73. Czerwona jesień
Może trudno w to uwierzyć, ale mój ogród w tej chwili jest bardziej kolorowy, niż w te upalne lipcowe, czy sierpniowe dni, które już minęły. Wtedy trawa, o ile jeszcze w ogóle była, miała kolor zleżałego siana, a na rabatkach, choć było trochę kolorów, to zdecydowanie nie były one tak intensywne i mocno wybarwione, jak właśnie teraz :) Nie powiem, wcale mnie to nie smuci, bo to co się w tej chwili dzieje, pozwala radośniej znieść świadomość nadchodzącej jesiennej szarugi. Było już wprawdzie trochę zimnych dni z deszczem i silnym wiatrem, ale dopóki nie chwyci przymrozek i nie polukruje czy oszroni kwiatów lub nie zetnie kolorów na szaro-bure odcienie, jest wciąż pięknie :)
Jako pierwszy wskakuje dzisiaj na podium król jesieni. Czyli kto? Ano wiadomo... borowik. Mam fotkę takiego jednego gagatka, który moim zdaniem był na tyle pokazowy, że zasłużył na blogowe uwiecznienie. Gdyby nie to, że w finale wylądował w grzybowym sosie, powinien zostać grzybowym modelem i obowiązkowo wziąć udział w grzybowym pokazie na grzybowym wybiegu :) Obfociłam go z dwóch stron... taki był piękny :)
To też najlepszy czas na pokaz aksamitek. Tych zwyczajnych mam dosyć sporo i rzeczywiście bywają ciekawe i różnorodne, ale mam też takie niezwyczajne, które zachwycają mnie swoim niespotykanym wybarwieniem. Kwiatów w bordowym kolorze nie mam na rabatkach wiele, a żeby być tak do końca szczerym, to chyba nie mam wcale. Te aksamitki, które chcę pokazać, przez znawców zwane truskawkowymi, są zupełnie wyjątkowe. Przechodziły w swoim wcieleniu przez różne odcienie, od żółtego, poprzez pomarańczowy, aż do krwistoczerwonego, a teraz bordowego. Są przepiękne, widać je na rabatkach już z daleka, stanowią doskonały kontrast dla zielonej trawy i na jej tle wyglądają bosko... Nie mogę się na nie napatrzeć :)
Wspominałam już w poprzednim poście, że moja biedronkowa różyczka na pniu, tak naprawdę dopiero teraz daje popis swoich możliwości. To prawda, kwitnie wieloma pięknymi, czerwonymi kwiatami, ma na swoich gałązkach jeszcze wiele nierozwiniętych pąków, które mam nadzieję, że zdążą się rozwinąć przed ewentualnymi przymrozkami. W środku lata nie wyglądała tak atrakcyjnie jak teraz. Jakoś tak skojarzyło mi się to stwierdzenie z ludzkim dojrzewaniem: im człowiek starszy i dojrzalszy, tym atrakcyjniejszy osobowościowo, jak ta róża :)
Kolejną jesienną i zachwycającą ozdobą ogrodu jest trzmielina oskrzydlona. Wprawdzie moje trzmieliny, a mam ich kilka, nie są jakimiś wielkimi krzewami i to z pewnością tylko dlatego, że posadziłam je zbyt ciasno w szeregu z tawułami i trochę się "duszą", ale teraz kiedy tak pięknie wybarwiają się na czerwono i tak ich krwistoczerwone liście wyglądają cudownie pomiędzy zielonymi o tej porze roku listkami tawuł. Aż oczy bolą od tak intensywnej czerwieni :)
Piękne, czerwone i bordowe liście, pokazują się też pomału na winobluszczu. Zawsze czekam na te cudne na nim kolory, bo jak już cały zapłonie tą czerwienią, wygląda imponująco :)
A na krzewach owocowych nie odpuszczają malinki i uśmiechają się z daleka, prosząc o zabranie ich z krzewu do domu :) Doprawdy owocują tak intensywnie, że nie nadążamy z mężem zrywać tego wszystkiego, jednego dnia zrywamy, a już na drugi dzień czekają następne i tak w kółko. Mam doświadczenie z poprzednich lat i wiem, że tak będzie aż do przymrozków. A więc, malin ci u nas dostatek... I takie są śliczne, fotogeniczne :)
Rzeczywiście jakaś czerwona ta jesień u mnie dzisiaj na blogu. Tak się złożyło, choć jak realnie patrzę na swój ogród, to wydaje mi się, że jednak fioletowy kolor gra w nim aktualnie pierwsze skrzypce i wynika to z pewnością z przeważającego na rabatach koloru werbeny patagońskiej. Ale dzisiaj zaczerwieniło się u mnie i niech już tak zostanie. Nawet kwiat cynii dostosował się do tych dzisiejszych odcieni :)
I oczywiście, jeśli na czerwono, to grzechem byłoby nie pokazać Wam, jak w ciągu tych niewielu dni od ostatnich zdjęć, zaczerwieniły się moje hortensje. Dosłownie na oczach ta ich barwa przechodziła w czerwoną i teraz płoną swoją osobną, hortensjową czerwienią :)
A jeśli już jesteśmy przy czerwonym kolorze, to w kadr weszła mi też nasza słodka europejska biedronka siedmiokropka.
Także kowal bezskrzydły, popularnie zwany "tramwajarzem", nie chciał być gorszy i elegancko zapozował :)
A na tych fotkach, choć wprawdzie nie ma czerwieni, jest za to cudo natury. Utkane przez żyjątko, za którym nie przepadam, ale trzeba mu oddać honor, że mistrzem "rękodzieła" jest doskonałym :)
I na koniec perełka.
Ta samotna jeżówka kwitnie wciąż tak, jakby jesień była tylko dobrym żartem. Za nic ma zimne podmuchy wiatru i padający teraz często ulewny deszcz. Wygląda tak, jakby wciąż trwała pełnia lata i jakby czas jej największej świetności, był wciąż jeszcze przed nią. Zobaczcie sami:
Bye 💖
Ależ mnie dzisiaj uszczęśliwiłaś tą czerwoną jesienią. Że nie wspomnę o tym przystojniaku na górze, którego przystojność nieczęsto się trafia. Róże - to moja miłość, ale już to wiesz. Jednak nigdy nie mogę się na nie napatrzeć. Mam słabość do tych cudowności i nie mogę na to nic poradzić. Zanim zaczęłam pisać komentarz "obskoczyłam" ze trzy razy wszystkie focie, ale i tak to za mało. Wieczorem jeszcze przylecę pooglądać, sprawdzić, czy czasem nie zmieniły się. Twoje hortensje wyglądają jak namalowane, są tak piękne, że aż by się wstydziły. Ta biedroneczka i ten inny robal, i ta pajęczyna. Fajnie, że zrobiłaś ujęcie z bliska, dopiero widać kunszt całej roboty. A jeżówka - chyba ma gdzieś klimat, ale urodę zawdzięcza chyba Twojej opiece. Jak cały ogród.
OdpowiedzUsuńDzięki za tą jesienną ucztę.
Pozdrawiam serdecznie...
To ogromnie się cieszę, że sprawiłam Ci trochę radości :) Wiem, że róże są Twoją miłością i wiem, że na innych blogach znajdziesz ich całe mnóstwo... U mnie niestety kicha, bo mam ich niewiele i naprawdę nie są jakimiś pięknościami. Ta czerwona wyjątkowo pięknie mi teraz kwitnie, dlatego się nią pochwaliłam :) Hortensje rzeczywiście są piękne i sama nie mogę nie na nie napatrzeć, zachwycają do tego stopnia, że nawet nasz kolega, którego ostatnio gościliśmy w naszym domu, pojechał do tej samej szkółki w naszej okolicy i kupił sobie do swojego ogrodu taką samą hortensję, jak te moje :) Bo on też takie chce mieć :) Uściski wieczorne Polonko i dziękuję za Twoją wizytę :)
UsuńWiesz, że każda moja wizyta u Ciebie to wielka przyjemność po mojej stronie. Stworzyłaś wyjątkowe miejsce, w którym ja czuję się jak w domu. Dlatego znowu jestem i... teraz bardziej przyjrzałam się borowikowi. Normalnie wygląda jak rzeźba. Mógłby tak sobie stać na półeczce i robić za ozdobę. Najbardziej podoba mi się szósta fota z różami, zrobiłaś bardzo ładne ujęcie. I chyba jutro polecę po maliny...
UsuńŻyczę spokojnej wieczoru...
Dziękuję Polonko. Fakt, że czujesz się tak dobrze no moim blogu, jest dla mnie ogromnie miłą wiadomością 🙂 I szkoda rzeczywiście, że borowik musiał trafić do sosu, bo super był z niego przystojny gość 😁 Kolorowych snów...
UsuńPięknie i kolorowo i cudny grzybek. Jesień jest cudowna, ma tyle barw :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia cudnych roślinek :)
Pozdrawiam serdecznie
Tak, jesień pięknie się bawi kolorami. Cieszę się bardzo, że zdjęcia Ci się podobają. Pozdrawiam Cię również 🙂
UsuńLubię tę jesienną czerwień. Piękne zdjęcia. U mnie w ogrodzie maślaki się pojawiły. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. No proszę, grzyby w ogrodzie, to ja czegoś takiego u siebie nie mam 😀 Pozdrawiam Cię również.
UsuńBorowik faktycznie zasługuje na miano "mistera grzybowego". Czerwień obok złotego jest jednym z najpiękniejszych jesiennych kolorów, więc Twój ogród w tej tonacji pięknie się prezentuje, szczególnie aksamitki w tym kolorze robią duże wrażenie. No i jak widać u Ciebie, podobnie jak w innych ogrodach, te letnie bezdeszczowe upały nie służą roślinom - dopiero teraz mogą ukazać całe swoje piękno. Misterność pajęczyny zachwyca. Uściski dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Lusi. To prawda, czerwień i złoto to przodujące kolory tej pory roku. Trudno więc nie lubić jesieni za te piękne barwy roślin i drzew. I widać, jak rośliny teraz oddychają pełną piersią 😀 Pozdrawiam Cię cieplutko...
UsuńTylko dlatego lubię jesień, bo raczy nas feerią przepięknych barw.
OdpowiedzUsuńTak, ciężko jest nie zachwycać się barwami jesieni...
Usuńja kocham barwy jesienią:) i te mgliste poranki i liście i owoce w sadach:) nie cierpię upałów letnich
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś teraz w swoim żywiole 😁
Usuńtak totalnie!
UsuńJa też nie narzekam, choć zdecydowanie bardziej wolę lato :)
Usuńi upały?:D
UsuńChyba tak. W każdym razie wolę upał, niż siarczysty mróz :)
Usuńzimy kiedyś były bardziej groźe
Usuń;0
To prawda, ale ja byłam młodsza i lepiej to znosiłam :D
UsuńCzerwienie i pomarańcze to barwy jesieni :) Przepiękne zdjęcia! Twój ogród jak zwykle zaskakuje. Ta pajęczyna wygląda niesamowicie!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, ogromnie mnie cieszą Twoje słowa :)
UsuńSuper pomysl na post , wlasnie bardzo podobala mi sie tematyka koloru! Borowik - super model, tu masz racje :D A co do tej pajeczyny , pieknie sie prezentuje mimo ,ze pan zamieszkujacy przewaznie prezentuje sie powiedzmy tylko grzecznie, nie tak pieknie jak jego domek :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
Dziękuję za Twoją wizytę. Zgadzam się z Tobą, że mieszkaniec pajęczyny nie jest już tak widowiskowy, jak jego domek, ja za nim nie przepadam :) Pozdrawiam również i zapraszam ponownie...
UsuńJa ją lubie taką właśnie jesień... Nie nie, nie dostało mi sie po oczach. Wręcz przeciwnie. Napatrzeć się nie mogę. Cudownie jest Iwonka, cudownie. Niech chwilą trwa jak najdłużej.. A kysz plucha, wiatr. Ja chce taką właśnie piękną, kolorową jesień.... Kolorów Ci dostatek, aż miło, aż nawet ja mam wrażenie że lepiej jak latem, kiedy słońce grzało niemiłosiernie.... U mnie jakoś wsio później, także czekać na te kolory z niecierpliwością... Na pajęczyna niekoniecznie bo w lesie podczas grzybobrania pełno ich złapie na twarzy hihi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam taką właśnie kolorową, czerwoną i złotą jesień. Z pełnym słoneczkiem i babim latem :) No właśnie ja z uwagi na te pajęczyny, do których mam awersję straszną, wybieram specyficzne lasy, tzn. takie, w których drzewa rosną na tyle daleko od siebie, żeby nie mogła pomiędzy nimi znaleźć się pajęczyna :) Taki dziwoląg ze mnie :) B.uziaki
UsuńPrzepiękne okazy, widać, że dużo serca jest włożone w ogród:) u mnie wszystko dopiero rośnie, bo w tym roku wsadzone, ale może kiedyś będzie też tak pięknie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo dziękuję, to prawda wkładam w pracę w ogrodzie dużo serca, bo to właśnie uwielbiam robić :) Na pewno wszystko kiedyś urośnie, trzeba tylko czekać niestety. Ogród uczy nas cierpliwości :) Pozdrawiam i zapraszam ponownie :)
UsuńHi,
OdpowiedzUsuńNice blog. I am new. Do you want to follow each other?
https://fashionandwishlist.blogspot.com/
Thanks
UsuńMasz same piękności, a prawdziwek robi ogromne wrażenie, choć nie jest czerwony. Masz rację, że jesienią czasami jest więcej kolorów w ogrodzie, niż latem. Trzmieliny tnę każdego roku, u mnie maja wręcz różowy kolor.
OdpowiedzUsuńNawet pajęczyna, myślę, że nie tylko jedna się wpasowała w Twój piękny ogród.
Życzę miłego tygodnia.:))
To prawda, Celu, prawdziwek to prawdziwy przystojniak :) A pajęczyna była wyjątkowo widowiskowa, więc została uwieczniona. Dziękuję za życzenia i pozdrawiam Cię cieplutko...
UsuńJest tak pięknie jak w najpiękniejszej BAJCE!!! :-))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Stokrotko za te miłe słowa :)
UsuńPiękne są te bordowe aksamitki. Jeszcze takich nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńTeż mam je pierwszy raz, są cudowne :)
UsuńAle przepiękny ogród <3
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję :)
UsuńJesień musi płonąć czerwienią, to najpiękniejsza pora:) Fantastyczne kadry Iwonko, jestem oczarowana Twoim jesiennym ogrodem. Kiedyś zbierałam aksamitki, miałam mnóstwo ciekawych odmian. Odkąd jednak "zakorowałam" prawie cały ogród już nie wysiewam. Tylko trochę w warzywniku jako odstraszacz mszycy. Ta czerwona odmiana jest prześliczna. No i borowik - prawdziwy okaz. Przesyłam uściski i życzę Ci dobrego tygodnia:)))
OdpowiedzUsuńTo prawda, Ewo. W żadnym czasie ogród nie płonie tak intensywnymi kolorami, jak właśnie teraz - jesienią. Tę czerwoną, a właściwie prawie bordową odmianę aksamitek mam pierwszy raz i jestem nimi zachwycona, choć słyszałam, że ponoć wysiewane z nasion mogą nie powtarzać cech matki, ale mam zamiar spróbować mieć je ponownie w przyszłym roku :) Dziękuję za Twoją wizytę i pozdrawiam Cię cieplutko :)
UsuńCudowne zdjęcia. Bardzo ciekawy pomysł z kamyczkami. Muszę o tym pomyśleć. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Wszystkie moje pomysły można spokojnie "małpować" :) Pozdrawiam również cieplutko...
UsuńPiękna jesień jest u ciebie :D!
OdpowiedzUsuńUu widzę, że grzybobranie było. Ja jeszcze nie byłam.. Chyba jako nieliczna xD
Pozdrawiam! Miłego dnia :)
Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ;) (nie mam profilu bloggera, dlatego zostawiam link)
Wildfiret
Dziękuję bardzo. Grzybobranie było, ale skromne, tyle co na sosik i do ususzenia, trzeba też było tych grzybów zostawić trochę w lesie dla innych :) Pozdrawiam również :)
UsuńTata - działkowicz - obdarowuje nas malinami. Dzieciaki uwielbiają
OdpowiedzUsuńMaliny, to cudowna sprawa, ja też bardzo lubię, a mój mąż to po prostu za nimi przepada :)
UsuńPięknie, jak zwykle. Uwielbiam jesień, jej kolory, aurę, specyfikę. Cudna pora roku, a w ostatnich dniach już szczególnie. :)
OdpowiedzUsuńTak, teraz jak jest tak pięknie, ciepło i słonecznie, jesień bardzo zyskuje...
Usuń