67. Wreszcie niebo zapłakało :)
I pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam deszczu. Padający deszcz napawał mnie smutkiem i goryczą. Brakowało mi słońca, jego ciepła i jaskrawego światła. Generalnie lubię, jak głaszczą mnie słoneczne promienie, a deszcz jakoś zawsze kojarzył mi się z chłodem i przenikliwym zimnem, więc nie dziwota, że nie był moim ulubionym zjawiskiem pogodowym.
Ale to się zmieniło. Nie wiem nawet od kiedy, ale zmieniło się diametralnie. I to chyba nie od początku posiadania ogrodu, ale jakoś później, parę lat temu, kiedy suche i upalne lata niszczyły moją ogrodową pracę, nie pozwalały się cieszyć roślinami tak do końca, bo nie wyglądały one tak jak powinny. Nieodpowiednio nawodnione szybciej przekwitały, albo nie rozwijały pąków prawdziwie i zgodnie ze swoimi możliwościami.
Dlatego teraz kocham deszcz 😉 I tak jest właśnie od kilku już dni, deszcz pada sobie nieprzerwanie, ale spokojnie, ziemia nabrała z powrotem właściwego koloru, trawa zazieleniła się rozkosznie, a pozostała zieloność pod nogami przestała chrzęścić i szeleścić :) Cudownie było tak siedzieć sobie w niedzielę w domku, przy szeroko otwartych tarasowych drzwiach, patrząc jak spokojny, letni deszcz podlewa moje roślinki i pozwala całemu ogrodowi oddychać jego pełną, ogrodową piersią :)
Ok, skoro moje umiłowanie deszczu jest już wszystkim znane, przejdźmy do jakichś ogrodowych obrazków 😃 Może na początek Jeżówkowe Love, bo przecież nie da się ukryć, że takich fotek mam w swoim zbiorze najwięcej :)
Na dowód tego, jak odpowiednie nawodnienie potrafi utrzymać zieloność w ryzach, chcę Wam pokazać trawnik przy domu mojej córki. Jestem nim zachwycona i oczarowana, z wielką przyjemnością chodziłam boso po tej zielonej wykładzinie i głaskałam jego zielone włosy, jakby nie wierząc, że po tak upalnym lecie, to co widzę może być prawdą :)
Prawda, że cudny? 💝
Mam wrażenie, że jak już pokazałam Wam jeżówki, to pokazałam wszystko. Ale to przecież nieprawda, nie samymi jeżówkami człek żyje :) I choć wiem, że to nad nimi pochylam się najczęściej, to przecież nie mogę pominąć innych ogrodowych mieszkańców.
Chociażby czosnkowego pola, kwitnącej jeszcze cały czas lilii, czy zjawiskowego hibiskusa...
Szkoda tylko, że kwiat hibiskusa kwitnie jeden, najwyżej dwa dni. Po tym czasie przekwita i opada. Na szczęście hibiskus ma ogromną ilość pąków, ale pojedynczymi kwiatami nie nacieszymy się za długo. Nie przepada też za ulewnym deszczem, a taki ostatnio właśnie u mnie padał.
Kwitnie wciąż tamaryszek. Uwielbiam te jego eteryczne kwiaty, subtelne i finezyjne jak mgła. Udało mi się kupić taką jego odmianę, która kwitnie dwa razy w roku, wiosną i właśnie teraz, czyli późnym latem lub wczesną jesienią, jak kto woli :)
Pod wierzbą Hakuro Nishiki, na białym ozdobnym stoliku, stoi sobie bukiet niecierpków. Kupuję niecierpki wiosną i rokrocznie stoją w tym miejscu całe lato, jako dekoracja. To stanowisko jest dla nich idealne, bo mają tam cień, który tak bardzo kochają.
Biały, ozdobny stolik sąsiaduje z białą, ozdobną klatką, która też w moim ogrodzie pełni dekoracyjną rolę. W tym roku towarzyszy jej nasturcja płożąca, posiana w zwykłej donicy. Nie jest jakaś spektakularna, powiedziałabym nawet, że nie jest w ogóle ciekawa, urosła w tym roku nędznie, ale już wiem, że ta donica nie jest dla niej odpowiednia. Wsadzona w osłonkę bez odpływu, po każdym większym deszczu "pływa" w wodzie, jak ryba :) W przyszłym roku osłonka doczeka się obowiązkowych dziur wywierconych w jej dnie :)
A jeśli mowa o białych, ogrodowych dekoracjach, to często chętnie zapraszam swoich ulubionych znajomych na domową, pyszną kawę z pianką, serwowaną pod "baobabem" na białym stoliku z białymi krzesełkami 😁
Kto jeszcze się nie zorientował, to wyprostuję temat, że baobab nie jest żadnym baobabem, tylko zwykłym Fikusem Ginseng, a stolik i krzesełka ulokowane są w jego donicy, więc nawet najmniejszy mikrus tam nie siądzie, no chyba, że jest smerfem albo skarłowaciałym krasnalem :)
Zakwitł również ponownie bukiet jakichś jednorocznych kwiatów, którymi udekorowałam na wiosnę wiklinową donicę. W środku lata, w czasie tych upałów był całkiem wyschnięty i myślałam, że nic z niego w tym roku już nie będzie, ale po ścięciu wziął się w garść i pięknie zakwitł drugi raz :)
Teraz jest też czas rozchodników okazałych i oprócz tych najbardziej popularnych w kolorze różowo-bordowo-fioletowym, których mam kilka, najbardziej sobie cenię ten o białych kwiatach, który rokrocznie kwitnie bardzo okazale i w towarzystwie niebieskiej perowskii wygląda zjawiskowo :)
Czekam też na pierwszy kwiat dziwaczka. Wszystko wskazuje na to, że będzie żółty :)
No to teraz kilka kwiatowych portrecików, bo to mój najbardziej ulubiony sposób ich uwieczniania :)
Na chwilkę zaproszę Was do domu, bo tam też, i to właśnie w niedzielę, narodził się monsterowy bobasek. Dumna jestem tak trochę, bo liść jest piękny, wielki i z dziurami, a do tego bez żadnych uszkodzeń :)
A skoro jesteśmy już w domu, to chętnie poczęstuję Was moim kolejnym kuchennym pomysłem, czyli koktajlem z malin z dodatkiem banana. Wymyślam ostatnio takie różne owocowe połączenia :) Mówię Wam, pychota 😛
Witaj Iwonko. Ucieszyłam się na nowy wpis. Zawsze czekam z niecierpliwoscią.Bardzo podobają mi się Twoje wpisy, Twój fantastyczny sposób pisania, język jakim operujesz bardzo mi się podoba no i spacer. Spacer po Twoim pięknym ogrodzie. Niby jesień mówisz, deszczowe dni... A ja tu widzę piękne, letnie kadry, kolorowe rabaty, fantastyczne zdjęcia kwiatów. Jestem oczarowana Twoim hibiskusem, jezówkami, tę niesamowitą ilością, chyba się do Ciebie uśmiechnę po sadzonki😊😉, no i kochana nie wiedziałam, że jest odmiana tamaryszka, który kwitnie dwa razy. To super!!! Też go bardzo lubię. Lubię zielone ogrody, trawę, i zadowolone kwiecia... A to wszystko właśnie za sprawą deszczy... Też kiedyś ich nie lubiłam, teraz lubię i to bardzo... Ma same zalety. I jak widać nie jest w stanie zepsuć planów.. Kochana takie sąsiedzkie spotkania są jak najbardziej wskazane. Trzeba dbać o siebie wzajemnie, zwłaszcza w tych czasach, wspierać się, a nawet bawić się razem. No pewnie. Ogród ogrodem ale czas na ta;ce, hulajce jak najbardziej musi być. A śmiech to zdrowie 😁😁😁 tak trzymajcie. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe co piszesz, Agatko. Wspaniale jest wiedzieć, że ktoś na te moje posty czeka i czyta je z przyjemnością :) Fakt, że ostatnie opady pozwoliły roślinkom złapać trochę oddechu i może dlatego nie wyglądają tak źle :) Odnośnie tamaryszku, to są jego różne odmiany. Ja mam tamaryszek francuski i on właśnie kwitnie u mnie dwa razy. Teraz, przy tak upalnej letniej porze, trudno nie kochać deszczu, bo człowiek w tej suszy sam ma wrażenie, jakby wysychał :) A nasza sąsiedzka integracja rzeczywiście jest wspaniała. Nigdy bym nie przypuszczała, że na stare lata znajdę się w tak cudownym otoczeniu :) Buziaki, Agatko <3
UsuńIwonko, jak widać i deszcz i słońce są potrzebne w odpowiedniej ilości - zarówno długotrwałe upały jak i deszcze nie służą ogrodowi. Twoja ilość jeżówek zachwyca mnie i sprawia że dostaję jeżówkowego oczopląsu. Oczywiście hibiskus, kwitnący po raz drugi tamaryszek (nie wiedziałam że są takie odmiany), biały rozchodnik i wszystkie inne roślinki oglądam z radością :) Świetnie że razem z sąsiadami tak świetnie się bawicie i rozweselacie. Oby Wasza tradycja integracyjna trwała dalej. Serdeczności dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lusi. Umiarkowanie jest dobre we wszystkim, tak jak piszesz. Przesada, ani w jedną, ani w drugą stronę, nie jest wskazana:) Nadmierne opady deszczu też potrafią zniszczyć roślinki. A mój tamaryszek to tamaryszek francuski, taka odmiana kwitnąca inaczej :) Dziękuję za Twoją wizytę i zapraszam ponownie. Uściski <3
UsuńPiękne jeżówki! U nas też jest deszczowo od kilku dni. I dobrze. Woda jest też potrzebna, a po upałach wakacyjnych w końcu przyszła chwila wytchnienia. Udanego robienia zdjęć! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Deszcz był już dla mojego ogrodu błogosławieństwem, bo myślałam, że wszystko uschnie w oczach, jak dłużej nie popada. Na szczęście natura wyrównała proporcje :) Pozdrawiam Cię...
UsuńU nas też wreszcie popadało. Rośliny odżyły, ale niestety część z nich nie przetrwała. Kupiłam dzisiaj dwie jeżówki, by uzupełnić puste miejsca. To jest ostatnie podejście do ich uprawy. Zobaczę czy udane. Twoje zachwycają swoją urodą. Tak pięknie jest w Twoim ogrodzie, że braku wilgoci nie widać. Z wielką przyjemnością spacerowałam przyglądając się cudom natury. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńOjej, szkoda, że roślinki nie przetrwały tego upału :( A cieszę się ogromnie, że kupiłaś jeżówki i już trzymam kciuki, żeby to podejście było udane i żeby jednak Ci pięknie rosły :) Dziękuję za wszystkie miłe słowa i zapraszam na ponowny spacer za jakiś czas. Pozdrowienia cieplutkie przesyłam :)
UsuńU mnie było dokładnie odwrotnie. Całe życie wielbiłam deszcz, a unikałam słońca. Teraz bardzo lubię wygrzewać się na słońcu jak jaszczurka. Jak widać równowaga w przyrodzie ważna rzecz :)
OdpowiedzUsuńAle fakt, rośliny bardzo potrzebują deszczu i tegoroczne lato było dla nich trudne.
No proszę, jak to gusta się z wiekiem zmieniają :) A tak na serio, to Twoje stwierdzenie o jaszczurce przypomniało mi moje słowa, które często powtarzam, że w następnym wcieleniu z pewnością będę jaszczurką, bo lubię się wygrzewać na słońcu :) Oczywiście, jako żart :) Dziękuję za Twoją wizytę i zapraszam Cię ponownie :)
UsuńI ja lubię deszcz. Lubię chodzić po deszczu i lubię gdy moje roślinki dostają go wystarczająco dużo. A to musi być naprawdę dużo deszczu dla tak piaszczystego ogrodu jak mój. Fotki roślinek urocze.
OdpowiedzUsuńJa już teraz solidaryzuję się z moimi roślinkami i razem z nimi z utęsknieniem wypatruję deszczu :) A mój ogród to też w większości piach, więc łatwo nie jest :) Dziękuję za miłe słowa i zapraszam ponownie :)
UsuńOj tak, deszcze był już bardzo potzrebny. Woda wysychałą u nas w jeziorach, liscie żółkły. Po niedzielnym deszczu ma się wrażenie, że przyroda odżyła. Piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :) Deszcz był wybawieniem dla moich roślin i ogromnie się cieszę, że padał sobie tak spokojnie i to aż całe 5 dni :) Dziękuję za wizytę...
UsuńPiękne zdjęcia. Jestem pod wrażeniem. Ja też lubię deszcz.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Ja już też lubię deszcz, nie da się ukryć :) Dziękuję za wizytę i zapraszam ponownie...
UsuńMam już wyrobiony rytuał, jak wpadam do Ciebie. Na początek czytam tekst i oglądam zdjęcia. Potem znowu oglądam zdjęcia, ale już wolniej i z większą uwagą. Wręcz przypatruję się, jakbym miała lupę. Dopiero potem piszę komentarz. Dzisiaj ze względu na tekst o deszczu, jeszcze bardziej przyglądałam się zdjęciom i odkryłam "Amerykę". Na każdym z nich, każdy kwiat, roślina czy nawet liść, wyglądają jak namalowane przez artystę malarza. I wyglądają jak nie z tej ziemi. Mam niesamowite wrażenia. Moi poprzednicy już nachwalili Twój ogród, ja się dołączam, ale tym razem te twoje zdjęcia zrobiły na mnie piorunujące wrażenie, aż musiałam to napisać.
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie zaczęłam zwracać uwagę na drzewa, trawę i krzewy, które widzę z okien swojego domu. Mam widok jakby od podwórka, więc z bliska. Ta zieleń jest powalająca, ma tyle odmian. Do codziennych zajęć, doszło mi kolejne, obserwowanie własnego podwórka. Dziękuję Ci.
Pozdrawiam serdecznie...
Nawet nie wiesz, jaka to dla mnie radość, że dzięki moim zdjęciom spojrzysz teraz uważniej na wszystkie zieloności wokół siebie :) To trochę tak, jakbym przysłużyła się jakiemuś szczytnemu celowi... I to ja Ci dziękuję, że mogłam, tak zupełnie przypadkowo, przyczynić się do tego odkrycia "Ameryki" :) Wiesz, że po Twoim wpisie, sama przyjrzałam się jeszcze raz z uwagą swoim zdjęciom? Ha ha... Popatrz tylko, ile korzyści z tego blogowania :) Uściski...
UsuńMuszę się przyznać, że jestem od pewnego czasu bardziej uważna. Nauczyłaś mnie tej jakby "drobiazgowości". Nawet nie wiem jak to wyrazić. Tak czy siak, przekonuję się na własnej skórze, że człowiek uczy się przez całe życie. Z tej znajomości, obie czerpiemy korzyści. Jeszcze raz podziękowania ślę...
UsuńPozdrawiam tym razem bezsłonecznie...
Czyli to wielkie szczęście, że trafiłyśmy na siebie, bo każda z nas ma z tego tytułu wymierne dobro. Nawet mi się nie marzyło, że na stare lata będę jeszcze dla kogoś "nauczycielem" :) Buziaki...
Usuńja uwielbiam deszcz latem:) zwłaszcza po burzy:D
OdpowiedzUsuńJa już teraz też. A burzę lubię, tylko taką bez ekstremalnych zjawisk... I deszcz po niej też :)
Usuńburza jest najfajniejsza w domu xd
UsuńTak, jak stoisz sobie przy oknie i patrzysz... Bez lęku, że wiatr zerwie dach :(
Usuńotóż to! W zeszłym roku byl taki grad u nas że dachy zrywało...
UsuńWłaśnie. Tego zawsze boję się najbardziej :(
Usuńna szczęście sezon upałów już za nami:) i burze już nie będą nas męczyć
UsuńTak, to jest dla mnie bardzo dobra wiadomość :)
UsuńCudne kwiaty
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńPonoć deszcz zbliża ludzi :) Przepiękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie. Deszcz zbliża? Chyba tych schowanych pod jednym parasolem :) Pozdrawiam również i zapraszam ponownie :)
UsuńPrzepiękny masz ogród, całkowicie zaskoczyła mnie zielona jeżówka. Na miniaturkowych krzesłach brakuje małych laleczek, a może panienki uciekły i skryły się przed deszczem... Fajna imprezka integracyjna, wspaniałych macie sąsiadów i Wy też jesteście super. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Lenko. Tak, jest zielona jeżówka, to odmiana Green Jewel. Moja jest trochę marna... Przesadzałam ją w tym roku, bo gdzieś tam się schowała między innymi jeżówkami i musiałam ją stamtąd wydostać :) Małe krzesełka stoją puste, bo nie mam takich małych laleczek :) Bardzo mnie cieszą wszystkie Twoje miłe słowa, dziękuję Ci za nie. I pozdrawiam Cię również bardzo cieplutko <3
UsuńPrzepiękny masz ogród. Moje uznanie.
OdpowiedzUsuńTo wielka radosc przebywać w tak pięknym otoczeniu. Widać że cenisz piękno i jesteś estetka.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję pięknie. Bardzo się staram, żeby ten ogród był jednocześnie użytkowy, a także spełniał moje wymyślne poczucie estetyki. Chyba mi się to udało, bo uwielbiam w nim przebywać :) Pozdrawiam Cię również i zapraszam ponownie...
UsuńLubię deszcz, ale tylko w okresie letnim, kiedy daje przyjemny chłód. W inne pory roku, szczególnie jesienią jakoś mnie nie cieszy, a wręcz przeciwnie. Wprowadza w dziwną nostalgię.
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się z Tobą. Listopadowy deszcz jest deprymujący...
UsuńDeszcz jest bardzo potrzebny. Bez deszczu nic by nie urosło. Mnie szczerze dziwi jak ktoś mimo, że jest bardzo długo sucho i jak zacznie padać to ta osoba narzeka. Trzeba się cieszyć, że pada, że ten deszcz się pojawił.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiaty, gratuluję ogrodu :)
Mam czasem wrażenie, że są osoby, które narzekają na wszystko :)
UsuńAle niesamowita natura, przepiękne kwiaty <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńAle przepiękna natura, wspaniałe te kwiaty, miłej reszty tygodnia!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
Usuń