8. Kto nie kocha lata?
Lato... lato...
Niech ktoś mi tylko powie, że nie lubi tej pory roku. Ach, te długie, ciepłe dni, promienie słońca głaszczące nasze ciała, barwy i kolory wszystkich kwitnących piękności...
Tamto lato 2012 r. było tak naprawdę pierwszym prawdziwym latem na moich włościach. Napawałam oczy zieloną trawą, resztkami kwitnących wiosennych kwiatów, świeżymi przyrostami na wszystkich iglaczkach. Słów brakuje, żeby opisać te wszystkie emocje i ekscytujące przeżycia, które mi wtedy towarzyszyły.
Było po prostu pięknie.
Pomału powstawał płot, utwardziliśmy naszą wewnętrzną drogę, a ja nie mogłam się napatrzeć na te cuda, które zaczęły mnie otaczać. Patrzyłam na zielony las, na intensywny błękit nieba i w duchu dziękowałam losowi za to, że mnie przywiódł w to magiczne miejsce.
Cudownie było wstać rano i oglądać za oknem takie krajobrazy. Bez widoku szarych bloków i sąsiadów na balkonie na piątym piętrze, mieszkających naprzeciwko moich okien. Bez jeżdżących pod oknem autobusów i zapachu spalin.
Rankiem błękit nieba rozśpiewany był ptasim trelem, a ogrodowe krzewy aż brzęczały od trzmielowego śpiewu.
Żyć, nie umierać...
No właśnie... tak było do pewnego październikowego dnia, kiedy to przewrotny los szarpnął lekko moim przesadnym optymizmem i bezlitośnie zadrwił z mojej nadmiernej euforii.
Dokładnie Iwonko, zyc nie umierać... I szkoda ze dzień nie dłuższy, bo latem brakuje i tak tego dnia hihi pięknie, pięknie... Coraz więcej, coraz więcej kwiatków. ... I będzie jeszcze więcej. Ups... Tak to jest. Hihi. Niekończącą się przygoda. Czekam na więcej. Buźka.
OdpowiedzUsuńA jaka piękna ta przygoda :) Teraz już nie wyobrażam sobie mieć tak mało kwiatów, jak wtedy :) Uściski Agatko...
UsuńOtoczenie wspaniałe, teren pięknie utrzymany, rozumiem Twój entuzjazm. A co do lata - są takie dni, te upalne, kiedy pot zalewa oczy i wtedy lata nie lubię. I będę szczera - nie lubię tui, szczególnie w takim otoczeniu natury. Ale jak widzę na głównym zdjęciu wcale tak źle nie wyglądają ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu za szczerość. Ja do tui mam stosunek obojętny, ani nie kocham, ani nie nienawidzę. Wtedy, 10 lat temu, przy moim kompletnym braku znajomości roślin wszelakich, były dla mnie jak obowiązkowy płot, tzn. były wszędzie, więc i u mnie musiały się znaleźć :) Dziś są już zasłonięte świerkami i jodłami, ale ich widok generalnie mi nadal nie przeszkadza.
UsuńLas tak blisko domu jest skarbem. Wiem o czym mówię, bo wychowałam się niemalże w lesie. Śpiew ptaków, które codziennie budziły mnie ze snu i to powietrze. Piękne wspomnienia niestety. Ty masz teraz na wyciągnięcie ręki. Ja również nie lubię upałów, bo wówczas źle się czuję i muszę przebywać w domu, ale bez upałów owszem. Ciepełko, długi dzień. kolory, owoce, warzywa i czego chcieć więcej. Rozumiem Twoją miłość. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Lato w wielkim mieście jest niczym, w porównaniu do tego zielonego, na otwartej przestrzeni, z dużą ilością błękitnego nieba. Tylko żałuję, że tak późno miałam możliwość się o tym przekonać. Pozdrawiam Cię również :)
Usuń