160. W letnich klimatach
Uwielbiam ten moment, kiedy odpalam laptopa, w bloggerze otwieram "nowy post" i wyświetla mi się biała, czysta plansza. Jak biała kartka papieru do zapisania albo jak tabula rasa... czysta tablica, nieskażona jeszcze niczym. Można na niej wszystko, można tu napisać i umieścić co tylko dusza zapragnie, bez żadnych konsekwencji. No może, prawie wszystko :)
I zawsze mam to samo... natłok myśli, przeżyć, wniosków... tak że naprawdę czasem nie wiem, od czego zacząć zapełnianie tej mojej czystej kartki. Muszę zawisnąć na chwilę dłońmi nad klawiaturą, uporządkować te galopujące wątki w mojej głowie i dopiero mogę zacząć... Toteż, czas start :)
Na dobry początek, jak zwykle, coś pięknego. Dziś niech będzie to cudowna kalathea Stromanthe Triostar o fantastycznym wybarwieniu liści. Moje malutkie marzenie o posiadaniu tej piękności na razie jest spełnione :)
W ogrodzie teraz dzieją się cuda. A właściwie może nie tyle, że się dzieją, tylko cudem jest fakt, że wszystko teraz tak szybko się zmienia, że nie nadążam. Coraz to kwitną nowe roślinki i właściwie zanim zdążę zrobić jakąś jedną serię fotek, już do zrobienia jest następna. I w finale doprowadziłam do sytuacji, w której mam tyle zdjęć, że każda selekcja jest trudnym do wykonania procesem :) A muszę je przecież ograniczyć do odpowiedniej ilości. Posty piszę średnio raz w tygodniu, a zdjęcia do postów mogłabym mieć codziennie inne i codziennie świeże :) Takie to jest teraz to ogrodowe wariactwo...
No dobrze, od czegoś trzeba zacząć.
Może od moich wyczekiwanych jeżówek? Wprawdzie niektóre pokazują już swoje kwiatowe piękno, ale kiedy robiłam te fotki, wciąż jeszcze większość z nich była w pąkach. Dziś są już bardziej rozwinięte, ale przecież muszę to pokazać jakoś chronologicznie.
Żółty wiesiołek missouryjski płoży się nisko na rabatach i rozświetla je swoim zdecydowanym, żarówiastym kolorem. Lubię te żółte lampioniki, ich przekwitłe kwiaty robią się pomarańczowe i dzięki temu rabata w tym miejscu najczęściej jest dwukolorowa :) Taki figlarz z niego...
Wiecie, że ogród oddycha? Kto z Was nie wiedział? Wprawdzie nie wiem, czy każdy ogród oddycha, ale mój oddycha na pewno. Widzę to zwłaszcza wieczorem, kiedy po całym upalnym dniu idę zaserwować mu życiodajnej wody. Kiedy ziemia już nasiąknie, kiedy z niektórych płatków skapują jeszcze ostatnie krople, wyraźnie widać, jak wszystko zaczyna oddychać. Jak nawet te najbardziej wydawałoby się zasuszone i zabiedzone w ciągu dnia rośliny biorą głęboki oddech, podnoszą wysoko swoje kolorowe głowy i mam wrażenie, że patrzą na mnie przychylnym okiem, a nawet uśmiechają się w moją stronę :) To jest taki krzepiący widok...
Jeszcze trochę szałwii muszkatołowej... nie mogę jej nie pokazać, bo za chwilę jej nie będzie, a jest taka piękna!!!
Ranki bywają piękne. Zwłaszcza wtedy, kiedy słońce z lewej strony mojego domu wynurza się zza horyzontu i zaczyna rozświetlać cały ogród. Nie wierzcie mi, jeśli teraz powiem, że właśnie wtedy o wschodzie słońca wstaję i wychodzę na taras :) O nie, tak to nie wygląda. Kiedy słońce wschodzi, ja jeszcze śpię... odsypiam ostatnie ponad 10 lat wstawania o 5 rano... wtedy, kiedy jeszcze pracowałam. Ale nie powiem, zdarza mi się budzić właśnie o tej godzinie z całkiem innej, prozaicznej przyczyny, a może też trochę z przyzwyczajenia. I właśnie wtedy te widoki obserwuję przez okno sypialni. Pięknie jest... pierwsze słoneczne promienie kładą się na ogrodowe rabaty i cudownym, żółto-złotym kolorem budzą z nocnego snu wszystkie drzewa, krzewy i kwiaty. I głównie ptaki, których szaleńcza radość nie pozwala czasem ponownie zasnąć. Za takie widoki warto było tu zamieszkać i stworzyć to swoje miejsce na ziemi...
W słonecznych promieniach pięknie wybarwia się klonik. Cudowne są te jego kolorowe liście...
Rudbekia tu jeszcze jest w pąkach, dzisiaj kwiaty są rozwinięte trochę bardziej.
Kilka kwiatowych portretów...
I jeszcze parę ogrodowych widoczków :)
Właśnie teraz, kiedy piszę ten post, grzmi i zbliża się burza. Deszcz w tej chwili jest potrzebny, jak nic innego, ale jak już wiecie, ja zawsze mam ogromny lęk przed takimi ekstremalnymi zjawiskami, dlatego najchętniej wlazłabym w mysią dziurę i tam przeczekała ewentualne nawałnice. Tyle, że nie zmieszczę się w żadną taką domową dziurę, więc siedzę na sofie, stukam w klawiaturę, a na drugiej karcie mam otwartą stronę pogodową z radarami i śledzę jakie to chmury jeszcze nade mną zawisną :) Nie jest łatwo, to znaczy emocjonalnie nie jest mi łatwo... Taki burzowy tchórz jest ze mnie :)
A teraz chyba czas na goździkowe doznania :) Czyż ten nie jest piękny?
A ten cudak??? Goździk Dancing Geisha... mam wrażenie, że dopiero go Wam pokazywałam, a to już od tamtego czasu minął cały rok, niestety :(
Na koniec zapraszam Was na mały spacer moimi ogrodowymi ścieżkami... mam nadzieję, że będzie on przyjemny :)
I już na zupełny koniec dzisiejszego paplania, szybki rzut oka na ogród w ostatnich dniach czerwca.
Tak to widzę z tarasu :)
Tymczasem, kochani, do następnego zobaczenia...
Mogę Wam jedynie obiecać, że z pewnością będzie to już lipiec 😀😀😀
Nasyciłam oczy pięknym Twoim ogrodem Iwonko. Rozwichrzony goździk mnie zauroczył bardzo:) Ależ u Ciebie musi pachnieć. Popatrzę sobie jeszcze... ściskam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Izuś. Goździk jest rzeczywiście wyjątkowo poszarpany :) Też mnie fascynuje :)
UsuńBuziaki i dziękuję za wizytę.
Witam Iwonko
OdpowiedzUsuńPiękna tytułowa fotka a potem to dosłownie kalejdoskop roślin i tych niesamowitych kolorów i kształtów.
Natura jest niesamowita, czasami nawet wyobraźnia nie jest stworzyć tak cudownych obrazów.
Ogród szaleje i czaruje. Jestem zauroczona:)
Ja dziś nie żyję:( to już kolejny tak upalny dzień. Temperatura nie spada nawet w nocy i jestem tym gorącem wykończona🥵
Lubię ciepło ale to co jest ostatnio to raczej przedsionek piekła i to jest nie do wytrzymania.
Teraz na horyzoncie buduje się burza a przynajmniej tak to wygląda. Oby tylko bez szaleństwa a od jutra ma być już troszkę mniej tych stopni i niech się tak stanie:) dziś na balkonowym termometrze zabrakło skali, było 44 st🫣
Tak więc wszystkiego dobrego życzę a ja sobie jeszcze raz a może kilka razy pospaceruję po Twoim ogródku:)
Zawsze tak robię:)
Buziaki przesyłam i przytulasy😘🤗
Witaj Maminku!!!
UsuńMasz rację, natura jest niesamowita. Kiedy już wydaje się człowiekowi, że sporo wie i sporo widział, to okazuje się, że znajdzie się coś takiego co odbierze oddech, spowoduje bezruch i zastygnięcie w podziwie.
Upały u mnie już dziś się skończyły, pewnie u Ciebie też. Teraz natura nadrabia deszczem i to odrabia zaległą lekcję za całe trzy miesiące, bo od wczoraj pada prawie non stop. Musiałam podwiązać mojego ilgaka przed tarasem, bo od nadmiaru wilgoci rozwarstwiły mu się gałązki i aż się niebezpiecznie przechylił na bok. Teraz związany jak szynka musi przeschnąć, choć na razie to niełatwe, bo co chwilę pada na nowo.
Spaceruj u mnie do woli, a jeszcze lepiej byłoby gdybyś mogła pospacerować na żywo :)
Uściski i buziole także przesyłam!!!
Popadało i u nas ale szału nie ma bo jakoś tak się dzieje, że do Gliwic chmury nie dochodzą, tylko gdzieś po drodze rozchodzą się na boki.
UsuńPodobno to przez Górę Św.Anny🤔
Najważniejsze, że nie jest już tak gorąco.
A iglaki faktycznie potrafią się rozłożyć od wody , szczególnie skyrockety .No ale sznurowanie powinno pomóc:)
Ja tam wierzę, że będzie ten dzień kiedy pospacerujemy razem ale póki co....cieszę się, że mamy świetny kontakt!
Buziolki dla Ciebie Kochana😘❤️❤️❤️
Co do rozchodzenia się chmur, to my tak mamy z Odrą, ponoć ona zatrzymuje też chmury i nawet burze. Ale teraz w ciągu tych ostatnich dni popadało i to solidnie, na szczęście, bo już była masakryczna Sahara.
UsuńJa też wierzę, nie może być inaczej. Uściski mocne dla Ciebie <3
❤️❤️❤️
Usuń❤️❤️❤️
UsuńJakie u Ciebie okazy... Cudowny jest ten nieuczesany goździk! Trzeba mieć talent, żeby zaplanować gdzie i co ma w ogrodzie rosnąć <3 A burzy wypatruję z utęsknieniem. I ulewy. Alerty przychodzą od kilku dni, a deszczu jak nie było, tak nie ma. Może dziś w nocy się wydarzy i przyniesie trochę ulgi i chłodku ;) :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z opinią o goździku, też uważam, że jest niesamowity :)
UsuńNatomiast co do rozmieszczenia roślin, to u mnie był to pełen spontan i jeden wielki przypadek. Chyba po prostu udało mi się, że to wszystko jakoś tak składnie wyszło :)
Mam nadzieję, że u Ciebie też już solidnie popadało, bo u mnie pada od wczoraj prawie non stop.
Pozdrawiam.
So happy to see your post. I love your garden notes and nature storytelling. Such beautiful surprises. What a great June post! All the best to a beautiful July!
OdpowiedzUsuńThank you very much, your words are always so kind. I wish you a beautiful month too.
UsuńSuch glorious plants! Lovely to see how the flowers are flourishing! Such a great tour of your garden. Very happy to see what is developing! We have had a few pop up hail storms this last week and it has beaten down a few plants, unfortunately. Adoring this awesome post! Happy July💕💗🌸
OdpowiedzUsuńFortunately, there was no hail here, I am always afraid of that, because hail can cause enormous damage. Thank you for your kind words and all the praise. Best regards.
UsuńMe enamoran tus plantas. Te mando un beso.
OdpowiedzUsuńEstoy muy complacido. Te devuelvo el beso...
UsuńCudowny ogród, zachwycam się nim za każdym razem :). Miłością do jeżówek zaczynam się zarażać, są urocze w każdej niemal fazie. "Poszarpaniec" wymiata, zupełnie odjechany kwiat!
OdpowiedzUsuńTegoroczny sezon ogrodowy jest dość nietypowy, przeplatanki pogodowe jak rzadko kiedy się zdarzało... Ten mróz, który zniszczył dużo roślin, potem wszystko przyśpieszyło, jakby chciało nadrobić straty. Teraz na zmianę wściekłe upały z gradobiciem i oberwaniem chmury... No szaleństwo! Podziwiam tym bardziej siłę roślin, które dają sobie z tym wszystkim radę.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję pięknie, Małgosiu. Ogromnie się cieszę, że zarażam Cię miłością do jeżówek. Mnie też kiedyś zarażono i to się przenosi, niestety - albo na szczęście :) I masz rację, są urocze w każdej fazie wzrostu. Nawet, jak są tylko nierozwiniętymi jeszcze pąkami, to już wyglądają zachwycająco.
UsuńOgród w tym roku szaleje, to prawda... najpierw ścięty przez mróz, teraz goni czas... Ale zauważyłam, że w tym roku za to wszystko bardzo obficie kwietnie. Oczywiście, oprócz tego co zmarzło w kwietniu i nie kwitło wcale :(
Buziaki, Małgosiu. Dziękuję za Twój komentarz.
Witaj Iwonko :) świetnie opisałaś to, jak opisałaś swoje ogrodowe przygody! Ten opis garden party z roślinami i ich kolorowymi perypetiami - po prostu piękne! Goździk Dancing Geisha - też chyba sobie takiego sprawie :) I jak zawsze cudownie piszesz o swoim ogrodzie - niemalże czułam, jak oddycha razem z Tobą. Iwonka burza potrzebna jest tym wszystkim poeknosciom, oby nie za duza, oby nie narobiła szkód i przeszła spokojnie, a Twój ogród mógł dalej rozkwitać. Dzięki za spacer po Twoich ogrodowych ścieżkach, to było super relaksujące. Czekam na więcej! 🌿 pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu pięknie. Tym postrzępionym goździkiem też się zachwycam. Choć mam go już jakiś długi czas, to rokrocznie się nim zachwycam, kiedy kwitnie.
UsuńWiem Aniu, że burza jest potrzebna. I ja nie tyle samej burzy się boję, bo burza potrafi być pięknym zjawiskiem, ile ogarnia mnie zawsze trwoga przed jakimiś trąbami powietrznymi, a te niestety często towarzyszą takim burzom, które przychodzą po długotrwałych upałach.
Ściskam Cię bardzo serdecznie.
Dziękuję za wspaniały wirtualny spacer Iwonko. Cudnie u Ciebie. U nas trochę popadało, ale to jeszcze za mało. Cieszę się, że jest ciut chłodniej. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńU mnie, Lenko, padało całe dwa dni i to dosyć siarczyście, więc trochę nadrobiło te długotrwałe braki w opadach. Ja też się cieszę, że nie ma już takich upałów. Dziękuję za Twoje miłe słowa i również serdecznie Cię pozdrawiam.
UsuńIwonko, majowy i czerwcowy ogród zachwycają chyba najbardziej. Na Twoje widoki użyłem już chyba wszystkich możliwych superlatywów, ale naprawdę ta Twoja oaza jest wręcz magiczna... Dla mnie wiosna i lato mogłyby trwać cały rok, nawet deszczyk i brzydsza pogoda mają swój urok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo dziękuję, Maks, za te miłe i ciepłe słowa. Dusza po nich rośnie :)
UsuńJa też baaaaardzo lubię lato, zawsze tyle na nie czekamy, a ono tak szybko mija...
Pozdrawiam Cię również i dziękuję za komentarz.
Zdjęcia jak zwykle cudowne! Najbardziej spodobały mi się goździki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja te goździki też lubię :)
UsuńGoździki są świetne, uwielbiam te kwiaty. Dzięki za kolejny spacer. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że goździki Ci się podobały... i spacer także :)
UsuńSzałwia muszkatałowa mnie zachwyca. Reszta ogrodu wspaniała , zaczarowana :-). Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńTak, ta szałwia jest wyjątkowa, też bardzo mi się podoba.
UsuńDziękuję za pochwały, pozdrawiam Cię również.
Pięknie masz w tym swoim ziemskim raju, szczególnie ostatnie zdjęcie odebrało mi chwilowo mowę :)
OdpowiedzUsuńAle niesamowity ten goździk Dancing Geisha! Wygląda trochę jak obgryziony przez ślimaki, trochę jak poszarpany przez żywioły. Generalnie jakby właśnie z wojny wrócił ;) Tak wyglądały moje petunie po wyjątkowo brutalnej burzy i gradobiciu - ich płatki były mocno poszarpane.
Ja to się dziwię, że nie rzuciłaś laptopa w kąt i nie pobiegłaś się do niego schować ;) W moim rodzinnym domu zawsze duży nacisk kładziony był na to, żeby wyłączyć wszystkie sprzęty i pozamykać okna, aby nie prowokować burzy ;) W Irlandii, jak już kiedyś wspominałam, na szczęście bardzo rzadko zdarzają się burze.
Ach, dziękuję kochana. Na opinii pewnych osób wrażliwych na piękno roślin, zależy mi szczególnie :)
UsuńTym goździkiem też się zachwycam. Mam nadzieję, że już się u mnie zadomowi, bo pojawiła się już kilka razy z rzędu. Poprzedni, tej samej odmiany, którego miałam już dosyć dawno, nie pojawił się po którejś zimie. Myślę, że z tym egzemplarzem będzie inaczej :)
I to prawda, że grad potrafi tak zniszczyć rośliny. Nie dość, że połamać, to jeszcze poszarpać. U mnie, na szczęście, nigdy tak się zdarzyło, ale widziałam już takie przypadki.
Co do chowania się przed burzą, to owszem, przyznaję Ci rację. Jak już pioruny walą nade mną, to też odcinamy się od prądu. Ale dopóki mogę w miarę spokojnie siedzieć i obserwować chmury w necie, to mnie to zdecydowanie uspokaja. Tym bardziej, że u nas jest tak, że często ta burza niby na nas idzie, a potem w ostatniej chwili te chmury się rozłażą i tyle mojego strachu :)
I tego Ci zazdraszczam :) Że burze są bardzo rzadko, dla mnie to byłby psychiczny luksus :)
Uściski...
Pewnie wspominałam Ci o tym już sto razy, ale napiszę po raz 101. :) A co :) Ja tę miłość do kwiatów wyssałam chyba z mlekiem matki, bo moja kochana mama zawsze dbała o to, by wokół domu były jakieś rośliny. I to w sumie jej zasługa, że mój rodzinny dom wygląda jak ogród botaniczny w połączeniu z lasem :) To chyba ona jakoś mnie tak uwrażliwiła na piękno kwiatów. Do dzisiaj uważam je za jeden z lepszych prezentów dla mnie :)
UsuńSpokojnych dni i jak najmniej nawałnic i trąb powietrznych na te nadchodzące tygodnie :)
To cudownie!!! To rzeczywiście jeden z lepszych prezentów...
UsuńJa też chciałabym, żeby moja córka kochała rośliny tak, jak ja... ale wygląda na to, że tak już nie będzie, chyba że na jej stare lata :)
Prędzej może tak się zdarzyć, że wnuczka zainteresuje się roślinami, ostatnio pytała mnie o truskawki i pokazywała swoją wypasioną, truskawkową sadzonkę, może coś z tego będzie :)
Dziękuję za miłe słowa... mocno Cię ściskam.
Wcześniej jakoś tak mierzyłam innych swoją miarką i wydawało mi się, że kwiaty są świetnym pomysłem dla niemal każdej kobiety, później zaś dowiedziałam się, że są takie, które ich nie lubią, i wcale nie cieszą się z otrzymanej wiązanki, choćby była najpiękniejsza (nie pytaj, jak to możliwe, bo sama nie rozumiem, jak tak można) ;) Mnie z kolei ogromnie cieszą, w przeciwieństwie np. do alkoholi (piję raz na ruski rok).
UsuńNie mam pojęcia, jak to działa. Moja siostra na przykład nie lubi kwiatów, nie ma żadnych koło domu, mówi, że nie potrzebuje. Nie ma więc reguły. Kto wie, może właśnie Twoja wnuczka połknie bakcyla i ta mała niepozorna sadzonka truskawki okaże się początkiem czegoś większego :)
Też tak miałam, że wiedza o tym, że można nie lubić kwiatów wpędziła mnie w popłoch i niedowierzanie. I to kobiety??? Niemożliwe :)
UsuńWłaśnie z moją córką jest tak jak z Twoją siostrą... dla mnie to częściowo niezrozumiałe, ale cóż... tak ma i już :)
We wnusi cała moja nadzieja :)
Ale cudne zdjęcia! Czysta przyjemność oglądania :) Masz rację- na ogrodzie dzieją się cuda. Tydzień nas nie było, a w tym czasie ogród zmienił się nie do poznania. Pogoda jest idealna dla roślin- ciepło i sporo deszczu, dlatego kilka dni wystarczy by zrobił się prawdziwy busz. Powiem Ci, że nie nadążam z przycinaniem, pieleniem i porządkowaniem :) Ale tak jest dobrze! Chwilo trwaj!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję.
UsuńJeśli nie było Was tydzień, to ja sobie wyobrażam, co tam w ogrodzie się w międzyczasie zadziało. Zwłaszcza właśnie deszcz i słońce potrafią uczynić cuda. I potem jest mnóstwo pracy, niestety. A może nie niestety, tylko na szczęście? :) I racja - chwilo trwaj!!!
Maravilloso tu jardín, me gusta muchísimo tus flores. Por aquí también ha llovido con tormenta y alguna de mis flores se rompieron, mañana empieza el calor y las flores lo pasan mal. Abrazos.
OdpowiedzUsuńGracias Teresa. Desafortunadamente, una tormenta puede destruir muchas plantas porque o hay fuerte viento o hay granizo, por lo que no es difícil causar tales daños. Las plantas son las que más aman el sol y la lluvia tranquila. Saludos.
UsuńPo raz kolejny zachwycam się Iwonko Twoim ogrodem i cudownymi roślinkami, jakie w nim uprawiasz. Podziwiam ich różnorodność i kolorystykę. Podejrzewam, jak musi być miło wejść do takiego miejsca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, Karolinko. Cieszę się, że Ci się u mnie podoba.
UsuńRzeczywiście, w ogrodzie jest miło, zapachy i kolory potrafią człowieka odurzyć :)
Pozdrawiam Cię również.
Dzień dobry Iwonko 🩷
OdpowiedzUsuńJak zwykle z przyjemnością pospacerowałam po Twoim ogrodzie! Tyle w nim życia i kolorów!
Jeżówki zachwycają mnie niezmiennie. Dziś na jednym z osiedli widziałam piękne białe i fioletowe,a wczoraj w innym miejscu nie mogłam się napatrzeć na wybujałą hortensję ,w białym kolorze.
Twoje goździki są zachwycające, zwłaszcza ten poszczępiony. Pamiętam go z zeszłego roku,co uświadamia mi że już rok do Ciebie zaglądam z ogromną zawsze radością!
Taki wczesny poranek i wschód słońca w swoim ogrodzie to musi być coś magicznego! Ja zazwyczaj latem,rano gdy pije kawę przed pracą czyli 4:30 lubię podkładać kamerę w moim ukochanym Darłówku i też podziwiam wschód słońca 🤗
Co do burzy,to rozumiem Cię doskonale. Też za nią nie przepadam, może się nie boje ale zawsze jakaś taka poddenerwowana jestem... dziś dniówkę w pracy miałam pod znakiem deszczu i strasznie tego nie lubię gdy listy mokną...
Teraz też czarna chmura naszła...
Udanego lipca 😘 serdecznie pozdrawiam i ściskam 😘🪻
Witaj Moniu kochana. Cieszę się, że spacer po moim grodzie sprawia Ci przyjemność :)
UsuńCo do goździka, to tak, pokazywałam go już rok temu i też się sama zdziwiłam, że tak szybko to zleciało, bo doskonale pamiętam ten moment.
Wschody słońca są równie zachwycające co zachody, a nie wiem czy nawet nie bardziej efektowne. Też lubię obserwować to zjawisko. Ale na takie dobrowolne, wczesne wstawanie, nikt mnie już nie namówi :)
Współczuję Ci wędrowania w deszczu. Moja kochana Pani Jola, czyli nasza listonoszka, jeździ autkiem, ale ona ma do obskoczenia całą naszą wieś i nawet nie wiem, czy tylko naszą, czy jeszcze cos więcej, pewnie tak.
Pięknego tygodnia Ci życzę i ściskam mocno...
Przepięknie, ach! Twój ogród to zdecydowanie mały raj na ziemi! Ja ostatnio też mam tyle zdjęć do opublikowania, a tyle się dzieje, że tylko zbierają się kolejne i kolejne. :D Ten wyjątkowy goździk mnie zachwycił!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, to ogromnie miłe słowa. I cieszą mnie niesamowicie.
UsuńZ tymi zdjęciami rozumiem Cię doskonale. Wciąż mam ich pełno, a ciągle robię nowe :)
Pozdrawiam Cię serdecznie!!!
Droga Iwonko - widok ogrodu zapiera dech w piersiach, a wpisy są tak inspirujące. Łapią za serce. Dziś się rozpłynęłam w tych bajkowych opisach - jak w książce. Nawet nie zauważyłam, kiedy wpis się skończył, a mogłabym chłonąć każde słowo godzinami :) Serdecznie Cię pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch, bardzo dziękuję, tyle wspaniałych i miłych słów... bardzo mnie to uszczęśliwia i cieszę się, że Ci się podobają moje wpisy.
UsuńPozdrawiam Cię również ogromnie ciepło...
Byłam pewna, że to filodendron Pink Princess, a to kalatea. Ja mam "różową księżniczkę". Bardzo lubię kolorowe przebarwienia na liściach.
OdpowiedzUsuńA w Twoim ogrodzie jestem zakochana odkąd zaczęłam tu zaglądać. 😍💚
Ostatnio chodzę po łąkach i zastanawiam się nad tym, aby zebrać nasiona jeżówek i rudbekii. U nas rosną dziko.
No zobaczymy, co z tych moich eksperymentów wyjdzie. Dobrego tygodnia!🤗
Ja uwielbiam takie kolorowe liściory, a ta właśnie kalatea jest dla mnie ucieleśnieniem kolorowej doskonałości. Te jej trzy kolory są po prostu doskonałe. W moim życiu to już drugi taki egzemplarz, ten pierwszy umarł :( Filodendron jest przede wszystkim rośliną pnącą i tym zasadniczo się różni od kalatei, która rozrasta się tylko wszerz...
UsuńCieszę się ogromnie, że mój ogród Ci się podoba :) A nasiona zbierz, oczywiście... te rośliny doskonale się wysiewają z nasion. Trzymam kciuki za powodzenie tej nasionkowej akcji :)
Pozdrowienia!!!
Jestem z telefonu, bo boję się zajrzeć na email czy oby nie mam jeszcze czegoś do roboty, dziś siedziałam do drugiej nad ranem i pisałam samochwałkę.
OdpowiedzUsuńJutro uciekam do Gdyni i niech się dzieje co chce. Muszę odpocząć bo mózg mi uschnie.
Tańcząca Gejsza cudna. Pomyślę z pociągu, uściski kochana Iwonko.🌺🌻🌼🌹🌸🌷🏵️💠🥀❇️
Ty już Joasiu uciekaj i nigdzie nie zaglądaj... jak można się tak zapracowywać :(
UsuńOdpoczywaj kochana. Życzę Ci, żeby ten Twój wypoczynek był piękny i efektywny.
Ja też o Tobie pomyślę... buziaki!!!
Podobnie jak Ty uwielbiam w blogowaniu proces powstawania bloga, tworzenie nowego wpisu zawsze mnie ekscytuje. Miła jest świadomość tego, że mogę napisać o czymkolwiek i zawsze znajdzie się ktoś, kto to przeczyta i zostawi dobre słowo. Bloga założyłam w 2011 roku czyli 13 lat temu ale bloguję chyba 10 lat bo miałam kilka przerw, w tym jedną ponad roczną. Za każdym jednak razem wracałam do blogowania bo uwielbiam pisać i robić zdjęcia a blogowanie pozwala mi połączyć ze sobą te dwie pasje.
OdpowiedzUsuńMając taki ogrom zdjęć blogujesz zdecydowanie zbyt rzadko 🙂. Zawsze możesz też robić zapasy na zimę, kiedy blog zapadnie w sen zimowy.
Dzięki Tobie zachwyciłam się szałwią muszkatołową, nie mogę przestać się nią zachwycać. A goździk tańczącą geisha wygląda jak ... wybacz skojarzenie ... rażony prądem 😃. Ale jest piękny w takiej postrzelonej formie.
Przesyłam Ci ogrom pozdrowień, gorących na przekór temu co za oknem i życzę pięknej codzienności.
Ja też właśnie lubię ten moment, bardzo lubię. I jest tak, jak napisałaś... świadomość tego, że ktoś to przeczyta i może nawet będzie mu dobrze i miło, jest budująca i motywująca.
UsuńJa też, podobnie ja Ty, też lubię fotografować, zwłaszcza moje rośliny, stąd właśnie tematyka bloga... zresztą mam świadomość, że mój blog to też taki trochę pamiętnik, choć staram się, żeby za bardzo nim nie był, bo jednak jego tematyka jest jaka jest.
Wiem, że mogłabym pisać częściej, ale... nie dałabym rady czasowo. I tak blog pochłania mi mnóstwo czasu. Napisanie postu sprawdzenie (z szacunku dla czytelnika nie cierpię błędów i bylejakości), potem odpisanie na każdy komentarz (też staram się nie zbywać komentującego jednym i byle jakim zdaniem), a jeszcze potem zajrzenie, przeczytanie i skomentowanie każdego bloga, którego obserwuję i którego autor mnie odwiedza, to wszystko wymaga czasu. Wiem, że mam tego czasu więcej, niż przeciętny blogger, ale też i tempo mojej pracy jest już chyba trochę wolniejsze. Dlatego jest jak jest. Myślę czasem, że nawet będę pisać rzadziej, choć na razie udaje mi się utrzymywać tę cotygodniową systematyczność, ale... zobaczymy :)
Szałwia jest the best, masz rację. Też jestem nią zachwycona. Twoje porównanie goździka bardzo trafne, lepiej bym tego nie określiła, ona rzeczywiście tak wygląda :)
Dziękuję Ci za wszystkie pochlebne i miłe słowa, to dla mnie bardzo ważne i również serdecznie Cię pozdrawiam.
Rzadziej??? Ale jak to??? Nie zgadzam się i wyrażam stanowczy sprzeciw 😘
UsuńW związku z powyższym sprzeciwem i brakiem Twojej zgody, oświadczam uroczyście, że cofam swoje nieprzemyślane oświadczenie odnośnie możliwości rzadszego pisania... :) Rzekłam :)
UsuńFakt, cudowne uczucie, gdy otwiera się nowa strona w bloggerze. Żaden instagram, tik tok czy inna aplikacja nie zastąpi tego. Czysta kartka. Pierwszy kwiatowy portret... te kwiaty są w moim ogrodzie. Pomarańczowe kielichy na zielonych łodygach z liśćmi, niczym duża trawa :D U mnie dwa razy była burza, ale taka delikatna, nocna, trochę pogrzmiało i popadało. Deszcz potrzebny, ale nawałnice są zupełnie niepotrzebne. Niech będą tylko prawdziwe letnie burze :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję Ci rację, Klaudio. Ta nowa otwarta strona, to cudowne uczucie, taki ogrom nowych możliwości :) Co do kwiatów, to piszesz chyba o jeżówkach, uwielbiam te kwiaty i mam ich w ogrodzie całe mnóstwo i to w różnych kolorach, są cudowne :)
UsuńCieszę się, że trochę deszczu popadało, roślinki też wyglądają na zadowolone. Na szczęście żadnych burzowych ekscesów u mnie nie było.
Również serdecznie Cię pozdrawiam.
Nie, nie jeżówki (musiałam je sobie wygooglować :D) Jak jest zdanie w twoim poście "Kilka kwiatowych portretów..." to pierwsze zdjęcie pod nim. Takie pomarańczowe, z żółtym środkiem i stojącymi pręcikami :D znałam te kwiaty, ale totalnie zapomniałam jak się nazywają!
UsuńU mnie też ostatnio popadało, ale na szczęście bez rewelacji, bo jak patrzę w tv jakie szkody potrafi wyrządzić burza to aż się włos na głowie jeży. Obyśmy przetrwali te wszystkie letnie szaleństwa! Ściskam mocno!
To liliowce. Też są cudowne, bo zupełnie bezproblemowe i jest tyle pięknych odmian, że głowa mała.
UsuńU mnie też codziennie coś pada. ale to mnie cieszy ogromnie, bo na szczęście ten deszcz jest spokojny i ogród sam się podlewa. Na sobotę znowu zapowiadają jakiś horrendalny upał, a potem w niedzielę znowu burze... brrr...
Twój ogród oddycha, żyje, czuje i kocha Cię tak samo jak ty jego, to po prostu widać <3. Cudne kwiatuszki. Goździk Dancing Geisha najbardziej mnie oczarował. Burze, ja akurat lubię na nie patrzeć, ale za to boję się całego mnóstwa innych rzeczy i też nie raz mam ochotę się gdzieś schować :). Co zaś do pustej kartki to ja akurat dużo wcześniej już wiem, o czym będę pisała na blogu, bo mam poplanowane kilka postów do przodu. Czasem jedynie początek jakiś spontaniczny aktualny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Roksi. Goździk faktycznie jest czarujący i co roku mnie zachwyca tymi swoimi rozczochranymi płatkami :) Zazdraszczam Ci tego, że masz poplanowane posty do przodu. Ja chyba jestem organizacyjnie jakaś kiepska, bo ciągle nie mam czasu i nie mam nawet kiedy pisać do przodu. Może jesienią i w zimie będzie mi jakoś łatwiej.
UsuńWitaj Iwonko 🥰 Bardzo fajny blog , miło się go czyta i oczywiście ogląda Twój piękny ogród 😍🌺🌼🦋Z pewnością będę go odwiedzać i z przyjemnością czytać Twoje wpisy. Pozdrawiam serdecznie 🥰
OdpowiedzUsuńOoo, jak cudownie Cię tu widzieć. Dziękuję za te słowa, bardzo mi miło to czytać.
UsuńJeśli masz ochotę na odwiedzanie, to byłoby mi ogromnie miło, gdybyś zaobserwowała mój blog.
Po prawej stronie bloga, jeśli czytasz na laptopie albo pod postem, prawie na samym dole, jeśli czytasz na komórce, jest takie okienko "Moi goście" i tam można zaobserwować moją pisaninę.
Zapraszam Cię serdecznie do czytania moich kolejnych wpisów :)
Witaj Iwonko. Polubiłam twojego bloga, ale z innego konta, a jak wczesnej pisałam ci komentarz to musiałam sie zalogować i zalogowałam sie z jeszcze z innego konta gmail i teraz wyszła taka kołomyja, może jeszcze uda mi sie z tego konta polubić. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńJuż właśnie zauważyłam, że zaobserwowałaś z dwóch kont. Bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję :)
UsuńOgromnie się zawsze cieszę na takich obserwatorów i komentatorów, sympatycznych jak Ty :) Nie myślałaś o własnym blogu? Masz tyle pięknych rzeczy do pokazania...
Ściskam Cię bardzo serdecznie.
Wiem, że jak do Ciebie zajrzę to czeka mnie niesamowita dawka przepięknych widoków, cudowny wachlarz kolorów i tego pozytywnego nastawienia. Powinni przepisać Cię na receptę na zszargane nerwy ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio czasu mniej więc i rzadziej zaglądam.
Jakie to miłe co napisałaś. Jeśli tylko mogę przekazać komuś trochę radosnych chwil i pozytywnej energii, to jest to dla mnie najlepszy prezent, jaki tylko mogę dostać :)
UsuńPozdrawiam Cię...
witam Iwonko 💗
OdpowiedzUsuńcudowne jest to Twoje miejsce na ziemi.. kwiaty masz przepiękne, można na nie patrzeć bez końca.. Ogród jest zachwycający ! 🥰 .. a goździk Dancing Geisha jest niesamowity.. jeśli mogę? to usiądę sobie i zatonę w błogości, będę się napawała i nasączała pięknem miejsca, które stworzyłaś, dziękuję Ci Kochana najpiękniej 🤩
- pozdrawiam Cię najserdeczniej i najcieplej, cudowności moc 🤗😘💗🌹🍀💚
Dziękuję Ci, kochana... tyle miłych słów :)
UsuńBędzie mi bardzo miło, jak przysiądziesz sobie na dłuższą chwilę...
Ciesz oczy pięknem natury, szkoda jeszcze tylko, że przez monitor nie można przesłać zapachów :)
Również cieplutko Cię pozdrawiam.
Witaj lipcowym porankiem
OdpowiedzUsuńI ja lubię goździki. Mam ich teraz kilka u siebie.
I ja dosiadłam się do Was na dłuższą chwilę w Twoim zachwycającym ogrodzie.
Również czekam na deszcz, jednak nie zanosi się. Susza niemiłosierna...
Pozdrawiam już ubywającym dniem
Witaj Ismeno.
UsuńU mnie ostatnio pada nawet sporo deszczu, na szczęście.
Tak że na suszę nie mogę aktualnie narzekać.
Pozdrawiam Cię także.
Ale piękna kalathea! Również mam tą odmianę, ale nie jest tak okazała jak Twoja!
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie znalazła się u mnie, bo też się nią zachwyciłam :)
UsuńJak miło spacerować, kiedy wokół jest tyle piękna. Nieustannie podziwiam uroki Twojego ogrodu. To prawda rośliny zmieniają się z dnia na dzień, a szkoda że tak krótko to trwa. Ja niestety nie nadążam z robieniem zdjęć. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńTo prawda, Janeczko. Spacery po ogrodzie to wspaniałe przeżycie i cudowny relaks.
UsuńTempo zmian w ogrodzie jest niesamowite, to ma swoje plusy i minusy :)
Pozdrawiam Cię również bardzo gorąco!!!
Niesmaowity ogród, jestem pod ogromnym wrażeniem <3
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję :)
UsuńW Twoim ogrodzie jest mnóstwo niezwykłych okazów, które budzą podziw i przyciągają wzrok. Uwielbiam goździki a Dancing Geisha to odmiana urzekająca oryginalnymi, zwiewnymi kwiatami i wyglądają jak poszarpane szmatki.
UsuńPrzesyłam serdeczne pozdrowienia:)
Zgadzam się z Tobą, Lusiu. Ten wyjątkowy goździk to istne roślinkowe cudo. Cieszę się, że mi przetrwał zimę i nawet ładnie się rozrósł, bo jest super dekoracją na letniej rabacie. I tak jego nazwa... adekwatna do wyglądu :) Ściskam Cię również bardzo serdecznie.
UsuńIwonko, znowu pokazujesz tyle wyjątkowych piękności które zgromadziłaś w swoim czarodziejskim ogrodzie. Ponieważ każda roślinka zasługuje na uwagę i wyróżnienie, to nie będę pisać o każdej osobno - powiem tylko że wciąż na nowo zachwycam się Twoją Krainą Czarów :)))
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, Lusi. Twój zachwyt, to dla mnie ogromna radość i niesamowite wyróżnienie, bo uważam Cię za ogrodowego wirtuoza. Serdeczności Ci przesyłam.
UsuńOglądanie Twojego ogrodu na Twoim blogu to czysta przyjemność. Ostatnio, kiedy wracałem z pracy do domu, to także natrafiłem na burzę, ale jakoś udało mi się dotrzeć do domu, choć nie ukrywam faktu, że nie bałem się. Jedynie szedłem dużymi krokami 😉 Ostatnio też naszła mnie ochota na pisanie postów na bloga. Tak sobie wpadłem na pomysł, że w ramach postu o języku obcym zawodowym w gastronomii napiszę posty po angielsku i niemiecku. I tak też zrobiłem. Więcej szczegółów na razie nie zdradzę 😉
OdpowiedzUsuńTo dla mnie bardzo miłe słowa, Patryku, bardzo Ci dziękuję.
UsuńWspółczuję tego powrotu w czasie burzy, jeśli chodzi o mnie to bałabym się bardzo.
Twój blogowy pomysł jest super, trzeba realizować takie koncepcje od razu jak tylko przychodzą do głowy.
Ściskam Cię cieplutko i serdecznie pozdrawiam.