Polecane posty

7. I wtedy przyszła wiosna

No to lecim dalej z tym koksem, jak mawiał mój świętej pamięci były teść.

Przyszła ta wyczekana wiosna 2012 r. i zerkała nieśmiało ale ciekawie, co też ja wyrabiam na tym zapuszczonym polu. A ja na kolanach i z zaciętością, na jaką stać tylko upartą kobietę, ryłam pazurami w tej zachwaszczonej ziemi, a gęba przy tym uśmiechała mi się szeroko. 

Pierwsze, co zrobiliśmy, jak już nacieszyłam oczy kwietniowymi tulipanami, to przygotowaliśmy ziemię pod przyszły trawnik.


I od razu zrobiło się porządnie, przynajmniej wizualnie wyglądało to zdecydowanie lepiej :)


Zjawiły się krawężniki i zawitała nawet różana pergola, ale nie zagrzała długo miejsca, bo pod naporem rosnących na niej róż, chociaż wcale pokaźne nie były, położyła się na ziemi razem z pierwszym silniejszym wiatrem.


Posialiśmy trawę i po paru dniach intensywnego podlewania, pojechaliśmy na majówkę. Po powrocie zastał mnie widok, który zapierał dech w piersiach. W końcu było zielono i to nie tylko z powodu zielonych drzew, widocznych w pobliskim lesie, ale w końcu miałam tę swoją zieloność za oknem, dosłownie na wyciągnięcie ręki. 



W niedługim czasie przybyła też drewniana pergola, wykonana "ręcami" mojej drugiej połówki, trwała i solidna, stoi zresztą do dziś :)

I tu się pokuszę o takie małe porównanko, te zdjęcia dzielą dwa lata różnicy. Miło spojrzeć, jak przez ten czas zmienił się krajobraz wokół naszego gniazdka.

Jak widać, pierwsze moje roślinki trafiały na swoje docelowe miejsce zupełnie na zasadzie przypadku. Najpierw obsadzałam wszystkie miejsca po bokach, przy krawężnikach, tak jakbym bała się zniszczyć tę nieskazitelną zieloność w postaci trawnika, który tak szumnie wyrósł mi pośrodku :) Wszystkie cebulowe też znalazły swoje miejsce wyłącznie w narożnikach i przy samym tarasie. 

No tak, koncepcji i pomysłu na ten swój ogród nie miałam wtedy jeszcze wcale. Poza tym, tak naprawdę, z ręką na sercu, kompletnie nie znałam się na roślinach :) 

Ale na tym właśnie miała polegać moja przyszła przygoda z ogrodem...


Komentarze

  1. Wiem jaka to radość te początki ogrodu. Jak wspaniale jest też wspominać powstawanie ukochanego miejsca. Czasem aż nie do wiary - tak było naprawdę ???
    Płot podobny tylko chyba bardziej solidny. Mój to dechy i kantówki prosto w ziemi.
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze deski osadzone są na ceownikach, mam nadzieję, że trochę czasu wytrzymają. Niektóre dechy po kilku latach trzeba było wymieniać, czas i aura robią swoje. Ale i tak, taki płot jak nasz, wizualnie bardzo mi się podoba :)

      Usuń
  2. Czytam, podziwiam i jest mi szkoda, że ja nie robiłam zdjęć od początku powstawania naszego ogrodu. Przecież wyglądało to podobnie z tą różnicą, że u nas był nieużytek czyli ziemia nie do uprawy (najgorsza z możliwych) i kupa gruzu, kamieni i chaszczy. I my naiwni optymiści. Ryliśmy jak dziki. Niesamowite jak u Ciebie po dwóch latach zmieniło się w ogrodzie. W Twoim rejonie jest jednak lepsza ziemia. Śledzę Wasze poczynania z przyjemnością. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nic nie zastąpi tego zapału, który mamy na początku. Teraz gdybym miała to robić ponownie, nie wiem, czy starczyłoby mi tamtego entuzjazmu i energii. Pozdrawiam również :)

      Usuń
  3. Wspaniale popatrzeć jak zmieniał się Twój ogród na przestrzeni lat. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja też lubię patrzeć na te zdjęcia, za każdym razem mam gęsią skórkę :)

      Usuń
  4. Piękna fotorelacja... Niesamowite... I ten maj 2012 był dla mnie bardzo kolorowy, piękny, radosny... Gdy zazieleniala się trawa, zakwitły tulipany na świat przyszła moja córka 🤭jednak mamy coś wspólnego hihi. I chyba mam podobne odczucia, bo boję się do dzisiaj, albo _nie tak... Trawę, duzo przestrzeni mamy dla nas, dla dzieci, do zabaw, do gier... I tak rabatki powstają po bokach, z boku, gdzies w rogu właśnie... I do dzisiaj hihi. Jakiś sentyment czy co... Nie, po prostu kochamy trawę, ale ta twoja to już wogole, soczystą aż bije po oczach. Buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz Agatko ile nas łączy :) A z tymi rabatkami po bokach, to tak tylko na początku było. Później po kawałku likwidowałam trawnik, bo mi miejsca na nowe kwiatuchy brakowało :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Copyright © Pani Ogrodowa