Zacznę tym razem od złej wiadomości... mianowicie zawitał już do mnie jednego wczesnego poranka Pan Przymrozek. Bezczelny, bez pytania przypudrował i polukrował mi roślinki, ale nawet nie w tym rzecz, bo mam świadomość, że już nadszedł ten czas i tak może się zdarzyć. Ale to, że mnie nie uprzedził, nie zostanie mu wybaczone. Przez niego straciłam kwitnienie jednego cudu świata, ale o tym w następnym wpisie, bo muszę jakoś chronologicznie poukładać tę swoją opowieść. Przez to, że w październiku sporo podróżowałam i częściej nie było mnie w domu, niż byłam, to i zaległości w umieszczaniu ogrodowych zdjęć mi się zrobiły spore. Dlatego zanim pokażę, jak przymrozek potarmosił bezlitośnie moje roślinki, to muszę jeszcze wrócić do październikowych kadrów. Przecież nie mogę sobie darować wstawienia tu zdjęć z pięknej, złotej jesieni w moim ogrodzie :)
Wszystkie fotki, które dzisiaj wstawię były robione 23 października, więc nie aż tak znowu dawno temu. Tym bardziej, że widok róży, którą zamieściłam poniżej, nie zmienił się ani o jotę do dzisiaj i aktualnie róża wygląda całkiem identycznie, jak na tych fotkach :) Prawda, że jest doskonała? :)
Zawsze mi się wydawało, że najpiękniej mój ogród prezentuje się w miesiącach późnowiosennnych, kiedy kwitną tulipany, piwonie, orliki, szałwie, cudownie kwitną drzewa i inne ogrodowe piękności. Ale w tym roku chyba zakochałam się w jesiennym obliczu mojego zielonego raju. Piszę, że zakochałam się "chyba", bo jeszcze nie jestem tego pewna.
Z pewnością jesień nie jest dla mnie tą porą roku, na którą czekam z niecierpliwością. Przyjmuję jej nadejście z pokorą, ale nie wypatruję jej z jakimś szczególnie wytęsknionym sercem. Tak naprawdę w tym roku wszystko długo i pięknie kwitło. Cudownie wybarwiały się i hortensje, i różne inne krzewy, czy to kaliny, czy klony palmowe.
Może pokażę odrobinę takich jesiennych zdjęć :)
Owocki trzmieliny i cudna winorośl japońska z zaznaczonymi na liściach żyłkami...
I nieśmiertelne marcinki :)
A poniżej wspomniane wcześniej intensywne wybarwienia.
Tu akurat klon palmowy. Zawsze mam wrażenie, że im bardziej ogród zanurza się w jesienne barwy, tym jego liście są coraz bardziej czerwone :)
Opadną, kiedy pogłaszcze je solidniejszy mróz...
W zeszłym tygodniu zabawiłam się w ścinanie kwiatów hortensji. Zrobiłam to pierwszy raz, to znaczy pierwszy raz ścięłam kwiaty hortensji nie wiosną, ale właśnie teraz. Miałam tak zrobić już w zeszłym roku, ale wydarzenia z listopada ubiegłego roku, najpierw śmierć mojej mamy, a potem moja i męża długa i męcząca choroba, uniemożliwiły mi to. W tym roku jednak postanowiłam zrealizować ten plan. Może wyjaśnię, dlaczego?
Kwiaty hortensji, które jesienią ulegają całkowitemu wysuszeniu, nie wyglądają w zimie zbyt atrakcyjnie. Ale to nie jest żaden problem. Gorszym problemem jest to, że w czasie zimowych wiatrów i zawieruch, urywają się i zaśmiecają cały ogród. Sprzątanie ich wiosną oznacza wczołgiwanie się pod różne, mniej lub bardziej rozrośnięte krzaczory, ponieważ te uschnięte hortensjowe kule są po prostu wszędzie :) Dlatego postanowiłam sobie, już jakiś czas temu, że pozbędę się ich, zanim zdążą zrobić mi taki śmietnik, który potem w połączeniu z wyczerpującymi, wiosennymi porządkami, jest mocno dołujący.
Wiosną w ogrodzie jest najwięcej pracy. Sprzątanie rabatek po zimie, to naprawdę wyczerpujące zajęcie. Tym razem, mam nadzieję, będzie mi łatwiej, bo część zrobiłam już teraz. Wiem, że są przeciwnicy takiego postępowania, którzy twierdzą, że hortensje w zimie też dekorują ogród, ale ja mam tak dużo hortensji, że muszę już myśleć o sobie i swoich możliwościach, a nie o ogrodowych dekoracjach. Dlatego ścięłam je już teraz, kiedy tych prac ogrodowych nie mam.
Następna porcja jesiennych wybarwień, to romantyczny tandem winobluszczu z milinem. Spleceni w miłosnym uścisku tworzą piękny czerwono-zielony duet, który umila mi widok przez okno sypialni :)
A na czerwono pięknie dekorują rabatę wybarwione liście kaliny...
... a także pęcherznica kalinolistna na pniu, o cudownych bordowych liściach :)
A skoro już jesteśmy przy tym intensywnym, bordowym kolorze, to niezmiennie dekorują ogród moje szarłaty zwisłe... nawet przymrozek ich nie ruszył...
Naprawdę ciężko mi oderwać od nich wzrok :)
Tak naprawdę, jeśli chodzi o jesień, to nie deszcze, mgły i nieprzyjemne wiatry są dla mnie utrapieniem. Najbardziej w tej porze roku przeszkadza mi chyba to, że tak szybko robi się ciemno. Teraz, kiedy nie muszę już wstawać na budzik, a więc śpię, dopóki mój organizm nie obudzi się sam, dzień jest dla mnie zdecydowanie za krótki.
Jak już rano wstanę, to pokręcę się trochę po domu, pozaglądam co tam słychać w telefonie, potem zjem śniadanie, ogarniam się, czyli trochę kręcę bez celu i zastanawiam się, jakie plany miałam na dziś. Z reguły wielkich planów nie mam, bo nie lubię już planować i zdecydowanie bardziej stawiam teraz na spontaniczne działania.
I jeśli mam być szczera, to zanim się dobrze rozkręcę, za oknem robi się już szarówka, za chwilę trzeba włączać światło i wtedy ogrania mnie uczucie kończącego się dnia. Masakra... nie zdążę się dobrze rozkręcić, a tu już następuje finał, zupełnie dla mnie niespodziewanie i prawie z zaskoczenia.
Nie ma to jednak jak w lecie... o godzinie 22 można jeszcze spokojnie posiedzieć na tarasie, pod warunkiem, że nie gryzą komary :)
To może teraz kilka ogrodowych zwiewności ? Gipsówka i wciąż finezyjne kosmosy :)
A tyle zostało na rabatce z kwiatów trojeści bulwiastej :)
I zakwitła ponownie biała szałwia muszkatołowa... zwariowała zupełnie :)
I już wiadomo, na które piękności mogę liczyć aż do samych mrozów...
Kwitną cynie, szałwia omączona, odporne na niepogodę begonie i nawet jedna hortensja Annabelle wciąż jeszcze jest zupełnie biała, jakby nie tknięta zębem mijających pór roku :)
A z końcem października i w listopadzie swój pokaz zaczynają chryzantemy... tu jeszcze w pąkach :)
I chyba mam wrażenie, że w końcu przyszedł już do mnie czas mojego zimowania.
To znaczy, zaszycia się w mojej domowej, niedźwiedziej gawrze i niewychylania z niej nosa bez chęci i potrzeby.
Wbrew pozorom i wbrew wszystkim opiniom, o których czytam na innych blogach lub w social mediach, nie mam jesienią w ogrodzie wiele prac. No dobra, w tym roku ścięłam kwiaty hortensji, ale nic poza tym nadzwyczajnego nie robię. Warzyw nie mam, więc nie mam związanej z tym żadnej pracy. Przekwitłych kwiatów nie ścinam, zostawiam je do wiosny, bo okryte nimi rabaty dodatkowo je zabezpieczają przed mrozem, a poza tym dzięki ścinaniu ich wiosną, rozsiewają się przy okazji ich nasiona. Dlatego zostają na rabatach do wiosny. W związku z tym, oprócz grabienia liści z trawnika i jakiegoś ogólnego wybierania ogrodowych śmieci, nie narzekam :)
Bieganie z worami pozimowych resztek zostawiam sobie na wiosnę...
Jeszcze rzut oka na parę jesiennych widoków... na kolejne takie obrazy poczekamy do następnej jesieni.
Nawiązując więc do powyższych moich wynurzeń, uroczyście oświadczam, że ogłaszam czas kocykowania, książkowania i filmowania. Wszystko, co miałam w tym sezonie zrobić, już zrobiłam. Tegoroczne podróże się pokończyły, wielkiego imprezowania też się już raczej nie spodziewam.
W pierwszej kolejności czeka na mnie kilka książek, które kurzą się od wiosny i zaglądają w moją stronę z niecierpliwością. Poza tym jest parę filmów, które MUSZĘ zobaczyć, tak że tego... zaczynam jesieniowanie i przedzimowe lenistwo :)
I myślcie sobie o tym co chcecie 😀😀😀
Wszystkich odwiedzających serdecznie pozdrawiam, a tych pozostawiających komentarz ściskam miłośnie i mocno aż do bólu kości 😆😆😆
Do zobaczyska następnym razem :)
Róża cudowna - no cóż, wiadomo - królowa! Piękny masz ogród, Iwonko, powtarzam to za każdym razem i o każdej porze roku :). Ja uwielbiam jesień i jej kolory, więc tym bardziej zachwycam się tymi wspaniałymi kadrami z Twojego jesiennego ogrodu. Zgadzam się z Tobą w kwestii okrycia zimowego roślin - też nie ścinam wszystkiego jak leci, nie wyrywam zwiędłych kwiatów, zostawiam chwasty, które jeszcze przez ostatnie tygodnie zdążyły wyrosnąć, bo przecież to doskonałe okrycie i pożytecznych roślinek i samej gleby. Zwolennicy ogrodnictwa zgodnego z naturą twierdzą, że ogołacanie ziemi i jej przekopywanie przed zimą przynosi więcej szkody niż pożytku. Natomiast tak jak Ty - ścinam same kwiatostany hortensji, bo zbieranie ich wiosną i wydłubywanie spomiędzy krzaków to istna mordęga.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i pozdrawiam najserdeczniej!
Małgosiu, nawet nie wiesz ile sprawiłaś mi radości tymi swoimi słowami.
UsuńJa już miałam wrażenie, że jestem osamotniona w tych swoich poglądach, bo wszyscy sprzątają jesienią na rabatach wszystko, likwidują przekwitłe kwiaty, a ja wszystko zostawiam do wiosny. To i tak, że w tym roku ścięłam te hortensje, ale to chyba bardziej zrobiłam z wygody wiosennej, żeby mieć potem mniej pracy i czołgania. Świadomość, że ktoś też robi tak jak ja, jest dla mnie ważna i radosna, że te moje przekonania nie są jakieś dziwne i wymyślone, dziękuję Ci za to, kochana.
Nawet zapomniałam jeszcze o chwastach napisać, ale robię tak, jak Ty, nie zrywam już z rabatek niczego od jakiegoś czasu :)
Dzięki Ci za te słowa i również ogromnie serdecznie Cię pozdrawiam i ściskam!!!
Bellas rosas. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńMuchas gracias. Atentamente.
UsuńTyle miłości na raz... bo nie tylko w róży ale i w innych Twoich kwiatach zakochałam się...
OdpowiedzUsuńSamo piękno...
Stokrotka
Bardzo Ci dziękuję, Stokrotko...
UsuńSuch a stunning white rose! You have so many wonderful plants in your garden. So much to wonder over. Love the fall colors as well. I hope you are staying strong and have some good reads and lovely films to watch as well. Thank you so much for this wonderful look back at October. Wishing you a wonderful winter ahead.
OdpowiedzUsuńOf course... my books are waiting for me, and so are the movies. I've collected a ton of them over the summer and now I'll finally have time for them.
UsuńThank you very much for your kind words and I send you my warmest regards.
I always enjoy you spotlighting these roses. This is amazing. So many of these plants I don't know, but I am glad I found you so you can give me the insight of them. I am hoping your November goes well. All the best to enjoying flower arranging and much much more. Take care of yourself. All the best to you, your family and your blog. Much happiness from Nebraska.
OdpowiedzUsuńThank you from the bottom of my heart.
UsuńI am always very happy if, thanks to my blog, you can learn new plants, their names and characteristic features. I hug you tightly and thank you very much.
Niedziela, za oknem szarości, burości i jakoś tak mało energetycznie a bardziej sennie i nijak.Chyba ktoś ukradł słonko bo już od kilku dni nawet na chwilę nie wyjrzy:)Kocyk jest chyba najlepszy na taką pogodę:)
OdpowiedzUsuńZ ogromną przyjemnością właśnie teraz oglądam fotki z Twojego ogrodu, na których widać błękitne niebo, kolory rozświetlone słoneczkiem i jest po prostu pięknie! Róża jest niezwykle urokliwa.Taka wytworna i ma się wrażenie, że ona o tym wie i eksponuje swoje walory:) ale jednak cały efekt, to ta biała róża na tle innych, pięknie wybarwionych roślin; jak z obrazka!
Lubię tę kolorową jesień ale podobnie jak Ciebie, męczy mnie krótki dzień, który przy tej burej pogodzie praktycznie kończy się zanim się zacznie😏
Ale cóż, nie będę narzekać bo i tak to niczego nie zmieni bo.... przecież taki mamy klimat:)
Ale są jeszcze miłe akcenty i właśnie dzisiaj widzieliśmy kwitnącą wisterię:) uchowała się przed przymrozkami i kwitnie w najlepsze.
Spacer niestety już w czapce, szaliku i rękawiczkach bo jest rześko, żeby nie powiedzieć, że zimno:)
Ciepła herbatka i kocyk wskazany jak najbardziej🫠
Zdrówka życzę i ściskam serdecznie🤗😘
Tak, Maminku... niedziela dzisiaj ponura i raczej te dni teraz takie będą. Grudzień jest już trochę inny, a zwłaszcza jak spadnie śnieg, to bywa całkiem przyjemnie, choć ja za zimą generalnie nie przepadam. No cóż, teraz pozostaje nam jakiś krótki spacer i znalezienie sobie zajęcia w domu. Ja już wcześniej zrobiłam porządek z książkami, mam kilka do przeczytania i listopad jest na to bardzo odpowiednim miesiącem :)
UsuńTwoja informacja o kwitnącej wisterii zdumiała mnie ogromnie. Nie wiem, co ona sobie wyobraża, ale na pewno coś jej się pomyliło :) Takie anomalia świadczą tylko o tym, jak bardzo nasza natura szaleje i kieruje się jakimiś sobie tylko znanymi zasadami :)
Tak że książki mam, kocyk już mam i filmy także. Dzisiaj właśnie obejrzeliśmy "Chłopów" w wersji animacji malarskiej, ja jestem zachwycona :) Więc w gruncie rzeczy cieszę się na ten listopad, może być przecież przyjemnie :)
Buziaki przesyłam i mocne uściski!!!
Róża biała cudowna. Rosła u nas podobna kilka lat temu ale niestety nie przetrwała. Lubię białe róże i wiosną pokusiłam się o kolejną. Jestem ciekawa czy przetrwa. Październik w Twoim ogrodzie jest cudny i energetyczny. Pięknie przebarwiają się klony palmowe oraz różne inne krzewy. A byliny nie ustępują i dzielnie im towarzyszą. Szkoda, że ten kolorowy spektakl trwa dosyć krótko. I dlatego nie lubię listopada. W tym roku dosyć brutalnie wkroczył do ogrodów, a ja byłam przyzwyczajona do łagodniejszej aury. Nie doczekałam się i w piątek wyruszyłam do ogrodu. Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam bardzo dużo pracy jesienią, bo stawiam na warzywniak. To jest mój priorytet. Nie lubimy warzyw z marketu więc chociaż w niewielkim stopniu mamy swoje. I to jest cena za ten smak. Nie mamy u nas warzywniaka gdzie można byłoby kupić lepsze warzywa i owoce. Do pobliskiego miasteczka wyjeżdżamy tylko jak jest taka potrzeba. Ponadto ja lubię codziennie trochę popracować w ogrodzie, by dostarczyć sobie ruchu. Jeśli chodzi o byliny, ja również zostawiam do wiosny. Tak jak w naturze. W tym roku kilka roślin musiałam przeprowadzić w inne miejsce więc musiałam usunąć chwasty. Jednak okryję ziemię zdrowymi liśćmi, słomą, które wiosną powędrują na kompost. Ziemia nie lubi być "goła". Jeżeli zdążę to też pościnam kwiatostany hortensji. W naszym ogrodzie hula wiatr i żadna to ozdoba fruwające, potargane kwiatostany. Ale się rozpisałam. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńMasz rację, Janeczko. W tym roku listopad nie dał nam szansy na stopniowe oswojenie się z zimnem i spustoszeniem natury. Wparował bez żadnych skrupułów, strącił wszystkie liście z drzew i ogród w tej chwili nie wygląda już tak kolorowo i jesiennie. No cóż, musimy się z tym pogodzić i przyjdzie nam teraz znowu czekać na wiosnę :)
UsuńWiem, że Ty masz warzywniak i wiem, że zajmujesz się tym z wielkim oddaniem. Ja mam świeże warzywa od kobitek na ryneczku, a dodatkowo nasłucham się nieraz od szwagierki, która też uprawia warzywa na działce ROD, ile to ona się natrudzi i napracuje, a potem wyciąga marchewki wielkości kciuka albo wszystko zżerają jej jakieś szkodniki, więc w tym momencie moja jakakolwiek na to chęć gaśnie bezpowrotnie :) Poza tym kompletnie się na tym nie znam, dlatego nawet nie zaczynam tej przygody :) Zawsze chciałam mieć tylko ogród ozdobny i z pewnością tak już zostanie...
Co do hortensji, to myślę, że to wskazana decyzja. U mnie też hula wiatr i pamiętam ile zawsze wiosną się naczołgam pod różne krzaki, żeby dostać się do tych hortensjowych kul. A przy ilości moich hortensji, to naprawdę niezła gimnastyka.
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie i dziękuję za komentarz.
Widzę, że uchwyciłaś jeszcze czerwień powoji i jesienną kolorystykę. U mnie sezon na kocyk i film także uważam za otwarty 😀 Rano gdy wypijam kawę robi się nagle południe i tak czas leci, że dnia nie widać. Szaro, buro i ponuro jednym zdaniem.
OdpowiedzUsuńTak, jeszcze udało mi się złapać tę spektakularną czerwień :) Niestety, teraz to już jest po wszystkim i na te widoki trzeba czekać cały okrągły rok :)
UsuńA więc jesieniujemy i kocykujemy, a co...
U Ciebie, Iwonko, nawet przymrozki nie są zbytnio straszne! Pięknie, pięknie i jeszcze raz pięknie... Ja też nie lubię krótkiego dnia: wstaje się rano, to jest ciemno, wraca się z uczelni, to robi się znowu ciemno. I tak to leci w kółko. Jesień, zwłaszcza ta późna, i zima zdecydowanie nie są dla mnie, a na myśl o jakichś śnieżycach dostaję palpitacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
W sumie nie było jeszcze takich strasznych przymrozków. Była jedna taka noc, która polukrowała trochę roślinki, ale większość z nich pozostała nienaruszona :)
UsuńCo do tych krótkich dni, to musimy przeczekać ten najgorszy okres, jeszcze tylko grudzień, który zawsze leci szybko z uwagi na zbliżające się święta i potem już w styczniu dzień jest coraz duższy :)
Ściskam Cię, Maks!
Przepiękne zdjęcia z ogrodu. Jak widać, iż w jesieni również przyroda pięknie wygląda, jak i w lecie, i w ziemie, jak i w wiosnę. Każda pora roku ma swój urok i to jest coś wspaniałego. Inaczej wszystko byłoby monotonne i nudne. Też muszę nadrobić trochę zaległości w filmach i w książkach. To wspaniały czas na to👍🙂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i z mocą pozytywnej jesiennej energii 🖐♥😘
Tak, jesień też bywa piękna. A jeśli chodzi i kolory drzew i krzewów, to nawet są piękniejsze niż w lecie.
UsuńI zgadzam się z Tobą, że gdyby było inaczej, to byłoby nudno :)
Pozdrawiam Cię również bardzo serdecznie.
Przepiękne kwiaty! Wielu ich nazw nie znałam, jestem kompletnie zielona, jeśli chodzi o roślinki.
OdpowiedzUsuńJa też mam kilka książek do przeczytania - życzę Ci miłej lektury! :)
Pozdrawiam seredecznie
Cieszę się, że dzięki mojemu blogowi możesz poznać nazwy roślin, zawsze cieszy mnie, jeśli ktoś przy okazji poszerza tu swoją wiedzę :)
UsuńDziękuję za miłe słowa i życzenia i również serdecznie Cię pozdrawiam.
Tu rosa blanca se ve bonita, como también tu jardín ( que a mí me gusta mucho ) esos colores de otoño le quedan muy bien. Yo todavía tengo demasiado trabajo en el jardín, es muy cansado. Deseo que disfrutes leyendo y con la manta. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńEntiendo, Teresa, que la jardinería otoñal te resulte difícil. Sobre todo porque, según recuerdo, tenías problemas en las rodillas. Deberías descansar, pero sé lo que es cuando hay algo que hacer en el jardín. Cuídate...
UsuńGreat blog
OdpowiedzUsuńThank you.
UsuńPlease read my post
OdpowiedzUsuńOk.
UsuńTwoja biała róża jest przecudna. Sporo piękności wypatrzyłaś w październiku ale to dzięki temu, że nie było u Ciebie przymrozków. Ogród wygląda zjawiskowo bo liście krzewów przybierają niesamowite barwy. Przebarwiające się liście to nie jedyna jesienna atrakcja - nie sposób nie zauważyć zeschniętych kwiatostanów hortensji bukietowych. Też pięknie się prezentują. Ja też je pościnałam bo nie lubię jak hulają po całym ogrodzie i dodatkowo mam sporo roboty.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
To prawda, Lusiu. Przymrozków u mnie wielkich nie było, była tylko taka jedna noc, w czasie której polukrowało trochę roślinki, ale większych szkód nie było i roślinki dały sobie radę... w większości :)
UsuńDlatego właśnie lubimy jesień... za te barwy, za odcienie czerwieni brązu, pomarańczu i żółci.
I cieszę się, że nie jestem jedyną, która ścina hortensjowe kwiaty. Dzięki temu będziemy miały mniej pracy wiosną :)
Ja również mocno Cię tulę i gorąco pozdrawiam.
U nas też już po pierwszych przymrozkach. Pelargonie na tarasie pomału odchodzą... Nie lubię tego czasu. Rośliny, które da radę przezimować zabrałam do domu, jednak wszystkich nie pomieszczę. Zawsze nad tym ubolewam.
OdpowiedzUsuńNa szczęście u mnie te pierwsze przymrozki nie były jakieś solidne... delikatnie polukrowało roślinki :)
UsuńJa też już zabrałam wszystkie kwiaty z tarasu. I to prawda, że czasem ciężko znaleźć im miejsce na domowych parapetach :)
ja nieustannie zachwycam się klonem palmowym, mój jest jeszcze bardzo malutki, ale mam nadzieję, że będzie prezentował się równie pięknie jak Twój
OdpowiedzUsuńTak, klon palmowy jest piękną dekoracją ogrodu. Te jego intensywnie czerwone liście zwracają uwagę już z daleka. Twój też urośnie i będzie cieszył oczy... na pewno :)
UsuńIwonko, nie sposób wymieniać po kolei uroku Twoich roślin w październikowym ogrodzie. Po prostu prezentowały się pięknie! I do mnie dotarł przymrozek, więc sporo pracy przysporzył mi w ogrodzie. Wiesz, ja mam dość pragmatyczne podejście do tego skrawka przydomowej oazy roślin i nie patrzę na urodę zimowego ogrodu. Dla mnie właśnie jesień jest najbardziej pracowitym okresem. Usuwam części naziemne przekwitłym bylinom a hortensjom ogrodowym i bukietowym zawsze ścinam suche, zbrązowiałe kwiatostany. Te ogrodowe okryłam już włókniną. Staram się też dokładnie wygrabić ogromne ilości opadłych liści we wszystkich zakątkach przed zimą, a to dlatego, że mączniak prawdziwy to stały, nieproszony gość w moim ogrodzie, który poraża wiele roślin. Nie chcę więc, by patogeny grzyba zimowały pod roślinami.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci cudownego, jesiennego leniuchowania pod kocykiem z książką i dobrym filmem oraz odwzajemniam uściski!
Anita
Tak, Anitko, u mnie też był przymrozek, ale niewielki i jakoś specjalnie nie zniszczył roślin, tylko jedną delikatną mi "popsuł", ale o tym dopiero napiszę.
UsuńTak sobie pomyślałam, że co ogrodnik, to różne zwyczaje, przyzwyczajenia i szkoły. Bo ja na przykład jesienią mam najmniej pracy, za to najwięcej wiosną, bo nie ścinam bylin jesienią. Jedynie w tym roku zabrałam się za to ścięcie kwiatów hortensji i tak już będę robić, bo potem wiosną nie daję sobie rady z wyciąganiem ich spod krzewów.
Ale rozumiem, że wygrabiasz liście z powodu mączniaka. Ja nie mam takiego problemu, poza tym u mnie tak naprawdę najbardziej śmieci jedynie katalpa, z resztą drzew jakoś daję sobie radę :)
Ja również życzę Ci wspaniałego jesiennego czasu... i miłej ogrodowej pracy :)
Buziaki!
No i co ja mam Ci napisać? Wbrew pozorom ten Twój skrawek ziemi wciąż jest przecudny! I ten klonik i szarłat i inne wybarwienia! A róże jakby letnie! 🌹🌻🌺🌼 Mnie też najbardziej brakuje światła. Kocham mroczne filmy i książki, ale w realu brak świateł mnie dobija. Mam ochotę gdzieś się zapaść i uciec tam, gdzie jest wiosna.
OdpowiedzUsuńByłam dzisiaj w kinie na filmie o Simonie Kossak - piękna postać.
Czytaj, pisz i bądź tu z nami, uściski I moc pozdrowień! 😊🤗🥰😘
Lubię, Joasiu, zaglądać przez tarasowe okno na ten swój raj... może teraz nie tak bardzo już zielony, ale wciąż jeszcze atrakcyjny. A różna jest taką wisienką na torcie, zerkam na nią wiele razy w ciągu dnia :)
UsuńCo do ciemności za oknem, pocieszam się, że to już prawie połowa listopada, więc reszta szybko zleci... mam nadzieję.
Ja w kinie dawno nie byłam, ale ostatnio obejrzałam "Chłopów" w tej wersji animacji malarskiej i jestem oczarowana :) Ale kino chodzi już za mną, muszę się zmobilizować :)
Uściski mocne Ci przesyłam i ciepłe pozdrowienia...
Uwielbiam jesienne widoki. Szkoda, że ta pora roku mija tak szybko. Robi się coraz bardziej przedzimowo...
OdpowiedzUsuńJesienne widoki są piękne, ale ja lubię tylko tę złotą jesień.
UsuńPotem robi się szaro i dominuje kolor zgnilizny, o ile w ogóle taki kolor jest :)
Hej kochana. Powiem Ci szczerze, że ja pokochałam jesień. Jak nigdy chyba jeszcze takiego spektaklu przebarwień nie wiedziałam w moim ogrodzie. Pęcherznica a nawet kiły niczym diabły z piekła rodem, piekielna czerwień, kolon, ambrowiec, sumaki itd. szał po prostu. Pokochałam na maksa te widoki. U nas już dużo dużo wcześniej był przymrozek m i się wszystko zaczęło. U ciebie jak i u mnie. Ja spacejalnie za dużo w kwiatach do roboty nie mam, bardziej tak jak napisałaś grabienie liści z trawnika. Kilkudniowe wyzwanie. Najwięcej ogarniania, bo do gołej ziemi jest uprzątnięcie warzywniaka, oczyszczenie, nawiezienie. Praktycznie jestem po pracach ogrodowych. Został się czosnek do posadzenia. Teraz mzawi u nas aktualnie trzeci dzień z rzędu więcej wstrzymuje się...na tulipany myślę , że jak upoluje, kupię, posadzę. Od kilku dni u nas trwa remont🫣🫣🫣 więc kuchnie i korytarz mam w saloni, jeden wielki nieogar😅
OdpowiedzUsuńAle jak zaplanowaliśmy listopad u nas remontowy, miesiac zmian ❤️❤️❤️
Na rabatach zmiany poczyniłam już dawno jak by się mogło wydawać, czas w domku podziałać.
Ps. Piękne zdjęcia😍😍😍 szarłaty skradły moje serducho. Bardzo je lubię. Zwisające se mega piękne. Jak i inne kwiaty z pewnością. Niech się sieją. 🥰
No proszę, tak mało jest osób, które kochają jesień, a Agatka pokochała :)
UsuńPrzyznaję Ci rację, że w tym roku z uwagi na długo trwającą piękną pogodę, kolory w ogrodzie były spektakularne i to wszędzie. Można być oczarowanym tymi widokami, to prawda. Tylko staram się rozszyfrować i za diabła nie wiem, co to u Ciebie te "kiły niczym diabły" :):):)
Tak właśnie przypuszczałam, że najwięcej pracy jesienią jest w warzywniaku... dlatego może ja nie wiem, co znaczą te ciężkie jesienne prace :) Też grabię liści i... to chyba wszystko, oprócz tego, że w tym roku po raz pierwszy ścięłam kwiaty hortensji.
Fajnie, że robicie remont, trzeba to przeżyć, a potem będzie już tylko pięknie.
Pozdrawiam Cię cieplutko.
Uff..., wreszcie do Ciebie dotarłam. Takie życie w zgodzie z naturą nie jest wcale złe. Jest poczciwe i spokojne i między niezwykłymi podróżami i spotkaniami, takie właśnie preferuje.
OdpowiedzUsuńMi zostało jeszcze trochę pracy w ogrodzie. Już najwyższa pora, żeby wykopać resztę warzyw. Później może być gorsza pogoda. Ale niedługo też będę kocykować.
Dobrego tygodnia 🤗
Też tak uważam, jak Ty. Jest czas na rozrywki, podróże i spotkania, jest też czas na wyciszenie, kocykowanie i nicnierobienie :)
UsuńJa już weszłam w ten czas i bardzo dobrze się z tym czuję :)
Również życzę Ci dobrego tygodnia.
Ponieważ mam Twoje przyzwolenie, żeby myśleć co sobie chcę to sobie myślę, że plany na najbliższy czas masz super. Mało tego, mam podobne. W jesieni najbardziej nie lubię tego co Ty czyli szybko zapadających wieczorów bo to zdecydowanie ogranicza życiowe możliwości. Po pracy nie mam już szans na żadne rowerowania i spacery a mnie jest bez tego ciężko żyć. Latem to nawet po pracy dużo się działo a teraz dni lecą jeden za drugim a moim ulubionym miejscem w domu jest bujany kosz. Przebujam się tak do wiosny nie tracąc nadziei, że ta piękna jesień będzie trwała do zimy, równie pięknej i białej.
OdpowiedzUsuńTwój jesienny ogród jawi się zjawiskowo a kolory skutecznie przeganiają jesienny mrok. Kiedy wnosiłam do domu rośliny z balkonu to zapomniałam o eukaliptusie, który niestety nie podołał niskim temperaturom, chociaż przymrozków jeszcze nie było. Próbowałam go jeszcze reanimować ale bezskutecznie i dzisiaj zakończył swój żywot na śmietniku. Pozwól, że Ci się wyżalę 🙂.
Życzę Ci miłego i owocnego kocykowania i mam nadzieję, że znajdziesz chwilę żeby podzielić się ciekawą książką lub filmem ( wiem wiem, że ten blog nie jest o tym, poprostu podsuwam Ci pomysły na jesienne wpisy 😉 ).
Tymczasem pozdrawiam Cię cieplutko z bujanego kosza, a jakże 😀.
Tak, to prawda... mi też najbardziej dokuczają te krótkie dni. Około godz. 16 muszę już w domu włączać światło i praktycznie dla mnie robi się już wieczór, bo za oknem nic nie widać, robi się sennie i nieciekawie. Nawet tej szarości za oknem nie widać :)
UsuńSzkoda Twojego eukaliptusa. Ja też tak zmarnowałam kwitnienie jednego cudu na który czekałam, zmarzł całkiem niespodziewanie już na pograniczu kwitnienia,. Ale pocieszam się, że zakwitnie na drugi rok, zabrałam go do domu i będzie czekał na kolejną wiosnę. Dlatego rozumiem Twój ból, bo takie zostawienie roślinki na pewną śmierć, to nic przyjemnego dla ludzkiego sumienia. Więc Twoje żale przyjmuję na klatę.
Spróbuję podzielić się wyborem lektur i filmów, ale nie obiecuję, bo mam wrażenie, że nie bardzo umiem recenzować takie rzeczy :) Jak czytam inne recenzje, to zawsze jestem pełna podziwu i zastanawiam się, jak to zrobić, żeby opowiedzieć, ale jednak nie opowiedzieć :)
Uściski Ci gorące, listopadowe przesyłam... prosto z ciepłej sofy :)