38. Czerwcowe reminiscencje

Kiedyś daleko stąd i dawno temu, za górami i lasami, kiedy jeszcze Pani Ogrodowa była młoda, piękna i pracowała zawodowo, bardzo lubiła czerwiec. Z reguły był to miesiąc zbliżającego się urlopu, krystalizowania się wakacyjnych planów i upragnionej zawodowej wolności. A w takich właśnie sytuacjach, wszystkie zmysły Pani Ogrodowej wpadały w euforię. Do tego należy również uwzględnić panującą zazwyczaj w czerwcu letnią aurę w ogrodzie i poza nim, tak że nic Pani Ogrodowej więcej do szczęścia nie było potrzeba. Dlatego, poza majem, czerwiec też bywa ulubionym miesiącem Pani Ogrodowej 😉

No dobra, wystarczy tych wynurzeń i opowieści w trzeciej osobie, czas przejść do normalnej relacji 😄

W czerwcowym ogrodzie budzą się i zachwycają kolejne cuda :) 

Jaśminowiec 

Wilczomlecz, którego już nie ma 😡 Nie przeżył poprzedniej zimy, bo nie zauważyłam, że ochronny kapturek, którym chciałam go ochronić przed mrozem, był podarty :(

No i moja cudna szałwia muszkatołowa, którą uwielbiam :)

Piwonie

I trochę innych czerwcowych widoczków

I już tradycyjnie, nie byłabym sobą, gdybym nie wrzuciła aktualnych fotek z ogrodu. Choć tym razem na koniec wpisu, ale i tak nie mogę sobie odmówić tej przyjemności, bo już coraz więcej roślinek się budzi i jest coraz bardziej kolorowo :)

Wiosna już jest!!! Ewidentnie już przyszła i spokojnie się rozgościła, tylko dopadła ją chyba wiosenna skleroza. Zapomniała o deszczu. Zagubiła gdzieś po drodze tego swojego nieodłącznego, mokrego towarzysza ⛆ i na razie nie zanosi się, żeby miało się to zmienić.

Ale bądźmy dobrej myśli, ja czekam na pierwszą wiosenną burzę zakończoną spektakularną tęczą 🌈, bo o tej porze roku nie ma chyba piękniejszego zjawiska :)

Pozdrawiam wszystkich i do następnego razu 💗