodowej, nie widziałam w styczniu wychylających się śmiało z ziemi krokusów, hiacyntów, narcyzów, a nawet liści zimowitów. 

Można oszaleć patrząc na to wszystko...




Róże, które zastygły jesienną porą, wciąż wyglądają tak samo i trwają niezmiennie w takiej samej postaci... 

... a ciemierniki jakoś nie spieszą się do rozwinięcia swoich kwiatów, choć - nie powiem - chętnie bym je ujrzała w całej ich okazałości. Czyżby czuły, że to jeszcze nie ten moment? Że jeszcze nadejdzie niezbyt lubiana przez cały ogród aura? I choć nie są specjalnie wrażliwe na niskie temperatury, także zastygły w jakimś oczekiwaniu na coś lepszego...


Za to krzewy zdecydowanie budzą się do życia... na pierwszej fotce rozwija się już sorbaria, a na drugiej - nie wiem... nie pamiętam, który z tych krzewów wtedy sfotografowałam, ale nabrzmiałe pąki są na nim zupełnie wyraźne :)


Nie lubię teraz samej siebie. Moje pozytywne myślenie wyparowało bez ostrzeżenia, moja radość z codzienności zasnuła się ciemnymi chmurami i nawet nie wiem, co mam pisać, tak szczerze, bo trudno jest wylewać z siebie słowa, kiedy nie lubię siebie samej. I nie będę udawać, że wszystko jest ok. 

Wiem, że to się zmieni... wiem, że potrzebuję trochę czasu, żeby oswoić czarne myśli, ale w tym momencie jest, jak jest. Myślę, że jest mi podwójnie ciężko. Kiedy na co dzień myśli się pozytywnie, a wdzięczność jest tym uczuciem, które towarzyszy mi w mojej codzienności niezmiennie, to ten aktualny stan odbieram dubeltowo... Ogromnie źle się z tym czuję, mam wrażenie, że przechodzę teraz jakiś sprawdzian z mojej umiejętności pozytywnego myślenia. Uruchomiłam już swoją wyobraźnię i swoje pozytywne kreowanie rzeczywistości, ale w obecnej sytuacji jest to niezmiernie ciężka praca nad sobą i swoim samopoczuciem... Nawet nie wiem, czy nie ponad moje siły.

Piszę ten post oczywiście etapami, pierwszą jego część napisałam już jakiś czas temu, wiosna wtedy była mi w głowie i wypatrywałam wiosennych znaków na ogrodowych rabatach. Ale niestety, Pan Mróz zagościł znowu między zieleninkami i przyozdobił je na biało. I choć ładnie to wygląda, to trochę serce się ściska, bo wiem, że roślinki tego nie lubią. Kurczą się z zimna, zwijają swoje zielone listki w precelki i nie wyglądają na szczęśliwe.









Ciemierniki nadal nie kwapią się do rozkwitu, a poza tym mam wrażenie, że ściśnięte mrozem skurczyły się jeszcze bardziej....

Igiełki białego szronu wyglądają chyba najlepiej na zeszłorocznych suchelcach i zastygłych jesienią różach :)




A najbardziej mi żal tych tegorocznych świeżych przyrostów, które wyjrzały na powierzchnię z wielką nadzieją na ciepełko ...




... a także pąków magnolii, choć myślę, że te jednak sobie poradzą :)


Mam teraz gorsze dni, nie ukrywam. Mam i będę miała. Ma tu być szczerość, więc będzie. Gdzieś uleciał mój optymizm, a moje kreowanie rzeczywistości schowało twarz w dłonie i spomiędzy jego palców widzę tylko szyderczy uśmiech. Boli mnie on i uwiera.

Ale nic nie poradzę, że jest, bo jest i już. Musi minąć ten czas, muszę uzbroić się w cierpliwość i poczekać, czy te wiadomości będą dobre, czy złe. Głęboko wierzę, że będą dobre, ale z tyłu głowy siedzi gdzieś ta myśl, że może akurat nie? Staram się trzymać tego optymizmu jak mocnego sznura nad przepaścią, ale nie jest to łatwe.

Wyszukuję sobie pocieszajki. Wypatruję też choć krótkiego pobytu gdzieś w słońcu i idealnie byłoby, także w ciepłej morskiej wodzie... muszę, bo zimowe klimaty za oknem deprymują mnie dodatkowo. Potrzebuję teraz tego wyjątkowo, jak nigdy wcześniej. Muszę sprawić sobie jakąś solidną przyjemność... zresztą kiedy, jak nie teraz? Chyba nie ma na co czekać, prawda? Odkładanie radości na później, to nie jest dobre rozwiązanie. Trzeba byłoby mieć tę gwarancję, że to "później" nadejdzie... A takiej gwarancji nikt nam nie da :(

Zakończę to jednak pozytywnym akcentem... a co może być w tej chwili najlepszym pozytywnym akcentem, jak nie pierwsze zapowiedzi nadchodzącego przedwiośnia? W tej chwili nic innego nie przychodzi mi do głowy :)

Dlatego, proszę bardzo... pierwsze ranniki, jak słoneczka, zażółciły się na rabatce. Piękny widok :)


Na dziś to tyle, nie będę więcej smęcić... 

Do następnego napisania, kiedyś tam... i wszystkiego dobrego dla Was 💔



Komentarze

  1. Z ogromną przyjemnością przeczytałam twój wpis. Ja też w okresie zimowym jakoś tam funkcjonuję. Jestem jak pół śnięty niedźwiedź, który najchętniej przespał by zimę. U mnie liście krokusów i tulipanów wyglądają z ziemi już w grudniu i tak trwają do wiosny. Pierwszego roku martwiłam się o nie ale one dają sobie radę. Może przez lżejszą zimę? Bo dawniej to siedziały pochowane do końca lutego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ciężko jest zimą. Zieleninki wychylają się już do słońca, ale teraz akurat są u mnie zasypane śniegiem, zima nie odpuszcza :) Czekamy na słonko i na cieplejsze dni :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  2. Rośliny są przyzwyczajone do zimy. Kurczą się, bo to jest ich obrona i praktyczne działanie na spadek temperatury. Moje bodziszki też pokurczone, ale zielone i wiem, że mają się dobrze, tylko tak właśnie radzą sobie z mrozem. Ściskam Cię bardzo serdecznie i życzę dobrych wiadomości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwijają się tak, jakby chciały ochronić przed zimnem resztki tej swojej zieloności :)
      Dziękuję, czekam na te wiadomości, mam nadzieję, że będą dobre...

      Usuń
  3. Oj... faktycznie widać po tym wpisie, że ta ponura aura mocno Cię przygniotła... Na mnie pogoda nie ma takiego wpływu, słońca nie jestem jakoś bardzo spragniona, a już na pewno nie takiego upalnego jak w środku lata. Lubię zmienność pór roku i doceniam wszystkie jej przejawy. Natomiast owszem, przy bardzo uciążliwej pogodzie, jak na dworze wiatr, deszcz itd, to szukam sobie miłych zajęć w domu. Jak wiesz, lubię rozmaite prace plastyczne, więc zawsze coś do ulepienia czy namalowania sobie wynajduję :). Ale ostatnio dopadło nas z mężem potężne przeziębienie (wykluczone grypa, covid, rsv, koklusz itp, a jednak kaszel i katar okropne przez dwa tygodnie, u męża z gorączką) - dużą ulgę przynosiły kąpiele w wannie z dodatkiem kilograma jodowanej soli. Puszczamy prysznic do wanny i mamy od razu parówkę. To tak w nawiązaniu do tych kąpieli w ciepłej morskiej wodzie, o których piszesz :). Czuję się już trochę lepiej, ale jakaś jestem po tej chorobie blado-szara, więc pomyślałam o zorganizowaniu sobie serii zabiegów relaksująco-kosmetycznych. Ja wolę we własnej łazience, ale można wybrać się na seans do jakiegoś SPA. W lutym zwykle jeździliśmy na Węgry do ciepłych term, taki tydzień dobrze nam robi (chociaż tam głównie siedzimy w basenach termalnych, jemy pyszne rzeczy i spacerujemy) , ale tym razem choróbsko pokrzyżowało nam plany, więc robimy sobie seanse w domu. Jest więcej czasu na zadbanie o cerę, włosy itd, zrobienie maseczek czy automasażu. W ciągu roku mało uwagi poświęcam kwestiom urodowym, ale jest to jakiś pomysł na czas przymusowego siedzenia w domu. Zabrałam się też za przesadzanie roślin doniczkowych, bo niektóre jakoś źle zniosły czas jesienno-zimowy, więc przyśpieszyłam nieco te zabiegi.
    Trzymaj się, Iwonko, wiosna się zbliża wielkimi krokami, ani się obejrzymy jak zacznie się pełną parą ogrodowanie!
    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda pogodą i aura aurą, Małgosiu, ale jakoś daje sobie z tym radę. Niestety, również negatywne wiadomości mnie dopadły i to jest głównie powodem mojego nastroju. Wydawało mi się, że gdzieś tam między wierszami to ujęłam, ale chyba zbyt mało czytelnie.
      Ale to, że obecna pogoda nie wprowadza mnie w pozytywny nastrój, to też prawda.
      Życzę Tobie i Twojemu mężowi dużo zdrówka, nic tak człowieka nie uziemia i nie deprymuje, jak choróbsko. Mam nadzieję, że już jest całkiem ok. Ja nie mam problemu z zagospodarowaniem sobie wolnego czasu, absolutnie nie. Czasem nawet mam tego czasu za mało na to wszystko, co chciałabym zrobić. Jak już nadejdą do mnie dobre wiadomości, to mam nadzieję, że ten zły i przygnębiający nastrój mi minie...
      Mocno Cię ściskam, Małgosiu i serdecznie pozdrawiam. Dziękuję za wszystkie cenne rady...

      Usuń
  4. Iwonko co to za czarnowidztwo? Ne pasuje do Ciebie zupełnie. Jakbym mogła to bym Tobą potrząsnęła. Dziewczyno ciesz się tym, co masz. Zdrowie i spokój są najważniejsze, a pogoda zmienna, za kilka miesięcy będziemy narzekać, że nam za gorąco. Może załóż sobie jakiś dzienniczek lub wrzucaj w słoiczek kartki i pisz codziennie jedną rzecz, za którą jesteś wdzięczna danego dnia. Zobaczysz po dłuższym czasie ile się tego nazbiera. Ściskam serdecznie i życzę poprawy nastroju. P.S. Też mam kiepskie samopoczucie, ale pisząc pozdrowienia dla kogoś, uśmiecham się do monitora tak jakbym uśmiechała się do tej osoby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie czarnowidztwo, Lenko. To złe i niedobre wiadomości.
      Napisałaś, ciesz się tym co masz... zdrowie jest najważniejsze. No właśnie, jest najważniejsze i stąd moje ciemne myśli. Bo to nie moje kaprysy i nieuzasadnione smuteczki, no tak się właśnie zdarzyło. Dlatego potrząśnięcie mną nic nie da. A wdzięczność nie jest mi obca już od dawna. Jeśli czytałaś moje wcześniejsze wpisy, to wiesz, że umiem być wdzięczna za wszystko co do tej pory dostałam od wszechświata.
      Co do pogody, to odrębny temat i ja mam akurat tak, że na gorąco narzekać nie będę, nigdy nie narzekam, bo lubię.
      Dziękuję za rady i serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  5. Ojej, widzę, że dopadła CIę zimowa chandra.
    Mam nadzieję, że szybko się z niej otrząśniesz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie zimowa chandra, ale niech będzie :)
      Dziękuję za dobre słowo...

      Usuń
  6. Iwonko Kochana
    Przeczytałam ten post trzy a może i cztery razy i chyba po raz pierwszy mam problem żeby napisać komentarz bo mam dziwną pustkę w głowie i ciarki na skórze.
    Przyzwyczaiłaś mnie do swojego optymizmu, pozytywnego postrzegania świata a teraz Twoje słowa budzą we mnie niepokój:(
    Wiem, że to nie zima, krótkie dni czy szarości rozwaliły Twój poukładany świat. Domyślam się na co czekasz i jestem przekonana, że to będzie dobra wiadomość,taka która przywróci radość i tego życzę z całego serca!
    Czasami życie wystawia nas na próbę i to jest bardzo trudne doświadczenie ale wiem, że dasz radę. Nie jesteś sama!
    Jeszcze trochę i zmieni się wszystko dookoła. Ożyje ógrod, który tylko czeka na cieplejsze dni i więcej słonka.
    Zimowe fotki też mają swój urok ale chyba już tęsknimy za kolorami.Jakaś dziwnie długa ta zima...
    Iwonko, wspieram Ciebie myślami, przytulam mooocno i przesyłam mnóstwo dobrej energii!!!
    Buziaki gorące ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wiem, że wszystkich przyzwyczaiłam do optymizmu, samą siebie również. Może dlatego jest mi tak ciężko i dlatego napisałam, że siebie nie lubię, bo to dla mnie nie jest normalny stan. I nie lubię takiego stanu, kiedy jakaś tam ciemna myśl mnie dopada i mimo, że zgodnie ze swoim pozytywnym myśleniem i wiecznym stanem wdzięczności, nie umiem się od niej opędzić. Staram się nie myśleć i tłumaczyć sobie, że dopóki nic nie wiadomo na pewno, nie ma się co zamartwiać, ale jest to naprawdę trudne. Wciąż z tyłu głowy jest ta myśl.
      I wiesz o tym, bo Ci to powiedziałam, że jako pierwsza prawidłowo wyłowiłaś spomiędzy mojej pisaniny, że tak naprawdę, to przecież nie ta aura, a może bardziej nie przede wszystkim ta aura ma na mnie wpływ. Fakt, że ona nie sprzyja mojemu pozytywnemu myśleniu, ale to przecież nie to. Kilkadziesiąt takich zim już przeżyłam i to niejednokrotnie gorszych i dałam spokojnie radę, więc to nie to...
      Dziękuję, że jesteś i wspierasz. To dla mnie ogromnie ważne.
      Mocno przytulam!!!

      Usuń
    2. Kochana moja
      Trochę zdążyłam już Ciebie poznać, trochę na pewno pomaga mi mój zawód, trochę też to, że czytam sobie powoli i analizuję tekst a w nim jest wiele informacji. Może nie są podane na wprost ale są i wystarczy się wczytać.
      Nastrój doskonale rozumiem, wiem co znaczą dręczące myśli, których mimo usilnych starań nie można się pozbyć bo wracają jak upiorne natręctwa i w końcu powalą nawet największego optymistę.
      Przerobiłam to mniej więcej rok temu. Udawałam twardzielkę ale w rzeczywistości wcale nią nie byłam. Próbowałam sobie dodawać siły, pocieszać, układałam scenariusze na przyszłość. To było moje i tylko moje bo siedziało w mojej głowie. Dopiero dobre wiadomości przywróciły radość życia.
      Wiem, że u Ciebie wszystko będzie dobrze. Jestem nawet o tym przekonana. Współczuję Ci tego co przechodzisz teraz. Żebym nie wiem co tu napisała, to i tak nie uwolnię Ciebie od tych plączących się po głowie myśli.
      Ale wspieram i jestem z Tobą!!!
      Mooocno przytulam!!!

      Usuń
    3. Tak, wiem... nasze rozmowy dużo dają, żeby się poznać. I cieszy mnie ogromnie to, że umiesz czytać u mnie między wierszami i wyczuwasz moje nastroje i odczucia.
      Wiem, że mnie rozumiesz i wiem dlaczego nie miałaś i nie masz z tym problemu. Ja też czekam na takie dobre wiadomości. I oczywiście twardzielkę też udaję, bo tak mi wygodniej... założyć maskę na twarz i uśmiechać się do świata. Ale z drugiej strony odpycham od siebie te złe myśli.
      Skoro wiesz, że będzie dobrze, to tego się trzymajmy :)
      I dziękuję, że jesteś <3

      Usuń
  7. Iwonko, na samym początku ustalmy fakty, czyli: wszystko kiedyś mija - nawet najdłuższa żmija! Trzymaj się tego jak tonący deski ratunkowej, a w międzyczasie bądź dla siebie wyrozumiała, rozpieszczaj się, dogadzaj, ale też nie samobiczuj i nie obwiniaj o to, że masz spadek formy. To nie jest nic złego, ba! To nie jest nic nienaturalnego - jesteś TYLKO człowiekiem, nie wyzutym z uczuć androidem. Bardzo dobrze, że otwierasz się na swoich czytelników i nam o tym tutaj piszesz - jestem pewna, że w tym momencie zaczynają spływać do Ciebie falami dobre i cieple myśli ze wszystkich stron Polski, ale też świata. My, ludzie, potrzebujemy więcej takiej autentyczności w relacjach na co dzień. Wielu ciągle panicznie boi się przyznać, że ma gorszy czas, bo raz: wydaje im się, że wszyscy wokół świetnie sobie radzą z rzeczywistością, a dwa: chcą uniknąć łatki słabeusza czy marudy.
    Jako samozwańcza ciocia dobra rada miałam Ci radzić, żebyś sobie teraz pofolgowała, skoro masz gorsze dni, odpuściła co nieco, ale też może rozważyła jakiś wyjazd w "ciepłe kraje", bo to na pewno pozwoliłoby naładować Ci baterie i z nową energią wkroczyć w marzec, który przecież jest tuż za rogiem!
    Nie bardzo wiem, o co chodzi z tymi dobrymi bądź złymi wiadomościami, ale oczywiście przyłączam się do Ciebie i trzymam kciuki, aby wszystko było dobrze.
    I choć nie mogę napisać, że doskonale wiem, co odczuwasz, bo ja akurat mam teraz fazę na "doceniam każdy dzień życia i cieszę się nim, nawet jeśli jest bury i ponury, jak teraz", to jednak myślę o Tobie ciepło i smutno mi, że Tobie smutno, i że nie układa się tak, jak powinno.
    Pomimo tego, że dzień już znacznie się wydłużył, to jednak szarówka zaraz zacznie zapadać, więc uciekam, bo czeka mnie jeszcze sprzątanie domu, i chciałabym, aby Połówek wrócił z pracy do czystego i pachnącego.
    Ściskam Cię mocno i życzę poprawy nastroju, a także samych dobrych wieści i wydarzeń na resztę roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję Ci bardzo, jesteś kochana. Najgorsze jest, że tak naprawdę ta podła pogoda tylko dokłada mi smuteczków, a właściwy smuteczek to właśnie to oczekiwanie na wiadomość... sama jeszcze nie wiem, jaką i to mnie martwi. To znaczy życzyłabym sobie, żeby była tylko i wyłącznie pozytywna i tak staram się myśleć, ale też z tyłu głowy cały czas gdzieś tkwi, a co jeśli jednak nie?
      O tym wyjeździe w ciepłe kraje myślę coraz intensywniej, mimo wszystko, bo potrzebuję tego chyba teraz jak kania dżdżu...
      Nie było mi łatwo otworzyć się tutaj i napisać to, jednocześnie nie artykułując o co tak naprawdę chodzi. Poza tym nie lubię siebie narzekającej i marudzącej, choć przecież czasem tak mam, jak każdy. No cóż, skoro ma być tu szczerze, to czasem musi być i tak.
      Bardzo Ci dziękuję za tę dawkę dobrej energii i dobre słowa, miło było czytać te wszystkie pozytywne myśli. Mam nadzieję, że to wszystko minie, a właściwie to jestem pewna, że minie, jak moja wiadomość okaże się pozytywna :)
      Mocno Cię przytulam!!!

      Usuń
  8. Nasz optymizm też musi mieć czasem chwilę na urlop. Zimowa pora nie skłania do trzymania tego sznura na którym znajdują się wszelkie pokłady optymizmu, chęci i dobrego nastroju. Nasze życie jest nieustanną sinusoidą lepszych i gorszych momentów, wszak jak to mówią "po każdej burzy wychodzi słońce". Na mnie zima też nie działa dobrze. Te długie wieczory w towarzystwie sztucznego światła, brak kwiatów, zieleni i pięknego nieba w ogrodzie oraz okolicznych polach, nieustanne zimno i konieczność dogrzewania się dzbankami herbaty kompletnie nie są dla mnie, a przynajmniej na dłuższą metę. Jedyne co mnie cieszy to fakt, że teraz te zimy są zdecydowanie łagodniejsze... i niech tak już będzie do naszej wytęsknionej wiosny!
    Wszystkiego dobrego Ci życzę, Iwonko, i pozdrawiam bardzo serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Maks, pozwoliłam swojemu optymizmowi trochę pourlopować, niech odetchnie od nieustannego czuwania na baczność :) Niestety, każdy z nas jest tylko człowiekiem, a może stety? Nie zawsze jest tak, że banan na naszej twarzy jest nieodłączny, choć dla mnie to jest nielubiana sytuacja, z reguły mój optymistyczny nastrój gra jednak pierwsze skrzypce.
      Najbardziej brak mi słońca i... dobrych wiadomości. Mam nadzieję, że jedno i drugie zjawi się u mnie w miarę szybko.
      Dziękuję, Maks, za życzenia i pozdrowienia. Twoje dobre słowo ma dla mnie ogromne znaczenie...

      Usuń
  9. Witaj środkiem lutego
    I ja pamiętam z dzieciństwa to przysłowie "idzie luty, podkuj buty".
    I chociaż i u mnie też smuteczki, ale uśmiecham się do Ciebie. Za chwile przyjdzie Wiosna i na pewno uśmiechniesz się do niej z wzajemnością.
    Tak, styczeń był wyjątkowo ciepły. I u mnie wszystko zamarło... Róże trwają tak aż od jesieni.
    A pierwsze też uśmiechnęły się do mnie ranniki. One potrafią rozgonić ciemne, szare chmury...
    Pozdrawiam mgnieniem Pani Zimy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uśmiech, Ismeno. Do wiosny z pewnością się uśmiechnę, jak tylko nadejdzie.
      Ranniki są super, u mnie kwitną nawet przed przebiśniegami. Pięknie się żółcą na rabatach.
      Również Cię serdecznie pozdrawiam. I dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
    2. Życzę Ci radości z coraz dłuższego dnia

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję, Ismenko.
      A komentarzy nic nie zjada, mam po prostu włączoną moderację :)

      Usuń
  10. Iwonko, przyleciały już żurawie! Więc wiosna za progiem:) Ostatnio czytałam "Wielką samotność" Kristin Hannah - cudowna (polecam)! Akcja dzieje się na Alasce - jak tam ludzie zmieniali się podczas nocy polarnej i wielkiej zimnicy! Oj, dobrze, że mieszkam w takim klimacie, że są pory roku i zawsze wschodzi słoneczko:))) To taka pocieszajka, że mogło byc gorzej:)))
    Piękne zdjęcia - zapatrzyłam się na oszronione roślinki:)
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedne te żurawie, teraz z pewnością się męczą w tym śniegu i siarczystym mrozie...
      Generalnie też często stosuję metodę cieszenia się z tego, że przecież zawsze mogło być gorzej, ale powiem Ci, że w tym konkretnym przypadku niekoniecznie mi to pomaga...
      Dziękuję za pochwalenie zdjęć, zawsze staram się, że były przynajmniej interesujące :)
      Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  11. Kochana, niezmiernie mi przykro, że przechodzisz teraz gorszy moment i borykasz się z problemami. Doceniam również Twoją szczerość i to, że dzielisz się z nami tym co Cię gnębi. Mam nadzieję, że wiadomości na które czekasz okażą się tymi dobrymi, wierzę w to i trzymam za to kciuki. Musimy być dobrej myśli bo po co być złej? Jeżeli jest szansa na to, że uda Ci się gdzieś wyjechać to jedź! Odetniesz się chociaż trochę od tego co tak Cię uwiera i niepokoi i wrócisz w lepszym humorze. Zbliżająca się wiosna przyniesie nam wszystkim pociechę, mam nadzieję że do tego czasu otrzymasz dobre odpowiedzi na pytania, które Cię nurtują i wejdziesz w tę piękną porę roku raźnym krokiem a nawet radośnie podskakując. Kochana, całym sercem wierzę w to, że wszystko będzie dobrze. Wiem, że nie znamy się osobiście ale jeśli jakoś mogłabym Ci pomóc to poprostu daj mi znać. Póki co zaparzę sobie wielki kubek herbaty z cytryną i będę Ci wysyłać tony dobrych myśli. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz chociaż teraz jestem smutna Twoim smutkiem ❤️. Przytulam Cię mocno, bądź dla siebie dobra i łaskawa i buduj codzienność z samych miłych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, kochana, że Ty też prawidłowo odebrałaś moje narzekania i zrozumiałaś, że pogoda jest tylko tym co dodatkowo mnie dobija, a nie główną przyczyną moich smuteczków :( Czekam wciąż na te wiadomości, bardzo oczekuję dobrych, chciałabym, żeby były tylko takie i tak naprawdę to czekanie jest w tym wszystkim najgorsze. Dziękuję za trzymanie kciuków i oczywiście staram się bardzo być dobrej myśli.
      I dziękuję Ci za chęć wsparcia i pomocy, to ogromnie miłe. Te niektóre moje blogowe znajomości są niesamowite, przerodziły się w taką niesamowitą sympatię, że czasem samej trudno mi w to uwierzyć. Dziękuję za Twoje dobre myśli i dobrą energię oraz za przytulasy, bardzo to dla mnie krzepiące kiedy czytam takie słowa.
      Mocno, mocno Cię przytulam i gorąco pozdrawiam. Z Twoich słów czerpię wielką siłę...

      Usuń
    2. Iwonka jak się masz? Jak się czujesz? Myślę o Tobie często, często też zaglądam tutaj żeby sprawdzić czy pojawił się już nowy wpis zatytułowany "Czas jasnych myśli". Pozdrawiam Cię i przytulam w myślach.

      Usuń
    3. Jestem, jestem, wciąż czekam na te lepsze dni. Nie jest źle, powiedziałabym nawet, że w miarę upływu czasu, jest lepiej i te myśli są w mojej głowie coraz rzadziej. Niestety, jeszcze trochę czekania przede mną, ale daję radę :) Trochę spbie planuję kolejny wyjazd, ta myśl mnie ogromnie pociesza i mam nadzieję, że uda się ten plan zrealizować. Przynajmniej mam jakiś cel :)
      Dziękuję, że jesteś!!!

      Usuń
  12. Iwonko, obniżony nastój i przygnębienie o tej porze roku dopada wielu z nas. Sama dolegliwie odczuwam brzydką, dżdżystą jesień, która ma dołującą aurę, a po niej przychodzi ponura, niby-zima, która dłuży się w nieskończoność. Do dobrego, radosnego życia (oprócz najbliższych mi ludzi) potrzebuję SŁOŃCA, którego w okresie późnej jesieni i niby-zimy - jak na lekarstwo!!! Dlatego ten czas w roku wysysa ze mnie energię :-( Trzyma mnie w pionie praca zawodowa, która pochłania połowę dnia... i fajni ludzie, z którymi mam szczęście pracować. Jak będzie kiedyś, gdy przejdę na emeryturę nie wiem... Może wdrożę w życie swe pragnienie, które wypowiadam o każdej jesienno-zimowej porze, że najchętniej ten okres roku przespałabym jak niedźwiedzie, tylko gawrą będzie moje zacisze domowe ;-)) Chciałabym Ci dodać jakiejś otuchy, ale jedynym antidotum są chyba te nawet najmniejsze przyjemności, o których piszesz, by zadbać, zatroszczyć się o siebie. Ja przełamywałam złe nastoje w styczniu wyjściem na koncert KORTEZA, którego uwielbiam. Zafundowałam sobie również masaż tajski i serdecznie Ci go polecam. Chodzę też co drugi dzień na długie spacery z ukochaną Luną i to przewietrzenie głowy też dobrze mi robi :-)) Dzielę się z Tobą tym, co mi pomaga i trzyma w pionie... daleka jestem od jakichkolwiek rad, bo każdy z nas ma inne potrzeby. Przesyłam Ci moc pozytywnych myśli, bo Kochana - nie jesteś sama! Jest nas więcej i damy radę! Życzę Ci samych dobrych wiadomości, a tuż tuż już marzec, który przynosi wiosnę! Wraz z nią dłuższy dzień, więcej słońca i powoli wyruszymy do ogródków, a to działa jak lek na stęsknione za zielenią i kwiatami ogrodnicze dusze!
    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam gorąco.
    Do usłyszenia Iwonko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wisz, Anitko, o tym przespaniu jak niedźwiedź, to masz dużo racji i w pełni to popieram. Też najchętniej bym przespała ten czas, ale cóż... wiem, że się nie da. I gdyby to tylko o pogodę chodziło, ale to tak nie do końca. Czekanie na dobre-złe wiadomości jest w tym wszystkim najgorsze, jeszcze zwłaszcza wtedy, kiedy w grę wchodzi zdrowie. Ale cóż, cały czas trzymam się myśli, że te wiadomości będą jednak dobre i mój niedobry i smutny nastrój minie bez śladu. Dziękuję Ci za Twoje rady. Masz rację, każdy ma swoje i z reguły inne sposoby na pokonywanie chandry, ale starałaś się pomóc i ja to ogromnie doceniam. Dziękuję Ci za każde dobre słowo i za każdą pozytywną myśl... dobrą energię wyczuwam od Ciebie mimo dzielącej nas odległości.
      Gorąco Cię pozdrawiam i serdecznie przytulam.

      Usuń
  13. Cześć Iwonko :) „Czytając Twój wpis, czuję, jak bardzo ten luty Ci doskwiera… Ale wiesz co? To dobrze, że pozwalasz sobie na te emocje, bo nie da się zawsze być na 100% pozytywnym. Czasem trzeba się zatrzymać, pozwolić sobie na słabszy moment, a potem… potem powoli wracać do światła. I widzę, że już zaczynasz – te pierwsze ranniki to przecież Twój wewnętrzny optymizm, który wcale nie zniknął, tylko chwilowo przysnął.

    Mi też luty, styczeń, a nawet marzec dają się we znaki… Nie lubię zimy i choć co roku próbuję uchwycić jej piękno na zdjęciach, to i tak tęsknię za latem, słońcem, kwiatami i lekkimi sukienkami. U nas też ciągle zimno, a w ten weekend mieliśmy –20°C. Mimo że odkryłam wtedy kilka niesamowitych miejsc, to i tak ta zima mnie przytłacza. Ale wiosna już blisko… Trzymajmy się ciepła – choćby tego, które mamy w sercach! Pozdrawiam z bardzo zimnej Norwegii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Aniu. Muszę sobie pozwalać na te różne, skrajne emocje, bo inaczej bym zwariowała. I mimo, że 99% swojego życia jestem pozytywna, to czasem ten 1% musi być całkiem odwrotny...
      Zgadza się, Aniu, te ranniki to taki zwiastun lepszych dni, tylko że ostatnie dni i solidne mrozy zamknęły je z powrotem.
      Do tej pory jakoś radziłam sobie z zimą, ale teraz sporo różnych czynników złożyło się na to, że coraz trudniej mi przetrwać ten czas. A jeszcze do tego różne negatywne wiadomości, nie pomagają przejść łagodnie przez ten trudny dla mnie czas. Także tęsknię za słońcem, ale takim prawdziwie świecącym.
      Pozdrawiam Cię ciepło i dziękuję za słowa wsparcia :)

      Usuń
    2. Iwonko rozumiem Cię doskonale… czasem ten 1% negatywnych emocji musi znaleźć ujście, żeby reszta mogła pozostać pozytywna. Zima potrafi dać w kość, zwłaszcza gdy przytłacza nas nie tylko pogoda, ale i różne wiadomości. Oby to słońce, na które czekasz, przyszło jak najszybciej – i na niebie, i w sercu. Trzymaj się ciepło! Ale można też sobie pomóc i ruszyć na tam gdzie słońce świeci cały rok ;) polecam Ci najnowszy mój wpis i właśnie to miejsce :) tam uśmiech nie schodzi z twarzy :) pozdrawiam Cię ciepło i mocno przytulam :)

      Usuń
    3. Dziękuję Ci, Aniu kochana. I powiem Ci, że właśnie zastosowałam Twoją radę. Myślałam o tym już od dawna, że tego właśnie potrzebuję i teraz, to znaczy kilka dni temu, sfinalizowałam ten pomysł. I to mnie uszczęśliwia :)
      Przytulasy oczywiście odwzajemniam :)

      Usuń
  14. Dotychczas zima rozpieszczała nas wysokimi temperaturami, a teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Dziś w nocy ma być u nas -10 stopni... Pomimo tego już czuje się wiosnę, choćby po coraz dłuższych dniach. Oby nie dała za sobą za długo czekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, przymroziło totalnie, ale mam nadzieję, że to już ostatnie zimowe podrygi.
      Niech ta wiosna już przyjdzie.

      Usuń
  15. Właśnie ostatnio aż przystanęłam w drodze na wydział przy przyblokowym ogródku i ze zdziwieniem odkryłam, że na gałęziach krzewów są już pierwsze nieśmiałe pąki. I tak się zastanawiam, czy to nie za wcześnie, bo przecież jeszcze czeka nas połowa lutego, a i marzec, a nawet kwiecień może postraszyć porannymi przymrozkami. Nawet wtedy, kiedy szłam było tak zimno, że aż miałam rękawiczki, których nie znoszę. Też ostatnio czuję jakiś taki niepokój wewnętrzny i zdezorientowanie, ale to chyba sytuacja, w której się znalazłam. Pozdrawiam i również czekam na cieplejsze dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, krzewy zaczynają się już pomału zazieleniać, soki zaczęły krążyć w gałęziach, a tu zima nie chce odpuścić. I oczywiście, że to za wcześnie, tym bardziej, że ostatnie mrozy temu nie sprzyjają.
      Pozdrawiam Cię, Karolino i życzę wszystkiego dobrego.

      Usuń
  16. Po burzy zawsze wychodzi słońce, tylko trzeba umieć je dostrzec, nawet jeżeli znajduje się za chmurami to wcześniej lub później wyjdzie zza nich i zaświeci... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, ale czasem ciężko się czeka, jeśli w zanadrzu wiszą nad głową jeszcze inne czarne chmury :(

      Usuń
  17. Deseo que recibas buenas noticias y que la primavera llegue a tu corazón. Me encantaría mandarte un poquito de sol de mi tierra y verte alegre y feliz. Espero tus buenas noticias. Abrazos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gracias, Teresa. Todavía tengo que esperar un tiempo por esta buena noticia y no me permite disfrutar de la vida cotidiana.
      Y me encantaría aprovechar un poco de sol, no sabes cuánto extraño el calorcito.
      Le saludo cordialmente.

      Usuń
  18. Zima mimo wszystko posiada swój urok :) Zgadzam się, że przecież jakoś dawać radę sobie trzeba.
    Pamiętam takie kalendarze, gdzie musiało się zrywać kartki - super sprawa :D Obecnie też mam taki czas, że moje pozytywne myślenie gdzieś wyparowało, ale nie można popadać w marazm i trzeba czymś zająć ręce, aby za dużo nie myśleć i czymś zwyczajnie się zająć :) Czasami każdy człowiek ma taki okres w życiu, że nie zawsze jest okej, jednakże warto jest polubić siebie jak pisze Oskar Wilde "Kochać siebie to początek romansu na całe życie... Życzę dużo, dużo wytrwałości, cierpliwości i zdrowia! A tymczasem zapraszam do siebie na nowy wpis pt. PSIOtynki! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kocham siebie i z tym nie mam problemu. Tyle, że bieżące sprawy trochę mnie przygniotły, a jeszcze ta pogoda wcale mi z tym nie pomaga. Jak na złość wróciła prawdziwa zima ze śniegiem i solidnym mrozem, a tego to już nie cierpię i nie ma to dla mnie żadnego uroku :)
      Dziękuję za życzenia oraz miłe słowa i pozdrawiam Cię również.

      Usuń
    2. To trzymam za nas obydwie kciuki, aby jakoś te bieżące sprawy się rozwiązały - jakiekolwiek by one nie były... Mnie też kilka spraw przygniotło, a zwłaszcza jedna, że zawiodłam się na bliskiej osobie, której ufałam i nie wiem czy czasem ta osoba nie ukradła mojego bloga i praw autorskich...
      Obecnie sprawa toczy się w sądzie i mam dość... U mnie też jest śnieg i całkiem lubię taki krajobraz, a niżeli miałyby być ciapy na drogach... Dużo, dużo optymizmu w tym trudnym czasie :)
      Pozdrawiam serdecznie i życzę Wszystkiego Najlepszego!

      Usuń
    3. Ojej, to też masz zmartwienie, współczuję. Chciałoby się powiedzieć, że w życiu jedni ludzie odchodzą robiąc miejsce następnym, ale jest to zawód na bliskiej osobie, to bardzo przykro, rozumiem to... I to aż tak, że do sądu... masakra. Ludzie w dzisiejszych czasach nie mają kręgosłupa moralnego i nie mają żadnych skrupułów. No cóż, trzymaj się i nie poddawaj!!!

      Usuń
    4. Nie ma czego współczuć to się nazywa po prostu zbytnie ufanie ludziom i nauczka na przyszłość,
      że od takich ludzi najlepiej trzymać się z daleka na kilometr. Pomimo młodego wieku wiele już w życiu przeszłam, także nawet mnie to nie dziwi ... Jest takie powiedzenie, że z rodzinką najlepiej wychodzi się na zdjęciu i przykro to mówić, lecz jest to szczera prawda.... A wszystko tak naprawdę zaczęło się od jednego bezsensownego komentarza na blogu pod wpisem STOP HEJT na który bym nie reagowała, gdyż prywatnie miałam po prostu gorszy czas, gdzie było napisane anonimowo "Wiesz co ci powiem małpy tak mają, że się obrażają, czemu nie lubimy cioci..." - Ten komentarz dalej tam widnieje, ponieważ niczego tam nie usuwałam. Ja oczywiście wiem kto to napisał i próbowałam to wyjaśnić w cztery oczy - osobiście z tymi ludźmi, jednakże te osoby wszystkiego wypierały się prosto w twarz, więc postanowiłam, że tego tak nie zostawię... Sprawa będzie trudna do wygrania, ponieważ trafiłam na przebiegłych ludzi, jednakże myślę, że prawda z pomocą innych sama się obroni... Tutaj muszę się zgodzić, że w dzisiejszych czasach ludzie nie mają żadnego kręgosłupa moralnego i skrupułów.... Pozdrawiam oraz życzę spokojnego wieczoru 👍

      Usuń
    5. To powiedzenie o rodzince coś w sobie ma, ale na szczęście nie sprawdza się w każdym przypadku, bo życie byłoby cholernie smutne, gdyby nie można było liczyć nawet na rodzinę.
      Niech prawda się obroni, tak jak napisałaś, bo to jest w tym wszystkim najważniejsze.
      Również Cię pozdrawiam i życzę tylko dobrych wiadomości.

      Usuń
  19. Zdjęcia jak zwykle przepiękne. Bo tylko takie u Ciebie są.
    Ciemne myśli towarzyszą mi bez przerwy - najwięcej ich w styczniu.
    Rozumiem Cię Iwonko doskonale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Stokrotko. Dobrze, że marzec jest już za zakrętem.
      Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  20. Witaj Iwonko. Zima już mam nadzieję odpuści, styczeń rozpieścil tak , że sama chwyciłam za sekator i obcięłam już nawet trawy. Teraz się o nie martwię. Choć pozytywnie jestem nastawiona mimo tej pogody, zimna, brak słońca to próbuje znaleźć w tym wszystkim dobre tego plusy. Przyjdzie wiosna, i wszystkie jego aspekty, inaczej spojrzymy na nasze życie, na wszystko dookoła nas. Zmienii się nastawienie, nastrój, myślenie, a nawet plany i cele, dnia zacznie przybywać, z ranka bardziej orzeźwiająco będziemy patrzeć na nasze problemy, z którymi każdy się z naszą boryka. Każdy ma inne problemy. Nas też dopadły ostatnio złe wieści, prawie obalilam się , bo zasłabłam. Powiem tak. Mam męża, wsparcie...Ja to czuję, ja tego potrzebuje. Ty tego też, jak każdy z nas, z resztą my kobiety jesteśmy słabsze, gdyby nie mężczyźni nie wiem jakbyśmy funkcjonowały. Każda z nas jest silna na swój sposób. Ale bywa , że po prostu akumulatory wysiadają, nastrój i to ciągle pozytywne nastawienie gdzieś znika. Znalzałam dodatkowe zajęcie, też Ci to proponuję, spisaliśmy listę rzeczy, wycieczek jakie miejsca chcielibyśmy zwiedzić....a nawet myśleliśmy o przeprowadzce. Iwonko co Cię wstrzymuje, żebyś wyjechała do w cieplejsze rejony świata??? Pokochałaś te podróże, dlaczego by nie??? Powiedz, co Cię powstrzymuje ???
    Moją sytuację znasz jeśli chodzi o dzieci, mnie !!! Choć pomostatnich wydarzeniach twierdzę, że jeśli ma się marzenia takie prawdziwe naprawdę prawdziwe, spełni się je prędzej czy później. Ale spełni. Kochana wszystko się ułoży, wszystko będzie dobrze.. Zobaczysz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje trawy jeszcze fruwają na wietrze. Nie ścinałam ich do tej pory.
      Mam nadzieję, że wiosna i ciepło zmienią moje nastawienie choć trochę.
      Ja wiem, Agatko, że każdy ma inne problemy. Ale każdy walczy z nimi sam i ja też nie wymagam od nikogo, żeby moimi problemami się martwił czy niepokoił. Nawet nie proszę o to, żeby ktoś coś mi radził, bo wiem, że muszę sobie sama z nimi radzić.
      A co do wyjazdu w ciepłe kraje? Oczywiście, że pomyślałam o tym i jestem już na etapie finalizowania tego pomysłu :)
      Dziękuję Ci, że mnie wspierasz dobrym słowem. To ważne. Ściskam!!!

      Usuń
    2. Słowa mają moc Iwonko. Ściskam jak mogę najmocniej. I wierzę , że wszystko się ułoży i to po naszej myśli. Problemy problemami ale marzenia , prawda!!! To jest coś innego co sprawia, że serce bije mocniej, cieplej się robi i inaczej funkcjonujemy. Spełniaj kochana marzenia. Spełniaj. I Walcz. Masz rację, ale to , że samemu...to trzeba sobie tak w głowie dobrze poukładac. I poukładajmy wszystko na miejsce. Dobrze!!! Żeby tak już było dobrze. Ściskam.

      Usuń
    3. Dziękuję Ci bardzo. Ja też wierzę, że wszystko się ułoży.
      A marzenia trzeba spełniać niezależnie od wszystkiego, to prawda.
      Pozdrawiam Cię gorąco!

      Usuń
  21. A ja jak zwykle spóźniona jestem. Iwonko!!! co Ci napisać? może zacznę od pięknych zdjęć, które zwiastowały bliską już wiosnę. Pięknie też wyglądały oszronione. Wiem, że te widoki Cię cieszyły jak każdego z nas. Jednak zadziało się coś, co zakłóciło tę radość. Rozumiem Cię i wiem, co czujesz, bo masz do tego prawo. I tutaj też mam prawo powiedzieć "rozumiem", bo naprawdę przeżyłam dużo takich chwil. Łatwo być szczęśliwym, pogodnym, optymistą i kreować rzeczywistość, gdy wszystko dobrze się układa. Gorzej jak się posypie. Optymizm gdzieś ulatuje. Jako weteranka mogę Ci powiedzieć, że jestem z Tobą. Myślę o Tobie i czekam na pozytywne wieści, bo takie będą. Mocno Cię przytulam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Janeczko, za pochwałę zdjęć.
      I jak zwykle Twoja intuicja nie zawodzi, bo dobrze wyczułaś, że zadziało się coś...
      Niestety, dlatego trudno jest mi teraz znaleźć w sobie choć odrobinę radości, choć - uwierz - staram się bardzo. Tym bardziej rozumiesz, skoro przeżyłaś dużo takich chwil.
      Optymizm uleciał, mam tylko nadzieję, że wróci do mnie już niebawem, tej myśli się trzymam kurczowo. Dziękuję za Twój optymizm i wsparcie. I też Cię przytulam.

      Usuń
  22. Dobrze że piszesz nie tylko gdy wszystko jest wspaniale, ale również kiedy doskwierają Ci jakieś czarne myśli. Wcale się nie dziwię Iwonko, że czekając na jakieś wiadomości, co do których nie jesteś pewna, że będą pozytywne, trudno Ci o Twój zwykły optymizm. A jeszcze do tego lutowe mrozy... Oby udało Ci się znaleźć jak najwięcej pocieszajek, o których piszesz i żeby Twoje smuteczki nie doskwierały Ci zbytnio. Ja ze swojej strony posyłam Ci całe mnóóóóóstwo pozytywnej energii i ciepłych myśli. Rośliny ozdobione przez mróz wyglądają niezwykle malowniczo i myślę że nic im się nie stanie, chociaż im tak już spieszno do wiosny. Ranniki jak słoneczka cieszą oczy. Ściskam najserdeczniej :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda, trudno w tej sytuacji o optymizm. Wszystko, łącznie z tą okrutną zimą, tak się skumulowało, że mój optymizm uleciał gdzieś hen... Ale mam nadzieję, że wróci. Muszę mieć tę nadzieję, żeby nie zwariować. Niech chociaż ten paskudny luty już minie, marzec zawsze ma już w sobie przynajmniej namiastkę wiosny :)
      Dziękuję, Lusi za każde Twoje dobre słowo ... I również mocno Cię ściskam.

      Usuń
  23. Iwonko Kochana 🩷🩷🩷
    Nawet nie wiesz jak bardzo utożsamiam się z Twoim postem! W tym roku luty jest dla mnie szczególnie przytłaczający. Zwykle jakoś są z tym radzę, ale teraz to już tylko zaciskanie zębów mi zostało i próbowanie jakoś ugasić tą tykającą bombę wewnątrz mnie. A jest mi coraz trudniej i boję się że wybuchnę a wtedy straty mogą być ogromne... póki co oglądam Twoje zdjęcia i zachwycam się nimi. Muszę przyznać że ta chwilowa śnieżna zima, która do nas zajrzała się wspaniała do podziwiania, ale nie do pracowania...i też mi się marzy wyjazd. I nie musi być to ciepłe morze, wystarczy mi odrobina zmiany otoczenia żeby wyciszyć głowę...
    Gorące pozdrowienia u uściski 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Tobie, Monia, to w ogóle współczuję... pracę masz taką, że czy mróz czy śnieg to musisz przebywać na powietrzu bez względu na pogodę, dla mnie masakra. I podziwiam Cię za to jednocześnie.
      Tobie akurat życzę z całego serca, żeby ta zima już się skończyła i zrobiło się cieplej. Bo masz rację, że taka zima to jest dobra w górach na sanki albo do podziwiania przez okno, a do pracy to w ogóle się nie nadaje.
      Mocno Cię przytulam i dziękuję za zrozumienie.

      Usuń
  24. Jeśli ktoś wita każdy dzień z uśmiechem, każdą trudność z optymizmem to najpewniej oszukuje samego siebie i tłumi emocje gdzieś w środku. W naszej głowie muszą być tak jak na dworze cztery pory roku, nie zawsze się pokrywają, czasem częściej zmieniają, lub trwają dłużej. Nic na to nie poradzimy. Ważne by pamiętać, że lepszy czas przyjdzie, nawet gdy jest bardzo ciężko.
    Dzisiaj też mi jakoś trudno, choć już momentami byłam nastawiona pozytywnie. Przytulam mocno Kochana. Czekamy na słoneczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że każdego dopadają gorsze chwile. Z tym, że ja nie miałam z tym specjalnie problemu, do... teraz. No, ale... mam nadzieję, że to minie, a nadchodząca wiosna tylko mi w tym pomoże :)
      Też Cię przytulam i przyłączam się do wspólnego czekania na słonko :)

      Usuń
  25. Ładne zdjęcia ^^ gratuluję ogrodu :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Iwonko powiem Ci to, co Ty mi powiedziałaś podczas naszej rozmowy : Nie poddawaj się 😊 chociaż nie wiem, z czym się teraz zmagasz to wiedz, że po każdej burzy wychodzi słońce. Po każdej zimie przychodzi wiosna i tak samo będzie u Ciebie. Wierzę w to mocno, że wszystko się ułoży, że problemy są tylko etapem przejściowym. Każdy z nas musi przejść przez takie ciężkie momenty, może po coś one są? Może mają nas w jakiś sposób właśnie wzmocnić? Może musimy coś z nich wnieść do naszego życia? Ja też często miewam takie dni gdzie wszystko mnie przytłacza, daję sobie kilka dni na posmęcenie a później wracam ze zdwojoną siłą do zmian w myśleniu a także działaniu. I próbuję jak mogę, by uodparniać się na te codzienne problemy. Moim sposobem na zmianę nastroju jest muzyka taka energiczna, lubię sobie nawet potańczyć, żeby podnieść poziom endorfin nawet w ciężkich momentach 😊 ale też często myślę o wyjazdach nawet na tydzień lub dwa tygodnie, żeby po prostu odetchnąć.. i niestety ale ta pogoda tak samo mi nie sprzyja.. wyczekuję tych słonecznych dni i świeżego wiosennego powietrza..
    Iwonko będzie dobrze, wszystko się ułoży. Głowa do góry!
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🧡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Madziu, oczywiście masz rację. Nie należy się poddawać, ale czasem są sytuacje, że trudno jest wykrzesać z siebie pozytywne myśli. Ja i tak ogromnie się staram i jeśli myślisz, że gdzieś siedzę w kącie i płaczę, to nie... tak to nie wygląda. Odganiam od siebie złe myśli... czasem mi się to udaje bezproblemowo, a czasem nie. Wiadomo, że każdy z nas ma takie zmienne dni, lepsze i gorsze. Ale dopóki nas samych tonie dotyczy, to trudno tak naprawdę to zrozumieć i odczuć. Planuję sobie wyjazd, to zawsze poprawia mi humor :) Pozdrawiam!!!

      Usuń
  27. Witam Cię serdecznie 🤗
    Rozumiem, że miewasz ciężkie dni i źle czujesz się pod względem emocjonalnym. To naturalnie mieć złe dni, złe okresy, złe samopoczucie. Bycie pozytywnym nie polega na ciągłych uśmiechach, ale na doświadczaniu różnych stanów emocjonalnych i ich akceptacji. Widzę (po twoim wpisie), że miewasz ciężki okres i jest Ci ciężko. Próbuję to zrozumieć i akceptuję to, co czujesz. Mam nadzieję, że masz swoje sposoby na radzenie sobie z ciężkimi momentami i radzisz sobie z tym. Jestem tutaj, by Cię wesprzeć, więc tulę Cię wirtualnie. 💖🥰
    Pozdrawiam Cieplutko i z mocą pozytywnej energii 🤗💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję, Patryku. Oczywiście, że mam swoje sposoby i radzę sobie z tym, tylko moje myśli są ciemne od czasu do czasu, ale jest to usprawiedliwione szczególną sytuacją. Wiem, że to minie, jak sytuacja się wyjaśni, dlatego nie robię z tego problemu. A to, że nie jest mi cały czas różowo, to normalne. Dziękuję za Twoje wsparcie.

      Usuń
  28. Całe nasze życie to sinusoida. Siedząc na dnie fali jesteśmy w stanie dostrzec, co też dobrego zostało utracone. Zrozumiałam, że czekasz na jakieś wyniki dotyczące zdrowia. No tak, takie oczekiwanie jest trudne, bo nie można podjąć sensownych działań, a to dołuje.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze zrozumiałaś... stąd te moje szare myśli. Wiem, że nie powinnam, ale to silniejsze ode mnie. To mnie trzyma w kleszczach niepewności, dlatego tak trudno cieszyć się codziennością.
      Dziękuję za dobre słowo!

      Usuń
  29. Mój Boże, wszyscy mamy ten sam problem z nadmiernie ciepłym styczniem... To JEST nienormalne... Ja i tak mam mniejszy zgryz, bo nie siałam pszenicy w 2024, plony były tak obfite, że zebrałam tonę ekologicznej pszenicy z 45 arów. Ale ci, którzy siali zboża ozime patrzą z wielkim niepokojem na niwy, bo mróz wciąż kosi, a ruń się za wcześnie zieleni... To jest dopiero duży problem :-( Pozostaje nadzieja, że przyroda sobie poradzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyroda sobie poradzi, jak co roku sobie radzi.
      Gorzej z ludźmi, bo niektórym trudno poradzić sobie tak od początku do końca...

      Usuń
  30. Na szczęście to już schyłek lutego. Wczoraj tak się wróble za oknem darły, że byłam pewna, iż poczuły wiosnę. Może już ją gdzieś widziały? 🤔 Trzeba będzie posprzątać ogród. Kontakt z naturą i praca dobrze robi na wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ptaki wyczuwają co się zbliża i też mam nadzieję, że ożywiają się już na wiosnę właśnie.
      Do sprzątania ogrodu wyjdę, jak już zrobi się cieplej.
      Na moje obecne nieumiłowanie zimna, nie będę sobie jeszcze dokładać stresu w postaci chłodu :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
    2. Słońca i pogody ducha.🤗

      Usuń
  31. Droga Iwonko!
    Czytając Twój post wyczułam, że jesteś czym bardzo zatroskana. Doskonale Cię rozumiem. Rok 2024 był dla mnie koszmarny. Mamy z Erykiem tylko siebie. Gdy zachorował, w ogromnym zmartwieniu przechodziliśmy przez tomografie, biopsje, rezonanse, operacje i koszmarne oczekiwania na wyniki. Moja psychika jakoś funkcjonowała dzięki lekom. Kiedy w grudniu nie powinnam się już martwić, rozkleiłam się całkowicie. Nie umiem cieszyć się zbliżającą się wiosną, a to przecież moja ukochana pora roku. Mamy nadzieję, że gdy zrobi się cieplej to i ja zacznę żyć normalniej.
    Kochana Iwonko! Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Z całego serca tego życzę Tobie i Twoim Bliskim.
    Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Lusiu kochana. Jest coś, co mi spędza sen z oczu, ale im mniej o tym myślę, tym lepiej, dlatego na razie staram się nie myśleć. Niestety, jeszcze trochę czasu musi minąć, zanim moje myślenie się zmieni albo skończy i właśnie najgorszy jest dla mnie ten czas czekania.
      Chyba rozumiem to przez co przechodziłaś, ale może być tak, że tylko tak mi się wydaje, że rozumiem, a wcale nie rozumiem. Bo często jest tak, że trzeba coś samemu przeżyć, żeby to dobrze zrozumieć.
      Ja też wierzę, że będzie dobrze, bardzo się staram. Dziękuję Ci, kochana za te miłe słowa i za wsparcie. Bardzo mocno Cię przytulam!

      Usuń
  32. Wiesz, ja to już chyba mam coś z głową. Idę tu do Ciebie, widzę ten post i jestem na tysiąc procent pewna, że już tu byłam z komentarzem, chcę więc napisać, że w oczekiwaniu na nowy post Cię pozdrawiam, a tu zonk!! Mnie tu z komentarzem nie było! :( Tzn. byłam, przeczytałam, wydawało mi się, że napisałam i sobie poszłam. Czyli ten luty źle na mnie działa, naprawdę. Nie lubię go prawie tak samo, jak listopada, z tym, że on ma jedną zaletę - jest krótki!
    U mnie ranniczki i przebiśniegi dały radę w te mrozy okropne, ale fiołki trochę przemarzły. Kwitnie leszczyna, wychodzą z ziemi jakieś zieleniaczki, a ptaki naprawdę świergoczą coraz głośniej. Podobnie jak Ty szukam drobinek, impulsów, zwiastunków - choćby najmniejszych... I czekam... A we Wrocławiu wczoraj było tak fajnie, tak wiosennie... Wiesz... Jeszcze tylko cztery poniedziałki zostały do wiosny, damy radę Kochana! ♥️ Uściski i pozdrowionka od zakręconej na maxa DzżoAny. ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza się, Joasiu, niczym się nie przejmuj. Czasem ja też tak mam, że widzę, że coś już czytałam, a komentarza nie ma. Nawet chyba u Ciebie tak kiedyś miałam... byłam pewna, że napisałam, ale kto to wie? Luty chyba źle działa na wszystkich, to wyjątkowo paskudny miesiąc. Powiem Ci, że nawet chyba wolę już listopad. Bo przynajmniej w listopadzie są u mnie jakieś rodzinne imprezy i jakoś tak jest weselej, radośniej i perspektywa świąt też zawsze mnie cieszy...
      Coraz więcej wiosennych roślinek już się budzi, wczoraj był bardzo ładny i ciepły dzień, słonko świeciło i od razu było radośniej. Jeszcze nie robię porządków w ogrodzie, choć Fb mi podpowiada, że w zeszłym roku już robiłam. Czekam na całkiem ciepłe dni, nie chcę znów zachorować.
      Oczywiści, kochana, że damy radę... nie poddamy się nigdy :)
      Mocno Cię przytulam... z całej siły :)

      Usuń
  33. Iwonko od tego jest blogosfera, aby pisać co w duszy gra. Jesteś rozumiana i wspierana. Ja dwa lata temu, gdy zrezygnowałam z pracy, po tym jak trafiłam na ogromny mobbing i złośliwość. Po raz pierwszy, odważyłam się napisać o tym publicznie. Właśnie to wy mnie pocieszaliście, pokazaliście zrozumienie i daliście mi psychiczne wsparcie.
    Ja też cię ściskam i jestem z tobą. Oby luty szybko przeleciał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, po to mamy te swoje miejsca w sieci, żeby tu zostawiać swoje żale. I dobrze, ze tak jest.
      Blogowa społeczność, to bardzo silna i zżyta społeczność. I tak właśnie się tu czuję, jak wśród bliskich mi osób. Dostaję sporo wsparcia i dobrych słów.
      Oby do wiosny!!! Pozdrawiam!!!

      Usuń
  34. Kurcze, jakbym siebie czytała... Bo też tak zaczynam miewać...
    Staram się zawsze myśleć pozytywnie, choć jestem realistką...ale gdzieś tam w tyle głowy czai się strach...
    Iwonko, nie jest to łatwe... Żyć z takim kamieniem na sercu...
    Ale wiosna idzie🤗 Dajmy jej szansę!
    Ten szron opadnie z łodyżek i z nas... Damy radę!
    Ściskam Cię mocno i pozdrawiam serdecznie!♥️

    P.S. Zdjęcia piękne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, Edytko, z pozytywnym myśleniem jestem za pan brat. I nie ma u mnie biadolenia i marudzenia. No ale widzisz, wszystko do czasu. Tak mi się jakoś nastrój posypał, może jak przyjdą dobre wiadomości, to skończy się ten marazm.
      Może rzeczywiście ta wiosna wiele naprawi? W niej spora nadzieja.
      Oczywiście, że damy radę, nie dopuszczam innej myśli, mimo wszystko :)
      Buziaki i dziękuję, że jesteś!!!

      Usuń
    2. Wiosna na pewno pomoże! Mnie zawsze daje nadzieje i poprawia humor!
      Ten brak słońca dołuje...
      Ja też Ci dziękuję Iwonko! 😊♥️

      Usuń
    3. Mnie też wiosna poprawia humor... zawsze i bezwarunkowo :)
      Mocno Cię przytulam!!!

      Usuń
  35. Czytałam i nie wierzyłam, że jestem u Ciebie, tak pozytywnej kobietki. Podejrzewam, że miałaś jakieś badanie i czekasz na jego opis. Mogę się tylko domyślać jak się czujesz, takie czekanie powoduje strach i wcale nie dziwi Twój psychiczny zjazd.
    Pociesza fakt, że mimo tego nadal znajdujesz piękno w naturze.
    O roślinki się nie martw, bo przeżyły już wiele zmian pogody i poradzą sobie.
    Życzę Ci zdrowia i, a już jutro będzie marzec.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze podejrzewasz, Celu. Czekam i tego czekania jeszcze trochę mi zostało, ale z moim nastrojem jest coraz lepiej w miarę upływu czasu. Staram się nie poddawać ciemnym myślom, coraz lepiej mi to wychodzi w miarę upływu czasu. Wiem, że pozytywne myślenie czyni cuda, dlatego naprawdę się staram.
      Dziękuję za miłe słowa wsparcia i cieplutko Cię pozdrawiam.

      Usuń
  36. Taki zrywany kalendarz miał mój dziadek, pamiętam jak zaglądałam co będzie w kolejnych dniach.
    Co do pozytywnego myślenia i tej całej na sił pozytywności a konkretne presji na to. Życie ma różne odcienie, wiesz dobrze że to stan przejściowy, jest marzec czyli Twoja upragniona wiosna idzie, sloneczko zaświeci, oby jak najszybciej, czego Ci życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od lat kupuję właśnie taki zrywany kalendarz, tak się przyzwyczaiłam i nie wyobrażam sobie inaczej :)
      I dziękuję za pozytywne słowa, to bardzo miłe.

      Usuń

Prześlij komentarz

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Copyright © Pani Ogrodowa