Polecane posty

19. Czas kwitnących słoneczników

Ok, nie da się ukryć, że pole kwitnących słoneczników będzie najprzyjemniejszym dla oka widokiem w tym poście, ale jeszcze zanim tu umieszczę te słonecznikowe fotki, chcę Wam pokazać filmik z moim małym kawalerem, który ponad pięć lat temu pomagał mi przy układaniu obrzeży w kolejnych miejscach likwidowanego trawnika.

Choć dzisiaj ma już prawie dziesięć lat, wtedy jako czterolatek, dzielnie i z przejęciem machał gumowym młotkiem i z mniejszym lub większym skutkiem celował w plastikowe kołki, co musiałam uwiecznić dla potomnych i chcę Wam teraz pokazać na poniższym filmiku :)


Ach, to była teraz dla mnie taka sentymentalna podróż wstecz 💓

Dobra, niech będą teraz te fotki ze słonecznikowym polem. Te słoneczniki wypatrzyła już Renatka na którymś ze zdjęć w poprzednim poście, o czym wspomniała w komentarzu :) Pogratulowałam jej bystrego oka, bo tak naprawdę dopiero na tych zdjęciach poniżej będzie pięknie widać, jaką niespodziankę zrobił nam wtedy właściciel pola i jak pokolorował nam widok z tarasu. To było cudowne lato... Prawie przez cały czas kwitnienia tych żółtych piękności, stałam na tarasie i podziwiałam. Nawet fotki nie oddają tego uroku, widok na żywo był jedyny w swoim rodzaju. 

Mam nadzieję, że po tak długim wstępie, skupicie się tylko na widoku słonecznikowego pola i może nie zwrócicie uwagi na te moje nowe kolorowe rabaty, które wtedy popełniłam 😏 Zrobiłam sobie takie kolorowe podwórko, bo tak mi się wtedy podobało i już! 😛






Żeby oderwać Was trochę od tych zażółconych i pokolorowanych widoków, pokażę teraz coś bardziej ogrodowego i roślinkowego.

Tak mi wtedy pięknie kwitł mój pierwszy hibiskus :)


I drugi, równie piękny :)


Tak uroczo kwitł również wiciokrzew. Boskie są te jego kolorowe kwiaty, zwłaszcza na tle błękitnego nieba.


I moja ukochana barbula. Uwielbiam niebieską barwę jej kwiatów.


A tu zajączek, który schował się pod huśtawką, ale moje oko i tak go wypatrzyło, kiedy sobie siedział na szarych kamieniach :)


I tak kwiatowo... kolorowo...


Jesienią 2016 roku wzięłam się za realizację moich dalszych ogrodowych planów. Wymyśliłam sobie miniskalniak, więc od pomysłu do realizacji nie minęło wiele czasu. Trzeba było tylko zgromadzić kamienie, ziemia była na miejscu i ... wzięłam się do roboty. No i jak to ja, moje pomysły to pełen spontan, bez żadnych planów, przemyśleń itd. Na zasadzie, co będzie to będzie 😃Przywiozłam kamienie, poukładałam, wysypałam ziemię i przyklepałam. Jest??? No jest!!! I niech tylko ktoś spróbuje nie nazwać tego skalniakiem 😆


Przybyły kamyczki i jakieś skalniakowe roślinki :)


A na żółtych zrębkach pojawiły się żurawki i kostrzewa sina, tak dla kontrastu.




I to było tyle moich ogrodowych prac na tamten rok. Nadchodziła kolejna zima i powoli opadały liście, prosto na moje wychuchane i wycackane rabatki. Tak więc dosyć krótko te rabatki wyglądały tak, jak na załączonych fotkach 😆 Moje wrodzone poczucie ładu i porządku ciągle było zakłócane przez jesienne wiatry, które rozrzucały liście bez ładu i składu, nie pytając mnie wcale o zgodę i bez względu na to, czy to mi się podobało, czy nie :) A ja, skrzywiona pedantka, nie pomyślałam, że taki porządek to ja sobie mogę narysować albo na biurku utrzymać, a nie w takim żywym organizmie, jakim jest ogród 😂😂😂 O ja naiwna!!! 

Koń by się uśmiał!!! 😁  


Komentarze

  1. Zaskoczyłaś mnie... I na koniec rozbawiłaś. Jesteś niesamowita... Gdybym nie czytała to bym pomyślała m, że robisz fontannę ale pewnie ze tak to jest skalniak i koniec kropka... Piękne te pola słonecznikowe... Aż mi sie przypomniało że w zeszłym roku w drodze nad morze spotkaliśmy takie lany... Szkoda ze u nas nikt takim widokiem nie chce nas po rozpieszczać... Sama muszę hihu. Uwielbiam słoneczniki w każdych kolorach 💓 uwielbiam hibiskusy, ale u mnie rosnąć nie chce i poluje na barbule ale nigdzie jej dostać nie mogę jak mi się jej akurat zachce, i uwielbiam Twój ogród. Jest piękny, naturalny, taki tylko Twój... To widać i czuć... Masz wspaniałego pomocnika.Ja wolę pomocniczke a pomocnik niech mojemu em tam w warsztacie pomaga. Hihi. Cudny chłopczyk. I Ciebie było fajnie zobaczyć. Pozdrawiam i do następnego spaceru... Oj nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, fontanna.. O tym bym nie pomyślała :) Czyli jednak dobrze, że napisałam co to jest :) Z tym moim pomocnikiem Agatko, to tak różnie bywa. Jak ma ochotę, to pomaga, ale jednak częściej jej nie ma. Jeszcze jak był mały, to bardziej go to bawiło, teraz jak przyjeżdża do babci, to pomaga czasem, ale raczej woli piłę kopać :) Barbulę Ci polecam , bo jest wyjątkowo urokliwa, bardzo ją lubię. Hibiskusy też, mam ich sporo i uwielbiam ich kwitnienie :)

      Usuń
  2. Są i słoneczniki :) Ale jak ich dużo! Uwielbiam je a mieć je za ogrodzeniem to prawdziwe szczęście. Fantastycznie wkomponowały się kolory wokół skalniaka. Kiedy Cię czytam, przypominają mi się coroczne nowe pomysły mojej mamy co do upiększania jej ogrodu i placu wokół domu. Skalniak też kiedyś się pojawił :) ale słoneczników zza płotem nie pamiętam aby były. Sąsiedzi woleli zboża a teraz tylko kukurydza, która zasłania wszystko..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda właśnie, że te słoneczniki tylko raz były na tym polu. Dwa razy zdarzył się rzepak, a najczęściej to niestety buraki sadzą i nie wygląda to za pięknie :) Co roku zaglądam z ciekawością, co też tego lata tam wyrośnie :) No nic, zobaczymy, czym w tym roku mnie zaskoczą :)

      Usuń
  3. piękno to pole słoneczników! ale Twój ogród dzielnie dotrzymuje mu kroku, bo jest piękny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie. Pole słoneczników było rzeczywiście wyjątkowe, szkoda, że przez ten czas tylko raz mieliśmy przyjemność oglądania słoneczników:)

      Usuń
  4. W końcu udało mi się przeczytać wszystkie Twoje wspomnienia, ale napiszę tu podsumowanie. Wspaniały jest Twój zapał, bo dzięki niemu tworzysz swój własny wymarzony ogród. Do tego podoba mi się, że piszesz o tym jak powstawał Twój ogród, o swoich sukcesach i o tym, jak zmieniała się Twoja wizja ogrodu.
    Piękne to pole słoneczników. A jakiego masz wspaniałego pomocnika! Ja też działam najczęściej spontanicznie, bez planowania. Natomiast spadające liście chyba żadnej ogrodniczki nie cieszą :( Do tego jeszcze na przykład u mnie często goszczą kosy, które rozrzucają we wszystkie strony pieczołowicie przeze mnie wysypaną korę - i ciągle muszę ją poprawiać... Samo życie :) Pozdrawiam Cię i czekam na dalszy ciąg :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak Lusi, masz rację. Życie mi pokazało, że ogród to żywe stworzenie, nie da się zaplanować i potem niczego nie ruszać, on i tak żyje swoim życiem. Może i dobrze, bo ja też co roku wiosną gonię się z kosami, które nie dość, że korę, to jeszcze bawią się tymi kolorowymi zrębkami i robią mi groch z kapustą, który niczym Kopciuszek rozdzielam bez ustanku. Cóż, jest tak jak piszesz, samo życie :) Pozdrawiam Cię również i cieszę się, że udało Ci się przebrnąć przez te moje bazgroły :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Copyright © Pani Ogrodowa