Nie umiem się zorganizować. Dochodzę do wniosku, że im jestem starsza, tym trudniej mi jakoś rozsądnie gospodarować czasem i tak naprawdę przepływa mi przez palce mnóstwo niewykorzystanych chwil.
Ale z drugiej strony... czyż nie na tym polega życie? Dlaczego właściwie miałabym się organizować i sprężać? Po co? Pół swojego życia czekałam na ten czas, który właśnie teraz nadszedł. Czyli na wolność, swobodę i wolną wolę niezmąconą żadnymi organizacyjnymi ograniczeniami... Więc tak naprawdę powinnam się tylko cieszyć ze swojego sympatycznego niezorganizowania.
Myślę, że moje niewielkie niezadowolenie z tego powodu wynika jedynie z faktu, że zawsze byłam obowiązkowa i każde opóźnienie, niedotrzymanie terminu, czy nie daj boziu obietnicy, wpędzało mnie w popłoch oraz dyskomfort i to uczucie po prostu mi zostało :) Mimo wieku, mijającego czasu i wszystkich innych zewnętrznych czynników, wciąż siedzi we mnie pilna uczennica, posłuszna córka i grzeczna żona... po prostu obowiązkowa kobieta :) Taki już ze mnie osobliwy model :)
Jak zwykle, na dobry początek... może tym razem coś żółtego? Na przykład czosnek ozdobny? Może być?
Rokrocznie po zimnej Zośce, czyli po 15 maja, biegnę albo raczej jadę do szkółki ogrodniczej oraz na targowisko w pobliskim miasteczku i wydaję trochę kasy na roślinki, które będą tarasowymi dekoracjami. Zawsze nie mogę się doczekać tej chwili, bo emocje przy tej czynności są niesamowite :) Wybór takich jednorocznych roślin jest ogromny, więc problemem nie jest, co kupić, tylko raczej z czego zrezygnować, żeby nie wykupić wszystkiego :)
Zapełniam tymi nabytymi roślinkami skrzynkę parapetową na oknie w gościnnej sypialni, dodatkowo umieszczam je w dużej donicy, którą wieszam nad tarasowym stołem. I oczywiście ustawiam kilka donic z różnymi kompozycjami, bo nic nie poradzę na to, że w otoczeniu kwiatów czuję się najbardziej komfortowo.
Odświeżam także po zimie moją białą, tarasową drabinkę. Na niej lądują najczęściej te z moich domowych roślinek, którym nie przeszkadza letnie biwakowanie na tarasie, a wprost przeciwnie - lubią je bardzo.
Po takich wakacjach na drabince, większość z nich zdecydowanie lepiej daje sobie później radę w czasie zimowej, niesprzyjającej im aury.
Oto kilka moich tegorocznych, tarasowych upiększeń :)
Jak widać na powyższych zdjęciach, heliotrop musi być... i to obowiązkowo. Uwielbiam waniliowy zapach jego kwiatów i zawsze przechodząc wsadzam nos w to fioletowe, puchate kwiecie :)
I kilka innych dekoracji...
W swoim stałym miejscu, czyli pod wierzbą Hakuro Nishiki, jak zwykle znalazły się czerwone niecierpki. To już taka moja coroczna tradycja, że właśnie tam, na tym białym stoliku, niecierpki mają swój letni domek. To jedno z niewielu miejsc, gdzie w ciągu całego dnia jest cień, a właśnie te roślinki pięknie rosną tylko w cieniu.
Wiklinowy rowerek przyozdobiły w tym roku żółte kwiaty supertunii mini vista yellow. Akurat tę odmianę supertunii mam pierwszy raz i sama jestem ciekawa jak będzie się sprawować na tej mojej ogrodowej patelni :)
Sowa Zosia tego lata będzie miała czuprynkę z żółtego bidensu, jak Wam się podoba? Ja myślę, że w tym żółtym kapeluszu wygląda dosyć twarzowo :)
Rabatowe roślinki też nie próżnują. Mimo panującej u mnie suszy, jakoś dają sobie radę, bo choć podlewam je ile się tylko da, to i tak obfity deszcz nigdy nie zastąpi podlewania z węża, nie ma cudów...
Piwonie już przekwitły, zdążyłam zrobić jedną fotkę :)
Za to aktualnie rabaty zdobi fioletowy dzwonek, biała stokrotka marokańska i kwitnąca kolorowo portulaka.
Kwitną też żurawki. To bardzo wdzięczne rośliny, bo oprócz tego, że mają piękne, barwne liście, to jeszcze kwitną różnokolorowymi kwiatami.
I wdzięczna, drobniutka pozłotka kalifornijska, która rozsiewa się sama i z roku na rok jest jej coraz więcej :) Sporo pąków ma już także róża.
Niestety, po tej kwietniowej, mroźnej nocy, moja azalia japońska miała w tym roku tylko dwa kwiaty... Za to kolkwicji mróz nie zaszkodził i właśnie zaczyna swoje niesamowite kwitnienie :)
Maj i czerwiec to również czas królowania orlików. Uwielbiam te roślinki za ich różnorodność, urok i całkowitą bezobsługowość. Wystarczy wprowadzić je raz do ogrodu i będą już z nami każdego roku :)
Na pierwszej fotce mój stary, ale jakże urodziwy zwyklaczek :)
A tutaj orlikowy królewicz... odmiana Nora Barlow. Czyż nie jest piękny???
A na koniec ogrodowa perełka :) Pamiętacie mojego motyla, który zwie się paziem królowej? Nie jest zbyt często spotykany w ogrodach, osobiście widziałam go na żywo dopiero drugi raz w swoim życiu.
Za to tym razem odwiedził mnie paź żeglarz. Jest równie rzadkim osobnikiem, co jego poprzednik, ale tak samo pięknym... oceńcie zresztą sami :)
Doszłam do wniosku, że motyle mnie jednak kochają... zwłaszcza w tym roku. Przylatują do mnie same rarytasy i unikatowe okazy, dlatego czuję się ekstra wyróżniona :)
No i motylowo-żeglarzowy filmik... przecież musi być :)
Trochę przeraża mnie tempo upływającego czasu. Pamiętam, jak dopiero co jęczałam, że mamy tak daleko do wiosny, nie mogłam się doczekać marca... i pierwszych wiosennych oznak, potem czekałam na ten maj, który dla mnie jest najpiękniejszym miesiącem w roku, a tu już za chwilę będzie czerwiec i zastanawiam się poważnie, gdzie mi ten maj uciekł i kiedy minął???
Wiem, że sporo mnie ominęło w czasie, kiedy mój ogród został ogołocony z soczystej zieleni po tej jednej, mroźnej, kwietniowej nocy. Moje "obrażenie się" na ogrodowe widoki spowodowało, że sporo czasu uciekło mi gdzieś tam nie wiem gdzie, a potem tak naprawdę znowu mnóstwo czasu poświęciłam na ponowne sprzątanie rabatek... już nie po zimie, tylko po mrozie, ale pracy było prawie tyle samo.
Na dzisiaj mogę powiedzieć, że mój ogród żyje :) Wszystkie rośliny przetrwały ten wybryk natury... niestety, nie wszystkie będą w tym roku kwitły, ich czas na zawiązywanie pąków minął już bezpowrotnie, ale i tak się raduję, że żyją i rosną, mimo tego co im uczynił bezlitosny mróz...
Cieszę się z tego bardzo, choć aktualnie kolejnym moim utrapieniem jest ogromna susza, ale o tym już może następnym razem?
Tymczasem trzymajcie się cieplutko i żegnam się z Wami do następnego napisania :)
Witam Cię serdecznie 🖐😊 Dziękuję Ci za to, że dzielisz się z nami tak wspaniałymi zdjęciami z Twojego ogrodu. Wszystkie kwiaty, które nam tutaj pokazałaś, są niesamowicie przepięknie. Te ozdoby ogrodowe są niesamowicie wspaniałe, że z pewnością Twój ogród jeszcze bardziej będzie wspaniale wglądał. Doceniam to, ile energii i wysiłku wkładasz w swój ogród. Twoje zdjęcia tylko potwierdzają to 👍😊 Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Tobie wspaniałego wieczoru 🥰🤲💖
Ogromnie się cieszę, Patryku, że podobają Ci się zdjęcia z mojego ogrodu. Zawsze staram się, żeby te zdjęcia były ładne i przyciągały uwagę czytelników, więc bardzo mnie cieszy, że dostały od Ciebie taką pozytywną ocenę :) Dziękuję również za wszystkie miłe słowa i także serdecznie Cię pozdrawiam.
masz przepiękny Ogród z cudownymi kwiatami.. prześliczne zdjęcia, które mogę podziwiać bez końca.. moje serce skradła Twoja Sowa Zosia 🤩🥰 ..dziękuję bardzo za cudowności, smakowitą ucztę dla oczu i duszy 😍 czas mi także zbyt szybko mija, za kilka dni koniec maja, zaraz czerwiec i lato 😊🍀🌞💚
- pozdrawiam najcieplej, życzę Ci pięknych chwil każdego dnia 💗🤗🌹😘🌼🌻🌷
Dziękuję bardzo, bardzo. Takie słowa z ust mojego czytelnika, to miód na moje serce. Staram się, żeby te zdjęcia były w miarę ładne... skoro tak piszesz, to chyba mi to wychodzi :) Sowa Zosia to prezent od córki, też bardzo mi się podoba. Jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję za wszystkie miłe słowa i również cieplutko Cię pozdrawiam wraz z życzeniami miłego tygodnia :)
Oh, don't sell yourself short! Fantastic to see these beautiful photos! You are an artist in your own right. All the best to adoring June. Such a lovely post🪷🌸🪷🌸🪷🌼💮
So great to see your fantastic flowers! What an amazing photographer! Enjoyable post! I always love your content too! You are full of wisdom! 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼
Iwonko Kochana 💜 Najpierw odnoszę się do słów o dokładność i obowiązkowości. Też taka jestem i gdy nie mogę się wyrobić to wyrzucam sobie że jestem nieporządna. I dlatego gdy na blogu mam nieplanową przerwę to też mi głupio, bo może ktoś czeka na wpis a tu cisza... Zakupy jak zwykle piękne i tak pięknie to wszystko skomponowaaś. Bardzo się cieszę że wszystkie roślinki przeżyły, nawet jeśli już w tym roku kwiatów z nich nie będzie. Za rok będą jeszcze piękniejsze ! A już parę razy miałam Cię pytać robisz sobie czasem bukiety do wazonów ze swoich kwiatów? Serdecznie pozdrawiam i ściskam 😘😘🩷🩷
Czyli, Monia, masz tak samo jak ja :) Też mnie ta obowiązkowość często gubi, a najczęściej po prostu wkurza. Jak bardzo chciałabym sobie umieć odpuścić i nie mieć z tego powodu żadnych wyrzutów, to tylko ja wiem :) Zawsze co roku czekam na ten czas, kiedy będę mogą robić te tarasowe kompozycje, to jest takie przyjemne wymyślanie tych dekoracji. Co do bukietów, to powiem Ci, że nie robię. Pewnie nietrudno to zauważyć, bo ja nigdy nie pokazuję takich domowych, bukietowych dekoracji, ale mam tak, że szkoda mi ścinać ogrodowe kwiaty. Lubię je mieć na rabatce, jak wychodzę na zewnątrz, to lubię oglądać je tam gdzie rosną. Wiem, że niektórzy ścinają, a niektórzy nawet w tym celu je sadzą, żeby ścinać, ale ja nie mogę... nie chcę... nie umiem ich ścinać, czuję się wtedy trochę tak, jakbym pozbawiała je życia :) Jedyne odstępstwo robię jesienią, późną jesienią, kiedy już wiem, że one i tak niedługo przekwitną, wtedy owszem. A tak wiosną, czy w lecie, to nieeee :) Może to głupie myślenie, ale tak już mam :) Uściski dla Ciebie <3
Pięknie ukwiecony ogród Iwonko. Muszę sprowadzić orliki. Piwonia mi też przekwitła. Post kradnie sowa, bardzo mi się podoba, a sówki to moje ulubienice. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję, Lenko. Orliki to też takie moje nowe zauroczenie, ogromnie mi się podobają. A sówka to prezent od córki. Też mi się podoba :) Pozdrawiam Cię również.
Witaj! Organizacja czasu to skomplikowana sprawa. Tyle się dzieje. 🙄 Najważniejsze to nie zapomnieć o istotnych rzeczach, takich jak: rachunki, sprawunki, wizyty lekarskie itp. oraz najważniejszym: być dla i swoich bliskich. 💕 Cieszę się, że napisałaś ogrodowe sprawozdanie. Moją uwagę przykuł żółty czosnek nigdy takiego nie widziałam. Afirmuje sobie żółty kolor, żeby pojechać w takie jedno miejsce.🤞 Niecierpki zdecydowanie do cienia. Wiem doskonale, przeszłam z nimi szkołę.🫣 Na podium: 1. Piękne jednoroczne połączenie: żółty z fioletem. Myślę, że wygląda to fantastycznie! 😍 2. Twoje piwonie -cudne! U mnie niestety nie zakwitły, bo jeszcze za młode. Miałam 3 kolory w poprzednim ogrodzie. 3. Na trzecim miejscu orliki, zwłaszcza ten pełny jak Dalia oraz żurawki, które od zawsze bardzo lubię za to, że są takie wdzięcze i dają radę do późnej jesieni. Pozdrawiam serdecznie, udanego tygodnia. 🤗
Masz rację, w wielu kwestiach organizacja czasu i taki zorganizowany charakter nawet się przydaje, ale najlepiej jest jak można z tego zrobić cechę wybiórczą, czyli co do ważnych kwestii być zorganizowanym, co do reszty niekoniecznie. Ja mam tak, że nawet tam, gdzie nie muszę staram się być dobrze zorganizowana, a czasem trzeba po prostu odpuścić i dać sobie trochę luzu z jakimiś zobowiązaniami. Nie wiem chyba dlaczego, ale żółty kolor i Twój wyjazd skojarzył mi się z Azją. Dobrze myślę? Tego dotyczy Twoja afirmacja? :) Powiem Ci, że ten żółty z fioletem to oczywiście celowe połączenie i wygląda to super, mam nadzieję, że jak kompozycja rozrośnie się jeszcze bardziej, to będzie całkiem ekstra :) Orlikom przypatruje się w tym roku uważnie, bo zauroczyły mnie totalnie, poza tym nic koło nich nie trzeba robić, a one i tak rosną, są bardzo niewymagające, a na tej mojej suchej patelni, to pierwszorzędne rozwiązanie. Dziękuję Ci za miłe słowa i również serdecznie Cię pozdrawiam <3
Azja ech... Jeszcze nie pora. Od nas do Delhi 14h samolotem, do Tokio 13h. Moja niunia ledwo 4h wytrzymuje. Ale wszystko przede mną/przed nami. Przyznam się dopiero jak będzie więcej wiadomo. To nie jest takie proste pogodzić tyle osób, ich oczekiwań, zgrać terminy, ale pomysł jest. Odnośnie orlików to dziękuję za zwrócenie na nie uwagi, bo ja też mam patelnie. Dobrej niedzieli i następnego tygodnia!
Ok, to czekam na przyszłe wieści co też Ci się marzy :) Najważniejsze, to mieć marzenia i pomysły i dążyć pomału do ich realizacji... Miłego i spokojnego tygodnia!
Oj mi też maj minął błyskawicznie. Było sporo stresów, bo egzaminy córki, badania męża i jeszcze niespodziewana wizyta z młodszą pociechą w szpitalu... Nie było czasu nacieszyć się tym miesiącem. No coż... Bywa i tak! U Ciebie jak zwykle pięknie :) Rośliny urocze to jedno, ale widzę też piękne ogrodowe bibeloty :) Ja ostatnio kupiłam na targach biżuterię do ogrodu (zachwyciła mnie ta nazwa!)- kocura i ptaszka z a la rdzewiającej blachy. Ależ mi się one podobają! Małe a cieszy!
No niestety, czas leci jak zwariowany. A jeszcze jak w grę wchodzą choroby najbliższych, to już wiadomo, nic innego się nie liczy i ani się obejrzymy, jak sporo dni ucieka nie wiadomo gdzie. Dziękuję za pochwały, a Twoja nazwa ogrodowej biżuterii też ogromnie i się spodobała, jest bardzo trafna i taka pobudzająca wyobraźnię :) Widziałam tę biżuterię robioną z rdzewiejącej blachy, wygląda to bardzo ciekawie, sama się zastanawiałam nad taką właśnie jeżówką, bo widziałam gdzieś propozycję zakupu. I masz rację... małe a cieszy :)
Też mi ten maj upłynął nie wiem kiedy i podobnie jak Ty czuję, że z roku na rok mam mniejszą kontrolę nad upływającym czasem. Myślę, że wynika to z tego, że w każdy dzień usiłuję wepchnąć jak najwięcej i pogodzić obowiązki z przyjemnościami. Rzadko siedzę w domu, dużo się dzieje a przez to dni mijają jeden za drugim. Jesienią i zimą codzienność często jest nudna i mało ekscytująca i czas się rozwleka... Dobrze znów czytać Twoje ogrodowe przemyślenia przepełnione zachwytami, Twój skrawek raju świetnie sobie radzi po tym jak został skuty lodem. Cieszę się bardzo! Zastanawia mnie natomiast czym robisz zdjęcia motyli? Masz dobry obiektyw czy motyle tak Cię lubią, że pozwalają się zbliżyć z telefonem na odległość tak małą, że niemal dotykasz ich skrzydeł? Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego tygodnia. Uściski.
No właśnie, dobrze napisane... dużo się dzieje i w związku z tym czasu coraz mniej. I masz rację, porównanie z jesienią i zimą jest bardzo trafne. Wtedy spokojnie mieszczę się ze wszystkim, a nawet potrafię zrobić coś na zapas. Teraz nie ma takiej opcji :) Tak, mój ogród żyje, na szczęście, i to jest bardzo dobra wiadomość, mnie uszczęśliwia również. Zdjęcia robię telefonem... wszystkie. Mam gdzieś jakiś aparat, ale nie używałam go już kilka lat, zresztą telefon zawsze jest pod ręką, a z motylami bywa tak, że jak już się pojawi, to trzeba szybko mieć coś obok, a telefon zawsze mam :) Może motyle mnie lubią? To fakt, zbliżam się do nich bardzo, ale też jestem cierpliwa i jeśli ucieka, to ja spokojnie podążam do nich i staram się zbliżyć tak bardzo jak tylko się da. Poza tym robię dziesiątki tych motylich zdjęć, żeby potem wybrać kilka najlepszych, czasem właśnie tylko trzy lub cztery :) Ściskam Cię również i buziaki przesyłam...
Ja sobie lubię czasem pozwolić na Witkacowskie nicnierobienie, lubię się zwitkaczyć a potem harować dalej... Póki co po prostu czytam i oglądam i nie wiem, co napisać, bo chyba mi się zwoje przepaliły. Czekam na czwartek i chwilę oddechu, czekam na koniec tego roku szkolnego, bo jeszcze chwila i będę krzyczeć. Motyl mnie rozczulił, widuję je w Gdyni na takich fioletowych kwiatach dla motyli - oczywiście zapomniałam jak się nazywa ten krzew... Eh, uściski i sorry za chaos wypowiedzi. Naprawdę czuję się przepracowana.
Myślę, że to dobrze, Joanko. Tak czasem trzeba i super, że to potrafisz, dla organizmu to ogromny komfort, fizyczny i psychiczny. Nie musisz wiele pisać... wiem, że jesteś i wystarczy mi, że przeczytasz i pomyślisz o mnie :) Życzę Ci tego oddechu jak najszybciej, bo mam świadomość, że ciągniesz już resztką sił... A ten krzew, to pewnie budleja... motyle ją kochają :) Całusy.
Godzinę temu wróciłam z roboty, a podobno nauczyciele to nieroby i mają mało godzin. Nóg nie czuję, pół dnia robiłam gofry, bo mieliśmy piknik. Czekam na oddech, na WrocLove chociażby... O właśnie, muszę kupić tę budleję i posadzić pod domem, bo kocham motyle. O Tobie zawsze myślę i bardzo ciepło. Całusy!
Ta opinia o nieróbstwie nauczycieli wciąż jeszcze krąży w świecie, niestety. Ale tego nie zrozumie tylko ten, kto nigdy nie spróbował tego miodu. Ja sto lat temu pracowałam w tym zawodzie. Wytrzymałam całe pół roku i... uciekłam do sądu :) Budleję mam, nawet dwie, ale jakoś nie pałam do niej szczególną miłością. Jeżówki sobie posadź albo werbenę patagońską, to jest dopiero raj dla motyli :) Buziaki, również myślę o Tobie i o tej wrocławskiej wycieczce :)
Iwonko Ogród wygląda cudnie! Wszystko,absolutnie wszystko zachwyca swoją urodą bo w każdej roślince jest coś wyjątkowego. Nie można powiedzieć, że ta jest piękniejsza od innej. Kompozycje wtulone w różne miejsca ogrodu robią dobrą robotę! Uwielbiam takie akcenty:) Orlika takiego nigdy nie widziałam a nawet gdybym zobaczyła, to na pewno nie pomyślałabym nawet,że to orlik:) Jest wyjątkowy! Taka perełeczka! Motyl,to duża niespodzianka. Piękny okaz:) Iwonko, maj i u mnie dosłownie przemknął nie wiem nawet kiedy i tego mi żal bo to jest mój ulubiony miesiąc Wiem, że jeszcze całe lato przed nami ale... A dyscyplina i organizacja to takie cechy ,które się ma i już i nie ma co z tym walczyć bo i tak się nie uda:) Kiedyś próbowałam i nic z tego nie wyszło, więc już nie próbuję:) Przeczytałam też, że nie ścinasz kwiatów na bukiety. Ja też zdecydowanie wolę kwiaty rosnące. Serce mnie boli kiedy ktoś łamie gałęzie bzu czy jaśminu na bukiet właśnie. Tak już mam od zawsze. Twój ogród pięknie się odbudował, cieszy oczy i raduje duszę:) Przytulaski wysyłam i buziaki gorące!
Maminku, wiedziałam kochana, że będziesz myśleć podobnie, jak ja... to już wiem na pewno :) No cóż, maj też mi przeleciał i też nad tym ubolewam, pewnie będzie tak, że całe lato przemknie nie wiadomo kiedy, ale ja nie lubię martwić się na zapas, więc co ma być niech będzie... Te moje kompozycje też mi się podobają, nie będę tego ukrywać. Ale lubię je mieć i kupuję z reguły takie kwiaty jednoroczne, których wiadomo, że w ogrodzie nie ma i nie będzie. Muszę mieć wokół siebie trochę tych kolorowych cudeniek, chociaż robota z nimi jest, bo codzienne podlewanie to obowiązek, ale co tam... pięknie ma być i koniec :) Orlik to rzeczywiście cudo, sama jestem nim zachwycona. Chyba muszę się bardziej zainteresować orlikami, bo zdarzają się cudne odmiany, a przecież one są bezproblemowe. Ogród odżył, to prawda. Choć nie wygląda tak, jak co roku o tej porze, ale i tak się cieszę, że w ogóle żyje. Dziękuję Ci, kochany Maminku za te wszystkie ciepłe słowa... tulam Cię mocno i jeszcze mocniej :)
Iwonko, pięknie tam u Ciebie... i na tarasie i w ogrodzie! Orliki są bardzo urokliwe, ich delikatne kwiaty są wielką ozdobą majowego ogrodu, podobnie jak moje ukochane piwonie ;-)) I ten niezwykły motyl - to wspaniały widok, bo szalenie rzadki! Piszesz o suszy, a u nas występujące od pewnego czasu deszcze przyniosły ulgę roślinom, więc mogłam odpuścić sobie podlewanie... ale za to ślimaki "klonują się" w zastraszającym tempie!!! I podobnie, jak Ty zadaję sobie pytanie, kiedy minął maj ? Pozdrawiam najcieplej ;-)) Anita
Dziękuję, Anitko. Orlikami też jestem zachwycona, nie mam ich wiele, ale chyba muszę to zmienić, bo są wyjątkowo urocze i zupełnie bezproblemowe. U mnie dopiero dzisiaj przeszły dwie burze i solidnie popadało, więc mam nadzieję, że roślinki zdecydowanie odżyją i trawnik znowu zrobi się zielony :) Ślimaki też się u mnie zdarzają, ale na szczęście pojedyncze sztuki, tak że na razie daję radę :) Pozdrawiam Cię również bardzo cieplutko i życzę udanego weekendu.
Tu jardín se ve precioso con tantas flores. Mi jardín está un poquito dejado, hay que limpiar los rosales y mucho más, pero con mí pierna no puedo hacer nada, mis hijas riegan mis macetas y mi marido pone el riego a todo lo demás, pero faltan mis manos. Abrazos.
Ah, lo entiendo, Teresa. Y pensé que todo estaba bien con tu rodilla. Lo entiendo, porque el jardín todavía requiere mucho trabajo y es difícil trabajar con una enfermedad como la suya. Le deseo una pronta recuperación a la plena salud. Besos.
Bardzo kolorowo i urokliwie w Twoim ogrodzie🌼🌻🌷. To bardzo piękne, kiedy oko może cieszyć się magią flory i fauny. Szczególnie spodobała mi się pozłotka kalifornijska, bo jeszcze nigdy nie miałam okazji się nią nacieszyć😊. Jeśli chodzi o miesiąc maj, to mi też bardzo szybko przeleciał. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że niestety już kończy się maj i rozpoczniemy kolejny miesiąc, czerwiec. Tak naprawdę, to już niewiele zostało do rozpoczęcia wakacyjnego sezonu😊. Czas leci nieubłaganie, zdecydowanie bardzo szybko. Pozdrawiam serdecznie😊
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Kontakt z kolorową naturą jest zawsze czymś cudownym i niesamowicie inspirującym. Ta pozłotka kalifornijska, to inaczej maczek kalifornijski, jest bardzo wdzięczną roślinką i niesamowicie się rozsiewa, z roku na rok jest go u mnie coraz więcej. Pozdrawiam również cieplutko oraz dziękuję za wizytę i komentarz :)
È vero, adoro fare shopping primaverile perché i colori e i profumi dei fiori scontati possono darti le vertigini. Grazie per le belle parole e cordiali saluti...
Iwonko Kochana! Dzisiaj zaprosiłaś nas do Edenu i zaprezentowałaś prawdziwe cuda i cudeńka. Ozu nie umiem oderwać od tego niezwykłego motyla - pazia żeglarza i orlika Nora Barlow. Pierwszy raz widzę te perełki. Też bardzo lubię orliki bo to jedne z najbardziej uroczych wiosennych kwiatów. Mnie też bardzo szybko minął maj. Wiem tylko, że zdecydowanie za szybko. Nawet się nim nie nacieszyłam. Pewnie, że odpuszczam. I przychodzi mi to łatwo, zwłaszcza, gdy czuję, że nie wyrabiam na zakrętach. Gdy czuję, że potrzebuję odetchnąć, to oczywiście robię sobie przerwę. Kiedyś nie potrafiłam odpuszczać. Musiałam mieć wszystko zrobione i dopiero wtedy mogłam siąść i odpocząć. Przesyłam Ci moc uścisków i serdecznych pozdrowień:)
Dziękuję, kochana Lusiu, za tyle ciepłych i miłych słów. Ja czuję, że orliki to będzie moja nowa miłość, bo tyle ich się u mnie rozsiało z poprzednich lat, że znajduję je w różnych miejscach, a ja lubię takie bezproblemowe roślinki. Bo tak naprawdę wystarczy je tylko ściąć na wiosnę i to wszystko... radzą sobie same. Tak naprawdę, to też dochodzi do mnie, że do czego ja się spieszę i chcę ze wszystkim się wyrobić? Po co? Czas na przerwę :) Ja też Cię mocno ściskam i dziękuję za słowa zrozumienia...
Kochana! Jakbym pisała o sobie- na wstępie, jesteśmy podobne:) Nie musimy już na emeryturze się "spinać", bo i po co. Czas umyka każdemu, młodym także. Kwiaty cudnej urody, ale to sówka skradła moje serce:) Pozdrowień moc przesyłam wraz z uśmiechem serdecznym:):);)
Oczywiście, że jesteśmy podobne :) Nic już nie musimy :) Sówka rzeczywiście jest urocza, to prezent od córki... Również gorąco Cię pozdrawiam i dziękuję za serdeczne słowa.
Nie powinnaś mieć żadnych wyrzutów, wyluzować trzeba. Dom i ogród jest od tego by dobrze nam się w nich przebywało a nie stresowało.Jestem pod wrażeniem różnorodności Twojego ogrodu.Piękny motyl , u mnie takich nie ma.
Staram się nie mieć tych wyrzutów, ale przy takim obowiązkowym charakterze, to nie jest łatwe :) Ale ze wszystkim co napisałaś się zgadzam. Dziękuję za miłe słowa oraz za wizytę i komentarz. Pozdrawiam.
Witaj kochana. Lubię czytać Twoje ogrodowe bazgrania.jak to raz napisałaś. Utknęło mi w głowie. Czas zdecydowanie pędzi za szybko.troche mnie to smuci. Szczerzee, podsylam Ci deszczu. .ja zwyczajnie mam go już dość.codziennie.leje jak z cebra, straszy...w dzień skwar, nie da się funkcjonować normalnie, samopoczucie średnio...ta pogoda niestabilna i atakują różne robactwa. Mimo pogody jak napisałaś pięknie kwitną roślinki a tarasowe to już w ogóle.kazde lubię.u mnie w tym roku rządzą supertunie przed wejściem do domu.i je polecam. Trzymaj się cieplutko.pozdrawiwm.
Zgadza się, czas leci zdecydowanie za szybko. Deszcz już u mnie był. Dwa dni z rzędu solidnie popadało i to na szczęście tak spokojnie, bez żadnych ekscesów. Supertunie też mam, pisałam Ci nawet z jakiego miejsca zamawiam. Są ładne jak co roku, pięknie i szybko się rozrastają, ale jeszcze raz je zetnę na krótko, będą bardziej gęste :) Pozdrawiam Cię również cieplutko i buziaki przesyłam.
Cieszę się, że mogłaś na moim blogu poszerzyć swoją roślinkową wiedzę. To dla mnie bardzo miłe... I bardzo dziękuję za Twoją wizytę oraz komentarz. Zapraszam Cię ponownie :)
Iwonko i Ty mówisz o niezorganizowaniu? Tak pięknie u Ciebie i wszystko dopieszczone. Gdybyś zobaczyła mój ogród w tym roku...... Czytając Twoje słowa, to tak jakbym czytała o sobie. Zawsze na czas, porządnicka, zawsze dla innych. Dostałam pstryczka w nos i wiem, że nie prowadzi to do niczego dobrego i szkoda, że wcześniej tego nie zauważałam. Zachwycił mnie motyl i nawet nie wiedziałam, że taki istnieje i ten orlik - cudny. Ja dopiero dziś znalazłam chwilę na komputer. Byłam już u Ciebie, ale telefon to nie to samo i z przyjemnością jestem raz jeszcze. Pozdrawiam serdecznie:):):)
Ciężko się pozbyć pewnych przyzwyczajeń i niestety, niektóre cechy charakteru, choć może niezbyt pożądane, jednak wiodą nieustanny prym, Janeczko :) Z tych właśnie ciężko zrezygnować, a czasem to nawet niemożliwe :) Zawsze miałam tak, że źle się czułam kiedy nie wszystko miałam zrobione z tego co zaplanowałam, albo kiedy miałam z czymś tam opóźnienie, ale Ty to z pewnością rozumiesz i wiesz jak to jest. Dlatego czas się oduczyć takiej obowiązkowości, bo jak napisałaś, do niczego dobrego to nie prowadzi. Przytulam Cię serdecznie i ciepłe myśli posyłam...
Dzień dobry! Jak cudownie oglądać tak piękne zdjęcia ogrodu - zdecydowanie to jeden z moich celów, kiedy tylko będę miała własny :) Co do organizacji i bycia obowiązkowym - aktualnie również się z tym borykam, ale.. wszystko ma swoje plusy i minusy :) Serdecznie Cię pozdrawiam
Wiele racji jest w Twoich słowach. Są też plusy takiego charakteru, ale coraz bardziej zauważam, że ostatnio tylko minusy utrudniają mi życie :) Ale najważniejsze, to nie tracić dobrej energii :) Cieszę się, że moje ogrodowe zdjęcia Ci się podobają, dlatego zapraszam ponownie. I dziękuję za wizytę, zaobserwowanie bloga i miły komentarz. Również serdecznie Cię pozdrawiam.
Witaj już czerwcowo Tak, teraz jest najpiękniejszy czas. A Twój ogród jest tego potwierdzeniem. Bardzo lubię do niego zaglądać. Pozdrawiam jeszcze majowymi wspomnieniami
Embracing your pleasant disorganization sounds like a beautiful approach to life, especially after years of being dutiful and structured. Sometimes, letting go of strict organization can lead to unexpected joys and a sense of freedom. Ornamental garlic sounds like a delightful, cheerful start to the day!
Też czasem stwierdzam, że moje zorganizowanie bywa nawet wadą. Bo kiedy ogarnę wszystkie swoje obowiązki, to zaczynam planować swój czas wolny, urlop wyjazdy, listy rzeczy do zrobienia, a przez to wszytko jakby mniej wypoczywam. Z drugiej strony jak próbuję złapać na luz i niech się dzieje, to łapie mnie jeszcze większy stres :/. Piękne kwiaty i ozdoby w twoim ogrodzie <3. Widać jaki ogrom pracy i pasji tu włożyłaś. Wszystko jest zachwycające <3. A na upływający czas wszyscy narzekają. Nie wiem, co się dzieje. Każdy dzień ucieka przez palce :/
No właśnie. Wydaje mi się, że tacy zupełnie niezorganizowani mają zdecydowanie lepiej i łatwiej :) Przynajmniej stres im nie towarzyszy. Dziękuję za wszystkie pochwały, lubię grzebanie w ogrodzie i to pewnie dlatego jakieś efekty tego grzebania są :) Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za Twoją wizytę na moim blogu.
Zgadza się, maj jest pod względem kwitnienia wyjątkowy. I tak w tym roku było trochę gorzej, bo kwietniowy mróz uszkodził wiele roślin, ale sporo z nich teraz się regeneruje :) Dziękuję za Twoje miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam.
Iwonko... ja już nie znajduję słów aby wyrazić swój zachwyt nad Twoim ogrodem. A Twoje uwagi że nie jesteś już taka zorganizowana jak kiedyś odbieram jako kokieterię.... Ty jesteś ogrodową, artystyczną i pracowitą mroweczka... Stokrotka
Witaj Iwonko :) To niesamowite, jak pięknie potrafisz celebrować każdy moment i cieszyć się z tych małych, codziennych radości. To wazne :) Twoje przemyślenia o organizacji czasu są bardzo trafne – życie to przecież coś więcej niż ciągła gonitwa za terminami i obowiązkami. Czasami warto po prostu odpuścić i cieszyć się chwilą, tak jak Ty to robisz. Tarasowe dekoracje są przepiękne! Czosnek ozdobny w żółtych barwach wygląda naprawdę uroczo. Uwielbiam sposób, w jaki opisujesz swoje rośliny i ogrodowe projekty – widać, że wkładasz w to mnóstwo serca. Twoje podejście do życia i ogrodu jest inspirujące. Z niecierpliwością czekam na więcej takich wspaniałych opowieści :) pozdrawiam serdecznie...
Jakie to cudowne, Aniu, mieć poczucie, że to co piszę trafia do ludzkich umysłów, a przede wszystkim do ludzkich serc... Jeśli moje słowa i moje przemyślenia Ci się podobają, to już jestem cała szczęśliwa :) Wiele razy już pisałam, ale powtórzę... kocham to moje miejsce na ziemi i może dlatego moje pisanie jest takie emocjonalne i wypływające z głębi serca. Ja również Cię serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za te miłe słowa, które są inspiracją do coraz to nowych wpisów na blogu :)
Kochana, marne to pocieszenie, ale mam identycznie! Czas przecieka mi przez palce, często sobie wyrzucam, że jestem źle zorganizowana, że nie zrobiłam tyle, ile bym chciała (a tak naprawdę scharakteryzowałabym się tak jak Ty siebie, jako obowiązkową, przykładną osobę). Też niedawno uświadomiłam sobie, że to przecież połowa roku! Mam nadzieję, że nikt mnie za to co za chwilę napiszę, nie obedrze ze skóry, ale... nim się obejrzymy, będą święta Bożego Narodzenia! W ogóle to twardo trzymam się mojej teorii, że na starość czas szybciej płynie, o! Jak byłam dzieckiem, to mi się dłużył, a jak weszłam w dorosłość, to młodość przeleciała jak z bicza strzelił! :( Młodzi tego nie rozumieją, sami muszą się przekonać na własnej skórze.
Nie miałam wątpliwości, że pod Twoim czujnym okiem i czułym dotykiem Twoje rośliny wrócą do życia. Ty chyba byś nawet umarlaka potrafiła wskrzesić! (ale może nie afiszuj się z tymi umiejętnościami, bo jeszcze urządzą sobie polowanie na współczesne czarownice) ;)
A ja akurat codziennie cieszę oczy moimi piwoniami :) Podziwiam ich wole życia - pierwszy bukiet kupiłam w sobotę pierwszego czerwca i do dzisiaj jest ze mną! Przyjechał z moich szkockich wakacji! Drugi natomiast dokupiłam tuż przed wyjazdem do Irlandii i też w doskonałym stanie przetrwał przeprawę promową i jazdę samochodem :)
Mam wrażenie, że te żółte petunie są niestety delikatniejsze niż te o innych kolorach. Mam je w swoim ogrodzie, mają mniejsze kwiaty i nie są tak dorodne jak ich siostry i kuzynki ;) Skusiłam się jednak na nie, bo żółty to piękny kolor i pszczoły bardzo go lubią.
To chyba wszystko. Pewnie o czymś zapomniałam, jak to ja, ale i tak skończę ten przydługi komentarz ;) Pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam, że wcześniej nie odpowiedziałam na Twój komentarz u mnie - przed samym urlopem miałam urwanie głowy, a potem wyjechałam na kilkanaście dni i nie korzystałam z komputera.
No właśnie... my, obowiązkowi ludkowie, mamy trochę przerąbane z tym swoim sumiennym, rzetelnym i solidnym charakterem. I ja Cię ze skóry nie obedrę, bo masz rację. Ani się obejrzymy, będą święta Bożego Narodzenia :) I to prawda, że w dorosłym życiu czas leci dwa razy szybciej. W ogóle nie rozumiem, jak i dlaczego tak się dzieje, ale się dzieje :) Co do wskrzeszenia umarlaka, nigdy nie próbowałam i myślę, że nie będę :) Chyba nawet nie chcę wiedzieć, czy bym umiała :) Piwonie uwielbiam... u mnie w tym roku była z nimi bieda i w ogóle nie wiem, dlaczego. Zakwitły chyba tylko dwie i tak szybko przekwitły, że zdążyłam zrobić tylko jedno zdjęcie :( I pamiętam, że wyjeżdżałaś... ja jechałam tylko na weekend, a już wcześniej od połowy tygodnia nie miałam na nic czasu, więc rozumiem i jesteś rozgrzeszona :) Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie... a tak swoją drogą, Twój komentarz był chyba najdłuższy z wszystkich dotychczasowych na moim blogu. Jesteś mistrzynią!!! :)
Haha, no nie wiem, czy był najdłuższy :) Ja z kolei mam wrażenie, że u Ciebie to co druga/trzecia osoba zostawia bardzo obszerny komentarz (np. Polonka54). Ale to chyba po prostu Twoja zasługa - masz dobry wpływ na ludzi i rozwiązują im się przy Tobie języki ;)
Wiesz co? Chyba masz rację. Jakoś tak też zauważyłam, że w komentarzach pod moimi postami jest często potok słów i emocji, nie wiem dlaczego tak jest, ale bardzo mi się to podoba :) Jeśli mam dobry wpływa na ludzi, to jest to coś co uszczęśliwia mnie niesamowicie. Buziaki, kochana...
Mam na imię Iwona. Zapraszam na spontaniczne zwierzenia o mojej pasji do ogrodu i do wszystkiego co zielone :) Bo z miłości do zieloności i do swojego obecnego życia, zaczęłam to internetowe bazgranie.
Blog zajął pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy Bloggerowy Blog Roku 2021 w kategorii DOM/OGRÓD
Witam Cię serdecznie 🖐😊
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za to, że dzielisz się z nami tak wspaniałymi zdjęciami z Twojego ogrodu. Wszystkie kwiaty, które nam tutaj pokazałaś, są niesamowicie przepięknie. Te ozdoby ogrodowe są niesamowicie wspaniałe, że z pewnością Twój ogród jeszcze bardziej będzie wspaniale wglądał. Doceniam to, ile energii i wysiłku wkładasz w swój ogród. Twoje zdjęcia tylko potwierdzają to 👍😊
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę Tobie wspaniałego wieczoru 🥰🤲💖
Ogromnie się cieszę, Patryku, że podobają Ci się zdjęcia z mojego ogrodu. Zawsze staram się, żeby te zdjęcia były ładne i przyciągały uwagę czytelników, więc bardzo mnie cieszy, że dostały od Ciebie taką pozytywną ocenę :)
UsuńDziękuję również za wszystkie miłe słowa i także serdecznie Cię pozdrawiam.
maj upłynął w mgnieniu oka, przepiękne kwiaty :O
OdpowiedzUsuńDziękuję, faktycznie maj minął migiem, też nie wiem kiedy.
Usuńwitam bardzo serdecznie💗
OdpowiedzUsuńmasz przepiękny Ogród z cudownymi kwiatami.. prześliczne zdjęcia, które mogę podziwiać bez końca..
moje serce skradła Twoja Sowa Zosia 🤩🥰
..dziękuję bardzo za cudowności, smakowitą ucztę dla oczu i duszy 😍
czas mi także zbyt szybko mija, za kilka dni koniec maja, zaraz czerwiec i lato 😊🍀🌞💚
- pozdrawiam najcieplej, życzę Ci pięknych chwil każdego dnia 💗🤗🌹😘🌼🌻🌷
Dziękuję bardzo, bardzo. Takie słowa z ust mojego czytelnika, to miód na moje serce. Staram się, żeby te zdjęcia były w miarę ładne... skoro tak piszesz, to chyba mi to wychodzi :)
UsuńSowa Zosia to prezent od córki, też bardzo mi się podoba.
Jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję za wszystkie miłe słowa i również cieplutko Cię pozdrawiam wraz z życzeniami miłego tygodnia :)
Oh, don't sell yourself short! Fantastic to see these beautiful photos! You are an artist in your own right. All the best to adoring June. Such a lovely post🪷🌸🪷🌸🪷🌼💮
OdpowiedzUsuńWhat kind words, thank you very much.
UsuńThis is such a power for me to write even better.
Kind regards.
So great to see your fantastic flowers! What an amazing photographer! Enjoyable post! I always love your content too! You are full of wisdom! 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼
OdpowiedzUsuńYour praise makes me blush with embarrassment, but it's very nice of you to write. But I like reading your comments. Kisses.
UsuńLindas flores. Me gustan las mariposas. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńGracias.
UsuńA mí también me gustan mucho las mariposas :)
Ile pięknych kwiatów... Orliki też uwielbiam. Motyl wspaniały. Dawno nie widziałam go na żywo. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja też przepadam za orlikami, to takie moje nowe zachłyśnięcie :) Pozdrawiam.
UsuńIwonko Kochana 💜
OdpowiedzUsuńNajpierw odnoszę się do słów o dokładność i obowiązkowości. Też taka jestem i gdy nie mogę się wyrobić to wyrzucam sobie że jestem nieporządna. I dlatego gdy na blogu mam nieplanową przerwę to też mi głupio, bo może ktoś czeka na wpis a tu cisza...
Zakupy jak zwykle piękne i tak pięknie to wszystko skomponowaaś. Bardzo się cieszę że wszystkie roślinki przeżyły, nawet jeśli już w tym roku kwiatów z nich nie będzie. Za rok będą jeszcze piękniejsze ! A już parę razy miałam Cię pytać robisz sobie czasem bukiety do wazonów ze swoich kwiatów?
Serdecznie pozdrawiam i ściskam 😘😘🩷🩷
Czyli, Monia, masz tak samo jak ja :) Też mnie ta obowiązkowość często gubi, a najczęściej po prostu wkurza. Jak bardzo chciałabym sobie umieć odpuścić i nie mieć z tego powodu żadnych wyrzutów, to tylko ja wiem :)
UsuńZawsze co roku czekam na ten czas, kiedy będę mogą robić te tarasowe kompozycje, to jest takie przyjemne wymyślanie tych dekoracji.
Co do bukietów, to powiem Ci, że nie robię. Pewnie nietrudno to zauważyć, bo ja nigdy nie pokazuję takich domowych, bukietowych dekoracji, ale mam tak, że szkoda mi ścinać ogrodowe kwiaty. Lubię je mieć na rabatce, jak wychodzę na zewnątrz, to lubię oglądać je tam gdzie rosną. Wiem, że niektórzy ścinają, a niektórzy nawet w tym celu je sadzą, żeby ścinać, ale ja nie mogę... nie chcę... nie umiem ich ścinać, czuję się wtedy trochę tak, jakbym pozbawiała je życia :)
Jedyne odstępstwo robię jesienią, późną jesienią, kiedy już wiem, że one i tak niedługo przekwitną, wtedy owszem. A tak wiosną, czy w lecie, to nieeee :)
Może to głupie myślenie, ale tak już mam :)
Uściski dla Ciebie <3
Pięknie ukwiecony ogród Iwonko. Muszę sprowadzić orliki. Piwonia mi też przekwitła. Post kradnie sowa, bardzo mi się podoba, a sówki to moje ulubienice. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lenko. Orliki to też takie moje nowe zauroczenie, ogromnie mi się podobają.
UsuńA sówka to prezent od córki. Też mi się podoba :)
Pozdrawiam Cię również.
Witaj!
OdpowiedzUsuńOrganizacja czasu to skomplikowana sprawa. Tyle się dzieje. 🙄 Najważniejsze to nie zapomnieć o istotnych rzeczach, takich jak: rachunki, sprawunki, wizyty lekarskie itp. oraz najważniejszym: być dla i swoich bliskich. 💕 Cieszę się, że napisałaś ogrodowe sprawozdanie.
Moją uwagę przykuł żółty czosnek nigdy takiego nie widziałam. Afirmuje sobie żółty kolor, żeby pojechać w takie jedno miejsce.🤞
Niecierpki zdecydowanie do cienia. Wiem doskonale, przeszłam z nimi szkołę.🫣
Na podium:
1. Piękne jednoroczne połączenie: żółty z fioletem. Myślę, że wygląda to fantastycznie! 😍
2. Twoje piwonie -cudne! U mnie niestety nie zakwitły, bo jeszcze za młode. Miałam 3 kolory w poprzednim ogrodzie.
3. Na trzecim miejscu orliki, zwłaszcza ten pełny jak Dalia
oraz żurawki, które od zawsze bardzo lubię za to, że są takie wdzięcze i dają radę do późnej jesieni.
Pozdrawiam serdecznie, udanego tygodnia. 🤗
Masz rację, w wielu kwestiach organizacja czasu i taki zorganizowany charakter nawet się przydaje, ale najlepiej jest jak można z tego zrobić cechę wybiórczą, czyli co do ważnych kwestii być zorganizowanym, co do reszty niekoniecznie. Ja mam tak, że nawet tam, gdzie nie muszę staram się być dobrze zorganizowana, a czasem trzeba po prostu odpuścić i dać sobie trochę luzu z jakimiś zobowiązaniami.
UsuńNie wiem chyba dlaczego, ale żółty kolor i Twój wyjazd skojarzył mi się z Azją. Dobrze myślę? Tego dotyczy Twoja afirmacja? :)
Powiem Ci, że ten żółty z fioletem to oczywiście celowe połączenie i wygląda to super, mam nadzieję, że jak kompozycja rozrośnie się jeszcze bardziej, to będzie całkiem ekstra :)
Orlikom przypatruje się w tym roku uważnie, bo zauroczyły mnie totalnie, poza tym nic koło nich nie trzeba robić, a one i tak rosną, są bardzo niewymagające, a na tej mojej suchej patelni, to pierwszorzędne rozwiązanie.
Dziękuję Ci za miłe słowa i również serdecznie Cię pozdrawiam <3
Azja ech... Jeszcze nie pora. Od nas do Delhi 14h samolotem, do Tokio 13h. Moja niunia ledwo 4h wytrzymuje. Ale wszystko przede mną/przed nami. Przyznam się dopiero jak będzie więcej wiadomo. To nie jest takie proste pogodzić tyle osób, ich oczekiwań, zgrać terminy, ale pomysł jest.
UsuńOdnośnie orlików to dziękuję za zwrócenie na nie uwagi, bo ja też mam patelnie. Dobrej niedzieli i następnego tygodnia!
Ok, to czekam na przyszłe wieści co też Ci się marzy :)
UsuńNajważniejsze, to mieć marzenia i pomysły i dążyć pomału do ich realizacji...
Miłego i spokojnego tygodnia!
Dokładnie tak myślę. I ja Tobie moja droga. Udanego tygodnia i jak zawsze pozdrawiam serdecznie 🤗
UsuńDziękuję <3
UsuńOj mi też maj minął błyskawicznie. Było sporo stresów, bo egzaminy córki, badania męża i jeszcze niespodziewana wizyta z młodszą pociechą w szpitalu... Nie było czasu nacieszyć się tym miesiącem. No coż... Bywa i tak! U Ciebie jak zwykle pięknie :) Rośliny urocze to jedno, ale widzę też piękne ogrodowe bibeloty :) Ja ostatnio kupiłam na targach biżuterię do ogrodu (zachwyciła mnie ta nazwa!)- kocura i ptaszka z a la rdzewiającej blachy. Ależ mi się one podobają! Małe a cieszy!
OdpowiedzUsuńNo niestety, czas leci jak zwariowany.
UsuńA jeszcze jak w grę wchodzą choroby najbliższych, to już wiadomo, nic innego się nie liczy i ani się obejrzymy, jak sporo dni ucieka nie wiadomo gdzie.
Dziękuję za pochwały, a Twoja nazwa ogrodowej biżuterii też ogromnie i się spodobała, jest bardzo trafna i taka pobudzająca wyobraźnię :)
Widziałam tę biżuterię robioną z rdzewiejącej blachy, wygląda to bardzo ciekawie, sama się zastanawiałam nad taką właśnie jeżówką, bo widziałam gdzieś propozycję zakupu.
I masz rację... małe a cieszy :)
U mnie też ostatnio jakiś rozgardiasz i dni mi uciekają
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy tak mają, niestety...
UsuńTeż mi ten maj upłynął nie wiem kiedy i podobnie jak Ty czuję, że z roku na rok mam mniejszą kontrolę nad upływającym czasem. Myślę, że wynika to z tego, że w każdy dzień usiłuję wepchnąć jak najwięcej i pogodzić obowiązki z przyjemnościami. Rzadko siedzę w domu, dużo się dzieje a przez to dni mijają jeden za drugim. Jesienią i zimą codzienność często jest nudna i mało ekscytująca i czas się rozwleka...
OdpowiedzUsuńDobrze znów czytać Twoje ogrodowe przemyślenia przepełnione zachwytami, Twój skrawek raju świetnie sobie radzi po tym jak został skuty lodem. Cieszę się bardzo! Zastanawia mnie natomiast czym robisz zdjęcia motyli? Masz dobry obiektyw czy motyle tak Cię lubią, że pozwalają się zbliżyć z telefonem na odległość tak małą, że niemal dotykasz ich skrzydeł?
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dobrego tygodnia. Uściski.
No właśnie, dobrze napisane... dużo się dzieje i w związku z tym czasu coraz mniej.
UsuńI masz rację, porównanie z jesienią i zimą jest bardzo trafne. Wtedy spokojnie mieszczę się ze wszystkim, a nawet potrafię zrobić coś na zapas. Teraz nie ma takiej opcji :)
Tak, mój ogród żyje, na szczęście, i to jest bardzo dobra wiadomość, mnie uszczęśliwia również.
Zdjęcia robię telefonem... wszystkie. Mam gdzieś jakiś aparat, ale nie używałam go już kilka lat, zresztą telefon zawsze jest pod ręką, a z motylami bywa tak, że jak już się pojawi, to trzeba szybko mieć coś obok, a telefon zawsze mam :)
Może motyle mnie lubią? To fakt, zbliżam się do nich bardzo, ale też jestem cierpliwa i jeśli ucieka, to ja spokojnie podążam do nich i staram się zbliżyć tak bardzo jak tylko się da.
Poza tym robię dziesiątki tych motylich zdjęć, żeby potem wybrać kilka najlepszych, czasem właśnie tylko trzy lub cztery :)
Ściskam Cię również i buziaki przesyłam...
Ja sobie lubię czasem pozwolić na Witkacowskie nicnierobienie, lubię się zwitkaczyć a potem harować dalej... Póki co po prostu czytam i oglądam i nie wiem, co napisać, bo chyba mi się zwoje przepaliły. Czekam na czwartek i chwilę oddechu, czekam na koniec tego roku szkolnego, bo jeszcze chwila i będę krzyczeć. Motyl mnie rozczulił, widuję je w Gdyni na takich fioletowych kwiatach dla motyli - oczywiście zapomniałam jak się nazywa ten krzew...
OdpowiedzUsuńEh, uściski i sorry za chaos wypowiedzi. Naprawdę czuję się przepracowana.
Myślę, że to dobrze, Joanko. Tak czasem trzeba i super, że to potrafisz, dla organizmu to ogromny komfort, fizyczny i psychiczny.
UsuńNie musisz wiele pisać... wiem, że jesteś i wystarczy mi, że przeczytasz i pomyślisz o mnie :)
Życzę Ci tego oddechu jak najszybciej, bo mam świadomość, że ciągniesz już resztką sił...
A ten krzew, to pewnie budleja... motyle ją kochają :)
Całusy.
Godzinę temu wróciłam z roboty, a podobno nauczyciele to nieroby i mają mało godzin. Nóg nie czuję, pół dnia robiłam gofry, bo mieliśmy piknik.
UsuńCzekam na oddech, na WrocLove chociażby...
O właśnie, muszę kupić tę budleję i posadzić pod domem, bo kocham motyle.
O Tobie zawsze myślę i bardzo ciepło. Całusy!
Ta opinia o nieróbstwie nauczycieli wciąż jeszcze krąży w świecie, niestety. Ale tego nie zrozumie tylko ten, kto nigdy nie spróbował tego miodu. Ja sto lat temu pracowałam w tym zawodzie. Wytrzymałam całe pół roku i... uciekłam do sądu :)
UsuńBudleję mam, nawet dwie, ale jakoś nie pałam do niej szczególną miłością. Jeżówki sobie posadź albo werbenę patagońską, to jest dopiero raj dla motyli :)
Buziaki, również myślę o Tobie i o tej wrocławskiej wycieczce :)
Iwonko
OdpowiedzUsuńOgród wygląda cudnie! Wszystko,absolutnie wszystko zachwyca swoją urodą bo w każdej roślince jest coś wyjątkowego. Nie można powiedzieć, że ta jest piękniejsza od innej. Kompozycje wtulone w różne miejsca ogrodu robią dobrą robotę! Uwielbiam takie akcenty:)
Orlika takiego nigdy nie widziałam a nawet gdybym zobaczyła, to na pewno nie pomyślałabym nawet,że to orlik:)
Jest wyjątkowy! Taka perełeczka!
Motyl,to duża niespodzianka. Piękny okaz:)
Iwonko, maj i u mnie dosłownie przemknął nie wiem nawet kiedy i tego mi żal bo to jest mój ulubiony miesiąc
Wiem, że jeszcze całe lato przed nami ale...
A dyscyplina i organizacja to takie cechy ,które się ma i już i nie ma co z tym walczyć bo i tak się nie uda:)
Kiedyś próbowałam i nic z tego nie wyszło, więc już nie próbuję:)
Przeczytałam też, że nie ścinasz kwiatów na bukiety. Ja też zdecydowanie wolę kwiaty rosnące. Serce mnie boli kiedy ktoś łamie gałęzie bzu czy jaśminu na bukiet właśnie. Tak już mam od zawsze.
Twój ogród pięknie się odbudował, cieszy oczy i raduje duszę:)
Przytulaski wysyłam i buziaki gorące!
Maminku, wiedziałam kochana, że będziesz myśleć podobnie, jak ja... to już wiem na pewno :)
UsuńNo cóż, maj też mi przeleciał i też nad tym ubolewam, pewnie będzie tak, że całe lato przemknie nie wiadomo kiedy, ale ja nie lubię martwić się na zapas, więc co ma być niech będzie...
Te moje kompozycje też mi się podobają, nie będę tego ukrywać. Ale lubię je mieć i kupuję z reguły takie kwiaty jednoroczne, których wiadomo, że w ogrodzie nie ma i nie będzie. Muszę mieć wokół siebie trochę tych kolorowych cudeniek, chociaż robota z nimi jest, bo codzienne podlewanie to obowiązek, ale co tam... pięknie ma być i koniec :)
Orlik to rzeczywiście cudo, sama jestem nim zachwycona. Chyba muszę się bardziej zainteresować orlikami, bo zdarzają się cudne odmiany, a przecież one są bezproblemowe.
Ogród odżył, to prawda. Choć nie wygląda tak, jak co roku o tej porze, ale i tak się cieszę, że w ogóle żyje.
Dziękuję Ci, kochany Maminku za te wszystkie ciepłe słowa... tulam Cię mocno i jeszcze mocniej :)
Czuję, czuję te mocne przytulasy❤️❤️
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Cię nie udusiłam :)
UsuńNie, nie:) ale masz moc:)
Usuń❤️❤️❤️
UsuńIwonko, pięknie tam u Ciebie... i na tarasie i w ogrodzie! Orliki są bardzo urokliwe, ich delikatne kwiaty są wielką ozdobą majowego ogrodu, podobnie jak moje ukochane piwonie ;-)) I ten niezwykły motyl - to wspaniały widok, bo szalenie rzadki! Piszesz o suszy, a u nas występujące od pewnego czasu deszcze przyniosły ulgę roślinom, więc mogłam odpuścić sobie podlewanie... ale za to ślimaki "klonują się" w zastraszającym tempie!!! I podobnie, jak Ty zadaję sobie pytanie, kiedy minął maj ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najcieplej ;-))
Anita
Dziękuję, Anitko. Orlikami też jestem zachwycona, nie mam ich wiele, ale chyba muszę to zmienić, bo są wyjątkowo urocze i zupełnie bezproblemowe.
UsuńU mnie dopiero dzisiaj przeszły dwie burze i solidnie popadało, więc mam nadzieję, że roślinki zdecydowanie odżyją i trawnik znowu zrobi się zielony :)
Ślimaki też się u mnie zdarzają, ale na szczęście pojedyncze sztuki, tak że na razie daję radę :)
Pozdrawiam Cię również bardzo cieplutko i życzę udanego weekendu.
Tu jardín se ve precioso con tantas flores. Mi jardín está un poquito dejado, hay que limpiar los rosales y mucho más, pero con mí pierna no puedo hacer nada, mis hijas riegan mis macetas y mi marido pone el riego a todo lo demás, pero faltan mis manos. Abrazos.
OdpowiedzUsuńAh, lo entiendo, Teresa. Y pensé que todo estaba bien con tu rodilla. Lo entiendo, porque el jardín todavía requiere mucho trabajo y es difícil trabajar con una enfermedad como la suya. Le deseo una pronta recuperación a la plena salud. Besos.
UsuńBardzo kolorowo i urokliwie w Twoim ogrodzie🌼🌻🌷. To bardzo piękne, kiedy oko może cieszyć się magią flory i fauny. Szczególnie spodobała mi się pozłotka kalifornijska, bo jeszcze nigdy nie miałam okazji się nią nacieszyć😊. Jeśli chodzi o miesiąc maj, to mi też bardzo szybko przeleciał. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że niestety już kończy się maj i rozpoczniemy kolejny miesiąc, czerwiec. Tak naprawdę, to już niewiele zostało do rozpoczęcia wakacyjnego sezonu😊. Czas leci nieubłaganie, zdecydowanie bardzo szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie😊
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Kontakt z kolorową naturą jest zawsze czymś cudownym i niesamowicie inspirującym. Ta pozłotka kalifornijska, to inaczej maczek kalifornijski, jest bardzo wdzięczną roślinką i niesamowicie się rozsiewa, z roku na rok jest go u mnie coraz więcej.
UsuńPozdrawiam również cieplutko oraz dziękuję za wizytę i komentarz :)
Bello il momento in cui si va nei vivai a scegliere le piante, poi in questo periodo hanno il massimo della scelta!
OdpowiedzUsuńBelle le piante che hai preso per il terrazzo!
Un saluto!
È vero, adoro fare shopping primaverile perché i colori e i profumi dei fiori scontati possono darti le vertigini.
UsuńGrazie per le belle parole e cordiali saluti...
Iwonko Kochana!
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaprosiłaś nas do Edenu i zaprezentowałaś prawdziwe cuda i cudeńka. Ozu nie umiem oderwać od tego niezwykłego motyla - pazia żeglarza i orlika Nora Barlow. Pierwszy raz widzę te perełki. Też bardzo lubię orliki bo to jedne z najbardziej uroczych wiosennych kwiatów. Mnie też bardzo szybko minął maj. Wiem tylko, że zdecydowanie za szybko. Nawet się nim nie nacieszyłam. Pewnie, że odpuszczam. I przychodzi mi to łatwo, zwłaszcza, gdy czuję, że nie wyrabiam na zakrętach. Gdy czuję, że potrzebuję odetchnąć, to oczywiście robię sobie przerwę. Kiedyś nie potrafiłam odpuszczać. Musiałam mieć wszystko zrobione i dopiero wtedy mogłam siąść i odpocząć.
Przesyłam Ci moc uścisków i serdecznych pozdrowień:)
Dziękuję, kochana Lusiu, za tyle ciepłych i miłych słów.
UsuńJa czuję, że orliki to będzie moja nowa miłość, bo tyle ich się u mnie rozsiało z poprzednich lat, że znajduję je w różnych miejscach, a ja lubię takie bezproblemowe roślinki. Bo tak naprawdę wystarczy je tylko ściąć na wiosnę i to wszystko... radzą sobie same.
Tak naprawdę, to też dochodzi do mnie, że do czego ja się spieszę i chcę ze wszystkim się wyrobić? Po co? Czas na przerwę :)
Ja też Cię mocno ściskam i dziękuję za słowa zrozumienia...
Kochana!
OdpowiedzUsuńJakbym pisała o sobie- na wstępie, jesteśmy podobne:)
Nie musimy już na emeryturze się "spinać", bo i po co.
Czas umyka każdemu, młodym także.
Kwiaty cudnej urody, ale to sówka skradła moje serce:)
Pozdrowień moc przesyłam wraz z uśmiechem serdecznym:):);)
Oczywiście, że jesteśmy podobne :) Nic już nie musimy :)
UsuńSówka rzeczywiście jest urocza, to prezent od córki...
Również gorąco Cię pozdrawiam i dziękuję za serdeczne słowa.
Piękny motyl... A to to żółto-fioletowe cudo koło heliotropa to co? Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńJeśli pytasz o te żółte i fioletowe na zdjęciu razem z żabą, to jest to stokrotka afrykańska.
UsuńTeż bardzo ją lubię :)
Nie powinnaś mieć żadnych wyrzutów, wyluzować trzeba. Dom i ogród jest od tego by dobrze nam się w nich przebywało a nie stresowało.Jestem pod wrażeniem różnorodności Twojego ogrodu.Piękny motyl , u mnie takich nie ma.
OdpowiedzUsuńStaram się nie mieć tych wyrzutów, ale przy takim obowiązkowym charakterze, to nie jest łatwe :)
UsuńAle ze wszystkim co napisałaś się zgadzam. Dziękuję za miłe słowa oraz za wizytę i komentarz.
Pozdrawiam.
Witaj kochana. Lubię czytać Twoje ogrodowe bazgrania.jak to raz napisałaś. Utknęło mi w głowie.
OdpowiedzUsuńCzas zdecydowanie pędzi za szybko.troche mnie to smuci. Szczerzee, podsylam Ci deszczu.
.ja zwyczajnie mam go już dość.codziennie.leje jak z cebra, straszy...w dzień skwar, nie da się funkcjonować normalnie, samopoczucie średnio...ta pogoda niestabilna i atakują różne robactwa. Mimo pogody jak napisałaś pięknie kwitną roślinki a tarasowe to już w ogóle.kazde lubię.u mnie w tym roku rządzą supertunie przed wejściem do domu.i je polecam. Trzymaj się cieplutko.pozdrawiwm.
Zgadza się, czas leci zdecydowanie za szybko.
UsuńDeszcz już u mnie był. Dwa dni z rzędu solidnie popadało i to na szczęście tak spokojnie, bez żadnych ekscesów.
Supertunie też mam, pisałam Ci nawet z jakiego miejsca zamawiam. Są ładne jak co roku, pięknie i szybko się rozrastają, ale jeszcze raz je zetnę na krótko, będą bardziej gęste :)
Pozdrawiam Cię również cieplutko i buziaki przesyłam.
Ojej...jak u Ciebie pięknie!!! I ile nazw kwiatów poznałam!
OdpowiedzUsuńI jeszcze motyl na deser... :))
I zgadzam się z Tobą co do tej organizacji czasu...Po co się zmuszać..
Pozdrawiam słonecznie:))
Cieszę się, że mogłaś na moim blogu poszerzyć swoją roślinkową wiedzę.
UsuńTo dla mnie bardzo miłe...
I bardzo dziękuję za Twoją wizytę oraz komentarz.
Zapraszam Cię ponownie :)
Iwonko i Ty mówisz o niezorganizowaniu? Tak pięknie u Ciebie i wszystko dopieszczone. Gdybyś zobaczyła mój ogród w tym roku...... Czytając Twoje słowa, to tak jakbym czytała o sobie. Zawsze na czas, porządnicka, zawsze dla innych. Dostałam pstryczka w nos i wiem, że nie prowadzi to do niczego dobrego i szkoda, że wcześniej tego nie zauważałam. Zachwycił mnie motyl i nawet nie wiedziałam, że taki istnieje i ten orlik - cudny. Ja dopiero dziś znalazłam chwilę na komputer. Byłam już u Ciebie, ale telefon to nie to samo i z przyjemnością jestem raz jeszcze. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńCiężko się pozbyć pewnych przyzwyczajeń i niestety, niektóre cechy charakteru, choć może niezbyt pożądane, jednak wiodą nieustanny prym, Janeczko :) Z tych właśnie ciężko zrezygnować, a czasem to nawet niemożliwe :)
UsuńZawsze miałam tak, że źle się czułam kiedy nie wszystko miałam zrobione z tego co zaplanowałam, albo kiedy miałam z czymś tam opóźnienie, ale Ty to z pewnością rozumiesz i wiesz jak to jest.
Dlatego czas się oduczyć takiej obowiązkowości, bo jak napisałaś, do niczego dobrego to nie prowadzi.
Przytulam Cię serdecznie i ciepłe myśli posyłam...
Dzień dobry! Jak cudownie oglądać tak piękne zdjęcia ogrodu - zdecydowanie to jeden z moich celów, kiedy tylko będę miała własny :) Co do organizacji i bycia obowiązkowym - aktualnie również się z tym borykam, ale.. wszystko ma swoje plusy i minusy :) Serdecznie Cię pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiele racji jest w Twoich słowach. Są też plusy takiego charakteru, ale coraz bardziej zauważam, że ostatnio tylko minusy utrudniają mi życie :) Ale najważniejsze, to nie tracić dobrej energii :)
UsuńCieszę się, że moje ogrodowe zdjęcia Ci się podobają, dlatego zapraszam ponownie.
I dziękuję za wizytę, zaobserwowanie bloga i miły komentarz.
Również serdecznie Cię pozdrawiam.
uwielbiam zdjęcia kwiatów, sama często fotografuję swoje, choć mój ogród jest w fazie tworzenia i wciąż brakuje mi na niego czasu
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię fotografować kwiaty, są wdzięcznym obiektem i nawet o uśmiech nie trzeba ich prosić :)
UsuńA brak czasu to chyba wszystkim dokucza...
Witaj już czerwcowo
OdpowiedzUsuńTak, teraz jest najpiękniejszy czas. A Twój ogród jest tego potwierdzeniem. Bardzo lubię do niego zaglądać.
Pozdrawiam jeszcze majowymi wspomnieniami
Bardzo dziękuję za te miłe słowa. Cieszę się, że lubisz oglądać mój ogród.
UsuńPozdrawiam Cię również.
Żólte.
OdpowiedzUsuńŻółte jest piękne, a poza tym wydrzyj mnie ze spamu :-)
Zgadza się, żółte jest piękne :)
UsuńW spamie nic więcej nie ma...
Embracing your pleasant disorganization sounds like a beautiful approach to life, especially after years of being dutiful and structured. Sometimes, letting go of strict organization can lead to unexpected joys and a sense of freedom. Ornamental garlic sounds like a delightful, cheerful start to the day!
OdpowiedzUsuńI agree with your words, such forgiveness can bring a lot of surprises. And such nice surprises :)
UsuńThank you for your kind words...
Też czasem stwierdzam, że moje zorganizowanie bywa nawet wadą. Bo kiedy ogarnę wszystkie swoje obowiązki, to zaczynam planować swój czas wolny, urlop wyjazdy, listy rzeczy do zrobienia, a przez to wszytko jakby mniej wypoczywam. Z drugiej strony jak próbuję złapać na luz i niech się dzieje, to łapie mnie jeszcze większy stres :/.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty i ozdoby w twoim ogrodzie <3. Widać jaki ogrom pracy i pasji tu włożyłaś. Wszystko jest zachwycające <3.
A na upływający czas wszyscy narzekają. Nie wiem, co się dzieje. Każdy dzień ucieka przez palce :/
No właśnie. Wydaje mi się, że tacy zupełnie niezorganizowani mają zdecydowanie lepiej i łatwiej :)
UsuńPrzynajmniej stres im nie towarzyszy.
Dziękuję za wszystkie pochwały, lubię grzebanie w ogrodzie i to pewnie dlatego jakieś efekty tego grzebania są :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za Twoją wizytę na moim blogu.
Ale pięknie u Ciebie :) tyle kwiatów, tyle kolorów. Piwonie u mnie też już przekwitły chociaż ostatnie jeszcze są w wazonie w domu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, majowy ogród jest kolorowy.
UsuńMam nadzieję, że w czerwcu też nie będzie wiele gorzej.
Pozdrawiam.
Jak pięknie u ciebie :D Maj to cudowny okres a dla ogrodu tym bardziej. Tyyyyle kwitnie :D Piękny okres.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :)
Angelika
Zgadza się, maj jest pod względem kwitnienia wyjątkowy. I tak w tym roku było trochę gorzej, bo kwietniowy mróz uszkodził wiele roślin, ale sporo z nich teraz się regeneruje :)
UsuńDziękuję za Twoje miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam.
Iwonko... ja już nie znajduję słów aby wyrazić swój zachwyt nad Twoim ogrodem.
OdpowiedzUsuńA Twoje uwagi że nie jesteś już taka zorganizowana jak kiedyś odbieram jako kokieterię....
Ty jesteś ogrodową, artystyczną i pracowitą mroweczka...
Stokrotka
Dziękuję, Stokrotko.
UsuńMówisz, że kokietuję? :) Może trochę hahaha...
Natomiast określenie mnie mróweczką bardzo przypadło mi do gustu :)
Witaj Iwonko :) To niesamowite, jak pięknie potrafisz celebrować każdy moment i cieszyć się z tych małych, codziennych radości. To wazne :) Twoje przemyślenia o organizacji czasu są bardzo trafne – życie to przecież coś więcej niż ciągła gonitwa za terminami i obowiązkami. Czasami warto po prostu odpuścić i cieszyć się chwilą, tak jak Ty to robisz. Tarasowe dekoracje są przepiękne! Czosnek ozdobny w żółtych barwach wygląda naprawdę uroczo. Uwielbiam sposób, w jaki opisujesz swoje rośliny i ogrodowe projekty – widać, że wkładasz w to mnóstwo serca. Twoje podejście do życia i ogrodu jest inspirujące. Z niecierpliwością czekam na więcej takich wspaniałych opowieści :) pozdrawiam serdecznie...
OdpowiedzUsuńJakie to cudowne, Aniu, mieć poczucie, że to co piszę trafia do ludzkich umysłów, a przede wszystkim do ludzkich serc...
UsuńJeśli moje słowa i moje przemyślenia Ci się podobają, to już jestem cała szczęśliwa :)
Wiele razy już pisałam, ale powtórzę... kocham to moje miejsce na ziemi i może dlatego moje pisanie jest takie emocjonalne i wypływające z głębi serca.
Ja również Cię serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za te miłe słowa, które są inspiracją do coraz to nowych wpisów na blogu :)
Kochana, marne to pocieszenie, ale mam identycznie! Czas przecieka mi przez palce, często sobie wyrzucam, że jestem źle zorganizowana, że nie zrobiłam tyle, ile bym chciała (a tak naprawdę scharakteryzowałabym się tak jak Ty siebie, jako obowiązkową, przykładną osobę). Też niedawno uświadomiłam sobie, że to przecież połowa roku! Mam nadzieję, że nikt mnie za to co za chwilę napiszę, nie obedrze ze skóry, ale... nim się obejrzymy, będą święta Bożego Narodzenia!
OdpowiedzUsuńW ogóle to twardo trzymam się mojej teorii, że na starość czas szybciej płynie, o! Jak byłam dzieckiem, to mi się dłużył, a jak weszłam w dorosłość, to młodość przeleciała jak z bicza strzelił! :( Młodzi tego nie rozumieją, sami muszą się przekonać na własnej skórze.
Nie miałam wątpliwości, że pod Twoim czujnym okiem i czułym dotykiem Twoje rośliny wrócą do życia. Ty chyba byś nawet umarlaka potrafiła wskrzesić! (ale może nie afiszuj się z tymi umiejętnościami, bo jeszcze urządzą sobie polowanie na współczesne czarownice) ;)
A ja akurat codziennie cieszę oczy moimi piwoniami :) Podziwiam ich wole życia - pierwszy bukiet kupiłam w sobotę pierwszego czerwca i do dzisiaj jest ze mną! Przyjechał z moich szkockich wakacji! Drugi natomiast dokupiłam tuż przed wyjazdem do Irlandii i też w doskonałym stanie przetrwał przeprawę promową i jazdę samochodem :)
Mam wrażenie, że te żółte petunie są niestety delikatniejsze niż te o innych kolorach. Mam je w swoim ogrodzie, mają mniejsze kwiaty i nie są tak dorodne jak ich siostry i kuzynki ;) Skusiłam się jednak na nie, bo żółty to piękny kolor i pszczoły bardzo go lubią.
To chyba wszystko. Pewnie o czymś zapomniałam, jak to ja, ale i tak skończę ten przydługi komentarz ;) Pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam, że wcześniej nie odpowiedziałam na Twój komentarz u mnie - przed samym urlopem miałam urwanie głowy, a potem wyjechałam na kilkanaście dni i nie korzystałam z komputera.
No właśnie... my, obowiązkowi ludkowie, mamy trochę przerąbane z tym swoim sumiennym, rzetelnym i solidnym charakterem. I ja Cię ze skóry nie obedrę, bo masz rację. Ani się obejrzymy, będą święta Bożego Narodzenia :) I to prawda, że w dorosłym życiu czas leci dwa razy szybciej. W ogóle nie rozumiem, jak i dlaczego tak się dzieje, ale się dzieje :)
UsuńCo do wskrzeszenia umarlaka, nigdy nie próbowałam i myślę, że nie będę :) Chyba nawet nie chcę wiedzieć, czy bym umiała :)
Piwonie uwielbiam... u mnie w tym roku była z nimi bieda i w ogóle nie wiem, dlaczego. Zakwitły chyba tylko dwie i tak szybko przekwitły, że zdążyłam zrobić tylko jedno zdjęcie :(
I pamiętam, że wyjeżdżałaś... ja jechałam tylko na weekend, a już wcześniej od połowy tygodnia nie miałam na nic czasu, więc rozumiem i jesteś rozgrzeszona :)
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie... a tak swoją drogą, Twój komentarz był chyba najdłuższy z wszystkich dotychczasowych na moim blogu. Jesteś mistrzynią!!! :)
Haha, no nie wiem, czy był najdłuższy :) Ja z kolei mam wrażenie, że u Ciebie to co druga/trzecia osoba zostawia bardzo obszerny komentarz (np. Polonka54). Ale to chyba po prostu Twoja zasługa - masz dobry wpływ na ludzi i rozwiązują im się przy Tobie języki ;)
UsuńWiesz co? Chyba masz rację. Jakoś tak też zauważyłam, że w komentarzach pod moimi postami jest często potok słów i emocji, nie wiem dlaczego tak jest, ale bardzo mi się to podoba :)
UsuńJeśli mam dobry wpływa na ludzi, to jest to coś co uszczęśliwia mnie niesamowicie.
Buziaki, kochana...