183. Słowo o postanowieniu
Przepraszam bardzo, ale dziś nie będzie to "ogrodowy" post. Będzie to bardziej notka pełna szczerości i moich wewnętrznych przemyśleń z ostatniego czasu. A więc, nie przedłużając, proszę o szczególną uwagę, bo szybko drugiego wpisu o takiej treści raczej nie będzie :)
W ostatnim poście napisałam o świeżym postanowieniu, nie bardzo jeszcze wtedy wiedząc, czy to na pewno będzie postanowienie, czy tylko na razie przymiarka do niego. Ale moja rzeczywista codzienność oraz codzienna rzeczywistość pokazują mi wyraźnie, że będzie to jednak postanowienie. Wielu z Was odczytało to, jako jakąś ciekawą nowinkę w moim życiu, a to jest całkiem przyziemna i zupełnie nudna rzecz... no i właściwie tak naprawdę dotyczy najbardziej mnie samej.
O co chodzi? Mam jedną szczególną cechę charakteru, która często utrudnia mi zdrowe i normalne funkcjonowanie w blogowej społeczności. Jest nią OBOWIĄZKOWOŚĆ i SUMIENNOŚĆ. I nie wiem, czy taka się urodziłam, czy nabyłam ją w trakcie swojej szkolnej edukacji, ale byłam w takim kształcie zawsze, odkąd pamiętam. I ta cecha nie pozwala mi na bylejakość i lekceważące podejście do wielu spraw. Mam wrażenie, że moje aktualne spojrzenie na mój prywatny blogowy świat wygląda tak, jak ten kwiat... jest przywiędłe, bez życia i bez koloru :(
A co ten zwiędły kwiat ma wspólnego z moim blogowaniem? Już spieszę wyjaśnić.
Po pierwsze primo: skoro założyłam blog i zaczęłam na nim pisać, to czuję się w obowiązku kontynuować tę czynność w miarę systematycznie i wyczerpująco... oczywiście dopóki jest to dla mnie przyjemność, a nie męcząca konieczność. Nie opublikowałabym na blogu wpisu składającego się na przykład wyłącznie z kilku zdań napisanych naprędce na kolanie, no nie!!!
Po drugie primo: skoro zaobserwowałam czyjś blog, to starałam się go odwiedzać i pozostawiać komentarz zawsze wtedy, kiedy po prawej stronie mojego bloga, w zakładce "Odwiedzam" pokazała mi się informacja o tym, że na takim, zaobserwowanym przeze mnie blogu, ukazał się nowy post. Ale zwróćcie uwagę, że napisałam to w czasie przeszłym. Bo tak było, ale już nie jest.
Po trzecie primo: skoro prowadzę blog w formie "rozmów" z czytelnikami w moich komentarzach, to też staram się tę formułę kontynuować i odpowiadać na komentarze i to nie jednym słowem. Oczywiście na tyle, na ile tylko pozwalają mi na to różne okoliczności.
Po czwarte primo: jak już kiedyś pisałam, nie lubię wypuszczać w świat bylejakości, więc zanim kliknę "opublikuj" czytam post trzy razy, poprawiam ewentualne literówki, złe spacje i przecinki oraz inne takie, które dają po oczach, zabierają przyjemność czytania, a wypuszczone w poprawionej formie świadczą o moim szacunku dla "czytaczy", którzy nie powinni się domyślać, co autor miał na myśli w momencie tworzenia swojego blogowego dzieła.
Dlatego właśnie, z uwagi na powyższe, zauważyłam, że moje zaangażowanie do tworzenia dalej tego mojego blogowego dziecka zabiera mi realne życie i mój czas, który - co tu dużo mówić - jest coraz cenniejszy, gdyż mam go coraz mniej :)
No bo właśnie... czas. Z tym jest największy problem i właśnie w tym momencie odzywa się moja OBOWIĄZKOWOŚĆ. Wszystko to, co wcześniej wymieniłam, pochłania mi mnóstwo czasu. Całe mnóstwo czasu. Ale po prostu nie umiem ot tak, pstryknąć palcami i mieć w nosie to, czego nie powinnam w nosie mieć, bo właśnie tak jestem nauczona, tak jestem pokręcona i moje poczucie obowiązku nie pozwala mi potem normalnie funkcjonować i spokojnie spać. Nie wiem, może i to się leczy, ale nie pójdę tego leczyć, bo upadnie moja teoria, że przewlekle nie leczę się na nic :) A uwierzcie... na razie nie leczę się na nic.
Już i tak uważam, że zrobiłam wielki krok w kierunku przyzwoitego zagospodarowania swojego blogowego czasu. Mianowicie, od jakiegoś dłuższego już okresu odwiedzam tylko te blogi, które odwiedzają mnie. Czyli moja zakładka "Odwiedzam" żyje swoim życiem, a ja składam wizytę wyłącznie tym, którzy w gości przychodzą do mnie i zostawiają swój ślad. I powiem Wam, że - choć nie jest to w zgodzie z moim poczuciem dobrze spełnionej powinności - przynajmniej pozwala mi to zachować odrobinę zdrowego rozsądku w wykorzystywaniu czasu przeznaczonego na blogowe życie.
Nie umiem tworzyć bylejakości i tumiwisizmu, odbębnić byle odbębnić. Zakładając ten blog nie miałam świadomości, jak szybko i prężnie okołoblogowa społeczność się rozwija i jak wiele czasu będę musiała poświęcić na napisanie, sprawdzenie, publikację, odpowiedź, wizytę itd. itp. Czuję, że to zadanie zaczyna mnie przerastać, a kiedy mija dłuższy czas mojej "bezczynnej nieobecności", zaczynam o tym myśleć, jak o nieodrobionym zadaniu domowym. A przecież wiem, że nie o to w tym wszystkim chodzi i nie tak powinno być... Dlatego wiem, że coś się musi zmienić i... się zmieni :) Bo przecież tak naprawdę ważne jest moje radosne realne życie, a to wirtualne jest tylko dodatkiem. Włączyłam też moderowanie komentarzy, bo to także ułatwi mi podejmowanie pewnych decyzji :)
Ten mój przydługi może wywód spowodowany jest tylko tym, żebyście wiedzieli, że... może mnie być mniej, może mnie być niedużo, a nawet całkiem malutko, ale zaczęłam się w tym wszystkim kręcić, jak chomik w kołowrotku i czas zatrzymać tę karuzelę zwariowania.
Potraktujcie ten wpis, proszę, jak potrzebę otwarcia serca i duszy... jeśli już muszę je gdzieś otworzyć, to właśnie po to mam to swoje miejsce w sieci.
Zdjęć w tym tygodniu wiele nie mam... siedzę otoczona chusteczkami higienicznymi i próbuję odetkać lewą dziurkę od nosa, co jest męczące i wku...jące :) Niech już przyjdzie ta wiosna, a najlepiej od razu lato, bo mój wrodzony, a także ten potem nabyty optymizm, zaczyna się powoli zamieniać w irytację i rozdrażnienie.
Mam tylko kilka fotek z któregoś tam dnia, kiedy to tak pięknie świeciło słońce, że na spacer zabrałam ze sobą telefon :)
Tak że, jak sami widzicie, nie zawsze u Pani Ogrodowej jest słodko, przyjemnie i kwiatowo-kolorowo. Bywają też takie chwile szczerej refleksji, które nawet mnie samej nie zawsze muszą się podobać. Ale takie jest życie, a szczerość należy cenić ponad wszystko.
Mam nadzieję, że docenicie moją otwartość i wiem o tym, że kto ma ze mną zostać, ten i tak zostanie i będzie zaglądał, bez względu na te moje wynurzenia i przemyślenia, bez względu na częstotliwość zaglądania do Was, czy publikowania moich wpisów.
To jest moje noworoczne postanowienie. Do tej pory wszystkie moje noworoczne postanowienia udawało mi się zrealizować, nawet palenie rzuciłam kiedyś tam na skutek takiego właśnie noworocznego postanowienia :)
Na zakończenie dzisiejszego "marudzenia", parę fotek. Przepraszam, że czarnych i ponurych, ale taki właśnie mam nastrój i spojrzenie na całość, więc inaczej być nie może i nie będzie.
Stare zdjęcie, ale je lubię. Dawno temu, Mazury, ja i szukanie gwiazd na niebie :)
Kropla deszczu zawisła na owocu jakiejś winorośli...
Czarny kwiat surfinii, potraktowany kroplami deszczu...
I czarne aeonium, przepiękny był ten czarny kwiat, wyglądał jak ze skóry :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie, dziękuję za Waszą obecność i życzę Wam miłego i spokojnego tygodnia :) 💓
Znam to uczucie „pracy domowej”, później ciężko się za to wszystko zabrać, aby nadrobić. Przez to chyba też moja inspiracja do pisania postów się zmniejszyła.
OdpowiedzUsuńBlog powinien być przyjemnością, a nie obowiązkiem :)
Kuruj się kochana, ja też leżę i na zmianę odtykam lewą i prawą dziurkę nosa. Mamy epidemię grypy w pracy i oczywiście, wszystko co się pracy przechodzi też na mnie :) Więc mam już tej zimy tak samo jak Ty DOSYĆ .
Ale w sumie cieszę się, że jestem chora teraz, a nie na Walentynki ;)
Pozdrowionka ♥️
No właśnie też zauważyłam, Kasiu, że mniej Ciebie jest, ale kładłam to na karb wyłącznie Twojego zapracowania i braku wolnego czasu. I masz rację, że blogowanie powinno być przyjemnością :)
UsuńZdrowiej, Kasiu, bo Tobie zdrowie jest nawet bardziej potrzebne, niż mnie. Ja z katarem mogę jeszcze pochodzić, Tobie bardzo by przeszkadzał w uroczystości :)
Obie czekamy na wiosnę :) Ściskam Cię mocno!
♥️
Usuń❤️
UsuńIwonko, Ty kreujesz tę przestrzeń i wyłącznie na własnych zasadach! Każdy autor bloga doskonale rozumie, ile czasu zajmuje tworzenie samych postów, a co dopiero odwiedzanie tych zaprzyjaźnionych i najciekawszych dla nas blogów. Jasne, że jest to szalenie miłe, gdy to, co zdecydujemy się upublicznić spotka się z opiniami i refleksjami Czytelników. Dlatego zawsze odpowiadam na komentarze pod moimi postami, ale często nie jestem w stanie pozostawić nawet tych paru słów wszędzie tam, gdzie "wpadnę z wizytą." Może jest mi nieco łatwiej, niż Tobie, bo mój blog obserwuje niewiele osób, stąd nie czuję na sobie presji... Nigdy też nie oczekiwałam, by serdeczne i bliskie mi osoby komentowały każdy mój wpis, bo i ja nie jestem w stanie dać tego w zamian.
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałaś, życie realne jest szalenie absorbujące, poza tym pół dnia spędzam w pracy, zatem na blogowanie mam czas dopiero późnym wieczorem ;-)) I takie są właśnie nasze wybory...
Porzuć powinność, czerp radość, bo myślę, że to jest najcenniejsze w tworzeniu własnej przestrzeni w blogosferze ;-))
Życzę Ci zdrowia oraz przesyłam moc ciepłych i pozytywnych myśli!
Oddana czytelniczka...
Anita
Tak, Anitko, wiem... to moje miejsce, moje zasady i nikt mi tych moich zasad nie zmienia i nie może zmienić. Tylko zapętliłam się właśnie trochę, biorąc pod uwagę własne cechy charakteru, które nie pozwalają mi na wrzucenie sterty zdjęć i napisanie do tego kilku zdań. To nie mój styl i nie moja bajka. Dlatego trochę mnie to przerasta. Ale wiem, że Ty to rozumiesz, bo Twoje zdjęcia również są bardzo staranne, Twój post zawsze napisany pięknie, poprawną polszczyzną i - co najważniejsze - ciekawy i chce się go czytać. Poza tym zawsze też merytorycznie odpowiadasz na komentarz, więc wiem, że to rozumiesz, bo masz podobnie. No cóż, jakoś muszę sobie z tym poradzić, ale świadomość, że nie jestem z tym sama i że jestem zrozumiana, jest dla mnie bardzo miła i budująca. Serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję!
UsuńThank you for your honest and heartfelt reflection. It's refreshing to see such authenticity in a post, and it really resonates with the struggles many of us face when we set high standards for ourselves. It's understandable that conscientiousness can sometimes weigh heavily, but remember that taking a step back and reflecting is part of the journey too.
OdpowiedzUsuńI invite you to read my new blog post: melodyjacob.com. Have a lovely week ahead.
Exactly, you are right, it is about these high requirements. But I cannot do otherwise and I cannot create just anything. That is why I believe that this trait of mine, although perceived as positive, is often tiring and does not make it easier to complete some tasks. And you wrote wisely that this reflection of mine is already part of the progress I have made towards resolving this situation. Thank you for your wise and useful observations. Warmest regards.
UsuńKażdy bloger bloguje na własnych zasadach i to w tym jest najfajniejsze. Zero presji. Jeśli ona się pojawia, to trzeba zweryfikować to i owo. Ja po 15+ latach tej zabawy mam bardzo konkretne podejście. Ucinam wszystko co mi nie pasuje, bywam tylko tam gdzie czuję, że dobra energia. I naczelna zasada, która od początku mi towarzyszy - jeśli ktoś olewa mnie, to ja jego też. Fakt, że nie zawsze od razu jestem w mocy pisania komentarzy pod każdym zakolegowanym postem. Życie, własne sprawy realnego życia, walka ze sobą w różnych obszarach... Róbmy swoje ✌️
OdpowiedzUsuńZgadzam się, ja też presji z zewnątrz żadnej nie mam, oprócz tej własnej, która wiąże się z moimi szczególnymi cechami charakteru. I właśnie chyba nadszedł u mnie ten moment, o którym napisałaś, czyli "trzeba zweryfikować to i owo". I właśnie ten powyższy post jest o tej weryfikacji :)
UsuńI masz rację z tę dobrą energią, tam właśnie trzeba zaglądać, choćby dla "zdrowotności" :)
Dziękuję za komentarz...
Blogowanie powinno być przyjemnością, a nie obowiązkiem. I każdy może to robić całkowicie po swojemu, i w swoim rytmie. Zdrowia oraz pogody ducha! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o tym napisałam, że to nie może być ani przymus, ani przykry obowiązek. Więc mój nowy rytm wchodzi właśnie w życie :)
UsuńDziękuję za życzenia zdrowia!
Kochana, przede wszystkim: życzę Ci zdrowia, zdrowia, i jeszcze raz - zdrowia!!! Kuruj się, wzmacniaj, wracaj do formy! Ja się cieszę, że jakoś na razie w tym sezonie żadne choróbsko mnie nie dopadło, ale sądzę, że to w dużym stopniu zasługa całorocznego wzmacniania odporności na różne sposoby i unikania okazji do przeziębienia lub zarażenia się.
OdpowiedzUsuńI właśnie o to chodzi, żeby skupiać się bardziej na sobie, a mniej na tym co niby komuś jesteśmy winni. Mam bardzo podobne podejście do obowiązków jak Ty, ale jak widzę, że coś mnie przerasta albo zwyczajnie przestaje interesować, to sobie odpuszczam. Nie ogarniesz wszystkiego, co życie przynosi. W życiu blogowym miałam podobne podejście jak Ty, ale też musiałam nieco to skorygować. Ostatnio straciłam wenę do blogowania, więc na razie po prostu nic nie publikuję, dałam sobie czas na oddech. Odwiedzam zaprzyjaźnione blogi, komentuję to, co mnie zainteresuje, osobom aktywnym u mnie zawsze się odwdzięczam wizytą, ale nie ma tych osób tak dużo jak u Ciebie, no bo i ja dużo mniej postów piszę. Ale zauważyłam też, że niektóre osoby piszą u mnie komentarze tylko wtedy, kiedy ja napiszę u nich, niejako w rewanżu, natomiast nie zaglądają do mnie tak po prostu z ciekawości, sympatii, z własnej inicjatywy. Nie zależy mi na takich osobach, bo nie zbieram lajków, kliknięć i innych statystyk, takie "rewanże" nie są mi do niczego potrzebne. Więc na takie blogi zaglądam i piszę komentarze tylko wtedy, kiedy jest tam naprawdę coś fascynującego, no i w ogóle zrobiłam mały remanent na liście blogów obserwowanych, część po prostu usunęłam, bo zabierały mi czas a nic do mojego życia nie wnosiły. Do Ciebie lubię zaglądać, mimo że nie jestem pasjonatką ogrodnictwa, ale po prostu lubię Twój entuzjazm i szczerość, zazwyczaj Twoje wpisy wywołują u mnie dużo uśmiechu i ciepła w sercu :). Wiem jednak, że doba nie jest z gumy, a tak częste wpisy, w dodatku bardzo obszerne, dopracowane i okraszone mnóstwem pięknych zdjęć, wymagają poświecenia dużej ilości czasu i pracy. Doskonale więc rozumiem Twoje rozterki i potrzebę pewnego ograniczenia aktywności w blogosferze.
Dbaj o siebie, swój komfort, bo to Twoje życie, Twoje wybory i nic nikomu do tego. Ja to szanuję :).
Ściskam Cię mocno i pozdrawiam najserdeczniej!
Dziękuję, Małgosiu kochana. Ja już z tymi swoimi przeziębieniami nie mogę sobie poradzić i dlatego na początku lutego idę do specjalisty, bo coś mi się w moim organizmie nie podoba... zobaczymy co będzie, ale jestem dobrej myśli :)
UsuńWidzisz, Małgosiu, napisałaś tak mądrze, że sobie odpuszczasz. Ja teraz musiałam sobie o tym przypomnieć i musiałam się tego na nowo nauczyć. Żeby właśnie odpuścić, spróbować nie przejmować się, choć moje poczucie obowiązku krzyczy, że to nie jest w porządku. Dlatego właśnie zrobiłam ten rachunek własnego sumienia i pisząc to poczyniłam próbę odpuszczenia sobie tych wyimaginowanych wyrzutów sumienia. Trzeba je wcisnąć gdzieś w kąt i... tyle. Fakt, że ja tych osób obserwujących mam sporo i w pewnym momencie okazało się, że nie umiem ich wszystkich potraktować tak, jakbym chciała. To jest trochę tak, jak z przyjmowaniem gości. Jeśli przyjdzie Ci naraz do domu 10 osób, jesteś w stanie ich zagospodarować... jeśli przyjdzie 30, to już trochę mniej, to jest właśnie coś takiego. I ja też zrobiłam spory remanent na obserwowanych blogach. Czyli wynika z tego, że Ty też przechodziłaś przez coś podobnego, tylko wcześniej, bo i staż blogowy na bloggerze masz sporo większy, niż ja.
Małgosiu, baaaaardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów, to naprawdę dla mnie ważne, co napisałaś. Mocno Cię ściskam i bardzo serdecznie pozdrawiam.
Witaj Kochana Iwonko 🩷
OdpowiedzUsuńOczywiście zaczynam wpis od przesyłania mocy życzeń, abyś jak najszybciej była zdrowa! Bo katar to naprawdę może człowieka zamęczyć. Ja tak przed świętami miałam, aż na zwolnieniu lekarskim wylądowałam. Tak więc zdrowiej prędziutko 😘
Co do nastawienia do swojej blogowej pracy i postanowienia z nim związanego rozumiem Cię doskonale... też tak mam i coraz bardziej łapie się na tym, że myśli o mojej systematyczności na moim blogu i tych zaprzyjaźnionych zatruwają mi myśli. Zdaje sobie sprawę że tak moja chorobliwa amicja i dążenie do perfekcji kiedyś mnie wykończą ale póki co nie do końca umiem nad tymi zapanować. I tak już ogłosiłam swoje postanowienie że w weekendy nie bloguje,tylko mam czas dla bliskich i oczywiście popadły mnie wątpliwości czy tak wypada... ale naprawdę cieszę się że Ty podejmujesz takie kroki. Może i ja kiedyś dorosnę do tego 😉 póki co ja trzymam kciuki za Twoje postanowienie, ale pozwolisz że nadal będę do Ciebie zaglądać i jak zwykle z ogromną przyjemnością.
Zdjęcia, które dziś pokazałaś są naprawdę imponujące. Ta surfinia z wodą jest doskonała. A czarne aeonium przypomina mi smoka z ulubionej bajki moich córuś.
Kochana życzę Ci dużo siły, wytrwałość w swoim postanowieniu i oczywiście dużo dużo zdrowia! Gorące uściski 😘
Dziękuję, Monia. Wiem, że mi dobrze życzysz, widziałam to w Twoich oczach w czasie spotkania na żywo :) Ale dziękuję za życzenie zdrowia, przyda się na pewno...
UsuńPo raz któryś z rzędu okazuje się, że takich osób z tymi samymi rozterkami co ja, jest więcej. Bo także i Ty!!! Właśnie, dobrze to nazwałaś, chorobliwa ambicja oraz dążenie do perfekcji. Gdzieś jest jakaś wina w tym, że źle się czuję z tworzeniem bylejakości, pewnie jakieś względy wychowawcze też mają w tym swój udział. I sprawiłaś mi ogromną radość tym, że cieszysz się, że ja podejmuję takie kroki. To znaczy, że tych osób, dla których moje samopoczucie ma jakieś znaczenie, jest więcej, nie tylko ja jedna :) No i oczywiście, kochana, zaglądaj do mnie, nie wyobrażam sobie inaczej...
Dziękuję za pochwalenie zdjęć... dlatego właśnie chcę tu być, bo takich perełek mam więcej i dlaczego mam się nimi nie dzielić z innymi miłośnikami piękna? To tak jak Ty dzielisz się swoją wiedzą z miłośnikami fantastycznych smaków :)
Ściskam Cię mocno, Monia... tak mocno, jak w tej palmiarni <3
Iwonko
OdpowiedzUsuńObowiązkowość, sumienność, perfekcjonizm, odpowiedzialność, to nie są wady, to są zalety, które w niektórych sytuacjach trochę utrudniają życie:)
Ty tak masz i ja też tak mam i nie pora zmieniać siebie ale pora o siebie zadbać i własny dobrostan:)
Pod wszystkim co napisałaś mogę się podpisać bo mam identyczne odczucia dotyczące blogowych doświadczeń.
Zdecydowanie ograniczyłam czas poświęcany blogom bo jest mi go po prostu żal. Na dodatek nie wszystko mnie interesuje a zmuszać się grzecznościowo nie będę.
Rozumiem Ciebie doskonale i szanuję Twoje decyzje. To o Twój komfort chodzi i to Ty jesteś najważniejsza!
Oczywiście z ogromną przyjemnością przeczytam każdy post , obejrzę nowe fotki i pewnie nie raz wrócę do starszych wpisów bo tak lubię sobie czasami powspominać:)
Mam świadomość ile pracy i czasu i serca wkładasz w tak dopieszczony w każdym szczególe post, wiem jaka jest jego wartość i bardzo to cenię:)
Ja zostaję❤️
Fotka z Mazur idealnie wpisuje się w sytuację kiedy zamyślasz się i szukasz rozwiązania...trafione!
Bardzo podobają mi się zdjęcia cieni, wymowne, z duszą i klimatem:)
Tak niewiele na nich a tak dużo można zobaczyć:)
Teraz najważniejsze jest zdrowie. Musi szybko wrócić i tego życzę z całego serca❤️bo...
Wiosna tuż tuż...kwitną przebiśniegi a w ogrodnictwach festiwal bratków, pierwiosnków i innych wiosennych cudeniek:) Lubię ten czas!
Skusiliśmy się na słonecznicę, zobaczymy co nam wyrośnie...
A teraz ściskam mooocno i serdecznie!!! Buziaki gorące!!!
Maminku!!! I co ja mam Ci tutaj napisać, skoro Ty wszystko już wiesz? Pewnie Twoje ucho jest już i tak zmęczone moim głosem i moimi "przemyśleniami" . Ale nie... pozwoliłam sobie zażartować. Wiem, że tak nie jest, wiem to :)
UsuńPo pierwsze, przekształciłaś moje wady w zalety... tylko Ty potrafiłaś to zrobić tak bezkolizyjnie i w taki sposób, że się z tym zgodziłam :) To są prawie czarodziejskie sztuczki :)
I oczywiście, masz rację, że muszę zadbać o swoje dobre samopoczucie. Na tej stronie i w tym właśnie miejscu, to ja jestem najważniejsza i mój nastrój się tu liczy przede wszystkim.
Dobrze właśnie napisałaś, że żal Ci czasu... zgadzam się z tym. Chyba nie zawsze do końca mamy świadomość, jak właśnie ten czas jest dla nas ważny i ile dla nas znaczy, zwłaszcza w naszym wieku. I bardzo mi się podoba to "grzecznościowe zmuszanie się". No właśnie, po co i dla kogo? To nie ma większego sensu.
Wiem, że tu będziesz i wiem, że będziesz tu buszować. To dla mnie ogrooooooomnie miłe. I to ma dla mnie znaczenie, bo tak naprawdę nie obchodzą mnie ilości wejść na blog, ani ilości komentarzy czy obserwacji. Nie zarabiam na tym, nie mam takiego zamiaru, więc ta ilość nie ma dla mnie znaczenia. Klikalność też się nie liczy, ani (jak to trafnie napisała wyżej Małgosia) komentarze w rewanżu... zaczynam teraz ze zdwojoną siłą szanować każdą swoją wolną chwilę :)
Cieszę się, że fotki Ci się podobają. a za życzenia zdrowia dziękuję, choć i tak wiem, że życzysz mi wszystkiego co najlepsze :) Trochę przeraża mnie tempo, a jakim wiosna się zbliża. Jest dopiero styczeń, a pokazują się już cebulowe, dzisiaj wypatrzyłam liście krokusów i narcyzów... masakra.
A słonecznicy też jestem ciekawa, jak sobie poradzi :)
Buziaki gorące i mocne uściski przesyłam w Twoją stronę!!!
Za wszystko co napisałaś do mnie o mnie bardzo Ci dziękuję:)
UsuńZrobiło mi się nie tylko miło ale chyba nawet się wzruszyłam:)
Nigdy nie znudzi mi się Twój głos bo tak jak już pisałam, ja naprawdę bardzo lubię mówić z Tobą:)
I zawsze: rano, wieczór, we dnie i w nocy - jestem do pomocy:)
Zawsze!!!
Wrócę jeszcze do czasu, który zaczęłam cenić ponad wszystko bo przez wiele lat stale mi go brakowało dla siebie i na to co lubię. Rytm wyznaczały kolejne grafiki a o świcie dzwonił budzik.
Kiedy się wyzwoliłam, to zamiast robić wreszcie to co lubię, uwikłałam się w inne obowiązki i nawet tego nie zauważyłam.
Otrząsnęłam się bo przecież nie na to czekałam przez te wszystkie lata.
Zrobiłaś dokładnie to samo i na szczęście w porę przyszły refleksje:)
Pamietasz: nic nie muszę, wszystko mogę? I to jest hasło przewodnie!
Każda chwila jest Twoją własnością :)
Miało być krótko i znów popłynęłam...
To tylko jeszcze napiszę, że dziś przeżyłam szok jak zobaczyłam całe kontenery zmarnowanych kwiatów 😏
Zawsze taki widok źle na mnie działa.
Najpierw ceny zaporowe, potem śmietnik...ech...
Zabraliśmy małą araukarię, ma szansę:)
Kończę...
Buziaki gorące i serdeczne przytulaki !!!
Ale mi teraz uświadomiłaś jedną rzecz... i to nawet nie wiesz, jak ważną. I wiesz co? Żadne argumenty, nawet te moje własne, nie przemówiły do mnie tak mocno, jak właśnie ten jeden. Co ja najlepszego zrobiłam???
UsuńTyle lat czekałam na emeryturę, nie mogłam się jej doczekać, prawie tupałam w miejscu, żeby już tylko była... A jak już przyszła, to wzięłam sobie na głowę nowe obowiązki, zamiast cieszyć się wolnym czasem, nicnierobieniem i właśnie tym "nic nie muszę, wszystko mogę". Powinnam była, znając siebie najlepiej, wiedzieć, że przy mojej sumienności i obowiązkowości, to będzie właśnie tak wyglądało. No ale cóż, widocznie musiałam przejść całą tę drogę, żeby się przekonać, co z tym fantem zrobić.
I masz rację, dobrze, że się opamiętałam. I dobrze, że właśnie teraz, a nie dopiero za kilka lat. Widocznie tak musiało być. Jak to mówią... wszystko się dzieje po coś. A to, że tu jestem zadziało się pewnie po to, żebym mogła poznać sporo fajnych osób, a w finale niektórych też spotkać osobiście. Oczywiście z Tobą na czele, niezaprzeczalnie :)
Co do tych zmarnowanych roślin, to rozumiem. Ja nie tak dawno widziałam takie w Castoramie. Właśnie wtedy wyciągnęłam z tej półki mojego aeschynanthusa i udało mi się go kupić z 5 zł. Bo żal serce ściskał, że taki był sponiewierany :(
Araukarię widziałam :) Niech pięknie rośnie, bo wygląda iście po królewsku :)
Również gorące buziaki Ci przesyłam i mocno Cię przytulam!!!
Terapia przebiegła pomyślnie 😉
UsuńCieszę się bardzo i dziękuję, że mogłam Cię poznać, że jesteś i jesteś taka kochana❤️
Buziaki i przytulaki serdeczne!!!
Zgadza się, konfesjonał działa bez zarzutu :)
UsuńJa również Ci dziękuję, zresztą sama wiesz. Jakby to powiedział mój M. "i vice wersal" :)
Uściski mocne dla Ciebie <3
Podoba mi się ten"wersal":)
UsuńBuziaki !!!
😘😘😘
UsuńCzarne kwiaty podobno w naturze nie istnieją. Można znaleźć jedynie takie, których kolor zbliżony jest do czarnego. Zwykle są to burgundy, fiolety, bądź granaty.
OdpowiedzUsuńNie wiem, kto z blogosfery sprawił Ci przykrość. Mam jednak nadzieję, że karma do niego wróci. Według mnie nie ma sensu wrzucać wszystkich do jednego worka. Wierzę, że wiele osób dobrze Ci życzy i dla takich właśnie warto pisać.
Serdecznie pozdrawiam. Dziś na zakupach wypatrzyłam zwiastuny wiosny i piękny cyklamen. I już stoi u mnie na oknie w kuchni i cieszy oczy.😄💕 Do 1 marca tylko 33 dni. Serdecznie pozdrawiam 🤗
Też słyszałam, że czarnych kwiatów nie ma, ale uwierz, że aeonium było czarne jak smoła. Pewnie sama bym miała wątpliwości, gdybym go nie miała i nie widziała na własne oczy.
UsuńCo do reszty Twojego komentarza, to nie wiem, co mam napisać, bo to wszystko nie tak... ja nigdzie nie napisałam, że ktoś z blogosfery sprawił mi przykrość, absolutnie nie. To są wszystko moje własne przemyślenia i moje własne wnioski wysnute na podstawie mojego gospodarowania czasem i konsekwencji związanych z blogowaniem. Nie ma tu nic o jakichś krzywdach. Pokusiłam się tylko o szczerość w zakresie czasu, który poświęcam na blogowanie i o wnioski za tym idące.
Dlatego, ani nie biorę pod uwagę żadnej karmy, ani nie wrzucam nikogo do jednego worka... co więcej, nie wrzucam nawet nikogo do kilku worków :) To taki żarcik :)
A cyklamen potrafi cieszyć oczy, to prawda. Jest wyjątkowo ozdobną rośliną :)
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie.
To może ja coś przekręciłam, albo wyobraźnia mnie poniosła. Na uspraeiedliwienie dopowiem, że komentarz za komentarz to dobra zasada, ale czasem można przegapić jakiś wpis, albo miłą osobę. Masz bardzo dużo czytelników. Blogowanie pochłania mnóstwo czasu. Dobrej końcówki miesiąca.
UsuńMyślę, że każdy musi sobie sam opracować własny sposób bywania, odwiedzania, komentowania itd. Ja starałam się to robić tak, jak podpowiadało mi sumienie, okazuje się, że tak się nie da, jak bym chciała :) To fakt, mam sporo czytelników i zawsze ogrom tych komentarzy. Ale z drugiej strony to tylko świadczy o tym, że sporo osób lubi do mnie zaglądać, co jest dla mnie ogromnie miłe. I tu moje blogowe koło się zamyka :)
UsuńMoże wiosna przyniesie mi więcej werwy...
A to na pewno! Luty to takie małe przedwiośnie. Z każdym dniem dnia przybywa i dużo się dzieje. Wystarczy sprawdzić ofertę kulturalną. Serdecznie Ci÷ pozdrawiam i życzę przypływu życiodajnej energii. Pozdrawiam 🤗
UsuńDla mnie luty to taki dziwny miesiąc. Niby do wiosny już tylko parę chwil, ale z drugiej strony moja cierpliwość jest już wystawiona na solidną próbę i zaczyna się kończyć gwałtownie :) To już chyba wolę listopad :)
UsuńDziękuję za życzenie, niech się spełni :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć. Rzeczywiście Twoje posty zawsze są dopięte na ostatni guzik. Są przemyślane i mają w sobie duszę.
Teraz życzę CI szybkiego powrotu do zdrowia. To świetnie, że kiedyś rzuciłaś palenie!
Zawsze kiedy o paleniu mowa przypominam sobie moją babcię, która przez ostatnie 5 lat swojego życia dosłownie się dusiła. Nie oddychała bez koncentratora tlenu bo ileś procent jej płuc był zniszczony. Szkoda, że moi bracia, widząc, jak ona się męczyła, nadal palą te cholerstwo...
Zgadzam się z Tobą, że czas w realu jest ważniejszy od tego spędzanego na internecie. Najważniejsze to robić coś, co sprawia radość :)
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za docenienie moich starań. I dziękuję za życzenia zdrowia.
UsuńZ tym rzucaniem palenia, to nie taka prosta sprawa. Kiedyś dawno już raz rzuciłam, nie paliłam 5 lat i... wróciłam. Przez głupotę, to fakt, ale wróciłam. Zawsze lubiłam palenie, więc nie zarzekałam się, że to na zawsze. Teraz też rzuciłam, nie palę już długo, ale również się nie zarzekam :)
Tak, z tym się zgadzamy, że real jest o wiele bardziej atrakcyjny, niż życie w wirtualnym świecie. I trzeba żyć tak, żeby nie marnować czasu na stukanie w klawiaturę :)
Pozdrawiam Cię również...
witam Droga Iwonko💚
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim z całego serca życzę Ci ogrom szlachetnego zdrówka, dobrych dni i pięknych chwil..
Twój blog to Twoja przestrzeń, Twoje życie i baaaardzo mi się u Ciebie podoba.. jesteś wyjątkową Osobą, szczerą, wrażliwą empatyczną i piszesz co Ci w duszy gra.. bardzo lubię zaglądać i będę!.. nieistotna jest częstotliwość pisania postów.. zachwycają mnie prześliczne zdjęcia.. cieszę się ogromnie i dziękuję, że jesteś Iwonko! 💖
Znam blogi, gdzie posty pojawiają się raz na kilka miesięcy i zawsze odwiedzają je wierni czytelnicy..
Ja piszę blog już 20 lat, więc czasem, po prostu, mam dość pisania, kilkakrotnie miałam zamknąć, ale jeszcze piszę sobie, tak spontanicznie.. blog ma sprawiać przyjemność i mamy czerpać z tego radość, a nie czuć nacisk, że coś muszę, coś wypada itp.. nie mogę odhaczyć i napisać komentarza w jednym, czy dwóch słowach, bo to nie mój styl.. zawsze pragnę, aby Ktoś przychodził, bo czuje się u mnie dobrze.. a u mnie bywają dni trudne, chorowite, depresyjne, czas bardzo ciernisty, powikłany, ale próbuję wówczas wykrzesać iskrę i wzniecić siłę i być radosna.. doceniam każdą chwilę Istnienia!
Staram się zawsze odpowiadać na komentarze, ale muszę czuć się dobrze psychicznie i fizycznie..
- pozdrawiam gorąco, ściskam Cię mocno i najserdeczniej Kochana i całym sercem życzę cudowności każdego dnia 🤗😘 💗
Dziękuję Ci pięknie za miłe słowa. Tyle komplementów pod moim adresem, nie spodziewałam się, ale to ogroooomnie miłe :) Jeśli ktoś do mnie zagląda nie na zasadzie rewanżu, tylko dlatego, że lubi i że sprawia mu to przyjemność, to jest to dla mnie wielka radość.
UsuńTak, właśnie wiem, że blog ma sprawiać przyjemność, też nie wyobrażam sobie inaczej. Stąd właśnie to wszystko, te wszystkie moje przemyślenia. Bo nie chcę, żeby stało się inaczej, dlatego postanowiłam coś z tym zrobić. Sama piszesz, że prowadzisz blog już tyle lat i też przez to przechodziłaś, czyli dobrze wiesz o co chodzi. Ja wiedziałam, że sporo osób zrozumie i prawidłowo odczyta mój tok rozumowania.
Dziękuję Ci również bardzo za to, że tak szczerze napisałaś o sobie, to mnie tylko utwierdza w tym, że moje postanowienie jest prawidłowe i zrozumiałe. I dziękuję Ci za te wszystkie Twoje słowa i wnioski, nawet nie masz świadomości, jak bardzo są one dla mnie ważne i istotne.
Mocno Cię przytulam i gorące buziaki ślę...
Myślę, że większość piszących blogi spokojnie może się podpisać pod Twoim postem.
OdpowiedzUsuńJa na komentarze pod swoimi postami nie odpowiadam, nie mam na to czasu...praca, dom, wnuczek, hobby, ogródek ... . Jeżeli już ktoś o coś zahaczy, to odpowiadam na blogu pytającego.
Traktuję swojego bloga jak pewnego rodzaju pamiętnik.
Zdrowiej ,nabieraj weny twórczej , projektuj nowe nasadzenia.
Gdyby nie Twój blog, o czarnym aeonium (i podobnych) nie miałabym pojęcia.
Dziękuję Ci za szczerość. Ja też zauważyłam, że mój blog, który z założenia miał być tylko ogrodowym, często porusza sprawy i osobiste, i podróżnicze, ale cóż, takie jest życie, nie da się pisać w kółko o tym samym, poza tym człowiek zaczyna lubić tych swoich odwiedzających i przywiązuje się do nich, a co za tym idzie, ma ochotę na trochę zwierzeń :)
UsuńDziękuję również za życzenia zdrowia, staram się stanąć na nogi.
I ogromnie mi miło, że dzięki mojemu blogowi możesz poszerzać swoją wiedzę. To jest w tym wszystkim dla mnie również bardzo istotne.
Gorąco Cię pozdrawiam.
Nic na siłę, Pani Ogrodowo. Nie chodzi o przykry obowiązek, ale o przyjemność. Masz prawo bywać tam, gdzie chcesz i pisać z częstotliwością, jaka jest dla Ciebie wygodna.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie w tekście spadło mi jak z nieba! Bywając tu i ówdzie, widziałam te czarne, gruboszowate kwiatki na drewnianych patyczkach, ale nie mogłam znaleźć ich nazwy, tymczasem Ty podałaś mi ją na tacy. Dzięki stokrotne! Przy okazji - nie miałam pojęcia o istnieniu czarnych surfinii, jestem z lekka w szoku. Pozytywnym.
Tak, wiem, masz rację. Nie ma tu o mowy o obowiązku, to nie to miejsce :)
UsuńWalczę ze swoją nadgorliwą obowiązkowością, ale jak widać, dobrze mi to idzie, skoro doszłam do takich wniosków i postanowień.
Jak ja się cieszę, że Ci pomogłam z tym aeonium, to jest dla mnie baaaaardzo miłe, jak ktoś się przy okazji czegoś z mojego bloga dowiaduje :) To niesamowicie miłe :)
Pozdrawiam.
Ryłam w Internecie jak kret i nie znalazłam nazwy tej rośliny, a Ty jednym słowem załatwiłaś sprawę 🙃
UsuńOgromnie się cieszę :)
UsuńNic na siłę! Zawsze, to powtarzam!
OdpowiedzUsuńRób tak, żeby Tobie było dobrze. Ale nie czuj się żle z tym, że czasami nie wyjdzie perfekcyjnie.
Bo to można się nieżle zakręcić ;)
Ja tez kiedyś dzielnie odwiedzałam wszystkich, nawet jak do mnie ktoś przestał zaglądać...
Powiedziałam sobie w końcu dość! Nawet kilka blogów wyleciało z obserwowanych. Pewnie jeszcze kilka powinno wylecieć, ale trzymam je z sentymentu...
Ciebie mam Iwonko, ale nie wiem czemu nie aktualizuje się i wisi na dole listy...
Kochana! Wrzuć trochę na luz!
Ja często robię sobie oddechy od sieci, bo inaczej nie miałabym kiedy czytać książek😊
Miło mi jest zawsze u Ciebie i z przyjemnością oglądam niezwykłe Twe zdjęcia...
Ale wybacz mi, że nieregularnie zaglądam...
Ja w przeciwieństwie do Ciebie jestem roztrzepana😊
Serdecznie Cię pozdrawiam!
No właśnie dlatego, że nic na siłę... stąd moje postanowienie. Bo do tego doszłam już sama. I wiem, że nie powinnam źle się czuć z niedostatkiem perfekcji. A co jeśli nie potrafię? A co, jeśli zawsze dążyłam do perfekcji i inaczej jest mi trudno?... no właśnie.
UsuńAle popieram Twoje rady... ja też okroiłam ostro obserwowane blogi. Tym bardziej, że ja odwiedzałam za każdym razem, a to często było ponad moje siły i możliwości czasowe.
Myślę, że mój blog się u Ciebie nie aktualizuje, bo już jakiś czas temu Blogger zmienił te zasady i w okno subskrybowania trzeba wkleić adres ostatniego posta, a nie adres całego bloga. Może masz po staremu, bo widzę, że u mnie i u innych ta zasada działa...
Wrzuć na luz... to tak trochę nie dla mnie. Sorry, ale nie potrafię :)
Oczywiście zaglądaj kiedy tylko masz ochotę, będzie mi bardzo miło :)
I z góry wybaczam Ci nieregularność i roztrzepanie :)
Pozdrowienia gorące, Edytko!
Iwonko dziękuję za radę co do Bloggera! Masz pewnie rację, bo ja właśnie adres samego bloga wrzucam! Spróbuję z tym postem😊
UsuńA co do tej ważniejszej części...Twoich postanowień... To zmień na ile możesz.
Wiadomo, że naszej natury nie odmienimy. Jakbyś na ten luz wrzuciła, to nie byłabyś do końca TY!
Czyli kompromis...Ciut uszczknąć z perfekcji i ciut dodać swobody...Pomalutku😊
Pozdrawiam słonecznie Iwonko!
Udało się! Raz jeszcze dziękuję za radę! 😊
UsuńI tu masz rację, że gdybym wrzuciła na luz, nie byłabym sobą, a chyba nie o to w tym wszystkim chodzi :) A kompromis jak najbardziej.
UsuńCieszę się ogromnie, że udało się z tym Bloggerem. Myślę, że niektórzy też mają to niepozmieniane i dlatego ne dostają powiadomień o nowych postach z ulubionych blogów.
Mocno Cię ściskam!!!
Kochana, sama mam za sobą kilka dłuższych przerw w blogowaniu, w tym jedną półtoraroczną. Tak jak nie wiem, czemu do tych przerw doszło tak doskonale wiem, czemu wróciłam: uwielbiam pisać o swoich wspomnieniach i przeżyciach a również czytać o takowych u innych. Bloguję rzadko bo raz na tydzień nie powala na kolana ale może właśnie dzięki temu nadal chce mi się to robić.
OdpowiedzUsuńMyśl przede wszystkim o sobie, robienie czegoś na siłę nie ma najmniejszego sensu. I chociaż całym sercem mam nadzieję, że to jest tylko chwilowy kryzys to rozumiem Twoje odczucia i przemyślenia. Mam jednak nadzieję, że wiosna w sercu i w ogrodzie doda Ci wiatru w skrzydła i napełni Cię świeżą energią nie tylko do pisania. Zawsze będę czekać na Twoje nowe wpisy. Życzę Ci wszystkiego dobrego, pozdrawiam z Austrii i przytulam mocno.
No proszę, jestem u Ciebie świeżynką, więc nawet nie wiedziałam. Ja też w sumie uwielbiam pisać, wiele razy to sygnalizowałam, tyle, że samo pisanie, a prowadzenie bloga ze wszystkimi tego konsekwencjami, to dwie różne sprawy. Nie zniknę stąd, bo wiem, że za jakiś czas by mi tego brakowało. Muszę po prostu trochę się od tego świata odseparować, bo zgubi mnie własna nadgorliwość i sumienność. Napisałaś, że blogujesz rzadko, bo raz na tydzień??? Dla mnie to jest właśnie za często, bo ja też do tej pory pojawiałam się z nowym postem co tydzień. I to dla mnie zdecydowanie za dużo, przynajmniej jak na moje możliwości organizacyjne.
UsuńNo i właśnie, właśnie zaczęłam myśleć o sobie. I cieszę się ogromnie, że mnie rozumiesz, tym bardziej, że są takie osoby, na opinii których mi zależy i Ty też do nich należysz :)
Ściskam Cię mocno i dziękuję za każde dobre słowo...
Dziękuję za dobre słowa. Ty dla mnie też jesteś bardzo ważna a czytanie Twojego bloga to zawsze wielka przyjemność dlatego bardzo się cieszę, że nas nie opuszczasz 🙂. Sama sobie narzuciłam tę średnią, że jeden blog na tydzień, bo wtedy mam motywację. Zauważyłam, że czym rzadziej piszę tym trudniej mi to przychodzi a ten jeden blog tygodniowo trzyma mnie w ryzach 😀. Odpocznij sobie teraz, wypracuj nowe tempo blogowania bo jestem pewna że wraz z wiosną pojawi się u Ciebie tyle ogrodniczych tematów i zdjęć, że nie będziesz miała serca z nami się tym nie podzielić. Nie wyobrażam sobie wiosny bez Twoich pięknych kadrów.
UsuńŚciskam mocno!
Tak właśnie zrobię. Wypracuję sobie nowe, własne tempo. To ciekawe co napisałaś o tej motywacji, ja chyba mam odwrotnie, bo im dłużej mnie tu nie ma, tym większą mam potrzebę, żeby zajrzeć :) No ale wiadomo, każdy ma swoje własne recepty na te sprawy.
UsuńMoże masz rację, może to czekanie na wiosnę (wyjątkowo dla mnie niecierpliwe w tym roku) tak mnie nastraja?
Buziaki!!!
Jesteś niesamowita. Trzymaj się tam. Zdrowiej i nie marudź.
OdpowiedzUsuńBlog, my poczekamy. Jeśli ktoś Cię śledzi od początku wie jak jest i nic na siłę. Nikt z nas nie jest idealny a jeśli chodzi o blog. Blogowanie fantastyczna sprawa, tylko zadać sobie trzeba pytanie, po co , na co . !!! A my już wiemy. Buziaki. A nie ściskam w łapkę. Kuruj się
Nie marudź??? Uważasz, Agatko, że marudzę???
UsuńNo to sama nie wiem, co mam napisać w odpowiedzi...
Jednak sporo osób zrozumiało, co miałam na myśli pisząc ten post.
To, że nikt z nas nie jest idealny, to ja wiem, też nie uważam się za idealną.
Tylko co, jeśli ma się taki charakter, że to dążenie do ideału jest wpisane w jego cechy?
Dziękuję za życzenia zdrowia, bardzo mi się przydadzą :)
Ściskam Cię również.
Oj zapomniałam emotke dodać do komentarza. Iwonko blog to nasza sprawa, piszemy co kto chce, ale nic na siłę. Jeśli potrzebujesz złapać oddech, zrób to, koniecznie, odpocznij, Ale Fajnie , że poruszyłaś ten temat. Szczerze ja nie jestem wylewna na takie tematy, czy tematy, które uważam , że sobą normalną sprawą a okazują się tematem tabu. Złap kontrolę jeśli musisz. Mamy paskudny czas, i życie wszystko się pomieszało , nie jest tak jak powinno być. Sama widzę u siebie zmiany...ale też nie chce, staram się, żeby nie było tak , że blog mnie będzie przerastał czy był jakimś moim zadaniem do odrobienia. Jeszcze się trzymam swoich postanowień i oby jak najdłużej.
UsuńPs. Nie gniewaj się za te- Nie marudź. Chyba zasłużyłam
na klapsa 😊
Każdy ma swoje własne postanowienia i każdy ma swoje osobiste kryteria prowadzenia i oceny własnego bloga. A także ocenę, co jest dla niego ważne a co mniej. Poza tym nie każdy ma wysokie wymagania co do blogowych szczegółów, ja niestety mam. Niestety, a może stety... dla każdego liczy się coś innego.
UsuńNie gniewam się, nie jestem obrażalska.
A klapsa dostaniesz przy pierwszej nadarzającej się okazji :)
Oh witam. Ciekawy temat poruszyłeś. Jestem zdania , że prowadzenie bloga to powinna być, a właściwie jest przyjemność. O tak trzymam i tobie polecam. Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. To powinna, a właściwie jest przyjemność.
UsuńTylko akurat ja, w tym momencie swojego blogowego życia, muszę zmienić jego zasady.
Tylko tyle i aż tyle :)
Pozdrawiam.
Nie chcę się wymądrzać, ale kiedy wspomniałaś o tym postanowieniu, od razu domyślałam się, o co chodzi. Nie żebym była wróżką, Nostradamusem w spódnicy czy Babą Vangą (jestem tylko zwykłą babą), po prostu naprowadziła mnie na to jedna z naszych ostatnich rozmów, w której właśnie wspomniałaś, że nie wyrabiasz czasowo przez blogowanie.
OdpowiedzUsuńPost jak najbardziej był potrzebny - jasno i wyraźnie zakomunikowałaś nam swój problem, ostrzegłaś, że może Cię być mniej, i podsunęłaś rozwiązanie. Zatem nie będzie żadnego zdziwienia i niepokoju u czytelników.
Sumienność i obowiązkowość to jak najbardziej wspaniałe cechy, jednak Ty, moja droga, wzięłaś na swoje wątłe barki zdecydowanie za duży ciężar. I choć doskonale rozumiem te Twoje odczucia, pragnienie i potrzebę prezentowania wysokiego poziomu (też przywiązuję dużą wagę do jakości wpisów i zdjęć), to ja nigdy jednak nie stawiałam sobie tak ambitnego celu, by komentować każdy wpis u każdego odwiedzanego blogera. Nigdy też nie pozwalałam, aby moja liczba odwiedzanych blogów za bardzo się rozrosła. Blogowanie jest przyjemne, ale też bardzo czasochłonne, nie można dać się zwariować.
Czuję, że naprawdę potrzebujesz tej zmiany, życzę Ci więc odzyskania kontroli nad swoim życiem i wolnym czasem. Nie pozwól, by przyjemność stała się przykrym obowiązkiem :)
Dasz radę, bo kto, jak nie Ty? :)
Miałam pytać, czy rozjaśniałaś włosy, ale uprzedziłaś moje pytanie i wyjaśniłaś, że to stare ale lubiane zdjęcie :)
Jak ja się cieszę, że zostałam tak dobrze zrozumiana. Wyartykułowałaś wyraźnie to, co ja chyba za bardzo zawoalowałam w słowa i niektórzy mylnie to odebrali.
UsuńWłaśnie - zakomunikowałam swój problem i chciałam, żeby tak to zostało zrozumiane. Jako mój problem i powzięte w związku z tym decyzje. Tym bardziej właśnie, że napisałam, że będzie mnie mniej i próbowałam uzasadnić dlaczego tak się stanie. Może też właśnie po to, żeby moi czytelnicy się nie martwili, że na przykład coś mi się stało. Czyli chyba jednak napisałam to w miarę czytelnie, skoro większości udało się odczytać moje intencje? Sama nie wiem :)
Wiem, że Ty też przywiązujesz sporą wagę do jakości i wyglądu bloga, to się widzi od razu. I takie wpisy lubię odwiedzać i mieć przyjemność z czytania, bez domyślania się o co chodzi :) Tylko widzę, że wcześniej doszłaś do tych wniosków, niż ja teraz i... bardzo dobrze. Ja już też nabieram dystansu do swojej blogowej sumienności. Jestem świeższa od Ciebie blogowym stażem, więc wzoruję się na takich podobnych do mnie charakterach, ale mających więcej doświadczenia.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa pod moim adresem i... oczywiście, że dam radę :)
Uściski!!!
Znowu nie chcę się wymądrzać ;) Ale nie wiem, jak można było ten Twój wpis zrozumieć opacznie. Przecież jasno i wyraźnie wyłuszczyłaś problem, no i samobiczowałaś się za tę swoją nadgorliwość w wykonywaniu obowiązków (jestem pewna, że byłaś idealną pracownicą, bardzo staranną, a bylejakość była Ci obca - jesteś wprost przesiąknięta tą Twoją sumiennością ;)) Myślę, że niektórzy nie czytają uważnie, a to był jeden z Twoich dłuższych wpisów (są tacy czytelnicy, którzy mają na nie alergię!). Nie dopatrywałabym się tutaj Twojej winy.
UsuńRozumiem doskonale Twoją motywację, tylko jednego do końca nie rozumiem - czemu ma służyć moderacja? Boisz się, że jak będziesz rzadziej zaglądać na bloga, to zastaniesz tu za dużo spamu? Nie masz chyba hejterów? Nigdy nie widziałam tu nienawistnych wpisów w stosunku do Ciebie, ale przyznaję, że najczęściej nie czytam komentarzy innych ludzi, bo u Ciebie jest ich bardzo dużo i są zazwyczaj obszerne, a w dodatku w dużej mierze pozostawione przez nieznanych mi komentatorów. Dla mnie najważniejsze jest to, że nie ucięłaś kontaktu z czytelnikami i że nadal odpowiadasz na pozostawione wpisy. Już samo to na pewno zabiera Ci sporo czasu, a więc trzeba to odpowiednio docenić, bo to bardzo ładny gest, nie zaś mieć pretensję, że ograniczyłaś swoją internetową obecność u innych.
Myślę, że jak zaczniesz odwiedzać tylko te blogi, które chcesz/lubisz, i komentować tylko wybrane wpisy, to zobaczysz, jakie to fajne ;) Naprawdę nie ma w tym nic złego. Ja np. czytam wszystkie posty moich ulubionych blogerów, ale nie komentuję każdego. Czasami dlatego, że czytam je przez telefon, innym, bo np. nie mam nic do powiedzenia, a nie chcę wymyślać na siłę komentarza.
Ciepłe myśli zasyłam :)
Dziękuję Ci za to "wyłożenie kawy na ławę", sama bym tego lepiej nie nazwała. No i rzeczywiście, rozgryzłaś mnie na wylot, byłam perfekcyjna i do tego - co najgorsze - oczekiwałam tej perfekcji i staranności od innych. Dlatego uważam, że to straszna cecha charakteru, a jak trudno z nią walczyć, to tylko ja wiem. Ja też myślę, że niektórzy uważnie nie czytają albo po prostu przelatują tylko wzrokiem po literach i tyle...
UsuńCo do moderacji... ma to dla mnie dwojakie znaczenie :) Po pierwsze stopniowe wrzucanie komentarzy na blog nie powoduje we mnie uczucia przytłoczenia, kiedy po opublikowaniu postu, na drugi dzień mam ich całe mnóstwo, co mnie od razu deprymuje. Po drugie wpada u mnie sporo komentarzy obcojęzycznych, z różnych blogów z innych krajów, często o tematyce, która mnie w ogóle nie interesuje albo - co gorsza - ze stron internetowych sprzedających meble, ubrania i inne takie. Chcę mieć nad tym kontrolę, tak jest mi łatwiej :)
Kontaktu z czytelnikami w moich komentarzach nie utnę, bo byłaby to z mojej strony hipokryzja... kiedyś już pisałam co myślę o rozmowach w komentarzach pod blogowymi wpisami :)
Twoja metoda, którą opisałaś w ostatnim akapicie bardzo mi się podoba, mam zamiar także wprowadzić w życie taki sposób blogowania. Jesteś dla mnie cenną inspiracją :)
Ściskam Cię niedzielnie...
Dziękuję za wyjaśnienia, teraz już wszystko rozumiem. Ja akurat mam to szczęście, że spam mnie póki co omija (ale też jestem niszową blogerką), więc nie zmagałam się z tym problemem. Mam chyba tylko jedną zagraniczną czytelniczkę, Melody, zdaje się, że widziałam ją też u Ciebie. Ach, teraz sobie przypomniałam - zdarzyło mi się parę razy dostać zagraniczny komentarz od jakiejś hinduskiej osoby, ale jako że polegał na "beautiful blog", to od razu potraktowałam go jako spam i wyrzuciłam. Totalny brak szacunku dla autora bloga ;)
UsuńSłówko jeszcze o tym Twoim perfekcjonizmie w pracy/życiu - to przeważnie tak właśnie działa. Ponieważ samemu jest się sumiennym i rzetelnym, to tego samego wymaga się od innych :)
Zawstydzasz mnie tymi miłymi słowami o inspiracji! Uciekam, bo nie chcę dokładać cegiełki do Twojego uczucia przytłoczenia nadmiarem komentarzy, na które trzeba odpisać ;)
Czytelniczkę Melody też mam i również odwiedzam jej blog, ale akurat tego nie mam zamiaru zmieniać, bo ta dziewczyna jest po prostu mądra i zostawia bardzo przemyślane i wartościowe komentarze. Takie same są wpisy na jej blogu, tak myślę. Dlatego jest to moje odstępstwo od tłumaczenia kilku, czy kilkunastu innych blogów w innych językach. Odwiedza mnie również Teresa z Hiszpanii i tego akurat też zmieniać nie będę. Prowadzi blog ogrodowo-podróżniczy i wielu rzeczy się u niej dowiedziałam i je zobaczyłam :) Ale na tym koniec!
UsuńA ten wpis z "beautiful blog" widziałam parę razy na różnych blogach, u mnie też się kiedyś znalazł. Pozwolę sobie nie napisać, co o tym myślę :)
A jeszcze co do tego perfekcjonizmu w pracy... najgorsze w tym wszystkim było to, że zajmowałam kierownicze stanowisko i zarządzałam zespołem ponad 30 osób... wyobrażasz sobie, jaką musiały odczuć ulgę, kiedy w końcu przeszłam na emeryturę? :) No nieeee, trochę żartuję, wiem, że przez wiele osób byłam lubiana :)
Naprawdę mnie inspirujesz!!! Naprawdę!!!
Miłego tygodnia...
Droga Iwonko!
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie mogę podpisać się pod Twoim postem. Zawsze po opublikowaniu czytam ( w telefonie) Twoje posty bo uwielbia bywać u Ciebie. Piszesz tak cudownie, że zawsze czuję niedosyt. Kolejna rzecz to zdjęcia. Jesteś mistrzynią w fotografowaniu. Każde zdjęcie to male dzieło sztuki.
Zachwyciła mnie czarna róża pustyni, to aeonium jest przecudne.
Życzę Ci dużo, dużo zdrowia i bardzo serdecznie pozdrawiam:)
Wiedziałam Lusiu, że myślisz podobnie... to się wyczuwa. Twoje posty też są dopracowane do ostatniego muśnięcia i jeszcze do tego okraszone pięknymi zdjęciami. I tę staranność o wygląd, czytelność i poprawność wyczuwa się od razu.
UsuńBardzo Ci dziękuję za te pochwały pod moim adresem. To ogromnie miłe i motywujące :)
Bardzo mocno Cię pozdrawiam i ciepłe myśli przesyłam.
Obowiązkowość, sumienność, systematyczność to są zalety... Jednak czasem mogą wydawać się nam wadami, gdy z tym przesadzamy i nie dajemy sobie czasu na odpoczynek. A także wtedy, gdy dookoła nas osoby, które tych cech nie mają.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia życzę. Zadbaj o siebie
Pozdrawiam serdecznie z moich zielonych szumiących stron
Cieszę się, że zrozumiałaś, Ismeno.
UsuńZgadzam się ze wszystkimi Twoimi słowami.
Dziękuję za życzenia zdrowia, już jest lepiej, chociaż jeszcze nie do końca :)
Również serdecznie Cię pozdrawiam.
Pozdrawiam nadzieją na odrobinę ciszy i odpoczynku
UsuńZniknęło, czy moderujesz?
UsuńPozdrawiam Cię również, Ismeno... bardzo, bardzo ciepło.
UsuńWłączyłam moderowanie komentarzy, pisałam o tym w poście.
Kochana Iwonko po pierwsze zdrowia. Niech Ci ten katar już odpuści. Ja to praktycznie cały rok jestem przez niego orana. Nawet latem mi się przyplącze. A propos blogowania to też mogę się tylko podpisać pod tym co reszta dziewczyn napisała. Odkąd tu weszłam pierwszy raz wiedziałam, że będę tu do Ciebie wracała, bo to miejsce pełne dobrej energii dzięki Twojej Osobie. Z racji tego, że czas nie jest z gumy i ciągle go brakuje a i w życiu realnym jest tyle do zrobienia ja też rzadziej pisze posty. Już nie raz miałam pokusę, żeby zrezygnować z pisania bloga, ale ostatecznie zostałam bo mam tu wiele zaprzyjaźnionych osób, które zawsze do mnie zaglądają bez względu na to czy u nich byłam czy nie. To naprawdę miłe. Też się czuję dziwnie jeśli o kimś zapomnę i nie zostawię śladu wizyty. U mnie mimo, że remont się skończył wciąż zalega mnóstwo spraw do odbebnienia. Mam na głowie tyle, że jak sobie nie zapisze to zaraz wylatuje z głowy i koniec. Nie ma mi kto przypomnieć nawet. W domu wszyscy zajęci swoimi sprawami i też narzekają że za dużo. Iwonko zawsze czekamy na twoje posty i pamiętamy o Tobie. Idź spokojnie swoim torem jak zawsze. Zdjęcia piękne. Te czarne kwiaty po prostu prześliczne. Ja zawsze brałam ze sobą aparat fotograficzny na spacer ale mój Kodak niestety skończył się na dobre. Muszę pomyśleć o nowym. Buziaki
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Kasiu. Niech to choróbsko idzie już sobie ode mnie precz, bo trudno jest znajdować przyjemność z dnia codziennego, jeśli bez przerwy leci Ci z nosa i co kilka dni znowu gorzej się czujesz :)
UsuńJakie miłe słowa od Ciebie, Kasiu!!! Ja zawsze bardzo chętnie Cię goszczę, bo też uważam, że jesteś pozytywną i radosną osobą, a takie mnie zawsze przyciągają :) Sama staram się być pozytywna, może dlatego :) Co do bloga, to nie myślę rezygnować, sporo jest tu moich wspomnień, zdjęć, opisów pięknych zdarzeń, a i ludzi stąd lubię i cenię. Ale chciałam, żeby wszyscy wiedzieli, dlaczego może mnie być mniej i tutaj u mnie, i u nich.
Pójdę swoim torem, tak jak radzisz, Kasiu, tak postanowiłam. Muszę tak zrobić i cieszę się, że to rozumiesz. Ściskam Cię mocno i dziękuję, że jesteś!
Ja również dziękuję za życzliwe słowa i sciskam najmocniej jak umiem ❤️❤️❤️❤️ Cenie szczerość u ludzi i życzliwość. Wszystkiego dobrego Kochana
UsuńDziękuję, Kasiu. Jesteś wyjątkową osobą, wiedziałam to już dużo wcześniej...
UsuńJa kiedyś odpowiadałam na każdy komentarz u mnie, ale kiedy zdałam sobie sprawę z tego, ile zabiera mi to czasu, to odpuściłam. Bo przecież w tym czasie mogę przeczytać i skomentować czyjś blog. Ileż ja się naczytałam "ale", że nie odpowiadam na komentarze. Tylko szkoda, że ktoś ocenia innych względem siebie. Tym bardziej, że czasu mam coraz mniej i nie raz brakuje mi go chociażby na napisanie i opracowanie własnego wpisu. A możliwość skorzystania z internetu mam najczęściej tylko w domu.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wchodzić na Twojego bloga i podziwiać nie tylko Twój ogród, ale też miejsca, które odwiedzasz. Bo robisz fantastyczne zdjęcia. Sama chciałabym robić podobne. Cieszę się, że tutaj trafiłam. Pozdrawiam
To co napisałaś, to prawda, Karolinko. Ja też nie lubię ocenienia kogokolwiek porównując go do siebie. Szukam tylko po prostu takich miejsc, które są dla mnie miłe i przyjazne, bo szkoda mi czasu na coś, co nie jest dla mnie ważne i mi bliskie.
UsuńCieszę się, że lubisz do mnie zaglądać, dlatego zapraszam Cię zawsze z wielką przyjemnością do ponownych odwiedzin.
Pozdrawiam Cię również.
Cześć Iwonko :) totalnie rozumiem Twoje rozterki! Obowiązkowość i sumienność to świetne cechy, ale potrafią też nieźle człowieka przytłoczyć, zwłaszcza gdy zaczyna się traktować bloga jak kolejny obowiązek zamiast przyjemności. Fajnie, że stawiasz na realne życie i znajdujesz balans – w końcu to ma być dla Ciebie, a nie odwrotnie! Kto tu lubi zaglądać, ten i tak zostanie, bez względu na częstotliwość wpisów. A swoją drogą, te czarne kwiaty – wow, mają w sobie coś niesamowitego! Trzymaj się ciepło i niech ta lewa dziurka w końcu się odetka :) mnie też ostatnio męczył katar, ale jakoś szybko się z nim uporałam :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że to rozumiesz, Aniu. Należysz do tych osób, na których opinii szczególnie mi zależy, dlatego jest to dla mnie ważne. I dobrze napisałaś, tu chyba był mój błąd, że zaczęłam traktować blog, jak kolejny obowiązek. A przy moim charakterze i obowiązkowości, to był pierwszy krok do samounicestwienia :) Bardzo dobrze to nazwałaś i określiłaś.
UsuńDodatkowo melduję, że lewa dziurka się odetkała i jest już lepiej :)
Będzie dobrze!!!
Całkowicie Cię kochana rozumiem. Czytając tę listę, w wielu punktach widziałam siebie, też walczę ze swoją obowiązkowością, choć tak zabawnie to brzmi, bo zwykle walczy się z czymś odwrotnym. Też za dużo czasu tracę na blogi, ale nie chcę z tego rezygnować, dlatego wpisów u mnie mniej i są mniej systematyczne niż kiedyś i również odwiedzam tylko te blogi, które mnie odwiedzają. Ze spontanicznymi wyjątkami, bo właśnie tego brakuje mi w moim blogowaniu i próbuję to zmienić, za dużo spiny i planowania odbiera radość tworzenia.
OdpowiedzUsuńDoceniam Twoją szczerość i nie psuje ona niczego w Twoim blogu, wręcz sprawia, że chce się tutaj zaglądać i poznawać prawdziwą Ciebie <3. Przeznaczaj na bloga tyle czasu i energii ile chcesz tak naprawdę, żeby się nie wypalić i cały czas dla nas tworzyć <3.
Tak, masz rację, Roksi. Z reguły walczy się z czymś złym, a przecież obowiązkowość to zaleta. No niestety, w przypadku takich charakterów jak nasze, to w niektórych przypadkach zaleta dosyć uciążliwa :) I oczywiście masz rację, że całą przyjemność odbiera takie spinanie się w tym temacie. Trzeba się nauczyć podchodzić do tego na luzie, co dla takich sumiennych nie jest łatwe.
UsuńStarałam się szczerze napisać co czuję i cieszę się, że przez prawie wszystkich zostałam zrozumiana. I to dla mnie radość, że chcesz do mnie zaglądać, zawsze z przyjemnością zapraszam :)
Buziaki!!!
Gracias, Teresa. Ni siquiera sabéis lo mucho que significan estas palabras para mí y cuánto placer y alegría me dieron.
OdpowiedzUsuńSiempre te daré la bienvenida aquí, así como visitaré tu blog con mucho gusto.
¡¡¡Abrazos!!!
Świetnie Cię rozumiem :) Mnie też trochę mniej w blogoświecie od kiedy wróciłam do pracy na pełnym etacie. Kiedy mam czas wolny dzielę go z moją rodzinką, która przez fatalne godziny mojej pracy widzi mnie mniej... Blogiem zajmuję się wieczorami, a właściwie nocą, kiedy młodsza pociecha już śpi. No cóż... Są sprawy ważne i ważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Ty masz jeszcze pracę. Ja, stypendystka ZUS-u nie mam tego problemu, a i tak jest mi ciężko właściwie wygospodarować czas. Ale też uważam, że trzeba sobie ustawić życiowe priorytety.
UsuńDoskonale Cię rozumiem Iwonko. I to właściwie mógł by być i mój tekst.
OdpowiedzUsuńJesteśmy wolnymi istotami i nie powinnyśmy się do niczego zmuszać.
Najważniejsze jesteśmy my same i nasi najbliżsi.
Serdeczności pozostawiam.
Stąd właśnie takie moje postanowienie.
UsuńMusiałam zrobić porządek z przeorganizowaniem własnego czasu, bo czułam, że coś bez powrotnie mi ucieka i mnie omija.
I masz rację, wszystko co nasze - na pierwszym miejscu :)
Pozdrawiam Cię.
Jak wszyscy inni i ja Cię rozumiem. Już od jakiegoś czasu ograniczyłam publikowanie nowych postów. Nie mam takiej łatwości w pisaniu jak Ty. Muszę mieć dobre samopoczucie i chęć, by coś napisać. I tak jest jak jest. Nie jestem polonistką:):) Dopadały mnie choroby, niemoce i różne kłopoty. Obowiązki, które w związku z tym się kumulowały nie pozwalały na aktywność na blogu. Blogowanie ma być przyjemnością i wiem, że każdy to tak postrzega. Ja również chciałabym, by Ktoś bywał u mnie, bo chce a nie musi. Jeżeli nie ma śladu pobytu rozumiem, bo wiem jak niekiedy w życiu bywa. Pozdrawiam Cię serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńJa już też zauważyłam ostatnio, Janeczko, że nie da się pisać na zamówienie, na określony czas i pod linijkę. No chyba, że to będzie odbębniony obowiązek, taki byle było cokolwiek. A ja tak nie umiem i nie chcę. Dlatego się właśnie teraz ograniczam, żeby nie wypuszczać bylejakości w każdym względzie, czy to u siebie, czy u kogoś. Też nie jestem polonistką, ale cenię sobie dbałość i wizualną stronę tekstu... tak, żeby czytającemu był dobrze, bez przeszkód i tekstowych zagadek :) A u Ciebie nigdy nie miałam z tym problemu.
UsuńMoc serdeczności Ci posyłam :)
Iwonko, na początek życzę Ci zdrowia. To, co piszesz o swoim postanowieniu, jak najbardziej rozumiem. Mało tego, cały czas się zastanawiałam, jak Ty nadążasz ze wszystkim - U Ciebie częste posty, komentarze na bieżąco u tylu osób, bo mnóstwo blogów obserwujesz i jeszcze Twoja facebookowa działalność... A przecież życie to nie tylko świat blogowy. Co prawda mam znacznie mniej blogów, do których zaglądam, ale poczucie obowiązku i sumienności jak najbardziej rozumiem, bo mam podobnie. Co prawda uwielbiam robić zdjęcia, a pisanie nie przychodzi mi tak łatwo jak Tobie, więc moje posty najczęściej powstają wieloetapowo (czyli trwa to nieraz sporo dni). Gdy do kogoś zaglądam, nie lubię nic nie napisać, ale jeśli ktoś często publikuje nowe posty, to nie wyrabiam się z komentowaniem z powodu zmęczenia, braku weny do pisania czy konieczności zrobienia jeszcze czegoś innego. Tym bardziej, że chcę by komentarz wnosił coś wartościowego. U Ciebie od początku bardzo lubię bywać, zachwycam się Twoim ogrodem i tym jak go pokazujesz, podoba mi się Twój sposób pisania pełen optymizmu. I czy będziesz pisać często czy rzadziej na pewno zawsze będę Cię odwiedzać, nawet jeśli nie zawsze zdążę napisać komentarz. Rób tak, jak Ci w duszy gra, bo blogowanie ma być przede wszystkim przyjemnością. Przesyłam moc serdeczności :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lusi, już jest zdecydowanie lepiej. Teraz chyba sprzedałam choróbsko mężowi, bo on obecnie siedzi obłożony chusteczkami...
UsuńNo właśnie, co do mojego czasu, to Ty właśnie bardzo dobrze wiesz, ile również czasu zajmuje mi moje życie, nazwijmy to, pozablogowe. I nie będę ukrywać, że w tym zakresie również mam swoje priorytety, bo BO jest dla mnie numerem pierwszym. Może dlatego, że ludzi stamtąd znam osobiście i to już od dawna, więc tamte klimaty są mi najbliższe. Dlatego też, żeby nie było jakichś zaniedbań, starałam się dotrzymywać kroku wszystkim wyzwaniom, ale chyba motorek mi wysiada :) A jak motorek, to zaraz za tym idzie motywacja i chęć, więc należało podjąć jakieś radykalne kroki...
Znam Twoje pisanie bardzo dobrze i zawsze jest to dopracowany twór, jeśli tak można to nazwać.
Cieszę się, że zaglądasz do mnie z chęcią, to bardzo miłe. Dlatego stwierdzenie, że nadal będziesz do mnie zaglądać, raduje moje serce.
Również serdecznie Cię pozdrawiam i życzę Ci, Lusi, miłego tygodnia.
Iwonko najważniejsze byś robiła wszystko w zgodzie ze sobą, to co daje Ci radość, szczęście i poczucie spełnienia. Bardzo sobie Ciebie cenię, to czym się z nami dzielisz. Pokazujesz jaką masz wspaniałą pasję, uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia, są naprawdę magiczne. Jesteś bardzo wartościową osobą i zazdroszczę Ci Twoich cech charakteru 😊 u mnie z sumiennością i obowiązkowością czasem różnie bywa ale mam takie samo podejście, że po to założyłam bloga, by pisać coś wartościowego a nie aby było.. Cieszę się, że Cię poznałam i z pewnością będę do Ciebie zaglądać, nawet jeśli będziesz potrzebowała więcej czasu na kolejny wpis 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Bardzo Ci dziękuję za takie miłe słowa. To dla mnie nie tylko miłe, ale i ogromnie ważne.
UsuńI cieszę się, że rozumiesz moje intencje. Mogłabym się odwzajemnić takimi samymi słowami pod Twoim adresem. Publikujesz bardzo wartościowe posty i pewnie dlatego łatwiej Ci jest zrozumieć, co mam na myśli i o co mi chodzi.
Ja też będę do Ciebie zaglądać i cieszę się, że trafiłam na Twój blog.
I również serdecznie Cię pozdrawiam.
Doskonale Cię rozumiem. Nie ma co ukrywać. Prowadzenie bloga pochłania zasoby czasu. Odwiedzanie i czytanie wpisów znajomych jeszcze więcej. Czasem niestety trzeba zrobić weryfikację. Bo jakby nie było. Nie rozciągniemy doby. Staram się biegać po blogach. Jak nie jednego dnia to drugiego, czasem podczas przerwy w pracy. Ale co tu dużo mówić, czas. A chce się tu być i nie przestawać tworzyć, bo społeczność jest naprawdę super. Gdzie znaleźć złoty środek? Nie mam pojęcia. Ale, ale u mnie ferie. Więc może, będzie mnie więcej tu i tam 😁
OdpowiedzUsuńŚwietny ten czarny kwiatek, którego nazwy w życiu nie zapamiętam ;) mój klimat.
Serdeczności i czekajmy wiosny:)
Tak, to jest skomplikowane. Czas, który jest tak istotny i którego ciągle mamy za mało, stał się towarem deficytowym i doszłam do wniosku, że należy go gospodarować jak najlepiej i jak najrozsądniej :) Dlatego selekcja i weryfikacja pewnych rzeczy stały się niezbędne.
UsuńSuper, że to rozumiesz, Aga.
I życzę Ci, żeby ferie trwały dla Ciebie jak najdłużej :)
Buziaki i oby do wiosny... masz rację :)
Ostatnio też mam taki okres, że moje podejście do blogowania jest jak ten kwiat na zdjęciu przywiędłe,
OdpowiedzUsuńbez życia i bez koloru - coś ostatnio brakuje mi motywacji do tworzenia, ale mam nadzieję, że ten czas szybko minie, bo niezbyt dobrze mi z takim stanem rzeczy... Dosyć rzadko też tutaj i do innych zaglądałam na blogi, bo życie mimo wszystko kręci się w realnym życiu i nie na wszystko człowiek jest w stanie znaleźć czas... Pozdrawiam serdecznie!
Ooo, to widzę, że tych osób z czasowym marazmem, jest dużo więcej.
UsuńMoże wiosna pozwoli wykrzesać z nas więcej motywacji do lepszego organizowania sobie każdego dnia? Choć właśnie... nie należy zapominać, że realne życie wciąż się toczy i jest dużo bardziej fascynujące, niż najlepsze nawet blogowanie i blogowe relacje.
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie.
Kochana
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałam posty codziennie, miałam czas, pomysły. Później rzadziej, wtedy gdy coś ciekawego się wydarzyło lub temat mnie poruszył.
Teraz, z wiekiem, chorobami, piszę z potrzeby serca.
Lubię to miejsce, przyjaciół mnie odwiedzających:)
Bardzo chętnie odwiedzam także Twój blog, czuję się tutaj wspaniale- dziękuję:)
Serdeczności moc zostawiam kochana:)
To fakt, wszystko się zmienia w miarę upływu czasu. Człowiek się zmienia, często jego poglądy i zapatrywania na pewne sprawy również, to nieuniknione. Ja też lubię to swoje miejsce w sieci, a z wieloma osobami tu poznanymi, jestem już nawet całkiem blisko, to ważne :)
UsuńI dziękuję za te miłe słowa, są dla mnie bardzo ważne.
Również bardzo serdecznie Cię pozdrawiam.
Bardzo inspirujący wpis. U mnie z blogowaniem jest podobnie. Myślę, że wpływa na to brak czasu i mniejsza motywacja.
OdpowiedzUsuńWidzę, że więcej osób ma podobny problem... Może trzeba dać szansę upływowi czasu?
UsuńSpóźniona, wciąż mnie boli w klatce, w piersiach, nie pojechałam nad ukochane morze, bo czułam, że nie dam rady, że za ciemno, za zimno... ale w końcu jestem... I mam wrażenie, że jesteś moją siostrą, którą zawsze chciałam mieć... Bo - co chyba widać u mnie, też jakoś przystopowałam na Bloggerze i to nie tylko ze względu na chorobę. Sporo rzeczy i wydarzeń miało na to wpływ. Kilka dni mnie nie było - uciekli obserwatorzy, ludzie mają po dwa, trzy blogi, chcą mieć tam komentarze, ja mam jeden, komentuję na blogach, opublikuję u siebie - ich nie ma... I dużo takich niby drobiazgów, a potęgujących żal, poczucie niesprawiedliwości? Poza tym zaczęłam weryfikować znajomości blogowe. Nie ma sensu się nikomu narzucać. Blogowanie, pisanie ma być przyjemnością, pasją.
OdpowiedzUsuńMusisz mieć coś w Pannie, bo cechy, które wymieniasz są bardzo panniaste.
Uściski Iwonko, spaceruj, podglądaj przyrodę, fotografuj i PISZ, bo robisz to świetnie! Ten czarny kwiat mnie zachwycił, nie mogę się napatrzeć. Dobrego nowego tygodnia ze słońcem! 💗
Martwi mnie taka długa Twoja choroba, JoAnko i brak dobrego samopoczucia! Ja, chociaż też uwielbiam morze, to jednak nie kręci mnie zupełnie wizyta tam teraz w te zimowe miesiące. To, że nie lubię zimna, to żadna tajemnica, nie lubię go w żadnym miejscu i robię wszystko, żeby tylko przeczekać ten czas. Ja już dawno zauważyłam, że łączy nas coś siostrzanego. Jest tych wspólnych rzeczy więcej, niż mamy tego świadomość, czuję to... Myślę, że jeśli chodzi o Bolggera, to bardzo podobnie myślimy, odczuwamy i odbieramy. Ja wiele wyczytałam z Twoich słów w tamtym poście i myślę identycznie. Zresztą mój post w brudnopisie był o wiele bardziej "ostry" w przekazie, ale złagodziłam go, w sumie nawet sama nie wiem dlaczego :( Tak chyba wtedy czułam.
UsuńBo właśnie te drobiazgi, dla innych takie "bez znaczenia", "nieważne" i "się nie przejmuj" mają dla mnie znaczenie i to duże. I bardzo trafnie to określasz słowami: żal i poczucie niesprawiedliwości. Nie wiem Joasiu, co mogę mieć w Pannie. Nie znam się na tym, wiem tylko, że jestem Skorpionem. Może Ty coś więcej wyczytasz z mojego horoskopu? W Pannie mam brata, ale to raczej nie ma znaczenia i zdecydowanie nie o to chodzi :)
Na razie zluzowałam, kochana moja, sama widzisz. I dobrze mi z tym :)
Trzymaj się cieplutko i kuruj, bo będę coś dla Ciebie miała, ale to musisz wyzdrowieć :)
Czasem trzeba wyluzować. Nie ma wyjścia...
UsuńJak możesz, to prześlij mi na Mess na Fb datę, miejsce i godzinę urodzin, spojrzę w Twój kosmogram, ale jeśli nie chcesz, to nie ma sprawy. Panna to pracowitość, ziemia, rośliny.
Myślę też, że jesteś Wysoko Wrażliwą Osobą (HSP – Highly Sensitive Person). Ja to mam od zawsze: widzę więcej, dużo czuję, dostrzegam szczegóły, których inni w ogóle nie widzą, czuję mocno i wszystkiego mam 33,333 (czucie, wzrok, słuch), jestem bardzo wrażliwa na zapachy, kolory, zimno, piskliwe głosy i inne dziwne rzeczy, w ogóle - jedna dyrektorka jeszcze zaraz po studiach powiedziała mi, że artyści mają coś z głowami, obecna dyrekcja bardzo to ceni, często pyta mnie o radę... Zdrowieję, jest lepiej, a nad morze i tak pojadę. :)) Uściski!
No właśnie, to 33... mnie śledzi i za mną chodzi :)
UsuńPo Twoim opisie doszłam do wniosku, że sporo mi poukładałaś w głowie. Zawsze myślałam, że jestem "inna" i to nie w takim bardzo dobrym tego słowa znaczeniu, tylko po prostu "inna" niż wszyscy. Teraz wiem, że to pewnie nie inność. To wysoka wrażliwość, która nie jest tak powszechna, jakby się wydawało...
Zdrowiej, kochana... maki czekają na Ciebie :)
Przytulam!
Iwonko, napisałaś bardzo ważny post za którego Ci dziękuję. Takie poczucie obowiązkowości i sumienności wobec blogowego świata nigdy nie prowadzi ku dobrego i wiem to ze swojego doświadczenia. Prowadzenie bloga powinno być jedynie takim przyjemnym dodatkiem w naszym życiu dzięki któremu poczujemy jakieś nowe spełnienie, odrobinę radości, czy znajdziemy w tym wszystkim odskocznię od przytłaczającej czasami codzienności. Ja sam teraz jestem po dość ciężkiej sesji egzaminacyjnej, więc mam nieco więcej czasu, który mogę na blogosferę spożytkować, ale przed egzaminami ów czasu nie było i blogowe półki musiały zarosnąć warstewką kurzu. Na ile czas mi pozwala, to tworzę swoje treści, ale też i odwiedzam swoich przyjaciół "po fachu". Ale nigdy nic na siłę. To zabija radość z pisania, to zabija taką szczerą chęć udzielania się w tej przestrzeni. Kreując swoją historię trzeba to robić zgodnie z tym, co podpowiada serce...
OdpowiedzUsuńP.S. Nie wiem, ale chyba Blogger nie wstawił komentarza do Twojego ostatniego wpisu, więc jeśli tak się faktycznie stało, to w wielkim skrócie... też nie znoszę zimy i z ogromną niecierpliwością czekam na wiosnę!
Pozdrawiam Cię serdecznie Iwonko!
To prawda, Maks. Takie cechy charakteru bywają czasem dobrodziejstwem, a czasem nie... Jeśli masz podobne doświadczenie, tak jak piszesz, to wiesz o co chodzi. Właśnie dlatego, że ma to być tylko przyjemny dodatek, musiałam zweryfikować swój stosunek do blogowego świata. I chcę z tego zrobić jedynie przyjemność i radość, tak jak napisałeś. Na razie mam reset i jest mi z tym dobrze. Chęć całkowitego powrotu musi do mnie przyjść sama.
UsuńCo do komentarza do poprzedniego wpisu, to on jest... po prostu włączyłam moderowanie, pisałam o tym w tym poście :)
Pozdrowienia, Maks. Gratuluję pomyślnie zaliczonej sesji egzaminacyjnej, bo zakładam, że tak właśnie się to skończyło :)
A to dobrze, że komentarz się pojawił. Przy tamtym poście po kliknięciu "opublikuj" rozmył mi się i odświeżył obraz, myślałem że w ogóle się nie zapisało :)
UsuńSesja zdana, teraz chwila odpoczynku! Pozdrawiam serdecznie!
Jeszcze raz gratuluję. Wiedziałam, że sobie poradzisz, bo kto jak nie Ty :)
UsuńGorąco Cię pozdrawiam i uśmiech przesyłam...
Dzień dobry, witam! Czytając każde zdanie, litera po literce, definitywnie utożsamiam się z Twoim stanem. Blogowe "obowiązki" bywają bardzo czasochłonne, wręcz obciążające w pewnym momencie. Stąd też są wzloty i upadki - rozstania i powroty z internetowym światem. Warto dobrze rozgraniczać czas spędzony wirtualnie od czasu realnego i priorytetowo traktować to, co dzieje się wokół nas, w prawdziwym świecie. Blogowe powinności powinny odejść na bok - pamiętając, że nie są najważniejsze. To Twoja przestrzeń - Ty ją tworzysz i Ty decydujesz o tym, w jaki sposób będzie wyglądać. To Ty masz czuć się w tym wszystkim dobrze i absolutnie nie traktować tego jako obowiązek, a przyjemność :) Serdecznie Cię pozdrawiam Iwono!
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Jesteś kolejną osobą, która utożsamia się z moimi odczuciami, czyli okazuje się, że to nasze blogowe życie nie jest takie "łatwe i przyjemne", jakby się na pierwszy rzut oka wydawało :)
UsuńWszystkie Twoje rady są mądre i przydatne. Też do nich doszłam, stąd te moje przemyślenia oraz wycofanie. Może z wiosną wróci do mnie więcej chęci, więcej przymrużenia oka na ogół, a mniej obowiązkowości i sumienności :) Ale tego nie wiem, okaże się :)
Dziękuję za miłe słowa i za komentarz, pozdrawiam serdecznie.
Perfekcyjność to straszny wróg numer 1 w naszym życiu. Czasami stawiamy sobie zbyt duże wymagania od siebie, cierpiąc przy tym. Czujemy też strach przed zrobieniem czegoś w sposób nieperfekcyjny, w niedoskonały. To też wynik wychowywania w imię idealności, perfekcyjności, strachu przed oceną/krytyką ze strony otoczenia. Mamy poczucie winy z tego, że robimy coś nie w zgodzie ze sobą. To też wynik naszej ciemnej strony osobowości (cienia wg Carla Junga), czyli wypieranie naszych cech do nieświadomości. Co kryje się pod tą obowiązkowością? Czy wypieramy bycia nieidealnym, pokazując ciągle, że jesteśmy idealni i perfekcyjny w każdej dziedzinie życia? Nasze schematy, czy też lęki, negatywne emocje. Wiele cech tłumimy w sobie, czyli druga część naszej osobowości, czyli nasza ciemna strona osobowości (cień). Warto integrować nasz cień z naszą osobowością, akceptując siebie, ale też świadomość tego, że każdy z nas ma pozytywne i negatywne cechy osobowości. Być może pod tą obowiązkowością jest wewnętrzny odczuwany dyskomfort przed bycia nieobowiązkowym, nie perfekcyjnym. Wypieramy tą cechę, która możemy posiadać u siebie, nie chcąc bycia kimś, kim nie chcemy być. Często też denerwują nas cechy u innych, które są częścią nas. Jak powiedział Carl Gustaw Jung, szwajcarski psychiatra i psycholog, że „wszystko, co irytuje nas w odniesieniu do innych ludzi, może poprowadzić nas do zrozumienia siebie samych”. Także wspomniał o tym, że „dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono rządziło twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem”.
OdpowiedzUsuńJa np. zawsze wypierałem u siebie cechę, jaką mogę posiadać, czyli nie perfekcjonizm. Zawsze musiałem wszystko z robić idealnie, bez błędów, narzucając sobie wiele rzeczy na raz. Cierpiałem, moja psychika też cierpiała. I to też przez wynik wzorca wyniesionego z dzieciństwa. Odkryłem, że tak naprawdę to ja nigdy nie byłem idealny i perfekcyjnym, choć zawsze musiałem pokazać, że taki jestem. Dziś zintegrowałem tę część siebie, odpuszczając sobie wiele rzeczy, robiąc coś w sposób perfekcyjny. Jeśli np. gdzieś zrobię błędy, to jest to ok. Zawsze można coś zmienić, w innym dniu coś poprawić. To nie brak szacunku do innych. To szacunek do siebie, że mamy ograniczony czas dla siebie i nie wywieramy na siebie presji, czy perfekcjonizmu. Inni to zrozumieją. Każdy z nas ma też obowiązki, nie tylko blogowanie, więc jeśli na blogu zrobisz jakieś błędy, to przecież możesz w kiedy indziej coś poprawić. To szacunek do siebie, że nie wywierasz na siebie presji. Wiem, że mamy strach przed błędami, ale każdy, kto ma świadomy bycia nieidealnym, bycia niedoskonałym wie i zaakceptuje to. Mnie nie rażą błędy. Dla mnie liczy się wartość tekstu. Co z tego, że ktoś bezbłędnie napisze psot, jak post będzie zawierał masę głupot i masę niesprawdzonych informacji? Twoje posty są wartościowe i to się liczy, a nie literówki. I super, że odpuszczasz sobie coś, robiąc coś wbrew sobie. Blogowanie ma sprawiać przyjemność, nie poczucie obowiązku i powinności.
Takie to też są moje przemyślenia i rozważania na główny temat związany z niniejszym wpisem. Jestem ciekaw Twojego zdania na temat, który poruszyłem w moich rozmyślaniach, rozważaniach.
Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha 🥰🤗💖
Nie do końca się zgodzę z tym wszystkim, ponieważ uważam, że bycie perfekcyjnym w niektórych dziedzinach życia przynosi sporo korzyści i nie jest to generalnie i jednoznacznie obciążenie dla organizmu. Generalizowanie tego zagadnienia bardzo spłyca tę cechę charakteru. Poza tym fakt, że jest się perfekcyjnym wcale nie oznacza, że dotyka to wszystkich naszych cech i staramy się być perfekcyjnymi w każdej dziedzinie. Wiem na przykład po sobie, że z jednej strony jestem perfekcyjna i właśnie dotyczy to tego zagadnienia, o którym napisałam w swoim wpisie, natomiast w innych dziedzinach swojego życia wcale nie jestem perfekcyjna, powiedziałabym nawet, że w niektórych bardzo nie jestem perfekcyjna i uważam to za swoje wady. Bo z pewnością, według ogólnie przyjętych kryteriów, właśnie w tych innych dziedzinach należałoby wykazywać się perfekcją. Ale znowu z drugiej strony są to stereotypy, których nie lubię, więc nie warto sobie nimi zawracać głowy.
UsuńAle akurat to, że tam gdzie jesteśmy perfekcyjni, a inni nie są, działa na nas irytująco, to jest prawda. No bo przecież skoro ja potrafię i mogę, to dlaczego ktoś nie? To też jest zamknięte myślenie i do niczego nie prowadzi, bo z kolei ktoś może mi zarzucić dlaczego ja nie jestem perfekcyjna w tych dziedzinach co on? I można tak w kółko :) I nie zgadzam się z Tobą na przyzwolenie na błędy. Oczywiście, masz rację, można je poprawić, ale kto to robi? Prawie nikt. Skoro wypuściłem w świat takie, a nie inne dzieło, to pewnie wszyscy się domyślą, co autor miał na końcu języka. I ja uważam, że to jest właśnie brak szacunku do czytelnika. Niestaranność jest dla mnie brakiem szacunku, bo ja powinnam mieć przyjemność z obcowania z wytworem czyjejś myśli, a nie tę myśl zgadywać i tak jak napisałeś bazować na tym, że inni to zrozumieją :) O nie! Pisanie ze zrozumieniem należy do autora tekstu, a czytelnik powinien mieć z tego jedynie radość i satysfakcję, a nie zajmować się przebijaniem się przez tekst i domysłami. Piszesz, że dla Ciebie liczy się jedynie wartość tekstu. Oczywiście, że tak, ale dla mnie tą wartością jest również dbałość o język i dopiero taki wytwór, w całości, ma dla mnie właściwą jakość. Takie mam zdanie :)
Również serdecznie Cię pozdrawiam i dziękuję za Twoje przemyślenia.
Rozumiem, że masz prawo mieć własne zdanie i się ze mną nie zgadzać :) Dzięki temu mogłem poznać Twój punkt widzenia po mimo, że mamy inne poglądy, inne zdanie. I to też jest okej :)
UsuńOczywiście, gdyby wszyscy myśleli jednakowo, świat byłby nudny i nieciekawy :)
UsuńPozdrawiam niedzielnie!