139. Kraina tysiąca jezior
Skoro kraina tysiąca jezior, to już wiadomo, że będzie o Mazurach :) A ściślej, o naszych mazurskich eskapadach...
Bo wędrując tak chronologicznie, to po podróży przedślubnej tutaj, ślubie tutaj i opowieści o moim domu tutaj, czas przypomnieć sobie i powspominać także nasze mazurskie wyprawy, bo jednak sporo ich było w naszym wspólnym życiorysie.
Przywitam się z Wami aktualnym widokiem zza okna. Trochę mnie zasypało, ale ponoć zasypało wszystkich, więc to żadna rewelacja :)
A kolejne zdjęcie świadczy tylko o tym, że z wodą i rybami już dawno bywałam za pan brat, gdyż tego przepięknościowego karpia złowiłam własnoręcznie i dlatego pozowałam razem z nim do tego zdjęcia, bo duma rozpierała mnie niesamowita :)
To teraz postaram się jakoś w miarę składnie poopowiadać Wam o tych naszych wyprawach na Mazury.
Tak się składa, że Mazury polubiłam dzięki mojemu mężowi i to właśnie dzięki niemu spędziłam tam sporo pięknych chwil. Mój mąż tę krainę upodobał sobie już dawno i nawet sporo wcześniej, niż mnie poznał, tak że kiedy zabierał mnie tam pierwszy raz, to byłam mazurowym świeżakiem. A ponieważ miał tam zadekowaną u swoich znajomych cudowną, żółtą łódkę, którą często pływał, to te nasze wyprawy stały się pływającymi urlopami.
Najczęściej, jadąc tam na urlop, wszystkie wolne chwile spędzaliśmy na tej jego łodzi, zdarzało nam się nawet na niej nocować, więc dla mnie było to coś zupełnie nowego i jakże fascynującego i innego, niż dotychczas spędzane urlopy.
Zachwyciłam się tymi naszymi wyjazdami. Zdarzało się, że wieczory zastawały nas na środku wielkiego jeziora i to było fascynujące.
Zachód słońca na jeziorze, to jest niepowtarzalne i zachwycające widowisko. Jak widać na powyższych fotkach siedziałam nieruchomo obserwując, jak słońce zanurza się w wodzie.
Pokochałam te wyjazdy, te krajobrazy i wszystkie te emocjonujące przeżycia, które towarzyszyły naszym wyjazdom. Nie zawsze byliśmy sami... wiele razy współtowarzyszami naszych eskapad byli członkowie naszej rodziny lub przyjaciele i znajomi, również miłośnicy żeglowania, których mój mąż miał bez liku :)
Pływanie po jeziorach, to emocjonująca pasja, jakże różna od każdej innej aktywności :) Stała się jednym z moich nowych, ekscytujących doświadczeń, poczynając od widoków i krajobrazów, które podziwiane z wody wyglądają zupełnie inaczej, niż z lądu, a kończąc na wodnych ekscesach, których kilka przeżyłam. Na przykład, kiedy to nagle zerwał się niesamowity wiatr, łódką kołysało niemiłosiernie i właśnie na środku jeziora skończyło się paliwo w baku, które trzeba było dolać, balansując jednocześnie na chyboczącej się na wietrze łajbie. To znaczy nie ja wlewałam i nie ja balansowałam, ale patrzyłam jak mój ślubny to robi i krew mi się w żyłach zatrzymywała ze strachu i z emocji :)
Ale były też chwile niesamowitej radości, kiedy to dostawałam ster w ręce i... hulaj dusza :)
Po drodze, a raczej po wodzie, zatrzymywaliśmy się w portowych knajpkach, coś trzeba było czasem gorącego przekąsić oraz poczuć miejscową, portową atmosferę i rozsmakować się w niej :)
Czasami razem z naszymi przyjaciółmi pływaliśmy ich wielką żaglówką... Na niej też miałam okazję spróbować, jak to jest stać za sterem.
W którymś z wcześniejszych postów, w którym była mowa o moim naturalnym kolorze włosów, obiecałam Wam, że pokażę siebie w całkiem jasnych włosach, które nie były moje w sensie kolorystycznym, ale takie wtedy miałam i... trudno :)
To był właśnie ten czas, kiedy moje włosy były najjaśniejsze w całym moim życiorysie :) Dzisiaj już nie bardzo pamiętam, jak do tego doszło, pewnie rozjaśniałam je sukcesywnie, ale dziś w dalszym ciągu uważam, że to nie jest kolor dla mnie i zdecydowanie bardziej wolę się w moim urodzeniowym, ciemnym kolorze :)
Ale na tych zdjęciach wyraźnie widać, jaka byłam wtedy jasna i biała, a właściwie prawie żółta :)
Chciałoby się napisać, że na szczęście to było dawno i nieprawda, ale jednak to była prawda, tyle że - na szczęście - dawno :)
Ale jednak najbardziej lubiłam te nasze wyprawy we dwójkę. Cumowanie w spokojnych zatoczkach, wędkowanie na spokojnych wodach, z dala od ludzi i plażowego hałasu...
W czasie naszego pobytu w 2008 r., wracając z Mazur do domu, "zahaczyliśmy" na dwa dni o nasze polskie morze, tak dla odmiany. Piszę o tym tylko dlatego, że właśnie wtedy powstało to zdjęcie, które zrobił mi mój ślubny...
A ponieważ bardzo mi się to zdjęcie podoba, chcę je tutaj mieć :)
Ostatni nasz pobyt na Mazurach był w 2018 r.
Dużo wtedy zwiedzaliśmy, dużo pływaliśmy, pogoda dopisała.
Była to kolejna wspaniała wyprawa.
Udało mi się nawet znaleźć Bursztynową Komnatę :)
Od tamtej pory nie byliśmy na Mazurach.
Ale nie zarzekamy się, że już nas tam nie zobaczą :) Może jeszcze kiedyś...
To właściwie tyle mazurowych opowieści.
🌅👫🌅
A kontynuując cykl tematyczny "Kolorowy świat", kilka kolejnych kompozycji, ukazujących to co przyszłoby nam oglądać, gdyby świat był tylko czarno-biały.
Smutny to widok, sami to przyznaliście w komentarzach pod poprzednim postem...
Spójrzcie tylko na te cudne, rabatkowe kwiaty, które po pozbawieniu ich kolorów stają się szarą i smutną masą...
Albo te przepiękne biało-czerwone tulipany czy kwiaty hoi... wyglądają przygnębiająco :(
Piękne, różowe kwiaty migdałka też zdecydowanie tracą na wyglądzie, kiedy pozbawi się je ich wyrazistego koloru...
Wybrałam też zdjęcia moich jabłek, specyficznych jabłek, które są rzadko spotykane z uwagi na to, że mają również czerwony miąższ... Na czarno-białych zdjęciach nie robi to już żadnego wrażenia...
To byłoby na tyle, jeśli chodzi o zasmucanie Was posępnymi fotkami w tym poście :)
Na zakończenie chciałam Wam też pokazać jedno moje zdjęcie, które tematycznie związane jest z dzisiejszym wodnym motywem, ale zrobione jest również nad morzem, tyle że niezbyt dawno, bo w 2020 r.
Fotka jest pstryknięta w czasie karmienia przeze mnie mew i zrobił mi je mój brat.
Dla mnie jest to bardzo miłe wspomnienie...
Na dziś to tyle zawracania głowy...
Wciąż jeszcze w kolejnych postach będę się bawić wspominkami, bo do końca zimy ciągle jest daleko i na pierwsze wiosenne roślinki, które będę Wam mogła pokazywać na bieżąco, trzeba jeszcze sporo poczekać :)
Toteż tymczasem dziękuję za wszystkie Wasze ciepłe słowa i za Wasze u mnie wizyty...
Jesteście moją siłą napędową i tak naprawdę, to Wasze odwiedziny i serdeczne komentarze motywują mnie do wciąż nowych pomysłów i kolejnych wpisów :)
Paaaaaaaaa... 💙💙💙
Jesteście piękną i bardzo sympatyczną parą :). Aż miło popatrzeć, widać że jesteście ze sobą szczęśliwi :). No i macie przepiękne wspomnienia, te wspaniałe wodniackie wyprawy, jak widać były i emocje wędkarskie, i romantyczne wzruszenia... Życzę Wam wielu jeszcze takich cudownych chwil :).
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję Małgosiu za te miłe słowa. Fakt, że dopasowaliśmy się wyjątkowo, udało nam się siebie znaleźć :) I wspomnienia są również bardzo emocjonujące i szalenie miłe. Dzięki za życzenia, ogromnie miłe są Twoje słowa <3
UsuńAle wielki ten karp! Gratuluję złowienia :)
OdpowiedzUsuńKolorek włsów też mi się podoba. Może dlatego, że sama mam podobny xD
Bałabym się będąc na łódce bo nie umiem pływać i stresowałabym się, że się przewróci a ja nie umiem pływać. Także ten... Podziwiam Waszą nieustraszoność :)
Karp był spory, to prawda. Tym bardziej moja duma ze złowienia go była uzasadniona :)
UsuńKolor włosów jest ok, ale ja siebie wolę w ciemnych, jakoś nie bardzo się czułam taka rozjaśniona :)
Ja generalnie też pływakiem nie jestem, ale przy moim facecie czułam się bezpiecznie :)
Z tym, że emocje były, oj były!!! :)
A to dopiero niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńZobaczyłam tytuł i natychmiast chciałam przeczytać post.Dlaczego?
Bo to moje rodzinne strony,to tam spędziłam znaczną część mojego życia:)
Mieszkaliśmy tuż koło jeziora i może dlatego nie było ono dla mnie specjalną atrakcją:)
5 lat uczyłam się w Giżycku, więc poznałam większość jezior i nie tylko. Twierdza,most zwodzony,który przechodziłam co najmniej 2 razy dziennie, molo.
Lubiłam wędkowanie, nawet kiedy byłam w ciąży chodziliśmy łowić ryby:)
Może dlatego córka też wędkuje:)
Kiedy odwiedziliśmy Mazury po paru latach niebytności to owszem zauważyliśmy ogromne zmiany ale nie chciałabym tam mieszkać.
Mazury żyją w sezonie letnim a potem jest sennie i smutno.
Wasze wyprawy to oczywiście piękne przygody,odpoczynek i wiele radości. I to jest cudownie spędzony czas.
Piękne przeżycia, piękne fotki i piękne wspomnienia:)
Pozdrawiam cieplutko i tulę mocno😘🤗
No niesamowite!!! Wyobraź sobie, Maminku, że Giżycko jest dla mnie najpiękniejszym mazurskim miasteczkiem, z tym swoim zwodzonym mostem (przynajmniej ta było, jak byłam tam ostatnio) i cudownymi zakamarkami oraz cudownym położeniem pomiędzy jeziorami i kanałami. Bardzo mi się za każdym razem podobało. My najczęściej stacjonowaliśmy koło Węgorzewa, tam mój mąż ma najwięcej znajomych. Z Giżycka zapamiętałam jeszcze doskonałe pierogi, które jedliśmy w takiej knajpce na rogu, zaraz naprzeciwko mostu :) Były doskonałe :)
UsuńZ tym zamieszkaniem to masz rację... na urlop, czy w lecie fajna sprawa, ale mieszkać tam też bym nie chciała, dla mnie w porównaniu z moim ciepłym regionem, to prawie taki biegun zimna, moje roślinki z pewnością miałyby tam gorzej :)
Dziękuję Ci, kochana za cudowne i ciepłe słowa i również przytulam Cię mocno... mocno...
Właśnie rozmawiałam z siostrą,która dalej mieszka na Mazurach. Śniegu mają po pachy i jeszcze wieje🫣
OdpowiedzUsuńA roślinki niestety trzeba było starannie dobierać żeby mogły przetrwać w tamtych warunkach. Były takie zimy, że wiele dorosłych już okazów wymarzło.
Wolę mimo wszystko to aktualne miejsce do życia:)
Przytulaki serdeczne:)
No właśnie... dlatego to nie dla mnie. I z uwagi na pogodę i z uwagi na roślinki.
UsuńJa przeżywam, jak mi coś nowego nie przetrwa w moim klimacie, a co dopiero dorosłe okazy...
Też wolę swoje aktualne miejsce :) Uściski <3
❤️❤️
Usuń❤️❤️
UsuńZawracania głowy? Ja uwielbiam takie opowieści! A ponieważ jestem zmęczona, wrócę jutro. Uściski!
OdpowiedzUsuńCieszę się, Joasiu, że uwielbiasz takie historie.
UsuńAle rzeczywiście odpocznij, a ja czekam na Ciebie jutro :)
Przytulasy!
Witaj słoneczną bielą za oknem
OdpowiedzUsuńZima powróciła, a tu taka wakacyjna opowieść.... Zatęskniłam za latem.
Wiesz, chyba tylko raz łowiłam ryby, a o takiej przejażdżce po jeziorze nie wspomnę. Woda jednak od dzieciństwa budziła mój lęk.
Jednak przeczytałam historię z przyjemnością.
Pozdrawiam snującymi się wspomnieniami
Właśnie tak, masz rację... fajnie jest wrócić do takich letnich wspomnień, kiedy za oknem biało, zimowo i zimno...
UsuńJa też nie jestem zapalonym wodniakiem, ale z mężem czułam się bezpiecznie...
Cieszę się, że Ci się podobało :) Pozdrawiam serdecznie...
Pozdrawiam nadzieją na pogodny luty
UsuńCiepłe myśli Ci przesyłam :)
UsuńWitaj Kochana 💜
OdpowiedzUsuńIwonko ten karp jest przepiękny! Chociaż nie do końca rozumiem fenomen łowienia ryb, ale zawsze jestem pełna podziwu dla wszystkich wędkarzy.
Zdjęcia z Mazur są cudowne! Widać Twoja radość z pobytu na Mazurach. I zawsze jesteś taka elegancka na nich. Szczerze Cię podziwiam za to!
Zdjęcia tego jabłka z czerwonym środkiem, bardzo ładne. Nawet moja starsza córka była zdziwiona że takie jabłka mogą być.
Udanego tygodnia. serdecznie pozdrawiam 😘🌹🌷🧡
Zgadza się, Monia... ten karp nawet na łowisku wywołał spore poruszenie :)
UsuńŻeby nie było, ja nie jestem jakąś zapaloną wędkarką :) Raczej lubię to siedzenie nad wodą w ciszy i skupieniu, bo to jest dla mnie doskonały wypoczynek. Natomiast, jeśli przy okazji coś tam skubnie w wodzie i spławik się zanurzy to pojawiają się pozytywne emocje :)
Hmm... gdzie Ty tam zobaczyłaś, że ja jestem elegancka? :) :) :) Hahaha...
Raczej wiecznie potargana powiedziałabym :)
Ściskam Cię mocno i cieplutko pozdrawiam...
Z Twojej opowieści wyłania się dużo szczęścia i pozytywnego nastawienia do życia.
OdpowiedzUsuńMiło czytać takie wspominki na tle ponurych politycznych wiadomości.
Wszystkiego co najlepsze!
Dziękuję bardzo :)
UsuńTo prawda, jestem pozytywną osobą i tak staram się myśleć, a swojej uwagi nie kieruję tam, gdzie dzieje się źle, na przykład właśnie w stronę polityki...
Tak lepiej mi się żyje :)
Dziękuję za Twoją wizytę i komentarz. Pozdrawiam cieplutko...
No to jestem.
OdpowiedzUsuńKiedyś, zanim na dobre odkryłam uroki polskiego morza, kochałam Mazury. Ale było to naprawdę sto lat temu, w czasach końca liceum i studiów. Wtedy objechaliśmy całą Krainę Tysiąca Jezior wzdłuż i wszerz. Twoje zdjęcia, zwłaszcza te z zachodem słonka - cudo... "Gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca" - tak mawiał Mały Książę, ale wrażliwi ludzie kochają je w każdej emocji i raczej są szczęśliwi, gdy patrzą na tę feerię barw.
Potem zachłysnęłam się zagranicą. W liceum byłam w Niemczech, Bułgarii na zaproszenie wujka, a za zdaną na dobre oceny maturę pojechałam do Paryża. Na studiach, w 1989 byłam w Moskwie. Objechaliśmy z mężem całą Europę, jeździliśmy i lataliśmy na wycieczki do Egiptu, Tajlandii. A potem, gdy trafiłam do pracy w szkole w 2000 roku, zostały mi wakacje i ferie (mało last minute jest wtedy) oraz krótki urlop męża, plus drugi fakultet i chora na alzheimera matka, odkryłam na nowo Polskę i jej uroki, a ok. 2013 ponownie zakochałam się w Trójmieście. I tak mi zostało, jeżdżę tam regularnie od ponad 10 -ciu lat. Czy tęsknię za innymi miejscami? Trochę tak. Podobnie jak Ty, mam nadzieję wrócić jeszcze na Mazury i odwiedzić inne cudne miejsca. Moim odwiecznym marzeniem jest Australia.
A co do Twoich roślin, to spod jakiego Ty jesteś znaku, że masz tak niesamowicie dobrą rękę??? Ziemskie: Byk, Panna - bardzo lubią ziemię, kwiaty, hodowanie czy raczej uprawianie roślin... Cudne są rośliny z Twojego ogrodu, naprawdę.
A ten kwiat doniczkowy, który trzymasz w rękach na bocznym zdjęciu - chyba kliwia - miałam z 10 lat, dostałam go po ślubie od mojej teściowej, Alinki i zakwitł jak byłam w ciąży... Jednak ja nie mam ręki do kwiatów mimo, że jestem spod Panny. :)
A tak w ogóle, to naprawdę piękna kobieta z Ciebie i widać ze zdjęć, że szczęśliwa, spełniona. Uściski i moc serdeczności, Iwonko!
Pięknie, barwnie i kolorowo opisałaś to swoje wczesne i późniejsze wojażowanie, przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i przy okazji mogłam poznać Cię trochę lepiej :) Cudownie, że miałaś możliwość zwiedzić te wszystkie miejsca, o których napisałaś... ja nie miałam okazji podróżować aż tak, a zawsze chciałam i bardzo mnie ciągnęło do wycieczkowania, ale życie ułożyło się tak a nie inaczej, więc jest jak jest. Niczego dzisiaj nie żałuję, wszechświat ukształtował mnie i moje życie właśnie tak i tak jest dobrze :) Ale podróże to fantastyczna sprawa. Dlatego życzę Ci z całego serca, żebyś tę swoją australijską wyprawę zrealizowała :)
UsuńA ja jestem listopadowa i spod Skorpiona. I to chyba takim podręcznikowym Skorpionem jestem, ze wszystkimi jego wadami, ale i zaletami :) Miłe dla mnie są Twoje pochwały, ale powiem Ci Joasiu, że z tą "dobrą ręką" to chyba przesada. Ja kocham rośliny, to fakt, ale sporo ich niestety uśmierciłam, czasem z głupoty, ale najbardziej to z niewiedzy, bo tak naprawdę moja miłość do zieloności urodziła się dopiero odkąd mieszkam tu, gdzie teraz mieszkam. W "poprzednim moim życiu", jak to nazywam, ogrodu nie miałam wcale, a w domu w bloku trzymałam na parapecie kilka storczyków i jak tylko przekwitły, to je wyrzucałam, bo tak wtedy wyglądała moja o nich wiedza... Tak że metodą prób i błędów dbam o ten swój ogród, uczę się ciągle i jakoś mi to idzie, może trochę szczęścia mam po prostu? I tak, na zdjęciu trzymam kliwię. Dostałam ją od znajomej i taką fotkę pstryknął mi mąż, jak wracałam z nią do domu :)
Dziękuję Ci Joasiu za te Twoje słowa, przyznaję Ci rację, że czuję się szczęśliwa i spełniona i tak naprawdę oprócz zdrowia dla swoich najbliższych, mam tylko jedno życzenio-marzenie. Żeby w moim życiu nic się nie zmieniło... żeby wciąż było tak, jak jest teraz :)
Przytulam Cię mocno <3
Powiem bardzo krotko:
Usuń* Wszechświat zawsze wie, co robi;
* Bardzo lubię Skorpiony.
Cudownie ❤️❤️❤️
UsuńZasypało Cię podobnie jak u nas. Niestety idzie zmiana. Dobrze jest, kiedy rośliny okryte są śniegiem podczas mrozów, ale cóż nie mamy na to wpływu. Karp niczego sobie. Nie wyobrażam sobie siebie łowiącej ryby. Pewnie bardzo bym się nudziła. Piękne wspomnienia z uroczych Mazur. Pokazałaś na fotkach niesamowite zachody słońca. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńTak, do mnie też zbliża się ciepełko. Tyle, że mrozów ma już nie być, przynajmniej na razie i to mnie cieszy.
UsuńJa takie siedzenie z wędką nad wodą traktuję jak wypoczynek. Wokół jest cisza, spokój, słychać tylko śpiew ptaków i to jest niesamowity relaks. Nie nudzę się, po prostu odpoczywam i korzystam z darów natury :)
Pozdrawiam Cię również cieplutko.
Jesień i zima sprzyjają wspomnieniom, ja Twoje czytam z ogromną przyjemnością. Otulają mnie takim przyjemnym ciepłem. Potrafię sobie wyobrazić jak wielką pasją może być żeglowanie i że spędzanie urlopu na wodzie to styl życia. Ciekawa jestem czy nadal macie zółciutkiego jak żonkil Vikinga? Może jeszcze kiedyś wrócicie na jeziora?
OdpowiedzUsuńMuszę Ci również napisać, że jesteś piękną kobietą ale Twój obecny kolor włosów zdecydowanie bardziej Ci pasuje.
Mnie też zasypało z czego cieszę się jak dziecko, uwielbiam taką zimę.
Przesyłam Ci ogrom pozdrowień. Dobrego tygodnia.
Cieszę się, że mogę Ci sprawić trochę radości i przyjemności swoją pisaniną.
UsuńVikinga już nie ma, to znaczy fizycznie jest, ale zmienił właściciela. Mąż go sprzedał, bo był kłopot z zimowaniem i z utrzymaniem tego kolosa, a my jeździliśmy tam coraz rzadziej i taka decyzja zapadła...
W każdym razie jest tak, że gdybyśmy chcieli jednak jeszcze pojechać i popływać na nim, to możemy go po prostu wypożyczyć, nie ma z tym problemu, dlatego nie zarzekamy się, że już nas tam nie zobaczą :)
Ach, kochana, dziękuję za komplement... I widzisz? Ja też uważam, że w swoim ciemnym kolorze jest mi zdecydowanie lepiej i oczywiście lepiej się w nim czuję :)
Też pozdrawiam Cię gorąco i ściskam życząc spokojnych nachodzących dni.
Słabo znam Mazury, ale mam nadzieję to kiedyś nadrobić. Uwielbiam wypoczynek nad jeziorami. A byliście na Pojezierzu Drawskim? To też piękny region o podobnym klimacie. Kraina jezior, rzek, wzgórz i lasów. Malownicze, klimatyczne, spokojne tereny. Bajeczna przyroda, urokliwe miasteczka, zabytki z duszą. Nie ma tam tłumów, to region w dużej mierze nieodkryty. Znajduje się tam ponad 250 jezior! Idealna kraina na romantyczne wypady we dwoje i nie tylko! Szczerze polecam. Jakiś czas temu pisałam nieco więcej na ten temat na blogu. :)
OdpowiedzUsuńPolecam nadrobienie Mazur, bo naprawdę warto. Pojezierza Drawskiego nie znamy... rokrocznie jeździliśmy na Mazury przede wszystkim z uwagi na łódkę, którą mój mąż tam właśnie zimował, cały czas u tych samych ludzi. Nie byłoby możliwe korzystać z niej gdzie indziej, a jednak pływanie było dla nas wtedy najprzyjemniejszą formą spędzania urlopu. Ale wierzę, że na Pojezierzu Drawskim jest bardzo ładnie. Wiele takich miejsc jest w naszym pięknym kraju :)
UsuńMazury są przepiękne. Zdjęcia zachodzącego słońca nad jeziorem magiczne... Piekne wspomnienia.... Tę cześć trzeba zapełniać. Cudowna z Was para. Widać, że czujecie do siebie niesamowitą miętę jak to się mówi.... A zima cóż, nie lubię... A zwłaszcza jak dziś. Śnieg, deszcz, wiatr... Niewesoło. Ale trzeba pozytywnie myśleć, brakuje troszkę tych kolorów, zdecydowanie wolę kiedy kolorowo. .. Do wiosny już coraz bliżej,... Styczeń się kończy, luty strzeli i nim się obróci my znowu będą bolały nas plecy 🤣🤣🤣 nabieraj tam sił i zasypuj nas fotkami. 😉😉😉 Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Agatko. Krajobrazy są tam cudowne, a ilość jezior niesamowita. To wszystko tworzy wyjątkowy i zupełnie zjawiskowy klimat.
UsuńJeśli chodzi o nas, to przyznaję Ci rację... dobraliśmy się jak w korcu maku i tworzymy zgodną parę już sporo lat, to mnie uszczęśliwia :)
Ja też za zimą nie przepadam, sama wiesz... Ale do wiosny już bliżej niż dalej, więc damy radę, to nie jest nasze pierwsze oczekiwanie, mamy już w tym wprawę :)
I oczywiście, że zasypię Was kolejnymi fotkami, przynajmniej do czasu, do kiedy wiosna nie pokoloruje ogrodowych rabatek.
Buźka.
Witaj! Twoje wspomnieniowe opowieści przywodzą mi na myśl tradycje naszych przodków, kiedy to siadano wspólnie przy piecu i bajano przy drobnych pracach domowych. Myślę, że Twoje serce wyrywa się ku nowym przygodom, a w głowie układa się już nowy plan. Piękna z Was para i piękna z Ciebie kobieta. Ładnie Ci zarówno w jasnych, jak i ciemnych włosach. Ale to oczywiście od Ciebie zależy jaka chcesz być.
OdpowiedzUsuńWstyd przyznać, ale na Mazurach nigdy nie byłam. Mam nadzieję, że to nadrobię w przyszłości. Zdecydowanie masz rękę do kwiatów.
Pozdrawiam cieplutko na kolejny, udany tydzień.💕
Sporo racji jest w tym co napisałaś. Wzięłam się za takie bajanie z uwagi na porę roku, która dla mnie jest czasem ogrodowego zastoju, ale oczywiście przyznam Ci, że wspomnienia obudziły we mnie chęć ruszenia właśnie ku nowym przygodom, jak to napisałaś :) I dziękuję za komplementy, to dla mnie bardzo miłe.
UsuńNie ma co się wstydzić, że nie znasz Mazur i nigdy tam nie byłaś. Ja pierwszy raz znalazłam się tam dopiero z mężem, więc była już baaaaaardzo dojrzałą kobietą, a wcześniej też nigdy nie miałam okazji tam być :) Więc wszystko, kochana, przed Tobą, życzę Ci, żeby taka okazja się nadarzyła :) Ściskam Cię serdecznie z życzeniami spokojnych i miłych dni...
Na mojej brzózce i magnolii u sąsiada widać już pąki, także już niedługo się zacznie. Uśmiech posyłam 🤗☺️
UsuńOjej, to za wcześnie... Jak przemarzną pąki, to nie będzie dobrze...
UsuńTeż uśmiecham się do Ciebie :)
Iwonko kochana cudowna podróż po wspomnieniach mazurskich eskapad! Z zaznaczeniem historii od pierwszych wyjazdów, przez wspólne chwile z rodziną, po intymne wyprawy we dwoje. Super, uwielbiam czytsc takie historie :) Emocje, opowieści o życiu na łodzi, niespodziewane sytuacje – to wszystko sprawia, że opowieść jest pełna życia i radości. Zachęca do marzenia o takich wyjątkowych chwilach. Fotografie świetnie oddają atmosferę i piękno mazurskich krajobrazów. A zakończenie w czarno-białych odcieniach i jednocześnie karmienie mew nad morzem dodaje różnorodności tematycznej. Dziękuję za dzielenie się tymi wspomnieniami!
OdpowiedzUsuńA wiesz ze ja jestem z Mazur :) i to cudowne uczucie, kiedy zobaczysz posty o swoich ukochanych Mazurach, a serce pełne radości i nostalgią wraca do tych magicznych miejsc. Oczywiście, Mazury mają niepowtarzalny urok, który trwa w sercach tych, którzy są z nimi związani. Twój post i wspomnienia przywołały wiele pięknych chwil! ❤️
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo Ci dziękuję, Aniu i ogromnie się cieszę, że podobają Ci się te moje opowieści :) Myślę, że to dobry sposób na zapełnienie zimowych dni, kiedy w ogrodzie nic szczególnego się nie dzieje, a właściwie to nie dzieje się nic. Wspomnienia zawsze warto pielęgnować, dlatego zabrałam się za te opowieści z mojego życia.
UsuńPopatrz... popatrz... Nie przypuszczałam, że Mazury to Twoje rodzinne strony, tym bardziej jest mi miło, że pokazałam trochę migawek z tamtych rejonów. I mogłaś Ty także powspominać i pooglądać tamte miejsca.
Pozdrawiam Cię również ogromnie ciepło...
Ha sido para mí un placer conocer tus recuerdos, que me parecen preciosos y se te ve muy feliz. Yo te veo muy guapa con el color rubio del pelo, aunque también lo eres de morena. ¿ Sabes que yo también soy pescadora, he pescado carpas, lucios, siluros y otras variedades, pescando se siente paz y mucha relajación, me encanta, a mi hija y a mí nos encantaría invitarte a un día de pesca, porque es mi hija la que suele ir conmigo. Te dejo un abrazo muy fuerte.
OdpowiedzUsuńQuerida Teresa, que amables palabras, muchas gracias. Todos tus elogios me hicieron muy feliz, es muy amable lo que escribiste. También encuentro paz y relajación junto al agua, me gusta mucho sentarme tranquilamente con una caña de pescar y mirar el agua. Muchas gracias por la invitación, que bueno que a tu hija también le guste hacer esto, tienes con quién pasar tu tiempo libre. Te saludo muy cordialmente.
UsuńNigdy nie byłam na mazurach, zazdroszczę! :) Kilka razy myśleliśmy o wypadzie w tę część Polski, ale jakoś nasza podróż nie doszła do skutku... mam nadzieję, że w przyszłości lepiej weźmiemy się za organizację :) Super ryba! Niesamowite, ja największą jaką złapałam to trochę większa niż dłoń, ale było to przy smażalni, tam łatwo rybę złapać :D Super! Też byłabym dumna :) Same piękne zdjęcia, widać na nich wiele szczęścia! Te uśmiechy :) No po prostu ciepło robi się na sercu gdy się na nie patrzy :) Każda fotografia to będzie wspomnienie na lata... dlatego tak kocham to, że możemy wszystkie nasze chwile uwieczniać na zdjęciach :) Życzę wam samych cudownych i radosnych chwil!
OdpowiedzUsuńKlaudio, wszystko jeszcze przed Tobą. Na pewno w swoim życiu uda Ci się zrealizować jeszcze niejedną taką wyprawę, ja też na Mazurach znalazłam się dopiero w drugiej części swojego życia :) Cieszę się, że zdjęcia Ci się podobają, rzeczywiście jest w nas wiele radości i zadowolenia, dlatego czuję się szczęśliwa... I masz rację... to, że możemy uwieczniać takie chwile, jest wspaniałe. Dziękuję Ci za piękne życzenia i ściskam Cię mocno, mocno... ale nie za mocno, wiadomo :) Buziaki.
UsuńPiękne fotki ❤️
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Mazurach. Wybieram się tam jak Sójka za morze. Może kiedyś tam pojadę 😀
Dziękuję za pochwałę fotek. A na Mazury trzeba wybrać się koniecznie, bo naprawdę warto.
UsuńDziękuję za wizytę i za komentarz, serdecznie pozdrawiam.
Cudze chwalicie swego nie znacie... Tak jest ze mną. Mieszkam nad jeziorami a nawet pływać nie umiem. Ale chodzę na spacery czasami i podziwiam zachody słońca. Życzę abyś kiedyś jeszcze wróciła nad jeziora . Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńZgadza się, nie znamy wszystkich naszych pięknych i klimatycznych miejsc...
UsuńDziękuję za życzenia i pozdrawiam również.
Super Iwonko, że są miejsca że są miejsca, które możesz odwiedzić i dobrze się czujesz. Zdjęcia z Mazur cudowne. Ten zachód słońca na jeziorze zapiera dech w piersiach. Kwiatuszki cudowne jak zawsze. Cieszę się, że nań opowiedziałaś o swoich mazurskich wyprawach. Mnie też mąż przekonał do gór, bo kiedyś nie lubiłam tak łazić jak teraz. Jako dziecko narzekałam bardziej niż moje córki. Masz piękny blog Kochana i przyjemnie na niego wchodzić.
OdpowiedzUsuńŚciskam najmocniej
Bardzo dziękuję, Kasiu. Myślę, że z moim mężem wszędzie czułabym się dobrze, tak już mam :)
UsuńWięc istnieje prawdopodobieństwo, że gdyby on kochał chodzić w góry, to pewnie dreptałabym razem z nim :) Ale, na szczęście dla mnie - nie lubi :)
Ogromnie mi miło, Kasiu, że mój blog Ci się podoba... ja też po tych zmianach jestem zadowolona z jego wyglądu.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie...
No to jestem. Włosy to indywidualna sprawa i trzeba się w nich dobrze czuć, bo moim zdaniem w blond też ładnie wyglądasz.
OdpowiedzUsuńI jeszcze o jabłuszkach - czy to są rajskie? Że takie ładne, czerwone w środku?
Jasne... Dosyć długo chodziłam z tymi jasnymi i było ok, ale jak wróciłam do ciemnych, to przyjemniej mi się patrzy w lustro :)
UsuńTo nie są rajskie jabłuszka. To była jakaś taka odmiana, ale już tej jabłonki nie mam.
Umarła... może właśnie dlatego, że była taka inna i bardziej skomplikowana w utrzymaniu? :(
No i najważniejsze, żeby Ci to lustro mówiło: To jestem ja w najlepszej swojej wersji.
UsuńJabłonki szkoda, ale wszystko ma swój czas. My to już dobrze wiemy, prawda? Uściski, dobrego dnia! Ja się już szykuję do powrotu na nasz piękny Dolny Śląsk. :)
Zgadzam się, Joasiu. Wiemy... wiemy... :) Tobie również miłego wieczoru i weekendu.
UsuńA skoro będziesz wracać, to chyba w weekend?
No to miłej i bezpiecznej podróży... Buziaki :)
Mazury są jednym z jeszcze niespełnionych marzeń mojego R 😁 tylko teraz jest problem, bo nie możemy zostawić samej Bobo, a ona nigdzie nie pojedzie, więc mazury muszą poczekać.
OdpowiedzUsuńCo do koloru włosów- mnie się w tym blondzie bardzo podoba, nie widzę żadnej nietwarzowości😁
Piękne są te zachody słońca, zgadzam się nad jeziorami jest po prostu pięknie i klimatycznie. Aż chce się lato i wypadów nad wodę ❤️💙
Aga, to zabieraj go na te Mazury, bo marzenia trzeba spełniać :) Ale skoro nie możecie rzeczywiście wybrać się teraz, to Mazury poczekają, bo z tego co wiem, to nigdzie się na razie nie wybierają :)
UsuńMasz rację, zachody są cudowne, a takie nad wodą to już podwójnie piękne...
Też już tęsknię za ciepełkiem.
Pozdrowienia cieplutkie Ci przesyłam...
Na Mazurach byliśmy z mężem raz, a że to była zorganizowana wycieczka to czuliśmy niedosyt...tak wielu rzeczy nie zobaczyliśmy i obiecaliśmy sobie, że jeszcze tam wrócimy.
OdpowiedzUsuńCzarno biały świat? Byłby strasznie smutny, depresyjny. No i masz przepiękną różową hoję, ja mam białą i uwielbiam ten zapach i ten wygląd.
Szczerze zachęcam, wróćcie tam, bo warto. Jest tam tyle pięknych miejsc wartych nie tylko zwiedzania, ale także zwykłego zobaczenia :)
UsuńI zgadzam się, że czarno-biały świat byłby bardzo smutny. Dlatego dobrze, że jest wokół nas tyle kolorów. Nawet ta Twoja biała hoja z pewnością cudownie wygląda.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz.
Twój widok zza okna jest dla mnie bajeczny, a że ja kocham śnieg, to czuję baśń totalną. hehe No, ale twa uśmiechnięta twarz tak budzi sympatię, że ja praktycznie w wyobraźni już u Ciebie jestem. :D Mega wzruszający post dla mnie. To zdjęcie, gdzie jesteście razem z mężem na łodzi i co tam piszesz, mnie normalnie poruszyło na maksa. Tyle przygód przeżyłaś, zachodów, przerażenia, uśmiechu...to jest życie pięknie przeżywane. :)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, a te naturalne to lubię najbardziej i chętnie poczytam kolejne wspominki. Barwy są ważne, tak jak kocham najbardziej jesień i zimę, tak cenię też resztę...jakoś wysłowić się nie potrafię. Przyznam też, że ja zimą widzę wszystkie barwy, jak np. wiosną. Zawsze widziałam zimą ogrom magii, ogrom barw i zawsze była mi bliska, tak mam od urodzenia i mnie to cieszy, bo wiesz, jak cenię barwy wiosny, tak widzę też barwy zimy. Jak większość czeka na lato, ja czekam na zimne miesiące, ale te ciepłe też bardzo cenie, choć sercem w zimnotach, bo ja w nich widzę magię, tak już mam. :D Dziękuję za Ciebie i chce, byś to wiedziała. Może kiedyś uściśniemy sobie dłonie, a kto tam wie, ale wiem na bank, że jestem bardzo za Ciebie wdzięczna, bardzo!!!! <3
Bardzo, bardzo Ci dziękuję Agnieszko, za te wszystkie miłe słowa.
UsuńRzeczywiście, to były dla mnie fantastyczne przeżycia i niezapomniane. Dobrze, że są zdjęcia i można sobie do tych wspomnień powrócić, obudzić na nowo emocje i znów znaleźć się w tamtych klimatach :) Zaciekawiło mnie to co napisałaś o tym, że widzisz barwy i magię zimy. To bardzo ciekawe i myślę, że jesteś w tym wyjątkiem, bo dla większości zima jest szara i bura, niestety. Na szczęście są tacy ludzie jak Ty, co widzą kolory i barwy nawet tam, gdzie ciężko je zauważyć... to fantastyczne. Ogromnie bym chciała móc uścisnąć Twoją dłoń, to byłoby dla mnie niesamowite i niezapomniane przeżycie.
Dziękuję Ci Agnieszko za te wszystkie Twoje cudowne słowa... ciepło rozlało się w moim sercu po ich przeczytaniu. Ściskam i przytulam Cię mocno.
Your posts are always epic! So many filled with nature and goodness in all that you do. Thanks so much for showing us the wonder. I've been to 1000 Islands which this reminds me of..just a little. All the best to your adventures 💕
OdpowiedzUsuńThank you very much, your words are very nice. I think I'm a positive person, I guess that's why my descriptions sound like that :) I try to smile at life and be grateful for everything that fate brings me :) Warm regards...
Usuńo proszę nawet jednorożec se znalazł:)
OdpowiedzUsuńJakim szczęściem promieniejesz na tym zdjęciu w różowej bluzce.
Tak, jednorożec czekał tam na mnie, żeby sobie ze mną zdjęcie zrobić :)
UsuńA szczęściem promieniowałam, bo kierownicę mi oddali... wprawdzie tylko na chwilę, ale zawsze :)
Buziaki...
zdarzają sie w życiu takie chwile które sie pamięta już zawsze i wspomina z uśmiechem
UsuńDokładnie... zgadzam się. Dobrze, że mamy coś takiego jak wspomnienia.
UsuńŚwietne zdjęcia - aż mam ochotę się tam wybrać. I w sumie możliwe, że zaplanuję sobie nawet krótki pobyt w tych stronach.
OdpowiedzUsuńPolecam, bo to bardzo piękne miejsce :)
UsuńDziękuję za wizytę i komentarz o zapraszam ponownie...
Złowić własnoręcznie karpia to nie lada wyzwanie :D Nocować na łodzi - całkiem fajne doświadczenie :D
OdpowiedzUsuńNa mazury zawsze warto się wybrać :D Kwiaty zawsze cieszą oczy człowieka :D
Pozdrawiam serdecznie.
To prawda, sama byłam wtedy ogromnie zaskoczona, że ten karp chciał się złapać na moją wędkę :) A nocowanie na łodzi było dla mnie zupełnie nowym przeżyciem. Pozdrawiam, Olu...
UsuńZłowić samemu karpia to nie lada wyzwanie :D Tak to już bywa, że kobiety czasami lubią kombinować z kolorami włosów na głowie :D Na Mazury zawsze warto się wybrać :D Super zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Masz rację, ja właśnie z włosami zawsze kombinowałam. Dopiero teraz na stare lata, jestem już bardziej stateczna w tym względzie :)
UsuńI zgadzam się, że na Mazury zawsze warto jechać, to wyjątkowe miejsce.
Dziękuję za pochwałę zdjęć :)
Mazury to przepiękne i malownicze miejsce. Super, że miałaś okazję tam być i doświadczyć uroku tego miejsca. Bardzo fajne wspomnienia, które ujęłaś w swoim poście, co z miłą chęcią przeczytałem. Jeśli chodzi o czarno-białe zdjęcia, to te kwiaty nawet w takich barwach przepięknie wyglądają. Takie jest moje zdanie na ten temat 👍🥰
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i z serdecznością 🤗😘💖
Tak, Mazury to cudowne miejsce. Chętnie bym tam jeździła co roku, ale nie zawsze jest to możliwe. Jedynie wspomnienia pozostają i zdjęcia.
UsuńI mówiąc szczerze, jesteś pierwszą osobą, której podobają się te czarno-białe zdjęcia :) To tylko świadczy o tym, że ilu jest ludzi, tyle upodobań, to mi się podoba :)
Również serdecznie Cię pozdrawiam...
Kocham spedzac czas na świeżym powietrzu, wiec wielką ciekawością przeczytałam ten wpis.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wpis Ci się podobał.
UsuńDziękuję za wizytę i komentarz, zapraszam ponownie :)