Polecane posty

198. Róże i... inne ploteczki

Pomyślałam sobie ostatnio, że mam spory, wewnętrzny dylemat z różami. I nie chodzi tu o to, że te róże mam i że problemy wynikają z ich pielęgnacji. Bardziej chodzi o to, że właśnie ich nie mam, a coraz bardziej mi się podobają, zwłaszcza jak oglądam je u innych. To znaczy jakieś tam róże mam, ale są to jedne z niewielu roślin, o których mam byle jakie pojęcie. Nigdy nie mogłam sobie poukładać w głowie, że bywają róże wielkokwiatowe, okrywowe, rabatowe, pnące i pewnie jeszcze jakieś inne. Mój zachwyt nad tymi roślinami kończył się na podziwianiu ich kwiatów, a bardziej dosadnie kolorów, kształtów i zapachów. 

Miałam kiedyś, na początku zakładania ogrodu, dwie róże pnące. Ale całoroczna walka z mszycami, które wprost je kochały, zabiła moją miłość do tych roślin. Jakichś tam róż się potem wprawdzie znowu dorobiłam, ale tak, żeby nie skłamać, nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w ich pielęgnacji. Często przypałęta się jakaś plamistość liści, choroba grzybowa czy inna cholera, która psuje cały efekt tej pięknej rośliny. Wiem, że są róże łatwiejsze w hodowaniu oraz takie bardziej skomplikowane i podatne na choroby, ale nie wiem, które są które. Nabywając swoje różane królewny zawsze kierowałam się kolorem i kształtem kwiatów i... różnie to się kończyło. 

Dlaczego o tym piszę? Bo mam jeden taki egzemplarz, który nie przysparza mi żadnych zmartwień i kwitnie czystą bielą od czerwca do późnej jesieni. W dodatku mam ją na pniu, więc wznosi się wyniośle ponad innymi roślinami na rabacie i... zachwyca. To Jan Paweł II... jej wytworne, pełne kwiaty są zachwycające w każdym stadium rozwoju, czy to w pąku, czy w pełni kwitnienia. Ale to naprawdę zupełny przypadek, że wybrałam właśnie tę. Chciałam mieć naprzeciwko oczu piękną, białą różę na pniu, no i mam. Myślę, że ona lubi mnie tak samo, jak ja ją :)



Gości u mnie jeszcze takie biedronkowe maleństwo, które też kwitnie jak tam sobie chce, ale widzę, że jego liście nie są już tak piękne jak u mojego Jana... mają różne, nieładne plamy i usuwanie ich niewiele daje, ale cóż... kwiat jest za to zachwycający, bo dwukolorowy. Dlatego schylając się nad tą drobinką nie patrzę na liście, podziwiam wyłącznie te wyjątkowe w kolorze kwiatuszki i to musi mi wystarczyć. Może powinnam zgłębić swoją wiedzę w zakresie róż, ale czy naprawdę potrzebuję znać się na wszystkim??? Chyba nie :)


Mam świadomość, że robione przeze mnie zdjęcia są chyba trochę inne, niż te na podobnych tematycznie blogach. Ja sama bardzo lubię oglądać zdjęcia z innych ogrodów, a najbardziej lubię takie, które pokazują nieco większą perspektywę... tak, żeby można było zobaczyć coś więcej, niż parę płatków jakiegoś kwiatu. Natomiast niestety... ja sama najczęściej właśnie takie robię. Zdecydowanie mniej można u mnie znaleźć fotek, na których widać cały mój ogród. Nic na to nie poradzę, że uwielbiam robić zdjęcia makro. I tak było od zawsze. To głównie dlatego wylądowałam tutaj, na tych blogowych kartach, bo robiłam takich zdjęć mnóstwo od dawna, a chciałam gdzieś je mieć i... pokazywać. Wiem, trochę się usprawiedliwiam, ale taka jest rzeczywistość. Jak tylko zbliżam się z aparatem telefonu do jakiejś rośliny, to prawie przytulam się do jej płatków... uwielbiam wychwytywać takie ich szczegóły, które często nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Dlatego kto szuka u mnie ogrodowej perspektywy, powinien się uzbroić w cierpliwość, bo choć takie zdjęcia oczywiście się zdarzają, to jednak zdecydowanie rzadziej, niż te zawierające szczególiki takiej kwiatowej piękności. 

A więc może na poparcie moich słów, kilka takich fotek... biała ketmia syryjska, żółty wiesiołek missouryjski i czerwona gailardia :)



Kwiat tojeści orszelinowej, żurawki i perowskii...



A także cudowne kwiecie czosnku ozdobnego... a na kolejnym zdjęciu małe poletko takiego czosnku :)


Mimo, że wrzesień jest już tuż za zakrętem, a jesień coraz śmielej zagląda na rabaty, wciąż są jeszcze takie rośliny, które czekają na swój czas. Wyjątkowo późno w tym roku będą kwitnąć moje hibiskusy bagienne. Zazwyczaj ich kwiatami mogłam się cieszyć już w połowie sierpnia, a w tym roku wszystkie ich kwiaty są jeszcze w pąkach... jakoś trudno mi zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Za to jest tych pąków całkiem sporo :)



To jest jak na razie najbardziej rozwinięty pąk żółtego hibiskusa :)

Tak samo wciąż czekam na kwitnienie fuksji magellańskiej... a ona wciąż w pąkach, uparciuch jeden :)

I jeszcze kilka ciekawych widoczków... wiciokrzew, czerwony rdest pokrewny i biała gaura.


I roślinki, których w tym roku jeszcze nie pokazywałam... przepięknie wybarwiony tułacz pstry, czerwone koraliki asparagusa, który sam się u mnie zasiał nawet nie wiem skąd :) i jesienne już owocki laurowiśni.



I jeszcze kilka pstryków... moja ulubiona sosna wejmutka, modrzew japoński Stiff Weeper, a jeszcze poniżej roślinkowa ciekawostka. Wśród kwiatów białego rozchodnika trafił się po raz pierwszy jakiś jeden różowy mutant... prawie czarna owca po prostu :)




Grzechem z mojej strony byłoby niepokazanie także moich ukochanych jeżówek... wciąż jeszcze trochę ich kwitnie. 



I kwitnąca najpóźniej jeżówka Green Jewel, przepiękna zresztą :)


A pamiętacie moją przepięknie kwitnącą trojeść bulwiastą? Tak cudownie kwitła w czerwcu...

...a teraz pozostały po niej tylko nasienniki... takie małe, sterczące papryczki :)

Moje zmartwienie, o którym pisałam w poprzednim wpisie, wciąż trwa i wisi nade mną jak miecz Damoklesa. Pewnie jeszcze nieprędko nadejdzie koniec i rozwiązanie tej sprawy, jednak staram się trzymać maksymy, żeby nie wywoływać bez potrzeby zbędnego stresu, nawet jeśli to wszystko miałoby zakończyć się dla mnie niekorzystnie. Trudno, będę z tą świadomością jakoś żyć. Dużo siły w przetrawieniu tego mojego żalu dała mi moja przyjaciółka... jak się okazało, jej proste, ale trafiające do mnie argumenty, trochę otworzyły mi oczy. Przede wszystkim na to, czym można się przejmować, a czym nie warto psuć sobie zdrowia, samopoczucia i dobrego nastroju. 

"Zostaw dywagacje, co by było... odetnij się. Jesteś pięknym człowiekiem, masz cudowny związek, zdrowie - dziewczyno, uśmiech na twarz i do przodu. Nic nie może, nie ma prawa zabrać ci ani dobrego humoru, ani pogody ducha... No coś ty..."

Trudno się z tym nie zgodzić, prawda? :)

💖

Skoro wrzesień jest już za zakrętem, nie mogę przecież nie pokazać moich hortensji. Wciąż są piękne, a nawet powiedziałabym, że coraz piękniejsze :) Trudno nasycić nimi oczy.

Mój ulubiony widoczek... coraz bardziej seledynowe hortensje Anabelle na tle fioletowej perowskii.

I oczywiście bukietówki... te są oszałamiające :)




Zgodnie z prawami Matki Natury, coraz bardziej różowieją.

Już za chwilę, już za momencik nadejdzie tak bardzo oczekiwana przez mnie chwila... ślub i wesele mojej ukochanej wnusi. Przeogromnie się cieszę na tę chwilę. Mam nadzieję, że to będzie piękna uroczystość i niezapomniane przeżycie, nie tylko dla mnie, ale także dla wszystkich moich bliskich.

Co do kwestii mijającego czasu... pierwsze zwiastuny nadchodzącej jesieni pojawiły się już w moim ogrodzie. Najlepszym tego dowodem jest zaczynająca przybierać ogniste barwy trzmielina oskrzydlona. Ten krzak nazywany jest również płonącym krzewem, gdyż w pełni jesiennej aury wszystkie jego liście przybierają płomiennie czerwoną barwę, a cały krzew wygląda, jakby stał w żywym ogniu... Na razie jest to przedsmak tego widoku.

Następny wpis wysmaruję z pewnością dopiero we wrześniu. Trochę jest mi żal mijającego lata, ale wiem, że fajne, ciepłe chwile są jeszcze przede mną :) Poza tym na mijające pory roku nie mam żadnego wpływu, więc trzeba brać to co jest i to co przynosi nam Matka Natura.

Dziękuję, że jesteście... bardzo dziękuję 💕



Komentarze

  1. Iwonko! pierwsze dwa akapity mogłabym dosłownie skopiować i podpisać! Z różami mam dokładnie tak samo! Nie jestem przecież żadną ogrodową znawczynią, ale jednak z wieloma roślinami jakoś potrafiłam się dogadać, tylko z różami zupełnie nie odnajduję nici porozumienia. Moja przygoda z różami też zaczęła się od pnących, ale poległam w walce z mszycami, różnymi chorobami grzybowymi itd. W tej chwili mam tylko jeden krzew jakiejś białej piennej, którą chyba z 8 lat temu zasadził mój syn. Kwiaty ma piękne, ale szkodzi jej wszystko - upał, zimno, słońce, deszcz... I ciągle przyplątują się do niej jakieś choróbska. Kilka razy już chciałam ją wyrzucić, ale mąż jej broni :).

    Zachwyciła mnie dzisiaj u Ciebie zielona jeżówka, a zbuntowany różowy rozchodnik rozbawił :). Lubię takie roślinne dziwolągi, odmieńce :).

    Kochana, trzymam kciuki za pozytywne zakończenie Twojej sprawy, która tak Cię trapi. Twoja przyjaciółka ma rację - masz mnóstwo powodów do radości, skup się na jasnej stronie życia. Ja dawniej też miałam skłonność do rozkminiania wszystkich aspektów, gdybania co by było gdyby itd - i strasznie mnie to zatruwało. Na szczęście udało mi się tego oduczyć i chociaż, jak to w życiu, też spotykają mnie czasem jakieś niemiłe sprawy, to żyję jakoś spokojniej. Co było to było, czasu się nie cofnie, a co ma być, to będzie i też to jakoś przeżyjemy.
    Wszystkiego najlepszego, Iwonko, dużo uśmiechu! Ściskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mamy podobnie. Jakoś inne rośliny są ze mną w przyjaźni... róże to rzeczywiście królowe, a raczej królewny :) Nie da się po dobroci z ich humorami :) Chciałabym mieć w ogrodzie więcej róż... lubię ich kształty, kolory, zapach. Ale chyba się nie zdecyduję, bo nie będę kopać się z koniem :) One rzeczywiście wymagają zdwojonej opieki, starań, no i wiedzy, której ja nie mam...
      Co do roślinkowych odmieńców, też je lubię. Zawsze to jakaś ogrodowa rozrywka :)
      Dziękuję, Małgosiu, za słowa wsparcia. Staram się nie myśleć i coraz lepiej mi to wychodzi.
      Życzliwa dłoń podana przez bliskich, jest w takiej sytuacji bardzo ważna.
      Masz rację, że czasu nie da się cofnąć, trzeba żyć dalej najlepiej jak się da.
      Dziękuję również za życzenia i tak samo mocno Cię ściskam!

      Usuń
  2. Ze zdjęciami mam podobnie jak Ty. Uwielbiam przyglądać się im z bliska i podziwiać każdy nawet najdrobniejszy i niepowtarzalny szczegół ich urody. Dlatego też to chcę pokazać na zdjęciach. A kiedy robię zdjęcie większej całości, to już tego tak dobrze nie widać. Jako przykład Twoje zdjęcie pojedynczego kwiatu czosnku ozdobnego i całe poletko. Wiem o co Ci chodzi z tymi zdjęciami pokazującymi jak wygląda ogród jako całość, ale wolę się zachwycać zdjęciami pojedynczego kwiatu jeżówki Green Jewel. Nasyciłam oczy również innymi pięknościami i nieoczywistą urodą rozchodnika.
    A trudne sytuacje zawsze były i będą i warto się uczyć (choć wiem że łatwiej powiedzieć, a trudniej zastosować w praktyce) żeby nie zatruwać sobie życia tym co nie zależy od nas i z całej siły cieszyć się tym co nas dobrego spotyka. Niech ślub wnuczki będzie dla Ciebie wyjątkowym, wzruszającym, a równocześnie radosnym i niezapomnianym przeżyciem. Dużo dobrego przed Tobą! Przesyłam serdeczne uściski :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, kochana Lusi, że nie jestem sama w tym swoim umiłowaniu do oglądania szczegółów kwiatowych piękności. Zawsze pociągały mnie roślinkowe zdjęcia makro i pewnie tak już zostanie. Choć z wielką przyjemnością oglądam także zdjęcia całościowe, zwłaszcza ogrodów... zawsze można z takich fotek czerpać jakieś inspiracje :)
      Co do jeżówki Green Jewel, to powiem Ci, że mimo, iż jej kwiat jest w zielonym kolorze i nie wyróżnia się tak bardzo na rabatach pełnych różnych kolorów, to i tak wygląda zachwycająco.
      Swój kłopot przetrawiam powoli i spokojnie, ale chyba skutecznie, bo czas jednak robi swoje. Masz rację, że należy cieszyć się tym, co jest dzisiaj... w teraźniejszości.
      Dziękuję za życzenia i uściski, odwzajemniam je gorąco!

      Usuń
  3. Piękne hortensje! Bajeczne. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałości masz w ogrodzie Iwonko. Kiedyś mieliśmy róże, ale ze względu na cukrzycę i obawę zranienia mama kilkanaście lat temu zlikwidowała. Pozostało podziwianie ich w ogrodach innych. Moje jeżówki już przekwitły. Pozdrawiam serdecznie Iwonko i życzę by trudne sprawy się wyjaśniły po Twojej myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lenko. Właśnie... niektóre róże mają jeszcze to do siebie, że okrutnie kłują. Ja też z reguły podziwiam różane kolekcje u innych. I moje jeżówki mają się już całkiem jesiennie :)
      Również serdecznie Cię pozdrawiam oraz dziękuję za miłe i serdeczne słowa.

      Usuń
  5. Ja dzisiaj króciutko Iwonko - piękne zdjęcia roślin, piękny ogród i piękny, letni post:)
    Uściski gorące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, kochana.
      Również Cię ściskam bardzo gorąco!

      Usuń
  6. Pięknie prezentują się wszystkie Twoje roślinki i są takie zdrowe. Nie widać na nich tej potwornej suszy, która u nas zniszczyła wszystkie rabaty hortensji i nie tylko.
    Dziś było jak na pustyni. Żar z nieba i szalony wiatr, który podnosił cały kurz. Masakra!
    Róże są piękne ale też kapryśne. No i trzeba uważać przy przycinaniu, żeby kolce nie dostały się do ziemi bo może być przykra niespodzianka przy pieleniu. Jest całe mnóstwo innych cudownych roślinek:)
    Przed Tobą prawdziwe święto i niezwykła uroczystość. Niech to będzie ten czas, który wypełni radością i szczęściem każdą chwilę❤️
    Uściski serdeczne przesyłam!
    Buziaki gorące!!!




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, pogoda tego lata była dziwna, delikatnie mówiąc, żeby nie używać brzydkich słów :)
      Albo zimnica z deszczem albo skwar niemiłosierny. Wiele z posianych przeze mnie jednorocznych roślin wcale nie zdąży zakwitnąć... sieję je zawsze w maju prosto na rabaty, w tym roku jakieś mikrusie takie i dopiero z małymi pąkami... zobaczymy, czy coś z tego będzie.
      Jestem już po tej niezwykłej uroczystości i... było pięknie!
      Zresztą przy najbliższej okazji i tak się dowiesz :)
      Przytulam Cię całym serduchem!

      Usuń
    2. Duszą I myślami byłam trochę z Tobą:)
      Domyślam się, ze było pięknie I chyba trzeba będzie zarezerwować więcej czasu na relację:)
      Ściskam mocno i serdecznie!!! Buziaki gorące!

      Usuń
    3. Dokładnie tak... nie da się w pięć minut opowiedzieć tego wszystkiego :)
      Przytulam Cię całym sercem!

      Usuń
  7. Och... a myślałam, że tylko ja nie rozumiem Róż! Co bym nie robiła, to albo jakieś plamy, to mi coś usycha, zdycha i potem odrasta. Stosuje odżywki, jakieś wspieracze, a one i tak mi zdychają, potem znowu odrastają. Nie wiem, to nie są jednak łatwe rośliny, albo ja nie umiem w róże ;D moje mają plamiaste liście i koniec kropka. Za to kwitną pięknie jak u Ciebie.
    A co do zdjęć makro, mnie się właśnie bardzo podoba, że pokazuje takie przybliżenie na pojedyncze kwiaty, jak małe portrety - według mnie są piękne.
    Jeśli chodzi, o ostatnie kwiaty - czyli hortensje, jak dobrze wiesz, nie należę do fanklubu, ale cieszę się, że pięknie kwitną, bo to Tobie mają sprawiać radość, a widzę, że są naprawdę urodziwe, nawet ja to doceniam:)
    Za to Malwy uwielbiam! Moje ukochane wiejskie kwiaty hi hi :)


    Czekam na relacje ze ślubu wnuczki! :) będzie pięknie, bez dwóch zdań :)

    Serdeczności :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... tak samo mam z różami, w ogóle nie umiem ich wyczuć i zrozumieć :) Nigdy nie wiem, czego tak naprawdę potrzebują i o co im chodzi. Kwitną, to prawda, ale nie są taką ozdobą, jaką oglądam u innych. Pocieszające jest dla mnie, choć trochę, że nie tylko ja mam do nich taki dystans :)
      Cieszę się, że podobają Ci się moje zdjęcia makro. Czyli nie powinnam odchodzić od swojego ulubionego sposobu fotografowania roślin.
      Malwy też lubię, ale to chyba jest u mnie lubienie jednostronne, jakoś nie chcą do końca lata zakwitnąć, tylko stroją się w same liście :)
      Relacja ze ślubu będzie, jak tylko moje wnusiątko wyrazi zgodę na publikację, a myślę, że tak będzie :) Buziaki, Aga!!!

      Usuń
  8. Witaj jeszcze sierpniowo Iwonko
    Ja z różami zawsze dogaduję się świetnie. Kiedyś w moim ogrodzie było ich więcej. Teraz są tylko trzy, ale jedna tak się rozrosła, że utrudnia przejście na ścieżce. Ale co tam, niech się przeciskają ci, którym przeszkadza. Niestety nie mogę czasem znaleźć porozumienia z lawendą....
    I u mnie hortensje przybierają powoli jesienne barwy.
    Wzruszył mnie Twój komentarz o kiosku
    Pozdrawiam końcówką wakacji. Ale czy na pewno się kończą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że masz taki kontakt z różami... też bym tak chciała, bo ogromnie mi się podobają, ale jest inaczej, niestety. Wiem, że nie każdy ma zdolności do wszystkiego i właśnie u mnie róże chyba są takimi roślinami, które ze mną nie bardzo chcą współpracować :)
      Lawendy mam niewiele, ale tak, którą mam jakoś sobie rośnie. Przycinam ją tylko wczesną wiosną i nic więcej koło niej nie robię :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie... dla mnie wakacje trwają teraz cały rok :)

      Usuń
    2. Ja na takie muszę jeszcze trochę poczekać:)))
      Pozdrawiam marzeniami o urlopie

      Usuń
    3. Niech Ci się spełni to marzenie jak najszybciej :)

      Usuń
  9. Nie jestem jakąś specjalną miłośniczką róż. Lubię je o tyle, o ile inne kwiatki.
    Natomiast zazdroszczę Ci tego, o czym uświadomiła Cię przyjaciółka. Moje życie jest całkowicie do dupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi... i sama nie wiem co napisać, nie jestem mistrzem w pocieszaniu, zresztą chyba nie o pocieszanie to chodzi.
      Trzymam za to kciuki za poprawę Twojego samopoczucia.

      Usuń
  10. Mnie też bardzo żal tego mijającego lata. Mogłoby potrwać jeszcze ze dwa miesiące. Tak fajnie i miło było! Cóż, wszystko, co dobre, szybko się kończy. Przed nami jesień, a ona też potrafi być czarująca.

    Mam dla Ciebie dobrą wieść ;) Zawsze najbardziej podobały mi się u Ciebie właśnie te zdjęcia makro. Wyspecjalizowałaś się w nich! Lubię je właśnie dlatego, że pokazują nową dla mnie perspektywę. Te wszystkie detale, których często nie można dojrzeć na żywo, albo na spokojnie obejrzeć i docenić. Dzięki fotografii makro można na dłużej zatrzymać się przy takiej fotce i podumać nad pomysłowością Matki Natury. Dla mnie to trochę jak obcowanie z dobrej jakości leksykonem roślin. Patrzę i uczę się.

    Rozumiem Twoje odczucia, bo ja od dawien dawna toczę walkę z mszycami. Regularnie atakują mi petunie, ale nie dam się im tak łatwo pokonać. Każdego roku sprawiam sobie jakieś surfinie bądź petunie, bo lubię mieć w wiszących koszykach między innymi właśnie te kwiaty. Niektóre z nich obłędnie pachną w ciepłe, słoneczne wieczory. Pewnie tak jak Twoje kapryfolium.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, trzeba się pogodzić z faktem, że lato się kończy i niestety na kolejne trzeba będzie trochę znowu poczekać. A było fajnie, to prawda. Na szczęście, czeka mnie jeszcze wyjazd do ciepłego kraju, który trochę mi to lato przedłuży. I na to się ogromnie cieszę.
      Ogromną radość sprawiło mi Twoje stwierdzenie, że podobają Ci się zdjęcia makro. Zawsze się obawiałam, że takie zdjęcia są po prostu nudne i dla sporej części czytelników nie będą ciekawe. Dlatego cieszy mnie, że tak nie jest. A jeszcze, jeśli przy okazji jest to dla kogoś okazja do poszerzenia swojej wiedzy, to jest to dla mnie podwójna radość.
      Co do mszyc... tak, to są dziady straszne, mam wrażenie, że są nie do zabicia i nawet jak się wydaje, że już ich nie ma, to nagle się okazuje, że znowu są :) Takie uparciuchy :)
      A kapryfolium pachnie wieczorami, to prawda...

      Usuń
  11. Kochana, Twój wpis o różach przeczytałam z ogromną przyjemnością. Uwielbiam Twój sposób patrzenia na ogród – sercem, a nie tylko wiedzą. Nie mogę się doczekać, gdy będę miała własny ogród. Póki co od czasu do czasu cieszę się ogrodem w rodzinnym domu, który był oczkiem w głowie taty, a po jego śmierci wciąż trwa i kwitnie, a wśród kwiatów jego ukochana róża Casanova.
    Cieszę się, że masz obok siebie przyjaciółkę, która potrafi Cię wesprzeć prostymi słowami. A radość oczekiwania na ślub wnusi jest tak pięknie wyczuwalna w Twoich słowach, że aż sama się wzruszyłam🫶
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo Ci dziękuję za takie miłe słowa. To dla mnie ogromny komplement, bo swoją wiedzą nie chcę się popisywać... uważam, że moja wiedza nie jest jakaś wielka, a poza tym oparta jest wyłącznie na moim doświadczeniu, więc nie warta wiele, bo bez podstaw teoretycznych :) Zaczynałam ze swoim ogrodem na pustym polu, uczyłam się roślin zupełnie sama, a ile ich zabiłam, to tylko ja wiem. Oczywiście z niewiedzy, moja praca to była metoda prób i błędów :)
      Co do słów przyjaciółki, to prawda... ważne jest posiadanie takich osób koło siebie, które potrafią w odpowiednim momencie użyć właściwych i mądrych słów.
      Już jest po ślubie wnusi i postaram się coś więcej napisać o tym w kolejnym wpisie. Oczywiście, masz rację... radość była ogromna i emocje niesamowite. Chyba jeszcze mi do końca nie przeszły :)
      Również serdecznie Cię pozdrawiam!

      Usuń
  12. Droga Iwonko!
    Kocham Twoje zdjęcia makro i zawsze je oglądam po kilka razy. Jesteś prawdziwą mistrzynią fotografowania. Jak nikt potrafisz wydobyć i utrwalać piękno roślin i przyrody i to jest bardzo cenne. Trudno mi się pogodzić, że lada moment zawita do nas jesień. Jakoś nie przepadam za tą porą roku, bo kojarzy mi się z przemijaniem i nastraja mnie jakoś nostalgicznie. Uczę się jednak dostrzegać w niej też piękno jednak jest go malutko.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja się, Lusiu kochana, cieszę, że - tak jak napisałaś - kochasz moje zdjęcia makro. Zawsze się staram, żeby były ładne, nieraz robię je po kilka razy, zwracając głównie uwagę na to, żeby były wystarczająco ostre. Nie zawsze to wychodzi idealnie, ale nie zmienia to faktu, że lubię robić właśnie takie. Ja za to niezmiennie jestem zachwycona Twoimi zdjęciami. Uważam, że masz wyjątkowe zdolności do wyłapywania pięknych kadrów i wspaniale je prezentujesz.
      Co do jesieni, to powiem Ci, że chyba wyjątkowo w tym roku jesień mnie nie przeraża. Potrzebuję trochę zwolnić tempo, wyciszyć się i mieć trochę więcej czasu na "swoje" sprawy... myślę, że jesień będzie do tego odpowiednim czasem.
      Ściskam Cię mocno!

      Usuń
  13. Querida amiga, tengo varias rosas pero tampoco se mucho sobre ellas, las primeras rosas de mayo son las más preciosas ( pero aquí florecen todo el año, no igual que en primavera ) después los rosales tienen bastantes enfermedades, puede ser por mucha agua o frío, por eso los suelo podar en octubre o noviembre. Tu rosa blanca es una preciosidad, también la otra ( que yo también la tengo ). Deseo y espero que todo te salga bien en la boda y que tu olvides esas preocupaciones. Me encantaron tus hortensias. Abrazos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Exacto, mis aventuras con las rosas a veces son complicadas. A finales de primavera, cuando empiezan a florecer con tanto esplendor, se ven maravillosas, y siempre pienso que este año probablemente no serán un problema, pero luego llega el verano y empiezan las preocupaciones... Si no hay demasiada agua, entonces hay muy poca: pulgones u oídio, manchas foliares, etc. Y aunque me encantan estas flores, probablemente no sean para mí. Creo que las admiraré en otras personas, incluso en las tuyas, porque florecen de maravilla.
      La boda de mi nieta fue preciosa, y todavía estoy emocionadísima... Intentaré contarlo en mi próxima publicación :)
      ¡Besos, Teresa!

      Usuń
  14. Wiem, że właśnie zaczął się wrzesień a jesień wychyla się już zza rogu i złowrogo mierzy wszystko wzrokiem ale cóż, nic a nic nie jestem na jej przyjście gotowa. No chyba że liczą się hurtowe ilości jesiennych świec, które jakiś czas temu kupiłam na promocji.
    Robisz piękne zdjęcia i chociaż nigdy się nad tym nie zastanawiałam to uświadomiłaś mi, że ja też wolę zdjęcia kwiatów i roślin w wersji makro. Nie mam ogrodu, o większości pokazywanych przez Ciebie okazów nie mam żadnego pojęcia a takie zbliżenia to dla mnie najlepszy sposób aby przyjrzeć się rym cudom z bliska. Zatem zdjęcia robione na kolanach to moi faworyci 😀.
    Twoja przyjaciółka ma świętą rację, po co się martwić czymś na co nie masz wpływu. Jesteś zdrowa, szczęśliwa, zakochana, podróżujesz, czeka Cię ślub wnuczki, masz przepiękny ogród i bloga o nim, myślę że to świetna amunicja do walki ze smutkiem, który Cię dręczy. Zatem nie zawahaj się jej użyć.
    Życzę Ci niezapomnianej zabawy na weselu wnuczki oraz pięknego, ciepłego września. Ściskam mocno mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś gotowa na jesień??? Rozumiem to, trudno się z jej nadejściem pogodzić. Choć wyjątkowo w tym roku ja chyba nie narzekam, że nadchodzi, bo po wszystkich moich letnich wrażeniach, emocjach i przeżyciach, potrzebuję trochę "spokojniejszego" życia, wyciszenia i luzu. I mam nadzieję właśnie to znaleźć tej jesieni :) Mam nadzieję, że to mi się uda.
      Super, że lubisz takie zdjęcia makro. Po wcześniejszych komentarzach zorientowałam się, że sporo osób je lubi, a ja się obawiałam, że będzie zupełnie odwrotnie. Dlatego bardzo się cieszę, że tak jest, bo ja bardzo lubię robić właśnie takie zdjęcia.
      Fajnie nazwałaś te wszystkie moje pozytywne emocje i zdarzenia... amunicją. To bardzo trafne. Czasem potrzebne są słowa kogoś, kto spojrzy na to z zewnątrz i otworzy człowiekowi oczy na to, co tak naprawdę jest najważniejsze. Od tego właśnie są przyjaciele :)
      Dziękuję za życzenia, ślub był bajkowy... mam nadzieję trochę naskrobać na ten temat kolejnym razem :) Buziole gorące!

      Usuń
  15. Piękne te róże Jana Pawła II. Wyobrażam sobie jak wykwitnie muszą wyglądać na żywo. A jednak to tylko kwiaty, które kiedyś niestety zwiędną i pozostanie po nich tylko wspomnienie. Niedawno zdałam sobie z tego sprawę, kiedy podlewałam ogródek przy plebani. Zasmuciła mnie informacja, że w dalszym ciągu borykasz się ze swoim problemem. Trzymam kciuki, aby rozwiązały się one. A tym samym, aby nie przyćmiły Ci radości z nadchodzącego ślubu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Karolinko. Akurat ta odmiana róż jest fantastyczna... nawet u mnie rosną bezproblemowo, a ja do róż nie bardzo mam dobrą rękę, czego żałuję, bo te kwiaty bywają przepiękne.
      Mój problem niestety wciąż istnieje i - tak jak pisałam kiedyś tam - z pewnością prędko się nie zakończy. Ale już trochę poukładałam sobie w głowie i staram się jak najmniej o tym myśleć. Dziękuję za trzymanie kciuków. A ślub był piękny... postaram się coś więcej napisać w kolejnym poście :) Pozdrawiam również!

      Usuń
  16. Witaj Kochana Iwonko 🩷
    Piękne zdjęcia. Tyle kolorów. Sama nie wiem, które kwiaty podobają mi się najbardziej. Na pewno róże, hortensje i oczywiście jeżówki. Ta zielona jest obłędna, wydaje się taka misterna.
    Wy już z pewnością po weselu, bardzo Babcia płakałaś? 😘A nogi od tańca bolą?
    Co do Twojej niejasnej sytuacji, to zgadzam się ze słowami Twojej przyjaciółki. A z drugiej strony Ciebie też doskonale rozumiem, bo ja też jestem taka. Wszystkim się zamartwiam. I pewnie przez te zgryzoty będę krócej żyła. Ale niestety nie umiem się tego oduczyć...
    Wszystkiego dobrego we wrześniu 🍄 🍁. Mój będzie trochę szalony..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, kochana Moniu. Ogromnie się cieszę, że moje zdjęcia Ci się podobają. I przyznaję Ci rację, że ta zielona jeżówka jest obłędna. Teraz ma już więcej kwiatów, postaram się w następnym wpisie wrzucić fotkę, jak teraz pięknie kwitnie.
      Tak, ja już po weselu. Nie płakałam, ale był moment, że oczy mi zwilgotniały... wtedy kiedy mojej wnusi, czyli Pannie Młodej zwilgotniały także, a była to chwila w czasie składania przysięgi małżeńskiej przez Pana Młodego :) Bardzo to było wzruszające. No i natańczyłam się, a jakże :) Jak to na weselu :)
      Co do mojego zmartwienia, to staram się już nie zamartwiać, tłumaczę sobie, że nie ma sensu, co ma być to będzie. Choć nie jest łatwo tak myśleć...
      Spokojnego września, Moniu, mimo wszystko. Uściski!

      Usuń
  17. Przyjaciółka ma rację! Słuchaj jej Iwonko! ♥️
    Na ślubie wnuczki emocje pewnie były niesamowite! Obie wyglądałyście pięknie!
    Jak takie dwie róże♥️
    Ja lubię Twoje zdjęcia... Dokładnie widac kwiaty...
    Róże też bardzo lubię!
    Iwonko ściskam mocno! Będzie dobrze!♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słucham przyjaciółki, Edytko... bardzo mi te jej rady pomogły :)
      Na ślubie były emocje, oj były. Ale ogromnie mi się ta uroczystość podobała.
      Dziękuję za komplement, starałam się wyglądać odświętnie :)
      Przytulam Cię mocno i dziękuję za słowa pocieszenia!

      Usuń
  18. Cudnie kochana w Twoim ogrodzie, istny raj na ziemi🌸🌺🌻🌹
    Moc serdeczności przesyłam😀💛🌼☕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również serdecznie Cię pozdrawiam!

      Usuń
  19. Iwonko, rozumiem Twoje rozterki dotyczące róż, bo przepiękne to kwiaty, lecz potrafią sprawiać kłopoty. Ze swej strony radziłabym Ci jednak poczytać troszkę o odmianach i gatunkach, a unikniesz takich rozczarowań jak ja. Mój brak wiedzy przed laty i działania po omacku sprawiły, że nabyłam 2 szt. róży New Dawn, bo... miała śliczne różowe kwiaty. O tym, że są one bardzo nietrwałe i natychmiast niemal zrzucają swe płatki, że lubi je mączniak, plamistość liści oraz rdza, dowiedziałam się poprzez praktykę. Wiesz Kochana, że zamierzam ją wykopać, o czy przesądził fakt, że okrutnie mnie rani podczas pielęgnacji. Na pewno warto zainteresować się odmianami szlachetnymi, bo są odporniejsze na choroby i potrafią długo utrzymać kwitnienie. Zobacz, jak ślicznie i zdrowo rośnie Twoja biała róża na pniu JP II. Tymczasem ta biedronkowa, "no name" choć urocze ma kwiatuszki, choruje, co widać po listkach. Tym bardziej, że ilość odmian i kolorów róż szlachetnych jest oszałamiająca. Na pewno znajdziesz wśród nich swoje, nowe ślicznotki 🤗
    Wiesz, że jestem wielką miłośniczką zdjęć makro, bo ta perspektywa pozwala obejrzeć każdy kwiat z jego najdrobniejszymi szczególikami.
    Na koniec pragnę życzyć Ci najcudowniejszych wrażeń i przepięknych wzruszeń na ślubie wnuczki. Niech to wydarzenie rozproszy niepokój zaprzątający Twój spokój.
    Ściskam i pozdrawiam...
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Anitko... z różami jest właśnie tak, jak napisałaś. To są przepiękne kwiaty, ale rzeczywiście wymagają wiedzy o nich. Muszę się dokształcić w tym temacie. Pamiętam, jak pisałaś o tej swojej róży, którą zamierzasz wykopać, też bym tak zrobiła. I to prawda, że ta moja biała rośnie sobie dobrze, a ta biedronkowa marnieje w zastraszającym tempie, choć do tej pory trzymała się całkiem dobrze. W tym roku dopadła ją ta plamistość liści i nie wygląda dobrze. Chyba przyszedł najwyższy czas na poszerzenie swojej wiedzy w tym zakresie :)
      A odnośnie ślubu, to Twoje życzenie się spełniło :) Było pięknie i wzruszająco... to wspaniałe wydarzenie pomogło mi oderwać się od ciemnych myśli.
      Gorąco Cię pozdrawiam!

      Usuń
  20. Iwonkio ale pięknie to napisałaś 😍 aż czuć, że ogród to Twoja pasja i kawałek serca. Z tymi różami to chyba każdy tak ma – najpierw zachwyt, potem frustracja, a na końcu i tak wracamy, bo przecież one są nie do podrobienia 🌹😉 Twoja biała na pniu to prawdziwa dama! I wcale nie musisz znać się na wszystkim – najważniejsze, że cieszy oczy i serducho. Zdjęcia makro też mają swój klimat, bo pokazują detale, które często nam umykają. No i ten mutant w rozchodniku – boski przypadek 😂

    Trzymam kciuki, żeby stresy, o których wspomniałaś, rozeszły się jak dym 🙏 a wesele wnusi przyniosło Ci samą radość i wzruszenia. I proszę – nie przestawaj dzielić się tym swoim ogrodowym światem, bo to ogromna przyjemność zaglądać do Ciebie 💚 pozdrawiam serdecznie juz z domu 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Aniu... bardzo dziękuję :)
      Potrafisz tak napisać te swoje pochwały pod moim adresem, że moje serce rośnie jak drożdżowa bułeczka :)
      Tę swoją białą różę uwielbiam. Pewnie też za to, że jest taka bezproblemowa i cieszy moje oczy zupełnie bez mojego udziału. I oczywiście masz rację, nie muszę znać się na wszystkim, a tak naprawdę, to nawet nie ma takiej możliwości, żebym znała się na wszystkim :)
      Dziękuję także za kciuki... bardzo mi się przydadzą. Choć jeszcze pewnie przez jakiś czas, to będzie za mną szło, ale staram się jak najmniej o tym swoim kłopocie myśleć.
      Ślub i wesele wnusi to było piękne i niesamowite przeżycie, żałuję tylko, że to już za mną i nie powtórzy się jeszcze raz :)
      Mocno Cię całuję!

      Usuń
  21. Droga Iwonko. Twój problem trochę się chyba rozrasta, polecałabym ci książki pani psychoterapeutki Ewy Wojdyłło. Z autopsji wiem jak potrafi postawić na nogi, znaleźć odpowiednie proporcje w życiu i jak nie rozpamiętywać tego co złe nas spotyka.
    Co do róż, to tak naprawdę zakochałam się w nich kilka lat temu i również mam Jana Pawła, ale u mnie nie wygląda tak jak u Ciebie , ma piękne kwiaty, które szybko więdna pod wpływem słońca albo pod wpływem deszcz. Może po prostu rośnie w złym miejscu.
    Iwonko, życzę ci wspaniałej zabawy na weselu wnusi, moja w tym roku skończy 11 lat, tak chciałabym doczekać podobnego wydarzenia.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, Celu, za radę. Z pewnością z niej skorzystam, jeśli jest taka pomocna jak piszesz i jeśli mój problem będzie wciąż na tym samym poziomie. Myślę, że w miarę upływu czasu ten kłopot trochę blednie, ale wiem, że on całkiem nie zniknie, to już wiem. Tylko czas spowoduje, że on trochę zblednie i straci na swojej intensywności.
      Moje róże Jana Pawła też szybko przekwitają, bo rosną w pełnym słońcu, ale na szczęście ma tych kwiatów sporo i to mi trochę rekompensuje ich nietrwałość. Muszę pomyśleć nad jakimiś odmianowymi, bo chyba właśnie takie u mnie się sprawdzają.
      Dziękuję za życzenia wspaniałej zabawy... było pięknie, wzruszająco i bardzo emocjonalnie, szkoda tylko, że to już minęło :) Życzę Ci oczywiście, abyś miała okazję przeżyć taki wnusiowy ślub, to wyjątkowe wydarzenie.
      Również serdecznie Cię pozdrawiam!

      Usuń
  22. Mimo tych wszystkich "różanych" problemów masz Iwonko dużo szczęścia. Otaczają Cię przepiękne kwiaty i przeróżne kolory. Tylko pozazdrościć. No i cieszę się szczęściem Twojej wnusi. Mój starszy wnuk ma 21 lat ... i też jest bardzo zakochany ... no i może lada chwila...
    Serdeczności :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Stokrotko. Otoczona jestem barwami oraz zapachami i przyznaję... to mnie uszczęśliwia.
      Życzę Ci, żebyś już niedługo miała możliwość uczestniczenia w tak cudownej uroczystości, jaką jest ślub Twojego wnuka... to niesamowite przeżycie.
      Pozdrawiam Cię cieplutko!

      Usuń
  23. Iwonko, jak ja cię doskonale rozumiem! Też uwielbiam robić zdjęcia kwiatom z bliska, bo przecież jak inaczej przedstawić ich piękno i niepowtarzalność? Wielkość krzewu czasem zrobi wrażenie, ale nic nie zastąpi siły drzemiącej w kształcie, kolorze lub złożoności pojedynczego kwiatu, no nic! Róże w ostatnich latach odzyskują najwyższe pozycje w moim ogrodzie: mszyc ani widu, ani słychu (tfu! tfu!), a barwy, różne wielkości i przede wszystkim zapach wspaniale upiększają cały teren. Musisz koniecznie dorobić sobie różaną profesurę, u Pani Ogrodowej byłaby ona na pewno hitem!
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pięknie to napisałeś! I przyznaję Ci rację, to co drzemie w kształcie, kolorze i wszystkich tych kwiatowych szczegółach warte jest pokazania i przybliżenia.
      Masz wielkie szczęście, że mszyce nie są gośćmi Twoich róż... u mnie niestety stołują się dość często. A tak bardzo chciałabym mieć także różane rabaty. Z różaną profesurą nie byłoby tak łatwo, najpierw musiałabym zdobyć podstawową wiedzę na ich temat :) Więc nie wiem, czy zdążyłabym się wykształcić aż do tak wysokiego stopnia :) Choć rzeczywiście - byłby to hit, haha :)
      Uściski dla Ciebie!

      Usuń
  24. Mam nadzieję, że mimo przeciwności losu wszystko ułoży się po Twojej myśli ❤️ To prawdziwe szczęście mieć wokół siebie taką wspaniałą przyjaciółkę, która potrafi pomóc i odegnać od nas czarne chmury ❤️
    A co do kwiatów, to Twój ogród jest dla mnie ogromną motywacją i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła zabrać się do pracy aby stworzyć chociaż małą namiastkę tego co widzę na Twoich zdjęciach ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję, choć przyznaję, że niewielką. Ale to prawda, że w takich sytuacjach przyjaciele są niezastąpieni.
      Cieszę się, że mój ogród jest dla Ciebie motywacją i dlatego życzę Ci, żebyś jak najszybciej spełniła marzenie o swoim własnym ogrodzie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  25. I really enjoyed reading about your journey with them, from the battle with aphids to the joy of discovering your John Paul II rose. There’s something interesting about a plant that seems to like you back, blooming steadily and proudly through the seasons. It’s like a little reward for all the care and attention you’ve given, even if it came by chance. That white rose is a true treasure in your garden.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you so much. It gave me great joy that you enjoyed reading my reflections on my relationship with roses. The John Paul II variety is probably the only one that hasn't given me any trouble so far. And I love roses so much... You're right, it's such a reward.
      I love this white rose :)
      Thank you for your comment and for being here!

      Usuń
  26. Podoba mi się Twoje podejście, że nie musisz znać się na wszystkich kwiatach i nie czujesz presji w tym temacie. Tak samo ze zdjęciami. Robisz takie, jakie Ci się podobają, a nie jakie przeważnie są umieszczane na blogach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie nie znam się na wszystkim i myślę, że takich osób jest więcej :) Szkoda tylko, że akurat na różach się nie znam, bo bardzo je lubię.
      Pozdrawiam, Agnieszko!

      Usuń

Prześlij komentarz

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Copyright © Pani Ogrodowa